x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
chyba nie takie złe
Miłosne afekty bohaterów zwłaszcza trójkącik Shoutarou, kyoko i
Renem nie działa w ogóle to „suchy tragizm” (sobie wymyśliłem i co mi zrobicie).Muzyka za to wpadła mi w ucho zwłaszcza pierwszy ending. Animacja w porządku zwłaszcza zbliżenia na twarze z których można wyczytać nastrój postaci reszta grafiki otoczenia itd. w porządku ale szału nie ma. Nie wiem jak to nazwać profesjonalnie ale kiedy animacja przechodzi w komedie postacie wyglądają karykaturalnie i moim zdaniem ilość tych animacji jest przesadzona i w cale nie śmieszne. Historia jak wspomniałem nie jest irytująca czy głupia ale dąży donikąd bynajmniej takie robiło to na mnie wrażenie.
Nie żebym nie polecał tej serii ale widziałem dużo lepsze 7/10
Niedosyt może manga będzie lepsza
Tylko przeszkadzało mi strasznie ukrywanie odcinka w połowie, a przeciągłe rozmyślania głównej bohaterki czasami po prostu nudziły i rozwadniały cały odcinek. Ogromną wadą jest muzyka, jest ona po prostu nijaka i nie pamięta się jej potem w ogóle.
Jeszcze rozczarowała mnie samą zemsta kyoko, po tym do czego dążyło to anime spodziewałam się okrutnego wyżycia się na shou tak, żeby gryzłyby go wyrzuty sumienia i bał się kyoko. Po prostu od początku bohaterką marzy o zemście, więc rozczarowało mnie to, że trwa ona tylko pół odcinka….
Chyba największym plusem tego są postacie oryginalne i po prostu ciekawe, że to one przytrzymywały mnie przy tym anime. Będąc przy końcu to wszystko zaczęło się dopiero rozkręcać i być trochę lepsze, ale…
kliknij: ukryte Dlaczego to się tak skończyło? Przecież nawet nie skończyli kręcić filmu i wyskakują tak z nikąd z jakąś kiczowatą miłością. To jest po prostu nie skończone i po tym całym anime czuję ogromny niedosyt i tyle ciekawych wątków, które można by pociągnąć dalej a tego nie zrobiono…. szkoda
Warto obejrzeć
8/10
Jeśli chodzi o anime jako całokształt, cieszę się, że romans nie okazał się główną osią fabularną. Szczerze mówiąc bardziej interesowało mnie, jak sobie Kyouko poradzi w świadku aktorskim, jak potoczą się jej relacje z niedostępną Kanae i jak uda jej się dopiec paskudnemu Shou. Mocną stroną fabuły okazały się nienachalne, dojrzewające na przestrzeni czasu i doświadczeń relacje między bohaterami. Nic nie następowało nagle i gwałtownie. Wszystko wynikało z czegoś. Ogromny plus za to.
Co do kreski… hym, tu mogę trochę po marudzić. Sposób rysowania panów (pociągła twarz i dziwnie rysowane policzki) nie przypadły mi do gustu, ale jakoś dało się przyzwyczaić, osobowości rekompensowały. Z paniami było o niebo lepiej, no może z wyjątkiem tego, że ich buzie okazywały się niemal (o zgrozo) identyczne! Gdy Kyouko zmieniała fryzurę, przez chwilę nie wiedziałam z kim mam do czynienia!
Jeszcze chciałam parę słów napisać o ścieżce dźwiękowej. Dziwna… Nie zła, czy dobra, raczej specyficzna… Chichrałam się, gdy pojawiały się w tle bębny wojenne, czy inne dźwięki doskonale malujące sytuację w jakiej znalazła się bohaterka :D. Pamiętam, że w „Inuyashy” też serwowali nam ciekawą ścieżkę dźwiękową, jak do „sic down”, perełka!
Anime polecam, jest wciągające, naprawdę. Świetnie spędziłam z nim czas!
