x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
O recenzjach słów kilka
Albo 1‑2
Według mnie są to wówczas oceny skrajnie subiektywne.
Owszem też czasem daję takie skrajne oceny, które są wyrazem mojego zachwytu nad jakimś aspektem serii/filmu
Albo stawiam ocenę 1 lub 2 gdy jakiś element wyraźnie wzbudził mój wewnętrzny protest, lub niechciane emocje.
Natomiast czytanie komentarzy osób, które zbulwersowane były oceną Komilllla było zaskoczeniem i wywołało taką moją reakcję kliknij: ukryte .🙄🤨
Re: O recenzjach słów kilka
Wydaje mi się, że osoby były nie tyle zbulwersowane (to dość mocne określenie) oceną, a próbami uzasadnienia i argumentami, którymi recenzent się posłużył (nie dość, że o raczej wątpliwej prawdziwości, to jeszcze próbującej wmówić czytającemu, że recenzent należy do grona bardziej wyrafinowanych, bo jemu się nie podobało, sugerując jednocześnie, że ci, którym się podobało to prostacki plebs o nieekskluzywnym poczuciu smaku).
Nawiązując do Twojego postu niżej – możesz wyjaśnić co może być wzruszającego w czymś takim jak Tekkon Kinkreet? Ja pamiętam ulgę gdy się pojawiły napisy oznaczające koniec mordęgi z tym potworkiem. Jedynym, ale naprawdę dużym dramatem było uzmysłowienie ile pary poszło w gwizdek do zanimowania tego potworka.
Re: O recenzjach słów kilka
Po prostu mnie bulwersują nieco takie oceny u recenzentów.
Dla mnie 5/10 to akurat dokładnie taka ocena na jaką ja sama oceniłam Clannad. Ani dla mnie bardzo dobre, ani bardzo złe.
Ani zachwycające MNIE w żaden sposób ani w żadnym razie MNIE nie zniesmaczające.
Jak pisałam trzy podejścia i zanudziłam się.
Natomiast co mnie wzruszyło w Tekkon Kinkreet?
kliknij: ukryte
Historia i relacje obydwu „braci”
Clannad
najgorzej
Re: najgorzej
Jak ktoś lubi podobne klimaty to o niebo lepsze jest „Air”..
Re: najgorzej
Poza tym po trzeciej próbie podejścia do serii odpuściłam bo po prostu przypominało mi to jedzenie deseru o nazwie Panna Cotta.
Wiem, że są osoby lubiące tego typu desery, ale ja zdecydowanie wolę słodycze bardziej wyraziste.
I nikt też nie przekona mnie do mazurka świątecznego że to „nasz, tradycyjnych więc musi mi smakować.
Ale Clannad to dla mnie była panna cotta. Mdłe, mało wyraziste, o smaku bliżej nieokreślonym (może być, że nie jadłam smacznego deseru tego typu)
Oprócz nijakości wielu elementów nie podobała mi się grafika.
I znowu, może być i przesłodzona, ale wolę wyrazistą.
A tu postacie, fabuła, akcja i grafika takie pastelowej… Aż do uśpienia. I w moim przypadku znudzenia.
To co dla mnie jest na minus dla innych będzie na plus.
I zapewne da im relaks, wzruszenie, czy inne pożądane emocje.
Mnie zaś wzruszało nostalgiczne Kakushigoto, albo bardziej dramatyczne Tekkon Kinkreet
Hmmm...
Pytanie
Re: Pytanie
Fabuła nie jest tu zła. Poza początkowymi, historie są tu dosyć ciekawe, chociaż opowiadanie z Fuko było zdecydowanie za długie i po pewnym czasie miałam już tego zdecydowanie dość. Poza tym szczegółem, to do fabuły nie mam sie co czepiać.
Winę za monotonność tej serii zdecydowanie ponoszą bohaterowie. Większość z nich była strasznie nijaka, a większość mnie irytowała (zwłaszcza Nagisa, Ryo, Fuko). Są to postacie które nudzą najbardziej, i ciężko je oglądać. Zwlaszcza jak człowiek pomyśli, że mają po 19‑tce na karku, a zachowują się jakby dopierpo szły do podstawówki. Przywykłam do tego, że w wielu anime postacie są znacznie bardziej dziecinne niż by wypadało, ale one przerosły wszystkie, które do tej pory widziałam. Niemal wszystkie postacie są tu też masakrycznie sztywne w moim odczuciu, większość ich rozmów w grupie to jedynie: ,,dzień dobry” ,,martwiłyśmy się o ciebie” ,,jak miło cię widzieć” i tym podobne. Reszta postaci nie jest już aż tak kiepska, po prostu znośna. Jedyna dwójka postaci którą moglabym polubić to Okazaki i tata Nagisy, którzy wymykają się schematom i naprawdę potrafią rozbawić.
Co do kreski, nie jest ona zła, ale nie jest w moim guście. Oczy niemal wszystkich dziewczyn są za ogromne i do tego każda ma niemal identyczną grzywkę.
Opening mi się całkiem spodobał, przyjemnie się go słuchało, za to ending, masakra.
Ogólnie naciągane 5/10
Do anime
Najbardziej raziła mnie nienaturalność wielu reakcji postaci. Nie wiem czy wynikało to z różnicy kulturowej, ale były sceny tak dziwnie przedstawione, że szczerze wątpię w ową różnice.
Postacie dzielą się na pół, lepsze i gorsze. Zdecydowanie przypadł mi do gustu główny bohater, który w pierwszych odcinkach pokazał swój charakter od najlepszej strony. Jednak z biegiem serii raz tracił na swojej świeżości, po czym do niej wracał. Lubiłam jego ironiczny humor, chęć pomocy, poczucie odpowiedzialności, choć często były one nadużywane przez twórców. Tym samym były momenty w których przekroczyli granicę dobrego smaku choćby z jego poświęceniem względem innych.
Na drugi ogień idzie Sunohara. Jakoś jak go zobaczyłam ucieszyłam się na jego widok. Bardzo mi się podobał szczególnie w pierwszej połowie serii. W drugiej połowie zaczęło mnie już irytować podejście innych postaci do niego. Stopień jego wykorzystania wielokrotnie przekraczał wszelkie normy, na czym ucierpiały sceny, które miały być śmieszne, a kończyły się tylko 'Znowu? Ile można.'.
Rzeczywiście jednym z największych plusów Nagisy są jej rodzice. Bez nich ta seria nie byłaby taka sama. Odnosząc się jednak do niej samej, była… przyjemna. Taką cichą postacią ze swoimi fanaberiami, rzadko korzystającą z prawa do własnego zdania, a mimo to upartą i dążącą(dość długo i okrężnie) do jej aktualnego celu.
Pozostałe postacie oceniam na plus. Bliźniaczki najbardziej spodobały mi się w scenie na korcie tenisowym(wypadły naprawdę przekonująco!), zaś z drugoplanowych najbardziej polubiłam chyba Tomoyo.
Fabularnie najsłabiej wypada chyba pierwsza historia. Jej początek i rozwiązanie jest dobre, ale znowu mogę ponarzekać na sposób realizacji. I ponownie na realizm. Sama postać Fuko była przyjemną odskocznią i cieszyłam się na takie zakończenie jej wątku, jednak to co nastąpiło po nim…
Druga i trzecia historia są porządniej zrealizowane. Kotomi w najbardziej dramatycznych momentach spełniła swoją rolę. Trzecia historia wypada chyba najlepiej ze wszystkich, stanowi spójne zakończenie serii.
Ostatecznie, ciężko mi było wychwycić utwory poza kilkoma scenami. Najwyżej oceniłabym z całej oprawy muzycznej właśnie Dango, dango, dango~...
Podsumowując, seria tak 6‑7/10, głównie za świetny komediowy klimat, dwie ostatnie historie i miłą dla oka grafikę.
No to pora na After Story~.
Do recenzji
-Złe rozplanowanie tematów akapitów. Czytając recenzję miałam wrażenie jakby ktoś pozamieniał ich kolejność.
-Bardzo długi opis postaci(zdradzający istotne szczegóły z serii!), po którym następuje krótki zarys fabuły.
-Niewłaściwe kryterium oceniania i niepoprawność słowna.
Nie piszę tu tego ze złej woli. Czytałam pozostałe twoje recenzje i były bardzo przyjemne, tylko z tą do Clannadu jakoś tak średnio wyszło.
Jezu, jakie to prawdziwe. Szczególnie słowa うれしいこと 悲しいことも 全部まるめて są takie prawdziwe gdy myślimy o całej serii (łącznie z Afterstory). Płakałem. Poleci ktoś takie wyciskacze łez?
W ogóle zrobiłem mały reaserch i okazało się, że to całe Key ma zamiar dopiero wydać Angel Beats, a anime już wyszło :O Jakim cudem, dlaczego w drugą stronę :O
[link]
Pochodzenie nazwy anime
Re: Pochodzenie nazwy anime
PO CO??
Re: PO CO??
Po recenzji głównej widać, że się dało, choć pewnie było to nieco trudniejsze.
Smiech na sali
Widzę redakcji nie starcza fakt, że recenzji anime nowych się czytać nie bez niesmaku w ustach, ale chcą jeszcze obrzydzić czytelnikowi pozyskiwanie informacji na temat serii które były recenzowane w czasach gdy ta strona była cokolwiek warta. Dobra robota! Proponuję teraz usunąć recenzje starą za np. niezgodność z nowym kanonem.
Pierwsze zdanie z czapy:
Skąd taka informacja? Przeprowadziłeś jakieś badania wśród nowych i starych fanów anime? To jest podparte czymkolwiek Zmoderowano. Kim ty jesteś aby decydować o „obowiązkowości” jakiegoś anime?
Zresztą dodatkowy komentarz jest zbędny. Wystarczy zestawić opinię takiego „eksperta i weterana anime” (który pewnie nawet japońskiego nie zna, więc całe anime oglądasz oczyma fansuberskiej gimbazy, jak na prawdziwego eksperta i znawce przystało ^_^) ze zdaniem innych ludzi którzy nie próbują się lansować na bóg‑wie‑kogo poprzez hejtowanie „schematów”.
Bo przecież bycie tak bardzo alternatywnym jest takie coooool -_-
Zmoderowano wycieczkę osobistą. Norrc, proszę zważać na używany język. Pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
Re: Smiech na sali
Ale redakcja nie sprawdza recenzji pod względem tego, jak dana osoba oceniła serię (chociaż nie wiem, jak to jest ze skrajnymi przypadkami, tutaj musiałaby wypowiedzieć się osoba z większym doświadczeniem i stażem na portalu). Recenzja nie jest odrzucana odrzucana, ponieważ osoby sprawdzające nie zgadzają się z tym, co napisał recenzent i „większość pewnie też się z tym nie zgodzi”.
No tak, recenzent powinien przecież wielbić serię za to, że większości się spodobała. Nie ma własnego zdania i musi pisać w ten sposób, aby spodobało się to czytelnikom.
Nie, nie taki jest cel recenzji.
I na jakiej podstawie sądzisz, że recenzent jest taki, a nie inny? Skąd taka informacja? Mówił Ci to?
Re: Smiech na sali
Nie, ale gdy recenzent pisze, iż seria nie spodoba się weteranom, gdy większość doświadczonych widzów serię ocenia wysoko, to wypowiedź recenzenta jest niezaprzeczalnie komiczna.
To tak jakby pisać o Tytaniku, że to się nie sprzeda.
Re: Smiech na sali
Jestem szczególną osobą, która zwykle nie lubi serii, którą jara się „tłum” (przy czym zaznaczam, nie chcę na siłę się wyróżnić), więc przykłady odnośnie Titanica do mnie nie przemawiają… między innymi dlatego, bo Titanica nie lubię. :P Grunt w tym, że sam nie masz konkretnych danych, ile „doświadczonych” (to pojęcie względne) widzów serię ocenia wysoko. To taka lekka hipokryzja, odnośnie tego, co napisał Karsuno.
Re: Smiech na sali
To cytat z twojej recenzji „Bokusatsu Tenshi Dokuro‑chan Second”:
Przeprowadziłeś badania czy co?
Naprawdę przepraszam, ale nienawidzę hipokryzji.
A tak poza tym:
A co to ma do rzeczy? Żeby oglądać film zrobiony przez szwedzkiego reżysera, muszę znać ich ojczysty język?
Poza tym sądzę, że większość czytających recenzję go nie zna.
Troll so hard.
Jak dla mnie coraz lepiej.
Nie wiem czy od razu usuwać, ale można znaleźć nieaktualne recenzje, kiedy mówią chociażby o oryginalności albo poziomie grafiki. Polecam zapoznać się z recenzjami „Air”, gdzie moim zdaniem alternatywna, powinna być główną. Oczywiście nie twierdzę, że „Clannad” jest takim przypadkiem.
Re: Smiech na sali
1. Wszystkie moje recenzje to gniot. Nie mam zamiaru tego ukrywać. Gdy zostały napisane, moje wykształcenie było godne politowania. Nadal zresztą pisanie nie jest moją najmocniejszą formą przekazu. Wolę wypowiedź ustną…
2. Eee tak, jest to podparte moim osobistym doświadczeniem. Rozmawiałem o tym anime z wieloma osobami które uważam za właśnie „poszukiwaczy sensu, logiki i zabawy”. Owocem tych rozmów było dokładnie takie przeświadczenie. Jeśli autor recenzji po rozmowach z „weteranami” również nasłuchał się samych negatywów na temat clannada, to taka wypowiedź byłaby usprawiedliwiona. Coś mi jednak trudno uwierzyć, gdzie taką grupę mógł znaleźć.
Nie no jasne. Czytanie książek w przekładzie i oryginale niczym się nie różni, prawda? Przecież przekaz jest dokładnie identyczny. Wszyscy studenci literatury klasycznej którzy studiują język i kulturę antyczną (aby w pełni zrozumieć napisane wtedy dzieła, jak pewnie błędnie mniemam) po prost ma za dużo czasu wolnego. Można przecież korzystać z przekładu jakiegoś gimnazjalisty i podejść do tematu bez przygotowania merytorycznego. Jakoś to będzie!
Dobrze narysowane anime nigdy nie traci na wartości pod względem grafiki. Nie ilość CG stanowi o jakości.
Re: Smiech na sali
A czytanie „Zmierzchu” w przekładzie i oryginale tak bardzo zmieniają przekaz także wybitnego dzieła. No bo harem z tanią dramą jest równie wartościowy co literatura klasyczna. Brak mi słów…
Zresztą, czy to takie trudne zrozumieć że recenzentowi się nie spodobało? Czy też oczekujesz że to anime musi spodobać się każdemu? A jak nie to co? Ma siedzieć cicho by nie zostać uznanym za osobę „lansującą się na bóg wie kogo poprzez hejtowanie schematów”?
Re: Smiech na sali
A czy to takie trudne zrozumieć, że mi się nie podoba ani recenzent, ani jego wypociny? Skoro on ma święte prawo do mieszania z błotem anime, ja mogę robić to samo w stosunku do jego recenzji.
W czym problem?
Re: Smiech na sali
-Redakcje tanuki.
-Recenzentów nie znających japońskiego
-Fansuberów
No i nie mówiąc o tym że każdego mającego własne zdanie uważasz za osobę sztucznie szukającą rozgłosu poprzez tworzenie skandali.
Ale i tak nie zmienia to faktu że anime nie podoba się ani recenzentowi, ani części osób bardziej doświadczonych w anime.
Re: Smiech na sali
Tak więc moja opinia na temat portalu jest tożsama z moją oceną tutejszych tekstów.
Recenzje warte zmieszania z błotem piszą tylko recenzenci prezentujący właśnie taki poziom. Jak można objechać recenzję bez umniejszania walorów jej twórcy?
Fansuberzy? To w dużej części są dzieciaki. Widać to po ich subach.
Dlaczego stwierdzenie tego faktu jest uważane za ubliżanie?
Każdy Polak ma swoje zdanie. Na każdy temat. I co z tego? Zazwyczaj jest ono niewiele warte bo niepodparte niczym konkretnym.
Części osób bardziej doświadczonych w anime? Z recenzji wynika, że jest to WIĘKSZOŚĆ. Co jest wierutną bzdurą niewartą dyskusji.
Re: Smiech na sali
Czyli co z tego wynika? Że wszystkie recenzje mają być podparte statystykami? Że recenzje mają pisać tylko jednostki wybrane? Że redakcja ma zatrudnić profesjonalnych recenzentów? Tak jak już gdzieś piałem – tanuki jest stroną w dużej mierze fanowską. Jeśli uważasz że t takim razie wszystkie opinie na tej stronie są niewiele warte, to nie rozumiem po co je czytasz.
Nigdzie nie wynika że większości się nie podoba, tylko że większość widziała już podobne schematy. A nawet gdyby, to i tak nie ma żadnych badań, które mogłyby jednoznacznie osądzić czy masz racje Ty, czy recenzent.
Re: Smiech na sali
Chyba nie wiesz o czym mówisz. A jak nie wiesz, to nie udzielaj się na tematy dorosłych, dzieciaku.
Re: Smiech na sali
Rekrutujemy recenzentów!!!
Aby nim zostać musisz:
-perfekcyjnie znać język, historię, filozofię, kulturę (również popularną), kuchnię, tamtejszą florę i faunę itp. (musisz wiedzieć o wszystkim – zawsze mogą nawiązać do ulubionego sposobu uprawiania seksu przez przeciętnego Japończyka. Jak możesz tego nie wiedzieć?)
-zgadzać się z większością ludzi (głupi jesteś? A co ich obchodzi twoje zdanie?)
-pod żadnym pozorem nie możesz „hejtować” (hę? Co jeśli większość ludzi „hejtuje”? Cóż, twój problem)
-jak coś jeździ po emocjach, to masz zaznaczyć, że płakałeś jak bóbr albo musiałeś iść po chusteczki do sklepu, bo Ci się skończyły (co mnie to, że Cię to nudziło i przewijałeś?)
-nie wspominać o schematach (nikogo to nie obchodzi)
-napomknąć parę razy, że jesteś głupi (bo jeszcze ktoś pomyśli, żeś inteligentny…)
-i wiele, wiele innych, o których wspomnimy jak spełnisz pierwsze wymagania
W zamian oferujemy:
-zero „hejtu” (od teraz ludzie będą pisać tylko jakie twoje wypociny są nudne, przewidywalne i o niczym nie informujące oraz, że po prostu kopiujesz komentarze, ale nie przejmuj się)
-chcesz coś jeszcze? Ciesz się, bo będziesz wyjątkowy – jako pierwszy dołączysz do naszego grona
Zapraszamy serdecznie!
Re: Smiech na sali
Zwyczajnie większość z jego „merytorycznych” to stek bzdur i kupy się nie trzyma. Szczególnie sekcja o muzyce (hic!) oraz grafice.
komentarz i oczach i grzywkach jest wręcz żenujący.
„Kto nie lubi takiej kreski, to nie będzie mu się podobać” WTF?!
To tak jak zachodni recenzenci zaniżają ocenę grafiki w azjatyckich MMO za… dziecinny styl. Jak ktoś nie lubi dziecinnego stylu, to po dlaczego gra w Japońskie MMO? Na cholere pisze recenzje? Masochizm?
Jak ktoś nie lubi haremówek, to po jakiego grzyba po nie sięga a potem je recenzuje? Może dam mojemu proboszczowi pograć w Diablo 3 żeby skrobnął coś na IGN? Może niech tanuki zacznie publikować recenzje ludzi, którzy z założenia nienawidzą „Chińskich bajek porno”? Przecież oni też mają swoje zdanie na ten temat, więc ich opinia będzie JAKŻE cenna! Anime powinny być oceniane, ale w ramach swojego gatunku. Powinny być oceniane za to, czy są tym, czym twórca chciał je uczynić. A tutaj Clannad został objechany bo nie spełnił z czapy wziętych oczekiwań recenzenta, który chyba z zasady haremówek nie lubi…
Re: Smiech na sali
Rozumiem. Logiczniej by było: „Kto nie lubi takiej kreski, to mu przypadnie to gustu.”
Zapewne dla czegoś innego niż grafika. Jak grywalność, system rozwoju postaci czy fabuła?
Stwierdził człowiek oglądający anime XD
No więc. Jak słyszał wiele opinii jakie to jest wspaniałe itd. to spróbował. Albo po prostu wybrał tytuł na chybił trafił.
Bo chciał i miał do tego prawo.
Możesz spróbować. Poza tym myślisz strasznie stereotypowo.
Myślisz, że komuś takiemu chciałoby się tracić czas?
Tyle samo warta co twoja.
Jesteś jak niektóre polonistki. Co autor miał na myśli? Nikt Cię nigdy nie nauczył, że to odbiorca kończy dzieło?
Mógł mieć oczekiwania jakie chciał.
Re: Smiech na sali
Gdzie Ty widzisz różnicę w znaczeniu tych zdań?
Jak ja nie lubię Gore, to nie pójdę na nowego człowieka‑stonogę (czy jak tam to produkcja się zwie) nawet jeśli dostanie oscara. A jeśli pójdę, to nie będę płakał jak to się zawiodłem. Na dodatek publicznie.
jak ludzie którzy na osiedlu otwierają okna i puszczają muzykę, że aż uszy więdną. Od rana do 21.59. Dlaczego? Bo chcą i mogą.
Racja. Dlatego też nie piszę recenzji na tanuki.
Skoro recenzenci na tanuki tracą czas na pisanie rzeczy, których prawie nikt nie chce czytać, to czemu i nie? Zresztą ludzie zawsze znajdą ochotę żeby coś obsmarować.
Skoro twoim zdaniem opinia każdej osoby na każdy temat jest warta tyle samo, to proponuję z bólem brzucha wybrać się do mechanika.
Nie. Ja uczę się przez kontakty, dyskusje i udziały w konferencjach naukowych humanistów UAM. Gdy dokonujemy analizy i piszemy recenzje książek a artykułów naukowych kierujemy się trochę innymi wytycznymi. We wstępie autor mówi co chce zrobić w swojej pracy i z jakich środków chce skorzystać aby uzyskać dany efekt. Skoro autor wyraźnie pisze, że chce przeanalizować, powiedzmy stan polskiego sektora finansowego to tylko idiota w recenzji wytknie mu, że „Mógł napisać o uprawie buraka cukrowego”. Autor powinien być rozliczany z tego, czy zrealizował własne zmierzenia a nie z tego, czy zaspokoił potrzeby osób, do których swej pracy nie kierował.
