Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 4
Średnia: 6,75
σ=0,43

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

City Hunter: The Motion Picture

Rodzaj produkcji: odcinek specjalny (Japonia)
Rok wydania: 1997
Czas trwania: 91 min
Tytuły alternatywne:
  • City Hunter: Goodbye My Sweetheart
  • シティーハンタースペシャル グッドバイ・マイ・スイート・ハート
Gatunki: Komedia, Sensacja
Postaci: Łowcy nagród; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Tym razem kalka produkcji amerykańskich… I pierwszy naprawdę nieudany film z tego cyklu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Na tokijskim lotnisku inspektor Saeko Nogami obserwuje (i szybko gubi) niebezpiecznego terrorystę, znanego pod pseudonimem Profesor. Tymczasem do Ryo Saeby i Kaori Makimury zgłasza się klientka – wschodząca gwiazda sceny, Emi Makaze, poszukuje zaginionego przed laty brata. Ma podstawy przypuszczać, że powrócił właśnie do Japonii… Jaki jest związek między Emi a Profesorem i co planuje ten ostatni? Niestety, odpowiedzi na te pytania padają bardzo szybko i nie są szczególnie zaskakujące. Celem terrorysty jest… A nie, to właściwie dobre pytanie. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę ma na celu, poza wywołaniem możliwie dużych zniszczeń, do czego rzecz jasna musi zabrać się w sposób, dający bohaterom czas na interwencję.

Na jedyny plus filmu można zapisać to, że nie powtarza klasycznego schematu odcinka City Huntera. Zamiast tego jednak czerpie garściami z kina amerykańskiego, ze szczególnym uwzględnieniem Niebezpiecznej prędkości, nie omijając też paru innych filmów. Samo to oczywiście nie byłoby jeszcze niczym bardzo nagannym, ale nie sposób nie zauważyć, że zawiązanie i cała konstrukcja fabuły są naciągnięte za uszy, a liczba elementów, których nikt nie umiałby przewidzieć albo które (wbrew temu, co się sugeruje na ekranie) nie mają ze sobą związku, przekracza dopuszczalne normy. Całość przy tym zawodzi pod względem tempa: niby cały czas coś się dzieje, ale jednocześnie wiele sekwencji jest przeciągniętych, przez co zapomnieć można o starannie budowanym napięciu. Po raz kolejny skrócenie dobrze by zrobiło filmowi, nie na tym jednak polega jego największy problem.

Główną zaletą cyklu City Hunter był zawsze klimat, sensacyjno­‑komediowy, z wyraźnym naciskiem na komedię. Owszem, starcia finałowe były traktowane poważnie, a kolejni „główni źli” byli jednoznacznie wrednymi typami spod ciemnej gwiazdy, ale mimo wszystko całość zachowywała lekki, umowny charakter. Tym razem pod wieloma względami spróbowano zerwać z tą umownością. Przede wszystkim opowieść jest znacznie „mroczniejsza”, nie tylko za sprawą grafiki – Profesor jest psychopatycznym szaleńcem, który z zimną krwią morduje różnych statystów (tego wcześniej nie było). Przez cały film pokazuje się go jako postać całkowicie odpychającą, którą zdecydowanie należy zabić dla dobra świata, by w ostatnich scenach nagle próbować wykrzesać dla niego sympatię widza. Przepraszam – na mnie nie podziałało, szczególnie po zaprezentowanej wcześniej „motywacji”. Najgorsze jest jednak, że przy całym tym klimacie, podkładanych bombach i zabijanych ludziach nie spasowano ani trochę w kwestii „elementów komediowych”. Objawia się to na przykład tym, że w najmniej stosownych momentach postaci zaczynają głupkowato żartować, a Kaori niemal w co drugiej scenie gania ze swoim stutonowym młotem. Powtórzę jeszcze raz: do tej pory City Hunter umiał to doskonale rozgraniczać. Komediowe przerywniki zawsze bywały, ale zazwyczaj zanikały bliżej kulminacji (chyba że sama kulminacja była akurat komediowa), a w odcinkach poważniejszych nie pojawiały się wcale lub prawie wcale. Tutaj pasują jak kwiatek do kożucha.

Nie żartowałam, pisząc o „bardziej mrocznej” grafice. Sporo scen dzieje się w przytłumionym oświetleniu, bardziej przygaszone są także kolory – trudno powiedzieć, na ile to oszczędności budżetowe, a na ile świadomy zabieg artystyczny. Lekko zmienione zostały projekty postaci, na czym bardzo zdecydowanie skorzystał Ryo. Zarówno on, jak i Profesor, wyglądają naprawdę przystojnie, a ich kreska z „archaicznej” staje się raczej „oldschoolowa”. Gorzej niestety ze wszystkimi paniami. Kaori w kilku scenach prawie nie poznałam, ponieważ bardziej niż kiedykolwiek przypomina młodego chłopaka. Zresztą nawet Saeko straciła sporo ze swojej urody (i postarzała się o ładne kilka lat), a Emi wygląda zwyczajnie nieciekawie. Nieźle broni się animacja, demonstrująca pościgi samochodowe, strzelaniny, walki wręcz, ewolucje śmigłowców i w ogóle niemal wszystko, co stanowi stosowną ozdobę kina sensacyjnego. Bardzo dobra pozostaje muzyka, chociaż oszczędzono na czołówce i napisach końcowych, w pierwszym przypadku prezentując głównie statyczne plansze, a w drugim – urywki animacji z filmu.

W odróżnieniu od większości poprzednich części cyklu, kolejny film telewizyjny, The Motion Picture, pokazuje, co się dzieje, kiedy City Hunter straci swoją największą zaletę, jaką jest dystans do siebie. Prawdopodobnie miałby szanse na wyższą ocenę, gdyby zdecydowano się po prostu darować sobie całą komedię, zostawiając tylko sensację – nawet wtedy jednak byłby po prostu przeciętną kalką produkcji amerykańskich. Nie stanowi dobrej reprezentacji dla reszty cyklu, natomiast dla jego fanów będzie nie tyle daniem odgrzanym, co daniem, przy którym kucharz postanowił poeksperymentować trochę za bardzo. Właściwie broni się tu jedna rewelacyjna scena, z Miki pilotującą „pożyczony” wojskowy śmigłowiec. Ale obawiam się, że to za mało, żeby komukolwiek ten film polecić.

Avellana, 9 czerwca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Tsukasa Houjou
Projekt: Keiichi Satou, Sachiko Kamimura
Reżyser: Kazuo Yamazaki, Kenji Kodama
Scenariusz: Akinori Endou, Yuuichi Higurashi
Muzyka: Masara Nishida, Tatsumi Yano