Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 62
Średnia: 7,31
σ=1,33

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Saint Seiya: Meiou Hades Elysion Hen

zrzutka

Finał sagi o Hadesie, czyli bogobójstwo na niespotykaną dotąd w Rycerzach Zodiaku skalę.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Piątka głównych bohaterów dzięki poświęceniu dwunastu złotych rycerzy dociera do Elizjum, miejsca, w którym przebywają Atena i Hades. O ile Seiya, Shun, Shiryu i Hyoga nie mają problemu z podróżą międzywymiarową, o tyle Ikki, jedyny, którego zbroja nie nasiąkła krwią Ateny, zapewne pozostałby w Piekle, gdyby z pomocą nie przyszła mu nieoczekiwana sojuszniczka. Ostatni ze Spektran giną już na dobre, zaś przed bohaterami ostateczne starcie. Zanim jednak stawią czoła Hadesowi, na ich drodze stanie dwójka służących mu bogów – Tanatos i Hypnos. W walce z nimi pomoże pewna postać, której pojawienie się w tej serii będzie z pewnością dla starych fanów Saint Seiya miła niespodzianką. Atena w zasadzie pojawia się dopiero w ostatnim odcinku, gdyż na większość serii jeden z bogów zamknął ją w urnie, która skutecznie drenuje naszą boginię z krwi.

Licząca sześć odcinków seria Elysion wieńczy Hades Chapter. Jeśli chodzi o zmiany względem Sanctuary i Inferno, to wreszcie na zdecydowanie pierwszym planie są brązowi rycerze. Złoci popełnili zbiorowe harakiri, eliminując siebie z dalszych wydarzeń. Srebrni, których rola w poprzednich seriach ograniczała się do komentowania wydarzeń i powtarzania w kółko „Seiyi i reszcie musi się udać!”, teraz mają swoje pięć minut, broniąc życia siostry Seiyi (tak, znalazła się!) przed atakami Tanatosa. Jeśli już przy srebrnych rycerzach jesteśmy, to będziemy mieli element fanserwisu, czyli Shainę bez… maski (na więcej nie liczcie, to nie ten typ anime). Wracając jednak do głównych bohaterów – w dość szybkim czasie zaliczają oni zmianę zbroi na ostateczne (boskie – dosłownie), ale, biorąc pod uwagę, że w jednej serii muszą ubić aż trzech bogów, nie powinno to dziwić. Niestety, walki rozczarowują. Są albo za długie (jak w przypadku Tanatosa), albo za krótkie (starcie z Hypnosem), albo „bez ognia” (ostatnia). Poza tym Atena, która, jak wiadomo, brzydzi się bronią (bogini wojny, niech ją…), nie ma najmniejszych skrupułów, aby Hadesa okładać swoją różdżką. A może po prostu potwierdza się tu podejrzewany przez wielu fakt, iż Atenie sprawia perwersyjną przyjemność patrzenie, jak wierni jej rycerze biorą ciosy „na klatę” i czyszczą ziemię swoimi twarzami?

Zmian technicznych względem dwóch pozostałych serii nie ma, to w końcu ich dokończenie, wyraźnie krótsze i robione (takie odniosłem wrażenie) ciut na siłę. Może i dobrze, że liczy tylko sześć odcinków? I tak zostało przycięte względem mangi, zaś finał jest nieco niedopowiedziany. Tu wkrada się mała nieścisłość, gdyż film, który miał stanowić posłowie dla całej sagi o walce z Hadesem, nakręcono w trakcie realizowania serii OAV, w efekcie czego zakończenie Elysiona gryzie się dość wyraźnie z pokazaną w nim wersją wydarzeń. Ale to w sumie detal, bo co jak co, ale nie oczekujemy chyba od Saint Seiya logiki, nieprawdaż? Jeśli chodzi o muzykę, która zawsze była mocną stroną tego anime, to openingiem niezmiennie pozostaje świetny Megami no Senshi Pegasus Forever, zaś endingiem jest nastrojowe Kami no En ~Del Regno~. W środku zaś nie zabraknie kilku znanych melodii, z lejtmotywem całego anime, czyli Soldier Dream, na czele.

Jeśli przemęczyliście (lub też – obejrzeliście z przyjemnością) dwie poprzednie serie, to pewnie dacie radę i tej, zwłaszcza że zakończenie starcia z Hadesem może nawet kogoś zaskoczyć, na tyle oczywiście, na ile Saint Seiya zaskakiwać może (czyt. w bardzo niewielkim stopniu). To cały czas to samo anime ze sztampową fabułą, absolutnym brakiem rozwoju bohaterów, schematycznymi walkami, przewidywalnymi finałami oraz odbijanymi na ksero postaciami przeciwników, różniących się najczęściej tylko kolorem włosów i zbroi. A jednak ma w sobie coś, co sprawia, że oglądamy kolejne serie (w chwili, w której to piszę, zaczęła się kolejna OAV, będąca prequelem dla wszystkich pozostałych), czytamy mangi i mimo wszystko dobrze się przy tym bawimy. Sentyment? Zapewne, ale i fenomen, przynajmniej po trosze.

Grisznak, 8 sierpnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Masami Kurumada
Projekt: Michi Himeno, Shingo Araki
Reżyser: Tomoharu Katsumata
Scenariusz: Yousuke Kuroda
Muzyka: Seiji Yokoyama

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Saint Seiya na forum Kotatsu Nieoficjalny pl