x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
MrParumiV18
31.12.2019 15:58 ef: A Tale of Memories po 12 odcinku (koniec)
Bardzo intrygująca i nie odkryję zapewne nich niesamowitego jak dodam, że nieraz powodująca momenty refleksji nad życiem, uczuciami i relacjami pomiędzy ludźmi pozycja. No i shaftowa budżetówka, więc trzeba mieć łeb i samozaparcie żeby nie odpaść na początku lub gdzieś po drodze, a gdy wytrzymasz to otrzymasz nagrodę w postaci genialnych zabiegów kadrowych, których zadaniem było ukryć braki, ale przez to dostajemy coś ekstra. Wena twórcza tutaj działa na duży plus, powodująca nieraz momenty podziwu. Chociaż z drugiej strony zapewne gdy tytuł ten miał swoją premierę prawie 13 lat temu, licząc od tego momentu kiedy obejrzałem tą serię pierwszy raz (czyli teraz), to studio nie było jeszcze znane z tego typu rozwiązań i oszczędności wizualnych, ale to tylko moje gdybanie, bo wtedy to ja byłem jeszcze bękartem i nie wiedziałem nawet co to anime. :D Niemniej pomimo tych zabiegów i tak widać momentami te techniczne braki, ale na szczęście rekompensuje to abstrakcja, pomysłowość twórców, minimalizm połączony z odpowiednimi emocjami bohaterów czy nawet stopniowe budowanie napięcia i rzecz jasna klimat, inny niż w tego typu produkcjach. Obejrzałem z wielkim zaciekawieniem, a melancholijne momenty, które mogły kogoś nużyć, mnie wprowadziły w niespotykany i specyficzny stan, a porównać go mogę jedynie do wewnętrznego spełnienia. Zaskakujący w swoim wykonaniu, ale nie zakończeniu, które jako tako przewidziałem, lecz w ogólnym rozrachunku niezwykle udany seans. Polecam.
A
Memories
11.10.2016 22:58
jeśli chodzi o warsztat graficzny to chyba zbyt mało siana mieli i gdzieniegdzie oczy bolą zwłaszcza jeśli zawiesi się je na niektórych tłach czy niebie, wyglądającym jak w demach assemblerowych z dawnych lat, ale jeśli chodzi już o sam artyzm przedstawionych scen, samego scenariusza, muzyki to jest to coś na swój sposób wybitnego.
Właściwie wyszło to naprawdę nieźle. Spodziewałam się raczej łzawego, sztucznego dramaciku w stylu Air, Clannada i podobnych pierdółek, a dostałam… tani, ale strawny dramat, którego urok polegał w głównej mierze na umiejętnie stworzonym tu klimacie. Gdyby serię te oprawić w bardziej standardową grafikę, z szablonową narracją, byłoby to dla mnie odpychające. Co prawda od czasów AnoHana i Shigatsu mam o wiele większą tolerancję na wymuszony dramatyzm, to jednak nie przepadam za przesadą, a już absolutnie nie trawię piętrzenia problemów na siłę. Niestety tutaj mamy dokładnie z czymś takim do czynienia, bo mogłoby się obejść bez wielu zmartwień, gdyby zachowywali się oni jak normalni ludzie i nie rzucali sobie kłód pod nogi.
Również połączenie tu dwóch historii przysłużyło się temu tytułowi, jednocześnie jednak sprawiając, że były momenty, które chciałam przewinąć. Gdyby całość skupiała się tylko na jednym wątku, z pewnością zostałaby niepotrzebnie przedłużona i okraszona jeszcze większą dramą. Z drugiej strony w krytycznych momentach chciałam, żeby wrócono do tego, co mnie najbardziej zainteresowało, przez co z mniejszą uwagą śledziłam to, co akurat serwowano nam na ekranie. Generalnie moimi ulubionymi momentami były te z Miyako, natomiast na widok Kei zgrzytałam zębami z irytacji. kliknij: ukryte Szczerze powiedziawszy była ona taką totalną, zakłamaną i podstępną, siksą i wcale nie należał jej się jakikolwiek happy end. Naprawdę nie cierpiałam tej bohaterki i choć od początku było pewne, że Hirono skończy z Miyako, niedobrze mi się robiło na sam jej widok. Historia Renjiego i Chihiro o dziwo wyszła dla mnie neutralnie. Początkowo myślałam, że to właśnie sceny z nimi mnie najbardziej zanudzą, głównie dlatego, że sama Chihiro ze swoim piskliwym głosikiem, chorobą i ogólną słodyczą jest typem bohaterki, którego nie znoszę (takie ciepłe kluchy). Potem jednak nawet mnie to zainteresowało.
Co mnie natomiast zdziwiło, to fakt, że kliknij: ukryte aż dwie pary uprawiały tu seks, co się rzadko zdarza w takich anime. Właściwie podniosło to wartość tej serii w moich oczach, nadając bohaterom większej realności i dojrzałości.
Oprawa audiowizualna to oczywiście bomba, ze wskazaniem na grafikę. Wszelkie zastosowane tu eksperymenty wypadły idealnie, maskując inne braki, głównie dość słabą animację postaci. Naprawdę pięknie to wyglądało^^ Na scenie z Miyako i jej telefonami się wręcz wzruszyłam właśnie dzięki zastosowanemu efektowi graficznemu, a to nie byle co.
Co do muzyki, żałuję, że japońska wersja openingu towarzyszyła tylko ostatniemu odcinkowi, bo ten engrish był rozwalający ;p (spodziewałabym się raczej odwrotnej sytuacji, w której engrishowa wersja byłaby dodatkiem). Reszta soundtracku wyszła trochę blado jak na możliwości Tenmona.
Długo zwlekałam z obejrzeniem tego i w sumie dobrze – gdybym zabrała się za to wcześniej, przy mojej zerowej tolerancji na różnego rodzaju tanie chwyty, skończyłoby się niechybnie na porzuceniu tego i urazą przed kolejną próbą. A tak, podchodząc do tego na luzie, dałam się tej serii pochłonąć i potrafiłam zanurzyć się w stworzony tu klimat. Ocenowo daję temu 7/10, ponieważ sama historia była trochę zbyt banalna i na siłę udziwniona (i do teraz nie wiem o co dokładnie chodziło z tą kobietą w czapce, więc traktuje to jako nic nie wnoszący element artystyczny… ot, żeby było dziwniej). Z drugiej strony jednak bawiłam się przy tym dobrze, czasu poświęconego na to nie żałuję i pewnie aż tak szybko nie umknie to z mej pamięci. Zdecydowanie sięgnę też po Melodies, bo tam chyba rozwija się historia pana z kościoła i tej w czapce xd
Anime z gatunku tych za którymi zbytnio nie przepadam, lecz to konkretne przekonało mnie do siebie. Ciekawe zabiegi graficzne, fabuła dość interesująca, postacie z którymi można się utożsamić i przejmować się ich losami, co zawsze cenię i uważam za główny atut w anime. Dobra robota, seria godna polecenia.
Kurczę, wreszcie jakiś pełnokrwista i konkretna historia o miłosnej rywalizacji. kliknij: ukryte Dwie zakochane panny, z których każda wyhodowała swoje uczucie do Pana Rysownika w inny sposób. Fajnie oglądało się taką prawdziwą walkę, najeżoną i naszpikowaną różnymi emocjami. Plusik także za to, że widz trzymany był w szachu do samego końca: ciężko było się domyślić kogo ostatecznie wybierze Hiro . A przynajmniej da mnie rozwiązanie było raczej zaskakujące.
No tak, ale tyleż zaskakujące, co też trochę…naciągane? Nie wiem, jak to inaczej określić. Nie mam nic przeciwko happy endom, niech zakochane pary też mają trochę z życia. Choć w tym akurat przypadku koniec serii wygląda tak, że generalnie to wszyscy cieszą japy. I nie było by w tym nic specjalnie zdrożnego, gdyby nie to, że wśród tych cieszących się jest też Kei. Ta, która przegrała właśnie, jakby nie patrzeć, bój o miłość swojego życia. I to na dodatek taką, która wyrosła wprost z dziecięcego zadurzenia, więc już w ogóle niezłe „combo”. Mamy więc sytuację, w której nasza bohaterka nie była w stanie wyznać Hiro swoich uczuć, nie potrafiła odseparować go od kontaktów z Miyako i koniec końców przyłapała ową dwójkę w łóżku. Ale co tam, noga już zdrowa, świat piękny, ptaszki śpiewają- to lecę haratać dalej w kosza. Dla mnie to trochę naciągane. Wiem, że przez postać blondwłosego domorosłego kamerzysty do widzów ma dotrzeć zapewnienie, że i Kei się coś od życia dostanie. Mimo wszystko jednak jej sytuacja nie uzasadnia tak beztroskiego i trochę bezrefleksyjnego rozstania z tą postacią.
A co poza tym? Seria mi się spodobała. Dramatyzm w większości scen podany był w idealnej ilości. Eksperymenty z ujęciami, uzupełnianie scen o „elementy dodane”- zdecydowanie na plus. Wyszło świetnie- taki lekki powiew artyzmu ładnie przysłużył się podkreślaniu dramatyzmu niektórych momentów (rozmowy Miyako i Hiro) albo plastycznemu przedstawianiu emocji i uczuć bohaterów. Widać moim zdaniem różnicę w stosunku do „Bakemonogatari”, gdzie sporo dziwnych efektów poszło zwyczajnie parą w gwizdek i było raczej sztuką dla sztuki.