Szok
Dla kogoś kto nie lubi urywanych historii nie polecam.
całokształt: 9/10
Re: Szok
Fajne
Jakoś dalej nic nie słychać czy będzie kolejny sezon! Nie lubie takich „przerywanych” anime. Tu się rozkręca a nagle koniec. Mam apetyt na więcej
skip beat
Re: skip beat
Re: skip beat
Re: skip beat
Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
Re: Polecam
wstęp do mangi
Jeśli chodzi o fabułę to wciąga. Bardzo ciekawie przedstawiono pierwsze kroki w show bussinesie. Jednak podstawowym plusem jest postać głównej bohaterki. Z tą swoją nienawiścią do Sho jest taka urocza *_* I te demony oplatające jej ciało – no po prostu bohaterka z krwi i kości i nie do podrobienia :) Anime ze swojej strony polecam, jednakże bez czytania mangi nic wielkiego nie zyskacie… No chyba, że twórcy wezmą się za drugi sezon! :D
Przebrnij przez pierwsze 5 a potem płyń :)
kliknij: ukryte głupio tylko że akcja romantyczna nie rozwinęła się jakoś znacząco, bardziej.. wiecie o co chodzi
Głupota nie ma granic
Supeeer
To anime jest jak nałóg.
Re: To anime jest jak nałóg.
Dobre, ale po mangę nie sięgnę
Nie lubię romansideł ale...
Pierwszy odcinek faktycznie nie zwalił mnie z kolan ale też nie zniechęcił… i nagle zdałem sobie sprawę że oglądam 20, a mięśnie twarzy bolą mnie od stałego banana.
Świetna komedia, z elementami romansu i całkiem fajne choć przesadzone podejście do aktorstwa. Momentami zmusza nawet do zastanowienia.
Jedyna wada jak dla mnie to zakończenie, które następuje znienacka nie zamykając prawie żadnego wątku. Mam głęboką nadzieję, że powstanie kontynuacja.
Re: Nie lubię romansideł ale...
Re: Nie lubię romansideł ale...
Re: Nie lubię romansideł ale...
Ale chciałabym to zobaczyć w anime Q.Q
Z tego co pamiętam to mieli strasznie marny budżet nie? No i dogonili mangę a nie chcieli ryzykować. Czy coś w ten deseń.
Jest od groma serii która powinny mieć kontynuacje… ja tam nie tracę nadziei! Jak manga się skończy (niech się nie kończy >_<) to może zrobią drugą czy nawet trzecią serię (no to może niech się jednak kończy xD).
Re: Nie lubię romansideł ale...
Ja prędzej liczę na coś w rodzaju remake'u anime, bo strasznie rozwleczone i na niskim poziomie to to. ;< Bo gdyby z dużym budżetem coś ruszyło to naprawdę dobre anime można by było zrobić. :D
Odnośnie recenzji
Oglądając anime niemal bez przerwy miałam uśmiech na twarzy, niekontrolowane wybuchy śmiechu też często i gęsto – po prostu doskonała komedia. Pewnie większość jest zawiedziona, że kliknij: ukryte na końcu nie było 'big kiss', dla mnie wątek romantyczny nie jest aż taki ważny.
Pierwszy opening bardzo fajny, o reszcie lepiej milczeć.
9/10, extra komedia i po raz kolejny przekonałam się, że recenzją nie warto się sugerować ^^
skip beat<3
Na początku ok, ale potem równia pochyła.
nijakie
co to za zawód.......
wszystko byłoby git, gdyby nie denne zakończenie serii – z jednej strony otwarte zakończenie a z drugiej zapowiedź następnej serii,co w efekcie daje duży niedosyt, O matko! co za porażka to zakończenie.Mimo wszystko 9\10 daje tej produkcji i polecam nawet wybrednym widzom.
Niedokończone
dobra komedia
Bardzo dobry humor okraszony niecodzienna opowiescia...
Skip Beat! jest bardzo dobry wedlug mnie.
Kreacje postaci jak i muzyka jest na dobrym poziomie a humor ktorego tak mi brakowalo w anime od dawna w koncu przybyl w Skip Beat!
Po prostu smialem sie jak szatan gdy Kyoko „poszla” kupic plakat Shotaro albo pracujac juz w agencji,wpadala w rozne sytuacje :D
Bardzo polecam to anime,byc moze manga jest jeszcze lepsza,a wtedy….
genialne
Re: genialne
Manga rządzi!
Man nadzieję że film będzie tak dobry jak Hana Yori Dango – bo tam przyznaję zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie że serial tak wiernie stara się trzymać mangi.
Aha i podobno Corna alias Rena ma grać nie kto inny jak ten sam aktor co Tsukase Domoijiego – zobaczcie trailer:
[link]
Zmoderowano.
