Komentarze
Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2
- Zróbcie kategorię o filmach CG : chou : 5.01.2019 16:56:43
- Re: Jedno z najgorszych... : chou : 5.01.2019 16:55:14
- najgorsze anime : dominik : 31.12.2017 00:01:25
- Re: R3 : The Beatle : 18.06.2017 17:27:59
- Re: R3 : Kaioken : 18.06.2017 17:21:06
- Re: R3 : The Beatle : 13.06.2017 19:40:23
- Re: R3 : Saber : 13.06.2017 18:58:02
- Re: R3 : Kaioken : 13.06.2017 17:05:58
- Re: R3 : Kaioken : 7.06.2017 16:00:54
- R3 : pp : 4.03.2017 22:46:01
Moim zdaniem kliknij: ukryte Lulu nie zginął to było kolejne przedstawienie, w końcu wie jak manipulować ludzmi
Piekne...
a) był neśmiertelny, więc Suzuku zabić go nie mógł
b) Nunnaly poznała jego przeszłość po dotknięciu go
c) C.C zwracając się do niego odchiliła glowe do tyłu, jakby właśnie do kierowcy
Niewykorzystane wątki. Owszem. Nie lubię dłużyzn pokroju Naruto czy Bleach'a, ale tutaj bardzo pożałowano nam sporego kawałka fabuły. Serie 25‑odcinkową spokojnie można by przekształcić w 50‑odcinkową ^^. Wtedy lepiej poznalibyśmy postacie i może nie zatracilibyśmy się w fabule.
Bardzo wkurza mnie zarzucanie braku logiki CG. Jeżeli coś jest dla was niejasne – po prostu nie zrozumieliście i tyle.
Ogólnie oceniam, łącznie obie na 9/10. ;]
-1 za brak dodatkowych 25 odcinków ! xP.
Dobre!
SPOILER: kliknij: ukryte Ale i tak szkoda Lelucha
Piękne
Pokazuje, nie to jak zmieniają się ludzie których znamy, ale to, że oni się nie zmieniają. Tylko my tracimy w ich wiarę, to przykre ale takie rzeczy (nie pisze o anime, tylko o życiu. Czyli o tej utracie wiary) naprawdę się zdarzają. Mówię wam. Aż poezje chce się pisać. Ale co ja będę się rozpisywał na temat mojej pokrętnej ideologi. Anime 10/10 i już.
Co do serii 3, to nie wydaje mi się. Jednak gdyby twórcy chcieli opisać Geas mogłoby być ciekawie, ale to nie byłoby to samo. A jeśli chcieliby dalej poprowadzić plany naszego bohatera, to nie wiem jak wam, ale ja na początku ostatniej sceny, myślałem że to facet w słomkowym kapeluszu.
A koniec jest i dobry i zły.
...
Code Geass R2 jest niczym sen szaleńca – chaos, destrukcja, wybuchy, niewytłumaczalne zdarzenia, kulejąca logika, akcja pędząca na łeb, na szyję, kolorowe, lśniące mechy, kolorowe, lśniące budynki, drogi, oczy… zwroty akcji wyduszające z widza ostatni oddech… tak, to może robić wrażenie. I zniesmaczać jednocześnie. Kocioł emocji, barw, eksplozji wciąga i nie popuszcza do samego końca.
Widz patrzy na to wszystko i myśli sobie: „Co za chory świat! Nie chciałbym tam żyć. Oni naprawdę traktują to wszystko tak poważnie? ".
Wizyty w pokręconych snach bywają męczące.
Anime na miarę „naszych czasów”.
n/c
Serdecznie polecam sciagniecie sobie piosenki Continued Story, ktora jest ostatnim soundtrackiem z anime. Olbrzymim plusem jest to iz zakonczenia tak naprawde nie ma. kliknij: ukryte Jest wiele kwestii spornych np.
Skoro Lelouch zabil Charlesa i jego pieczec przeszla na niego to czy na pewno zginał? ;>
Albo skoro Suzaku dostał rozkaz „ŻYJ!” to czy jest niesmiertelny?
Mozna dyskutowac nad tym wieki, lecz nie chcem zobaczyc nastepnej seri poniewaz ostatni odcinek jest IDEALNYM zakonczeniem calej serii wedlug mnie.
Serdecznie polecam kazdemu i prosze sie nie zrazac po paru odcinkach jezeli sie nie spodoba (spotkalem sie z wieloma przypadkami) poniewaz potem bedziecie zachwyceni :) nie znam osoby ktory by przynajmniej powiedziala „anime jak kazde inne” to jest Code Geass!
