Komentarze
Sketchbook ~full color'S~
- Maleńka, zapomniana nieco, perełka : Kysz : 23.02.2016 20:18:26
- Doskonałe : Dalek-baka : 2.10.2011 13:39:31
- komentarz : Mementomoris : 28.09.2010 22:33:33
- Kacowa seryjka : Bochen : 6.09.2010 00:01:10
- przyjemne ^^ : kagi~ : 3.11.2009 13:13:40
- komentarz : zz_pl : 29.07.2009 22:22:38
- ... ech, straciłem czas : THeMooN : 29.07.2009 21:00:36
- To anime : Kurowaka Kutsashiro : 29.07.2009 20:42:31
- Anime : Brakonik : 12.07.2008 15:41:58
- super deformed i Sora : ume : 10.07.2008 15:03:07
Maleńka, zapomniana nieco, perełka
Po pierwsze – miejsce akcji. Raz, że ja uwielbiam serie szkolne, więc każde anime dziejące się w murach jakiejś szkoły ma u mnie pewien plus, a dwa – wolę postawienie na bardziej realistyczną scenerię. Oczywiście, Neo‑Wenecja z Arii jest miastem niesamowicie klimatycznym, na dodatek wspaniale odwzorowano tam faktyczną Wenecję, lecz jednocześnie nie da się zapomnieć o tym, że takiego miejsca faktycznie nie ma. Nie jest to żadna wada, ile dla mnie im całość jest bliższa „zwykłemu życiu”, tym lepiej
Po drugie – w wielu podobnych seriach brakuje mi męskich postaci. Jeśli już jacyś się pojawiają, to częstokroć grają stricte komediowe role. Tutaj podobało mi się, ze w klubie byli chłopcy, którzy stanowili jego integralną część. Widać, że obaj byli częścią grupy, fajnie też, że w serii nie pojawiły się żadne tarcia związane z płcią, tylko tak naturalnie wszystko przedstawiono. Muszę przyznać, że była to jedna z najlepiej przedstawionych grup w anime. Jeśli miałabym wymienić serię, której pod tym względem najbliżej do Sketchbooka, postawiłabym chyba na Gin no Saji, bo tam mieliśmy równie naturalne relacje między nastolatkami uczęszczającymi do tej samej szkoły.
Po trzecie – humor. Sceny komediowe w Arii nie do końca przypadły mi do gustu, czy też raczej – czasami psuły klimat. Tutaj humor był bardziej stonowany, zaś przejścia od komedii do spokojniejszych scen o wiele płynniejsze. Widać to również przy przedstawieniach super‑deformed. W obu seriach było ich dość sporo, lecz tutaj lepiej je wkomponowano i mniej mnie one drażniły.
Po czwarte – główna bohaterka. W obu seriach mamy do czynienia z niewinnymi dziewczętami, lecz o ile Akari jest dość otwartą osobą, tak Sora stanowi uosobienie nieśmiałości. Z reguły wolę postaci w typie Akari, jednak często zachowywała się ona strasznie głupiutko. Sora za to, jak na taką cichą postać, wypadła nadzwyczaj dobrze. Dość rzec, że mnie ona nie drażniła sobą, a to się rzadko zdarza, jeśli mam do czynienia z podobnymi bohaterkami. Tutaj po prostu nie miałam wrażenia, że dziewczyna się nie nadaje do życia, bo nawet pomimo tego, iż prawie nic nie mówi, radzi sobie naprawdę dobrze.