Morg
ZMARNOWANY POTENCJAŁ
Trudne do oceny
początek nie zachwycił
... ale skończyło się na tym, że nawet mangę zacząłem czytać (mój pierwszy raz).
Co do skończenia anime w nie odpowiednim momencie, to trudno powiedzieć czy jest to wynikiem oczekiwania, aż wyjdzie 'dostateczna' ilość mangi na zrealizowane serii, czy też zarzucono tą produkcje.
10/10
Wrrrr...
Większość czasu jest standardowo – ot, jakoś leci, nie dłuży się, rarytasów nie ma, ale ogółem jest ciekawe. Poniżej tego schodzi z rzadka, choć jednak zdarza się. Były jednak momenty, gdy seria zrobiła na mnie spore wrażenie – choćby tym najbardziej wyrazistym jest moment, gdy kliknij: ukryte bohaterka wraz z Moko odgrywały walczące przyjaciółki. Gdyby ktoś widział mnie w trakcie sceny, to pewnie padłby z śmiechu – miałem identyczną reakcję jak oglądający grę dziewczyn reżyser (tak, do cholery, nawet przypadkiem miałem długopis w ręku w tym momencie o_O), co uświadomiłem sobie dopiero chwilę później.
Gdyby nie ta urwana fabuła… To jednak pozostawiło straszny niesmak, zwyczajnie musi być skarcone.
Niby zgadzam się z recenzją, ale...
A jednak, paradoksalnie, w większości muszę się zgodzić z autorką recenzji, chociaż i tak w dalszej części komentarza zamierzam troszkę serii pobronić.
Po pierwsze, postaci. Według mnie, zasługują na 10/10. Są esencją mangi będącej pierwowzorem i akurat one zostały bezbłędnie przeniesione na ekran. Oczywiście Kyoko – która jest chyba najlepszą i najbardziej oryginalną bohaterką shojo jaką miałam okazję spotkać: całkowicie nieprzewidywalna, a jednocześnie dziecinna i po prostu urocza – ale także cała reszta, Ren, Moko, Sawara czy Yashiro (który stał się jednym z moich ulubionych bohaterów drugoplanowych). Nie zgodzę się z tym, że nie pozwolono im rozwinąć skrzydeł – pokazano każdą z postaci pobocznych na tyle, na ile trzeba było. Poza tym, nie oni są tu najważniejsi, a anime bardzo ściśle trzyma się pierwowzoru, więc tak czy siak nie miało na czym bazować. Lepiej, że tak zrobili, niż gdyby wymyślali jakieś dodatkowe historyjki zajmujące niepotrzebnie czas ekranowy.
Jeśli chodzi o fabułę – jest interesująca i naprawdę potrafi wciągnąć na dłużej. To prawda, że niektóre wątki zostały sztucznie rozciągnięte, ale to naprawdę nie przeszkadza tak bardzo, a przy pierwszym seansie (o ile ma się do dyspozycji wszystkie odcinki) pozostaje właściwie niezauważalne. Z drugiej strony, zgadzam się z tym, że pewne rzeczy można było skrócić zyskując tym samym więcej miejsca na lepsze zakończenie całości.
Nawet reżyserka (Kiyoko Sayama) twierdzi, że nie wyszło to serii na dobre, tłumaczy to jednak zleceniami producenta, który kazał „obsesyjnie trzymać się mangi”. Nie ukrywa też, że Skip Beat! jest historią na co najmniej pięćdziesiąt kilka odcinków
Oprawa graficzna – no cóż, tutaj rzeczywiście widać, że budżet był niewielki. Jednakże przy oglądaniu zupełnie się tego nie zauważa – tak bardzo absorbująca jest przedstawiana historia. Na dodatek, postaci w chibi prezentują się tak uroczo, że za ten widok jestem w stanie wybaczyć wiele.
Muzyka – zarówno pierwszy opening i ending bardzo przypadły mi do gustu, do dzisiaj zdarza mi się słuchać ich od czasu do czasu. Natomiast ich zmiana była dla mnie ciosem, zwłaszcza, że nastąpiła jakoś w 20 odc., więc całkowicie się tego nie spodziewałam. Poza tym, po żywiołowym „Dream Star” drugi opening wypadał strasznie blado, z kolei endingu nie dało się słuchać. Zgadzam się też ze zdaniem recenzentki w kwestii śpiewania Mamoru Miyano – to jedna wielka pomyłka. Jako seiyuu bardzo go sobie cenię, ale na piosenkarza nie nadaje się zupełnie.
