Komentarze
Toradora!
- komentarz : xx : 17.01.2024 14:12:34
- komentarz : Bezczelny typ : 17.01.2024 10:35:39
- komentarz : Bezczelny Typ : 17.01.2024 10:27:50
- komentarz : IKa : 17.01.2024 10:16:26
- komentarz : Bezczelny Typ : 17.01.2024 10:06:02
- komentarz : Sugestia : 17.01.2024 08:27:13
- komentarz : Na temat Toradora : 17.01.2024 08:15:18
- komentarz : Bezczelny typ : 16.01.2024 18:31:33
- komentarz : Zomomo : 16.01.2024 13:39:05
- komentarz : Bezczelny Typ : 16.01.2024 13:07:58
.. masz usta suche niczym Sahara!
Kya
No cóż...
tak, choć z pewnymi ale
Heh....
Z reguły...
(nie będę rozdwajał się już nad faktem, że do recenzji dodane zostało streszczenie).
A więc:
- Muzyka? Mdła, bez polotu do tego tragiczne openingi, żałosne w swej prostocie.
- Grafika? Przeciętna, wręcz do bólu. Puste tła, marne ocieniowanie, nijaka kreska.
- Postacie? schematyczne, niezaskakujące, borykające się z głupimi problemami: Bohaterka bijąca swojego kolegę-„psa” (oryginalne…inaczej) i jej ojciec którego postępowania nie rozgryzłby żaden psycholog,
modelka która przechodzi cudowną przemianę pod wpływem paru słów (?), standardowe kółko miłosne (a raczej kwadracik)...Jest tego więcej – gdzie najgorzej chyba wypada przewidywalność bohaterów.
Fabuła? Gdzie? Co tu jest fabułą?
Anime zasługuje jak dla mnie może na 4 lub 5 w skali do 10. Jest Przeciętne, a przestawione w nim problemy są tak prawdziwe jak piersi Pameli.
Ten komentarz pozwoliłem sobie wstawić gdyż lekko zdenerwował mnie fakt, że szukając po ocenach porządnego anime jak „Musishi” czy „Seirei No Moribito” (Które mają porównywalne oceny) i MARNUJĄC CZAS, trafiłem na gumowego kotleta odgrzewanego po raz setny.
Do tego ktoś próbuje mi wmówić, że ta guma to pierwszej klasy cielęcina podawana na królewski stole.
10/10 to słuszna ocena
W tym anime podobało mi się wszystko i trzeba bardzo nie lubić wszelkich tsundere (do takiego stopnia, że przysłaniają logiczne myślenie) żeby nisko ocenić to anime.
Mogę łatwo stwierdzić, że również graficznie anime jest wysoko jakościowe co ma duże znaczenie gdyż przyjemniej się ogląda.
Muzyka i to nie tylko op i ed również są bardzo miłe dla ucha i można słuchać tego w kółko.
No o i oczywiście fabuła jest ciekawa i dosyć oryginalna, a postacie są sympatyczne i łatwo ich polubić.
oh wow, same 10
Och postacie, niska tsundere, oczywiście Rie Kugimiya i jej miły i sympatyczny wybranek serca. Jakie to ciekawe i innowacyjne, było by jeszcze bardziej gdybyśmy dodali typową wariatkę, i sztywnego okularnika, dobrego kumpla bohatera.
Seria jest kiepska, nic dodać nic ująć, krzyż na drogę, bym nigdy nie musiał oglądać Toradora:Brotherhood.
Co jeszcze mogę obejrzeć?
Ps. Jeśli komuś zechce się odpisać, proszę po prostu o podsunięcie tytułów. Nie trzeba mnie przekonywać, że Toradora! nie była warta ocen, że były w niej błędy. Wszystko mi jedno – po prostu mnie urzekła i szukam czegoś równie dobrego.
Zacznę od tego, że seiyu spisali się świetnie, choć głos Taigi bardzo mnie irytował, a to dlatego, że mam wielki sentyment do „Zero no Tsukaima”, tam Louis była idealna, a Taiga to jej istne podobieństwo, ba, można powiedzieć, że wszystko jest zerżnięte od ZnT i przedstawione w realnym świecie.
Druga sprawa tyczy się postaci (pomijając kwestie podobieństwa głównych bohaterów do tych z serii ZnT) wydaje mi się, że grają oni takich wspaniałych ludzi, a tak naprawdę każdy kryje pod sobą „maskę”.
