Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 grafika: 4/10
fabuła: 3/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 82
Średnia: 6,62
σ=2,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dragonaut - The Resonance -

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 25×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ドラゴノ—ツ -ザ・レゾナンス-
Postaci: Obcy, Smoki; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy, Supermoce, Wielkie biusty
zrzutka

Smoki oraz ich piloci. Zaraz… Ale jak można pilotować smoka? No właśnie… To i o wiele więcej rewelacji w jednej z najnowszych produkcji studia Gonzo.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Jin i Kazuki są przyjaciółmi i obaj pragną pewnego dnia zostać astronautami. Jeden z nich już niedługo dostanie szansę, aby poczuć przedsmak swojego marzenia, ponieważ wraz z rodziną będzie pasażerem promu kosmicznego. Jednak podczas startu ma miejsce nieszczęśliwy wypadek. Statek zostaje zniszczony przez spadające części meteorytu i Jin staje się świadkiem śmierci najbliższych. Najgorsze jednak jest to, że zaraz po katastrofie pilota, czyli ojca Jina, oskarżono o błąd, który miał być przyczyną tragedii. Dwa lata później chłopak cały czas czuje na sobie brzemię jedynego ocalałego, a wszyscy dookoła wytykają mu to przy każdej nadarzającej się okazji. Nic dziwnego, iż osiemnastolatek czuje się winny, że w ogóle żyje… Jednak to nie koniec. Jego przyjaciel kontynuuje trening i zostaje wybrany na pilota… smoka. Kazuki należy bowiem do tajnej organizacji, ISDA, która postawiła sobie za cel walkę z tajemniczym wrogiem, Thanatosem, który od jakiegoś czasu wysyła bestie, aby podbiły Ziemię.

Pech chce, że pewnego wieczoru Jin, idąc mało uczęszczaną uliczką jest świadkiem brutalnego napadu na młodą kobietę. Sprawcą okazuje się bezmózgi mutant, przypominający posturą Hulka. W starciu z potworem chłopak jest bez szans, jednak niespodziewanie zjawia się tajemnicza dziewczyna, która ratuje go z opresji. A potem… Tego już dowiecie się oglądając dalsze odcinki.

Jeżeli ktoś uwielbia wyłapywać w anime najróżniejsze przykłady schematyczności to Dragonaut świetnie się do tego nadaje. Bohaterowie to takie jednoślady, które zamiast prosto drogą wolą jechać zygzakiem, czyli od skrajności w skrajność. Do bólu przewidywalne i bezsensowne motywy ich postępowania jakoś do mnie nie przemawiały, a większość najbardziej irytujących cech została dodatkowo wzmocniona. Konstrukcja charakterów to niedbałe „dzieło” rzemieślnika, najwyraźniej nie dręczonego przerostem ambicji, czego żywym dowodem są drewniane laleczki, które w przeciwieństwie do Pinokia nie zmieniają się w prawdziwych ludzi. Jin naprawdę lubi użalać się nad sobą i w monologach wewnętrznych powtarzać, jak ciężko mu bez rodziny i jaki to czuje się wyalienowany. Tragiczna przeszłość raczej nie pomaga mu w byciu kimś, kto teoretycznie miałby stanowić oparcie dla potencjalnej partnerki, czy raczej w tym przypadku opiekunki. Trudno powiedzieć, co w takim typie widzą bohaterki, ale twórcy anime już dawno uświadomili widzom, że ponadprzeciętna wrażliwość jest zawsze i wszędzie mile widziana, a mięczak to wymarzony typ faceta. Jego przyjaciel, Kazuki, to równie dziwna i niespójna osobowość, która nie grzeszy ani inteligencją, ani wyczuciem. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Tylko po co, skoro większość z Was już prawdopodobnie zna na wylot podobne charaktery?