I właśnie dlatego recenzje na jakiś temat powinna pisać osoba która się zna, a nie tyle „chce”.
Re: Smiech na sali
Re: Smiech na sali
Re: Smiech na sali
Tym twierdzeniem chyba posunąłeś się za daleko. Uważasz że aby ocenić lub zrecenzować anime typu Clannad trzeba koniecznie znać język japoński? Ja uważam że nie. Ale może się się mylę? W takim razie czekam na wytłumaczenie, jakie treści tak głęboko zakorzenione w kulturze Japonii niesie ze sobą to anime, że trzeba uważnie śledzić co mówią bohaterowie, aby wychwycić ewentualne dwuznaczności, ukryty przekaz, coś charakterystycznego dla myśli/filozofii japońskiej co umknie tłumaczowi. To podobno tylko szkolna haremówka (podobno też dobra w swojej klasie) ale szufladkowanie produkcji ze względu na gatunek bywa zwodnicze. Zaskocz mnie mile. Jakieś cytaty? Jakieś dokładniejsze uzasadnienie dlaczego akurat tutaj „fansuberska gimbaza” czy angielskie napisy do zagranicznego wydania nie wystarczą, potrzebna jest już znajomość japońskiego.
Re: Smiech na sali
Koniecznie? Nie
Do napisania recenzji nie trzeba nawet obejrzeć całej serii. Stykałem się z takimi potworkami.
Ale gdy autor piszący recenzje stawia się na pozycji kogoś kto pozjadał wszystkie rozumy, podparcie czymś (jak na przykład znajomość języka/kultury oryginału) dodałoby jego wypocinom wiarygodności.
Każde, nawet najbardziej łopatologiczne z naszego punktu widzenia anime, tworzone jest przez Japończyków, dla Japończyków. Nie musi być to Sayounara Zetsubou Sensei aby dla pełnego odbioru serii potrzebna była głęboka świadomość kultury i obyczaju. I tak jest z każdym wytworem ludzkim. Można się zachwycać Chopinem, ale dopiero znając historię polski i środowisko w jakim tworzył można odkryć głębię zawartych w jego utworach uczuć. Jest to prawdziwe zarówno w stosunku do kultury wysokiej, jak i zwykłego Clannada. Nie będę na potrzeby pisania komentarza na tanuki sięgał specjalnie do konkretnych odcinków, więc cytatów nie będzie :(
Re: Smiech na sali
W końcu konieczne czy nie? Nie lubię gdy ktoś próbuje obejść moje pytanie bokiem, za pomocą tak absurdalnych przykładów. Twórczość Szopena (nie, nie Chopin, prawidłowa jedynaprawdziwapolska transkrypcja to Szopen!!!111oneone ;)) jest wręcz przykładem… groteskowym(?) na tle Clannadu. Zupełnie nie ten poziom.
Podsumowując – zupełnie się nie zgadzam. Do zrozumienia tak prostego dzieła jakim jest Clannad wystarczą mi napisy „fansuberskiej gimbazy”. Zresztą co to za obraźliwe określenie? Właśnie napisy do mojego ulubionego anime stworzone przez fanów są lepsze od „oficjalnych” (czyli stworzonych do wydania DVD, ktoś je opracował, dostał na to zgodę/licencję japońskiej strony). Po prostu pozwalają mi je lepiej zrozumieć, także uważam się za mniej więcej „weterana anime”, języka japońskiego nie znam.
Argument z Szopenem uważam za kompletnie nietrafiony, trochę nie na miejscu. Bardzo ładnie podkreśliłeś jak można odkryć drugie dno w jego twórczości, tę głębię zawartych w muzyce uczuć. Szukając czegoś takiego w Clannadzie, w kontekście kultury i obyczajowości Japonii natrafisz prawdopodobnie na pustkę. Bo w porównaniu do twórczości Fryderyka Szopena nazwanie Clannadu pustą wydmuszką jest komplementem.
Re: Smiech na sali
Do napisania dobrej recenzji, wypada.
Prosto Ci odpowiem.
Szopen? To kolega Marii Skłodowskiej‑Kiri? Czy starszy brat Makjaweliego? Słyszałem, że podobno chodził do klasy z Margaret Taczer…
Co mnie obchodzi polska wersja FRANCUSKIEGO nazwiska?
A głowny bohater FSN To Emija Śiro? Bo tak sie to po polskiemu wymawia? Nazwisko Chopin do polskiej transkrypcji ma sie jak piernik do wiatraka. A i tak z ciekawości sprawdziłem… w całej mojej bibliotece uniwersyteckiej nie ma ani jednej pozycji o Szopenie… za to pod nazwiskiem Chopin wyskakuje 589 książek.
Chyba polscy naukowcy zajmujący się tym pianistą muszą częściej wpadać na tanuki w sekcje komentarzy aby sie nauczyć pisać w jedynympoprawnymjęzyku :D
Re: Smiech na sali
Zgodnie z zasadami pisowni języka polskiego przy pisaniu tego nazwiska możemy stosować obie wersje – ponieważ należy ono do nielicznej grupy nazwisk przy których stosujemy pisownię wariantywną. [link]
[link]
oraz: Polański, Edward. Wielki słownik ortograficzny PWN z zasadami pisowni i interpunkcji. Wydawnictwo Naukowe PWN, 2011
Re: Smiech na sali
Konkursu imienia Fryderyka „Szopena” też o świecy można szukać.
Chopin wygląda i (a i niekiedy brzmi, bo jak tak zapiszemy to można i ładnie z francuskiego wymawiać) dużo lepiej i bardziej profesjonalnie. Moim zdaniem. I zdaniem (prawie) wszystkich, którzy na jego temat cokolwiek napisali :P
Re: Smiech na sali
Widzę że nadal unikasz odpowiedzi wprost, jak uważasz, nie będę dalej drążył tematu.
Małe sprostowanie co do tego nieszczęsnego Szopena/Chopina (kolejność dowolna). To był tylko żart (skąd się wziął? wystarczy zaglądnąć do archiwum moich wypowiedzi). Jak dla mnie mogłeś napisać nawet „Szopin” (chociaż pewnie mało kto popełniłby tak komiczny błąd), ważniejsze żebym z kontekstu zrozumiał o kogo/o co chodzi. Nie, nie zapraszałbym tutaj naukowców od Chopina, Usunięto wycieczkę osobistą.
Re: Smiech na sali
Użytkownik tanuki obdarzony przeciętną inteligencją, po przeczytaniu ze zrozumieniem mojego wcześniejszego komentarza zorientowałby się kogo dotyczy ta aluzja. A nie dotyczy ona Ciebie.
„Weteran anime” który zaczynał przygodę z japońską animacją kilkanaście lat temu nieszczególnie ma teraz czas na naukę japońskiego. Nie jest to lenistwo, zwyczajny brak czasu, czasami możliwości. Dodam też że kiedyś możliwości nauki były bardziej ograniczone, a na pewno było to mniej popularne (chodzi mi o wszelkie kursy, szkółki zajmujące się nauczaniem japońskiego). Czujesz jakąś wyższość bo umiesz się posługiwać językiem japońskim? Na przyszłość więcej pokory życzę.
Mimo wszystko pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Re: Smiech na sali
Nie nie nie! To zupełnie nie tak! Poziom i polityka Tanuki zawsze była taka, po prostu czytelnicy dopiero teraz zaczęli to dostrzegać.
Przede wszystkim – zohydzić, taki jest nasz plan. Jesteśmy bowiem patriotami, młodzież powinna czytać polską literaturę i komiksy, nie nippońskie badziewie. Trzeba więc bluzgać na uznane tytuły na prawo i lewo, w dodatku poziom recenzji powinien być okropny, żeby wszyscy myśleli, że kto ogląda mangę i anime, ten idiota. Nie zaszkodzi też napisać komentarza wypełnionego jadem i sarkazmem, żeby udowodnić, że to wywyższające się chamidła.
A na poważnie:
Komuś się nie podoba recenzja? Jasne, niech ją skrytykuje. Ale:
1) Nie mieszać do tego całego Tanuki, recenzenci to nie jest umysł zbiorowy.
2) Trochę kultury dyskusji, jeśli ktoś porywa się na totalną krytykę recenzji, to wypadałoby ją uzasadnić sensowną analizą. Taką nie czepiającą się pojedynczych zdań, tylko najważniejszych faktów i ocen, jakie recenzja chce przekazać. Nie zaszkodziłoby też wskazanie, jak recenzję można by poprawić, aby była lepsza. To ostatnie jeśli komuś szczerze zależy na poziomie recenzji na tym portalu.
Re: Smiech na sali
Że jak? Powiem Ci, to o tym myślę (choć pewnie Cię to nie obchodzi :D)
Zawsze uważałem się za osobę, która lubi dobre anime. Lata temu, gdy zaczynałem przygodę w tych klimatach, Tanuki było dla mnie trochę jak wyrocznia. Wiedziałem który recenzent jakie anime lubi, któremu mogę zaufać. Ocena dużo dla mnie znaczyła. Mało kiedy zawodziłem się na opiniach takich ludzi jak Avellana czy Wa‑totem. Skoro oni mówią że coś jest dobre, to mogę w ciemno sięgać po dane dzieło. Same recenzje były ciekawe a ich lektura wciągająca.
A teraz? Teraz wchodzę na Tanuki tylko po to, aby zobaczyć na jakie poziomy absurdu jest w stanie wspiąć się dzisiejsze ciało redaktorskie. Szczególnie gustuję w polowaniu na recenzje moich ulubionych serii sezonu aby zobaczyć, jak zostały obsmarowane.
Tanuki nie pełni dla mnie żadnej funkcji informacyjnej. Ba, zazwyczaj specjalnie oglądam najniżej ocenione anime które okazują się świetną rozrywką (Aldnoah Zero, lol)
Nie wiem, może to wiek… Może to ja się zmieniłem i zidiociałem na starość?
Postarałem się dać tutaj w miarę szczerą opinie na temat dzisiejszego tanuki, bez trollowania i obsmarowywania ludzi (co mam w zwyczaju). Po prostu smutno, że przestałem nawet oczekiwać i mieć nadzieję…
Re: Smiech na sali
Nigdy nie podważyłem rozrywkowych zalet Aldnoah/Zero. Proszę tu nie insynuować.
Już prędzej to.
Re: Smiech na sali
Upadek z dna jest niemożliwy.
Re: Smiech na sali
Pamiętaj, że recenzenci to ludzie, którzy najczęściej widzieli bardzo, bardzo dużo anime. I to wpływa na gust. To zależy od człowieka, ale często dramatycznie. Większość serii typowanych na szlagiery sezonu jest bardzo schematyczna – twórcy korzystają ze sprawdzonych rozwiązań, które gwarantują sporą oglądalność. To pasuje przeciętnym oglądaczom, ale nie ludziom, którzy widzą to po raz setny. Stąd recenzje, które są o wiele bardziej krytyczne niż opinia większości widzów.
Czy da się coś z tym zrobić? Nie. Próba symulowania przez recenzenta odczuć przeciętnego odbiorcy nie ma najmniejszego sensu, ani szans powodzenia, będzie tylko pisał o tym, jak przeciętny widz według niego wyglądać powinien. Poza tym lepiej chyba promować serie, które próbują czegoś oryginalnego.
Pamiętaj też, że nawet ocena 5/10 nie jest oceną złą. To umiarkowana satysfakcja, uznanie, że dany serial można bez bólu przełknąć, ale jest wiele lepszych rzeczy i na Tanuki można recenzje tych lepszych rzeczy znaleźć. Recenzje taki średnio udanych tytułów są często przepełnione krytyką, z tego powodu, że krytykować łatwiej. (Co widać też po komentarzach…) Tego się faktycznie można czepiać.
Re: Smiech na sali
Ale jakoś setki (a pewnie teraz będzie i ponad tysiąc) serii które obejrzałem, nie zabiły we mnie entuzjazmu do anime. Ja nie widzę nic złego w schematach. Właśnie ta (moim zdaniem) wymuszona i zabijająca wiele przyjemności z oglądania walka ze schematami, ciągłe parcie na oryginalność są przyczyną mojego rozgoryczenia.
W moim odczuciu anime nie musi być oryginalne aby jego seans sprawiał radość. I ilość obejrzanych serii tego nie zmienia. Przynajmniej nie zmieniła w moim przypadku.
A co do tego 5/10… tutaj nie chodzi o samą cyferkę. Chodzi o treść recenzji. Wszystko się recenzentom nie podoba, to wszystkiego się przyczepią… ogólna wymowa większości recenzji jest zdecydowanie negatywna.
eee chciałem jeszcze popisać o tym, w czym moim zdaniem leży problem, ale po kilku podejściach ubrania tego z słowa stwierdzam, że jestem zbyt zmęczony :P
A Tablis, takie pytanie na koniec…
Czy to widzisz różnicę w klimacie na tanuki między dziś a np. 5 lat temu? Czy Twoim zdaniem panuje inna maniera w pisaniu recenzji? Czy raczej nic się nie zmieniło?
Re: Smiech na sali
Ale tak patrząc tylko na te nowe – no bez przesady, mocno krytyczne na moje oko są 3/10. Mamy do wyboru takie możliwości: recenzenci zrobili się bardziej zgryźliwi wobec anime lub czytelnicy wobec recenzji. Mój poziom zgryźliwości się nie powiększył wyłącznie z tego powodu, że już od początku był ekstremalnie wysoki. Z tego względu nie mi oceniać.
Re: Smiech na sali
Re: Smiech na sali
Olaboga...
Clannad porzuciłam, bo wnerwiały mnie plastikowo‑papierowe postacie. Fabułę jakoś jestem w stanie przełknąć, nawet jak jest cienka jak jelito myszy, ale złe postacie to dla mnie tabu. Autor recenzji ma rację, że są infantylne i nudne jak flaki. Praktycznie każda jest bazowana na jakimś typie, który narodził się wraz z komercjalizacją anime: „sierotka marysia”, tsundere, dziewczę bijące wszystkich po równo. Ile można wepchnąć w jedną serię?
I tak, Clannad opiera się na formie haremu. Jak się popatrzy na haremówki to bywały już takie konfundujące obiekty i jakoś nikt nie krzyczał, że przecież to nie harem. Poza tym odwrócone haremy, gdzie jest jedna bohaterka i stado bishów, też nie zawsze zakładają, ze wszyscy się w niej podkochują, tylko że tam są i ładnie pachną. Ktoś tu nie rozumie sensu istnienia „moe” i typów pożądanych bez romantycznych/erotycznych konotacji. Na tym samym procesie bazują właśnie haremy bez romansów.
Ode mnie ta seria dostałaby 2; 3 z racji, że przynajmniej grafikę miała ładną.
Re: Olaboga...
Ale proszę, nie porównuj Clannadu do mang Mayu Shinjou XD
Re: Olaboga...
Zaprawdę, żeby coś osiągnęło poziom Mayu to nie wiem, co by się musiało stać. Jakkolwiek nie lubię Clannadu, nie używałabym go do torturowania, a tych mang – owszem. XD
Re: Olaboga...
A po jakiej mandze tak jeżdżą?
Ja już tak mam, że ciężko mi znosić krytykę dla czegoś co bardzo lubię i staram się przekonać taką osobę do trochę innego spojrzenia na to ;) Chociaż z drugiej strony bardzo nie lubię kłótni ;D
Re: Olaboga...
Jeśli pytasz o tę moją ulubioną serię, to jest to anime „Sengoku Basara: Judge End”.
To chyba u ludzi odruch naturalny, jakieś poczucie bezpieczeństwa, czy coś. XD Każdy ma taką potrzebę.
Czasem nawet lubię się pokłócić, o ile argumenty są wyższych lotów niż „nie rozumiesz tego anime, bo jesteś gópi”. xD Wobec takich argumentów szczęka mi opada.
Re: Olaboga...
Żeby kultowy CLANNAD sponiewierać to nie mieści się w głowie! To tak jakby w Hollywood nagle zaczęto wyśmiewać Casablancę czy Ojca Chrzestnego!
Jak dla mnie to anime to zdecydowanie najlepsza adaptacja gry visual novel, szczytowe dzieło studia Key i jedna z ostatnich trzymających poziom produkcji Kioto Animation.
Ani Air czy Kanon przed, ani też Angel Beats czy Little Busters po nie osiągnęły tego poziomu. Człowiek oglądał True Tears, Myself Yourself czy oba Ef'y tylko po to, by odnaleźć choćby cząstkę (tą świetlistą kuleczkę) tej niesamowitej atmosfery Clannadu.
Kolega komill wybrał ścieżkę sławy przez skandal :)
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Tak czy inaczej: jego prawa napisać recenzję, moje prawo z tą recenzją się nie zgodzić.
Aj waj!
Re: Olaboga...
W to nie wątpię, tak właśnie jest. Przecież nie ma recenzji, z którą zgodzą się wszyscy.
MarcowyZajac – doświadczenie i umiejętność pisania lepszych recenzji wyrobi się z czasem. Faktycznie, ostatni akapit jest kontrowersyjny, ale komilll taki już jest. Yup, brzmię, jakbym miał go usprawiedliwiać, chociaż tak naprawdę samemu chciałem zobaczyć reakcję publiki na jego recenzję, co dostarczyło mi troszkę zabawy przez ostatnie dwa dni. :D Rozmawialiśmy niejednokrotnie z komilllem odnośnie pisania recenzji i nasz styl się różni, ale mówiąc o tym, w jaki sposób powinno się pisać recenzje, nie brałem tego pod uwagę, a jedynie fakt, że pisząc recenzję nie bierzesz zdania innych osób pod uwagę.
Re: Olaboga...
Little Busters było chyba o wiele ważniejszą pozycją Keya.
Poza tym Clannad jako VN i jako anime różnią się bardzo mocno atmosferą i podejściem do fabuły. I tu anime broni się lepiej.
BO Małych Niszczycieli robiło J.C. Animation (tehee). I właśnie JC Staff zrobił to, co zabiło anime LB – zrobili niemalże wierną adaptację VN, w której nic się nie dzieje i ciągle powtarza się te same czynności. Kyoto Animation poszło zupełnie inną drogą, wywaliło te wszystkie głupoty i większość dramatów z Clannadu, dodało sporo gagów, więc, w przeciwieństwie do LB, Clannad dało się obejrzeć.
Z całym szacunkiem, ale Memories było lepsze zarówno pod względem reżyserii, jak i scenariusza od Clannadu, a jako adaptacja VNki przebija produkcje Kyoto Animation już na poziomie samego scenariusza. Clannad się ogląda, pierwszego Efa się odczuwa.
Re: Olaboga...
Co do gustów, jak zawsze, możemy się jedynie licytować.
Czy Little Busters było ważniejszą produkcją Key'a od Clannadu?
Na pewno znacznie obszerniejszą, z lepszym wynikiem sprzedaży. Ale to Clannad postawił kropkę nad i jeśli chodzi o markę tego studia. Zresztą sam Jun Maeda do dziś określa Clannad, jako swoje największe dzieło.
Co do uwielbienia nad Ef'ami również mam odrębne zdanie. Eksperymentalna grafika SHAFT'u (np. namnażające się proporcjonalnie do emocji bohatera napisy) początkowo ciekawiła, później jednak bardziej irytowała.
Seria w wielu miejscach utrzymana była w klimacie wewnętrznych rozterek postaci (niczym ostatnie odcinki oryginalnego Evangeliona) co było na dłuższą metę męczące.
Powiem szczerze, liczę na to, że historia Yuu i Yuuko doczeka się kiedyś lepszej prezentacji.
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Wielki mi skandal. Przez takie myślenie mamy wysyp recenzji z „takimi sobie” ocenami 6,7,8, bo aż strach coś szczerego napisać.
Re: Olaboga...
Myślę, że w odniesieniu do anime, którego obie serie obejrzane zostały przez kilkadziesiąt milionów widzów na świecie i do dziś cieszącego się dużą popularnością to odpowiednie określenie.
Nie chodzi o to, aby nie pisać szczerych recenzji.
komill miał prawo napisać sobie taką recenzję.
Ale TA recenzja, będąca w opozycji do opinii znacznej większości osób może być CO NAJWYŻEJ recenzją alternatywną, a nie domyślną.
Re: Olaboga...
Z tej definicji nie wynika, że ma to być dzieło wybitne. W takim razie nie wiem o co chodzi. Nie zauważyłem, żeby recenzent podważył popularność tej serii.
Nie wiem czy dobrze to rozumiem. Ale podejrzewam, że recenzent napisał zgodnie z tym co sądzi.
Tu się nie zgodzę. Nie będę wspominał o chociażby Koperniku… Ah, ta psychologia tłumu. Osobiście nie wiem, która recenzja jest lepsza z punktu widzenia eksperta. Jak dla mnie to obie są w porządku.
Re: Olaboga...
Wyjaśnij proszę, dlaczego.
Re: Olaboga...
Recenzja anime to nie popis grafomanii ani też zawody w dosadnej krytyce przy użyciu elokwentnych słów.
Recenzja ma za zadanie ukazać nie tylko minusy danej pozycji, ale i jej pozytywy. A przede wszystkim ma pomagać nowemu widzowi w zorientowaniu się, czy dany tytuł zasługuje na obejrzenie.
Zdecydowana większość widzów ocenia Clannad wysoko lub bardzo wysoko, jako zdecydowanie godny polecenia. Tymczasem jako recenzja domyślna pojawia się tekst, który ocenia ten tytuł niezwykle surowo, zniechęcając potencjalnych nowych widzów do obejrzenia serii.
I tutaj pojawia się pytanie o kryteria doboru recenzji.
Dla mnie logicznym jest, że jeżeli seria jest przyjmowana przychylnie przez zdecydowaną większość to logiczne jest przedstawienie jako domyślnej recenzji odnoszącej się pozytywnie do tytułu.
Natomiast recenzja krytyczna, jako przemawiająca do znacznie mniejszej ilości osób, oznaczona powinna zostać jako alternatywna. W innym wypadku mamy do czynienia z celową manipulacją widzami.
Jaka cenzura? Ja nie zabraniam pisania krytycznych recenzji, proszę bardzo. Ale nie można do popularnego tytułu ni z gruchy ni z pietruchy wklejać paszkwilu jako recenzji domyślnej, czyli jak rozumiem najbardziej zbliżonej z linią redakcyjną Tanuki!
