Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,80

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 8
Średnia: 5,25
σ=1,85

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Obsédé)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Bubblegum Crash

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1991
Czas trwania: 3×45 min
Postaci: Androidy/cyborgi, Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Gorzej czyli lepiej?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Fani potrafią przywiązać się do etykietek bardziej niż do rzeczywistej jakości produktów, które te etykietki powinny gwarantować. Bubblegum Crash bezsprzecznie wykorzystuje wiele z tych symboli, do których przywiązali się fani Bubblegum Crisis. Czy jednak można tej OAV zarzucić, że profanuje kultowe anime?

Historia powstania Bubblegum Crash wiąże się ze sporem między współtworzącymi Bubblegum Crisis studiami ARTMIC oraz Youmex. Jego skutkiem było zaprzestanie prac nad serialem po wyprodukowaniu zaledwie ośmiu z trzynastu zaplanowanych odcinków. Bubblegum Crisis odniosło sukces nie tylko w Japonii, ponieważ zyskało także wielu wielbicieli w USA. Dlatego roszczące sobie prawa do marki ARTMIC bezzwłocznie podjęło prace nad sequelem Bubblegum Crisis – czyli właśnie Bubblegum Crash. Niestety z powodu pozwu studia Youmex stanęły one po trzech odcinkach.

Bubblegum Crash w porównaniu do Bubblegum Crisis powstawało we względnym pośpiechu. O ile w ciągu czterdziestu siedmiu miesięcy stworzono osiem odcinków Bubblegum Crisis, o tyle Bubblegum Crash zostało nakręcone zaledwie w ciągu siedmiu miesięcy. Było to możliwe m.in. dzięki wykorzystaniu scenariuszy niewyprodukowanych odcinków Bubblegum Crisis.

Założenia serialu są proste, choć zarazem owiane mgłą tajemnicy. Drogi wojowniczek znanych jako Knight Sabers rozeszły się z nieznanych powodów. Niestety, dziewczyny nie mogły i nie zdążyły nacieszyć się odzyskanym normalnym życiem, gdyż bardzo złe osoby przygotowały nowy plan zagłady Mega Tokio, a być może i całej ludzkości.

Bubblegum Crisis odniosło sukces nie dzięki wielowątkowej i zapierającej dech w piersiach fabule. Bubblegum Crash także pod tym względem nie jest w stanie zawrócić widzom w głowie. Jest jednak bardziej spójne i mniej epizodyczne, ma wyraźny początek, rozwinięcie i zakończenie, zaś wątki pojawiające się w każdym z trzech odcinków są ze sobą logicznie połączone. Być może trochę mniej czasu poświęcono na ukazanie osobistego życia bohaterek, przez co akcja jest lepiej wyważona i szybciej biegnie do przodu, choć paradoksalnie jest też bardziej monotonna, nie radzi sobie tak dobrze z utrzymywaniem widza w napięciu. Brakuje tutaj zwłaszcza teledysków zawiązujących akcję w Bubblegum Crisis. Pomimo niewielkiego kroku w dobrą stronę utracono nieco klimatu będącego rezultatem zagłębienia się w życie mieszkańców Mega Tokio i ich problemy. Nie zniknęły natomiast uproszczenia i błędy logiczne.

Postaci wydają się jeszcze bardziej powierzchownie nakreślone niż w Bubblegum Crisis. Jednak tam, gdzie straciły jednostki, zyskał zespół. Bohaterkom poświęcono podobną ilość uwagi, przez co po raz pierwszy można poczuć, że wszystkie Knight Sabers odgrywają istotną rolę, a nie stanowią – jak w przypadku Nene i zwłaszcza Linny – tylko dodatki do brylującej na polu walki Priss i mającej decydujący głos w planowaniu działań zespołu Sylii. Okrutny zawód odczują fani Priss, nie tylko dlatego, że jej działania nie napędzają już akcji w takim stopniu, co wcześniej. Największym rozczarowaniem było zastąpienie jej dotychczasowej seiyuu, Kinuko Oomori, przez Ryouko Tachikawę. Będąca ówcześnie znaną piosenkarką Tachikawa nie miała żadnego doświadczenia w podkładaniu głosu postaciom. Sprawia wrażenie, jakby koncentrowała się na czytaniu dialogów, tylko w niewielkim stopniu modulując głos. Porzucenie roli Priss przez Oomori było spowodowane, jak mówią Japończycy, tzw. sprawami dorosłych, a w tłumaczeniu na język polski, z nikomu nieznanych ważnych powodów.