No właśnie, seiyuu. Specjalnie zostawiłam ich sobie na koniec. Odwalili kawał naprawdę świetnej roboty. Na szczególne brawa zasługuje oczywiście Marina Inoue. W rolę Kyoko wczuła się tak doskonale, że jedyne co mi postało to piszczeć z zachwytu. To nie jest łatwa rola – główna bohaterka w ciągu paru sekund potrafi przeżywać zupełnie skrajne emocje, poza tym generalnie jest dosyć specyficzną postacią.
Mamoru Miyano spisał się naprawdę dobrze (jak zwykle), według mnie idealnie wczuł się w postać Sho.
Reszta seiyuu spisała się co najmniej poprawnie, właściwie nie mam do czego się przyczepić. Z bliżej nieznanych mi powodów, moją uwagę zwrócili seiyuu Yasuhiro i Ruriko – po prostu jakoś tak wyjątkowo mi przypasowali.
Podsumowując, chcę powiedzieć, że Skip Beat! z pewnością nie jest pozbawiony wad. Właściwie, to ma ich całkiem sporo, z zakończeniem na czele. Jest w nim jednak coś takiego, co niesamowicie przyciąga i pozwala wybaczyć wszystko.
No i dzięki serii natrafiłam na mangę o tym samym tytule. Mangę, która jest jak dotąd moją ulubioną.
Tak więc, mimo wszystko polecam spróbować. I niech moc Corna będzie z Wami!
a dla mnie było super
Krótko
Powstanie, nie powstanie
Wogóle dałem sobie spokój praktycznie z anime, bo to co by mi się mogło podobać opiera się na nieskończonych mangach, a anime nie opartych o żadne mangi i nowelki chyba nawet nie potrafię wymienić.
apropos mangi
Dobre, ale manga lepsza
No generalnie uważam tą serię za dobrą, bo mnie zauroczyła, wciągnęła, niejednokrotnie mocno rozbawiła i obejrzałam ją przed wzięciem się za mangę, a jeśli anime zachęca mnie do przeczytania papierowej wersji – to bardzo dobrze świadczy o serii. Niemniej jednak manga bezapelacyjnie lepsza. Dałam 8/10.
Um...
Poza tym, ŚWIETNE :D
Re: Um...
Re: Um...
to jest romans ! ><
Jednakże daaaaawno nie usmialam sie tak bardzo ogladajac jakiekolwiek anime. Głowna bohaterka to po prostu wg.mnie postac idealna ;) Nie mazgajowata, nie slodka idiotka itd. itp.
Do tego taka komiczna dawka humoru, rozbroiła mnie zupelnie. Być moze nie kazdemu przypadł on do gustu, jednakże moja ocena 10/10 za sam komizm w tej serii nie byloby przesadne :D Bo śmiałam sie do łez, dodajac do tego watek miłosny, oraz przyjaźń. Seria zwaliła mnie z nóg :))
PS. Wspomniałaś w recenzji, że druga seria nie powstanie. Czy to jest pewne?
zmarnowany ogromny potencjał...
Zacznijmy od grafiki i muzyki – elementy bardzo istotne w anime, jednakże zależne od budżetu. Sposób, w jaki potraktowano przeuroczą kreskę z mangi w niektórych momentach jest po prostu porażający. Shou i Ren w pierwowzorze są naprawdę mili dla oka. W niektórych momentach animowanej adaptacji wyglądali jak moje senne koszmary. Momentami bywali KWADRATOWI! „O zgrozo” – myślałam, gdy porównywałam anime do mangi. Nie ma porównania!
Muzyka. Jakoś specjalnie nie zapadła mi w pamięć, a więc nie mogłabym jej ocenić naprawdę wysoko. Seiyuu, jak słusznie zauważyła p. Recenzentka, w większości są dobrze dobrani, nawet nie czepiam się tych gorszych.
Postaci. Cóż, przynajmniej one są na tyle barwne, by nieco podnieść mi opinię o tym anime. Tutaj praktycznie się nie czepiam.