Seria musiała pomieścić dwie różne opowieści i generalnie wyszło to nieźle. Ale wydaje mi się, że nie uniknięto przy tym syndromu „Jeszcze‑Paru‑Odcinków”. Zarówno historia Chihiro jak i wątek przeszłości Miyako powinny chyba dostać trochę więcej czasu antenowego.
Muzycznie wyróżniłbym klimatyczny, dobrze oddający charakter serii opening (plusik również za stronę wizualną tegoż) i naprawdę mistrzowską piosenkę z endingu wersji Miyako ( „I’m here”).
Prawie nic nie zapamiętałam z tej serii. Strasznie się męczyłam oglądając to anime, w efekcie czego niewiele do mnie dotarło, modliłam się żeby jak najszybciej się skończyło. Być może to po prostu nie moje klimaty. Dla mnie to były przysłowiowe „flaki z olejem” i nie potrafię zrozumieć nad czy ten zachwyt.
Hmm, jeśli ktoś się spodziewa ujrzeć w tej serii sceny akcji i niespodziewane zwroty wydarzeń rodem z hollywodzkich dramatów to może i rzeczywiście się tu trochę wynudzić. Cały dramatyzm i budowanie napięcia skupia się tu na sferze emocjonalnej i wewnętrznych odczuciach, przeżyciach głównych bohaterów. Tak więc albo się to czuje albo nie, chociaż nie spodziewałem się tego, że ktoś podsumuje tą serię jako nudne flaki z olejem. Bardziej taka kwestia pasowałaby do jakiejś serii komediowo‑rozrywkowej, a nie dramato‑romansu.
Po obejrzeniu tej serii żałuję tylko jednej rzeczy, że trafiłem na nią dopiero teraz. SHAFT znany jest z zamiłowania do tworzenia w tego typu produkcjach alegorycznych obrazów i częstego ograniczania środków wyrazu do niezbędnego minimum…jednak nigdy nie spodziewałbym się, że niektóre tak proste graficznie i symboliczne sceny będą mieć tak ogromną siłę oddziaływania.
Więcej już nic nie napiszę, bo czuję, że nie ważne jakbym się starał to i tak zabraknie mi słów aby w pełni opisać to dzieło. Niesamowita produkcja, 10/10.
A
Natsumii
2.12.2011 20:50 Niesamowite...
Serię obejrzałam dwa razy. Raz, dla pochlebnej recenzji. A dwa – na jeszcze dokładniejszym skupieniu się na odniesieniach i fabule. Może też z sentymentu i dla wspaniałej muzyki. Według mnie jest to najbardziej dojrzały romans, jaki widziałam. Wywody natury filozoficznej mnie osobiście nie nużyły, wszystko było zrozumiałe i zmuszało do zastanowienia się. Grafika mnie po prostu zachwyciła, zachwyciła też realność uczuć bohaterów.Przepiękne plansze, cudowne ukazanie przeżyć i magiczna historia, od której trudno się oderwać. Z natury nie przepadam za romansami, choć jestem dziewczyną (!), ten natomiast wyrył się w mojej pamięci i wskoczył do pierwszej piątki moich naj tytułów. Po prostu przepiękne. Bardzo mnie wzruszyło.
U mnie dostaje zasłużone 10. Może i animacja nie powala, ale nawet nie zwróciłam na to uwagi. Tytuły sountracków znam jak pacież ^^ A przypominając sobie historię Renjego i Chihiro czy Miyako, nie raz chciało mi się płakać (dobra, przyznaję, jestem wrażliwsza, niż większa część społeczeństwa…). To tyle ode mnie. „Ef – a tale of memories” jest po prostu fantastycznym romansem, który stanowczo wybija się nad obecnie produkowany „haremowy chłam”. Polecam fanom tego rodzaju anime, ale nie tylko. Ci, którzy szukają wzruszeń i głębszych odczuć też powinni być zachwyceni.
Graficznie zachwyciło mnie od pierwszego odcinka. Historia była poprowadzona w sposób poprawny i ciekawy. Choć finał jak dla mnie był troszkę naciągany, to i tak całkiem pozytywie go odebrałam. Postacie są ciekawe i choć mają swoje wady, dają się polubić. Całość ma w sobie coś, co przyciąga. Jestem pewna, że wrócę do tego anime jeszcze nie raz.
Odnalazłam siebie w jednej z postaci. Dokładnie wyrażone to, czego ja nie umiałam powiedzieć. Dość oryginalne anime, bez przemocy, czyste romansidło i to w dość dobrym stylu. Do ideału trochę brakło, mimo to warto rzucić okiem ;)
W serii pojawiło się również parę nawiązań do równolegle emitowanych tytułów. Ogłoszenie w gazecie o przesunięciu emisji ostatniego odcinka School Days; gra komputerowa, przedstawiająca postaci z Lucky Star; karta telefoniczna z Clannad czy maskotka Motsu z Negima?! Wszystko to oraz kilka innych szczegółów wychwyci oko spostrzegawczego widza, który zorientuje się również, że pierwsze litery tytułów poszczególnych odcinków utworzą słowa „Euphoric Field”, będące z kolei tytułem niezwykle energicznej piosenki w czołówce.
człowieku Sherlock wymięka przy tobie xP albo nie możesz spać po nocach ;) obejrze to ze wzgledu na cytat powyzej,albo byles swiezo po serii i zaistnial filozof mode ON(tez tak czasami mam) albo naprawde zapada ona w pamiec az tak bardzo.W każdym razie spojrze ,choć raczej jestem miłosnikiem wartkiej akcji,komedii,widowiskowych akcji,mechow itp.
A
GrayHood
25.08.2010 14:37
Bardzo dobra produkcja „klimatu”. Mimo przejaskrawień, przedramatyzowania i kilku wpadek, produkcja ciągle należy do najlepszych jakie oglądałem (A trochę tego diabelstwa było).
Miły podkład w połączeniu z eksperymentalną grafiką doskonale podkreśla charakter scen. Fabuła mimo, że oparta na znanych szkieletach potrafi mile zaskoczyć. Dla mnie najważniejsza jest jej realność i spójność (oczywiście biorąc pod uwagę konwencję „dobrego świata”). Istotną rolę odgrywa również brak „dodatków specjalnych”.
Gdybym pisał to trzy lata temu, dałbym pewnie 10/10, ale z racji doświadczenia dam tylko 7. Ef warto polecić każdemu kto ceni „słodko‑kwaśny” klimat i oryginalność techniczną, osoby skupiające się na akcji i humorze raczej nie maja tu czego szukać.
Super anime, a muzyka w nim to po prostu cudo. Grafika już od pierwszych sekund oglądania bardzo mi się spodobała. Opowiedziana historia, bardzo wciąga, co w połączeniu z grafiką i muzyka daje niesamowity efekt. Niema co się rozpisywać, ja uwielbiam Ef – a tale of memories i wszystkim to anime polecam.
Nie będę się rozpisywał, jak dla mnie rewelacyjna seria, świetnie wykonana itd… U mnie wbija się do ścisłej czołówki ulubionych tytułów. 10/10 i tyle w temacie.
wprost cudo najlepsze anime jakie widziałam Muzyka nawet uszła w tłumie nawet angielski nie zbyt mi przeszkadzał. A grafika aż oczu nie mozna było oderwać
W porównaniu do następczyni to ef – tale of memories jest dobre i miło się ogląda. Trochę na początku raziło mnie zbytnia uczuciowość bohaterów ale zapominając o takich błahych pobudkach to jest ok.
hakman4
2.12.2009 11:46 Re: może być... podsumowanie
Skończyło się jak w telenoweli happy end`em. Te anime zasługuje na swoją ocenę z racji na rozwój akcji i ukazanie tego wszystkiego w dość zrozumiały sposób bez ukazania psychologicznych zagrywek jakie zaszły w kontynuacji.
A
Descartes
17.11.2009 22:56 niezapomniane
doskonale anime, doskonala tresc i forma. Zadnych zarzutow do prezentacji, grafiki, historii. Swietnie opowiedziane i czarujace glebia. Oczywiscie, jest to romans, ale zrbiony na tyle dobrze, zeby kazdy znalazl tu cos dla siebie. Historie nei sa banalne, a postacie maja dobrze opisane charakterystyki i sa bliskie realizmowi. Jedno z kilku anime, ktore uwazam za totalny must have.
A
Furiaboy
2.06.2009 07:13 trudno stwierdzic
podchodzac do tego obiektywnie (na ile moge to zrobic jako istota posiadajaca wlasny gust) – anime jest na granicy:
romantycy – beda zauroczeni, prostota opowiedzianej hisotrii, wyolbrzymienie dramatyzmow, ograniczenie zycia bohaterow do ukazania scen zwiazanych z fabula, schematyczne problemy z miloscia i wlasnym „ja” – jakos niepokojaco – sa tu wielkim plusem…
osoby bardziej realistyczne itp. (Ci od wylapywania wszelkich niedociagniec w logice anime czy ich fabule ;) ) – uznaja to za banalna historyjke z werterowskimi postaciami i na sile udziwniana grafika…
uff… na szczescie jestem romantykiem…
PS.
co do komentarza fm : 20.01.2008 14:57:14 (nie bede pisal w 2ch miejscach, a autor pewnie i tak nigdy nie odpowie):
kliknij: ukryte "...tak samo jak zawiesiły swoje funkcjonowanie lokalne służby porządkowe, żeby bohater mógł się spokojnie wypłakać, a dopiero później pozbierał porozrzucane śmieci…”
na serio trzeba komus tlumaczyc ze to metafora i scena nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia? no prosze… bez takich ;)
A
dany
22.05.2009 13:40
ogólnie nie polecam, nic nadzwyczajnego, dla mię 6,5/10
A
rivendell
9.05.2009 19:12 ;)
cudo! wszystko idealnie ze soba wspolgralo, tworzac zaczarowana calosc. ahh.. :)
A
Kaioken
19.03.2009 13:07 W porządku
Znowu kolejne przez zemnie obejrzane świetnie Anime. Jednak różni się od zwykłym romansów, bo tutaj jest to inaczej przedstawione i jak dal mnie to miła odmiana. Polecam wszystkim i zamierza jeszcze dzisiaj zacząć drugą serie.