Minori – jak dla mnie wrzucona tylko po to, kliknij: ukryte żeby Taiga i Ryuuji mogli się w sobie zakochać; Ami – ona była świetna, szkoda że twórcy zapomnieli znaleźć jej miejsca w tej serii; Ryuuji – o ile na początku był świetny, to w późniejszym okresie można powiedzieć, że to uczuciowy dureń; Taige i Kitamure zostawiam samym sobie.
Muzyka była dobra, opening był świetny, do endingu nie mogę nic zarzucić, dobrze wykonana robota ot co.
Fabuła kliknij: ukryte i tu katastrofa, schematyczne anime, czemu już po 2 odcinku byłem w 100% pewny, że Taiga i Ryuuji będą razem? i to jeszcze żeby czekać aż 25 odc? w 12 odc. seriach jest więcej zwrotów akcji niż tu. Niestety.
Kresce nie mam nic do zarzucenia, chociaż wydaje mi się, że brakuje jej dojrzałości, dziwne wrażenie, nie potrafię wytłumaczyć.
Podsumowując kanon gatunku to nie jest, obejrzeć warto, ale znam lepsze serie „na start”
Bez wątpienia... Toradora to ideał...
Są jak prawdziwe…
Nie…
Wydaje mi się że to jest prawdziwe…
Nie…
To jest prawdziwe…
Tak nadzwyczajnie prawdziwe, realistyczne i piękne…”
Właśnie takie odczucia targały mną podczas oglądania tego wybitnego anime, istnego dzieła sztuki…
Teraz wszelkie romantyczne anime, przy „Toradora” wydają się być jakimś kiczem, tandetą, ewentualnie czymś przeciętnym… Pomijając anime typu akcje, horror, sci‑fi itd. bo to już temat z innej beczki…
Chociaż nawet… o dziwo, jeżeli miałabym teraz wybierać jedno z pomiędzy np. Toradora, Higurashi no Naku Koro ni, Utawarerumono, Death Note, Rosario + Vampire, Kanokon, Bleach, Neko no Ongaeshi (które również ubóstwiam)... Wybrałabym bez zastanowienia anime „Toradora”...
Nie wiem czy mogłabym się doszukać tutaj jakichś wad… Tych raczej zwyczajnie tutaj nie ma!
A zalet… Cała masa… Mogłabym powiedzieć że wszystko jest tutaj zaletą:
- postacie i ich charaktery z których na czołówkę wybijają się: Taiga, Ryuuji i Kitamura…
- fabuła, realizm… znowu „To jest prawdziwe… (i piękne)" oraz najwspanialsza scena kliknij: ukryte pocałunku Taigi i Ryujji'ego przy której uwalniało się we mnie niesamowite wzruszenie, poczucie ogromu wspaniałego uroku… Nie da się tego opisać… A jeżeli nawet się da, byłyby to wszelkie najwspanialsze i pozytywne słowa…
- grafika, projekt postaci – krótko: wszystko po prostu śliczne, inaczej nie mogłabym sobie wyobrazić…
- ścieżka dźwiękowa – to samo co powyżej… Jednak to co najbardziej chciałabym pochwalić, to pierwszy opening „プレパレード” który jest po prostu cudowny tj. wersja oryginalna, jak i wersja postparade mix… Mogłabym słuchać tego codziennie…
Itd. itp. ... Itd. itp. ... Itd. itp. ...
Mogłabym pisać, pisać i jeszcze raz pisać o tym anime jeszcze więcej, ale zbyt dużo by dominowało by tu tych samych „och‑ów” i „ach‑ów”...