Fabuła. Cóż, wierne odwzorowanie mangi – plus. Sposób, w jaki została odwzorowana – minus. A tak, notabene, wszystkie moje zarzuty ładnie omówiła p. Recenzentka.
Skoro już psy powiesiłam, teraz czas na miłe słowa. Cóż, anime obejrzałam PO przeczytaniu mangi, dlatego było dla mnie niemałym rozczarowaniem. Jednakże, specjalnie dla innej oceny, próbowałam przyjrzeć się tej serii z punktu widzenia widza, który nie czytał mangi. Cóż, może całkiem się nie udało, ale na pewno NIECO zawyżyła moją niską ocenę tej pozycji. Przede wszystkim potraktować ją można jaką poczciwą, lekką komedyjkę obyczajową z brutalnie uciętym zakończeniem. Myślę, że i do grafiki osoba nieobeznana z mangą całkiem szybko się przyzwyczai. ALE! osoby, które anime obejrzały i zachwyciły się nim odsyłam do mangi. Na 99,7% spodoba się ona potencjalnemu widzowi o wiele bardziej.
Obiektywnie, z czystym sumieniem powinnam dać najwyżej 6, jednakże za mój sentyment do mangi i tych kilka momentów, które oglądałam z przyjemnością, postawię słabe 7 z minusem. I mam nadzieję (choć złudną), że powstanie season II. Pożyjemy, zobaczymy.
jeśli chodzi o uwagi zamieszczone przez recenzenta dotyczące reżysera (Hiroaki Ogata). seiyuu został dobrany specjalnie tak, by brzmiało to niewinnie i kobieco, bo jego nazwisko to „żart językowy” – ma się kojarzyć (i fonetycznie, i z zapisu kanji) z słowem onnagata, czyli mężczyzną grającym w teatrze kabuki role kobiece.
osobom, które nie oglądały, gorąco polecam – mi podobało się bardzo, a nawet, jeśli niektóre wydarzenia opisywane są dokładnie, to dlatego, że jest to seria o aktorstwie, więc cały czas mamy do czynienia z dogłębną analizą postaci. chciałabym jeszcze na zakończenia dodać, że dużym plusem serii są b. dobrze oddane emocje na twarzach bohaterów (nie zgadzam się z opinią, że animacja jest do niczego – czasem przechodzi na „komediową” wersję). seria jest o wiele bardziej ambitna niż przeciętne shoujo. ;)
Bardzo dobre
Seria się nie kończy, urywa się w połowie. Plansza na końcu ostatniego endingu sugeruje kontynuację. Podejrzewam, że przerwali na 25 odcinku, aby wyczaić czy serial zainteresuje widzów. Jeśli nie, prawdopodobnie nie zrobią kontynuacji. Także nie ma co narzekać, że koniec ssie – końca po prostu nie ma.
XD
do przeżycia ^^
Muzyka – bez rewelacji. Ale czekam na drugą serie (ma wyjść, podobno?)
Może zna ktoś anime choć podobne trochę do tego z fajnym humorem i o jakieś treści a nie jakiś dupny harem bez przesłania?
Re: do przeżycia ^^
Usunięto informację o nielegalnych źródłach. Oderwana od pracy zarobkowej Moderacja.
moje zdanie - świetne
Jedynie kreska ładna...
A to granie w filmie to jeśli takie sztuczne zachowanie jak prezentowała jest zaletą to brak mi słów gdyż zawsze sądziłem że aktor powinien się naturalnie zachowywać żeby nie było widać iż tylko gra.
Ocena 4/10
6/10
skip beat (?)
Oj oj oj
A miało być...
komentarz (chyba przydługi).