A
Infernus
15.03.2009 16:35 Coś w sobie ma ...
Musze to przyznać to anime ma coś w sobie.Nie będę się czepiać jak to mam w zwyczaju animacji itp bo anime broni się ciekawymi osobowościami bohaterów mimo, na pozór wydającemu się trochę sztampowo początkowi to twórcy postarali się o lekką odmianę w pokazaniu uczuć wyrażanych w barwach.Na mój gust ma to chyba coś wspólnego z głównym bohaterem Hiro ale,wracając do tematu to najbardziej podobała mi się postać Miyako którą spotkał przykry los w dzieciństwie,doświadczona złymi wspomnieniami pragnęła tylko, by ktoś ją wreszcie zauważył szukając swego miejsca (które szczęśliwie odnajduj:).Kilka słów uznania należy się też świetnej muzyce utwór Euphoric field bardzo mi się podobał.Choć nie jestem wielkim fanem romansów to i tak dam te zasłużone:
9/10
A
Kamikaze
8.02.2009 19:07 Dotychczas najlepsza Seria...
...Jaką w życiu widziałem ,a zebrało się już trochę tego. Na dłuższą metę nawet niżej wspominana nieszczęsna scena ,która ciągnęła się długo ,długo i niżej została uznana za wadę – ma też jakiś sens – przecież od lat stosowano akcję mające na celu zwolnic nieco dynamikę. A gdy rozłożyć to co oni w tym czasie mówią – do pewnego momentu ma to sens – owszem przesadzili z ilością ,ale kliknij: ukryte dopiero na chwile przed końcem wiedziałem ,że te impulsy się skończą ,liczyłem wcześniej ,że jednak się uda. Nie lubię rozbijać wszystkiego na pomniejsze czynniki tak jak to w recenzjach ma miejsce – Anime stanowi dla mnie jednolitą całość – niestety na potrzeby tego komentarza to uczynię – choć czasem najciekawsze postacie przy słabej grafice i muzyce potrafią być bardziej wciągające od dobrych graficznie i muzycznie, nie mniej jednak tutaj mamy porcję naprawdę świetnej grafiki która momentami wymuszała na mnie powroty do określonego momentu by się temu poprostu przyjrzeć ,Muzyki nie zapamiętałem za dobrze (mimo ,że gust muzyczny mam naprawdę zróżnicowany więc nie jest winą charakter utworów) to My‑HiME (pomijam tu celowo typowo muzyczny tytuł „Nana” bo tam muzyka przewija się cały czas ;)) prezentuje się przy tym bogato (tak mam bzika na punkcie 梶浦由記) co do biednego rozczochranego bohatera – na jego miejscu straciłbym chyba wszystkie włosy i ołysiał – i wcale nie wydaje mi się by ich historia była ważniejsza – obie były równie ważne obie czegoś uczyły, zależy kto spojrzał pod jakim kątem – co do fabuły – dużo mówić nie trzeba jest świetna mimo wielu oklepanych schematów.
Jak na fana romansów (jakkolwiek by to nie brzmiało w ustach 20letniego faceta) jestem nie tylko usatysfakcjonowany ,ale wręcz wniebowzięty – nawet Kanon, Clannad czy Air tak mnie nie ruszyły do przemyśleń jak to (choć po Kanonie powiedziałem sobie ,że romansów oglądać nie będę [a był to pierwszy tego typu tytuł jaki oglądałem])
10/10 – bo więcej się nie da ,a przy moich ulubionych seriach, które dostały podobną i tak wypada o wiele lepiej ;)
na koniec przepraszam za dość chaotyczny styl wypowiedzi – niestety mam tak od urodzenia i byłem za to mocno szykanowany w szkole – ale nie można być mistrzem we wszystkim ;)
A
shin
3.01.2009 01:06 jak na razie..
jestem dopiero po kilku odcinkach i podoba mi się. watki romantyczne wydaja się wciągać, a najbardziej zainteresował mnie wątek Renjiego i Chihiro.
Co do grafiki, to wiele efektów bardzo mi się kojarzy z serią Saynara Zetsubou Sensei. takie moje odczucie.
jak na razie mi się podoba
A
Wakabayashi
2.01.2009 19:21 Magia i Artyzm
Bez zbednego rozpisywania się na gorąco opiszę Wam swoje wrażenia z tego anime.„Ef – a Tales of memories” nie jest dla mnie serią którą można analizować „szkiełkiem i okiem”.Jest dla mnie fantastyczną opowieścią z czesto genialnymi efektami graficznymi.Posiada wspomnianą w tytule magię która, nie tyle przyciąga nas do tego anime, ile przenosi w zamieszkany przez bohaterów świat.
Świat przedstawiony w sposób niemal doskonały.Zachody słońca i inne piękne widoki olśniewają.Jednakże najlepszą dla mnie sceną jest ta z 7 odcinka.Oczywiście chodzi o nagrywanie się na automatyczną sekretarkę Miyako.Żadnych niepotrzebnych efektów graficznych, prosty rysunek, tekst i dźwięk.A ile w tym emocji?
Świadom wg mnie nielicznych wad polecam anime wszystkim miłośnikom romansów i niebanalnej oprawy graficznej.Sporo wzruszeń i głebszych przemyśleń gwarantowanych każdej w miarę wrażliwej osobie.
Z pozdrowieniami, Wakabayashi
A
Prox
29.11.2008 04:10 Świetne
9/10
Polecam gorąco. Jeden z najlepiej skonstruowanych romansów bez kupy kawaii girls, jednego faceta i głupich tekstów.
Anime uwalnia sferę emocjonalną i skupia się na odczuciach widza i rozmowie bardziej – anieżeli na obrazie i przedstawieniu wydarzeń
A
Zniczek
9.11.2008 00:49 Mi się nie podobało
Czytam komentarze i oczom nie wierzę xP Co ludziom, aż tak się w tym anime podoba? Ambitna seria? Cóż, ja tego nie dostrzegłam. Dla mnie była to jedno z gorszych, jakie obejrzałam.
O ile wątek z Chihirą i Renjim był całkiem przyjemny, to ten drugi odbierał mi całą radość z anime.
Miyako mnie tak irytowała, że ilekroć się pojawiała miałam ochotę przewinąć do przodu, aż w końcu zniknie ona z ekranu. Nie trawię tej postaci, skutecznie obrzydziła mi serię. Anime mi się nie podobało. Nie polecam.
A
vxq
2.11.2008 18:40 więcej
Jestem facetem, wróć chłopakiem. Po obejrzeniu innego romansidła przyszła kolej na Ef. Nie widziałem gry, ale jak sądzę była równie wciągająca. Na wstępie mogę powiedzieć że Op. i En. wpada w ucho tym samy zapadając w pamięć. Ogromny plus 12 EP, grafika miodna – to tyle co do aspektów technicznych. Kiedy ktoś się spyta o Ef odpowiedź mam gotową zanim bym nad nią pomyślał. Rożne historie, różne problemy, przypadek i strach przed odrzuceniem. Wydawać by się mogło ile już takich banałów oglądałem/czytałem. Po obejrzeniu powiem za mało. Cieszę się że nie jestem osamotniony w mym odczuciu. Pomimo podniosłych słów takich jak egzystencja, miłość w bardzo łatwy sposób je tłumaczy „proste uczucie” i to jak wiele może zdziałać. Dla znawców tematu polecam, dla lekkoduchów tym bardziej!
A
Nuria
9.10.2008 10:41 Niezwykłe i melancholijne
Jestem – ekhm – w trzecim epizodzie, ale już poruszył mnie szczególny sposób animacji i kadrowania w ef. Scena z pierwszego epizodu, kiedy Miyako kołysze się na huśtawce po prostu mnie zachwyciła: obejrzyjcie, to dowiecie się o który dokładnie moment mi chodzi ^^. Bardzo podoba mi się też to senne prowadzenie narracji… ogółem: anime na +6.
A
Mel
4.10.2008 16:02 Genialne
W końcu ambitniejszy romans bez głupich wstawek. Ciągły klimat powagi i napięcia, powiew melancholii opening budujacy nastroj… Świetne. Moja ocena to 10/10 dawno nie oglądałem tak dobrego i głębokiego romansidła, a ze jestem facetem to z natury jestem bardziej wybredny ;)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo bardzo gorąco polecam.
A
minagi666
29.09.2008 22:11 miodzio
Niewątpliwie to anime mozna zaliczyć do grupy nieco bardziej ambitnego gatunku shoujo.Na szczegółna uwage zasługuje tu grafika, niemal bajeczna. kliknij: ukryte Jedna z najbardziej wzruszających scen wg mnie to moment gdy Chichiro wyrzuca kartki ze swego pamiętnika na dachu Polecam wszystkim fanom.
