Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 grafika: 3/10
fabuła: 2/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,40

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 295
Średnia: 5,01
σ=2,35

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Paweł)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Akikan!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • アキカン!
Tytuły powiązane:
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi, Supermoce
zrzutka

Dziewczyna – puszka, tandetny humor i grafika z odzysku. Jednym słowem: szajs. Radzę omijać szerokim łukiem.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Kakeru Daichi jest szesnastoletnim prawiczkiem. Pomimo tego, że mieszka sam, nie udało mu się jeszcze uszczęśliwić żadnej niewiasty, więc najwyższy czas, by coś z tym zrobić. Bo przecież to nie do pomyślenia – tyle lat na karku, a tu wciąż taka posucha. Ponieważ marzenia są po to, ażeby je spełniać, niespodziewanie w jego życiu pojawia się pewna dziewa i to wcale nie byle jaka, bo kawaii panienka, której na imię będzie Melon. Co prawda nie ma zbyt dużego biustu, ale też wszystkiego mieć nie można. Jak się okazuje, dziewczyna jest puszką, a ludzką postać przyjmuje, kiedy jej przyszły właściciel zechce ugasić pragnienie. Wtedy jego oczom ukaże się owa piękność, a zwykłe picie zamieni się w pocałunek, bo tak ten system działa. Oczywiście strony zainteresowane niezwykle się tego rytuału wstydzą, ale lepsze to niż być puszką, prawda? Tak się składa, że gdy Kakeru napił się z puszki po raz pierwszy, akurat był nagi. Puszka się speszyła, od razu więc potraktowała go świetlistym melonem i stąd właśnie wzięło się imię bohaterki.

Fabuła Akikana to porażka na całej linii. Nie chodzi nawet o sam pomysł, bo chociaż brzmi on dosyć absurdalnie, to jednak do pierwszego odcinka podszedłem dosyć entuzjastycznie. Porażką jest przebieg wydarzeń, fakt, że nic się tutaj znaczącego nie dzieje aż do odcinka jedenastego, a sam punkt kulminacyjny rozwiązany został w irracjonalny sposób. Z założenia seria jest komedią, szkoda tylko, że sceny, które miały być śmieszne, po prostu takie nie są. Całość opiera się niby na akikanach (puszkach) i ich życiowym celu, czyli znalezieniu właściciela. Kiedy pojawiają się przedstawiciele tajemniczego stowarzyszenia związanego z akikanami, dowiadujemy się o istnieniu różnego rodzaju puszek. Jeżeli jest to puszka „z wnętrzem”, zrobiona z aluminium, to powinna walczyć z puszką stalową. Pytanie tylko, po co? Myślałem, że gdy obejrzę wszystkie odcinki, pojmę, co i jak, niestety jasność w tej kwestii najwidoczniej ważna nie jest, skoro seria się skończyła, a ja nadal nic nie wiem. Zamiast tego skoncentrowano się na głównym bohaterze i poziomie jego perwersji. Majtkowy i cyckowy humor zamieniono na żarty słowne niewyżytego młodzieńca, lecz naprawdę trzeba mieć wysoki poziom tolerancji, żeby na dłuższą metę wytrzymać jego produkowanie się na ekranie. Od czasu do czasu pojawiają się sceny dramatyczne, którym towarzyszy mniej lub bardziej adekwatna muzyka. W odcinku dziesiątym, przedstawiającym niezwykle „poważne” problemy życia codziennego trzech akikanów, oszczędzono sobie roboty, zaznaczając obecność pozostałych bohaterów samym głosem, ewentualnie ukazując fragment ich dolnych kończyn. Odcinek jedenasty jest swoistym krokiem naprzód, bo pojawia się zawiązek fabuły. Skoro ma to miejsce dopiero w odcinku przedostatnim, na wiele też liczyć nie można. Kto by się jednak spodziewał, że samo zakończenie będzie aż tak pozbawione sensu? Nie mogę nawet powiedzieć, że jestem zawiedziony tą serią, bo tu nie ma czego żałować. Bardziej na miejscu będzie stwierdzenie, że jestem zdegustowany tym, co zobaczyłem. Zapytany o jakąkolwiek zaletę produkcji nie byłbym w stanie wymienić ani jednej.