Osobiście znajduję się w tej drugiej grupie, czyli sięgnąłem po tytuł nie znając mangi. Przyznam, że spodobał mi się bardzo – charyzmatyczna bohaterka, ciekawy pomysł i niesamowity humor. Pamiętam, że nie mogłem doczekać się kolejnego odcinka, z czasem więc oglądałem świeżutkie wersje bez tłumaczenia kiedy te się tylko pojawiły, a następnie czytałem stosowne rozdziały w mandze, by w pełni zrozumieć co i jak było mówione. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – wydarzenia pokrywały się w stu procentach, a system taki jak najbardziej się sprawdzał, dostarczając przy tym niezłej satysfakcji. Ponieważ jednak należę do ludzi niezwykle ciekawskich, po pewnym czasie nie wytrzymałem i w kilka dni przeczytałem wersję komiksową do ostatniego dostępnego w tym czasie rozdziału. Kurczę, nie sądziłem, że tak mnie to wciągnie… Co prawda nadal miałem wrażenie, że anime lepsze – bo i to kolorowe, i z głosami, no w ogóle spełnienie marzeń. W pewnym momencie jednak poglądy moje lekko się zmieniły. Każdy następny odcinek nie bawił już tak jak miało to miejsce wcześniej, nie było tej wielkiej motywacji by co tydzień Skip Beat’a oczekiwać. Postaci nie zachwycały już tak bardzo, a sam tytuł po prostu mi spowszedniał. Przyczyny były proste – poznałem historię, a przede wszystkim dowiedziałem się, że to co ma miejsce w odcinkach emitowanych to naprawdę nic, w porównaniu do tego co w mandze się już wydarzyło. Co więcej, Kyoko przez te wszystkie rozdziały tak się zmieniła, że ta „animowana” po prostu wydawała się mdła, jak gdyby bez wyrazu. Wtedy właśnie zauważyłem, że tytuł ten cierpi na syndrom Mody na sukces, ciągnąc jeden wątek przez kilka odcinków, kończąc go super odkrywczą sceną dramatyczną. Najgorsze, że im dalej tym było gorzej – obcięcie wielu scen lub ich całkowite pominięcie, dłużyzny dotyczące mało ciekawych wydarzeń, no i niezwykle bezsensowny i rozczarowujący koniec.
Abstrahując od kwestii mangi, postaci serii są naprawdę niezwykle sympatyczne. Kyoko nie tylko miała charakterek ale i na przestrzeni odcinków naprawdę widać było, że się rozwija. Jest to jedna z niewielu tak lubianych przeze mnie bohaterek, które każdym swoim zachowaniem wzbudzały we mnie wiele różnych, ale przy tym pozytywnych emocji. Oczywiście w tym akurat przypadku była to przede wszystkim sympatia, swoiste przywiązanie jak i ustawiczne polepszanie mojego humoru. Bo trzeba przyznać, że postać ta była zabawna we wszystkim, co robiła. Nie inaczej jest z Renem, którego charakter znacznie uległ przemianie. Czasami zrównoważony, czasem bezradny, zawsze odbierany pozytywnie. Reszty opisywać nie będę, aczkolwiek nie pamiętam żadnej postaci, której w jakimś tam stopniu bym nie polubił.
Grafika przypadła mi do gustu, pomimo tego, że czasami kulała, pokazując przy tym jak niski budżet produkcja posiadała. Uważam, że Skip Beat nie potrzebował cudów na kiju w tej dziedzinie, bo jakby w danej chwili kreska nie wyglądała, zawsze oglądało się toto przyjemnie. Projekt postaci był również bardzo sympatyczny, w porównaniu z mangą niemalże identyczny, choć jednak trochę lepszy. Uniknięto mało ciekawych profili i sztucznie wydłużonych szyi, na którą cierpią postaci wersji papierowej. Muzyka również mi się spodobała, czy to pierwszy, czy drugi opening – obydwa przypadły mi do gustu. Pierwszy ending do dzisiaj plącze mi się po głowie, drugi również zły nie był, choć był to utwór najmniej dla mnie charakterystyczny ze wszystkich obecnych. Melodie w tle zawsze były proste i mało oryginalne, acz nigdy nie miałem wrażenia, jakby coś gdzieś akurat nie pasowało. Na plus również głosy postaci – nawet najmniej przez widzów lubiane, mi pasowały jak najbardziej.
Na koniec się trochę określę, bo komentarz może się zdawać dosyć dychotomiczny. Niestety, ale tak właśnie miało być, gdyż seria podobała mi się i jednocześnie mnie zawiodła. Plusami na pewno będą tu ciekawa fabuła, humor i fakt, że nim poznałem mangę tytuł potrafił mnie tak przyciągnąć i przekonać do siebie. Minusami będzie tu fakt, że w pewnym momencie jakość fabuły bardzo zubożała, przeciąganie kwestii na siłę zaczęło denerwować, a zakończenie wyciągnięto krowie spod ogona.