I wreszcie po piąte – sposób przedstawienia kotów. xd Wiem, że to głupie, ale jednak jeśli mam wybierać, to zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu koty ze Sketchbook. Choć z czasem przyzwyczaiłam się do Prezesa Arii, to jednak wolałabym, gdyby wyglądał on bardziej… no… kocio xd
Ogólnie obie te serie oceniam właściwie tak samo (solidne 8/10) i wcale nie chce umniejszać piękna Arii, ale dziwi mnie nieco, że Sketchbook został tak strasznie zapomniany, kiedy Aria wciąż jest „żywa” w fandomie. Podejrzewam, że to też kwestia bycia zaledwie jednosezonowcem (przy kilku sezonach Arii), lecz tak czy siak uważam, że ten tytuł zasługuje na większą uwagę. W końcu to naprawdę niezwykle przyjemne okruchy życia, które powinny przypaść do gustu wszystkich amatorom takich spokojnych, nastrojowych seryjek. Zwłaszcza, że oprawa muzyczna i graficzna stoją tutaj na bardzo dobrym poziomie (osobiście powiedziałabym, że to seria o kilka lat młodsza, niż jest w rzeczywistości), zatem pod względem technicznym nie ma co narzekać i od ekranu nas tu nie odrzuci.
Doskonałe
O ile sympatycy Arii będą zadowoleni – w sumie są to dwie najbardziej do siebie podobne serie jeśli chodzi o klimat, tempo czy główną bohaterkę (z tą różnicą, że Akari była otwarta na ludzi w stopniu, który mógł budzić niepokój, a Sora jest raczej zamknięta). Więc to co się podobało w jednej, jest też w drugiej (czasem dość dosłownie).
Jeśli jednak chce się obejrzeć coś w absurdalnych klimatach Azumangi – no to rozczarowanie gotowe. Jedno co łączy to miejsce akcji – tempo, rodzaj humoru są już zupełnie inne.
Co jest dobre?
- muzyka – najlepszy opening jaki słyszałem, świetnie wprowadza w klimat – reszta muzyki też jest ok
- grafika – szczególnie krajobrazy, po prostu piękne
- Sora – podstawa to dobra główna bohaterka; żyjąca i doświadczająca świata w swoim własnym tempie, zwracająca uwagę na drobne rzeczy i przyjemności; no i zmieniająca się pod wpływem innych, w swoim stylu ale widać postępy
- Suzukaze Combo
Co jest słabe (z dozą subiektywizmu)?
- tempo – ta seria jest powolna. Aria była taka, ale tutaj zwolniono jeszcze o 70%. Nie ma zwrotów akcji, budującego się napięcia – co doskonale odzwierciedla charakter Sory :) niektórych może to znudzić
- zmiana charakteru mangi – ok czasem przy ekranizacji ulega to zmianie, ale w tym przypadku jedno co pozostało to główne postaci i niektóre ich cechy
- koty – o ile same odcinki z kotami są fajne to moim zdaniem seria byłaby lepsza bez nich. Jest to coś w rodzaju przerywnika, dobrze zrobiony, z humorem – ale osobiście wolałbym jeszcze z dwa odcinki skoncentrowane na ludziach :)
I w ramach rekomendacji…
jeśli lubisz serie refleksyjne, można powiedzieć, że powolne takie jak Aria, Hidamari Sketch czy Kamichu! to jest szansa, że Sketchbook się spodoba.
jeśli zaś preferujesz absurdalny humor i gagi, warto sprawdzić pierwszy odcinek – jeśli się nie spodoba, to raczej tak już pozostanie.
Gdybym miał opisać serię to najczęściej używanymi słowami byłyby „miła”, „przyjemna” i „odprężająca”.
Owszem, nie ma dramatów, romansu, zwrotów akcji, nieprzewidywalnej fabuły, irytująco wielkiej ilości gagów itp., ale po prostu, no, przyjemnie się ją ogląda. ^^ Już po openingu (bardzo dobrym) można poznać jej klimat.
Nie porównywałbym tego anime ani do Azumangi ani Lucky Stara (tego ostatniego darowałem sobie po kilku minutach pierwszego odcinka), bo to w przeciwieństwie do nich raczej nie jest sensu stricto komedią a raczej zabarwionymi humorystycznie okruchami życia.
Ode mnie ocena 8/10, ze szczególną rekomendacją dla miłośników konwencji „slow‑paced”.
