Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,25

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 12
Średnia: 7,83
σ=1,34

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Obsédé)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Soukou Kihei VOTOMS

zrzutka

Przez stalowe burze w rytmie jazzu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Z czym kojarzy Ci się, Szanowny Czytelniku, nazwa Sunrise? Zapewne przychodzą Ci na myśl bardzo rozbudowane uniwersum Mobile Suit Gundam czy komercyjny Code Geass. Tak, to studio niemalże co roku serwuje nam kolejne, mniej lub bardziej udane anime o wielkich robotach. W tej recenzji przyjrzymy się uważnie nieco zapomnianej, ale wartej obejrzenia serii.

Ojcem i reżyserem Armored Trooper Votoms jest Ryousuke Takahashi. Zanim jednak „spłodził” swoje najbardziej rozpoznawalne anime, był zaangażowany w m.in. Cyborg 009 z 1979 r. (remake oryginalnej serii z 1968 r.), Astro Boy (1980 r.), ale też np. Ribbon no Kishi – jednym słowem kolejne adaptacje mang Osamu Tezuki. Momentem przełomowym w jego karierze był udział w realizacji jego pierwszego anime z gatunku mecha pt. Taiyou no Kiba Dagram (1979­‑81 r.). Przez następnych kilka lat Ryousuke Takahashi nieprzerwanie pracował przy kolejnych serialach o mniej lub bardziej wielkich robotach. Wtedy to powstały właśnie Armored Trooper Votoms (1983­‑84 r.), Panzer World Galient (1984­‑85 r.), Blue Comet SPT Layzner (1985­‑86 r.) i inne, o których rzadziej się wspomina. To nie miejsce na ich przypomnienie, ale faktem jest, że to do galaktyki Astragius najczęściej powracał bohater tego akapitu.

A ta od stu lat tonęła w krwi, rozdzierana konfliktem pomiędzy dwoma potęgami – Gilgameshem i Balarantem. Pomimo ogromu zaangażowanych sił i środków, żadne z nich nie było w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, więc przywódcy z bólem serca zdecydowali się na zawieszenie broni. Jednak jednemu z żołnierzy nigdy nie dane było powrócić do domu. Chirico Cuvie w ostatnich dniach konfliktu wziął udział w rajdzie na bazę przeciwnika usytuowaną na asteroidzie Lido. Na miejscu okazało się, że obiekt zajmują siły sojusznicze, a celem operacji była tak naprawdę kobieta śpiąca w metalowym sarkofagu. Czy przełożeni postanowili go sprzątnąć za to, że chłopak widział ją nago? A może w grę wchodzi spisek iście kosmicznych rozmiarów? Na te i inne pytania poznacie odpowiedź, jeśli obejrzycie anime. Jeśli chcecie wiedzieć, czy warto, zapraszam do tekstu poniżej.

Zanim zasiądziecie do oglądania serialu, warto zaopatrzyć się w wygodne krzesło, żeby pośladki was nie rozbolały od niemożności oderwania się od ekranu. Armored Trooper Votoms to akcja, akcja i jeszcze raz akcja, sprawnie połączona prowadzoną z rozmachem i wielowątkową fabułą. Owszem, spokojniejsze momenty się zdarzają, ale to tylko zwiastun nadchodzącej burzy ognia i stali. Przechodząc do szczegółów: wydarzenia podzielono na kilka etapów, z których każdy rozgrywa się w całkowicie odmiennym świecie. Na pierwszej z odwiedzonych planet – Uodoo – zapoznamy się z głównymi bohaterami opowieści. Uodoo to wielka metropolia, rządzona przez gangi i ochraniających je skorumpowanych gliniarzy. Dzięki poruszanej tematyce i jazzującej ścieżce muzycznej ten fragment przywodzi na myśl klimat rodem z filmów tech noir. Drugim przystankiem jest trawiony wojną domową Kummen. Ten z kolei wzorowany jest na ogarniętych konfliktem Indochinach, gdzie reakcyjnie nastawieni monarchiści i postępowa wojskowa dyktatura toczą walkę na śmierć i życie. Sunsa to jałowa pustynia o zniszczonym ekosystemie, gdzie bohaterowie będą musieli zmierzyć się nie tylko z wrogiem, ale też grzechami przeszłości. I wreszcie pustynny Quent, miejsce pełne tajemnic, gdzie legendy i rzeczywistość istnieją obok siebie. Wydarzenia w tej części, podobnie jak i sama ta planeta, są inspirowane w dużym stopniu klasyką science­‑fiction, jak np. Diuna Franka Herberta czy filmowa Odyseja kosmiczna Stanleya Kubricka. Bohaterowie zetkną się tam z rzeczami o jakich nie śniło się filozofom i zadecydują o losie całej galaktyki Astragius.