Powstrzymam się tylko do takiego „skromnego” komentarza… A korci mnie nadal by coś jeszcze dodać, coś jeszcze ująć, coś jeszcze pochwalić…
Zapomniałam o ocenie… Jednak nietrudno się chyba domyśleć że postawiłabym 10/10 i nawet jeszcze więcej gdyby się dało…
Scalono komentarze. Moderacja
Postacie bardzo realistyczne, ciepłe ich zachowania wydają się raczej naturalne. Moją faworytką jest zdecydowanie Taiga, ale Ami ze swoją dwulicową naturą tez wysoko się pulsuje (zwłaszcza, że jedynie ona przez cały czas zdaje sobie sprawę z tego co się wokół niej dzieje i dostrzega uczucia innych). Ogromnym plusem jest postać Ryuujiego, nareszcie różniąca się od fali innych głównych bohaterów, wszystkich jednakowych. Jeśli chodzi o Kitamurę i Minori, to obie postacie lubiłam, i obie straciły w moich oczach w trakcie oglądanie (Kitamura – podczas odcinków o przewodniczącej, Minori – w odcinkach okołoświkątecznych [17‑19, potem na szczęście wraca do normy])
A wracając do zachowania się bohaterów to były one na tyle realne, że wszystkie emocje przenosiły się na mnie. Uśmiechałam, się gdy one się uśmiechały, płakałam razem z nimi (a to drugie tyczy się zwłaszcza Taigi.. do teraz mi się łezka w oku kręci jak sobie przypomnę ten 19 ep, i jej płacz…) I w tym miejscu gratulacje należą się seiyuu, zwłaszcza Rie Kugimiyi (mojej ulubionej…), która idealnie wczuła się w postać Mini‑Tygrysa
Jeśli chodzi o zmianę klimatu serii, to przecież właśnie tego należało się spodziewać, zresztą ile można oglądać sceny typu „baka inu”. W końcu jakby nie patrzeć jest to komedia romantyczna, i problemy z uczuciami pojawić się prędzej czy później muszą.
Zakończenia bardzo, ale to bardzo mi się podobało – i błagam, nich go nie psują drugą serią, jedyne co akceptuję to OVA.
Jedyne, co mi tu zgrzyta to odcinek 24 – ale jak napisane było w recenzji, jest to uzasadnione. Bo mimo wszystko to kliknij: ukryte „wsparcie przyjaciół” było przesadzone i trochę nienaturalne. Ale nie wiem, co wy ludzie macie do zakończenia, które jest przecież zupełnie jasne (o ile ktoś obejrzał do końca ending) a którego można się przecież było spodziewać po obejrzeniu jednej z pierwszych scen pierwszego odcinka (patrz: pierwsze spotkanie Smoka i Tygrysa.. xD). I właśnie zakończenie między innymi tak podwyższa moją note. A to dlatego, że mam już dość zakończeń w stylu „i wszyscy byli przyjaciółmi i żyli długo i szczęśliwie” znane m. in. z Ourana, PGE, Fruits Basket…
No i jest jeszcze coś, o czym wspomnieć muszę. A mianowicie kliknij: ukryte scena pocałunku Taigi i Ryuujiego. Była absolutnie boska, idealna i totalnie kawaii. Naprawdę, lepszej w żadnym anime nie widziałam, i prawdopodobnie nie zobaczę..
W każdym razie, żałuje jedynie tego, że nie natknęłam się na tę serię później (a natknęłam się na prawie samym początku mojego zafascynowania anime), ponieważ teraz w każdej innej serii z tego gatunku, widzę masę niedociągnięć, których w Toradora! nie ma. Jak to świetnie ujęła moja koleżanka „Po Toradora!, wszystko wydaje się takie beznadziejne…”
Mam przykre przeczucie, że już takiego anime nie spotkam… Takiego, które tak mnie wciągnie, rozbawi i wzruszy.
No i tym kończę swój wywód
10/10? MUAHAHAAHHAHAHAHA!
Do serii nie podchodziłem ze zbytnim entuzjazmem, jak również do całej reszty serii typu, mała, płaska, brzydka złośnica i jej „sługus”, którego wyzywa od psów.
Pierwsze co wpadło mi w oczy to uproszczenie postaci i ogólnie średnio prezentująca się kreska. „Jednak kreska to nie wszystko” – pomyślałem. Fabuła nawet prezentowała się dobrze, lecz od razu byłem przygotowany na to że kliknij: ukryte i tak pod koniec anime nasza para głównych bohaterów się zejdzie. Wciąż jednak wmawiałem sobie, „ta seria jest dość nowa, więc może nie będzie powielać schematów i czymś mnie zaskoczy…”. Nie zaskoczyła…
Seria na początku była nawet przyjemna, choć denerwowało mnie zachowanie Taigi, przejadły mi się już te wszystkie małe złośnice, które różnią się tylko kolorem włosów i rozumiem że na tym miała polegać seria, ale mnie po prostu już to irytuje. Dalej wprowadzono Ami, która moim zdaniem była najlepszą postacią Toradory (dodatkowo chyba jedyną dobrą)i na tym wszystko co dobre się skończyło. Czym dalej w las, tym gorzej. W pewnych momentach zastanawiałem się po co ja to w ogóle oglądam?