Takie postępowanie bardzo mnie zbulwersowało, do tego stopnia, że postanowiłem założyć na nowo tutaj konto i bronić pewnych zasad.
Re: Olaboga...
A co, jeśli komilll takowych nie widział? Ewentualnie widział ich zdecydowanie mniej od wad?
NGNL/SnK/SAO/Tokyo Ghoul/Kiseijuu tez ma masę fanów, ale nadal nie widzę z tego powodu, czemu recenzent miałby kierować się opinią innych, zamiast swoją. Kwestia tego, czy recenzja powinna być domyślną czy alternatywną swoją drogą, chociaż nie widzę w tym różnicy, bo osoba zainteresowana serią przeczytałaby raczej obie recenzje.
Re: Olaboga...
Doszukiwanie się na siłę pozytywów w tym nie pomaga. Recenzent uważa, że nie warto oglądać, napisał wszystko, co zauważył i uznał za istotne – wykonał swoje zadanie.
I co z tego i jaki ma to związek logiczny z tym:
I gdzie problem? Autor postawił sobie za cel zniechęcenie czytelników do seansu anime, które jego zdaniem nie jest warte ich czasu i uwagi. Napisał tekst, który ma uchronić widzów przed kontaktem z anime, które uznał za słabe. Gdzie widzisz problem?
Recenzja ma spełniać wymagania językowe, logiczne i merytoryczne. To wszystko.
Nikt nie ustawia i nie będzie ustawiał portalu pod gusta publiki. A to dlatego, ze ta nie jest bezmyślnym motłochem, a zbiorem indywiduów.
Poza tym recenzją domyślną jest ta, którą napisał fm.
1. na jakiej podstawie uważasz, że trafia do mniejszej ilości osób?
2. Dlaczego ma zostać uznana jako alternatywna?
3. Na jakiej podstawie uważasz, ze to manipulacja?
Niech zgadnę – dlatego, że Ty tak uważasz?
Nie istnieje coś takiego.
Informuję CIę więc, że nie musimy przyjmować Twoich zasad.
Re: Olaboga...
Brawo Tanuki, jest jeszcze przyzwoitość na tym świecie!
Slova, wybacz, za wszelką cenę usiłujesz zabłysnąć, uderzając do moich komentarzy. Poprosiłeś bym wyjaśnił swoje stanowisko – wyjaśniłem.
Po co więc powyższy komentarz bazujący na schemacie: cytat ze mnie – „I co z tego?”.
OK, nie przemawiają do Ciebie moje argumenty, Twoja sprawa.
Ja inaczej postrzegam cel pisania i wartość recenzji. Np. nigdy nie napisałbym recenzji masakrującej dajmy na to Gundamy, tylko dlatego, by dać upust żółci wobec tej serii i jej fanów. Mnie się nie spodobało – niech inni obejrzą i sami ocenią – po co ubliżać osobom, które tą serię lubią? Po co wbijać kij w mrowisko i kłuć w oczy moją druzgoczącą recenzją?
Zakończmy tą dyskusję by nie narazić się na moderację.
Re: Olaboga...
Powiem więcej – ONA NIGDY Z TEJ POZYCJI NIE SPADŁA.
Jak ma przemawiać do mnie coś, co nie jest w żaden sposób umotywowane i nie wskazano żadnego konkretnego powodu, dlaczego miało by być lepsze?
Przecież oni to uwielbiają. Jeszcze by Ci przytaknęli i wytknęli, o czym zapomniałeś wspomnieć.
Wskaż mi, gdzie widzisz takie podejście w recenzji Clannadu.
Nie, to nie jest problem recenzenta, tylko odbiorców, że nie potrafią odebrać recenzji tak, jak to być powinno – jako opinii i wskazówki.
Jak do tej pory nie zrobiliśmy niczego, co by moderacji podpadło. Możemy spokojnie kontynuować.
Ja tylko wskazuję, gdzie w tych komentarzach kuleje logika i gdzie traktujesz własne przekonania i urojenia odnośnie tego, czym recenzja powinna być, jako reguły, do których inni powinni się dostosować.
Nie mam zamiaru i nikt nie ma pisać pochlebnych recenzji tylko dlatego, że anime ma wielu odbiorców. Nie tędy droga. Nie będę zmieniał mojej opinii tylko dlatego, że mój tekst to recenzja główna. Masz jakieś niezdrowe przekonania odnośnie celu istnienia recenzji i akceptujesz tylko takie, które są nijakie albo pozytywne. Tymczasem nie potrafisz zrozumieć, że recenzent może mieć jak najbardziej na celu zniechęcenie widzów do seansu i ma prawo zrobić wszystko, by ten cel osiągnąć, zachowując przy tym rzetelność.
Re: Olaboga...
Recenzja fm cały czas była/jest recenzją główną. Recenzja komillla cały czas była/jest recenzją alternatywną. Ma nawet znaczek ALT wyświetlający się na głównej stronie. To, że po kliknięciu linka recenzji na głównej stronie, przechodzi się do alternatywnej jest logiczne – ponieważ na głównej wyświetlają się ostatnio dodane recenzje. Z datą dodania.
Jeśli osoba będzie chciała przeczytać recenzję Clannada i użyje wyszukiwania – to po klinięciu na odnośnik w wynikach wyszukiwania przejdzie do recenzji fm.
Naprawdę, nad wyraz uprzejmie prosimy najpierw sprawdzać fakty.
Re: Olaboga...
Cenzura jakaś? W takim razie proponuję, by wszystkie recenzje z oceną 10 też zepchnąć na alternatywne, bo to dla wielu zbyt wysoka ocena i by dali 9 – więc jest niezgodna z tym, co mówi społeczność, a demokracja jest święta. Wszystkie skrajności w ogóle powinno się cenzurować.
Re: Olaboga...
Może spróbować wprowadzić recenzje bez ocen cyferkowych.
Demokracja nie jest rzeczą świętą, proszę nie bluźnić. Ogólnie jest nadużywana, rzadko się sprawdza, ale jak już to właśnie do rzeczy typu „co kto bardziej lubi”.
Re: Olaboga...
Dla mnie ocena cyferkowa (gwiazdkowa) jest bardzo użyteczna i usunięcie jej utrudniłoby mi wstępną ocenę anime.
Re: Olaboga...
Jak Easnadh napisała ocena cyferkowa jednak pomaga, choćby w tym by się zorientować, czego po recenzji się można spodziewać. :D
Cóż, jak to mówią demokracja nie jest najlepszym systemem, ale lepszego nie wymyślono. :( (Powiedzmy, mam kandydata, ale to nie miejsce na politykę.)
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
Re: Olaboga...
I żebyś wiedziała, że te 4 strony worda trudno streścić do 10‑cio stopniowej skali.
Re: Olaboga...
rano widzę nową recenzję, nawet nie czytam, 5/10 dla clannadu, ok.
Zaglądam po południu -milion komentarzy do ośmioletniego zaraz anime. Nie przesadzacie trochę?
Znajduje się też tutaj opcja skomentowania recenzji. Publika wykorzystuje to i przekazuje, również dla publiki swoje zdanie, bo jej wolno na to.
Moje pytanie brzmi: Przeszkadza ci to?
Zaznaczam, jeśli odpowiesz – „Nie, ja tylko…” oznacza, że ci przeszkadza. :P
Moderacja
Recenzent przez około 2/3 swojej recenzji opisuje postacie jego zdaniem nudne, dziecinne, infantylne, nieinteligentne… o głównym bohaterze pisząc, że… jest, a w przypływie recenzenckiej weny twórczej także… że pomaga.
Prawie jak Yuru Yuri.
Autor nie wspomina nic również o relacjach między postaciami oraz o rozwoju postaci, bo po co.
Co więcej recenzent ubzdurał sobie, że skoro w anime kobiet jest więcej niż mężczyzn to oczywiście nazywa się to harem i z uporem maniaka stara się to wpoić czytelnikom. Na tej zasadzie cały świat to harem… Sugisaki Ken z pewnością się ucieszy.
Recenzent dziwi się również, że dziewczyny chodzą do szkoły w spódniczkach… wiosną jest to przecież całkowicie niezrozumiałe. Wspomina też o fanserwisie, którego są podobno ilości ograniczone… do połowy uda.
O fabule wspomina, że jest płytka i słaba… bo tak. A jedyną interesującą rzecz stanowi wątek nałogu… który jest najprawdopodobniej głęboki i mocny.
Recenzent kilkakrotnie używa liczebnika „kilka”, którego wartość rzeczywista waha się od jednego do siedmiu w zależności od potrzeb w celu ukrycia swojej niewiedzy bądź stronniczości.
Autor uzurpuje sobie wiedzę na temat gustów „weteranów anime”, której nie posiada, jak również „wielokrotnie” próbuje wcisnąć czytelnikom swoje twierdzenia bez poparcia ich argumentami.
„Na przyszłość proszę by recenzja nie zawierała wyłącznie wycieczek osobistych, ale także merytoryczne argumenty.”
Moderacja powinna wymagać najpierw od recenzji, a potem od komentarzy i mimo wszystko wykazać się podstawowym poczuciem sprawiedliwości oraz humoru.
I prośba: kursywa jest zarezerwowana dla informacji odmoderacyjnych – proszę jej nie używać.
Chodziło mi o poczucie sprawiedliwości i humoru przy (przed) usuwaniu komentarzy.
Jeśli chodzi o kursywę nie ma problemu chociaż ciężko mi sobie wyobrazić żeby użytkownicy nagle przestali jej używać skoro taka opcja jest, jak również by Moderacja interweniowała za każdym razem gdy ktoś jej użyje :-).
Sprawdzana jest poprawność językowa, gramatyka i całokształt tekstu, a także kwestie merytoryczne.
Akurat Clannad jest idealnym przykładem tego schematu, czyli Haremu. Bohater rozwiązuje kolejnych dziewcząt, a te powiększają później grono jego adoratorek.
Nagisa – powoli rozkwitająca miłość.
Ryou – skryta, bardzo silna miłość.
Kyou – skryta, bardzo silna miłość, której stara się zaprzeczyć.
Tomoyo – silne, acz jednostronne uczucie. Tomoyo poddała wyścig.
Kotomi – wręcz obustronne uczucie, które jednak nie mogło rozkwitnąć, bowiem Kotomi raczej nie była na nie gotowa.
DOZO – MOŻE O TYM LEPIEJ NIE WSPOMINAJMY.
A tak w ogóle czy harem nie ma miejsca gdy kobiety wiedzą i akceptują, że są jedną z wielu, a nie kandydatką na jedyną?
- Ryou wiedziała, że jest Nagisa i tyle.
- Kyou wiedziała, że jest Nagisa (przez chwile może Tomoyo, która widząc, że Tomoya i Nagisa są dla siebie stworzeni jak sam stwierdziłeś odpuściła) oraz Ryou (która gdyby nie fakt że są siostrami nie stanowiła żadnej konkurencji dla Kyou)
- Kotomi raczej w rywalizacji nie uczestniczyła (albo zrozumiała, że z tego nic nie będzie albo nie zdawała sobie sprawy, że w ogóle rywalizuje)
Większość z nich podjęła jakieś kroki tylko wtedy gdy Nagisa na jakiś czas „zniknęła” co z kolei – było widać jak na dłoni – Tomoyi nie pasuje.
A poza tym darzyć kogoś uwagą nie oznacza od razu jakiegoś większego uczucia czy też skoku w bok. Co więcej to że taka Ryou się podkochiwała w Tomoyi i bodajże raz mu wróżyła z kart i parę razy powiedziała żeby się nie spóźniał raczej nie oznacza, że Tomoya zapatrywał się na ich relacje inaczej niż tylko koleżeńskie.
Jak w takim razie nazwać/sklasyfikować tytuły typu Zero no Tsukaima gdzie o ile pamiętam większości dziewczyn specjalnie nie przeszkadza bycie jedną z wielu lub Toradora sklasyfikowane z jakiś względów jako trójkąt romantyczny. Prędzej czworokąt, pięciokąt albo sześciokąt. Skoro są wielokąty romantyczne to może niech będą też haremy romantyczne.
Nazwać to należy haremem.
Średnia ocena użytkowników lepiej „opisuje” jakość serii. I tak to zostawię.
Co ma tu studio do rzeczy?
Weteran anime...
Re: Weteran anime...
Re: Weteran anime...
Re: Weteran anime...
Pytanie...
Re: Pytanie...
Moderacja
Już na wstępie wyskakujesz z haremem, a przecież w Clannadzie NIE MA haremu. Dużo bohaterek= harem? W takim razie Seitokai Yakuindomo, gdzie bohaterami są jeden facet i kilkanaście dziewczyn byłoby również haremem. A nie jest.
Co dziecięcych problemów- kliknij: ukryte choroba siostry, która leży w szpitalu od iluś lat jest takim problemem? Niezbyt mi to pasuje- owszem, Fuuko jest bardzo dziecinna, ale sam problem ukazany w tej części Clannadu z przedszkolem mi się nie kojarzy.
„minęło wystarczająco dużo lat na pogodzenie się ze śmiercią”- znając Twoją pogardę do psychologii, nie dziwię się tej opinii, ale jest po prostu bzdurna- dziewczyna przeżyła wielką traumę, co zostało naprawdę świetnie pokazane. Ludzie nie przez takie rzeczy, jakie wydarzyły się Kotomi, mają problemy z psychiką przez długie lata. A teraz przyczepię się bardziej do technicznego aspektu recenzji- za dużo spoilerów w akapicie dotyczącym Ichinose.
Dziwię się, patrząc się na ocenę reszty bohaterów, że nie skrytykowałeś Sunohary- jest to niezwykle sztampowa (chyba najbardziej w całej serii) i bezpłciowa postać (w pierwszej serii, w After Story już jest inaczej).
Na koniec przyczepię się znowu do technicznej rzeczy- pierwszy akapit to praktycznie podsumowanie recenzji i wygłoszenie opinii końcowej- tak chyba nie powinno być i zniechęca czytelnika do dalszego zaznajamiania się z treścią recenzji (bo już zna werdykt).
Oczywiście nie zgadzam się z wieloma opiniami, jak np. z tym, że fabuła jest płytka i słaba, ale akceptuję to i tu komentarz dla innych- wasza opinia jest tak samo wartościowa jak komillla, o to, że się z nim nie zgadzacie, to nie znaczy, że wasze zdanie jest „lepsze” i „słuszne”. ;p Trochę otwartości i mniej jadu.
Anime pojechało po tych największych schematach, a te problemy nie należą do wymyślnych, a i zachowania dziewcząt są miejscami nieadekwatne do sytuacji i ich „problemów”. Dobrze, że tak jak w przypadku Air, nie zmieszali tego z magią, wyszłoby coś jeszcze bardziej dennego.
Meh, to nic. W Amagami SS gościu zamykał się w szafie po tym, jak dziewczyna z nim zerwała.
Każda postać z tej serii jest mniej/bardziej bezpłciowa, z tym musisz się zgodzić, Jabłek… :D
Mógłbyś rozwinąć, czemu nie zgadzasz się z opinią komillla na temat fabuły? Jeszcze tego nie przedyskutowaliśmy. W sumie to fabuły stworzone przez Key są zwykle takie same i zwykle widać, że „O, to oni musieli stworzyć to coś”. Nie sądzisz, że Little Busters ma taki sam schemat wydarzeń, z tym, że jest ciekawsze?
Tak, problemy nie należą do wymyślnych i są schematy- kto jednak powiedział, że sama ich obecność jest zła? Dla przykładu ta kliknij: ukryte utrata rodziców i związana z tym trauma- schemat stary jak świat, jednak w Clannadzie został świetnie pokazany, wiedziało się, czemu bohaterka aż tak źle to zniosła i można było wczuć się w jej sytuację. Wiem, nazwiesz to przedramatyzowaniem, jednak na mnie to w jakiś sposób zadziałało i jak widać chociażby po komentarzach tutaj- na większość osób również. Skoro tak dużo oglądających nie uważa tego za przedramatyzowanie, to znaczy, że studio trafiło w jakąś tam „ogólną” wrażliwość ludzką- co jest sukcesem, bo każdy ma tą wrażliwość inną i reaguje na coś innego- ciężko zrobić coś w miarę uniwersalnego- a Key się to udało i to jest zaletą.
Od razu mogę przejść do tego, dlaczego nie uważam, że fabuła jest płytka- porusza problemy (często dość poważne), które mogą spotkać każdego (pomijając cały ten nadprzyrodzony aspekt, ale cóż, to Key, taki urok ich produkcji) i robi to w sposób dobry- dobrze opisuje, pokazuje przyczyny, skutki, jakiś tam sposób rozwiązania i przekazuje pewne wartości- i chociażby dlatego ciężko mi to uznać to za coś płytkiego- można z tego coś wynieść (choć zdecydowanie więcej z After Story).
Zresztą komilll wymienił wątek alkoholizmu jako interesujący, a potem określił całą fabułę jako płytką- lekka niekonsekwencja.
Ciężko mi pisać o Clannadzie i After Story jako o dwóch osobnych tworach- najważniejsze wątki z pierwszej serii są rozwijane i z pobocznych stają się głównymi dopiero w drugiej serii. Cały wątek Nagisa- Tomoya kliknij: ukryte (
ich znajomość, w drugiej serii śmierć, zamknięcie się w sobie Tomoyi, zaniedbanie dziecka itd.) na mnie w jakiś sposób wpłynął, uważam za świetnie zrealizowany i pokazujący realne problemy zdarzające się dość często, przez co faktycznie może czegoś nauczyć. Faktycznie do fabuły pierwszej serii sam mógłbym się przyczepić, ale fabułę każdego anime traktuję całościowo- nawet jeśli ma kilka części, to zazwyczaj w ocenie nawet pierwszej części biorę pod uwagę całość historii- ciężko inaczej, jeśli fabuła to spójna całość, a rozdzielona na osobne części ma mały sens. Patrząc w ten sposób, wszystkie wątki typu Fuuko, czy Kotomi, można uznać za poboczne- przedstawiają jedną historię w kilku odcinkach, ale również oddziałują na główną historię ciągnącą się przez dwie serie. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że to adaptacja Visual Novel, co też wymusiło na KyoAni pewne zabiegi względem fabuły, z której i tak sporo zostało ucięte (mimo, że całość ma około 50 odcinków).
To wszystko, co napisałem wyżej, sprawia, że uważam fabułę za dobrą, aczkolwiek z pewnymi niedociągnięciami wynikającymi raczej ze słabych bohaterów (Fuuki), niż z pomysłu czy wykonania.
Tak, bohaterowie to pełna sztampa i bezpłciowość, i nie wydają się na początku zbyt autentyczni (przynajmniej część, bo np. Tomoya od początku jest świetny), ale z biegiem czasu przekonałem się do nich, polubiłem i doceniłem, że w większości dobrze pasują do swoich wątków i do problemów poruszanych w wątkach (choć podobnie jak Ty, uważam, że czasami faktycznie zachowują się nieadekwatnie).
Key z każdą produkcją tworzy coraz lepszych bohaterów (wyjątkiem Kanon, kilka lat starszy od Clannada, a w tej kwestii znacznie lepszy) i widać postęp w ich tworzeniu między Air, Clannadem, Angel Beats (choć tu akurat nie zagłębiałem się, jak duży udział w tworzeniu miał Key) i Little Busters.
Taki urok tego studia- pokazują to samo, jednak za każdym razem coś zmieniają, rozwijają i dodają- czuje się tę wtórność, ale mi to nie przeszkadza, gdyż mimo tego wszystko na podstawie ich gier oglądało mi się dobrze. Rewrite podobno trochę z tym „standardowym Keyem” zrywa- nie wiem sam, grałem 2 godziny i odłożyłem na czas nieokreślony, nie mam aktualnie czasu na przebrnięcie przez kilkadziesiąt godzin VN.
Little Busters faktycznie w wielu kwestiach dotyczących fabuły jest podobne i jednocześnie lepsze od Clannadu, ale z kolei ma jeszcze bardziej przesłodzonych i jeszcze bardziej nierealistycznych bohaterów i nieadekwatną w większości przypadków muzykę, która psuje klimat- to sprawiło, że nie oglądało mi się tego tak dobrze jak Clannad. No i Clannad jest dla mnie arcydziełem przez After Story- LB: Refrain nie wywołał we mnie takich emocji.
Gdybym był komilllem, to powiedziałbym pewnie „selekcja naturalna”. Słabe jednostki muszą przecież odpaść. Jeśli dziewczynka z Clannadu nie potrafi (po tylu latach) pogodzić się ze śmiercią rodziców, to niech chociaż nie wciąga w to innych. Ale, że nim nie jestem, to powiem tylko tyle, że tego rodzaju tematy szybko się nudzą i oglądanie po raz kolejny tego samego problemu i podobnych jego rozwiązań sprawia, że przy kolejnym takim anime mógłbym w sumie pominąć część z taką dziewczynką, bo i tak wiem, jak się skończy. Podobnie spora ilość ludzi uważa NGNL za śmieszne, a SAO i SnK za dobre. Pytanie jednak – czy jeśli wiele osób uważa to za takie „wybitne” pozycje, to czy aby na pewno muszę się zastanawiać nad tym, czy przypadkiem „nie przeoczyłem czegoś ważnego, oglądając daną serię”? Oczywiście, że nie. Pewnie wiele razy słyszałeś to ode mnie, albo to komilll słyszał, już sam nie wiem, ale jeśli coś jest uniwersalne, to tak naprawdę jest do niczego i opiera się na pewnej masywności, nie od dziś wiadomo, że w publikę najłatwiej jest trafić produktami beznadziejnej jakości.
Meh meh, nadprzyrodzony aspekt zabija cały dramatyzm serii (oczywiście mowa tu głównie o Air, które było największą porażką na froncie studia). W Clannadzie nie było to na tyle widoczne (co oczywiście jest zaletą), ale jeśli klimatu nie zabiła magia, to zrobiły to przesadzone problemy dziewczynek. Właściwie, to problemy same w sobie nie są takie złe. Beznadziejne za to są osoby, które te problemy mają, czyli bohaterki anime.
Jeden wątek na kilka nie sprawia, że fabułę zaliczyłbym do zalet serii.
