x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
fabuła ostro wciąga drobne niedoskonałości w Rosji ;p ale ogląda się jednym tchem mam wrażenie iż autor pojechał trochę w pierwszej serii alah akbar z ust japończyka buhahha. super anime
Właśnie zakończyłem oglądać tą serie i musze przyznać że jak na prawie 10 letni tytuł jest bardzo przyzwoicie.. zaczne od początku. Yugo: The Negotiator jest podzielony na dwa wątki fabularne, pierwszy z nich dzieje sie w Pakistanie gdzie ów Yugo musi wykonać swoją tytułową robote – wynegocjować…, bohater szybko pokazuje skrytą tajemnicę porażki z przeszłości, nie odnosi się ona nijak do fabuły, ukazuje stanowczość i gotowość do działania naszego bohatera która przejawia się wieloma niekonwencjonalnymi metodami – samookaleczenia,jak już „FM” wspomniał dobrowolnymi poddawaniu się tortur itp.(nie bede zdradzał wszystkiego:).Fabuła anime jest ciekawa i wciągająca lecz nie jest jakąś łamigłówką, brak łamigłowek kliknij: ukryte (oprócz dat na pierścieniu) które mogły by podwyższyć potencjał anime, niestety wystąpiła tzw.(przeze mnie) zbyteczność postaci, które swoim pojawieniem się w anime zbytecznie ją wydłużają,
np.
Kimura – gość w pierwszej części z biura podróży, który wpada z biletami przedstawia sie i znika, w drugiej fabule nawet nie było o nim mowy (pewnie Yugo zamówił bilety online i tyle był on potrzebny).
Kogure – wynalzca cudownych gadżetów elektroniki miał takie wejście w pierwszym odcinku, myślałem że chociaż raz przyjdzie głównemu bohaterowi na odsiecz a on był jak ten telefon na niskich częstotliwościach, gdzie po pierwszym połączeniu odrazu namierzyli Yugo – chała z tandetą miało być wow a tu klapa.
Postacie jak Leila i Origa uznam za 2 planowe lub epizodyczne choć z Leila wyszła troszke niedokończona sytuacja… no ale cóż.
Nie chce za bardzo odsłaniać wad i zalet głownego bohatera gdyż możecie nabrać dystansu lub niepotrzebnie się zadużyć, jest profesjonalistą w swoim zawadzie jak już wcześniej używa niekonwencjonalnych metod które troszke mogą odbiegać od rzeczywistości jednakże da się go lubić za miłą twarz i zdecydowanie w oczach.
Anime jest dobre lecz posiada jeden duży rażący mnie minus, kliknij: ukryte postępowania Yugo są prawie identyczne w pierwszym epizodzie jego przygód jak i w drugim – jest bardzo przewidywalny na czym traci anime jak i Yugo. Jest to bardzo dobry tytuł a zarazem lekki nie przeciążający zwojów mózgowych hahahhaa – szpiegowskie anime na dobre popołudnie :)
Pozdrawiam :) wszystkich animaniaków a w szczególności mojego cenionego krytyka anulke406 :):):)
Ostatnio miałem okazję po raz drugi obejrzeć ten tytuł. Po tym załamałem się lekko – oglądając tą samą przygodę ponownie, gdy już znałem bieg wydarzeń i mogłem sobie pozwolić na zwrócenie większej uwagi na detale dość radykalnie zmieniło się moje spojrzenie na serię.
Gdybym miał pisać tą recenzję teraz, to zapewne Yugo straciłby 2‑3 punkty z oceny…
A
fm
29.04.2009 13:50 Przygody masochistycznego negocjatora.
Jakoś tak przyzwyczaiłem się, że bohater w filmach sensacyjnych bywa torturowany w wyniku złego zrozumienia sprawy albo wpadki (tak jak zdarza się to Jamesowi Bondowi) i raczej stara się unikać takich sytuacji. Nie tym razem. Dla Yuugo smażenie się na rozgrzanych kamieniach i elektrowstrząsy stanowią taką samą część planu, jak przykładowo rozmowa z informatorem. W przypadku pierwszej części można to było jeszcze jakoś zrozumieć, bo musiał udowodnić (schematycznie pokazanym) rebeliantom, że w kurniku pojawił się nowy kogut i wyższym poziomem maczyzmu zdobyć ich zaufanie. W drugiej części świadczy to tylko o tym, że nie potrafi myśleć i musi się zdawać na pomoc scenarzysty. Gdyby seria miała więcej odcinków, to zapewne by kończył jako wrak fizyczny i psychiczny. Trudno mi było kibicować bohaterowi, którego przy braku zdrowego rozsądku musi wspomagać scenarzysta.
W pierwszej części grafika ma jeszcze jakieś resztki stylu (choć w którą stronę nie spojrzeć, słońce świeci prosto w twarz), natomiast później czeka na nas wyłącznie pokaz animowanej tandety. Zastanawia mnie też jak na tą część islamską spojrzałby ktoś znający się na tematyce, skoro Rosjanie stanowią połączenie stereotypów z radosnymi japońskimi pomysłami, jak np. długowłosy blond bishounen jak porucznik armii/milicji.
super
8/10
np.
Kimura – gość w pierwszej części z biura podróży, który wpada z biletami przedstawia sie i znika, w drugiej fabule nawet nie było o nim mowy (pewnie Yugo zamówił bilety online i tyle był on potrzebny).
Kogure – wynalzca cudownych gadżetów elektroniki miał takie wejście w pierwszym odcinku, myślałem że chociaż raz przyjdzie głównemu bohaterowi na odsiecz a on był jak ten telefon na niskich częstotliwościach, gdzie po pierwszym połączeniu odrazu namierzyli Yugo – chała z tandetą miało być wow a tu klapa.
Postacie jak Leila i Origa uznam za 2 planowe lub epizodyczne choć z Leila wyszła troszke niedokończona sytuacja… no ale cóż.
Nie chce za bardzo odsłaniać wad i zalet głownego bohatera gdyż możecie nabrać dystansu lub niepotrzebnie się zadużyć, jest profesjonalistą w swoim zawadzie jak już wcześniej używa niekonwencjonalnych metod które troszke mogą odbiegać od rzeczywistości jednakże da się go lubić za miłą twarz i zdecydowanie w oczach.
Anime jest dobre lecz posiada jeden duży rażący mnie minus, kliknij: ukryte postępowania Yugo są prawie identyczne w pierwszym epizodzie jego przygód jak i w drugim – jest bardzo przewidywalny na czym traci anime jak i Yugo. Jest to bardzo dobry tytuł a zarazem lekki nie przeciążający zwojów mózgowych hahahhaa – szpiegowskie anime na dobre popołudnie :)
Pozdrawiam :) wszystkich animaniaków a w szczególności mojego cenionego krytyka anulke406 :):):)
Rosja
Rewatch czyni cuda
Gdybym miał pisać tą recenzję teraz, to zapewne Yugo straciłby 2‑3 punkty z oceny…
Przygody masochistycznego negocjatora.
W pierwszej części grafika ma jeszcze jakieś resztki stylu (choć w którą stronę nie spojrzeć, słońce świeci prosto w twarz), natomiast później czeka na nas wyłącznie pokaz animowanej tandety. Zastanawia mnie też jak na tą część islamską spojrzałby ktoś znający się na tematyce, skoro Rosjanie stanowią połączenie stereotypów z radosnymi japońskimi pomysłami, jak np. długowłosy blond bishounen jak porucznik armii/milicji.
Nie polecam.