Niestety, w mojej głowie pewien głos mówił „może ta seria się jeszcze jakoś ciekawie rozwinie, dodatkowo oglądnąłeś już tyle odcinków!”. To było błędem że go posłuchałem i oglądałem tą serię do końca. Najsłabszą postacią pierwszoplanową (?) jak dla mnie była Minorin. Jak na początku traktowałem ją neutralnie i myślałem sobie, „Co ten Ryuuji w niej widzi?”, to z biegiem czasu poważnie zaczęła mnie irytować. Jej ciągłe zmiany charakteru w pewnych momentach serii i naiwność denerwowały mnie coraz bardziej. Samo zakończenie to dla mnie Fail, który pogrążył tą serię do końca. kliknij: ukryte Minorin gada coś o tym żeby zdobywać co się chce własną siłą, a sama później oddaje Ryuujiego, Taidze, nie będąc nawet pewna czy Ryuuji ją kocha. Dodatkowo przez pół serii wszyscy mówią żeby nie uciekać i stawić czoła problemom, a i tak główni bohaterowie uciekają do dziacków. A gdy wracają, to Taiga wraca do matki, mówiąc że już nie będzie uciekać. -.- Na dodatek wraca po roku jakby nigdy nic. Zwykłe gadki‑szmatki i tak nic nie dające pod koniec serii.
A już totalnym Epic Failem jak dla mnie było kliknij: ukryte rzucenie w kąt wątku miłosnego między Ryuujim i Ami, spowodowane głupotą tego pierwszego (a raczej twórcy anime).
Widać że twórcy chcieli wprowadzić na siłę trochę dramatu do serii. Niestety nie udało im się to i w pewnym momencie nie wiedziałem czy oglądam komedię, czy rozterki sercowe 10 latków niepotrafiących wyznać swoich uczuć Ryuujiemu. A sama zmiana zdania przez Ryuujiego pod koniec serii jet dla mnie śmieszna. kliknij: ukryte Przez całą serię chciał podbić serce Minorin i nie zmieniał zdania prawie do ostatnich odcinków, aż tu nagle BACH!!! Znienacka zaczyna rozumieć że kocha Taigę… To tak sztucznie wyglądało że szkoda gadać. Ja osobiście liczyłem do końca że wybierze Ami, która najlepiej do niego pasuje, ale przeliczyłem się.
Podsumowując:
Plusy:
- Ami, jako chyba jedyna porządna postać w tej serii.
- Papuga Inko. Choć może gagi z nią były trochę kiczowate, to mi się bardzo podobały.
- Czasami śmieszne sytuacje.
Minusy:
- Głupota głównego bohatera.
- Minori i jej wahania charakteru (nastrojów?)
- Taiga za całokształt, a szczególnie koniec.
- Zostawienie przez twórców Ami samej sobie.
- Charaktery postaci.
- Kreska, która jest tak słaba/przeciętna że nawet w obecnych odcinkach anime „Bleach” jest dużo lepsza (a osobie piszącej recenzję „Toradory” na Tanuki polecam wizytę u okulisty skoro oceniła grafikę na 8/10)
- Gadki szmatki bohaterów, z których i tak nic nie wynikło.
- Sztuczny do bólu dramat.
- Zakończenie.
- Całokształt.
Anime oceniam maksymalnie na 5 lub 6 na 10, na więcej na pewno nie zasługuje.
Najbardziej jednak bawią mnie wypowiedzi „znafcuff” piszących że ta seria to „Arcydzieło!!!11one”. Polecam wam powrót do oglądania „Naruto” lub „Pokemonów” bo arcydzieła jak dotąd nie było wam dane ujrzeć.
A ja? Czy uważam że zmarnowałem czas oglądając tą serię? Tak i nie. Z jednej strony ta seria była strasznie schematyczna i przewidywalna, dodatkowo miała więcej plusów niż minusów, a z drugiej strony była momentami nawet zabawna i można było do pewnego momentu poczuć taki miły, ciepły klimat, którego już dawno nie czułem. Jednak ostatecznie muszę przyznać że czas zmarnowałem, ponieważ mogłem oglądnąć jakąś dużo lepszą serię anime. Sam anime oglądam już od 4 lat (nie licząc lat dziecięcych), a ostatnią bardzo dobrą serię anime widziałem rok (?) temu, a był to Code Geass. Niestety, choć muszę nadrobić zaległości w anime, to jednak widząc Toradore wydaje mi się że na bardzo dobre anime będę musiał poczekać jeszcze rok lub dwa.
Jedynie teraz mogę się pocieszać iż oglądnięcie tej serii to nowe doświadczenie, a samo zakończenie daje mi do zrozumienia że na szczęście nie powstanie już druga seria tego przeciętniaka.