Zamaskowano spoilery (ile można…) – Moderacja
"- I jak, lepiej?
- Lepiej, lepiej! Ale ja bym chciał, żeby było jeszcze lepiej!
- W takim razie zalecam jeszcze więcej sportu.”
Jakkolwiek nie oddaje zapisanie owego dialogu w ten sposób dosyć zabawnego efektu konfrontacji pacjenta ze znudzonym lekarzem, nie to było moim celem.
Przywołanie tejże reklamy miało cel inny: drugi sezon Code Geass to po prostu Jeszcze Więcej.
Jeszcze więcej wybuchów, walk kilkumetrowych rycerzy‑robotów, jeszcze więcej patetycznych monologów, jeszcze więcej pokazywania bohaterek w bieliźnie… Jeszcze więcej nonsensów, dziur fabularnych i idiotyzmów.
Tej serii po prostu nie sposób odbierać poważnie. Problem w tym, że trudno ustalić, na ile to jest działanie zamierzone twórców, a na ile „tak wyszło”. Miałem tu i ówdzie okazję porównać serię Serial Experiments Lain do fimów Davida Lyncha, ze względu na niezwykłą atmosferę. Tu też dokonam takiego porównania, ale z innych przyczyn. I w Code Geass, i w filmach Lyncha ni cholery nie wiadomo, o co chodziło twórcy. Dlatego powstrzymuję się od oceny, a opisuję jak jest.
Zatem mamy w serii w większości tych samych bohaterów, czyli bishounena, na którego ktoś powinien zrzucić szesnastotonowy ciężar („So much for pathos!”); białego rycerza (który tym razem próbuje być przedstawiony jako mniej jednoznaczny, a wychodzi, jak poprzednio, na idiotę, ale jeszcze do tego niespójnego); wielkiego złego (dosłownie wielkiego), więcej postaci obdarzonych nadnaturalną mocą, jeszcze jednego Highlande… Nieśmiertelnego, a także całą masę innych, mniej lub bardziej ważnych postaci, które zachowują się w sposób mniej lub bardziej pozbawiony sensu.
Dodatkowe atrakcje: najbardziej idiotyczny pojedynek szachowy, jakie dane mi było widzieć („Szach mat!”); przeżywalność postaci w celu wprowadzenia ich potem w najbardziej dramatycznym momencie jeszcze bardziej absurdalna, niż poprzednio (co tam rozstrzelanie przez oddział policji, tu mamy taktyczny ładunek, zdolny zdezintegrować obszar o promieniu stu kilometrów; czujecie, jakie daje to możliwości nieuzasadnionego wskrzeszania postaci?); pseudofilozoficzny metafizyczny i nietrzymający się kupy bełkot.
Przy okazji komentowania poprzedniego sezonu zupełnie ominąłem takie kwestie jak grafika czy muzyka; są bowiem poprawne. Design postaci jest trochę irytujący (czaszki Leloucha czy C.C. przypominają troche gadzie, postaci są patykowate, oczy mają wielkie i błyszczące), ale to kwestia osobistych preferencji.
Nie lubię komputerowej animacji wplatanej do rysunków, przynajmniej dopóki stanie się nieodróżnialna od tychże; tutaj się pojawia i to widać.
Openingi są słabe, ale skoro można je przewinąć, nie specjalnie mi to przeszkadzało. Muzyka podczas trwania serialu jest. Niezapamiętywalna.
Generalnie sympatyczne, montypythonowskie (nadal nie wiem, czy zamierzenie) momentami, widowiskowe i skrajnie durne. Plus transformersy na wrotkach.
Minusy (niezwiązane z grafiką, choć, moim zdaniem, była w porządku, a już na pewno nie ze wspaniałą muzyką:
-Kallen potraktowana jako fanserwisowa maskotka‑te ciągłe przebieranki, poza tym jej rola została zminimalizowana do latania mechem
-Ainya powinna dostać więcej czasu dla siebie. W końcu ten „brak wspomnień” jest w sumie interesującym fundamentem i można było na nim zbudować ciekawą postać
-Rolo‑budowanie więzi między nim a Lulu ograniczyło się do paru zdjęć, breloczka do telefonu i powiedzenia „jak skończymy, to pomogę ci w lekcjach” (autentycznie). A ja chciałam, żeby Lulu sobie nie uświadamiał, że traktuje go jak brata. Bo pod koniec zrozumiał
-Matka Lulu‑ratunku, co oni zrobili! Pod koniec nastrój naprawiony, cała prawda ujawniona ale… wyszło niedoskonale
-Ojczulek Lulu‑no razem z matką zaserwował dziecku horror i nie kupił popcornu. Zrobili z niego taki mdły, zły charakter
-Jak już wspomniano – kto ma mecha, ten ma władzę
-Li Xingke zapowiadał się świetnie, a później o nim zapomnieli. I o jego „drobnym problemie” też. Facet pewnie dożył setki
-Milly – jedyna dziewczyna w telewizji. Prognoza, informacja, katarynka. Kobieta pracująca.
