Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,86

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 193
Średnia: 7,99
σ=1,61

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Salva)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Hunter X Hunter

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1999
Czas trwania: 62×23 min
Tytuły alternatywne:
  • ハンターxハンター
Widownia: Shounen; Postaci: Łowcy nagród, Przestępcy, Samuraje/ninja; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Marzyliście kiedyś o tym, by zostać łowcami nagród lub poszukiwaczami skarbów, a może woleliście dalekie podróże? Ta seria przypomni wam dziecięce marzenia i pozwoli zanurzyć się w świat przygody!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Gon to narwany i optymistycznie nastawiony do życia chłopiec, który mieszka na małej wyspie razem z ciotką i babką. Pewnego dnia zapuszcza się zbyt daleko w las i zostaje zaatakowany przez ogromne zwierzę, którego terytorium naruszył. Z pomocą przychodzi mu tajemniczy człowiek, który twierdzi, że przybył tu, aby odnaleźć swojego nauczyciela i że jest to ostatnia część egzaminu na Łowcę. Kim są wspomniani Łowcy? To prawdziwa elita, wyjątkowo uzdolnieni ludzie, którzy zajmują się praktycznie wszystkim, podróżując po całym świecie. Jak się okazuje, poszukiwany przez niego człowiek to Ging Freecss, ni mniej, ni więcej, tylko ojciec naszego bohatera i prawdziwa gwiazda wśród niezwykłych poszukiwaczy przygód. Gon, któremu całe życie wmawiano, że jego rodzice zginęli w wypadku wkrótce po jego urodzeniu, postanawia sam zostać Łowcą i odnaleźć ojca.

Hunter X Hunter to jedna z najlepszych serii shounen, jakie miałam przyjemność oglądać. Przyznaję, że po pierwszych odcinkach nie byłam zbytnio zachwycona, całość wydawała mi się dziecinna i pełna schematów, a postać głównego bohatera niezbyt zachęcała do dalszego seansu. Kolejnym minusem był fakt, że miałam już wtedy za sobą Naruto i na bieżąco śledziłam Bleach, a niestety powtórzenia pewnych motywów i chwytów w przypadku tego typu serii są nieuniknione (i żeby nie było wątpliwości, zdaję sobie sprawę, że Hunter X Hunter to produkcja starsza). Dosyć szybko okazało się, że właśnie owe schematy i powtórzenia są jedną z najmocniejszych stron tego anime. Ile to już razy raczono mnie motywem „od zera do bohatera”? Nie inaczej jest w tym przypadku, główny bohater wyrusza w podróż uzbrojony jedynie w wędkę swojego taty i dobre chęci. Oczywiście jak na chłopca wychowywanego w niemalże dziczy przystało, jest bardzo sprawny fizycznie i wyjątkowo zwinny, ale sami przyznacie, że w zetknięciu z „brutalną rzeczywistością” to może być trochę za mało. Ale czy na pewno? Zgodnie z regułami gatunku, Gon szybko zyskuje gromadkę przyjaciół o sympatycznych osobowościach, silnej motywacji i podobnym celu: równie młodego i pewnego siebie Killuę, spokojnego i enigmatycznego Kurapikę oraz sporo starszego, ale bardzo niepoważnego Leoria, a także potężnego rywala – Hisokę, któremu pragnie dorównać i którego zamierza pokonać. Jest również logiczne, że aby zostać Łowcą, nie wystarczy się zapisać czy poprosić o członkostwo, tak elitarna grupa nie przyjmuje byle kogo bez sprawdzenia jego umiejętności. Dlatego też kandydaci są zmuszeni poddać się niezwykle trudnemu egzaminowi, przy czym organizatorzy nie gwarantują bezpieczeństwa. Zasadniczo fabuła w dużej mierze opiera się na zdobywaniu kolejnych poziomów „mocy” i pokonywaniu coraz silniejszych przeciwników, dopiero pod koniec serii ten schemat ulega zmianie. Na scenę wkraczają dużo bardziej wymagający antagoniści, przeszłość niektórych bohaterów wraca niczym bumerang i atmosfera zdecydowanie się zagęszcza.