Prox29.11.2008 04:11:56 - komentarz usunięto
A
Arti
16.09.2008 01:32 bomba!!!
Powiew świeżości… piękne… no i faktycznie troszeczkę za słodkie. Ale każdy lubi od czasu do czasu zjeść coś bardzo słodkiego. A ef jest jak niesamowity deser lodowy w gorące letnie popołudnie. Oglądać!!! 9/10
A
Nayabuck
8.09.2008 02:16 Na świeżo
No dobrze. Dałbym 10/10 przyznaję. Anime wciągnęło jak diabli i po włączeniu pierwszego odcinka skończyłem na 12. Zdaję sobie jednak sprawę, iż rzetelną ocenę mógłbym wydać dopiero za jakieś 2 – 3 tygodnie, kiedy ochłonę i przemyślę wszystko jeszcze raz. Na razie jestem po prostu zakochany.
To anime ma w sobie kilka sprzeczności – z jednej strony postaci wydają się posypane lukrem, z drugiej miyako i chihiro przezywają wewnętrzne tragedie. Podobnie bohaterowie – tak naprawdę wiedzą kim chcą być, jednak przez samotne podróżowanie przez życie nie zawsze potrafią się do tego przyznać.
Podobny problem jest z grafiką. Jest ładna, nie byłaby rewelacyjna, góra 8/10, ALE eksperymenty z grafiką podbijają ocenę aż o 2 punkty. Scena z 7 odcinka z powoli zapisywaną kartką okazała się o wiele lepszym przekazem niemego krzyku duszy niż klasyczne w takich wypadkach najazdy na załzawione oczy bohaterki. Podobnie częste wykorzystanie efektu czerni i bieli pomaga bardziej skupić się na nastroju. Nie wiem czy jest to absolutnie nowatorskie, w końcu Hitchkock nakręcił swoje czarno‑białe „ptaki” już jakiś czas po wprowadzeniu kolorów. Podobnie w Anime widziałem niejednokrotnie przebitki z mangi. Ale coś takiego widzę po prostu po raz pierwszy i przyznaję: wstrząsnęło mną.
Fabuła: Przyznaję ma kilka wad, ale jest romansem, a nie haremówką. Jest też czymś więcej, opowieścią o marzeniach. Nie zgodzę się, że zmiana hiro nastąpiła nagle. Dojrzewał do niej powoli. Pewnie długo by jeszcze trwało nim by obrał taką drogę, ale by wybrał. Jej przyspieszenie było spowodowane sytuacją bez wyjścia, w którą sam się wpakował. Nie był dzieckiem, lecz człowiekiem chcącym zbyt wiele unieść na swych barkach. Asou Renji jest marzycielem, który zakochuje się w nieodpowiedniej (choć słodkiej) dziewczynie. Dzięki niej jego marzenia mogą znaleźć ujście. Jak na ironię, przez dziecięce w sumie marzenie kliknij: ukryte bycia księciem na białym koniu co ocali księżniczkę staje się meżczyzną. Wrażliwym i delikatnym, ale jednak mężczyzną. No i Kyosuke. Też marzyciel, wręcz wizjoner. I jak każdy wizjoner musi sobie radzić z niezrozumieniem otoczenia.
Ef jest też opowieścią o naturze wspomnień. W mało którym anime widać tak wyraźnie, że to dzięki nim jesteśmy tym kim jesteśmy. Wspomnienia nas zmieniają i dzięki nim ewoluują nasze charaktery. Dzięki temu anime nosi w sobie pewną głębie. Co prawda do przemyśleń o tworzących nas wspomnieniach można dojść i bez tego anime, to jednak zmusza nas ono przynajmniej do pomyślenia o tym jeszcze raz. choćby tylko z tego powodu jest interesujące, bo w końcu każdy z nas ma wspomnienia i szczęśliwe, i te bolesne, których nie wyrzekłby się za żadną cenę.
„dziewczyna była sama na świecie, to czyniło z niej boginię tego świata”
A
Znafca
29.07.2008 13:32 Bardzo dobre anime
Jak dla mnie 9/10.
Niby schematyczne lecz bardzo wzruszające.
Ciekawa grafika, jak dla mnie świetna muzyka.
Dobre do obejrzenia w jakiś zimowy wieczorek:)
Da się zauważyć świetny klimat tego anime.
Wątek z Renjim i Chihiro nie przypadł mi szczególnie do gustu ale to moje subiektywne zdanie.
Recenzja ciekawa tylko dziwi mnie troszkę fakt, że jej autor dał 8/10, a nie 10/10 mimo, iż nie podał żadnej wady tego anime:)
A
RiSa
14.06.2008 17:44 Ef-a tale of memories
To anime jest świetne! Szczególnie polubilam Renji'ego i Chihiro(kawaii KOIBITO!!) W ostatnim odcinku prawie się popłakałam,a muzyka w anime jest naprawde super..^-^ Zachęcam do oglądania-''ef''
A
Rabit
23.05.2008 20:01 Wzruszające anime
Jest to anime które porusza uczucia oglądających go osób historiami poszczególnych bochaterów.
Dodatkowo świetna muzyka i bardzo dobra oprawa graficzna polecam wszystkim fanom anime.
Jak dla mnie ocen 9.
A
paulus
6.05.2008 08:54 ef
hmm dopiero po obejrzeniu całej serii uświadomilem sobie ze to było romansidło :)
no ale .. anime bardzo mi się podobało (tylko nie pytajcie prosze dlaczego bo tego nie potrafie jednoznacznie stwierdzic), jesli chodzi o muzyke to prosta sprawa – jest poprostu genialna. Euphoric field i ethernal feather (Yuukyuu no Tsubasa) mają stałe miejsce na mojej playliscie :)
A
Qauter
5.05.2008 22:26 Świetne
Według mnie świetne anime, z ciekawą fabułą , przyjemną muzyką i z ładną kreską.
Osobiście polecam każdym osobom które przepadają za romansami.
kliknij: ukryte Chociaż trochę mnie to zdziwiło że oni to robili a ona potem wyrwała te kartki i pa, sądzę że to było trochę bez sensu, ale i tak była wyśmienite :D ]/ukryj]
Prox 7.12.2008 23:28:08 - komentarz usunięto
A
Wyjejk
3.04.2008 22:21 całkiem całkiem
Szczeże powiedziawszy nigdy nie przepadałem za romansami (czy gatunek ma jakiś znaczenie ? liczy sie tylko jak dany film zostanie zrobiony). Bardzo podobał mi sie ten serial, ma to coś co przykówa do ekranu na długieee godziny, ten klimat możan śmiało powiedzieć że bardzo podobny do air‑a z tż róznicą kliknij: ukryte że posiada bardzo pozytywne zakończnie może aż za bardzo więc jeśli podobał sie wam air siegnijcie bez zastanowienia.
OCENA hmmm…. 9- może 8 zdecydowanie polecam
R
sami25
21.02.2008 23:16 add do recenzji
chciałbym jeszcze dodać, że twórcy nie tylko eksperymentują z grafiką bowiem w wielu episodach pojawia się pewne „oszustwo”, które pokazuje tło wg. którego mamy interpretować scenę następującą zwykle nieopodal. Dzięki temu jesteśmy wstanie lepiej zrozumieć postacie i ich myśli, oraz pragnienia. kliknij: ukryte Osobiście podobał mi się fragment w 11epie, kiedy to Chihiro i Renji udali się do kina ... . Po wyściu zaczęli o nim rozmawiać i tu jest pewien joke bowiem Chihiro mówi, że nie lubi smutnych zakończeń. Przypominam, że to przedostatni odcinek i zanosiło się na taki właśnie koniec serii. Jest to niebezpośredni zwrot do nas. Duży plus za to, że twórcy wiedzą kiedy przestać, znają umiar i wiedzą kiedy widz powie teraz to przegięliście. To co można zarzucić temu tytułowi to momentami CGI i uproszczenia w tłach np. woda to czyste „kopiuj + wklej”. Najlepszymi elementami wg mnie są tu postacie(psychika, realistyczność), klimat (napięcie które buduje spowodowało, że odciełem się od świata na czas oglądania)
Oceniam tytulik na 8.5/10
A
IDH-YAA
30.01.2008 18:52 uou serce mi wali xD
Dawno nic mnie tak nie poruszyło. Postaci jakby nie było , schematyczne , ale jednak jest w tym anime coś co doprowadziło mnie do łez i szybszego bicia serducha. Serię skończyłam parę minut temu i jestem wręcz zachwycona…póki co najlepszy romans jaki oglądałam. Serialik ląduje u mnie wysoko :)
Muzyka…według mnie bardzo trafna i ładna. Podobało mi się dostosowanie endingów do bohaterek. Dwie wersje openingu, również niezły zabieg, jednak to pierwsza wersja(mimo czerstwej wymowy) utkwiła mi w pamięci.