Jak chcesz przeanalizować i ocenić w recenzji dot. pierwszej serii, wydarzenia i aspekty przedstawione dopiero w drugiej? Nawet, jeśli nie powinno się tego robić, to w tym wypadku pozostaje Ci tylko rozdzielić te sezony i oceniać odpowiednio pierwszy i drugi. Co ja, będę litościwy tylko dlatego, bo twórcom coś odwaliło i po roku wydali drugi sezon Higurashi, który także powinien tworzyć z pierwszym sezonem całość? A w życiu. To kwestia tego, jak potraktujesz dane anime.
Bohaterowie to zdecydowanie najgorszy element serii. Ja z kolei uważam, że wręcz przeciwnie – one kompletnie nie pasowały do tej serii, a więc tej fabuły i określonych wątków. Najbardziej przekonały mnie chyba miny bohaterek i niektóre dialogi, które wskazywały na to, jakby bohaterka chciała powiedzieć widzowi „Ale ja co tu robię? O co chodzi?”.
Tak, Kanon zdecydowanie jest najlepszy z trzech sezonowych, wymienionych zresztą, tworów. W sumie od najgorszego posegregowałbym to w następujący sposób:
Air – Clannad – Kanon.
Nie dokończyłeś Rewrite'a? Na co Ty właściwie czekasz, kolego? Nie, tak serio, to nadal gorsze od Little Busters. :D
Całe Little Busters zepsuła postać głównego bohatera, Rikiego (zamieńcie go, proszę), a także Kud i Komari. Z muzyką się nie zgodzę – nie dość, że miła dla ucha, to jeszcze rozważania Rikiego, a w spokojna nutka o wręcz mistycznym klimacie – mrrrr.
Niech będzie selekcja, niech sobie odpadają- ale zawsze można opowiedzieć ich historię. Jasne, wszędzie pokazują to samo- ale akurat przy okazji tego anime pokazali to w sposób, który do mnie trafił, dlatego ja uważam to za dobre. Akurat kwestia jakie dramaty do nas przemówią zależy od tylu czynników związanych z psychiką, że niemożliwe jest obiektywne stwierdzenie, że dany dramat przemawia do wszystkich/ nie przemawia w ogóle (pomijając oczywiście jakieś źle wykonane crapy, ale do takich Clannad nie należy, bo każda historia została przekazana należycie). Owszem, po kilku identycznie przedstawionych historiach coś, co na początku do nas trafiało, później będzie nudzić, ale akurat dziwnym trafem nie poczułem tej nudy oglądając Clannad.
Faktycznie, z tym uniwersalne= dobre, trochę popłynąłem (choć takie twierdzenie akurat dość często przekazują w szkołach), szczególnie, że sam np. takiego NGNL nie uważam za dobrą serię. To może inaczej- studio odniosło sukces tworząc serię, która się podoba takiej ilości widzów.
Nie recenzuję tego anime, dlatego pozwoliłem sobie na ocenienie na raz obu serii. Jeśli jakieś anime ma tylko jedną serię- oceniam tylko fabułę tej jednej serii, nawet jeśli jest niedokończona- bo po prostu nie da się inaczej. Jeśli ma kilka serii, to oceniam całość, chyba że anime jest zbiorem historii niezwiązanych ze sobą jakimś jednym, głównym wątkiem. W pierwszej serii Clannadu spokojnie mogę ocenić wątki części dziewczyn, ale część wątków wolę oceniać całościowo. Po prostu nie chcę dzielić głównego wątku na kilka części- da się, ale uważam to za trochę bezsensowne. Niestety wiele anime ma niedokończone historie- tam już niestety nie da się inaczej oceniać. Gdybym pisał recenzję Clannadu oceniłbym oczywiście tylko to, co występuje w pierwszej serii, ale jednocześnie nadmienił, że dany wątek jest kontynuowany i polepsza się w After Story.
Co do bohaterów, to też można uznać za element koncepcji- pokazanie poważnych problemów momentami infantylnymi postaciami. Tak, wiem, teraz to wygląda, jak bronienie na siłę bohaterów tej serii, którzy faktycznie byli słabi. ;d Ale akurat mi się ta konwencja spodobała (nie zawsze [ach ta Fuuko], ale jednak).
Kanon (szczególnie Kanon 2006, wersję z 2002 oglądałem kilka odcinków) jest znacznie lepszy od Clannada i tylko przez After Story Clannadowi wystawiłem wyższą ocenę.
Naprawdę nie wiem, czemu Key zaliczyło taki zjazd w Air.
Rewrite jest stanowczo za długi jak na ilość wolnego czasu którą mam, ale na pewno go przejdę, gdy uporam się z maturą. LB pewnie też.
Chyba każda loli u Key jest zła, Kud i Fuuko przykładami (no, w Kanonie nie było znowu aż tak źle). ;d Komari- dla mnie ona najbardziej zepsuła LB. Muzyka- owszem miła, spokojna i nie powiem, że źle mi się jej słuchało- ale w dramatycznych momentach kompletnie mi psuła klimat i nie potrafiłem się aż tak bardzo wczuć. To śmiesznie zabrzmi, ale po prostu była za mało dramatyczna. ;d
Żaden gatunek nie będzie nigdy odbierany przez ludzi w ten sam sposób, dramat, podobnie jak komedia, to jedne z tych gatunków, których ocena najbardziej zależy od indywidualnych cech człowieka.
A oglądałeś Clannad jako jedno z pierwszych czy któreś tam z kolei? To ma spory wpływ na to, jak odbierasz serię, jeśli dopiero zaznajamiasz się z danymi schematami, to ich tak bardzo nie odczuwasz i nie przeszkadzają Ci one (przynajmniej nie w dużej mierze).
A co w momencie, gdy jesteś tak zniechęcony daną serią, że nie masz zamiaru oglądać drugiego sezonu? W tym momencie nie masz jak poinformować czytelnika, co się dzieje z postaciami później. Tak to było w przypadku komillla i tak by było, gdybym miał recenzować Higurashi.
Te postacie były aż za bardzo infantylne. Lisa z Zankyou no Terror była momentami ciekawsza niż wszystkie te z Clannadu razem wzięte. Ale tylko momentami… xD
Historie przedstawione w Air były aż za bardzo nasączone magią. Ona była wszędzie i stała za wszystkim. Nie miałbym jak utożsamić się z z problemami tych bohaterek, bo nawet nie rozumiem powagi tych problemów. Bo przecież jak miałby je zrozumieć?
Tak, Komari i jej piskliwy głos – zabijcie to. Przynajmniej dobrze, że jej arc był przedstawiony jako pierwszy i potem tak nie truła…
Ja nie oskarżam komillla o to, że nie oglądał After Story- rozumiem to, skoro nie spodobała mu się pierwsza seria i recenzje musi napisać bez odnoszenia się do drugiej serii. Ja jednak, skoro oglądałem całość, wolę patrzeć całościowo. Oczywiście jestem w stanie rozdzielić ocenę obu serii- ale po prostu nie chcę. Komilll i tak ocenił głównie wątki występujące tylko w oryginalnym Clannadzie.
Już lepiej przestać pisać o innych seriach, bo nas upomną. ;d Tak na szybko- Lisy zawsze będę bronił (przynajmniej w kwestii przydatności w historii), Air faktycznie miało za dużo magii, a Komari zachowywała się, jakby miała 5 lat.
To, że reszta bohaterek kocha głównego bohatera to tylko domysły, w anime to nie zostało ukazane.
Nie wiem dlaczego tyle osób tutaj tak ucieka od określenia Clannada jako haremu.
Zmoderowano.
Nawet się zgodzę.
Oczywiście tak jak przewidywaliśmy, inaczej stać się nie mogło. W sumie rzadko się zgadzamy, ale niech to będzie jakiś wyjątek…
No, z jednym się nie zgodzę – 5/10. Za dużo. Zdecydowanie za dużo. Ale z drugiej strony, cyferki można sobie darować, są najmniej istotne (chociaż dobrze wiesz, że w moim odczuciu więcej niż 3/10 dla tej serii to przesada). Ostatnie zdanie o cyferkach – 8/10 grafika? Ej, stary, przesadziłeś z tym. xD Nie widzisz tych oczu bohaterek? Za to powinno być już -3 do oceny.
Teraz kwestia recenzji – z większością się zgodzę (chociaż mogłeś napisać więcej). Seria kończy jak pozostałe dwie serie sezonowe Keya, czyli pełne schematów i przedramatyzowania sytuacji. Zresztą, co ciekawe, dawniej miałem problem z odróżnieniem bohaterek Clannadu od Kanonu, no bo to przecież TO SAMO. Oprócz tego, problemy wyssane prawie że z palca, klimat wpadający w skrajności, czyli od przesłodzenia (patrz: postaci) do przedramatyzowania (patrz: akcja). Na plus dałbym chyba tylko muzykę, która faktycznie, pomijając oczywiście kwestię odpowiedniej integralności z obrazem, była na odpowiednim poziomie.
Ocena bohaterów – że też miałeś co o nich pisać…
Moje żale i irytacja co do recenzji.
Recenzja strasznie subiektywna i wychodząca z założeniem – zniechęcić widza do obejrzenia poprzez przedstawienie jej w jak najgorszym świetle przy wyszczególnieniu wad oraz zamknięciu tych lepszych słów o anime w jednym jak najkrótszym zdaniu zdaniu. Dla mnie najbardziej irytującym obiektem w recenzjach jest porównywalność. Dobry recenzent to szczególna osoba, która potrafi posługiwać się językiem jak i również nie kierować się własnym zdaniem, lecz patrząc na serię z kilku perspektyw a nie jednej. Ile osób tyle opinii, więc najlepiej pierwsze przeczytać kilka opinii innych i stworzyć z tego konkretną i obiektywną recenzje. A w moim odczuciu to coś napisane jako recenzja nie było niczym więcej niż opinią jaką wyrobił sobie recenzent, jedną z tysięcy. I najgorsze w tym, że seria dostała ocenę 5/10, a w moim odczuciu przy czytaniu recenzji to było coś na 2‑3/10.
Następny zasadniczy problem to 5/10 dla Clannada, kiedy średnia ocen recenzji jak i użytkowników jest bliska 8/10. I tutaj mógłbym się przyczepić – po co dawał 5/10, jeśli recenzja jest tak skonstruowana, że nie widzę szans na wyżej niż 3/10. Chciał się przypodobać i strzelił sobie o dwa oczka wyżej? No plis, trzeba mieć własne zdanie, jeśli robi się subiektywną recenzje to i daj taką ocenę, a nie okłamuj siebie i podwyższaj ją tylko dlatego, że inni by tak chcieli.
Po czym widać, że recenzja sprawia wrażenie oceny 3/10? Sugeruje to chociażby zdanie: – W moim rozumieniu to brzmiało jakbym miał porzucić serię, bo się nie opłaca i nie jest warta poświęcenia czasu przez przeciętnego widza. -.-
Ostatni akapit recenzji to chyba się daty wydania anime pomyliły, w moim odczytaniu to ta seria jakby powstała kilka miesięcy temu i przez poprzedni okres czasu powstało wiele innych – tych podobnych bardziej i mniej, tych gorszych i lepszych etc. A właśnie, że jest NA ODWRÓT x.X
Czytając to; jest to również subiektywna ocena człowieka broniącego tego anime, lecz pomimo tego starałem się nie dobierać ostrych słów, żeby to nie wyszło „nie fajnie”.
Ja sobie cenię i podziwiam profesjonalizm, a przy tej recenzji odczuwałem jakby go było bardzo mało.
Btw. Clannad to udany wyciskacz łez, to czy tani (/drogi) to już sobie widz powinien ocenić.
<Bez odbioru>
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Nikt nie liczy, bo coś takiego nie istnieje.
Taka ma być, ale nie martw się – obiektywistyczny opis też jest.
Sądzę, że o to mu chodziło. I to jest zgodne z tym co powinien (zazwyczaj recenzja zachęca lub zniechęca)
Są schematy – są porównania (kto je lepiej wykorzystał)
Ok. Spojrzę na coś ze swojej perspektywy. I… to wszystko. Skąd mam znać perspektywę kogoś innego?
O. Prawda.
O.o Poważnie? Ciekawe jak to podpisać.
No nie do końca. Oprócz opinii, napisał też o czym to jest. A ocena to tylko numerek. Co prawda tanuki ma swój opis przy każdej, ale to i tak indywidualna sprawa każdego z osobna. A tak btw. Recenzja nie wymaga oceny. Byś się czepiał jakby w ogóle jej nie wystawił?
A co go to obchodzi?
Cóż. Nie chcę pisać tego, co już pisałem pod czyimś postem.
Jak dla mnie to nie bronisz go wcale. Żadnych zalet nie ukazałeś. Tylko „zaatakowałeś” recenzję.
Podejrzewam, że recenzent nie uważa się za profesjonalistę.
W sumie można było tylko to napisać.
Cóż, sam mam lekkie ukłucie żalu, że recenzent nie wziął pod uwagę kwestii rodziny, którą to anime wg mnie świetnie porusza. Ale to jego perspektywa. Nic mi do tego.
PS. Oceniłem to dzieło na 10/10. Pomimo iż widzę wady. Czy to znaczy, że wystawiłem złą ocenę względem mojej opinii?
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
1. Recenzja powinna nie zniechęcać widza do oglądania, tylko ukazać wady i zalety w mniej więcej równym stopniu. Jeśli recenzent chciał wyrazić swoje zdanie mógł napisać osobny akapit a nie potraktować całość językiem negatywnie nastawionym (trochę za bardzo żartobliwie), bo osoba niedoświadczona/która nie widziała jeszcze ów tytułu może się ostro zniechęcić (sam miałem takie przeżycia kiedy zaczynałem przygodę z anime).
2. Ocena punktowa dla jednych może być mniej ważna, a dla innych stanowić główne źródło oceny w anime. Dla mnie wystawienie konkretnej liczby stanowi ocenę porównawczą z wszystkimi innymi seriami. Dla przykładu widząc 5/10 nie oczekuje niczego ciekawego, coś co mogę zobaczyć w każdym anime podobnego gatunku. Poniżej 4 to serie, które bardziej nudzą/irytują niż cieszą, a 8+ to już jedne z lepszych i wartych obejrzenia, które coś w sobie mają. Mój problem polega na tym, że Clannad'a w ocenie potraktowano jak przeciętniaka, kiedy wcale tak nie jest. A sama recenzja mówi jakby miał zejść poniżej 4.
Może podsumowując jaki odbiór miał mieć poprzedni komentarz (W trzech punktach)
-Miał być to atak w recenzenta, ale bez „agresywności” i bezpośredniości w języku pisanym.
-Ocena 5/10 mnie nie zadowala, anime zasługuje na więcej.
-Czytając recenzje: Clannad przedstawia się jako nudna/zwyczajna i nielogiczna seria.
To, że ja staję na przeciw recenzji nie oznacza od razu, że recenzje trzeba zmieniać czy coś, po prostu wyrażam swoje niezadowolenie i niezaakceptowanie do niej, innym się może podobać. Jestem tylko jednym głosem w tłumie, nikt nie musi mnie słuchać ^.^
Lepiej się oburzyć i napisać co się w wnętrzu czuje i wylać to na komentarz niż dusić w sobie (przynajmniej ja tak odczuwam).
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Nie ma za co :D
Problem się pojawia, gdy dla jednego coś co jest zaletą, dla drugiego jest wadą. Kwestia gustu. Wg mnie nie istnieje uniwersalizm, jeśli mówimy o ocenie.
Czemu? Poza tym jak się przyjrzysz, to jest i pozytywnie.
Cóż, kwestia gustu. Jak dla mnie to nie jest bez powodu. Każdy środek stylistyczny pełni jakąś funkcję.
Nie widzę problemu. Szczególnie, że obok jest recenzja pozytywnie oceniona.
Nie chcę się czepiać, ale pisałeś wcześniej:
No i to jest twoja skala. Pomyśl – może recenzent ma inną.
SUBIEKTYWIZM! Dla Ciebie nie jest. Dla recenzenta jest. Dziękuję.
Nikt nie stwierdził agresywności. Zresztą wydaję mi się, że moderacja by wtedy odpowiednio zareagowała.
W sumie to gdybym nie przeżył, tego co przeżyłem, nie spodobałby mi się temat rodziny, który podejmuje seria oraz jej humor… To bym stwierdził to samo. Widocznie recenzent miał inne życie niż ja. Dziwne…
Wow. Ze wszystkim tu się zgadzam :)
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Co innego miałem na myśli, wg. mnie, sama recenzja (opisowa) powinna nie zawierać porównywalności względem innych anime, ale sama cyferka w ocenie służy właśnie do tego, jeśli widzę anime wystawione na 7, a kolejne jest na 5 to w moim poglądzie anime z oceną 7 powinno być lepsze i bardziej zaciekawić widza od tej z 5.
Btw. Dzięki za odpowiedzi, senpai. Wszystko mądrze wyjaśnione. (Przyjęcie postawy osoby trzeciej)
W twoich odpowiedziach widzę ogólnie przekaz, że recenzent ma „inny gust” niż ja i w tym mogę 100% się zgodzić. To czy już powinien on się kierować własnym zdaniem w recenzji to już inny, obszerny temat do dyskusji, tak samo jak sam odbiór recenzji, gdzie każdy mógł go odebrać w inny sposób (u mnie negatywnie). Niestety przepaść, która dzieli mnie od ciebie w dobrym przekazie informacji (przelaniu go na pismo) dyskwalifikuje mnie na starcie.
I bym zapomniał:
Miałem na myśli, że nie chciałem poruszać kwestii wad i zalet Clannad'u: Lecz „zaatakować” samą recenzję, moją własną opinią (w stosunku Clannad>>>recenzja Clannad'u) co do niej.
O gustach się nie dyskutuje i podejmuje teraz w pewnym stopniu błąd pisząc o nich :<
Możesz wyłapać jeszcze jakieś moje przekręcenia, ale już raczej w stosunku do nich nie będę się odwoływał.
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
Cóż. Nie wiem czy nie powinna. Nie znam się na tyle. Ale wydaję mi się, że podaje się inne tytuły robione przez tego samego reżysera lub w tym wypadku studio. Poza tym znana jest święta trójca (Air, Kanon, Clannad), więc tym bardziej nie sądzę, żeby to było nieodpowiednie. A do innych anime porównań nie widzę.
Tak. Logicznie, tak powinno być. Ale logika to nie jedyne co istnieje w życiu. Przecież tak to kobiet by nie było xD Pomijając różnicę gatunków, u mnie zależy to również od momentu, w którym obejrzałem anime. Np. Jeśli zostałeś skrzywdzony w jakiś sposób i jest to ukazane w anime, które oglądasz (nie daj Boże w parodii), to wiadomo, że ocenisz zależnie od preferencji i dystansu (do siebie, do oglądanego dzieła) gorzej (wspomnienia) lub lepiej (realizm). Tak wiem – raczej skrajny przykład. Przepraszam.
Heh, żebym był rzeczywiście taki mądry xD (Yaaaaay, jestem senpai :D)
Jak nie zapytasz eksperta, to wiedzieć nie będziesz. Ja nim nie jestem :)
Oczywiście, że mogłeś odebrać ją negatywnie. Chciałem wiedzieć czemu ;p
Cóż. To napiszę tylko, że nie umiem rozmawiać z innymi ludźmi ;p Więc sądzę, że tak – to chyba tylko „na papierze”
Wyrazić swoją opinię jak najbardziej można, ale nie powinno się wmawiać komuś, że jego osobiste odczucia są złe.
Re: Moje żale i irytacja co do recenzji.
A powiedzmy, że u nas anime by się kupowało na DVD, jak gry. Recenzent obejrzał coś, co uważa za niewarte swojej ceny, ma więc obowiązek tak skonstruować tekst, by czytelnik otrzymał jasny przekaz, żeby jednak te swoje złotówki zachował na coś lepszego. A to, czy się posłucha – jego sprawa.
Jeśli taki był zamiar recenzenta i rzeczywiście recenzja kogoś zniechęci, to znaczy, że dopiął swego i napisał dobry, skuteczny w przekazie tekst. Ponadto nie ma żądnej konieczności oddzielania w recenzji swojego zdania od… w sumie od czego? Nie ma, bo recenzja to w zasadzie zawsze opis tego, co recenzent zobaczył na własne oczy, a więc już przez to jest subiektywna.
Przedsionek piekła.
W Clannadzie urzekła mnie na pewno relacja kliknij: ukryte między głównym bohaterem, a Nagisą. Jest właśnie taka jaka powinna być – ich związek ma wiele niedomówień, nie ma w serii scen bezpośrednich jak pocałunki itp. I według mnie, właśnie tak miała wyglądać ta relacja. Przez te „niedomówienia” związek między nimi był dla mnie czymś nowym, niezwykle delikatnym oraz magicznym.
Mnie również drażniła Nagisa, ponieważ jest typem bohaterki, których wręcz nieznoszę, jednak zdaję sobie sprawę, że w serii muszą być również takie postaci. Gdyby każdy był rozgarnięty, odważny etc. to dostalibyśmy zestaw takich samych osób tylko z inną gębą albo płcią. W Clannadzie dostałam wachlarz przeróżnych osobowości – niektóre lepsze, a niektóre gorsze, jednak różniące się między sobą.
Finalnie, nie potrafię ocenić Clannada jako samodzielniej serii, ponieważ wydarzenia zawarte w kontynuacji stanowczo przyćmiewają całą pierwszą serię. Clannad jest dla mnie serią, która tworzy niezwykle ciepłe tło dla Clannad After Story oraz pozwala zżyć się z bohaterami, kliknij: ukryte jednak bez pierwszej serii, seria druga nie uderzałaby tak w widza (przynajmniej według mnie).
Re: Przedsionek piekła.
Idealne podsumowanie Clannad. Dla mnie ocenianie pojedynczych części to grzech cięższy niż zabójstwo. Tą serię trzeba traktować jako całość i tyle. Tutaj można co najwyżej mówić o grafice, muzyce itp, ale fabułę powinno się traktować jako całość, bo to tak, jakby ocenić grę za połowę fabuły. Nie da się, nie można i tyle. Clannad i Clannad After Story tworzą nierozłączalną całość i ocena pojedynczych części od względem fabularnym nie ma kompletnie sensu.
