Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 3
Średnia: 3,67
σ=2,05

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shinesman

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1996
Czas trwania: 2×27 min
Tytuły alternatywne:
  • Special Duty Combat Unit Shinesman
  • Tokumu Sentai Shinesman
  • 特務戦隊シャインズマン
Widownia: Seinen; Postaci: Pracownicy biurowi; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Supermoce
zrzutka

Pracownicy biurowi ratują świat! Nie no, szczerze mówiąc – właściwie czemu by nie?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Zapewne tylko bardzo zaawansowani fani wiedzą, co w kontekście japońskiej animacji oznacza słówko sentai. Skracając długą i barwną historię gatunku napiszę tylko, że odnosi się ono do charakterystycznej grupy superbohaterów, najczęściej liczącej pięć osób, koniecznie ubranych według kolorystycznego kodu. Dla widza polskiego najbardziej znanym przykładem będzie powstały w USA cykl Power Rangers, dla którego inspiracją były znacznie starsze produkcje japońskie. Na przestrzeni lat powstały niemal wszystkie możliwe warianty, przeróbki oraz parodie, co więc tym razem wymyślono nowego?

W swojej dziewięciotomowej mandze Kaim Tachibana postanowił docenić trochę tych, którym rzadko – nawet na kartach komiksów – udaje się zostać superbohaterami. Nie znajdziemy tu nastolatków z ADHD: ratowanie świata złożono w odpowiedzialne ręce pracowników wielkiej firmy o niezwykle stosownej nazwie Right. Najnowszym nabytkiem w drużynie superherosów jest Czerwony – młody i obiecujący Hiroya Matsumoto. Do firmy przybył niedawno i ku swemu głębokiemu zdziwieniu dowiedział się, że jego obowiązki będą wykraczać daleko poza biznesowe rozmowy z klientami. Teraz wraz z towarzyszami, przyodzianymi w eleganckie kolory: Szary, Mszystozielony, Sepię i Łososiowy, będzie bronił Ziemi przed inwazją wrednych najeźdźców. Oczywiście przybyszów z innej planety, na co dzień także ukrywających się pod postacią biznesmenów w wielkiej firmie (skądinąd mającej częste kontakty handlowe z koncernem Right). Sumienne wypełnianie służbowych obowiązków to powód do dumy każdego urzędnika, a Matsumoto zamierza udowodnić, że jest doskonałym pracownikiem biurowym, godnym stanowić wzór dla swojego młodszego braciszka!

Formalnie rzecz biorąc jest to parodia, jednak parodia bardzo łagodna, raczej zabawa konwencją niż próba obnażenia jej braków. Wbrew pozorom to chyba najlepsze wyjście – nabijanie się z piątki gości w obcisłych kolorowych strojach, przybierających przed atakiem dziwne pozy, to, umówmy się, kopanie leżącego, który nigdy nawet nie próbował się bronić. Tak, konwencja jest idiotyczna sama w sobie, ale… Ale z jakiegoś powodu pozostaje popularna od kilkudziesięciu lat po obu stronach oceanu. Wśród dzieci, to prawda, ale te dzieci kiedyś dorastają i czasem lubią sobie przypomnieć, czym to zachwycały się kiedyś – nawet jeśli dzisiaj już mogą tylko śmiać się ze swojej naiwności. Tak więc humor Shinesmana nie bierze się z wyśmiewania schematów, a jego źródłem są przede wszystkim dwa elementy. Po pierwsze, przewidywalność. Wiemy, co się za chwilę stanie. Po prostu wiemy. Widzieliśmy to już. To oczywiste, że jeśli na Ziemię przybywa Piękna i Rozpuszczona księżniczka Wrednych Obcych, to musi się ona zetknąć z bohaterem i zostać zauroczona jego wdziękiem osobistym. To oczywiste, że nasza drużyna poradzi sobie w każdej sytuacji i z każdym przeciwnikiem. To oczywiste, że Głównym Złym nic się nie stanie, bo muszą przecież doczekać do końca cyklu. To wszystko oczywiste, więc bawi właśnie to, że umiemy powiedzieć „o, a on za chwilę…” – i że to się musi sprawdzić. Po drugie natomiast, nietypowy obiekt superbohateryzacji (Radę Języka Polskiego uprzejmie proszę o dodanie tego słowa do słowników, jako że jest mi niezbędne w pracy zawodowej). Tym razem dzielni bohaterowie walczą za pomocą superwizytówek i innych podobnych rekwizytów, a „w cywilu” także doskonalą się w swoim fachu – profesjonalny sposób wręczania wizytówki przez Matsumoto budzi głęboki podziw jego braciszka, który marzy o tym, by w przyszłości zostać równie wspaniałym pracownikiem biurowym.

Anime na pewno sporo zawdzięcza sympatycznej grafice – trochę anorektyczne i trochę kanciaste postacie były przyjemne dla oka, kojarząc się odlegle z Sailor Moon. Równie udany był dobór kolorów, a projekty zarówno kombinezonów bojowych bohaterów, jak i skomplikowanych (koniecznie kolczastych) zbroi Tych Złych, również przypominały podrasowane wspomnienia z dzieciństwa. Pewną wadą były wyraźne oszczędności, przede wszystkim nieruchome postacie na planszach tła, zastygłe w jednym geście nawet wtedy, gdy na pierwszym planie poruszali się bohaterowie. Muzyka nie zapadła w pamięć – początkowa piosenka wydaje się szalenie typowa i tylko przyglądając się tłumaczeniu słów widzimy, że jest to parodia czołówek tego typu serii, zawierająca wzniosłą pochwałę pracy urzędniczej.

Dwuodcinkowa historia, oparta luźno na mandze (w której nie występuje w ogóle księżniczka Shiina), jest oczywiście niekompletna, zostawiając wątki luźno wiszące w powietrzu. Trudno jednak policzyć to jako poważną wadę. Jeśli oglądaliśmy chociaż kilka odcinków Power Rangers, możemy przecież spokojnie włączyć się od środka w dowolną serię z tego cyklu, prawda? Tak też jest i tutaj, wspomniana wyżej przewidywalność sprawia, że tak naprawdę wiemy doskonale, co wydarzy się później, i wrażenie, że oglądamy dwa odcinki ze środka opowieści, w niczym właściwie nie przeszkadza. Pojawia się tylko pytanie, czy kompletna ekranizacja mangi nie byłaby lepsza? Owszem, ryzykowałaby popadnięcie w nadmierny idiotyzm i przejście od celowej naiwności do niezamierzonego wygłupu. Z drugiej strony jednak, niewykluczone, że powstałby sympatyczny tytuł dla wszystkich tych, którzy chcieliby sobie przypomnieć zabawne i naiwne „bajki” z dzieciństwa. Im właśnie polecam tę krótką OAV, pozostałych raczej zniechęcam – nic tu atrakcyjnego nie znajdą.

Avellana, 9 grudnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Animate Film, Production I.G.
Autor: Kaimu Tachibana
Projekt: Akiharu Ishii, Atsuo Tobe
Reżyser: Shin'ya Sadamitsu
Scenariusz: Hideki Sonoda
Muzyka: Yoshihiro Ike