Grafika…uo ludzie…cudo! Nie widziałam jeszcze serii z takimi zabiegami animacji jak tutaj! Długo będę wspominać motywy jakie zostały tu zastosowane…naprawdę, duży plus! Kadry na ruch ust są tak zmysłowe , że aż ściska w środku :) Kreska bardzo przypadła mi do gustu, wszystko cacy :D Jedyne do czego mam zastrzeżenia to komiczna fryzura Renji'ego…LITOŚCI…skrzywdzili chłopaka :)
Bohaterowie…szkoda opisywać tu każdego osobno bo a)wiele miejsca by to zajęło b)na własnej skórze trzeba doświadczyć ich zachowanie,osobowość… Ogromnie się cieszę , że twórcy postawili na kliknij: ukryte happy end hehe ^^
Dodatkowo stwierdzam , że w każdym anime sceny na dachu są urocze :) począwszy od Sailor Moon (pamiętna scena rozmowy z Seyią <3) na wątkach „dachowych” bohaterów Ef… kończąc :)
All in all POLECAM z czystym sercem wszystkim wrażliwym…a miłośnikom romansówKONIECZNIE
**rzekłam**
A
Ki-Kun
29.01.2008 18:21 genialne
jednym slowem zarombiste! grafika miazdzy jest swietna a do tego swietna fabula polecam wszystkim ode mnie 100/10
A
guuchan
27.01.2008 18:48 7/10
Chihiro – ogromna warstwa lukru (jak zwykle w tego typu produkcjach – biedna samotna dzieweczka skrzywdzona przez los)- zęby mnie bolą i chyba będę musiała iść do dentysty :((. Bezbarwny Renji (zakończenie jego historii strasznie tandetne), irytujace Kei i Miyako. Hiro biednym twórcą mang shoujo pozbawionym doświadczeń? – dobre:)). To już było, to już było, to już było itd. Schematyzm postaci w dramatach anime mnie poraża.I te ich głosiki – bleeee. Czy te baby muszą być wiecznie takimi sierotami?! Generalnie przegadane.
Za to grafika najwyższych lotów!
A
Yuz
24.01.2008 11:53 Ef
Świetne anime, w sumie to w większości wypowiedzi zgadzam się z tą pode mną ;] Naprawdę, śliczne efekty graficzne, wspaniała kolorystyka i delikatna muzyka. No i najbardziej przypadły mi do gustu postaci Hirono, Miyako i Chihiro, Kei i Renji mnie trochę irytowali a Kyousuke (mam nadzieję, że dobrze zapisałam) był dla mnie taki neutralny^^"
Ogólnie, naprawdę polecam, chociaż by zobaczyć magię tego anime ;]
A
r4mios
23.01.2008 21:54 Świetne
Rewelacyjna grafika, fenomenalna(!!!) muzyka i świetna „drugie dno” sprawia, że to anime po prostu się pochłania. Oczywiście IMO jest to pozycja dla bardziej wyrobionych widzów, a zwłaszcza dla tych którzy lubią elementy psychologiczne czy egzystencjalne. Dla wszystkich innych może to być zwykłe jednak świetnie wykonane, ale też nudne anime. Trzeba zobaczyć w tym obrazie to coś, to wspaniałe coś.
Właśnie skończyłem oglądanie i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wystawiłbym ef mocne 8.
Jeśli rzeczy, które irytowały, to prawie całkowicie zgadzam się z fm.
Fryzura Renjiego, jego mało interesujący w gruncie rzeczy charakter, czasem przesada z artyzmem i kliknij: ukryte nieszczęsna scena z impulsami to według mnie główne wady serii.
Reszta głównie na plus, chociaż faktycznie mogliby chociaż raz przeczytać dobrze ten tytuł na końcu…
A
LiquidMX
23.01.2008 13:15 exclusive
Wyśmienite anime, bardzo kliknij: ukryte smutna historia 13 godzin i oryginalna. Ogólnie wszystkie opowieści zawarte w tym anime są bardzo miłe i przepiękne.
Warto obejrzeć.
A teraz czas zabrać się za grę (gry).
A
Saski
23.01.2008 01:01 Świetne
Bardzo przyjemnie sie ogląda to Anime. Ciekawa historia i bardzo fajna kreska.
Studio Shaft można pochwalić za to, że zatrudnili porządnego muzyka, wprowadzili parę równorzędnych ról chłopięcych (nazwanie ich męskimi byłoby przesadą) i nie próbowali rozciągnąć fabuły na 26 odcinków.
Niestety poza tym obowiązują stare reguły gry, z których najbardziej bolesny jest fakt, że im bardziej bezbarwna osobowość faceta, tym więcej panienek się wokół niego kręci (ze względu na nie‑haremowość tym razem 2, 1 i 0), a pod koniec przeżywa on cudowną przemianę, która pozwala mu spróbować odzyskać utracone względy. Oczywiście gdyby opowieść poprowadzono z większym wdziękiem, pewnie mógłbym przymknąć oko na ten schemat.
O Hiro trudno powiedzieć cokolwiek poza niespodziewanym aspektem edukacyjnym – kliknij: ukryte mangi shoujo tworzą biedni uczniowie pozbawieni jakichkolwiek romantycznych doświadczeń. Kyousuke bardziej zwraca na siebie uwagę, lecz poprzestaje na roli obserwatora i kliknij: ukryte zbiera resztki ze stołu. Co do Renjiego, można mu wybaczyć słaby charakter, emofazy, wysoki głos (dobra, to już trudny do przełknięcia zestaw), jednak strasznie irytowała mnie jego fryzura. Podejrzewam, że na ulicy fryzjer za nim z nożycami gania, ponieważ tak chyba wygląda pierwsze stadium przemiany w wilkołaka. Zresztą jego historia okazała się dla mnie niezbyt wciągająca. W sumie to dość dziwne, że zwykły trójkąt miłosny wygrywa z wątkiem, do którego najsilniej odnosi się tytuł anime. Nie pomogła tu nawet panienka z niezwykłym defektem. Dopiero w ostatnim odcinku odzyskano wiatr w żaglach, choć też trzeba było zawiesić prawa logiki – kliknij: ukryte tak samo jak zawiesiły swoje funkcjonowanie lokalne służby porządkowe, żeby bohater mógł się spokojnie wypłakać, a dopiero później pozbierał porozrzucane śmieci.
O projektach postaci nie mogę powiedzieć dużo dobrego, ale być może jestem uprzedzony. Ten typ pojawia się głównie w niskobudżetowych haremówkach i mam go po prostu po dziurki w nosie. Natomiast reszta grafiki balansuje na granicy między wizją artystyczną a fanaberią i niejednokrotnie ją przekracza. Można tu znaleźć wiele udanych efektów np. 120% niebo z gnającymi po nim chmurami albo pokazanie samych ust Miyako, gdy coś szepce (uzyskano dzięki temu dużo bardziej erotyczny charakter). Z drugiej strony czasem wygląda to tak, jakby musieli wyrobić limit efektów specjalnych, więc wciskają byle co i przykładowo szatkują scenę czarnymi i fioletowymi planszami. Taki brak umiaru w dużej mierze zrujnował finał jednej z historii. kliknij: ukryte Kiedy Miyako rozmawiała z budki telefonicznej, po każdym straconym impulsie pokazywała się plansza z tym, ile jej jeszcze zostało. Tak nachalnie o tym przypominano, że myślałem: 'Niech już jej się w końcu wyczerpie karta, bo od patrzenia na to boli mnie głowa'. Z góry wiadomo było, że zużyje wszystkie impulsy. Dużo lepiej by to wypadło, gdyby stosowne przypominajki pojawiały się np. najpierw co 10, później co 5 i dopiero ostatnie kilka tak jak to pokazali. Zresztą nawet gdyby jej tak cudownie nie odnalazł, to mógłby spokojnie oddzwonić na budkę.
Ostatecznie z tej serii chyba najbardziej utkwi mi w głowie wysiłek, z którym narratorka próbuje wymówić tytuł anime i nie połamać sobie języka.
Thar
29.01.2008 20:28 Re: moje 3 grosze
Bardzo dobry opis tego anime. Ef pozostaje dla mnie najlepszą produkcją swojego sezonu, co nie zmienia faktu, że obiektywnie rzecz biorąc jest to najwyżej średniak. Fabuła – na początku 3 chłopców i tyleż dziewcząt, pod koniec dwie pary i jedna w drodze – kogoś to dziwi? Sztampowa do bólu, wlecze się jak osobowy Szczecin – Przemyśl. Tak przegadanego anime nie widziałem od dawna (a może i nigdy). 1/3 dialogów i jeszcze więcej monologów to filozoficzne rozważania o sensie egzystencji, i kiedy piszę 'filozoficzne' naprawdę mam to na myśli – wynurzenia bohaterów są tyleż głębokie, co oklepane i banalne. Sami bohaterowie, na co już zwróciłeś uwagę, również nie powalają oryginalnym designem. Wszystkie te niedostatki zamaskowała świetna, dopracowana grafika. Osobiście nie przepadałem za stylizowanymi na mangę wstawkami, ale muszę przyznać, że były ładne i pasowały do klimatu. W ogólnym rozrachunku grafika staje się najmocniejszą stroną Ef, co trochę smuci, bo wpisuje się w schemat hollywoodzkich blockbusterów – nie ważne co i jak, byle by ładnie wyglądało.
Jeszcze a propos dżwięku – miałem wrażenie nadużywania dwóch motywów melodyjnych, zremiksowanych w różny sposób, mianowicie melodii openingu i endingu ostatniego odcinka (ta druga pojawiła się wcześniej w promo serii). Na szczęście pomysłów na remiksy było tyle, że muzyka zaczyna się nudzić dopiero w okolicach przedostatniego odcinka, akurat wtedy, gdy uwagę zaczyna przykuwać fabuła (bo kiedyś trzeba ją było doprowadzić do końca, nie?).
Ef nie jest złą produkcją – to solidnie wykonany romans, chociaż podobne widzieliśmy już wiele razy. Udana grafika wyciąga go trochę powyżej średniej, dlatego moja ocena to 6/10.
Od strony fabularnej nie znajdziemy tu nic specjalnie innowacyjnego, ba – nie znajdziemy tu wręcz wiele wiarygodnego.
