Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 9/10 grafika: 9/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,25

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 465
Średnia: 7,41
σ=1,4

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Costly)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Hatsukoi Limited

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 初恋限定。
  • First Love Limited
  • Hatsukoi Gentei
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi
zrzutka

Czy da się ciągle stworzyć świeżą szkolną komedię romantyczną? Hatsukoi Limited, choć może nieprzesadnie oryginalne, jest pozycją trochę inną niż reszta gatunku.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Pewnego słonecznego popołudnia grupa gimnazjalistek wraca ze szkoły, dyskutując zażarcie. Tematem dyskusji, jakżeby inaczej, są kwestie relacji damsko­‑męskich. Ayumi Arihara, która temat rozpoczęła, stwierdza, że umówiłaby się z każdym chłopakiem, który wyznałby jej miłość. Jej słowa niemal natychmiast poddane zostają ciężkiej próbie…

Hatsukoi Limited składa się z szeregu lekkich historii miłosnych, których uczestnikami są uczniowie gimnazjum i liceum, powiązani różnymi zależnościami. Owe powiązania są dość liczne i skomplikowane, a ich opis zostawię, gdyż byłby to okrutny spoiler. Sam jednak zapoznałem się z nim jeszcze przed seansem. I przyznam szczerze – przeraził mnie. Dawno nie widziałem takiego nagromadzenia trójkątów, tudzież większych wielokątów, w obrębie jednej serii. Ku mojemu zdumieniu jednak podczas seansu nie przeszkadzało mi to wcale.

Główną bohaterką serii jest Ayumi, ale nie oznacza to, że większość czasu poświęcona będzie jej wątkowi, równie dużo miejsca zostanie poświęcone innym bohaterom. Poznamy między innymi koleżanki Ayumi z gimnazjum: dumną i słynącą z urody Kei Enomoto, cierpiącą na „kompleks braciszka” Koyoi Bessho, utalentowaną sportowo Rikę Dobashi i cichą artystkę, Nao Chikurę. Do tego dochodzą gimnazjaliści: Mamoru Zaitsu, marzący o zostaniu lekarzem, Kusuda, niepoprawny fan wszelakiego ecchi i Hiroyuki Sogabe, chłopak lekko narcystyczny i ekscentryczny. Grono licealistów reprezentują Misao Zaitsu, starszy brat Mamoru, który niedźwiedzią aparycją potrafi przerazić nawet największego twardziela, Yuuji Arihara, starszy brat Ayumi, który ciut za bardzo chce zbliżyć się do swojej siostry i Yoshihiko Bessho, starszy brat Koyoi. Z bohaterek mamy w tej grupie Misaki Yamamoto, sąsiadkę braci Zaitsu, Yuu Enomoto, starszą siostrę Kei, i Meguru Watase, cierpiącą na kompleksy z powodu zbyt dużego biustu.

Po nałożeniu na zależności rodzinne wszystkich relacji miłosnych powstaje wyjątkowo skomplikowana siatka, o której już wspominałem. Całość mimo to nie zalatuje banałem ani naiwnością, głównie dzięki sprawnemu poprowadzeniu historii. Nie ma tu dramatycznych monologów, zbędnego melodramatyzmu, ani ciągniętych bez końca wątków, które można by wyjaśnić przez jedną rozmowę. Mamy w końcu duże grono bohaterów, sporo historii do opowiedzenia, a odcinków tylko dwanaście. Chyba tylko przy wątku dotyczącym Kei i Kusudy odniosłem wrażenie, że był on trochę zbyt przeciągnięty, ale i tak było lepiej niż w większości podobnych produkcji. Nie udałoby się osiągnąć takiego efektu bez dobrych postaci. Od ogólnego poziomu odstają trochę Koyoi, która pełni rolę głównie komediową, a także Meguru, która czasem irytuje swoimi kompleksami. Tak czy inaczej bohaterowie zachowują się całkiem rozsądnie, zmieniają się też na przestrzeni serii. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł nie polubić bohaterów Hatsukoi Limited, choć trudno wskazać mi powód, dla którego wywarli na mnie tak dobre wrażenia. Po prostu dawno nie widziałem serii, w której sympatyzowałbym z niemal wszystkimi bohaterami.