Z powyższego opisu mogłoby wynikać, że Hunter X Hunter tak naprawdę niczym nie różni się od wymienionych przeze mnie wcześniej tytułów i setek innych anime przygodowych, ale tak nie jest. Owszem, znajdziemy tu wszystko, co już widzieliśmy, rzecz w tym, że podane w wyjątkowo atrakcyjny sposób. Nie brak tu pojedynków i walk, na dodatek niezwykle widowiskowych i efektownych, ale równie często jak pięści, Gon i jego przyjaciele są zmuszeni używać mózgu. Na szczęście twórcy darowali nam podział w drużynie na tych, którzy głównie myślą, tych, którzy mają się bić, i tych wymagających ciągłego ratowania (oczywiście należy wziąć poprawkę na wiek Gona i Killui, którzy właśnie z racji niego wpadają w tarapaty nieco częściej). W myśl zasady „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, panowie z równą częstotliwością pakują się w kłopoty, dostają baty i potrzebują pomocy innych. O dziwo, kolejne starcia z różnymi typami pozostawiają na gładkich licach naszych kandydatów na Łowców liczne sińce, zadrapania i skaleczenia, że o połamanych kończynach nie wspomnę. Co jeszcze dziwniejsze, obrażenia te nie znikają w ciągu jednego dnia, sprawiają sporo kłopotu poszkodowanym i wymagają leczenia. Same walki są modelowym przykładem tego, jak powinno wyglądać starcie w anime. Prowadzenie długich dyskusji o życiu, wspominanie własnego dzieciństwa i dziejów rodu do trzech pokoleń wstecz, a także monologi wewnętrzne należy odłożyć na później i skupić się na pokonaniu przeciwnika. Wierzcie mi, Hunter X Hunter pod tym względem był świetną odmianą po wlekącym się Naruto, w którym przeżycia bohaterów były dużo ważniejsze od użytej techniki i jej efektywności. Inna sprawa, że to jednak nie pojedynki są tu najważniejsze, a szeroko pojęta przygoda, czego znakomitym przykładem jest sam egzamin na Łowcę. Fabuła sprytnie łączy klasyczne motywy serii shounen z bardzo absurdalnymi pomysłami, dzięki czemu konwencja, wyświechtana jak kapota dziada proszalnego, nabiera rumieńców i nawet po czterdziestu odcinkach nie nudzi. Niestety to połączenie jest również powodem największych obiekcji z mojej strony. W Hunter X Hunter pojawia się coś, czego bardzo nie lubię, a mianowicie niesamowicie szybkie i niczym nieuzasadnione przejścia od scen bardzo brutalnych czy wręcz niesmacznych (te co prawda mogę policzyć na palcach jednej ręki, ale jednak występują) do komediowych. Zdaję sobie sprawę, że twórcy chcieli w ten sposób rozładować powstałe napięcie i pokazać swój dystans do prezentowanych wydarzeń, ale często sprawia to wrażenie sztuczności czy nawet łopatologii. W takich momentach solidaryzowałam się z poszkodowanym i po cichu jego oprawcy życzyłam wszystkiego najgorszego, chociaż często była to postać całkiem sympatyczna.