Ale grafika to już coś zupełnie innego – dzięki oprawie, swoistej zabawie konwencją moé (te 'wejścia' Chihiro!), drastycznym zmianom stylu ta seria błyszczy.
Jeżeli ktoś lubi romanse na tyle by przebaczyć przeciętność na polu fabuły, napewno nie będzie zawiedziony.
would
11.11.2008 12:58 Re: popieram...
Jeśli ktoś nie darzy miłością romansów, jednak lubi ciekawe rozwiązania graficzne to również powinno mu się spodobać. Ja oglądałem serię tylko dlatego, że wcześniej widziałem Sayonara Zetsubou Sensei i styl studia SHAFFT wywarł na mnie duże wrażenie. Nie zawiodłem się. Fabuła nie jest tak beznadziejna, żeby z jej powodu całkowicie rezygnować z anime. Na szczęście…
A
zergadis0
20.01.2008 10:53 Najlepszy romans ever!
O ef – a tale of memories można pisać poematy, ale jako że nie ma sensu wszędzie się wypowiadać na różne sposoby, kopiuj/wklej mojej opinii na azunime:
Najprawdopodobniej najlepsza seria tego sezonu (jeszcze ew. Clannad ma jakieś szanse aby ją prześcignąć) i najlepszy romans jaki w życiu widziałem.
Rysunki – GENIALNE – bardzo dopracowane tła, świetny projekt postaci, rewelacyjne cieniowanie, artystyczne ujęcia… jedyną wadą są czasami widoczne braki w budżecie przez co chyba niektóre pomysły autorów nie wywołują zamierzonego efektu.
Muzyka – ciężko nie być zachwyconym, zarówno obie wersje niezwykłego openingu, endingi jak i bgmy trzymają bardzo wysoki poziom, również seiyu wypadli świetnie.
Fabuła – świetny romans z bardzo ciekawymi postaciami, niezwykłym klimatem i nietypowymi ale bardzo ciekawymi pomysłami. Dodatkowo muszę przyznać, że tutaj wręcz wybitnie widać, że niezwykła oprawa A/V potrafi wpłynąć na odbiór i tak już bardzo dobrej fabuły.
Jak dla mnie: grafika – 9+, muzyka – 9, fabuła – 9, ogółem – 9+.
ef: A Tale of Memories po 12 odcinku (koniec)
Również połączenie tu dwóch historii przysłużyło się temu tytułowi, jednocześnie jednak sprawiając, że były momenty, które chciałam przewinąć. Gdyby całość skupiała się tylko na jednym wątku, z pewnością zostałaby niepotrzebnie przedłużona i okraszona jeszcze większą dramą. Z drugiej strony w krytycznych momentach chciałam, żeby wrócono do tego, co mnie najbardziej zainteresowało, przez co z mniejszą uwagą śledziłam to, co akurat serwowano nam na ekranie. Generalnie moimi ulubionymi momentami były te z Miyako, natomiast na widok Kei zgrzytałam zębami z irytacji. kliknij: ukryte Szczerze powiedziawszy była ona taką totalną, zakłamaną i podstępną, siksą i wcale nie należał jej się jakikolwiek happy end. Naprawdę nie cierpiałam tej bohaterki i choć od początku było pewne, że Hirono skończy z Miyako, niedobrze mi się robiło na sam jej widok.
Historia Renjiego i Chihiro o dziwo wyszła dla mnie neutralnie. Początkowo myślałam, że to właśnie sceny z nimi mnie najbardziej zanudzą, głównie dlatego, że sama Chihiro ze swoim piskliwym głosikiem, chorobą i ogólną słodyczą jest typem bohaterki, którego nie znoszę (takie ciepłe kluchy). Potem jednak nawet mnie to zainteresowało.
Co mnie natomiast zdziwiło, to fakt, że kliknij: ukryte aż dwie pary uprawiały tu seks, co się rzadko zdarza w takich anime. Właściwie podniosło to wartość tej serii w moich oczach, nadając bohaterom większej realności i dojrzałości.
Oprawa audiowizualna to oczywiście bomba, ze wskazaniem na grafikę. Wszelkie zastosowane tu eksperymenty wypadły idealnie, maskując inne braki, głównie dość słabą animację postaci. Naprawdę pięknie to wyglądało^^ Na scenie z Miyako i jej telefonami się wręcz wzruszyłam właśnie dzięki zastosowanemu efektowi graficznemu, a to nie byle co.
Co do muzyki, żałuję, że japońska wersja openingu towarzyszyła tylko ostatniemu odcinkowi, bo ten engrish był rozwalający ;p (spodziewałabym się raczej odwrotnej sytuacji, w której engrishowa wersja byłaby dodatkiem). Reszta soundtracku wyszła trochę blado jak na możliwości Tenmona.
Długo zwlekałam z obejrzeniem tego i w sumie dobrze – gdybym zabrała się za to wcześniej, przy mojej zerowej tolerancji na różnego rodzaju tanie chwyty, skończyłoby się niechybnie na porzuceniu tego i urazą przed kolejną próbą. A tak, podchodząc do tego na luzie, dałam się tej serii pochłonąć i potrafiłam zanurzyć się w stworzony tu klimat. Ocenowo daję temu 7/10, ponieważ sama historia była trochę zbyt banalna i na siłę udziwniona (i do teraz nie wiem o co dokładnie chodziło z tą kobietą w czapce, więc traktuje to jako nic nie wnoszący element artystyczny… ot, żeby było dziwniej). Z drugiej strony jednak bawiłam się przy tym dobrze, czasu poświęconego na to nie żałuję i pewnie aż tak szybko nie umknie to z mej pamięci. Zdecydowanie sięgnę też po Melodies, bo tam chyba rozwija się historia pana z kościoła i tej w czapce xd
No tak, ale tyleż zaskakujące, co też trochę…naciągane? Nie wiem, jak to inaczej określić. Nie mam nic przeciwko happy endom, niech zakochane pary też mają trochę z życia. Choć w tym akurat przypadku koniec serii wygląda tak, że generalnie to wszyscy cieszą japy. I nie było by w tym nic specjalnie zdrożnego, gdyby nie to, że wśród tych cieszących się jest też Kei. Ta, która przegrała właśnie, jakby nie patrzeć, bój o miłość swojego życia. I to na dodatek taką, która wyrosła wprost z dziecięcego zadurzenia, więc już w ogóle niezłe „combo”. Mamy więc sytuację, w której nasza bohaterka nie była w stanie wyznać Hiro swoich uczuć, nie potrafiła odseparować go od kontaktów z Miyako i koniec końców przyłapała ową dwójkę w łóżku. Ale co tam, noga już zdrowa, świat piękny, ptaszki śpiewają- to lecę haratać dalej w kosza. Dla mnie to trochę naciągane. Wiem, że przez postać blondwłosego domorosłego kamerzysty do widzów ma dotrzeć zapewnienie, że i Kei się coś od życia dostanie. Mimo wszystko jednak jej sytuacja nie uzasadnia tak beztroskiego i trochę bezrefleksyjnego rozstania z tą postacią.
A co poza tym? Seria mi się spodobała. Dramatyzm w większości scen podany był w idealnej ilości. Eksperymenty z ujęciami, uzupełnianie scen o „elementy dodane”- zdecydowanie na plus. Wyszło świetnie- taki lekki powiew artyzmu ładnie przysłużył się podkreślaniu dramatyzmu niektórych momentów (rozmowy Miyako i Hiro) albo plastycznemu przedstawianiu emocji i uczuć bohaterów. Widać moim zdaniem różnicę w stosunku do „Bakemonogatari”, gdzie sporo dziwnych efektów poszło zwyczajnie parą w gwizdek i było raczej sztuką dla sztuki.
Seria musiała pomieścić dwie różne opowieści i generalnie wyszło to nieźle. Ale wydaje mi się, że nie uniknięto przy tym syndromu „Jeszcze‑Paru‑Odcinków”. Zarówno historia Chihiro jak i wątek przeszłości Miyako powinny chyba dostać trochę więcej czasu antenowego.
Muzycznie wyróżniłbym klimatyczny, dobrze oddający charakter serii opening (plusik również za stronę wizualną tegoż) i naprawdę mistrzowską piosenkę z endingu wersji Miyako ( „I’m here”).
All in all – 8/10.
nudne
Re: nudne
Więcej już nic nie napiszę, bo czuję, że nie ważne jakbym się starał to i tak zabraknie mi słów aby w pełni opisać to dzieło.
Niesamowita produkcja, 10/10.
Niesamowite...
Według mnie jest to najbardziej dojrzały romans, jaki widziałam. Wywody natury filozoficznej mnie osobiście nie nużyły, wszystko było zrozumiałe i zmuszało do zastanowienia się. Grafika mnie po prostu zachwyciła, zachwyciła też realność uczuć bohaterów.Przepiękne plansze, cudowne ukazanie przeżyć i magiczna historia, od której trudno się oderwać. Z natury nie przepadam za romansami, choć jestem dziewczyną (!), ten natomiast wyrył się w mojej pamięci i wskoczył do pierwszej piątki moich naj tytułów. Po prostu przepiękne. Bardzo mnie wzruszyło.
U mnie dostaje zasłużone 10. Może i animacja nie powala, ale nawet nie zwróciłam na to uwagi. Tytuły sountracków znam jak pacież ^^ A przypominając sobie historię Renjego i Chihiro czy Miyako, nie raz chciało mi się płakać (dobra, przyznaję, jestem wrażliwsza, niż większa część społeczeństwa…). To tyle ode mnie. „Ef – a tale of memories” jest po prostu fantastycznym romansem, który stanowczo wybija się nad obecnie produkowany „haremowy chłam”.