Nie chcę pouczać moderacji, jednak moim zdaniem takie coś nie powinno przejść. Ale to tylko moje zdanie, z resztą co ja będę gadać, sam nie napisałbym tekstu do tego anime, bo ma dla mnie zbytnie znaczenie sentymentalne.
No i bardzo podoba mi się stwierdzenie ciekawe kim dla Ciebie jest weteran :)
Nie pozdrawiam.
„Nie ma sensu doszukiwać się sensu tam, gdzie tego sensu nie ma” – odnośnie powierzchowności.
Ja bym powiedział, że niektórzy sens widzą, a niektórzy nie. Kwestia indywidualna.
Tak jak wyżej pisałem – takimi tekstami mogę bronić każdą serię. Nawet takie pokroju Pupy. Podaj mi pierwszy z brzegu tytuł, który oceniłeś niżej niż 4/10, stwierdzę, że jej nie zrozumiałeś. :D
Ja też po pierwszej części miałam pewne zarzuty (które są niżej), ale After Story zmieniło je automatycznie w zalety, sprawiło, że seria jest dla mnie genialna.
Ale oczywiście możesz mieć własną opinię, Clannad nie musi się Tobie podobać.
Bo widzisz – jeśli dana seria jest dla mnie słaba, to zwykle drugiego sezonu już nie oglądam, dlatego co mi po tym, że BYĆ MOŻE w drugim sezonie coś zostało wytłumaczone czy generalnie jest jakaś poprawa, skoro nie mam pewności i równie dobrze mogę się męczyć kolejne, powiedzmy, 24 odcinki. :D
Higurashi jak widzę Ci się też nie spodobało, więc mamy całkiem odmienne gusta i nic w tym dziwnego, ja np. bardzo nie przepadam za mechami :D
Jokobo – Mi raczej chodziło, że to kwestia indywidualnych przeżyć, jeśli chodzi o dramaty itp. Niektórzy zaakceptują, a inni nie. I nie stwierdziłem, że jak ktoś nie widzi w czymś sensu, to znaczy że źle ocenia. Coś co subiektywne, nie może być nieprawdziwe.
Co do mecha, spokojnie, też za nimi nie przepadam.
Karsuno – Ja natomiast nie stwierdziłem, że Ty tak stwierdziłeś. :D Cytat był odpowiedzią na słowo „powierzchownie”, bo tym słowem ludzie często bronią swojego stanowiska, sugerując drugiemu człowiekowi, że źle podchodzi do tematu.
I od razu podkreślam, żeby nie było nieporozumień – nie oglądałam tego anime. Nie mam nic przeciw negatywnym opiniom dla czegokolwiek, o ile są sensownie umotywowane.
Nie wiem gdzie widzisz streszczenie. Może ślepy jestem.
O, zaprzeczenie poprzedniemu sformułowaniu :) Poza tym, recenzent zrobił to co powinien – stwierdził co mu się nie podobało.
Rzeczywiście pierwsze zdania brzmią, jakby miały kończyć recenzję, ale jak się bardziej zastanowić, to nie przeszkadza w ogóle (przynajmniej mi ;p).
Odechciewa się cokolwiek pisać.
A co do drugiej części – ja natomiast oglądałem, a nawet więcej, grałem w grę. I o ile mogę się zgodzić, na 7/10 dla tej części, to nie dla całości, a że nie da się tego traktować osobno, to ocena samego Clannad jest nieuzasadniona. Wiem, skomplikowane, ale tak już jest. Bez obejrzenia After Story nie można oceniać tego anime i tyle. kliknij: ukryte Już nie wspominając o tym, o czym Xaven wspomniał, że recenzja jest napisana, jakby ocena była max. 3/10, a ocena jest o 2 oczka wyżej, tak więc taki sposób na przypodobanie się rozjuszonej publiczności nie przejdzie.
Co do oceniania anime bez obejrzenia After Story, chyba się już gdzieś wypowiadałem. Jeśli pierwsza seria zupełnie mi nie podeszła, uznałem ją za beznadzieje i coś, co nigdy nie powinno wyjść, oczywistym jest, że nie obejrzę drugiej, bo i po co. A ocenić przecież mogę, bo mam takie prawo – w tym wypadku ocena leci tylko i wyłącznie za pierwszy sezon. Tak samo, jak recenzja dotyczy pierwszego sezonu. Gdyby miał ocenić jeszcze After Story, to czuję, że komentarzy negatywnych byłoby jeszcze więcej. :D
Dodatkowo nie mów mi tu o jakichś argumentach, bo autor jedynie wyraził swoją opinię, że mu się nie podobało, streścił część wątków i w sumie to tyle. Gdzie tu masz jakąś argumentację? Jedynie w przedostatnim akapicie jest jakiś zalążek argumentów opowiadający się za taką, a nie inną oceną.
Dodam tylko od siebie, poza tematem, że mówienie, że jak uważa autor to stek bzdur, bo wpasowała się swoją lekką kompozycją z nutą tragizmu idealnie w treść anime. Była taka, jak ta seria – delikatna z początku, tajemnicza, lekko dezorientująca, po czym następował motyw wzniosły, następnie smutny i ponownie wzniosły ze szczyptą nadziei w temacie. Takty są rozpisane bardzo zmyślnie, instrumenty dobrane z głową, a tekst dosłownie pokazuje jaki jest przekaz tego anime. A pisząc, że muzyka nie potęgowała uczuć, autor kompletnie się skompromitował i pokazał, jakim jest ignorantem na muzykę – jeśli ta perkusja i pianino, które tu występują nie potęgują uczuć związanych z anime, to ja nie wiem co musiałbym zagrać lub jaki instrument dodać, żeby jakieś uczucia wzbudzić w autorze. Jedynie widzę tutaj jakiś flet, ale tylko fragmentami i rozpisany na małą ilość taktów, bo wprowadziłby za dużo dramatyzmu, a co za dużo to nie zdrowo. I tak, jestem ekspertem, zajmuję się muzyką w poważniejszy sposób już od ładnych 5 lat i wiem co mówię. Widać, że autor zna się na tym jak ja na grafice czy historii. Kolejny dowód na to, że została tutaj tylko wyrażona opinia, a nie chłodne spojrzenie na to, jak jest w rzeczywistości.
Nie będę drążyć dalej tej dyskusji, bo zdenerwowałem się po przytoczeniu tego fragmentu tekstu o muzyce, więc mogę się stać nieprzyjemny, a nie chciałbym nikogo niepotrzebnie obrażać, czy wywoływać shitstormu.
Jeśli ktoś bierze pod uwagę same liczby, to jest to jego strata. O wiele łatwiej uwierzyć mi w to, co ktoś napisał, niż w literkę, którą wystawił od niechcenia, bo w sumie równie dobrze mogłoby jej nie być. Co mnie właściwie obchodzi jakaś cyferka, która nie przedstawia wiele, bo skąd mam wiedzieć, czy autor użył do tego „swojej skali” czy tej tanukowej? Oh, pewnie powiesz, że „nie na darmo został zrobiony opis każdej oceny”.
Tragizmu? O czym Ty w ogóle do mnie mówisz… :D Pomyliliśmy serię widocznie, bo nie skojarzyłbym takiego pojęcia z Clannadem.
Możesz wiedzieć co mówisz na temat muzyki (od strony technicznej), ale nijak się ma do tego jak wpływa ona na poszczególne osoby. Odpowiednio dopasowana do obrazu i wydarzeń wzbudziłaby w autorze zdecydowanie inne emocje.
Na sam koniec – śmieszy mnie to, jak wiele osób obrzuca innych tekstami typu „Gadasz bzdury/nie wiesz co mówisz”. Oczywiście (tak, w tym momencie) mógłbym napisać dokładnie to samo, ale właściwie to po co?
Bo to jest troszkę w tym stylu kiedy osoba, która słucha tylko i wyłącznie popu udałaby się do opery i stwierdziła, że ta muzyka jest do bani, bo nie wzbudza we mnie emocji, bo ja wolę inną. Czy taka osoba miałaby rację? To, że coś mi się nie podoba nie oznacza, że coś jest automatycznie przeciętne – 5/10.
Jeszcze zwyczajne opinie, owszem, mogą odnosić się do subiektywnych uczuć względem muzyki, ale w recenzji tak być nie powinno xD
Ok. Jego to nie zachwyciło. W czym problem? Wybacz. Justin Bieber przecież ma tyle odsłon na youtube, tyle osób się nim zachwyca. Jak możesz twierdzić, że Tobie to nie pasuje. Nie znasz się. Dziękuję.
Panie recenzencie! Czemu pan liczyć nie umie? Poważnie, jakby recenzję miały pisać tylko osoby profesjonalnie zaznajomione ze wszystkimi aspektami, które porusza dzieło… To chyba by ich nie było.
Cóż, a na temat oceny już się nie wypowiadam. Idę ze ścianą porozmawiać xD
PS. Sporo ironii. Jak ktoś nie lubi, to przepraszam serdecznie.
Jest subtelna różnica pomiędzy „to jest słabe” a „to mi się nie podoba”.
I dzięki za zaznaczenie ironii, jest subtelna jak wystrzał z pancernika.
No jest różnica. Ludzie słysząc „słabe” uważają błędnie to za fakt(choć nie wszyscy oczywiście), a wyrażenie „nie podoba mi się” większość od razu uważa za opinię. A mianowicie dlaczego słowo „słabe” to również opinia? Może mały przykład. Pojedźmy z fizyką. Wymieszajmy fakty z oceną.
Dane:Samochód ważący 1 tonę (nie mam pojęcia na ten temat – dana zmyślona)
Szukane:Ciężki czy lekki?
Odpowiedź ucznia*:Ciężki.
Odpowiedź nauczyciela:Nie stwierdziłem czy znajduje się on na Ziemi czy gdzieś indziej, np. na księżycu.
*pominięta wszechobecna chęć zabłyszczenia przez ucznia inteligencją, który by stwierdził, że dla Pudziana to wszystko jest lekkie.
Faktem jest, że samochód waży 1 tonę. Ale czy jest ciężki czy lekki? To zależy kto i pod jakim kątem na to spojrzy.
Widzę, że również lubisz ironię :)
I ze wszystkim tak jest. Mogę wielbić jakieś anime, zdając sobie jednocześnie sprawę z jego wad i mogę jakiegoś nie lubić, dostrzegając jego zalety.
Cóż. Chciałem dać łatwy do zrozumienia przykład, zamiast bawić się w rzeczy abstrakcyjne.
Tak. Polecam zapoznać się z prawami człowieka.
Masz rację. Nie ma to znaczenia. Nie tylko w tym momencie. Nigdy. Człowiek to człowiek.
Niezupełnie. Dla Ciebie może to być wielkie dzieło. Innym nic do tego. To, że mnóstwo osób tak będzie uważało, też nie będzie z tego czynić wielkiego dzieła (no chyba że dla nich)
Możesz. Kwestię wad i zalet odbieram, jako że dla Ciebie one takie będą. Co więcej zacytuję samego siebie:
Cóż dla mnie Clannad ma sporo wad, które jednak mnie nie obchodzą, ponieważ jego zalety (wg mnie są one zaletami) dały mi bardzo dużo (zrozumienia, sił itp.)
Naprawdę. Nienawidzę tego jak działa psychologia tłumu. Jak ludzie bez namysłu chłoną często głupoty w szkołach lub z mediów. Zaczęlibyście myśleć wszyscy to by było łatwiej.
Przepraszam za moją „wycieczkę” do ludzi.
Chodziło mi tylko o to, że opinia jednostki nie jest wyznacznikiem jakości utworu, ale widzę, że nie chcesz tego zrozumieć, a ja nie mam ochoty w kółko powtarzać tego samego.
Źle powiedziałam. Ma prawo twierdzić, ale nie będzie mieć racji, nie zabronię nikomu być ignorantem.
Niniejszym kończę swój udział w tej dyskusji, bo powiedziałam już wszystko, co miałam do powiedzenia w tej kwestii. Dalsze posty byłyby tylko powtarzaniem w kółko tego samego innymi słowami.
Przykro mi jeśli okażę się ignorantem, ale jakość utworu kojarzy mi się tylko ze sprzętem na jakim dany utwór jest grany.
Przypominam sobie jak kiedyś chciałem nagiąć prawa matematyki, twierdząc, że 2+2=2, bo przecież 2 połówki jabłka + 2 połówki jabłka dadzą 2 całe jabłka. To była ignorancja, gdyż nie brałem pod uwagi mnożenia. Tylko, że to działa tylko w przypadku faktów, a nie oceny.
Też tak sądzę. Cóż, niektórzy nie mogą się dogadać. Aż mi do głowy wpadł wiersz „Na straganie” Jana Brzechwy.
„to mi się nie podoba” nie podlega żadnej dyskusji. Nie trzeba tego uzasadniać.
tl;dr – Średnio mnie interesuje, jakie jest jego zdanie i czy u się podobała, w recenzji powinien powiedzieć jak jest, a nie jak on uważa. A jak się nie zna, to niech nie gada bzdur. I tak, skoro chce pisać recenzje, to powinien chociaż zrobić mały reasearch dotyczący podstawowych kwestii, żeby choć odrobinę powiedzieć, że się na tym zna. To co napisze będą czytać ludzie i to często tacy, którzy się na czymś znają. Owszem, po małej sprzeczce doszedłem do wniosku, że prawidłowa recenzja powinna zawierać pewne elementy oceny subiektywnej, lecz powinny być one wplątane w treść w sposób umiejętny, a nie tak jak tutaj, wszystko jest wywalone jak na tacy – uważam to, uważam tamto.
Widocznie nie tylko Ty pójdziesz porozmawiać ze ścianą, bo naprawdę, ręce mi już opadają…
Dziękuję :)
Nie wiem czemu, ale czytając to, przypomniał mi się czarny kwadrat na białym tle :D
Ok. Chłopaki! Pójdziemy skrótem naokoło. Wybacz. Musiałem xD Na przyszłość: jak się coś skraca, to nie powinno być to dłuższe od głównego tekstu :)
Mam pomysł. Nie czytaj recenzji. Nie pytaj się innych jak im się coś podoba. W ogóle po co Ci inni. Masz swoją opinię. Żyj sam, wolny, nikt Ci nie będzie przeszkadzał.
To co wałkuje się na tym forum już od czasów dinozaurów. Ale nie martw się – fakty też napisał. Żeby nie było, że zmyślam – zacytuję z samego początku :
Zawsze, ale to zawsze interesowało mnie co to jest ta legendarna ocena obiektywna (skoro piszesz subiektywna, to znaczy, że istnieje obiektywna). No ale cóż. Jak się dowiedziałem, że istnieje sucha woda, to nic mnie już nie zdziwi.
Widać nie tylko ja gustuje w ciekawych rzeczach. Ściana jest świetna :P Chociaż jak się pokłócisz, to mocno bije.
Obiektywne jest stwierdzenie, że kwadrat ma wszystkie boki równe i kąty proste. Subiektywne jest stwierdzenie, że bardziej by mi się podobał, gdyby jeden bok miał dłuższy i był pochylony o 30 stopni w prawo. Ale to, że mi się nie podoba, nie znaczy, że jest złym kwadratem :)
Możesz napisać, że muzyka/fabuła/bohaterowie ci się nie podobali. Ale jeśli piszesz, że muzyka/fabuła/bohaterowie byli źli, to powinieneś to umotywować inaczej niż „bo mi się nie podobali”, bo pisząc, że coś jest złe/źle wykonane – stwierdzasz fakty, które z definicji powinny być prawdziwe dla wszystkich. Nie możesz się w tym momencie zasłaniać swoim gustem.
PS. A ściany są fascynujące. Chociaż ja wolę patrzeć niż z nimi rozmawiać :)
Tak. To jest fakt. To nie ocena. Ja pytam co to ocena obiektywna.
Zły?
Cóż. Uważam, że gdyby dodawać do każdego zdania, które jest opinią, wyrażenie „wg mnie” – byłoby mniej problemów. Tylko po co sztucznie zwiększać objętość recenzji?
Ależ recenzent motywuje to inaczej. Przykład: (o ten mi się podoba)
Krytykuje głównego bohatera i podał powód. Ale, żeby nie było dla kogoś innego może to być zaleta. Z jednej strony – co za głupi chłopak zawraca sobie głowę jakąś dziewczyną, która nie powinna go obchodzić, a z drugiej – miły, uprzejmy chłopak, który lubi pomagać innym.
Ok. Podaj wszech obowiązującą definicję „złe”. Proszę o dokładne wyjaśnienie w miarę możliwości. Może w końcu zrozumiem co jest złe, a co dobre. Poważnie. To słowo ma mnóstwo znaczeń (w sumie zależnych od tego jak kto zinterpretuje). Oj, coś wkraczamy w głębokie tereny filozofii. Aż w końcu napiszę: gdzie on użył tego słowa. Znaleźć nie mogę. Ale może dlatego, że noszę okulary, to nie zauważyłem.
Przepraszam, jeśli są jakieś błędy, ale już zmęczony jestem troszkę.
Słaba recenzja
Re: Słaba recenzja
Re: Słaba recenzja
Clannad, Kanon i Air nazywa się (tak gdzieś słyszałam) wielką trójcą haremówek na podstawie visual‑novel. Nie będą więc one jakoś specjalnie łamiące schematy a z Clannadem i tak jest lepiej jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze drugą serię.
No i te spoilery. Te streszczenia. Omg
Re: Słaba recenzja
Wiem, że to jest przykre, ale taki już jest świat.
Wg mnie spoilerów tu nie ma. Aczkolwiek to kwestia indywidualna każdego czy recenzent napisał za dużo czy za mało.
Re: Słaba recenzja
Re: Słaba recenzja
To teraz proszę, powiedz mi co to istotny element fabuły. Żeby nie było znam osobę, dla której zapodanie informacji z innego odcinka niż pierwszy, to już spoiler, tak więc…
Btw.
To mnie rozśmieszyło xD
Ok. Zapytam. Jakie to są realne ludzkie problemy, a jakie nie? (pytanie retoryczne – uprzedzam)
Z częścią opinii się zgadzam, z częścią nie. Ale jak dla mnie oglądając tę serię, bez patrzenia przez pryzmat opowieści o posiadaniu rodziny (szeroko pojętej) i tego różnych konsekwencjach, wiele się traci. I wtedy owszem – będzie to seria jakich wiele.
Zaraz, zaraz… Przecież to tytuł z 2007 roku.
Ile ty masz lat, 30? Skoro sugerujesz się, że jeszcze dużo, dużo wcześniej można było natrafić na masę tego typu, a co najlepsze, takiego kalibruanimców.
Bo mnie się wydaje, że oglądasz non stop to, co wychodzi teraz i porównujesz, ze swą mierną wiedzą nowe serie do Clannada. xD
Dlatego, dla mnie to bzdura, nie recenzja.
Co? To jest jeden z jakichś podpunktów z zbioru zasad i postępowań, ludzkich zamysłów człowieka, którymi powinien żyć przeciętny Kowalski, zatwierdzone przez PWN i Konstytucje, czy to tylko jakieś twoje osobiste stwierdzenie wypowiedziane w stylu – ja tak mówię, bo tak myślę, i tak ma być, i XYZ?
Jeśli mam rację to parafrazuj z łaski swej swe wypowiedzi.
Człowiek niesie swoje doświadczenia, swój charakter, informacje o ludziach jakich poznał. Jeśli komuś się wydaje, ze to nie wpływa na odbiór dzieł… to się tak jakby myli.
Ja nie sugeruje, tak jest.
Współczuję.
Co to ma do innowacyjności, albo jakości?
Tania drama, mająca wywołać nagłe emocje, która skierowana jest do mężczyzn, wywołuje płacz u mężczyzn. Szok i niedowierzanie. Naprawdę, ludzie kupujący tanią dramę nie są niczym nowym.
Gościu, zdecydowanie za dużo spoilerujesz w recenzji. Co prawa Clannada nie oglądałam, ale widziałam Kanon, więc jeśli oba są zbudowane na podobnym schemacie (a obstawiam, że są), to wszystkie tajemnice odnośnie bohaterów są odkrywane stopniowo. Skoro seria skupia się na rozwiązywaniu problemów bohaterek, to zdradzanie w recenzji po kolei na czym owe problemy polegają, jest raczej nie na miejscu. Dla porównania polecam przeczytać recenzję główną.
Poza tym autor mógłby trochę mniej streszczać, a więcej „recenzować”, no ale to już do niego należy sposób, w jaki pisze :D
Dramat?Okruchy zycia?
to jest komedia chyba,albo surrealistyczne coś
Re: Dramat?Okruchy zycia?
Słabe jak Polska Tuska
Najbardziej nie podobała mi się infantylność bohaterów. Seria zaczyna się gdy są w 2 LO- ludzie, oni mają po 17 lat! (Zakładając, że Japończycy nie zaczynają wcześniej edukacji, cholera ich tam wie). Postać Fuko jest żałosna i w ogóle mi się nie podobała. Wydaje mi się, że większość dzieci z podstawówki jest dojrzalsza od niej.
Poza tym, w ogóle główny wątek wydał mi się bez sensu. Od kiedy to ludzie w liceach mają dziką chęć pomagania praktycznie obcej dziewczynie? Nagisa również jest irytująca, gdyż nic nie potrafi zrobić sama. Strasznie wydumany stał się też jej problem, który pojawił się pod koniec serii.
Plusy? Kilka razy można było się uśmiechnąć. Nie obejrzałbym całej serii, gdyby nie jej legendarna kontynuacja. After Story jest 3 anime wszech czasów według portalu Myanimelist, a to o czymś świadczy. Średnia 8.6 na Tanuki też jest niczego sobie. Przebolałem te 24 odcinki, jutro zabieram się za część drugą.
Dość zabawne(niektóre momenty były bardzo śmieszne) i średnio wzruszające, niestety miałam wrażenie, że lekko przedramatyzowane. Bohaterowie oryginalni i całkiem fajni, ale potrzebowałam czasu, by przekonać się co do niektórych.
Fabuła była dla mnie na początku dość dziwna, później kliknij: ukryte ( po wątku Kotomi) jakoś wszystko nabrało jak dla mnie większego sensu.
Nie mogłam przyzwyczaić się do projektów postaci. Wyglądały jak muchy albo żelki gumisie(?)! Gdyby nie te oczy byłyby naprawdę ładne.
Za to podobał mi się sposób ukazania relacji między kliknij: ukryte Nagisą i Tomoyą.