Niezależnie, gdzie trafi Chirico, może być pewien, że spisek wokół niego nabiera coraz większych rozmiarów i że nie obejdzie się bez walki. Czy nie brzmi to dla was zachęcająco? Cóż, jest możliwe, że adrenalina nie przestawałaby krążyć w naszych żyłach, gdyby nie kilka niuansów w prowadzeniu akcji. Po pierwsze pojawiają się odcinki podsumowujące wydarzenia z całej danej części. Być może powstały one nie tylko z przyczyn technicznych, lecz po prostu z konieczności – w momencie emisji Armored Trooper Votoms nie było tak łatwego dostępu do informacji, jak dziś, i widzów, którzy nie załapali się na pierwsze odcinki, trzeba było jakoś wprowadzić w bieg wypadków.

Innym problemem jest, że pewien istotny wątek w biografii głównego bohatera został „wycięty” i poruszony dopiero w dwóch filmach OVA, które ukazały się już po emisji serialu. Mowa tutaj o czasach, gdy Chirico Cuvie służył w specjalnym batalionie „Red Shoulders”, stworzonym przez pułkownika Yorana Pailsena. Ten epizod nie ma większego znaczenia aż do wydarzeń na Sunsie, ale pozwala lepiej zrozumieć wprost nieprawdopodobne zdolności wychodzenia Chirico z najgorszych opresji. Pierwszy z filmów: Red Shoulder Document – Roots of Ambition – opowiada o wcieleniu młodego żołnierza do jednostki i wyzwaniach, jakie tam na niego czekają. Drugi z nich – The Last Red Shoulder – rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami na Uodoo i Kummen – i wieńczy wątek niesławnej jednostki. Moim zdaniem nie ma sensu oglądać tych filmów zgodnie z chronologią wypadków w świecie, w którym rozgrywa się akcja, gdyż wątek Yorana Pailsena raczej skomplikuje odbiór głównej linii fabularnej, niż coś doń wniesie, a i bez tego będziecie mieć niezły mętlik w głowie. Można na nie natomiast rzucić okiem już po zakończeniu oglądania. Warto jeszcze wspomnieć o trzecim filmie – Big Battle – który na pierwszy (na drugi zresztą też) rzut oka wnosi niewiele nowego do opowieści.

Ale skończmy te rozważania i przejdźmy do bohaterów opowieści. Chirico Cuvie bardzo szybko zaczyna jawić się jako uniwersalny żołnierz, który w sztuce przetrwania osiągnął taką perfekcję, że mógłby stać się źródłem anegdot. Ale to, co dla każdego żołnierza byłoby błogosławieństwem, jest dla niego przekleństwem, gdyż nie mogąc znaleźć spokoju w śmierci, jest rzucany z jednego pola bitwy na drugie. Nic dziwnego, że ten wciąż bardzo młody człowiek jest już psychicznie wypalony, a do nowo napotkanych osób podchodzi z rezerwą. Mimo braku rzucających się w oczy cech charakteru jest to jednak bohater bardzo wyrazisty i dobrze przemyślany. Dzięki temu możemy zrozumieć jego powolną ewolucję z zaszczutej przez system maszyny do zabijania w jednostkę zdolną odczuwać jak każdy normalny człowiek. Trzeba go tylko oddać w dobre kobiece ręce.

W tym wypadku rola przywracania tego „żywego trupa” do życia przypadnie dziewczynie, która o mały włos stałaby się przyczyną jego śmierci – Fyanie. Fyana vel Proto One nie jest zwykłą kobietą, ale „Perfect Soldier” – sztucznie wyhodowanym człowiekiem, zaprogramowanym do walki. Wszelkie ludzkie uczucia powinny być jej obce, ale jako że jest „produktem wadliwym”, nie potrafi nad nimi zapanować, stając się od czasu do czasu prawdziwym utrapieniem dla swych stwórców. Fyana to postać o łagodnym charakterze, bardzo odstająca od schematu morderczego babochłopa, którego względy można zdobyć, tylko uprzednio obiwszy mu buźkę.