Polecam fanom tego rodzaju anime, ale nie tylko. Ci, którzy szukają wzruszeń i głębszych odczuć też powinni być zachwyceni.
Bardzo dobre anime
Przyjemne w oglądaniu
Dość oryginalne anime, bez przemocy, czyste romansidło i to w dość dobrym stylu. Do ideału trochę brakło, mimo to warto rzucić okiem ;)
człowieku Sherlock wymięka przy tobie xP albo nie możesz spać po nocach ;) obejrze to ze wzgledu na cytat powyzej,albo byles swiezo po serii i zaistnial filozof mode ON(tez tak czasami mam) albo naprawde zapada ona w pamiec az tak bardzo.W każdym razie spojrze ,choć raczej jestem miłosnikiem wartkiej akcji,komedii,widowiskowych akcji,mechow itp.
Miły podkład w połączeniu z eksperymentalną grafiką doskonale podkreśla charakter scen. Fabuła mimo, że oparta na znanych szkieletach potrafi mile zaskoczyć. Dla mnie najważniejsza jest jej realność i spójność (oczywiście biorąc pod uwagę konwencję „dobrego świata”). Istotną rolę odgrywa również brak „dodatków specjalnych”.
Gdybym pisał to trzy lata temu, dałbym pewnie 10/10, ale z racji doświadczenia dam tylko 7. Ef warto polecić każdemu kto ceni „słodko‑kwaśny” klimat i oryginalność techniczną, osoby skupiające się na akcji i humorze raczej nie maja tu czego szukać.
Opowiedziana historia, bardzo wciąga, co w połączeniu z grafiką i muzyka daje niesamowity efekt.
Niema co się rozpisywać, ja uwielbiam Ef – a tale of memories
i wszystkim to anime polecam.
10/10 i tyle w temacie.
może być...
Trochę na początku raziło mnie zbytnia uczuciowość bohaterów ale zapominając o takich błahych pobudkach to jest ok.
Re: może być... podsumowanie
Te anime zasługuje na swoją ocenę z racji na rozwój akcji i ukazanie tego wszystkiego w dość zrozumiały sposób bez ukazania psychologicznych zagrywek jakie zaszły w kontynuacji.
niezapomniane
trudno stwierdzic
romantycy – beda zauroczeni, prostota opowiedzianej hisotrii, wyolbrzymienie dramatyzmow, ograniczenie zycia bohaterow do ukazania scen zwiazanych z fabula, schematyczne problemy z miloscia i wlasnym „ja” – jakos niepokojaco – sa tu wielkim plusem…
osoby bardziej realistyczne itp. (Ci od wylapywania wszelkich niedociagniec w logice anime czy ich fabule ;) ) – uznaja to za banalna historyjke z werterowskimi postaciami i na sile udziwniana grafika…
uff… na szczescie jestem romantykiem…
PS.
co do komentarza fm : 20.01.2008 14:57:14 (nie bede pisal w 2ch miejscach, a autor pewnie i tak nigdy nie odpowie):
kliknij: ukryte "...tak samo jak zawiesiły swoje funkcjonowanie lokalne służby porządkowe, żeby bohater mógł się spokojnie wypłakać, a dopiero później pozbierał porozrzucane śmieci…”
na serio trzeba komus tlumaczyc ze to metafora i scena nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia? no prosze… bez takich ;)
;)
W porządku
Coś w sobie ma ...
9/10
Dotychczas najlepsza Seria...
Jak na fana romansów (jakkolwiek by to nie brzmiało w ustach 20letniego faceta) jestem nie tylko usatysfakcjonowany ,ale wręcz wniebowzięty – nawet Kanon, Clannad czy Air tak mnie nie ruszyły do przemyśleń jak to (choć po Kanonie powiedziałem sobie ,że romansów oglądać nie będę [a był to pierwszy tego typu tytuł jaki oglądałem])
10/10 – bo więcej się nie da ,a przy moich ulubionych seriach, które dostały podobną i tak wypada o wiele lepiej ;)
na koniec przepraszam za dość chaotyczny styl wypowiedzi – niestety mam tak od urodzenia i byłem za to mocno szykanowany w szkole – ale nie można być mistrzem we wszystkim ;)
jak na razie..
Co do grafiki, to wiele efektów bardzo mi się kojarzy z serią Saynara Zetsubou Sensei. takie moje odczucie.
jak na razie mi się podoba
Magia i Artyzm
Świat przedstawiony w sposób niemal doskonały.Zachody słońca i inne piękne widoki olśniewają.Jednakże najlepszą dla mnie sceną jest ta z 7 odcinka.Oczywiście chodzi o nagrywanie się na automatyczną sekretarkę Miyako.Żadnych niepotrzebnych efektów graficznych, prosty rysunek, tekst i dźwięk.A ile w tym emocji?
Świadom wg mnie nielicznych wad polecam anime wszystkim miłośnikom romansów i niebanalnej oprawy graficznej.Sporo wzruszeń i głebszych przemyśleń gwarantowanych każdej w miarę wrażliwej osobie.
Z pozdrowieniami, Wakabayashi
Świetne
Polecam gorąco. Jeden z najlepiej skonstruowanych romansów bez kupy kawaii girls, jednego faceta i głupich tekstów.
Anime uwalnia sferę emocjonalną i skupia się na odczuciach widza i rozmowie bardziej – anieżeli na obrazie i przedstawieniu wydarzeń
Mi się nie podobało
O ile wątek z Chihirą i Renjim był całkiem przyjemny, to ten drugi odbierał mi całą radość z anime.
Miyako mnie tak irytowała, że ilekroć się pojawiała miałam ochotę przewinąć do przodu, aż w końcu zniknie ona z ekranu. Nie trawię tej postaci, skutecznie obrzydziła mi serię. Anime mi się nie podobało. Nie polecam.
więcej
Niezwykłe i melancholijne
Genialne
Pozdrawiam serdecznie i bardzo bardzo gorąco polecam.
miodzio
bomba!!!
Na świeżo
To anime ma w sobie kilka sprzeczności – z jednej strony postaci wydają się posypane lukrem, z drugiej miyako i chihiro przezywają wewnętrzne tragedie. Podobnie bohaterowie – tak naprawdę wiedzą kim chcą być, jednak przez samotne podróżowanie przez życie nie zawsze potrafią się do tego przyznać.
Podobny problem jest z grafiką. Jest ładna, nie byłaby rewelacyjna, góra 8/10, ALE eksperymenty z grafiką podbijają ocenę aż o 2 punkty. Scena z 7 odcinka z powoli zapisywaną kartką okazała się o wiele lepszym przekazem niemego krzyku duszy niż klasyczne w takich wypadkach najazdy na załzawione oczy bohaterki. Podobnie częste wykorzystanie efektu czerni i bieli pomaga bardziej skupić się na nastroju. Nie wiem czy jest to absolutnie nowatorskie, w końcu Hitchkock nakręcił swoje czarno‑białe „ptaki” już jakiś czas po wprowadzeniu kolorów. Podobnie w Anime widziałem niejednokrotnie przebitki z mangi. Ale coś takiego widzę po prostu po raz pierwszy i przyznaję: wstrząsnęło mną.
Fabuła: Przyznaję ma kilka wad, ale jest romansem, a nie haremówką. Jest też czymś więcej, opowieścią o marzeniach. Nie zgodzę się, że zmiana hiro nastąpiła nagle. Dojrzewał do niej powoli. Pewnie długo by jeszcze trwało nim by obrał taką drogę, ale by wybrał. Jej przyspieszenie było spowodowane sytuacją bez wyjścia, w którą sam się wpakował. Nie był dzieckiem, lecz człowiekiem chcącym zbyt wiele unieść na swych barkach. Asou Renji jest marzycielem, który zakochuje się w nieodpowiedniej (choć słodkiej) dziewczynie. Dzięki niej jego marzenia mogą znaleźć ujście. Jak na ironię, przez dziecięce w sumie marzenie kliknij: ukryte bycia księciem na białym koniu co ocali księżniczkę staje się meżczyzną. Wrażliwym i delikatnym, ale jednak mężczyzną. No i Kyosuke. Też marzyciel, wręcz wizjoner. I jak każdy wizjoner musi sobie radzić z niezrozumieniem otoczenia.
Ef jest też opowieścią o naturze wspomnień. W mało którym anime widać tak wyraźnie, że to dzięki nim jesteśmy tym kim jesteśmy. Wspomnienia nas zmieniają i dzięki nim ewoluują nasze charaktery. Dzięki temu anime nosi w sobie pewną głębie. Co prawda do przemyśleń o tworzących nas wspomnieniach można dojść i bez tego anime, to jednak zmusza nas ono przynajmniej do pomyślenia o tym jeszcze raz. choćby tylko z tego powodu jest interesujące, bo w końcu każdy z nas ma wspomnienia i szczęśliwe, i te bolesne, których nie wyrzekłby się za żadną cenę.
„dziewczyna była sama na świecie, to czyniło z niej boginię tego świata”
Bardzo dobre anime
Niby schematyczne lecz bardzo wzruszające.
Ciekawa grafika, jak dla mnie świetna muzyka.
Dobre do obejrzenia w jakiś zimowy wieczorek:)
Da się zauważyć świetny klimat tego anime.