Ostatecznie jednak seria pozostawiła dość miłe wrażenie i mam ochotę sięgnąć po drugą część.
Nie pojmuję.
Jestem dość wytrzymałą zawodniczką i potrafię dać szansę, obejrzeć do końca, niestety Clannad był na tyle nieznośny, że absolutnie nie miałam siły.
Nie śmieszyło mnie absolutnie nic, smutne też specjalnie nie było, do tego obrzydliwa główna bohaterka.
Jedyne co mogę pochwalić to grafika, która wygląda w takich seriach po prostu dobrze. A, i postać Tomoyo.
Generalnie uważam, że jest wiele innych serii, które zdecydowanie lepiej pełnią rolę lekkich, szkolnych opowieści.
3/10
Re: Nie pojmuję.
Spodziewałem się więcej...
Podobał mi się humor, zwłaszcza sceny związane ze szkolnym życiem głównego bohatera i Sunohary, natomiast później zaczęło się robić trochę schematycznie, jednak do końca pojawiały się różne gagi i zabawne sytuacje, które przyprawiały o uśmiech na twarzy, miałem jednak wrażenie, że w którymś momencie skończył się pomysł na komedię w Clannad i wyszło trochę średnio.
Jeśli chodzi o postaci, to Okazaki akurat miał bardzo ciekawy charakter i podobała mi się jego bezpośredniość(nawiązując do 2 pierwszych odcinków), później zaczął się mieszać i właściwie koniec końców wyszedł na postać, jak ktoś już wcześniej wspomniał – niekoniecznie wartą zapamiętania. Dziewczyny przesączone „kawaii”, aż momentami naprawdę człowiek miał dość… jedyna z poważniejszych postaci wydawała się Sakagami, choć też nadludzka siła i późniejsze „wciśnięcie w schemat” popsuło nieco jej wrażenie(choć jej historia wcale nie była taka zła). W całości było za dużo głupawki, co jakoś nie mogło mnie przekonać, do niektórych „dramatycznych” historii postaci(które później właściwie były też naciągane), być może gdyby postacie były bardziej „wyraźne”, a zamiast przeciągania niektórych niepotrzebnych motywów skupiono by się na porządnym zarysie przeszłości postaci, to mogłoby być inaczej.
Grafika, no cóż, kreska nie była tragiczna ale raczej do dobrej też nie należała, dość charakterystyczne wyróżnienie oczu też w pewien sposób nie dawało mi spokoju przez pierwsze kilka odcinków. Oprawa muzyczna – jako iż nie przepadam za większością openingów/endingów z anime, to nie chciałbym się tutaj wypowiadać zbyt szczegółowo, generalnie większość w klimacie wesołej komedii, choć ending to naprawdę był cios poniżej pasa…
Generalnie jest to całkiem lekka komedia szkolna, z masą dziewczyn, niezbyt skomplikowaną fabułą i „lekkimi” dramatami(choć też nie ma mowy o wyciskaniu łez) i poleciłbym raczej osobom, które wolą łatwe w odbiorze haremówki, jednak dla tych, którzy woleliby nieco więcej dramatu i powagi – prędzej chyba Air.
Ode mnie 6.5/10
Re: Spodziewałem się więcej...
shuffle
Re: shuffle
Re: shuffle
Re: shuffle
Wielki zawód
Fabuła była taka jak w większości szkolnych haremówek, ale choć to nie wada, twórcy nie wyciągnęli z niej kompletnie nic. Ot, oglądało się to bo oglądało, bez większych nadziei na ciekawsze wątki. Nic nie przykuwało do ekranu, nic nie ciekawiło, po prostu było. Nawet przy najciekawszym wątku Fuko nie działo się praktycznie nic. To nie tak, że Clannad jest nudny. Nie, on nie wzbudza nawet takich emocji.
Właśnie! Ładunek emocjonalny… Zaraz, gdzie? Ja wiem, After Story. Ale co rusz miałam wrażenie, że na siłę próbuje się we mnie wzbudzić wzruszenie, rozczulenie i takie tam. To biło po oczach tak, że po tych dziesięciu odcinkach miałam dość. No ile można? Na klimat czekałam, ale się nie doczekałam. Po prostu go nie było, a może to ja nie umiałam go zauważyć, nie wiem.
Bohaterowie nie byli aż tacy źli, jeśli zapomnieć o tych głównych. Nagisa była bezbarwną, płaczącą dziewczynką. Nie do końca wiedziałam, czy czuć żal, czy irytację. Tomoya to takie ciepłe kluchy, czasem poudaje twardego, czasem niedostępnego, czasem się potrzęsie, po prostu nikt, kogo warto zapamiętać. Reszta haremu była naprawdę całkiem sympatyczna, choć również pewnie nie zapamiętam dziewczyn na długo. Pozostaje więc pytania – czemu tak pięknie zepsuto charaktery dwójki głównych bohaterów?
Grafika zaś była, bo była. Większość bohaterów wyglądała dla mnie tak samo, nie zawiesiłam oka zupełnie na niczym.
Wrażenia końcowe? Mdłe, bezbarwne, bez emocji, kompletnie nic ciekawego. Nawet nie wiem co wystawić w takim wypadku. 5/10 wydaje się zbyt duże, ale to równie mdła ocena, co to anime, więc wydaje mi się najodpowiedniejsza.
Anime nie jest wybitnie świetne, ale i nie tragiczne.
Były momenty,których nie znosiłam np. kliknij: ukryte ten z misiem w walizce,Tomoy wchodzący od tak do pokoju przyjaciela
No i nie podobało mi się też,że główny bohater z Nagisą stworzyli parę(ludu, ta beksa mnie irytowała). Najlepszy był motyw z kliknij: ukryte Fuko No i końcówka taka nijaka kliknij: ukryte Nie doszło między nimi do pocałunku.
Haremówka o ciekawym klimacie
Akcja Clannada rozwija się dość monotonnie, a zakończenie jest po prostu zwyczajne – można było się go spodziewać. Oglądając tą serię cały czas czekałam na rozwój wydarzeń i w sumie naprawdę ciekawe było tylko kilka odcinków (między innymi rozwiązanie sprawy Kotomi). Moim zdaniem Clannad, w którym jest większość momentów komediowych niż dramatycznych nie może równać się z Kanonem, który jest bardzo zróżnicowany, zaskakujący i wzruszający.
Trochę denerwujący w Clannadzie jest ending – rodzina klusek nie była chyba zbyt ambitnym pomysłem, podkreśla jednak komediowy charakter tego anime. Za to opening jest piękny.
Mam jeszcze pewną uwagę co do postaci… były zbyt podobne do siebie (oczywiście nie wszystkie).
Mimo to Clannad oglądało się z przyjemnością, to anime na którym można się zrelaksować. Charakteryzuje go dość specyficzny klimat. Mogę go polecić osobom, które chcą obejrzeć coś lekkiego. Ode mnie otrzymuje on ocenę 7 ;)
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
Nie zmieni to mojej oceny co do tej serii, ale możliwe, że ogółem inaczej podejdę do tego anime.
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
Re: Haremówka o ciekawym klimacie
jeden po drugim
dango, dango, dango
Co do oprawy audio – wizualnej.Kreska brzydka.Oczy na całą twarz?Dodatkowo brzydkie oczy.Nagisa wyglądała jak mrówka.Miałem nadzieję, że zaraz okaże się super mrówką i rozwali połowę miasta.Jednak niestety tak nie było.Muzycznie mi się podobało.Nadal jak słyszę niektóre utwory to od razu wspominam Clannada i okres w którym go oglądałem.Opening jakiś średni mi się wydał, jednak ending super.Cały czas śpiewam dango daikazoku.
Całość oceniłem na 6/10.Do tej oceny przyczyniła się Fuko i jej rozgwiazdy (oglądałem aż dwa razy jej wątek) oraz muzyka.
Do tej serii zabierałem się długo i ze sporą niechęcią do stylu rysowania postaci, nie lubię oczu na pół twarzy, zwłaszcza tych należących do wianuszka dziewcząt. Wiele też słyszałem o ładunku emocjonalnym tej serii, wiele osób twierdziło, że tak jak nigdy anime ich nie wzrusza, tak na tej serii zdarzyło im się płakać. Zaintrygowało mnie to.
Tymczasem mnie seria specjalnie nie zachwyciła, nie wzruszyła. Wątek romantyczny ostatnich odcinków wydał mi się być wprowadzony tak błyskawicznie, że aż nielogicznie, już pomijając patetyczne wyznanie miłości, jakby chodziło o wielką miłość na całe życie, a nie zakochanie licealistów. Rozumiem, że uczucie w nim dojrzewało, ale mimo wszystko było to ni z gruchy ni z pietruchy.
Przez jedną trzecią serii miałem spore problemy z rozróżnianiem dziewcząt.
Najbardziej do gustu przypadł mi główny bohater, który bardzo mile mnie zaskoczył. Spodziewałem się typowego haremówkowego łamagi i zboczeńca, a tu.. przystojny, rozsądny chłopak z niebanalnym poczuciem humoru, który kieruje się zarówno uczuciami jak i używa głowy. Bardzo sympatyczna, normalna i najciekawsza tak naprawdę postać, ogromny plus dla tej serii. Przypominał mi Kyona Z „Melancholii Haruhi”.
Jego przyjaciel również wypadł sympatycznie, humor w tej serii przypadł mi do gustu.
Ale patos już nie. Pierwsza historia mnie poruszyła, potem było już coraz gorzej. Problemy wydumane, przedstawione tak, by widz płakał. Nie ruszyło mnie to wcale, tak jak w „Angel Beats”. No i oczywiście upychanie tragicznej przeszłości do życiorysu każdej postaci, jakby bez tego nie mogło być ciekawie. Odpychające.
Warto obejrzeć dla głównego bohatera. I tylko dla niego.
Ładunek emocjonalny jest, ale w kontynuacji. Polecam mimo wszystko obejrzeć, skoro już zapoznałeś się z Clannadem. After Story pod względem wyciskania łez jest lepsze, a i wiele osób twierdzi, że Clannad to dopiero wprowadzenie do prawdziwej historii, jaka rozgrywa się w AS.
Sentyment
Clannad oglądałem już jakiś czas temu i szczerze powiem, anime to wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Znalazłem w tej serii wszystko; humor, odrobinę dramatu, ciekawego głównego bohatera i przyjemną muzykę (utwór Dango Daikazoku chyba już na wieczność zostanie w mojej głowie). Później, kiedy już „ochłonąłem” a lista obejrzanych anime znacznie się wydłużyła, oceniłem serię ponownie lecz już nie tak ulgowo.
W przypadku innego anime prawdopodobnie odjąłbym od oceny tę gwiazdkę, zamknął przeglądarkę i poszedł spać. Niestety/stety z Clannadem było inaczej, darzę tę serię tak wielkim sentymentem, że najzwyczajniej nie miałem serca obniżać noty.
Sentymentalne 9/10 i z czystym sumieniem polecam każdemu.
Faithy
Tajemnicza historia Nagisy – kliknij: ukryte miałam wielką nadzieję, że jest połączona z czymś więcej; jakimś innym „ja” bohaterki lub tajemniczym sekretem. Jednak, okazało się, że to tylko stara historyjka, którą Nagisa słyszała w dzieciństwie i na jej podstawie napisała swoją pierwszą sztukę – to wszystko.
Bohaterki – przerysowane, mało oryginalne, takie same typy charakterów możemy ujrzeć w wielu innych seriach. W dwóch poprzednich tytułach (Air i Kanon) każda z dziewcząt miała swoje pięć minut, czyli parę odcinków poświęconych tylko jej. W Clannad zaś ta zasada nie istnieje, gdyż jednej bohaterce poświęca się jedynie dwa odcinki, innej dziesięć, zaś jeszcze innej jeden albo wcale. Nie wiem dlaczego Nagisa jest aż tak nie lubiana, gdyż ona i Fuko były jedynymi bohaterkami (z całego haremu) które nie działały mi na nerwy.
Dramatyzm – powiem szczerze – wzruszył mnie jedynie kliknij: ukryte ślub siostry Fuko. Reszta zaś jest bardzo naciągana i w rezultacie to, co ma wyciskać łzy – wywołuje ironiczny uśmiech. Zwłaszcza scenki w których ukazana jest niechęć Tomoy'i do ojca (mało przekonywujące) oraz jedna z finałowych scen, w której kliknij: ukryte płacząca Nagisa stoi na środku sceny, zaś pełen emocji Akio wpada na salę i krzyczy- aby nie rezygnowała ze swoich marzeń, gdyż mama i tata ją bardzo kochają. Czy naprawdę nie można było wymyśleć lepszego i oryginalniejszego zakończenia?.
Po obejrzeniu całości poczułam wielkie rozczarowanie. Owszem, seria jest miejscami zabawna, ale same komiczne scenki to za mało aby Clannad mógł dorównać swoim poprzednikom.
Re: Faithy
Re: Faithy
Re: Faithy
Re: Faithy
Co do Kanona…może kieeedyś. Także nie uważam i nigdy nie będę uważać tej trójki za wybitne. Ot, niezłe komedie/dramaty.
Re: Faithy
Re: Faithy
Cudowne anime !
kliknij: ukryte Nagisa wcale nie jest taka zła,tylko taka uczuciowa i naiwna : ) Ogółem u mnie Clannad ma 4,bo raz już chciałam
rzucić oglądanie go i przerzucić się na Air.
„Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Zanim cokolwiek napiszę,pamiętajcie,że nie wszystkim Clannad musi się podobać,więc proszę o zaakceptowanie mojej opinii.Żeby później nie było odpowiedzi typu „ale z Ciebie frajerka,nie znasz się…”
Ok?
Clannad „to najlepsze anime ever”,„przy tym rozpłacze się każdy”,„jej,to takie życiowe”...i słuchając takich pochlebnych komentarzy postanowiłam obejrzeć…
Serio? Było średnie.
Nic oryginalnego…Oj tam takie przygody chłopaczka i jego haremu…pff
Bohaterowie rzeczywiście sztampowi.Z ręką na sercu przyznaję,że przez kilka początkowych odcinków nie mogłam połapać się kto jest kim…w pewnych momentach po prostu zatrzymywałam odcinek i mruczałam pod nosem " to jest Kyou,a tamta to Kotomi”...i nie przesadzam…
Ktoś powiedział,że Clannad jest życiowy,sorki,ale ja niczego takiego nie zauważyłam.Życiowy ma być fakt,że przez pół świata w walizce podróżował pluszowy miś dla Kotomi?? Ej ej,w coś takiego nie uwierzę.
Już tak mam,że czepiam się szczegółów.Np. rodzina Nagisy,utrzymywała się z dochodów z piekarni,tak? Ehehehehehe przecież nawet klientów nie mieli..była tam jakaś akcja,że hurtem przyszli po pieczywo Sanae,ale ej…to wszystko? lipaa.
A scena jak Akio wbiega do szkoły Nagisy,a ta stoi i ryczy na scenie…myślałam,że padnę na glebę…w mojej szkole coś takiego by nie przeszło,ale wiadomo,że szkoły japońskie są..inne..chyba…
A już największy szok wywołała u mnie tajemnicza choroba Nagisy.Nawet tego nie skomentuję.
Kreska? Kreska była taka sobie.Nie lubię takich słodkości.Nagisa była okropna.
A i zakończenie.Nie było zaskoczeniem kogo wybrał i właśnie dlatego Clannad dostał ode mnie mega minusa.Nagisa??!! Jej,nie lubiłam jej od pierwszej sekundy pierwszego odcinka…aż do końca ostatniego…nie lubię takich milusińskich panienek i już.
Muzyka? Opening fajny,ending blee.
Ocena końcowa? 4 gwiazdki.Więc,jednak nie każdemu Clannad musi się podobać.
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Cóż, można powiedzieć, że 'trochę Cię oszukali', albo 'nie wyjaśnili do końca'. A mówię tak dlatego, że wprawdzie te opinie są prawdzie, jednak odnoszą się raczej do drugiej serii: After Story. Dość powiedzieć, że tam komedia szkolna kończy się po kilku odcinkach i zaczynają okruchy życia ze sporą nutą dramatyzmu. I właśnie ta część jest tak wychwalana :] Cóż, jeśli przynajmniej dałaś radę przebrnąć przez pierwszą serię to ZDECYDOWANIE powinnaś rzucić okiem na drugą :]
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
A co do piekarni – znam kogoś kto się z tego utrzymuje, uwierz bądź nie, ale w piekarnia to nie biedronka, żeby cały dzień się klienci kręcili. Są określone godziny przesileń w biznesie, o czym zresztą też w clannadzie ktoś mimochodem wspomina:)
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
A swoją drogą człowiek nie powinien kierować się opiniami w stylu „każdy na tym płacze” i brać je za pewnik. Ja nie płakałam jak Mufasa umierał. Ludzie nie płaczą na tych samych rzeczach.
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
hehe , naprawde śmieszne to było..boze.. co za gimnazjum tutaj siedzi? że też nikogo nie rozbawiła ta wypowiedź ;)
co do anime to podzielam zdanie przedmówczyni – w mojej ocenie mdłe od kreski (grafiki postaci) poprzez sztampowych bohaterów , do dziwnych wątków i te stymulacje odczuć tak jawne , że aż kolą w oczy , można rzec natrętne, ale dla człowieka któremu niewiele starczy do szczęścia ,
(czyli prawdopodobnie wiekszości japońskiej społeczności :P),jest to raj na ziemi:)
obejrzcie sobie Bakumana to zrozumiecie tam bardzo fajnie jest pokazane jak powstają 'popularne' serie:P ta seria jest jadną z takich bez wartości Takagi z Bakumana napewno by sie załamał jakby musiał pisać taką fabułe hehe:)
niestety w tym anime nie znalazłem kompletnie NIC takze ode mnie ocena 1/10
ps. wielu mówi ze druga część jest znacznie ciekawsza, może kiedyś sprawdzę, bo wszystko możliwe :)
Re: „Przedwczoraj widziałam królika, wczoraj jelenia, a dzisiaj – Ciebie”
Wypowiedź staje się przez to bardziej czytelna i przejrzysta.
Komentarze typu „strumień świadomości” są kasowane, więc uprzejmie prosimy o używanie powyższych zasad i szanowanie wzroku i czasu innych użytkowników.
Pozdrawiam,
Moderacja
Rozczarowanie
Postaci? Jakieś takie.. miałkie, bez wyrazu, sztampowe, szablonowe, przez dłuższy czas nie rozróżniałam już od siebie tych panienek – każda taka słodka, że aż się mdło robiło. Wyjątkiem jest Okazaki, tu się bardzo miło zaskoczyłam. Nie użalał się nad sobą, ciamajdą też nie był, kiedy trzeba to się wkurzył lub sprowadził Sunohare lub Fuko na ziemie. Sunohara i ojciec Nagisy także przypadli mi do gustu.
Ending kompletnie nie w moim guście, opening raczej przewijałam – chociaż to całkiem miła dla ucha piosenka.
Wzruszyłam się do łez tylko raz podczas kliknij: ukryte ślubu siostry Fuko.
Ogółem uważam, że mniejsza ilość odcinków w zupełności by wystarczyła.
Re: Rozczarowanie
Moe‑blobom bez duszy mówimy nie.
Re: Rozczarowanie
Re: Rozczarowanie
Bo „wybitne” to są filmy Satoshiego Kona, a nie kolejna w ciągu haremówka do bólu obliczona na rozśmieszanie i wyciskanie łez….
Nie mówię, że to złe anime… Raczej wtórne(nie tylko wobec całego gatunku, ale poprzednich serii spod znaku Key/KyoAni – a to już o czymś świadczy) i wymagające od widza sporej naiwności(czy też Suspension of disbelief). Oczywiście w swojej kategorii jest calkiem dobre, chociaż moim zdaniem seria Ef jest lepsza (również naiwna, ale przynajmniej odrobinę mniej sztampowa w płaszczyźnie treści i obrazu).
Mnie osobiście nie dziwi, że ludzie tym anime są rozczarowani, zwłaszcza po milionach pochwał.
Sam się bardzo Clannadem zmęczyłem mimo, że oglądałem go świeżo po ukazaniu się ostatniego odcinka i będąc w wieku bohaterów.
I nie piszę tego, bo uważam że hejtowanie Clannada jest cool – jakoś udało mi się ominąć kult tej serii (o jego istnieniu dowiedziałem się z Twojego komentarza :))
Re: Rozczarowanie
ale fakt faktem – czsami lepiej nie sugerować się przed oglądaniem czyimiś opiniami
8/10 i ja chcę więcej Kyou.
kliknij: ukryte Jej największym plusem jest to, że ma fajnych rodziców. :) Za to Okazaki to świetna postać, jego teksty to majstersztyk normalnie.
Całość jest super jako komedia, jako romans trochę rozczarowuje ( kliknij: ukryte przez Nagisę!!!1111oneoneone).
Na koniec: kliknij: ukryte Kyou jest najlepsza, chcę serię o niej i o Okazakim :>
Mój Żałościomierz® wskazuje ocenę 8/10. Okazaki, Sunohara, Kyou, Tomoyo i inni są genialni. Nagisa trochę im tej genialności ujmuje, ale starałem się ją przez całe anime ignorować.
Super
Nic specjalnego.
Re: Nic specjalnego.
Re: Nic specjalnego.
Re: Nic specjalnego.
Akio
być facetem nie wystarczyło
Cudne <3
Ode mnie anime dostanie 10/10, bo jest naprawdę wspaniałe :)
popłakałam się nie jeden raz.....
Re: popłakałam się nie jeden raz.....