Chirico i Fyana to najważniejsi, ale nie jedyni bohaterowie tej opowieści. Partnerują im na różnych etapach ich podróży eksczłonkowie przestępczego światka na Uodoo – Bouleuse Gotou, Vanilla Vartla i Coconna. Nawiązują oni swoją drogą do słynnych trio, choćby na wzór tego z Yatterman – gruby i niski, chudy lecz wysoki – niezależnie od różnic obaj głupi, z myślącą za nich kobietą. Tutaj te proporcje są nieco zmienione. Gotou to człek niemłody, lecz doświadczony i mający łeb na karku. Vanilla tryska humorem i jest przedsiębiorczy, zaś Coconna… cóż, tej dostało się łatwe zakochiwanie się w Tym Jedynym i gorzkie żale, gdy wspomniany zawiedzie jej oczekiwania. W bardzo ponurej tudzież znanej z czarnego humoru galaktyce to nieliczne z promieniujących dowcipem gwiazd, które ze swojego zadania przez większości czasu wywiązują się przyzwoicie.

Armored Trooper Votoms to długa opowieść, a zmieniająca się sceneria i komplikująca się w postępie geometrycznym fabuła sprawiają, że do akcji wprowadzanych jest coraz więcej postaci. Niektóre z nich są schematyczne, inne ledwie pobieżnie zarysowane, choć odnajdziemy też kilku bardziej wyrazistych bohaterów. Ale pomimo licznych różnic jest jeden element, który dookreśla ich osobowości – stosunek do wojny.

Poczynając od Chirico, który ze względu na swoje umiejętności nigdy nie może „zaznać wiecznego odpoczynku”, każdy ważniejszy bohater ma jakieś wyobrażenie o celach konfliktu zbrojnego, w którym uczestniczy. Dla jednych jest to okazja do zarobku, awansu, realizacji makiawelicznych planów o potędze. Są też tacy, którzy przypisują wojnie misję „oczyszczającą”, pozwalającą udoskonalić człowieka lub zmodernizować kraj, a jeszcze inni widzą w walce cel sam w sobie. Ale wojnie daleko do bycia matką wszechrzeczy – nie jest motorem postępu technologicznego, kuźnią ludzkiego charakteru czy „oczyszczającym ogniem”. Zostawia za sobą tylko trupy i ludzkie wraki szukające zemsty za doznane krzywdy. Nawet jeśli chwilowo milkną artyleryjskie salwy, w ludzkich duszach wojna nigdy się nie kończy. To nie ostatnie anime Ryousuke Takahashiego z tak silnym antywojennym przesłaniem, o wiele bardziej dobitnym niż kilka lat wcześniejszy Mobile Suit Gundam. Ale to właśnie dzięki temu bohaterowie zyskują na wyrazistości, stając się bardziej interesujący.

Nie zmęczyliście się jeszcze czytaniem? No to posłuchajmy trochę muzyki. Tę w Armored Trooper Votoms napisał Hiroki Inui i warto zapamiętać to nazwisko, gdyż późniejsze anime z tej serii okazały się bardzo zachowawcze pod względem oprawy muzycznej, często powracając do motywów znanych z serii telewizyjnej. Jakość tych ostatnich przypomina sinusoidę pełną wzlotów i upadków. Do skrajnych przykładów tych ostatnich można zaliczyć Space Warfare, czyli kilkutaktową, monotonną i nudną jak flaki z olejem siekaninę na syntezatorze. Ale musimy pamiętać, że muzyka z tego serialu ma coś rzadko spotykanego – jazzową duszę. Nie zawsze jest to klasyczny jazz inspirowany twórczością np. George’a Gershwina, gdyż bywa wzbogacony elektroniką, a czasami innymi gatunkami muzycznymi jak blues czy rock. Idealnym przykładem jest Vanillea’s Cafe – jazzowo­‑bluesowy, nostalgiczny kawałek z kapitalnie zagraną solówką fortepianową. Niezależnie od „wypadków przy pracy”, muzyka dobrze ilustruje poszczególne sceny, a niektóre utwory warto przesłuchać osobno.