Właśnie jednym z powodów, dla których to anime tak bardzo przypadło mi do gustu, są bohaterowie. Przyznaję bez bicia, że lubię, kiedy w serii nie ma postaci jednoznacznie złych i nawet największy drań ma tę drugą, bardziej ludzką twarz, którą od czasu do czasu pokazuje. Kolejna sprawa, że miło wreszcie zobaczyć czarny charakter, który nie marzy o podboju świata, a wszystko co robi, robi dlatego, że sprawia mu to piekielną przyjemność i ma z tego masę radości. Tak, moi drodzy, mam na myśli przede wszystkim Hisokę, który skutecznie podbił moje serce uroczą psychopatyczną osobowością i nienormalnym poczuciem humoru, jak również podejściem do głównego bohatera. Wreszcie ktoś, kto traktuje małego chłopca właśnie jak małego chłopca, a nie najstraszliwszą przeszkodę w swojej mrocznej karierze. Nareszcie dziecko, które jest dzieckiem, a nie mścicielem, jedyną nadzieją na zbawienie świata i w ogóle wybrańcem losu. Gon jest narwany, energiczny, naiwny do bólu i pełen wiary w ludzi, ale czego, na bogów, oczekiwać po kimś, kto ma dwanaście lat, wychowywał się w głuszy i ma całkiem szczęśliwą rodzinę? To, że jest silny i posiada wybitny talent oraz zdolności, zostało całkiem sensownie wyjaśnione. W końcu jest synem jednego z najwybitniejszych Łowców, ostatecznie nie takie rzeczy ludzie dziedziczą. Na początku niebezpiecznie kojarzył mi się z Naruto, ale szybko uznałam wyższość Gona. Niech sobie będzie upartym, głośnym, skrajnym optymistą, ale w przeciwieństwie do blond zarazy, oprócz siły fizycznej posiada też rozum, z którego nierzadko korzysta i wie, kiedy należy zrobić odwrót. Podoba mi się jego stosunek do przyjaciół, lojalność i zainteresowanie, jakim ich obdarza, niemające nic wspólnego z niezdrową rywalizacją – taka bardzo szczera i oddana przyjaźń. Gon znakomicie uzupełnia się z Killuą, któremu wpajano zupełnie inne zasady i wartości, ale który pomimo swojej niezwykłej profesji i co najmniej dziwacznej sytuacji rodzinnej, nadal jest tylko dzieckiem, które ma takie same potrzeby jak Gon. Udanym zabiegiem było zestawienie tej dwójki z Leoriem i Kurapiką, starszymi i bardziej doświadczonymi, chociaż w głębi duszy nadal będącymi małymi chłopcami, co świetnie ilustrują niektóre zachowania Leoria. O ile ten pierwszy od razu skojarzył mi się z opiekunem, który ma całą tę ferajnę niańczyć, o tyle z Kurapiką miałam problem, zwłaszcza kiedy zaczęto odsłaniać jego przeszłość. Bałam się, że zostanie sprowadzony do roli mściciela, który zatopiony w rozmyślaniach o przeszłości, odwróci się od swoich przyjaciół i całkowicie skupi na zemście, odrzucając wszystko co dobre wokół niego. Tymczasem okazał się całkiem sensowną postacią, nieco wyciszoną i skłonną do refleksji, ale nie popadającą z jednej skrajności w drugą i właściwie lepiej wywiązującą się z obowiązków opiekuna niż Leorio. To jedna z nielicznych serii, która potrafi wciągnąć osoby, alergicznie reagujące na małoletnich, żywiołowych, głównych bohaterów, ponieważ ma tyle tak zróżnicowanych postaci, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Kolejną mocną stroną Hunter X Hunter jest oprawa audiowizualna, która moim zdaniem prezentuje się wyśmienicie. Projekty postaci są dopracowane i przyjemne dla oka, nawet przez chwilę nie sprawiając wrażenia krzywych czy rysowanych na kolanie. Nie sposób pomylić jednej postaci z drugą, nie trzeba też się zastanawiać czy osoba, którą właśnie widzimy, jest mężczyzną, czy kobietą (z jednym szczególnym wyjątkiem). Niezbyt przypadł mi do gustu sposób rysowania włosów – dotyczy to zwłaszcza Gona z fryzurą à la „piorun w szczypiorek”, ale poza tym nie mam poważniejszych zastrzeżeń do grafiki. Tła są bogate i przypominają te ze starszych serii, w których do tego typu detali przykładano zdecydowanie większą wagę. Całości dopełniają soczysta i nasycona kolorystyka oraz płynna animacja. Ścieżka dźwiękowa to solidna robota, która być może nie zachwyca, ale idealnie spełnia swoją rolę i pozostawia dobre wrażenie. Na osobną uwagę zasługują czołówki i piosenki przy napisach końcowych, wzbogacone o interesującą animację, które są przykładem utworów idealnie dobranych do serii. W większości to przyjemne, energiczne i ciepłe j­‑popowe piosenki, które szybko wpadają w ucho. Moimi faworytami są pierwszy opening, czyli Ohayou w wykonaniu Keno oraz Kaze no Uta; Song of the Wind Minako Hondy, kończące pierwszą część serii. Znakomicie spisali się również seiyuu, którzy stworzyli pełnokrwiste i zapadające w pamięć postacie. Tutaj szczególne wyróżnienie należy się Junko Takeuchi, lepiej znanej widzom z tytułowej roli w Naruto, grającej Gona, oraz Hirokiemu Takahashiemu (Kenji Harima w School Rumble), czyli charyzmatycznemu Hisoce.

Hunter X Hunter jest przykładem dobrze zekranizowanej mangi i wzorem do naśladowania dla twórców serii przygodowych. Sztuką jest stworzyć anime, które będzie równie wciągające po czterdziestu odcinkach i po którego zakończeniu z przyjemnością sięgniemy po ciąg dalszy. Tutaj muszę wspomnieć o zakończeniu, które jest całkowicie otwarte i pozostawia spory niedosyt. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy taki był zamysł twórców od samego początku, czy wynika to z późniejszych wydarzeń, ale jako zachęta do obejrzenia nakręconej rok po zakończeniu emisji serii OAV sprawdza się znakomicie. Właściwie nie sposób uznać seansu za skończony bez znajomości kolejnej części. Hunter X Hunter to produkcja idealna dla osób, które mają serdecznie dość zapychaczy, długich i przegadanych pojedynków, nadmiaru dramatyzmu i tragicznych przeszłości. To znakomita rozrywka na wysokim poziomie, która nie obraża inteligencji widza i pozostawia miłe wspomnienia. Duża dawka humoru skutecznie poprawia kiepski nastrój i nie pozwala traktować przedstawionych wydarzeń całkiem serio. Sądzę, że miłośnicy długich przygodowych serii nie będą zawiedzeni.

moshi_moshi, 21 czerwca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Nippon Animation
Autor: Yoshihiro Togashi
Projekt: Takayuki Gotou
Reżyser: Kazuhiro Furuhashi
Muzyka: Toshihiko Sahashi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Hunter x Hunter na forum Kotatsu Nieoficjalny pl