Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 2/10 grafika: 6/10
fabuła: 1/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,33

Ocena czytelników

2/10
Głosów: 7
Średnia: 2,29
σ=1,03

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Bezimienny)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

MD Geist II: Death Force

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1996
Czas trwania: 44 min
Tytuły alternatywne:
  • 装鬼兵MDガイスト2
  • Sokihei M.D. Geist 2
Tytuły powiązane:
zrzutka

Kontynuacje rzadko prześcigają pierwowzory, jednak o MD Geist II, następcy przebrzmiałego symbolu szmiry, śmiało można powiedzieć, że przerósł swego poprzednika. Niestety…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Geist, po tym, jak w poprzedniej części z nieznanych i niezrozumiałych powodów zniszczył świat, wędruje sobie po pustyni, od czasu do czasu walcząc z nasyłanymi przez Death Force robotami. Ludzie są jednak prawie jak karaluchy. Niektórzy mieszkańcy Jerry zdołali przeżyć i schronić się w zaawansowanej technologicznie fortecy. Pod przywództwem uważającego się za boga Krausera, sprawiającego wrażenie psychopaty i megalomana cierpiącego na syndrom Edypa oraz cały zestaw zaburzeń sierocych (dużo jak na jednego człowieka), starają się jakoś odbudować swoje życie. Niestety, jak szybko się okazuje, ich traktujący choroby psychiczne jak pokemony (tzn. łapiący je wszystkie jak leci) lider ma jakieś wąty do Geista, swego brata z jednej próbówki. Jakie dokładnie pretensje zamierza zgłosić, trudno powiedzieć: scenarzyści nie raczyli nas o tym poinformować.

Pod względem fabularnym druga część MD Geist dość poważnie różni się od pierwszej. O ile bowiem tamtą, mimo niespodziewanego rozwiązania głównego wątku i dość niekonwencjonalnego podejścia do kwestii zdrowego rozsądku, jeszcze dało się oglądać, o tyle o dwójce powiedzieć tego nie można. Intryga tu przedstawiona jest zjawiskiem bardzo ciekawym, lecz niestety tylko z akademickiego punktu widzenia. Po jej prześledzeniu trudno powiedzieć o niej coś z sensem, głównie dlatego, że ona najzwyczajniej w świecie sensu nie posiada. Po zawiązaniu akcji dochodzi bowiem do szeregu dość niezrozumiałych zdarzeń, w trakcie których liczne, bliżej niezidentyfikowane indywidua dokonują różnych pozbawionych widocznego celu działań. W ich trakcie tytułowy bohater dostaje się w obszar nieciągłości fabularnej, w wyniku czego dokonuje skoków przez dziury fabularne z miejsca na miejsce. Konsekwencje tego są tragiczne, zarówno dla postaci, jak i fabuły oraz wystroju wnętrz. Owocuje też śmiercią dziesiątek niewinnych osób, w tym jednego bardzo irytującego bachora. Widzowi natomiast nie pozostaje nic innego, jak patrzyć na to z oczami rozszerzającymi się ze zdziwienia i pukać się w głowę. Intryga jest po prostu psychodeliczna. Bije na głowę nawet najgorsze odjazdy spod znaku studia Gonzo.

Oczywiście nie tylko fabuła się liczy. Wiele anime na przykład opiera swą siłę na postaciach. Sympatyczni i dający się lubić, lub skomplikowani i wielowarstwowi bohaterowie są tym, co może przykuć widza, nawet mimo innych wad produkcji. MD Geist II nie zawiera ani jednych, ani drugich. Wprawdzie trudno oczekiwać po trwającej łącznie 91 minut produkcji, że zdoła w należyty sposób rozbudować osobowości bohaterów, jednak postacie występujące w drugiej części są jedna w drugą antypatyczne. Główny bohater to prymityw i ciemniak, jakich mało. O jego oponencie przypadkiem wiadomo, że urwał się z tego samego psychiatryka, co Geist. Vaiya zachowuje się zupełnie inaczej niż w poprzednim filmie. Owszem, tłumaczą ją problemy z główką, jakich się nabawiła, ale w anime przydałaby się choć jedna zdrowa na umyśle postać. Biegający w tym towarzystwie dzieciak jest irytujący, a scena jego śmierci to jeden z nielicznych plusów filmu. O pozostałych postaciach należy powiedzieć, że są, choć w sumie nie wiadomo, po co.