Tetsurou Oda (TETSU) to wykonawca ponad pięćdziesięciu hitów japońskich list przebojów, ale gdy śpiewał opening, Honoo no Sadame, znajdował się dopiero na początku drogi do sławy. To typowy kawałek muzyki rozrywkowej, coś à la Zbigniew Górny, bo już nie Glen Miller. I choć utwór jest dobrze wykonany pod względem instrumentalnym, to tuzinkowy, choć miły dla ucha wokal sprawia, że zapomnielibyśmy o tej chałturze na drugi dzień, gdyby… No właśnie, dlaczego o niej pamiętamy? Bo to opening do Armored Trooper Votoms! Ten sam Tetsurou Oda z dużo lepszym skutkiem wytęża struny głosowe w endingu Itsumo Anata ga. Piosenkę wyróżnia lekki i nieco jazzujący saksofonowy wstęp, który to zresztą instrument wraz sekcją perkusyjną, klawiszami oraz gitarą dobrze współbrzmi z wokalem. Dzięki lirycznemu posmakowi linii melodycznej i grze saksofonisty w manierze Charlie’ego Parkera, tudzież Gato Barbieriego, Itsumo Anata ga może dać słuchaczowi sporo przyjemności.

Gdy patrzę na oprawę graficzną Armored Trooper Votoms, stwierdzam, że nie zestarzała się ona nazbyt dramatycznie. Animacja postaci czy pojazdów pozostaje płynna, choć niekiedy, gdy pojawia się kolejka pojazdów pokonujących tę samą trasę (np. rozładunek mechów), wykorzystywane są identyczne klatki animacji. Nie uświadczymy natomiast zmory niektórych współczesnych tytułów – opustoszałych wielkich metropolii. Zdarzają się jednak błędy, np. niespodziewana zmiana kolorów pancerza mecha czy jego uzbrojenia w tej samej scenie. Tłom nie brakuje detali, a postacie narysowane są w sposób względnie realistyczny, bez sięgania po popularne schematy. Pomimo cieszących męskie oko szczegółów (kobiece piersi mają sutki!) żadna z bohaterek, nie jest moé ani kawaii według współczesnych standardów, a główny zarzut moralistów – ujęcia bielizny – należą do rzadkości. Ale tym, co przyciąga do tego tytułu, jest walka tytułowych AT (Armored Trooper) – pełna łudząco podobnych do siebie wybuchów, ale dynamiczna, bo opierająca się w większym stopniu na manewrach. Zapomnijcie o starciach na broń białą wielkich jak wieżowce robotów. Nie wyobrażajcie też sobie, że takie kolosy mogą poruszać się w powietrzu z gracją MiG­‑a, dysponując jednocześnie siłą ognia kosmicznego pancernika. AT są relatywnie małe i słabo opancerzone, ale zdolne wymanewrować przeciwnika, zarazem unikając ostrzału. Piloci nie mają innego wyjścia, jeśli chcą przeżyć, bo ich maszyny są bardzo łatwopalne i wybuchowe. Po obejrzeniu kilkuset takich eksplozji można dojść do wniosku, że AT wylatują w powietrze niezależnie od tego, gdzie się je trafi, gdyż liczy się tylko, kto je trafia. Ba, chyba tylko siły nadprzyrodzone pozwalają Chirico zmienić mecha w kupę płonącego złomu po trafieniu kulą pistoletową w przyrządy celownicze. To ciekawe, ale ta prawidłowość nie dotyczy AT, za których sterami siedzi główny bohater/inny kluczowy bohater opowieści. Zdarza się często, że bitwy są bardzo jednostronne, a jedyne nierozstrzygnięte z góry potyczki to te pomiędzy Chirico a Perfect Soldier, walczącymi w dodatkowo ulepszanych AT.

Oczywiście Armored Trooper Votoms nie jest pozycją pozbawioną wad. Nieustanne zasadzki, pościgi, strzelaniny wypełniają pod koniec fabułę tak szczelnie, a jednocześnie prawda stojąca za biegiem wypadków jest w całej swej złożoności tak absurdalnie prosta, że pojawia się poczucie przesytu. Pod koniec anime czułem się nim po prostu zmęczony. Ale to bardzo subiektywne wrażenie, bo poza tym otrzymujemy interesujących, „ludzkich” bohaterów, zawiłą intrygę, mnóstwo akcji i mocne przesłanie antywojenne. Klasyczna seria ze studia, które dało nam wiele kultowych anime i którego dorobku nie sposób przecenić. Choćby dlatego warto się z nim zapoznać.

Obsédé, 15 czerwca 2014

Recenzje alternatywne

  • Azag - 5 lipca 2008
    Ocena: 7/10

    Długa opowieść o kosmicznym żołnierzu. Nieustanne potyczki na tle tajemniczego konfliktu potężnych frakcji. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Nippon Animation, Sunrise
Autor: Ryousuke Takahashi
Projekt: Kunio Ookawara, Norio Shioyama
Reżyser: Ryousuke Takahashi
Scenariusz: Fuyunori Gobu
Muzyka: Hiroki Inui