Moja ocena to 7/10, bo jednak w swoim gatunku seria się wyróżnia i ze wszystkimi swymi wadami nie jedno anime przewyższa.
Na koniec małe odniesienie do recenzji Eas:
Widać, że myślimy całkowicie odwrotnie. Dla mnie właśnie jest to oryginalny pomysł (bo sam w życiu bym na coś podobnego nie wpadł, ani też nigdzie nie słyszałem, by ktoś tak próbował), a za to niekoniecznie obiecujący, bo jednak wydaje się trudny w realizacji ;)
Spodobało mi się
Anime jest świetnie.
Nie zgadzam się ani trochę z recenzją ponieważ anime jak dla mnie jest świetne, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń i z niecierpliwością czekam na drugi sezon. Uwielbiam perypetie Kyoko, rozbawia mnie do łez to anime, kreska mi się podoba, muzyka także. Mi się tam nie dłuży, tylko z niecierpliwością czekałam na każdy kolejny odcinek. Dla mnie anime zasługuje na ocenę 9/10 :D
Ale to tylko moja skromna opinia :D Każdemu podoba się coś innego, każdy ma inne poczucie humoru :P
Re: Anime jest świetnie.
obawiam się, że to anime skończy jak 'suzuka', czyli tylko pierwszy sezon, a na drugi sezon w 'suzuce' przypadło by najlepsze, tak więc sądzę że najlepsze w mandze 'skip beat' dopiero nadejdzie, ale nie zobaczymy tego w oprawie A/V.
Obym się pomylił.
Re: Anime jest świetnie.
Z drugiej strony manga wydaje mi się być mocno chaotyczna.
Ja tam nie żałuję.
Jedyne, czego nie mogę znieść to takie niedokończenie sprawy. Tym bardziej, że po końcówce była taka fajna scena z Kyouko i Renem! Chciałabym obejrzeć ją z dźwiękiem i kolorem.
W każdym razie, anime wcale nie jest złe. To tylko taka fajna rozrywkowa historia z ciekawą fabułą. W ogóle nie żałuję.
w gatunku komedii/romansu (choc raczej rzadko siegam to takich kombinacji) SB plausuje sie u mnie w czolowce, stad 8/10
Nie zgadzam się opinią recenzenta
Liczę także, że producenci wyłożą na drugą serię większy budżet, choć ani kreska, ani animacja mnie nie raziły. Muzyka – podobała mi się, naprawdę. Z głosem Shou wcale źle nie było, wręcz przeciwnie, tak samo z całą resztą. Ogólnie anime wiernie oddało treść mangi i jak dla mnie jego ocena powinna być znacznie wyższa.
z manga też jestem na bieżąco
Tak IMHO szkoda czasu na anime jeśli się czytało mangę, a jeżeli nie i niema zamiaru się czytać mangi, to warto obejrzeć anime.
5/10.
fanka mangi
można obejrzeć, ale lepiej od razu sięgnąć po mangę, mniejsza strata czasu :D
- swietne anime, gdyby… chcialo byc li tylko komedia romantyczna. Bo na tym polu spisuje sie najlepiej. ale…
- ma aspiracje, by je powaznie traktowac w watkach silacych sie na dramatyczne, a tu wzory czerpie rodem z brazylijskich oper mydlanych. Wychodzi to kuriozalnie – nie sposob nie dostrzec kontrastu miedzy blahoscia ambarasu, a powaga z jaka probuje sie go widzowi wcisnac. (glwnie srodkowe epizody serii, z corka(?) szefa np)
- refleksje bohaterow o aktorstwie… heh, plytkie i naiwne to mocno… szczegolnie jak sie przypomni sobie inna serie ten temat eksplorujaca – glass mask
- animacja nie przeszkadza… nie plakalbym zbytnio nad tapetowymi tlami w komediowej serii. miesci sie w konwencji
- muzyka – jaka muzyka? nie zauwazylem, nie zapamietalem, nie szkodzi
Takze serii wiele mozna wybaczyc. Szczegolnie za sympatyczne postaci, relacje miedzy nimi mozna przymknac oko na to mniej udane (ale i mniej istotne). No i przede wszyskim – smieszy, bawi? Jak najbardziej, tak!!!
Summa summarum – 8/10
Obejrzalem, nie zaluje. Siegne po mange? Kiedys na pewno.