Wątek z Renjim i Chihiro nie przypadł mi szczególnie do gustu ale to moje subiektywne zdanie.
Recenzja ciekawa tylko dziwi mnie troszkę fakt, że jej autor dał 8/10, a nie 10/10 mimo, iż nie podał żadnej wady tego anime:)
Ef-a tale of memories
Wzruszające anime
Dodatkowo świetna muzyka i bardzo dobra oprawa graficzna polecam wszystkim fanom anime.
Jak dla mnie ocen 9.
ef
no ale .. anime bardzo mi się podobało (tylko nie pytajcie prosze dlaczego bo tego nie potrafie jednoznacznie stwierdzic), jesli chodzi o muzyke to prosta sprawa – jest poprostu genialna. Euphoric field i ethernal feather (Yuukyuu no Tsubasa) mają stałe miejsce na mojej playliscie :)
Świetne
Osobiście polecam każdym osobom które przepadają za romansami.
kliknij: ukryte Chociaż trochę mnie to zdziwiło że oni to robili a ona potem wyrwała te kartki i pa, sądzę że to było trochę bez sensu, ale i tak była wyśmienite :D ]/ukryj]
całkiem całkiem
OCENA hmmm…. 9- może 8 zdecydowanie polecam
add do recenzji
Oceniam tytulik na 8.5/10
uou serce mi wali xD
Muzyka…według mnie bardzo trafna i ładna. Podobało mi się dostosowanie endingów do bohaterek. Dwie wersje openingu, również niezły zabieg, jednak to pierwsza wersja(mimo czerstwej wymowy) utkwiła mi w pamięci.
Grafika…uo ludzie…cudo! Nie widziałam jeszcze serii z takimi zabiegami animacji jak tutaj! Długo będę wspominać motywy jakie zostały tu zastosowane…naprawdę, duży plus! Kadry na ruch ust są tak zmysłowe , że aż ściska w środku :) Kreska bardzo przypadła mi do gustu, wszystko cacy :D Jedyne do czego mam zastrzeżenia to komiczna fryzura Renji'ego…LITOŚCI…skrzywdzili chłopaka :)
Bohaterowie…szkoda opisywać tu każdego osobno bo a)wiele miejsca by to zajęło b)na własnej skórze trzeba doświadczyć ich zachowanie,osobowość… Ogromnie się cieszę , że twórcy postawili na kliknij: ukryte happy end hehe ^^
Dodatkowo stwierdzam , że w każdym anime sceny na dachu są urocze :) począwszy od Sailor Moon (pamiętna scena rozmowy z Seyią <3) na wątkach „dachowych” bohaterów Ef… kończąc :)
All in all POLECAM z czystym sercem wszystkim wrażliwym…a miłośnikom romansówKONIECZNIE
**rzekłam**
genialne
7/10
Za to grafika najwyższych lotów!
Ef
Ogólnie, naprawdę polecam, chociaż by zobaczyć magię tego anime ;]
Świetne
8
Jeśli rzeczy, które irytowały, to prawie całkowicie zgadzam się z fm.
Fryzura Renjiego, jego mało interesujący w gruncie rzeczy charakter, czasem przesada z artyzmem i kliknij: ukryte nieszczęsna scena z impulsami to według mnie główne wady serii.
Reszta głównie na plus, chociaż faktycznie mogliby chociaż raz przeczytać dobrze ten tytuł na końcu…
exclusive
Warto obejrzeć.
A teraz czas zabrać się za grę (gry).
Świetne
Goood~
moje 3 grosze
Niestety poza tym obowiązują stare reguły gry, z których najbardziej bolesny jest fakt, że im bardziej bezbarwna osobowość faceta, tym więcej panienek się wokół niego kręci (ze względu na nie‑haremowość tym razem 2, 1 i 0), a pod koniec przeżywa on cudowną przemianę, która pozwala mu spróbować odzyskać utracone względy. Oczywiście gdyby opowieść poprowadzono z większym wdziękiem, pewnie mógłbym przymknąć oko na ten schemat.
O Hiro trudno powiedzieć cokolwiek poza niespodziewanym aspektem edukacyjnym – kliknij: ukryte mangi shoujo tworzą biedni uczniowie pozbawieni jakichkolwiek romantycznych doświadczeń. Kyousuke bardziej zwraca na siebie uwagę, lecz poprzestaje na roli obserwatora i kliknij: ukryte zbiera resztki ze stołu. Co do Renjiego, można mu wybaczyć słaby charakter, emofazy, wysoki głos (dobra, to już trudny do przełknięcia zestaw), jednak strasznie irytowała mnie jego fryzura. Podejrzewam, że na ulicy fryzjer za nim z nożycami gania, ponieważ tak chyba wygląda pierwsze stadium przemiany w wilkołaka. Zresztą jego historia okazała się dla mnie niezbyt wciągająca. W sumie to dość dziwne, że zwykły trójkąt miłosny wygrywa z wątkiem, do którego najsilniej odnosi się tytuł anime. Nie pomogła tu nawet panienka z niezwykłym defektem. Dopiero w ostatnim odcinku odzyskano wiatr w żaglach, choć też trzeba było zawiesić prawa logiki – kliknij: ukryte tak samo jak zawiesiły swoje funkcjonowanie lokalne służby porządkowe, żeby bohater mógł się spokojnie wypłakać, a dopiero później pozbierał porozrzucane śmieci.
O projektach postaci nie mogę powiedzieć dużo dobrego, ale być może jestem uprzedzony. Ten typ pojawia się głównie w niskobudżetowych haremówkach i mam go po prostu po dziurki w nosie. Natomiast reszta grafiki balansuje na granicy między wizją artystyczną a fanaberią i niejednokrotnie ją przekracza. Można tu znaleźć wiele udanych efektów np. 120% niebo z gnającymi po nim chmurami albo pokazanie samych ust Miyako, gdy coś szepce (uzyskano dzięki temu dużo bardziej erotyczny charakter). Z drugiej strony czasem wygląda to tak, jakby musieli wyrobić limit efektów specjalnych, więc wciskają byle co i przykładowo szatkują scenę czarnymi i fioletowymi planszami. Taki brak umiaru w dużej mierze zrujnował finał jednej z historii. kliknij: ukryte Kiedy Miyako rozmawiała z budki telefonicznej, po każdym straconym impulsie pokazywała się plansza z tym, ile jej jeszcze zostało. Tak nachalnie o tym przypominano, że myślałem: 'Niech już jej się w końcu wyczerpie karta, bo od patrzenia na to boli mnie głowa'. Z góry wiadomo było, że zużyje wszystkie impulsy. Dużo lepiej by to wypadło, gdyby stosowne przypominajki pojawiały się np. najpierw co 10, później co 5 i dopiero ostatnie kilka tak jak to pokazali. Zresztą nawet gdyby jej tak cudownie nie odnalazł, to mógłby spokojnie oddzwonić na budkę.
Ostatecznie z tej serii chyba najbardziej utkwi mi w głowie wysiłek, z którym narratorka próbuje wymówić tytuł anime i nie połamać sobie języka.
Re: moje 3 grosze
Jeszcze a propos dżwięku – miałem wrażenie nadużywania dwóch motywów melodyjnych, zremiksowanych w różny sposób, mianowicie melodii openingu i endingu ostatniego odcinka (ta druga pojawiła się wcześniej w promo serii). Na szczęście pomysłów na remiksy było tyle, że muzyka zaczyna się nudzić dopiero w okolicach przedostatniego odcinka, akurat wtedy, gdy uwagę zaczyna przykuwać fabuła (bo kiedyś trzeba ją było doprowadzić do końca, nie?).
Ef nie jest złą produkcją – to solidnie wykonany romans, chociaż podobne widzieliśmy już wiele razy. Udana grafika wyciąga go trochę powyżej średniej, dlatego moja ocena to 6/10.
popieram...
Od strony fabularnej nie znajdziemy tu nic specjalnie innowacyjnego, ba – nie znajdziemy tu wręcz wiele wiarygodnego.
Ale grafika to już coś zupełnie innego – dzięki oprawie, swoistej zabawie konwencją moé (te 'wejścia' Chihiro!), drastycznym zmianom stylu ta seria błyszczy.
Jeżeli ktoś lubi romanse na tyle by przebaczyć przeciętność na polu fabuły, napewno nie będzie zawiedziony.
Re: popieram...
Najlepszy romans ever!
Najprawdopodobniej najlepsza seria tego sezonu (jeszcze ew. Clannad ma jakieś szanse aby ją prześcignąć) i najlepszy romans jaki w życiu widziałem.
Rysunki – GENIALNE – bardzo dopracowane tła, świetny projekt postaci, rewelacyjne cieniowanie, artystyczne ujęcia… jedyną wadą są czasami widoczne braki w budżecie przez co chyba niektóre pomysły autorów nie wywołują zamierzonego efektu.
Muzyka – ciężko nie być zachwyconym, zarówno obie wersje niezwykłego openingu, endingi jak i bgmy trzymają bardzo wysoki poziom, również seiyu wypadli świetnie.
Fabuła – świetny romans z bardzo ciekawymi postaciami, niezwykłym klimatem i nietypowymi ale bardzo ciekawymi pomysłami. Dodatkowo muszę przyznać, że tutaj wręcz wybitnie widać, że niezwykła oprawa A/V potrafi wpłynąć na odbiór i tak już bardzo dobrej fabuły.
Jak dla mnie: grafika – 9+, muzyka – 9, fabuła – 9, ogółem – 9+.