Dango daikazoku
Bohaterowie – według mnie duża zaleta serii, naprawdę dają się lubic i z biegiem oglądania kolejnych odcinków coraz bardziej podbijają nasze serca. Mnie osobiście zauroczyli prawie wszyscy prócz Fuko -chan i częściowo Nagisy. Częsc poświęcona miłośniczce rozgwiazd wzruszyła mnie najbardziej i muszę przyznac, że był to jeden z dwóch momentów w serii, gdy łzy leciały mi po policzkach. Cóż z tego jednak, gdy po swoim solowym występie panna Ibuki zaczęła drażnic swoją obecnością ( wyskakiwanie w najważniejszych momentach fabuły zamiast rozśmieszac – irytowało na maksa ). Pod koniec serii mruczałam pod nosem, że jeśli jeszcze raz pojawi się z tą swoją rozgwiazdą to rozwalę monitor…
Nagisa – na początku polubiłam ją i jej niesamowicie słodką niezdarnośc. W połączeniu z nieśmiałością była to mieszanka, która mi osobiście nie przeszkadzała. Byłoby tak zapewne do samego finału gdyby nie ostatnie odcinki i jej emo – depresja. Mogę jeszcze zrozumiec, że panna Furukawa jest osobą bardzo wrażliwą i odczuwa zdarzenia bardziej emocjonalnie niż przeciętny człowiek. Ale na miłośc boską Z TAKIEGO POWODU popadac w apatię? Dla mnie było to niewiarygodne i na siłę przedramatyzowane i gdyby nie wzruszająca przemowa Akio w końcowym odcinku resztki sympatii do Nagisy uleciały by z mego serca…
Muzyka – dla mnie mistrzostwo świata, BGM – y dobrane idealnie, nieraz powodowały autentyczne wzruszenie. OP i jego początkowe takty to uczta dla ucha ale i tak nic nie przebije ED :) Piosenka o rodzince Dango podbiła moje serce i muszę przyznac, że zdarzyło mi się dwa razy popłakac przy słuchaniu go…
Grafika – bardzo ładna, w oczy rzucają się szczególnie piękne tła i pejzaże…
Moja ogólna ocena dla tego anime wynosi 8/10. Nie sądziłam,że tak bardzo polubię bohaterów i ich poszczególne historię ( Akio i Sanae mają w moim sercu szczególne miejsce ). Cała konstrukcja tej opowieści może na początku odstraszac potencjalnych widzów (harem w szkole – który to już raz ) ale po początkowych odcinkach niespodziewanie pojawia się magia, która sprawia, że chcemy ogladac dalsze perypetię. Oczywiście zdarzają się chwilowe przestoję i nudne epizody ale w ogólnym rozrachunku pozycja ta zdecydowanie się wyróżnia. Jestem w trakcie oglądania After Story ( podobno druga seria jest lepsza ) i cały czas czuję czar pierwszej serii. Do arcydzieła pozycji tej trochę brakuje ale jeśli ktoś szuka opowieści, która pomimo moe otoczki oferuję nam więcej niż zwykłą szkolną historyjkę o wyborze tej jedynej, to Clannad jest dla niego. Najlepiej samemu przekonac się, czy historia panny z rozgwiazdą zasługuję na nasze łzy, ile razy Sunohara zostanie sprowadzony do parteru przez Tomoyo i jak bardzo zmieni się na naszych oczach Okazaki.
PS. Uważajcie na wypieki Sanae…:)
Doceniam, ale to nie dla mnie.
przerwane
^.^
Przyznam szczerze że do Nagisy się,
w taj serii nie przekonałam ;(
Ale ogółem super seria, polecam ;]
:D
Mogło być dobre
Dlaczego zamiast słodkich, „wielkookich” panienek, których wszędzie jest pełno, nie przedstawiono normalnych(z charakterem) dziewczyn. Motyw z Fuko… myślałem, że wybuchnę. Od tych słodkości, jakie serwuje Clannad było mi niedobrze. Dziwię się, że w Japonii właśnie taki cukierkowy typ kobiety jest uważany za ideał. Porcelanowe lale bez osobowości. Tak to widzę. Gdyby nie to, opowiedziana historia byłaby przejmująca, a tak? Przecież Bohaterowie to fundamenty, na których wszystko się opiera, niestety tutaj są one bardzo kruche. Jedynie postacie męskie dobrze spełniły swoją rolę, dzięki nim jakoś przetrwałem do końca.
[może być]
zombie zombie zombie
Czy tylko mnie doprowadzało to do szewskiej pasji? Dlaczego nikt tego nie zauważa, nikomu to nie przeszkadza?
Re: zombie zombie zombie
Dla mnie to po prostu nieśmiała,wrażliwa,cicha dziewczyna.
Re: zombie zombie zombie
Re: zombie zombie zombie
Re: zombie zombie zombie
Mi osobiście anime przypadło do gustu, miłe, ciepłe, a postacie sympatyczne.
Tam naprawde akcja byla za wolna, mozna bylo skrocic serie o 8 odcinkow i nic by sie nie stalo.
*Wtornosc – Air byl cudny, Kanon bardzo dobry, a Clannad jest nieoryginalny. Ile razy mozna ogladac te same watki i postacie?
Mam wrazenie, ze wiekszosc osob ktore zachwycaja sie Clannadem poprzednich serii nie widzialy- gdyby to bylo moje pierwsze anime tego typu, to tez bardziej by mi sie spodobalo
*pseudorealizm -niby seria mydli nam oczy, ze jest zyciowym dramatem.. a kto widzial After Story,albo motyw walizek, ten wie, o co chodzi.
*Srednio porywajace postacie – zadna z nich nie zapadla mi w pamiec(poza rodzicami Nagisy :)), dziewczyny kompletnie mdle byly, a niektore wrecz mnie denerwowaly (Kotomi i jej idiotyczny watek, Tomoyo)
*Za dlugie….. wolne tempo akcji i rozciagniecie, ktore porownalbym tylko do Oniisamy e( w sumie +/- 50 odcinkow?!)(Kanon mial tylko 26 odcinkow…czy 24)
.
Poza tym, za duzo komediowych wypelniaczy, ktore w anime nie zawsze mnie smieszyly (gra wypadla lepiej pod tym wzgledem). Wole bardziej dramatyczne serie.
again ;)
Pseudorealizm: jest seria okruchow zycia dla nastolatkow. Nie ma tu powaznych, 30letnich bohaterow. Realizm jest na takim samym poziomie jak w kanonie czy Air wlasnie, prawda?
Postacie: znowu, jezeli porownasz je do klanada i air, nie zauwazysz wiekszej roznicy. Protagonista z grubsza ten sam, glowna partnerka – to samo, a reszta postaci z uwielbieniem wypelnia standard haremiku.
Dlugosc: clannad konczy sie tak samo jak reszta konkurencji po 26 odcinku. Tak samo jak w reszcie, historia dotarla do punktu x, ktory zwykle jest wystarczajacym zakonczeniem anime… i to jest regula, ktora, tak, wkurza. Ok, Air raczej nie moglby byc kontynuowany, ale kanon – jak najbardziej – rehabilitacja, nowe miejsca, nadrabianie czasu… zadnych problemow. Druga czesc canona byla dojrzalsza troche, i poruszala inne tematy – to juz nie ten sam film, chociaz, jak to zawsze w anime bywa, na poczatku bohaterowie nie moga sie zachowywac jak para. howgh. Troche to glupie po zakonczeniu pierwszej serii, ale wszedzie indziej jest zawsze tak samo. Mam nadzieje, ze w kanonie facet nie bylby taki sam, bo istotnie z meskich protagonistow to on mial chyba njbardziej poukladane pod sufitem, biorac pod uwage bohaterow do 25 roku zycia wlacznie.
Clannad byl od poczatku dramatem z komediowymi wstawkami. Ostatnie pare odcinkow AS zrezygnowaly z komedii w zasadzie calkowicie. Nie mowie, ze to podnosi jakosc filmu, ale, po prostu, calosc mi pasowala.
Jednym slowem, te trzy serie utrzymuja podobny poziom, i roznice nie sa dramatyczne. Dla mnie kanon jest nr1, clanad, i na koncu air. Podobne serie to tales of me*o*ies, gdzie schematy sa juz zupelnie inne, ale wydzwiek – podobny.
XD
Re: XD
Miłe wspomnienia ^ ^
Uroczne!
(Upss! Chyba trochę odpłynęłam. Prawie jak Fuko, hi, hi).
Bohaterowie urzekają. Tomoya z miejsca zaskarbił sobie moją sympatię zdrowym rozsądkiem, dystansem do otoczenia oraz naturalną serdecznością. Nie mówiąc o jego poczuciu humoru i zdolnościach konfabulacyjnych. Złośliwiec z niego nieprzeciętny, ale jednak dusza‑człowiek. A z jakim rycerskim wdziękiem radził sobie z afektem wszystkich zainteresowanych pań. Byłam pod wrażeniem. Za bardzo udaną uważam tez postać Nagisy. Choć stanowi kwintesencję słodkości i bezradności, o dziwo! nie powoduje hiperglikemii, nie irytuje, tylko wzbudza autentyczną czułość. Przyzwyczaiłam się nawet do tych jej niedorzecznych „czułków”. Klasę samą w sobie stanowiła dla mnie wśród postaci żeńskich Fuko. Rozkoszne to stworzenie uznaję za komediową wisienkę na clannadowym torcie. Zwłaszcza rozbrajał mnie jej zdeterminowany głosik. Brawo dla Nonaka Ai! Niestety, po genialnej Fuko fatalnie wypadła Kotomi. Właściwie cały wątek tej bohaterki uważam za porażkę. Jej apatia była zabawna przez jeden odcinek, potem stała się męcząca. A zakończenie Kotomi‑story? No cóż. Oczom własnym i uszom nie wierzyłam. Twórcy posunęli się o jeden miś za daleko. Nie wiedziałam, czy mam szlochać ze śmiechu czy z żalu, że oto bardzo dobre anime nagle kompletnie mi się artystycznie stoczyło. Na szczęście była to tylko chwilowa zapaść. No i nawet tych kilka kiepskich odcinków miało najcudniejszy ending na świecie – cieplutki, pozytywny, a jednocześnie subtelnie nostalgiczny. Rodzina Dango permanentnie mnie rozczuliła. Zarówno animacja, jak i piosenka. Właściwie to się popłakałam przy pierwszym podejściu. Jakby ktoś wyciągnął rękę i pogłaskał mnie wprost po głupim, sentymentalnym serduchu.
Świetna seria...:)
Polecam:)
Nie dla kazdego..
Re: Nie dla kazdego..
Re: Nie dla kazdego..
;]
Ja osobiście miałam już dość tych wszystkich miłosnych historii, chociaż anime wspominam raczej pozytywnie. Na pewno nie jest to pozycja, która każdemu się spodoba – przez wzgląd na fabułę noi kreskę. Jednak jest to anime, które wypada kojarzyć.
Boooooskie.!! <ale recenzja dziadowa...:((>
Dobra w kazdym razie seria jak dla mnie zmoderowany wulgaryzm i polecam ja kazdemu <zwlaszcza ludzia ktozy lubia dramaty tak jak ja^^>..., druga seria tez mi sie baaaardzo podobala i polecam ja wszystkim^^
P.S. Wybacz panie recenzanicie ale nie odejme zadnych punktow za koncowke mimo ze jestem kobieta i byc moze rzeczywiscie jestem mniej wrazliwa ale UMIEM ODRURZNIC RZECZYWISTOSC OD ANIME.!!!
P.S.2. Hmm… powiem to tak: RECENZJA DO KITUUU.!!!
Dango, Dango Dango...
Moja ocena to 9/10 ale tylko dlatego że 10 dostaje kolejna seria.
Kicz, ale za to jaki!
Podszedłem do tego anime głównie z nudy. Nie miałem żadnego tytułu na oku, więc postanowiłem spróbować obejrzeć coś ze słynnej „trylogii” KyoAni, a że Clannad wpadł mi jako pierwszy w ręce… A więc tak. Już od drugiego odcinka wiedziałem, że to jest „to”. Seria spodobała mi się zwłaszcza, że nie widziałem już od dawna dobrego dramatu. Zdaję sobie sprawę z tego, że twórcy uraczyli nas wieloma kiczowymi rozwiązaniami (tragiczna przeszłość, dziwna choroba, do tego coś o niespełnionych marzeniach), ale akurat w Clannadzie i innych produkcjach KyoAni jest to kicz zaserwowany w najlepszy możliwy sposób.
Ostatecznie to anime zajmuje na mojej liście bardzo wysokie miejsce i polecam je nie tylko fanom dramatów i romansów. Zdecydowanie 10/10.
zmiękczacz serc!
Jak załapie się tego bakcyka to nie oderwiesz się od kompa i będzie się chciało obejrzeć następny odcinek.
Świetne anime!Trochę dramatu,miłości i itd.
Polecam
No i teraz z czystym sumieniem mogę dać temu tytułowi 10/10, a nawet 11/10. Nigdy, prze nigdy, żadne anime nie sprawiło, że poleciała mi łza z oka. Aż do momentu, w którym oglądałem Clannad'a. Pod koniec 1 i 2 sezonu ryczałem jak małe dziecko -.-"
Teraz od strony technicznej, nie przepadam za kreską która jest użyta w tym anime. Ale w tym wypadku, mi to zaskakująco nie przeszkadzało. Tła ładne, ale nic wybitnego. Animacja postaci świetna. Muzyka… ach muzyka. Jak można dać taki świetny OST, a tak badziewny OP i ED? Ta cała piosenka „dango, dango, dango… Wielka Rodzina Dango” Sprawiała, że szarpało mnie na wymioty. Co innego gdy było to śpiewane przez bohaterów, wtedy perfekcyjnie pasowało. A i właśnie ten OST, muzyka była cudna, tak samo perfekcyjna jak w TTGL czy Bleach'u :P
Nawet pomimo tych wad, anime jest u mnie w top‑3 i tego nie zmieni nic.
Nie wzruszyla mnie ani jedna scena w serialu,ale piosenka dango- jak najbardziej (pryzmat doswiadczeniai wspomnien). Dobrze, ze w After Story znalazl sie jeden wzruszajacy watek kliknij: ukryte Tomoya/jego ojciec/Ushio i pola slonecznika,na ktorym moglam sie poplakac. To bylo piekne.
Sam serial jest dobry, ale nic więcej. Za duzo powtarzania motywow z poprzednich czesci, duzo za wolne tempo, przez ktore wynudzilam sie strasznie
7/10 i nic wiecej, chociaz pewnie zaraz bedziecie mnie chcieli zjesc :)
Jak dla mnie ścieżka dźwiękowa w Clannad, op oraz jest ed są WSPANIAŁE, n może poza endingiem After Story. Jest to najlepsze anime jakie w życiu obejrzałem i nic tego nie zmieni…
Może to też kwestia tego, że jest to chyba jedyne anime, w którym ciężko mi „ustawić” bohaterki w kolejności lubię‑nie lubię. (Ryou też, choć całe szczęście, że jest troszeczkę inna niż w grze – jej ścieżki nie byłem w stanie ukończyć, jej obecność w historii siostrzyczki przeklikałem.)
Ogólnie – 8/10
Recenzja fatalna
Pozdrawiam
Re: Recenzja fatalna
Nie ma sie co zastanawiac
Od strony technicznej anime prezentuje sie conajmniej swietnie. Moze i faktycznie wspomniane w recenzji przygnebiajace, wiejace pustka, obskorne wnetrza moga coniektorych odstraszyc (zwlaszcza sala klubu teatalnego az prosi sie o chocby jednego kwiatka umieszczonego gdzies w kacie), to jednak dla osoby zaaferowanej wydarzeniami rozgrywanymi w Liceum Hikarizaka jest to raczej obojetne lub w wielu przypadkach wrecz niezauwazalne. Poza tym mankamentem wszystko prezentuje sie wysmienicie. Liscie i kwiaty drzew poruszaja sie na wietrze, promienie sloneczne przedzieraja sie przez napotkane przeszkody dajac przepiekny efekt poruszajacych sie cieni. Bohaterowie narysowani sa bardzo wyraziscie, a ich wyglad jest tak dopasowany, iz nie pozwala zapomniec o charakterze i temperamencie kazdego z nich.
Muzyka moze nie powala (poza dzwiekiem skrzypiec – ci, ktorzy widzieli wiedza o co mi chodzi ;)), ale w absolutnie zadnym momencie nie jest uporczywa. Delikatne, czasem ledwo slyszalne przygrywki bardzo dobrze pasuja do akcji Clannada. Pojawiaja sie w odpowiednim momencie i trwaja tak dlugo jak powinny. Zarowno opening, jak i ending ('Dango, Dango…' *.*) przyjemnie wpadaja w ucho i pasuja klimatem do calosci.
Bohaterowie „Klanu” nie zawiedli. Po dwoch wczesniejszych zabawnych romansidlach obawialem sie najbardziej o glownego bohatera i jego top‑wybranke. W Kanonie byli dziecinni (moze dlatego tak przyjemnie czlowiek sie z nimi utozsamia), w Air dojrzali w pelnym znaczeniu tego slowa (moze dlatego tak latwo sie ich podziwia). Clannad ma cos pomiedzy. Gdyby ktos zapytal mnie jak powinien zachowywac sie nastolatek romantycznej serii, polecilbym mu wlasnie to anime. Wszyscy bohaterowie sa bardzo naturalni, dowcipy rzucane przez niektorych zwalaja z nog, a zazenowanie innych wywoluje usmiech spowodowany naplywajacymi do nas wspomnieniami z mlodzienczych lat. Nie bede tutaj opisywal kazdego po kolei, bo zajeloby to zbyt duzo czasu i miejsca. Wspomne tylko, ze zadna postac nie zniechecila mnie do siebie ani na jedna sekunde.
Fabula jest po prostu solidna. Budowa mozna ja przyrownac do dwoch pozostalych „rodzinnych” produkcji – jest rownie wyrazna, jednak stonowano w niej rozrzut pomiedzy opowiesciami, przez co stala sie bardziej spojna. Uwazam to za dobry ruch. Poza tym od poczatku do konca narasta nasze napiecie, zainteresowanie, niedoczekanie. Z kazdym kolejnym odcinkiem obserwujemy ewolucje stosunkow miedzyludzkich. Nie uswiadczymy w tym aspekcie gwaltownych zwrotow akcji. Ich uczucia dojrzewaja – zarowno jesli chodzi o milosc, zauroczenie, jak i przyjazn. Nie oznacza to, ze nie znajdziemy w Clannadzie zaskakujacych momentow. Moze nie stanowia one glownego trzonu akcji, jednak pare razy az serce mocniej zabije lub zamrzemy w bezruchu oczekujac pointy.
Coz moge rzec na podsumowanie? Zazwyczaj nie potrafilbym wystawic oceny koncowej bez porownywania dziela z innymi. W tym przypadku jednak nie ma zadnej roznicy, czy spojrzy sie na Clannad z perspektywy zwyklego anime, czy w porownaniu do wspominanych wyzej Kanon i Air. Clannad jest po prostu swietny. Nie wieje nuda, nie drazni, nie meczy, nie oglupia i nie stawia beznadziejnych pytan. To odprezenie samo w sobie, bez znaczacych wad. Nie ma sie co zastanawiac nad pytaniem: „Czy warto obejrzec?” – Odpowiedz brzmi: „Tak!”
Nie ma sie co zastanawiac nad ocena, bo nie moge wystawic innej niz 10.
Perełka ...
Bohaterowie byli za to bardzo fajni. Wszyscy mieli swoje charaktery, jedni byli zabawni, inni mniej, ale jakoś to było.
I jedno mnie zastanawia… co Wy widzicie w Tomoyo? Jest całkiem niezła i tak dalej, ale dziwię się, że tak się nią wszyscy zachwycają. Moim zdaniem lepsza jest Nagisa.
troche dziegdziu
Raz, postacie. Prawie wszystkie skladały się głównie z groteskowych i irytujacych elementów, które w połączeniu z ich dramatycznymi przejściami wypadały sztucznie. Pewnie świetnie by się sprawdziły gdyby seria była po prostu komedią pełną gebą, a nie tragikomedią (bo tak się chyba to to nazywa).
Moje prywatne typy: najbardziej wnerwiająca była Fuko, a i Hitomi znajduje się w ścisłej czołówce. ŻADEN człowiek się tak nie zachowuje jak one, nie ma takich pobudek, choćby nie wiem CO i ŻADNA porządnie skonstruowana postać podobnie (żeby uniknąć zarzutów w stylu: „anime to nie życie”)
Dwa, fabuła. Znów się powtórzę: elementy komediowe: świetne. Za to wydumane dramaty bohaterów były dla mnie całkowicie niestrawne.
Na zakończenie dodam, że jednej z bohaterek tego anime mój pies zawdzięcza imię ;P
bardzo przyjemna seria
Nie podobały mi się za to dramatyczne motywy w środku serii, niekiedy wręcz żywcem, skopiowane z Air. O ile dramat „matki i córki” wyszedł tam, jak dla mnie, naprawdę fantastycznie tak, że rzeczywiście łza kręciła mi się w oku – co zdarza mi się naprawdę rzadko – kliknij: ukryte o tyle w Clannadzie rozpaczanie się nad losem biednego ducha, duszy czy tam czymkolwiek to było wychodziło niekiedy tak idiotycznie jak użalanie się nad robotem w To Heart.
Clannad cenię natomiast za doprawdy przednie sceny komediowe oraz zaprezentowanie haremówki w przystępnej dla widza formie. Główny bohater jak najbardziej zasługuje również i na moje uznanie. Poza tym końcówka jest tak wyśmienita, że wynagradza wszystkie mankamenty serii – poza jednym wymienionym wyżej żaden inny nie przychodzi mi do głowy.
23 Extra odcinek jest za to tylko przeciętny – a szkoda, bo po takiej serii można było zbudować coś naprawdę dobrego – szczerze to powiem nawet, że nie polecam oglądania – w sumie to chyba napsuł mi trochę z tego co seria osiągnęła przez 22 odcinki.
Dobre, ale...
To Anime jest ekstra
Genialne!
Grafika bardzo ładna, duże oczy robią się już chyba standardem w nowych anime, lecz mnie to nie przeszkadza.
Wspaniała muzyka, m.in. opening i ending. Także przerywniki w środku odcinków nie zakłucają oglądania.
Nagisa pomimo swojej chorowitości i typowej dla niektórych postaci kobiecych nieśmiałości, wysokiego głosu i płaczliwości jest cudowna. Szybko ją polubiłem i jest jedną z najlepszych postaci.
Zachęcam także do obejrzenia drugiej serii, ponieważ właściwie jest jeszcze lepsza od pierwszej, a życie codzienne jest jeszcze wspanialej pokazane.
10/10 i jeszcze więcej :)
Bardzo ciekawe anime
Cała fabuła jest bardzo ciekawa, chociaż wątek z Fuko był raczej trochę denerwujący, ale ten z Kotomi, choć nieprawdopodobny, spodobał mi się, a wątek romantyczny jest dokładnie taki jak chciałam :)).