-V.V. był, ale jakby go nie było. Niemożliwe a jednak
-Bismarck – śmiech na sali, ktoś wie o czym mówię? Zupełnie nie wykorzystany potencjał!
-wszechobecna amnezja – taki element komiczny, nie da się ukryć. Gdzie nie spojrzałam, tam ktoś albo o czymś ważnym zapominał, albo właśnie sobie przypominał.
Plusy:
-Nunnally w 1. serii była nieświadomą niczego kochaną siostrzyczką by nagle diametralnie się zmienić. W pewnym momencie mną wstrząsnęła. Ach, a co do spekulacji, w jaki sposób pod koniec poznała przeszłość Lulu – nie miała Geass, chyba po prostu ją zahipnotyzował, by zrozumiała
-Suzaku – o tak, teraz go polubiłam. Się chłopak spisał. Chociaż nadal mam wrażenie że Clamp próbował stworzyć takiego dużego Syaorana, to mimo wszystko… LIVE!
-Nina – z początku jej mania na punkcie Euphy była wkurzająca, ale później mała nieporadna kujonka dorosła i zaczęła myśleć, a nie tylko poddawać się emocjom. Duży plus i respekt
-Villetta i Ohgi – polubiłam ich, za cały ich związek i w ogóle, fajni byli. No i początek, gdy Villetta ganiała się z Lulu…byłam skołowana, ale miło było popatrzeć
-Sayoko rlz! Nic dodać nic ująć!
-Shirley‑w 1. i 2. ta sama. kliknij: ukryte Jej śmierć była jednym z tych bardziej emocjonujących momentów. W ogóle, choć odegrała małą rolę, to jednak dało się ją zauważyć.
-Nasz kochany Orange Boy, któremu przypadła ciekawa rola. A już ostatnia scena z jego udziałem to śmiech przez łzy
-Erozja gruntu. Kto oglądał, wie, co mam na myśli. Dobrze wykorzystane i wreszcie przełamało schemat.
-C.C. – trochę jej za mało tu było i czuć niedosyt, ale od momentu, gdy kliknij: ukryte traci pamięć, było dość ciekawie. Szkoda, że tak szybko ją odzyskała. No a poza tym to całe knowanie z Marianne i spółką było takie denne. . Ale nie przeszkadzała mi. Zawsze ta wiedzma i jej devil
-No i w końcu on. Mój faworyt. Jego zakończenie zszokowało mnie nie mniej niż hipnoza Euphy. To było świetne i tego właśnie oczekiwałam, żadnych głupot „i żyli długo i szczęśliwie”. Ta seria zasłużyła na takie zakończenie. Lulu o wielu twarzach. Największy plus. Seria może i rozrywkowa, jednak rozrywkowe jest także Shugo Chara, więc lepiej tego zwrotu nie używać (mimo wszystko w CG jeszcze umieją się ubrać)
Acha, i jeszcze jedno. Jak zobaczę jakieś jeszcze porównanie do Raito, to wyśledzę i utłukę. Lighta nikt nie obchodził, był gotów zabić nawet własnego ojca i uważał się za boga. Nie miał uczuć i był wkurzający. Kropka przecinek
Gratuluję autorce recenzji. Świetna. Spodobał mi się opis i w 90 % się z nim zgadzam. Seria powinna być dłuższa i ukazać pozostałe wątki.
...koniec... ?
W CG było/jest wszystko, fabuła która nie raz zaskoczy, wspaniała muzyka, bardzo dobrze przemyślane charaktery postaci, można by jeszcze tego powymieniać…*
Koniec był tak zaskakujący że na pewno nie go zapomnę. Szkoda ze już koniec, podobnie jak Pani niżej nie będę mógł przestać o tym myśleć.
kliknij: ukryte Zwłaszcza o tym ze Lulu zginął i już nie zobaczę C.C. T_T
*...ogólnie oceniam CG 10/10
Mimo to jest to jedno z najlepszych anime które oglądałam
Mnie się bardzo podobało.
Podobała mi się historia Sukazu i Leloucha, nie ma to jak męska przyjaźń :).
Świetna seria.