Nie inaczej jest z postaciami, bo są to najgorsi bohaterowie, jakich kiedykolwiek miałem okazję w anime oglądać. Każdego z nich cechują różne, zazwyczaj dziwne upodobania, a ponadto wszyscy mają tak samo płytkie charaktery. Kakeru to zboczeniec, co jednak można mu wybaczyć, zważywszy na to, że ma dopiero szesnaście lat, a jego hormony najwidoczniej jeszcze się nie ustatkowały. Najgorsze, że jego zachowanie jest po prostu bezsensowne, szybko zaczyna więc widza denerwować. Za jednym rogiem czai się jego tragiczna przeszłość, a za drugim przyjaciółka z dzieciństwa – Najimi, która do normalnych na pewno nie należy. Oczywiście kocha się w chłopaku i jest zazdrosna o wszystko, co wokół niego się pojawi. Prócz tego ma uczulenie na gazowane napoje i po ich wypiciu czuje się tak, jak gdyby wypiła kilka piw lub innych soczków z prądem. Melon też jest nijaka, wciąż tylko się złości na swojego pana. Najwidoczniej nie wie, czego chce, i to nie ulega zmianie do samego końca. Żeby nudno nie było, pojawiają się jeszcze znajomi z klasy. Kochikaze – będąca czarownicą. Jej zaletami są duże podskakujące piersi, których gotowa jest zawsze i wszędzie użyć. Podkochuje się w Najimi, toteż broni jej ze wszystkich sił. Drugi z rówieśników to Gorou, zwany Gigolo. Co dziwne, jakoś mało kto go w ogóle kojarzy, często jest niezauważany, w dodatku zachowuje się jak pies (?!), nawet sypia w czapce przypominającej głowę psa, a prócz tego gustuje w damskich piżamach. Wiem, to nadal za mało, dlatego członkowie tajemniczego stowarzyszenia, o którym wspominałem wcześniej, stają na wysokości zadania. Są to Kizaki i Otoya. Ta pierwsza wciąż powtarza, by nie mówić do niej po imieniu, a jak się później okazuje, ma zapędy co najmniej zoofilskie. Kiedy widzi koty, nie tylko się czerwieni, ale i jakoś ją dziwnie skręca. Te również odczuwają do niej niezły pociąg, wieszając się na jej twarzy i wywołując w niej nie lada radość. Z Otoyą jest jeszcze gorzej. Nie tylko jest homoseksualistą, ale w dodatku preferuje młodych chłopców. Możemy go często podziwiać w obcisłych, błyszczących slipach, a w jego ręku często goszczą zdjęcia półnagich nastolatków. Pojawią się jeszcze dwie puszki – wrażliwa lesbijka i mała dziewczynka, która jest strasznie wkurzająca i sepleni. Nie wiem, kto na to wszystko wpadł, ale niezłą trzeba mieć „fazę”, by takie postaci wymyślić.

Grafika Akikana na przestrzeni kilkunastu odcinków przeżywała wzloty i upadki. Muszę jednak przyznać, że takich niedociągnięć i błędów nigdy, a przynajmniej bardzo dawno nie widziałem. Przede wszystkim kanciaste twarze postaci, które w każdym odcinku przybierały odmienne kształty. Wielkie kolorowe oczęta w niektórych sytuacjach zmieniały się w przedziwne kropki, każde skierowane w inną stronę. W dodatku czarne krechy pod nimi sprawiały wrażenie, jakby każda z postaci miała problemy ze snem. Nie lepiej było z sylwetkami, które ulegały deformacjom w zależności od ujęcia, poczynając od różnic w proporcjach, na zmiennych kształtach kończąc. Najgorzej było, kiedy pokazywano bohaterów z oddali. Nie tylko mieli zamazane twarze bądź gubiły im się oczy, ale też nijak się nie poruszali. Same projekty też pozostawiają wiele do życzenia, w szczególności Kakeru miał problemy z wyglądem. Wydaje mi się, że autorzy strasznie go nie lubili, serwując mu twarz przypominającą pysk małpy, która co chwilę wyglądała gorzej. Ponieważ seria zawiera elementy akcji, można by liczyć przynajmniej na jakieś spektakularne walki. Niestety, jest ich naprawdę mało, a jeżeli już są, to więcej w nich tandety niźli momentów godnych podziwu. Bo komu spodobają się walczące anorektyczki, wyglądające jak uciekinierki z teatru lalkowego? Każdy ruch wyglądał, jakby wodzone były przez kogoś, kto pociąga za sznureczki. Zero dynamizmu, o realizmie już nawet nie wspomnę. Trochę lepiej jest z tłami i scenografią, ale nie na tyle, by wyzbyć się negatywnej opinii o tym tworze.

Paradoksalnie, najlepsza w Akikanie jest muzyka, chociaż mnie nie podobała się ona wcale a wcale. Opening bez ładu i składu, śpiewany przez panią, która najwyraźniej powinna udać się do logopedy. W trakcie trwania odcinków też jakieś melodie się pojawiały, ale naprawdę bardzo rzadko i zawsze były to bardzo proste, raczej denerwujące utwory. Wielką niespodzianką natomiast były dla mnie endingi, a raczej fakt, że po każdym odcinku słyszałem inną piosenkę. Nie to, żeby jakaś zapadła mi w pamięć, ale owa różnorodność to na pewno jakaś zaleta. W ostatecznym rozrachunku jednak nic wartego uwagi.

Gdy zakończyłem oglądanie tej serii, doszedłem do jednego bardzo prostego wniosku: jeżeli chcesz kogoś ukarać, włącz mu Akikan. Dlaczego? Po pierwszym odcinku nasza ofiara stwierdzi, że nie będzie to nic szczególnie złego – ot, taka sobie prosta, niewymagająca wiele komedyjka. W trakcie kolejnych będzie się zastanawiała, co ogląda, bo ani to śmieszne, ani nadzwyczaj interesujące. Około odcinka jedenastego dojdzie do wniosku, że chyba jednak się pomyliła, a całą jej ideologię szlag trafił. W końcu stwierdzi, że seria okazała się niewarta jakiegokolwiek analizowania, a jedyne co zapewniła, to zmarnowanie czasu. Dlatego właśnie nie polecam serii nikomu, bo znęcanie się nad ludźmi nie leży w mojej naturze.

Paweł, 20 kwietnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Brain's Base
Autor: Riku Ranjou
Projekt: Hiro Suzuhira, Ryou Tanaka
Reżyser: Yuuji Himaki
Scenariusz: Hideaki Koyasu
Muzyka: Nijine