Porzućmy więc bohaterów i przyjrzyjmy się stronie technicznej. Jak zapewne wielu czytelników zauważyło, filmy słabe fabularnie dostają często na Tanuki niskie oceny także za grafikę i muzykę. Czy zastanawialiście się kiedyś, czym jest to spowodowane? Prawdę mówiąc, ja przez wiele lat wierzyłem, że winę za taki stan rzeczy ponoszą mechanizmy psychologiczne ludzkiego mózgu. Podejrzewałem siebie (i w mniejszym stopniu swoich współpracowników) o to, że zrażony kiepską fabułą nie potrafię obiektywnie ocenić warstwy technicznej. Jednak wzbogacony o doświadczenie życiowe dochodzę do wniosku, że faktycznie jest inaczej. Niestety smutna prawda jest taka, że większa część kosztów nakręcenia anime to jego oprawa audiowizualna. Jej stworzenie wymaga zespołu zdolnych i doświadczonych specjalistów. Napisanie scenariusza to w porównaniu z kosztami wynajęcia grafików i muzyków mały wydatek. Dlatego też te serie, którym starcza na porządny zespół, zwykle stać też i na speca od fabuły. Te, którym nie starcza i muszą oszczędzać na fajerwerkach i wodotryskach, oszczędzają też na scenariuszu. I oto rezultaty.

Jak można się domyślić po tych przydługich dywagacjach, grafika nie zachwyca. Owszem, można to usprawiedliwiać, powołując się na wiek produkcji, ale naprawdę w tym samym roku powstało też Vision of Escaflowne, filmowa adaptacja X i któraś produkcja z cyklu Tenchi Muyo!, czyli tytuły dużo ładniejsze. Na ich tle to anime ze swoją drewnianą animacją wypada marnie. Co się zaś tyczy muzyki i udźwiękowienia, to smutna prawda jest taka, że to nie Youko Kanno odpowiadała za ścieżkę dźwiękową, a do jej nagrania też nie wynajęto Filharmonii Warszawskiej. Nie znaczy to, że udźwiękowienie jest okropne. Przeciwnie, jest nawet niezłe. Ba! Powiedziałbym, że muzyka pospołu z grafiką są najmocniejszymi punktami tego tytułu. Niemniej jednak nie wystarczają w żaden sposób, żeby uratować skończonego gniota.

W zasadzie nie mam pojęcia, jak można było skopać tę produkcję. Fabuła tak naprawdę jest prosta i sprowadza się do pojedynku dwóch antybohaterów. Powinna przebiegać w sposób zupełnie prostolinijny i zakończyć się bez żadnych trudności. Tymczasem wątki rwą się i mieszają jak kłębek włóczki w mikserze. Niestety wystarczy to, żeby uwalić nawet dość prostą w końcu i nieskomplikowaną strzelankę, jaką jest MD Geist. Anime tego nie polecam nikomu. Stanowi po prostu jakiś okropny odpad produkcyjny. Owszem, widywałem już gorsze tytuły, ale były one bardzo nieliczne.

Zegarmistrz, 8 lipca 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Central Park Media
Projekt: Kazutaka Miyatake, Kouichi Oohata, Toshiharu Murata, Yoshio Harada
Reżyser: Kouichi Oohata
Scenariusz: Kouichi Oohata, Riku Sanjou
Muzyka: Yoshihisa Hirano