Komentarze
Ginga Eiyuu Densetsu
- Re: 10/10 : ryuu : 22.01.2022 16:34:04
- Re: 10/10 : Bez zalogowania : 22.01.2022 02:11:14
- 10/10 : Warmupek : 25.06.2020 10:18:38
- Galaktyczne wojny w starożytnej animacji. : Xaven : 28.05.2020 00:20:13
- Staroć : Weiter : 23.04.2020 18:31:42
- Kocham, kocham i jescze raz kocham : Nihilista : 30.05.2016 15:23:01
- Coś wyjątkowego. : yantar : 2.01.2015 16:42:19
- Re: Nie dałem rady : T1aur : 9.05.2014 13:29:28
- Re: Nie dałem rady : Miner77 : 14.10.2013 19:51:20
- Re: Nie dałem rady : Brettygud : 4.09.2013 13:29:22
Niesamowita
Epicka saga zrealizowana ze wspaniałym rozmachem
Co do samego zaś anime to byłem (jestem dalej?) pod wielkim wrażeniem po obejrzeniu.
Rozmach przedstawionego świata jest niesamowity. Widać to chociażby w mnogości bohaterów – jest ich mnóstwo a każdy ma swoją własną historię i własny udział w fabule – często bardzo ważny. Bardzo podobało mi się to, że postaci pojawiały się jako conajmniej trzecioplanowe, a potem wyskakiwały na plan pierwszy. Przede wszystkim jest tu jednak ukazana strategia i taktyka. Obaj – Reinhard von Lohengramm i Yang Wenli są geniuszami, ale w przeciwieństwie do takich Lighta i L'a z Death Note (nie, nie mam zamiaru tych serii porównywać, bo poza tym jednym motywem niewiele mają wspólnego) operują na zupełnie różnych falach, a i poszczególne zwycięstwa nie są zasługą wyłącznie któregoś z nich, dzięki czemu nie ma się tu wrażenia „pojedynku na genialność”. Nie ma tu też Geassowych strategii polegających na wygrywaniu nowszym modelem broni, kliknij: ukryte a wchodząc w szczegóły – pojawia się dokładnie raz i ponosi z resztą klęskę.
Jest to 110 odcinków, ale za nic nie spotkamy tam fillerów, nie ma się też uczucia niedosytu – wątki zostały wyeksploatowane na tyle na ile trzeba. Ja ze swojej strony byłem przynajmniej parę razy zaskakiwany przez twórców, ale nigdy to nie psuło dalszej przyjemności z oglądania, nawet kiedy we wczesnej fazie serii kliknij: ukryte zginął Kircheis, a potem parędziesiąt odcinków przed końcem Yang.
Co do wykonania technicznego, to grafika mnie się bardzo podobała – pasuje do epickiego klimatu tej serii – całe szczęście nie ma tu CG, bo tylko popsułoby to efekt. Animacji zarzucić też wiele nie można. Przyznam też, że o dziwo spodobały mi się dwa z bodajże czterech openingów. O dziwo, bo wszystkie śpiewane są po angielsku. Muzyka w środku serii jest zaś – jak wspomniał z resztą autor recenzji – wspaniale dopasowana do sytuacji.
Jeśli miałbym wymienić jakieś wady to chyba tylko to, że – mimo, że bitwy są widowiskowe – strzelające lasery są tutaj paskami. Da się to pewnie wyjaśnić wiekiem serii, tyle że w sumie nie trzeba – nie psuje to w żaden sposób przyjemności z oglądania, a równoważą to z nawiązką piękne projekty statków flagowych (Brunhilda?) i nie tylko.
Jednym zdaniem – w pełni zasłużona dziesiątka – oglądać, jeśli tylko wojenne klimaty nie odpychają.