P.S: Gdybym mógł, to napisałbym bardziej obszernie na temat tego anime, ale wyszłaby recenzja, a nie ja tu jestem recenzentem.
Pozdrawiam!
Comment no 2
Obejrzałam serię po raz drugi, w sumie musiałam rozładować stres po obejrzeniu „Higurashi (...)", a że pokochałam wprost Toradorę! obejrzałam ją. Poza tym, z doświadczenia wiem, że po drugim obejrzeniu serii zauważa się o wiele więcej szczegółów. Z perspektywy czasu i ponownego obejrzenia doszłam do następujących wniosków:
Po pierwsze: Pomyliłam się co do Ami i przewodniczącej. Nic nie poradzę, że były do siebie bardzo podobne. Ale teraz sytuacja jest dla mnie o wiele jaśniejsza! :)
Po drugie: Spojrzałam na sprawę kliknij: ukryte rozwijania się uczuć Ryuu względem Taigi jeszcze raz. I zauważałam wszystkie najdrobniejsze szczegóły w ich relacjach. Myślę, że kliknij: ukryte Ryuuji już dużo wcześniej czuł coś do Taigi, ale nie potrafił tego w sobie wytłumaczyć, i ukrywał się pod maską pozornej miłości względem Minorin. Ale już od około 14 odcinka coś się zmieniło, a wszyscy wokół delikatnie 'sugerowali' mu, że Taiga sie w nim zakochała. On zaś też wykazywał zachowania nie zawsze koleżeńskie ;)
Po trzecie: kliknij: ukryte ucieczka zakochanych również stała się dla mnie bardziej przejrzysta. Zrozumiałam, ze chodziło im o brak akceptacji rodzin, problemy w domu i w ich samych. A że mieli oboje chwilę słabości i odkryli w sobie uczucie do siebie, uciekli od tego wszystkiego, co im po prostu przeszkadzało. Jednak zdali sobie sprawę, że ucieczka od smutku bynajmniej go nie likwiduje.
Po czwarte i ostatnie: kliknij: ukryte ucieczka Taigi pod koniec ostatniego odcinka bynajmniej nie była bezsensowna, może trochę w dziwnych okolicznościach, ale nie bez sensu! Ona po prostu, zobaczywszy, jak rodzina Ryuu się godzi i przebacza, pojechała do matki nadrobić stracony czas. A przecież, po napisach końcowych, wróciła do swego ukochanego! A minął ponad rok… miłość zwyciężyła próbę egoizmu i czasu ;)
Oceny nie zmieniam. Toradora! wciąż jest dla mnie perełką wśród oceanu tandety. I zdania prawdopodobnie nie zmienię :)
10/10 - arcydzieło
Uważam, że anime to jest bardzo zaskakujące i to jego duża zaleta. Uwielbiam te sceny dramatyczne, których nie można się spodziewać.
Zawsze lubiłem najbardziej w anime te zwroty akcji i coś CZEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁEM.
Jakby to była kolejna nudna lub jeszcze gorzej głupia fabuła i postacie to bym uznał to anime za przeciętne.
A naprawdę Toradora jest wspaniała bo ciekawa historia o miłości z dużą dawką znakomitej komedii jak również oryginalnymi i sympatycznymi postaciami.
Czekałem na coś wyjątkowego i .... jeszcze poczakam
Podobną tematykę porusza Lovely Complex ale tam relacja między głównymi postaciami jest o niebo lepiej przedstawiona. Toradora ma naprawdę fajne postacie drugoplanowe bo główna para – dziewczyna z adhd i głęboko zadumany worek treningowy nie robią na mnie szczególnego wrażenia. Serię oglądało się miło i za to brawa ale do 9 jeszcze jej brakuje.
10/10
Ogladalem juz dosyc dawno temu, i ciagle jestem pod wrazeniem jej klimatu…
;)
Nie było nic przesłodzonego , przesadzonego w tym wszystkim . Ryuuji i Taiga 4ever !
I nie zgadzam się z niektórymi komentarzami na ich temat . Moim zdaniem Ryuuji z czasem pokochał Taigę , ale trudno przecież w pewnym momencie powiedzieć " Tak kocham Taige a Midori mam głęboko gdzieś ". Poprostu wkońcu doszedł do tego jakim uczuciem darzy Tygrysa i tyle .
A ta scena z pocałunkiem ... Kawaii! Normalnie NAJLEPSZA scena jaką widziałam w anime ( a troche ich oglądałam ) ^^