Ogólnie, za grafikę dałabym jakieś 8‑9, za muzykę i postacie – 9, a za fabułę również 8‑9.
Clannad można polecić komuś, komu spodobało się Air, Kanon lub komuś kto lubi dość lekkie kliknij: ukryte (jak na razie, After Story szykuje się dużo smutniejsze) historie.
Clannad :>
Grafika jest naprawdę piękna, tych „ubogich pomieszczeń w szkole” nie zauważyłem, to może przez to że szkoły które ja znam wyglądają mniej więcej tak samo(zresztą, w Kanonie były takie same i nikt nic nie mówił). Sceny z drugiego świata, wiśniowe alejki i inne dorównują tym z Kanona (to że dzieją się na wiosnę może wręcz spowodować że uzna się je ze ładniejsze).
Muzyka również jest świetna, doskonale podkreśla zarówno smutniejsze momenty, jak te kiedy się śmiejemy. Z przyjemnością słuchałem sountracków osobno. Nie można zapomnieć o openingu i endingu – oba są świetne, a Dango Daikazoku stało się dla mnie po prostu kultowe.
O postaciach chyba nie muszę mówić: Okazaki jest jednym z najlepszych bohaterów jakich poznałem, a lubię go chyba najbardziej. Oprócz tego Sunohara, jego siostra, Kotomi, fioletowe bliźniaczki, Tomoyo, rodzice Nagisy. Fuko! – tą osobę po prostu ubóstwiam, do ostatniego śmiałem się do łez – nawet nie zauważyłem kiedy płakałem już z całkiem innego powodu.
Nagisa, tą postać celowo na koniec zostawiłem. Uwielbiam ją, chociaż tak jak jest napisane w recenzji jej największym atutem są rodzice(no i Tomoya). Posiada swój urok, chociaż to przez nią niestety Clannad punkciki traci.
Za te 3 elementy zamiast 8 dałbym 9.
Fabuła to tak naprawdę uczucia rozwijające się pomiędzy bohaterami, no – na początku był to motyw pomocy w reaktywacji klubu.
Apropo uczuć, wątek miłosny był poprowadzony naprawdę dobrze. Zaczęło się od pomocy, potem jakieś przywiązanie, „niewinne” uśmieszki itd. Wyznanie i odcinek 23(chodzi mi tu o ostatnią scenę) były świetne.
Końcowa ocena jaką bym wystawił – 9.25 – taką jaką dostała recenzja anime Kanon, jest ona dla mnie adekwatna w stosunku do obu tych serii.
piękne
Nie dlatego, że było mi smutno ale ,ponieważ w tym anime są przepiękne i niesamowicie wzruszające sceny.
Dla mnie najbardziej inspirujące anime jakie widziałem i zdecydowanie ogólnie jedno z najlepszych. Inna ocena mi nie przychodzi do głowy.. daję 10/10:)
Re: piękne
Otóż w przypadku Fuko urzekła mnie jej historia i determianacja z jaką dążyła do zrealizowania swojego było nie było pięknego i bardzo wzruszającego celu:)
Niestety moim zdaniem dalej jest już tylko gorzej. Kotomi i Nagisa… po prostu nie lubię słodkich, przestraszonych, małomównych dziewczynek, które potrzebują by ktoś je poprowadził za rączkę aby ich życie nabrało sensu. Trochę inicjatywy, więcej życia!!
Anime polecam osobom, które lubią się powzruszać i mają sporą tolerancję na (jak dla mnie) bardzo na siłę wprowadzaną dramaturgię. Reszcie mniej tolerancyjnych chusteczkowców polecam „True Tears”, które pod względem wykreowanych postaci i atmosfery wypada tu znacznie lepiej.
Fajne.
kliknij: ukryte Tak glupiego watku, jak ten Kotomi, to w zyciu nie widzialam. Ciagnal sie za dlugo, bohaterka byla mdla i bezbarwna, jak jakis android…a na dodatek NIEPRAWDOPODOBNIE sie zakonczyl. Jeszcze wieksze deus ex machina niz zakonczenie watku Nagisy. Nie dosc, ze denerwujaca ta Kotomi byla, to jej watek po prostu dziecinny i nawiny. Przebila u mnie Shiori z Kanona, ktorej watek tez byl za dlugi zdecydowanie i wogole nie poruszajacy, a sama bohaterka denerwujaca.
Fuuko rzeczywiscie troche na sile byla, no ale coz….Tutaj wiekszosc bohaterek jest troche na sile. Wlasciwie to historia Nagisy, Tomoyi, Fuuko i Kotomi. Reszta bohaterek troche na sile dodana..Ich watki nie byly rozwiniete.
Rodzina Nagisy przewspaniala, zwlaszcza ojciec! Mama to wcielenie CLANNADOWE Belldandy. Przesympatyczna byla. Ale ojciec i jego reakcje…nie do pobicia.
Sunohara tez byl fajny i sporo sympatycznego klimatu on wniosl. Czy tylko mi z twarzy, wlosow, min i glosu przypominal chomika z Hamtaro? :D To przez te proporcje twarzy…
Ex equo z Kotomi nie polubilam Tomoyo. Taaa, dziewczyna jest O TYLEEEEE silniejsza od Nagisy, bo umie bic sie i kopac, czesto bez powodu. Owszem, ladna panienka i umie wziasc sprawy w swoje rece….ale jej charakter i zachowanie denerwowal mnie strasznie. Do konca, bo mimo wszystko obejrzalam bonusowa OAVke dla otaku Tomoyo After.
Warto obejrzec serie, dla mnie jest ona na gdzies tak na 7+/10 albo 8-/10. Troche mimo wszystko szkoda, ze nie bylo watkow Kyou, Ryou czy Tomoyo zrealizowanych jak w Kanonie…No ale przynajmniej dzieki temu lepiej byly ukazane uczucia naszych bohaterow.
.
Clannad
Warte obejrzenia:)
Clannad jest świetny! Naprawdę, warto obejrzeć!
całkiem, całkiem
ehh.. ;)
Goraco polecam:)
..byle do nastepnej serii;)
Ciekawe
Chociaż jak dla mnie bardziej to była komedia, niż dramat, ale kliknij: ukryte wyznanie miłości w ostatniej sceniemnie wzruszyło.Czekam z niecierpliwością na kolejną serię.
Dodam jeszcze, żę zrówno opening i ending miło się słuchało.Wielki plus za postać Okazakiego.
wiem, że to co powiem będzie niepopularne
Clannad
Tomoya ma starannie dopracowany charakter. Zdecydowanie nie jest typowym bohaterem anime, otoczonym panienkami. Nie zachowuje się jak kompletny bałwan, który nie wie co począć na widok ładnej dziewczyny. Pomimo kłopotów rodzinnych zachowuje fason, bywa i radosny i lekko złośliwy. Kumpel Tomoyi – Sonohara to już bardziej typowa postać podrywacza. Z niego śmiejemy się najczęściej. Jednak i on ma swoje momenty, którymi potrafi pozytywnie zaskoczyć. Nagisa to niezdarna, nieśmiała i lekko dziecinna dziewczyna. Dla mnie jednocześnie najbardziej sympatyczna. Warto wspomnieć jeszcze o mamie Nagisy – Sanae. Jej głosu użyczyła Inoue Kikuko, czyli Belldandy ;) Trafna decyzja, gdyż bohaterki mają identyczne charaktery. Kto oglądał, wie o czym mówię.
Wady. Dla mnie kilka drobnych. Pierwsza to słaba rozpoznawalność części drugoplanowych bohaterek. Jest ich naprawdę dużo i na początku trochę się gubiłem. Druga to historia kliknij: ukryte Kotomi i walizki podróżującej przez świat. Jest to tak nieprawdopodobne, że już bardziej chyba nie może. Trzecia to niedokończony wątek Tomoyi i jego ojca. Trochę zostało powiedziane, ale jakieś konkretniejsze zakończenie byłoby mile widziane.
Słowo o oprawie audiowizualnej. Najwyższych lotów grafika jest w identycznej konwencji jak w Kanonie/Air. Czyli miękkość, przepych kolorystyczny i słodkie buźki – bez znaczenia czy to dziecko, nastolatek czy dorosły. Muzyka jaką słyszymy w tle to ciekawa mieszanka. Kołysanki, energiczne melodie, nawet kawałki w klimatach Agenta 007. Dominuje jednak nostalgiczna i tajemnicza nutka. Opening uważam za przyjemny. Tylko albo aż ;)
Ocena końcowa: 8/10
Między Air a Kanon 2006
Clannad
Mimo, że moim zdaniem inne twory tego studia, np Air nie jest rewelacją, to Clannad naprawdę jest dobrą produkcją.
Co do muzyki to od razu po usłyszeniu OP puściłem go sobie jeszcze raz. Kompozycja jaka jest ukazana głęboko do mnie przemówiła. Muzyka w serii też nie daje wiele do życzenia, ale EN to porażka. Raz czy dwa można sobie pośmiać z EN ale co później? Robi się taki standardowy, wręcz nudny.
Całej historii nie ma co opowiadać, ale anime przypadło mi do gustu (nie licząc filmu dodatkowego) każdy powinien to zobaczyć, nawet jeśli nie lubi tego typu anime, to raz na jakiś czas coś nowego z dobrym wyglądem, muzyką i nietypowym humorem każdemu się przyda. ;]
Pozdro!
nice :)
Boskie
Zasłużone 10/10 ! Polecam gorąco :)
Fum, nie bez powodu kocham Twoje recenzje !
Co do samego anime. Obszerny komentarz na świeżo po obejrzeniu napisałam w temacie na forum, ale chciałabym jeszcze coś dodać. Na temat Tomoyi. Naprawdę bardzo, bardzo rzadko się zdarza żeby bohater haremówki miał charakter, o mocnym charakterze nie mówiąc. Tomoya MA charakter. Jest nieco rozchwiany, ma problemy i nie bardzo wie co z tym zrobić, ale niespodzianka ! Nie użala się nad sobą. Nie chce żeby inni mieszali się do jego spraw, ale powoli zaczyna ufać i odkrywać coraz więcej siebie. Przemiana bohatera bez utraty jego największych atutów to jest duża sztuka. Twórcom Clannad się udało. Teraz kiedy jestem w stanie oceniać Clannad na chłodno podoba mi się jeszcze bardziej. Nie będę się rozwodzić nad cudownym humorem (niedościgniony ideał, ciekawe czy Miharu da radę w konkurencji z Tomoyą?), bezwzględnie uroczym Sunoharą, ulubioną Tomoyo, Nagisą… To naprawdę trzeba samemu obejrzeć.
Co do tych wzruszeń… Ja już dawno stwierdziłam, że odbieram pewne rzeczy bardziej niż większość przedstawicielek płci żeńskiej i reaguję troszeńkę inaczej. Tzn agresywna, potężna niechęć do Kyou mi została, ale wcale nie uważam Nagisy i s‑ki za abstrakcyjne, chociaż zgodzę się, że nieco przesadzili z infantylnością. Oczarował mnie Kanon (byłam w szoku jak przeczytałam, że ktoś uznał bohaterki za niedorozwinięte 12 latki… Kompletnie nie odczuwałam tego w ten sposób) i tak samo jest z Clannadem. Jestem zakochana w bohaterkach, w klimacie, w dango… Kawaii panienki mnie przyciągają miast odpychać. Urok Tomoyi natomiast leży w… kliknij: ukryte Nagisie. Jakkolwiek idiotycznie to brzmi, dla mnie tak jest. To co tak uwielbiam w Tomoyi to Nagisa właśnie. Trochę to niejasno brzmi, ale ta jego przemiana… To wszystko co tam się dzieje. Dla mnie Tomoya bez Nagisy nie byłby sobą, nie lubiłabym go tak bardzo. A należy zaznaczyć, że do 20 odcinka ja nie miałam żadnego stosunku do Tomoyi. Bawił mnie, dostarczał mi niesamowitej uciechy (Sunohara ! Sunohara ! Zresztą haremikowi też niezłe numery robił, vide rurka i jej kontakty z pewnym nosem), ale go nie lubiłam. Z kliknij: ukryte Nagisą zaczęłam go niesamowicie lubić, za to jak wobec niej się zachowywał. Jako że sama jestem płci żeńskiej mam niesamowite problemy z wyrażeniem tego kłębowiska uczuć jakie pojawiają się na słowo Clannad. Może powiem tylko tyle, że nie obejrzeć tego to byłaby wielka strata. Chociażby dla fantastycznego humoru (nie opierającego się na standardowych bogatych w absurd, przemoc i majtki [złe słowo] sytuacjach). Dla mnie brakowało jednak wyważenia pomiędzy komedią i dramatem. Nie mam tendencji do wzruszeń, nie płakałam na żadnym anime jeszcze, Clannad tego nie zmienił. Po takiej dawce szalonej komedii jaką dostajemy na początku dramat wypadł bardzo blado (mnie się scena zakończenia wątku Fuuko wydawała, zwłaszcza przez muzykę i nagłą zmianę zachowania Tomoyi bardzo groteskowa i zabiła mi cały nastrój, który zaczął się budować. Całe wzruszenie kwikło i zdechło, i nie udało mu się zmartwychwstać). Na końcu też, tylko moment płaczu był czymś co do mnie na chwilę trafiło, resztą kompletnie chybiona. Zwłaszcza bezsens całej sytuacji.
Poza tym Clannad zawiera jedną z moich ukochanych scen komediowych ever. Jak Tomoyo po otrzymaniu zafałszowanej przepowiedni jako pierwszą spotyka Fuuko, i jego reakcja… że to by było bardzo niedobrze i zupełnie nie tak. Tomoya jest fantastyczny. Zresztą która scena komediowa tam nie była fantastyczna ? Yaoi fanserwis i problemy z pewmą siostrą… Przepiękne… Albo jedyny człowiek, który potrafił zbić z tropu Tomoyę – Akio.
Yuuichiego nie przebije, ale i tak strasznie go lubię i myślę, że nawet after story mi ciepłych uczuć do niego nie zabije.
Poza tym kilka pytań i stwierdzeń po przeczytaniu komentarzy:
1.Świetne określenie Nagisy – świetlik :3, te jej czułki faktycznie były ciekawe…
2.Gdzie Wy chcieliście tam Kyou upchnąć ?! kliknij: ukryte Oni by się pozabijali ! Kompletnie niedopasowane charaktery. A Tomoyo i Nagisa to była para identyczna jak Akio i Sanae.
3.Naprawdę nie irytowała Was Kotomi ? Dla mnie jest autystyczna i bezbarwna…
4. I czy tylko mnie wątek Fuuko nie dość, że nie wzruszył to generalnie poza paroma momentami wkurzał ?
Re: Fum, nie bez powodu kocham Twoje recenzje !
ad. 3 Irytowała, nie dosyć że z twarzy wyglądała mi na chłopaka, to jeszcze zachowywała się jakby serio miała autyzm, ponadto cały ten jej wątek był naciągany, a jego rozwiązanie tymbardziej.
ad. 4 Nie tylko Ciebie, rozwinięcie tego wątku nawet jeszcze było do przyjęcia, czasami potrafiło wzruszyć, chociaż z daleka zalatywało Kannonem. Jednak jego kontynuacja, w późniejszych odcinkach Clannad działało na mnie nerwotwórczo i jeszcze te wszystkie reakcje pozostałych uhh…. W sumie mogli już sobie go darować, skoro tak ten wątek rozwiązali to powinni go zakończyć i już.
Re: Fum, nie bez powodu kocham Twoje recenzje !
Ad1) Ja myślę, że to swego rodzaju anteny..Może ona jest królową rozgwiazd Fuko…<drapie sie w zamysleniu po brodzie>
Ad2) No ja wiem, że mieszanka wybuchowa…Ale kto sie czubi ten sie lubi ... Jejkuu..co ja poradze,że wole kłócące się, zaborcze pary, od tych wzdychań i westchnień ;( <samaś sobie winna Anno>
Ad3)Ona mnie nie irytowała,ale długość jej arca..owszem.Sama w sobie była fajna ..taka z tych, co to przytulić,wytulać i postawić przy szafie ;)
Ad4)Nie moge gniewac sie na Fuko…bo momenty gdy kliknij: ukryte Tomoyek wmiawiam jej różne historie, a ona w nie wierzyła, sprawiły, że ją ukochałam ;)
Ejj…czy was też rozśmieszało, gdy któraś z dziewcząt zaczynała płakać? Takie śmieszne świńskie ryjki robiły ;))
I chciałam jeszcze dodac ze skaczące kluchy w endingu naprawde wpadają w ucho! <nie dosłownie >
______Anka_____
Re: Fum, nie bez powodu kocham Twoje recenzje !
Kotomi to taka spokojna „przytulanka”. Ma apelować do instynktu opiekuńczego ;D
I fakt, Fuuko mnie czasem śmieszyła, ale bardziej denerwowała. Byłoby lepiej gdyby jej łuk był kilka odcinków krótszy, a ona sama potem nie wracała bez przerwy, jeszcze w tej idiotycznej czapeczce… :/
Trochę się zawiodłem...
Dla mnie Clannad był bardziej komedią niż dramatem, chociaż przyznam, w niektórych momentach było smutno. Ogólnie jednak nie jest źle, grafika świetna, humor i charakter głównego bohatera wprost idealny, z muzyką gorzej, gdyby nie motywy z dango, to przynajmniej dla mnie byłaby zupełnie niezauważalna. Co do fabuły, prócz tego, ze była niezwykle zamieszana, a motywy jakoś dziwnie przypominały Aira i Kannona, to jednak się nie nudziłem.
Przyznam jednak, że pełnometrażówka, którą obejrzałem po skończeniu serii tv bardziej do mnie przemówiła, mimo obcięcia wątków, po prostu była bardziej emocjonalna i poskładana do kupy.
Ocena, według mnie taka jak autora recenzji, czyli 8/10, natomiast film pełnometrażowy 9/10.
Mam nadzieję, że After story będzie już bardziej poukładane i mniej schematyczne.
Studio: Kyoto Animation nie ma sobie równych
PS. Rodzinka Nagisy zostaje nominowana do nagrody w dziedzinie Najzabawniejsza Rodzina w Anie :D
Daję 10/10
Why ten świetlik ;((
Ale od początku… Okazaki to na prawde fajna postać. Ironista, twardo stąpający po ziemi, męski facet.
Dziewczęta też prezetują sie dobrze:
<opisując dziewczynki stara się zachować resztki obiektywizmu>
Nagisa jest slodką, śliczną dziewczynką z wrażliwym serduszkiem. <jest obiektywna…jest obiektywna….>
Kyou jest szalona, pewna siebie,full temperamentną właścicielką uroczego dzika[?] od poczatku widac, ze ona piersza zaczyna czuć mięte do Naszego Pana O.
Fuko ....ach…co za pocieszne dziewczę! Na jej widok od razu pojawiał mi się banan na twarzy:)
Kotomi‑chan Noo! Ta była słodka ! Ale jej słodkość ani odrobinę nie była denerwująca! Choć z reguły wszystkie słit panienki sa przez moja osobę ekhm..'nie lubiane' <patrz Nagisa> to ją pokochałam ..
Jako kobita, doszukiwałam sie tu przede wszystkim romansu…No i doczekałam się .... kliknij: ukryte tylko dlaczego Nagisa !? Dlaczego ten świetlik ;( Nie zebym jej nie lubiła,dobra, ja wiem, wrażliwa, fajnych starych ma, wszystkim chce pomagać itd itp…ale dlaczegooo ;( Przecież Kyou miała kurcze pierwszeństwo!Była taka fajna…nawet sie chciała poświecić dla siostry.. <wydało sie komu kibicowała Ania>Nic nie poradzę, ze wolę te ostre dziewczyny, od tych przewspaniałych! Nosz normalnie rozpacz mnie ogarneła ... ;) I wstyd się przyznać, ale kiedy obie bliźniaczki plakały w ktorymś tam odcinku…to sama sie poryczałam .. Już ja bym grzmotła tą piłką tego swietlika.. ;))
Grafika w Clannad jest śliczna ! Nadaje serii menalcholijny charakter, pozwalając nie jendokrotnie całkiem zagłębic sie w serii,zapominajac o całym świecie..
A opening…mmm…cudo..choć w pelnej wersji utwor podoba mi sie jeszcze bardziej..
Daje 9! -1 Za Kyou!
_____________Anka___________
P.S. i wiem, wiem, ze Clannad porusza nie tylko wątki miłosne, ale przede wszystkim elementy egzystencjalne, ale jakoś moje rozczarowanie najbardziej utkwiło mi w pamieci :)
P.P.S. Ona na prawde przypomina mi świetlika z czułkami ><
Re: Why ten świetlik ;((
Clannad to pozycja obowiązkowa dla fana KyoAni i Kanon… ale ocenę w zasadzie należałoby zarezerwować do czasu gdy obejrzymy ~After Story~, bo gra ma kilka zakończeń i nie wiadomo które wybiorą. Chyba że czołówkę traktować jako „zapowiedź” i wtedy wszystko jasne.
Ale na razie, cóż – samo zakończenie daje pewien niedosyt, a DRAMĘ w teatrze wyjaśnić można tylko faktem że Nagisa faktycznie jest EMO, i w dodatku sprawa wypłynęła w noc przed i nawet na wspomnianą w recenzji rozmowę zwyczajnie czasu nie było. Oh well…
Clannad
Ad rem. Na początku zaznaczę, że jestem fanem Air'a i Kanon'a dlatego Clannad też mi się bardzo podobał. Rewelacyjny humor, który nie raz i nie dwa spowodował mój upadek z krzesła. Myślę jednak, że najwazniejszym punktem tej serii jest IMO doskonałe skomponowanie ze sobą elementów humorystycznych i dramatycznych, których przecież nie brakuje. Obawiałem się, że po takiej dawce humoru jakiekolwiek dramaty nie będą oddziaływały na widza z całą siła, jednak twórcom udało się osiągnąć wspaniały rezultat. Co do pewnej miłośniczki morskich stworzeń, to zgadzam się z recenzentem :P Podsumowując clannad trafił w moje gusta, pokazał mi i śmiech i smutek dlatego lokuje się wysoko w moim osobistym rankingu.
Jak dla mnie 10/10!
Pozdrawiam
bardzo dobre
9/10 jestem skłonny dać ; ]