Żądza krwi
Zakończenie było najlepsze z możliwych, więc czemu już tydzień chodzę po domu z łzami w oczach( płaczem wybucham tylko jak jestem u siebie, bo rodzice nie tolerują mojej anime‑magna‑mani), czemu wciąż snuję teorie spiskowe na temat powrotu kliknij: ukryte Leloucha w ewentualnych, dalszych seriach, czemu nie mogę po nocach spać, dlaczego chcę zamordować scenarzystę w jakiś wyjątkowo brutalny i okrutny sposób?
Nie wiem. Ja chyba naprawdę się zakochałam. Nie tylko w Lulu, ale tez całej serii, oprawie graficznej i muzycznej, pokochałam nawet tego diabelnego Suzaku, szkoda, że to tylko 25 odcinków. Obejrzałam je jednego dnia.
10/10 – za wszystko razem i wszystko z osobna.
Ach ten Lulu
...
Swoją drogą jakim durniem trza być by porównywać Code Geass do Death Note… pomijając już ten szczegół to anime (Code Geass) to jest PRZERYSOWANY (innymi słowy kopia) Gundam 00 , nawet główny bohater do złudzenia przypomina tego z Gundama (Setsuna F. Seiei). Jedyne co odróżnia ten tytuł od w/w to środki jakich używają by osiągnąć zamierzony cel – który także jest identyczny.
Grafika – w dzisiejszych czasach chyba nie może być „kiepska” ,a może jednak?
Muzyka – kilka fajnych wstawek i nic poza tym.
Fabuła – beznadzieja… dlaczego ?? Obejrzyjcie Gundam 00 – innymi słowy walka o pokój by stworzyć lepszy świat jest już NUDNA! Miałem nadzieje ,ze Lelouch zniszczy wszystko ,w końcu ludzie i tak dążą do samozagłady więc dlaczego im w tym nie pomóc.
Nie będę się rozpisywał na temat bohaterów bo po co?? Chyba każdy widzi co się dzieje a ich intencje są oczywiste od samego początku.
Reasumując jest to dobre anime aczkolwiek nic specjalnego, na pewno nie na tyle by otrzymać ocenę 10/10. Lelouch przypadł mi do gustu, ale te ciągłe zwroty akcji ,zmiana stron przez wrogów itp itd wprowadzały zbędne uczucie chaosu.
Zakończenie ? co tu dużo mówić, spodziewałem się czegoś innego, czy mnie zawiodło?? Może w pewnym sensie tak ale to i tak nie było najgorsze rozwiązanie tego „problemu”.
Komu bym polecił ten tytuł ?? każdemu kto lubi oglądać anime gdzie toczy się walka między rzeczywistością a ideałami.
Moja opinia o anime CG
Nie zdarzyło mi się jeszcze po żadnym filmie/anime płakać a zakończenie CG R2 mnie zmiażdżyło. Nie mogłem się długo pozbierać (oglądałem je z 10 razy i za każdym razem płakałem) – (uwaga opis zakończenia) kliknij: ukryte sama scena śmierci Leloucha jest idealnie zrobiona – wyciszenie, w tle lecą wspomnienia, szept gł. bohatera i włączenie się genialnej muzyki wraz z ostatnich tchnieniem. Do tego niesamowity płacz Nunnaly w momencie gdy tłum wiwatuje i się cieszy… Naprawdę nic mnie w życiu nie wzruszyło tak jak ta scena. Zakończenie jest IDEALNE i nie widziałem lepszego rozwiązania akcji i jednoczesnego zakończenia serii (3ci sezon nie powstanie wbrew temu co mówią niektórzy, chyba że na podstawie mangi alternatywnej, która dopiero wychodzi ale jest IMO o wiele gorsza od oryginalnej).
Anime jest zdecydowanie lepsze od wszystkich pozstałych jakie oglądałem – nie jest płytkie i bez pomysłu – co chwila zaskakuje. Bez wahania daję 10/10.
Ci co wolą serie pierwszą oglądają CG dla akcji, a to dla mnie wcale się nie liczy. Tak samo niektórzy patrzą na Elfen Lied – „golizna, krew – to lubię!”, kiedy to właśnie przesłanie i wątek fabularny jest najważniejszy. Niektórzy ludzie są niesamowicie płytcy :|
Jak dla mnie KAŻDY fan anime powinien oglądnąć CG – proszę nie sugerować się komentarzami innych – pierwsza seria jest super, ale to dzięki drugiej można w pełni zrozumieć i docenić głębie CG.
Aha – oglądnąłem naprawdę sporo anime i wiem co mówię ;).CG jest bezkonkurencyjne.
Ciężka decyzja
Zamaskowano spoilery.
Moderacja