Niestety wraz ze zniknięciem teledysków z początku każdego odcinka, oprawa muzyczna straciła na wyrazistości. Sprawdza się tutaj powiedzenie, że każda muzyka składa się z dźwięków, ale nie wszystkie dźwięki tworzą muzykę. Brakuje rozmachu, dominuje natomiast monotonia i brak wyrazu, przez co muzyka tak idealnie zlewa się z akcją, że traci rację samodzielnego bytu. Niestety, ponownie jej główną zaletą jest to, że nie przeszkadza. Można nadmienić, że Ryouko Tachikawa wykorzystuje swoje talenty wokalne w piosence będącej motywem przewodnim, a także w endingu. W obu utworach dominują dyskotekowe, przepełnione elektroniką rytmy, ale niestety drażniący głos wokalistki i tym razem sprawia zawód.

Już bez żadnych „ale” należy stwierdzić, że oprawa graficzna Bubblegum Crash prezentuje się gorzej niż w Bubblegum Crisis. Nie ma sensu zastanawiać się, czy przyczynił się do tego krótszy – średnio dwuipółkrotnie – czas produkcji jednego odcinka, czy też chęć zarobienia pieniędzy mniejszym kosztem. O ile w przypadku tła czy projektów postaci nie zaszły zauważalne zmiany, tak pogorszeniu uległa animacja. Nie chodzi bynajmniej o spadek liczby klatek na sekundę, czy sposobu, w jaki bohaterowie się poruszają. Problemem jest raczej zmniejszenie ilości animowanych postaci i obiektów, przez co niegdyś tętniące przez całą dobę życiem miasto wydaje się opustoszałe. Walki są bardziej statyczne, łącznie z sięgnięciem po stop­‑klatki. Rozwój mocy obliczeniowej komputerów i zamiłowanie Japończyków do technologicznych nowinek sprawiły, że każdy odcinek raczy nas trwającą kilkadziesiąt sekund komputerową animacją Mega Tokio. Ówczesna nowinka nasuwa wiele myśli, ale nie o tym, że dobrze zniosła upływ czasu. Wygląda dziś fatalnie, choć w Japonii dobrze ją odebrano. Niestety także wizja świata nie jest do końca spójna z przedstawioną w Bubblegum Crisis. Brakuje pewnych elementów, z kolei inne pojawiają się znacznie częściej niż poprzednio. Aczkolwiek wciąż zwraca uwagę barwne odmalowanie mody przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, np. subkultury punków, bez której żadne anime z tego okresu, aspirujące do cyberpunku, nie może się obejść.

W Japonii wielu widzów nie uznaje Bubblegum Crash za pełnoprawną kontynuację Bubblegum Crisis. Wolą uważać je za odrębne anime, a argumentem za tym przemawiającym ma być m.in. wymiana niemal całej ekipy pracującej nad serialem. Prawdą jest, że różni je konstrukcja fabuły, przedstawienie postaci, czy wreszcie wizja Mega Tokio. To jednak nie wszystko. Pewne rzeczy zostały poprawione, a słabości potrafiono wykorzystać jako atut. Moim zdaniem Bubblegum Crash za mało się stara, by sprofanować pamięć niewyróżniającego się dzisiaj „kultowego” średniaka.

Obsédé, 4 kwietnia 2017

Recenzje alternatywne

  • Szaman Fetyszy - 9 kwietnia 2004
    Ocena: 2/10

    Akcja rozgrywa się kilka lat po Bubblegum Crisis. Niestety, seria ma wiele wad, dyskwalifikujących ją nawet w kategorii produkcji przeciętnych. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: ARTMIC Studios, JVC (Japan Victor Company)
Autor: Toshimitsu Suzuki
Projekt: Ken'ichi Sonoda
Reżyser: Hiroshi Ishiodori, Hiroyuki Fukushima
Scenariusz: Emu Arii
Muzyka: Michihiko Oota, Takehito Nakazawa