Inną sporą zaletą serii jest operowanie schematami. Twórcy dość często umieszczają w jakimś wątku popularny schemat, a potem łamią go w decydującym momencie, co kilka razy całkiem skutecznie mnie zaskoczyło. Z kolei znienawidzony przez sporą część europejskiej widowni motyw kazirodztwa występuje tutaj w postaci lekkiej parodii, na zasadzie jednostronnego uczucia, przedstawianego głównie komediowo. Przy tym wszystkim jednak od początku jasne jest, że poszczególne historie zmierzają do standardowego happy endu. I dobrze! Mamy dzięki temu seans lekki, miły i całkiem zabawny. Motywy komediowe stoją na bardzo dobrym poziomie, zostały też bardzo wprawnie połączone z rozterkami uczuciowymi bohaterów, dzięki czemu całość nigdy nie staje się ani zbyt poważna, ani zbyt komediowa.

Gdy seria zbliża się do końca, kilka ważniejszych wątków łączy się w jeden, w którym udział weźmie większość bohaterów. Ma to swoje dobre i złe strony. Jednoczesne zamknięcie historii kilku par siłą rzeczy sprawiać musi wrażenie trochę naciąganego. Rekompensuje to w pewnym stopniu sam przebieg zdarzeń, pomysł był świetny. Poszczególne odcinki stoją na zbliżonym poziomie, wyróżnić tu jednak muszę jeden na plus i jeden na minus. Poświęcony w większości Nao dziewiąty odcinek jest po prostu doskonały – ciepły, optymistyczny, a przy tym lekko wzruszający. Po prostu 10/10. Za to następny, dziesiąty, jest wyraźnie poniżej poziomu serii. Wychodzi zatem, że suma szczęścia równa się zero. Stężenie fanserwisu jest dość znaczne, co mi jednak nie przeszkadzało. Warto tu jednak zaznaczyć, że jestem osobą o wysokim poziomie tolerancji dla takich motywów.

Miałem spory dylemat przy ocenie grafiki. O postaciach mogę powiedzieć krótko, że wyglądają bardzo dobrze i zarzucić im niczego nie sposób. Natomiast trochę gorzej jest przy tłach. Gdy obraz skupia się na nich, są naprawdę ładne. Mamy też sporo ujęć z bohaterami na tle świetnie narysowanych scenerii. Z drugiej strony występuje pełno scen, gdy tło jest niewyraźne, rozmyte, lub niewidoczne przez światło lub mgłę. Nie zabraknie też ujęć, w których bohaterowie po prostu stoją na tle jednej barwy, lub podobnych uproszczeń. Powinienem w tym momencie wzdychać nad ewidentnym obcinaniem kosztów, ale czasem takie sceny wypadały lepiej, niż gdyby tam było normalne tło. Brzmi to może dziwnie, ale udało się zbudować pewien nastrój w takich scenach, skupiając się tylko i wyłącznie na pokazanym bohaterze, czy też parze bohaterów. W ogólnym rozrachunku bardzo pozytywnie oceniam stronę graficzną serii. Muzyka furory większej nie zrobi, ale komponuje się dobrze z obrazem – tworzą ją proste i subtelne instrumentalne motywy, bardzo przyjemne dla ucha. Opening jest zaskakująco słaby jak na tego typu serię. Z zasady czołówka stanowić ma pewną wizytówkę anime, jest to więc spora wada. Za to ending, o niezbyt zaskakującym tytule Hatsukoi Limited, jest świetny. Kilka razy zresztą usłyszymy go, jak towarzyszy akcji. Dostaniemy też dwa specjalne endingi, przy szóstym i dziewiątym odcinku. Zwłaszcza ten drugi warty jest wyróżnienia.

Na tle innych komedii romantycznych jest to pozycja bardzo dobra, zdecydowanie wyróżniająca się w tłumie. Jak to bywa z romansami na podstawie shounenowych mang, jest to tytuł skierowany raczej do męskiej publiczności. Fanów gatunku zadowoli na pewno, a inni mogą rzucić okiem, całkiem możliwe, że i oni mile spędzą czas przy tym tytule.

Costly, 2 lipca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: J.C.STAFF
Autor: Mizuki Kawashita
Projekt: Tomoyuki Shitaya
Reżyser: Yoshiki Yamakawa
Scenariusz: Mariko Kunisawa
Muzyka: Nijine

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Hatsukoi Limited na forum Kotatsu Nieoficjalny pl