O fabule również można powiedzieć, iż nie grzeszy oryginalnością. Twórcom najwidoczniej się nudziło, a w dodatku byli leniwi, więc poszli na łatwiznę i czerpiąc z wszelkiego dostępnego materiału wzięli to, co akurat im pasowało, zatrudniając niezbyt biegłego krawca, który zajął się łączeniem wszystkich pomysłów w mało wytrzymałą i dziurawą całość. Moje pytania dotyczące scenariusza nie wykraczały poza standardowy zestaw: po co, dlaczego i w jaki sposób? Z każdym kolejnym odcinkiem dane mi było śledzić niezbyt odkrywczą i zwyczajnie naiwną fabułę. Nie byłam w stanie przetrawić wielu rzeczy, a w szczególności nagłego zwrotu akcji, którego efekt i tak w późniejszych odcinkach był nijaki, żeby nie powiedzieć, że w ogóle go nie było. Chyba trzeba było coś zmienić, może próbowano zaszokować widza albo zmienić jego punkt widzenia? Nie wiem, jak w innych przypadkach, ale w moim raczej to nie wyszło, a pogłębiło jedynie irytację i zażenowanie. Usilnie starano się również wywołać we mnie wzruszenie, odkrywając coraz większe pokłady traumatycznych przeżyć. Jednak na to też się uodporniłam. Całość zmierzała w dość niebezpiecznym kierunku i bardzo prawdopodobne było, że powtórzy wszystkie błędy z końcówki Romeo x Juliet. I właściwie osoby, które się tego spodziewały niewiele się pomyliły, ponieważ infantylność znana z tamtej serii towarzyszyła smokom i ich jeźdźcom do samego wielkiego finału.

Tym, co dosłownie rzuca się na pierwszy plan, są strasznie przerośnięte piersi niektórych bohaterek. Jestem w stanie zrozumieć panów, którzy lubią patrzeć na dobrze wyposażone panie, ponieważ sama podziwiam bishounenów, ale nie można popadać w skrajności. Duży biust na pewno dodaje atrakcyjności bohaterce, ale w takim wydaniu raczej wywoła niekontrolowane napady śmiechu niż zachwyt. Naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie kobiet z takimi balonami… Czyżby kompleksy u twórców? Mam nadzieję, że nie. Pomijając kilka niechlubnych wyjątków, pozostałe postaci kobiece prezentują się znacznie normalniej. Sama kreska średnio przypadła mi do gustu. Dla mnie wszyscy byli zbyt kwadratowi mieli strasznie przylizane fryzury, a tła, choć w ładnej i stonowanej kolorystce, były zbyt ubogie. Efektów komputerowych wolałabym nie komentować, jednak wygląd smoków pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Ja wiem, że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale widziałam wiele serii, gdzie 3D wykonano znacznie lepiej, a większość z tych anime była starsza. Muzycznie jest również nieszczególnie. Ścieżka dźwiękowa zdecydowanie jest i da się wychwycić parę ciekawych utworów, ale nie są one wyjątkowo oryginalne czy ładne. Jedyną piosenką, która przypadła mi do gustu, było dynamiczne Fight or Flight, śpiewane niezwykle mocnym głosem Yuu Kobayashi.

Z przykrością przyznaję, że rok 2007 nie był dla Gonzo udanym sezonem. Tworzone bez polotu i po prostu na odwal się anime ugruntowały we mnie przekonanie, że w najbliższym czasie nie ma co liczyć na to studio, w przeszłości odpowiedzialne za Last Exile i Basilisk. Ostatnio oryginalne pomysły nie są mocną stroną Gonzo. Wykonane bez odpowiedniego przygotowania, powtarzają niezliczone błędy wielu poprzednich produkcji, wzorowanych na najbardziej utrwalonych kalkach i zupełnie wyczerpanych pomysłach, prawdopodobnie znajdą swoje miejsce gdzieś na dolnej półce, zupełnie niezauważone przez miłośników anime. Dragonaut – The Resonance jest tego świetnym przykładem.

Enevi, 29 kwietnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GONZO
Autor: Atsushi Maekawa
Projekt: Jun'ya Ishigaki, Makoto Uno
Reżyser: Manabu Ono
Muzyka: Kousuke Yamashita