Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 9/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
G-9
- G-九
Odważna produkcja, zawieszona gdzieś pomiędzy animacją i komiksem, wymykająca się łatwym klasyfikacjom.
Recenzja / Opis
W zrujnowanym, opustoszałym mieście budzi się kobieta. Jest naga, nie pamięta niczego, nawet swojego imienia. Na obu dłoniach ma znaki, z których jeden brzmi „Agarta”, a drugi – „Yokoshima Ryu Zama” – niszczyciel smoków. Okrywając się znalezionym w ruinach płaszczem, bohaterka kroczy przed siebie, nie wiedząc, gdzie i dlaczego podąża. Stopniowo odzyskuje poczucie rzeczywistości, gdy niespodziewanie pojawia się potwór. Bezimienna bohaterka rzuca się do ucieczki, biegnąc z zaskakującą prędkością. Nagle w jej głowie rozbrzmiewa głos, należący do kogoś, kto wydaje się ją znać. Nazywa ją Agartą i nakazuje stanąć do walki z potworem. Agarta podejmuje wyzwanie, zaś walka okazuje się kluczem do jej wspomnień.
To anime (o ile można tu użyć tego słowa, o czym niżej) jest nietypowe. Trudno je zakwalifikować gatunkowo. Całość dzieli się wyraźnie na fragmenty (podział ten podkreślono zmiennym natężeniem barw oraz muzyką), z których niektóre mają charakter refleksyjny, pozostałe zaś to akcja i walka. We fragmentach spokojnych barwy są zszarzałe, zaś muzyka nastrojowa. W bardziej dynamicznych mamy wyrazistą czerń i biel, zaś w podkładzie leci szybki i drapieżny rockowy utwór. Co ciekawe, przez krótką chwilę mamy tu także kolory. Rolą bohaterki okazuje się walka ze smokami, jednak nie są to znane nam z opowieści fantasy bestie (mimo że wyglądają podobnie), ale pasożyty lęgnące się w ludzkiej jaźni. Do tego sceny ze wspomnień Agarty pokazują surrealistyczne laboratorium z człekokształtnymi maszynami. Wszystko to nadaje filmowi niecodzienny klimat.
G‑9 to przykład bardzo oryginalnego podejścia do animacji. Ta krótkometrażówka przypomina bardziej underground artystyczny niż wysokobudżetowe serie z wielkich studiów, nawet jeśli w napisach znajdziemy nazwę Toei Animation. Wszystko tu jest wyrażone przy pomocy czarno‑białych obrazów, rysowanych dynamiczną, nie zawsze dokładną kreską. Animacje pojawiają się sporadycznie i dotyczą głównie efektów dodatkowych. Godne uwagi jest to, że kreślone tuszem kanji służą tu jako onomatopeje (zabieg stosowany przez niektórych twórców mangowych, takich jak choćby Oh!Great). Można powiedzieć, że mamy do czynienia z czymś, co można nazwać syntezą komiksu i animacji.
Z ciekawości zacząłem szukać informacji na temat autora tegoż filmu, licząc, że tak jak kiedyś odkryłem Makoto Shinkaia, tak teraz znajdę podobny diament. Nic z tego, Keita Amemiya nie ma na koncie żadnych podobnych produkcji, jedynie kilka drugorzędnych tytułów, mimo że pracuje w tym biznesie od dawna. Ciekawe, co skłoniło go do stworzenia od podstaw, niemal samemu, tak intrygującej produkcji. Niezależnie od tego, G‑9 z pewnością warto obejrzeć, jeśli jesteście ciekawi, czy w Japonii tworzy się coś oprócz serii z wielkookimi panienkami i gigantycznymi robotami. Ten film pokazuje zupełnie inne oblicze azjatyckiej animacji, mniej znane, jednak równie ciekawe.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Toei Animation |
Autor: | Keita Amemiya |
Projekt: | Keita Amemiya |
Reżyser: | Keita Amemiya |
Scenariusz: | Keita Amemiya |
Muzyka: | Kouji Endou |