Kacowa seryjka
Mamy tu również grupkę znajomych o odmiennych charakterach i ukazane ich codzienne życie. Niestety w całej tej zgrai nie było ani jednej postaci, którą w jakimkolwiek sposób bym polubił. Główna bohaterka jest trochę opóźniona w rozwoju więc nie będę się nad nią pastwił bo to nieładnie:), ale reszta też nie była w żadnym wypadku interesująca czy też śmieszna. Miałem wrażenie, że dialogi jakie prowadzą bohaterki próbowały upodobnić się do tych z tytułów podanych powyżej, ale zupełnie twórcom one nie wyszły. Nie były ani ciekawe ani zabawne. Najbardziej denerwowały mnie dwie bohaterki, pojawiające się od czasu do czasu i próbujące być śmieszne (jeżeli kogoś one bawiły to gratuluje, ale według mnie był żałosne). A już czara goryczy się przelała gdy się okazało, że „do głosu” dochodzą również koty. Te zwierzaki już kompletnie nie miały nic ciekawego do powiedzenia.
Jeżeli chodzi o grafikę to nie była taka najgorsza. Prezentowała raczej przeciętny poziom, chociaż mnie osobiście denerwowały projekty postaci.Takie chude postacie o wielkich głowach. W moim odczuciu efekty super‑deformed były ekstremalnie eksploatowane, aż do przesady. Nie wiem po co ich tyle tam władowano, ale jedyny uśmiech jaki wywoływały to uśmiech zażenowania. Za to tła, a szczególnie krajobrazy były jak najbardziej ok (plus za to, że utrzymane były w spokojnej pastelowej nie rażącej po oczach tonacji).
Co do muzyki nie będę się szczególnie rozpisywał bo jej zwyczajnie nie pamiętam. Z tego można wyciągną jeden wniosek: nie była specjalnie porywająca, ale też nie denerwowała. Co za tym idzie wydaje mi się że można ją ocenić jako średnio dobrą.
Seria, która moim zdaniem miała być w zamierzeniach serią sympatyczną i nostalgiczną zarazem, zupełnie się z tego zadania nie wywiązała. Była za to zdrowo przynudnawa i nieciekawa. Jest to taka typowa kacowa seryjka. Polecam tym, którzy właśnie borykają się z tym problemem, ponieważ anime nie wymaga w czasie seansu wytężania szarych komórek, akcja leci sobie powoli, nie ma żadnych pościgów ani strzelanin czy też jakichś niespodziewanych głośnych wrzasków czy dźwięków,a jak się niechcący przy niej przykomaruje to i tak się wiele nie straci:)Pozostawia również po sobie taki pozytywny wydźwięk więc przy okazji na moralniaka też jest w sam raz:). W moim przypadku jak najbardziej się sprawdziła, a więc otrzymuje szóstkę. W normalnych okolicznościach moja ocena na pewno byłaby niższa.
... ech, straciłem czas
Ode mnie 4/10 bo połowę tego anime i tak przespałem, w przeciwnym razie dałbym może nawet i 2 albo 3.
To anime
Anime
super deformed i Sora
Po pierwszych dwóch odcinkach mam wrażenie dokładnie odwrotne. Nie chce mi się liczyć, ale nie jestem pewna czy twarz Sory nie pozostawała dłużej w stanie super‑deformed niż normalnym… kiedy miała się do kogoś odezwać, kiedy ktoś odezwał się do niej, kiedy kot poruszył łapką… chociaż możliwe, że w miarę jak Sora przestaje być tak rozpaczliwie nieogarnięta (w pierwszym odcinku nie odniosłam wrażenia, że ta dziewczynka umie mówić), jej twarz też nabiera bardziej ludzkiego wyglądu (a ilość wydawanych przez nią „aaaach” się zmniejsza).
Sora ogólnie bardzo mi przypomina Hagu z „Honey and Clover”. Tam ta postać była o tyle do przebolenia, że (1) była jedną z kilku głównych postaci, nie jedyną (2) okazała się jednak mieć charakter (3) zdawała się być z innej planety i to jakoś ją usprawiedliwiało z wszystkich dziwnych cech w moich oczach. Sora, jak na razie… jest po prostu silnie wkurzająca i nie widzę specjalnie nic na jej usprawiedliwienie ;)