Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 9/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 11 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,82

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 374
Średnia: 7,37
σ=1,41

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dogs: Bullets & Carnage

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 4×15 min
Tytuły powiązane:
Widownia: Seinen; Postaci: Przestępcy; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Europa; Czas: Przyszłość; Inne: Supermoce
zrzutka

Całkiem udana seria sensacyjna z niezbyt udanym finałem. Dla fanów efektownych strzelanin – pozycja obowiązkowa.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Miasto, gdzieś w Europie, w nieodległej zbytnio naszym czasom przyszłości. Jak to zwykle bywa, każde z miast ma swoje tajemnice, swój półświatek i swoje dramaty, małe i wielkie. Miejsce akcji Dogs nie różni się zbytnio pod tym względem od innych, poza tym, że poziom przemocy jest tu zdecydowanie wyższy, a futurystycznej przestępczości bliżej jednak do tej znanej z Ojca chrzestnego niż do szalonych hakerów z Ghost in the Shell. Na takim tle śledzić będziemy losy czwórki bohaterów, których zagmatwane, ale jednakowo obficie splamione krwią drogi życia przeplatają się w tym dziwnym i niebezpiecznym miejscu. Chociaż każde z nich jest jednoosobową armią, mogącą w pojedynkę zmiatać tabuny wrogów, wcale nie znaczy to, że są niepokonani i nieśmiertelni, gdyż nie są w tej okolicy sami. Każdy z odcinków opowiada historię jednego z bohaterów, owych „psów”, które usiłują przeżyć na pełnych przemocy ulicach.

Weepy, Old Killer to historia, której głównym bohaterem jest Mihai Mihaeroff, dawny zabójca na zlecenie, który na starość postanowił wrócić do spokojnego życia. Ma jednak niewyrównane rachunki z szefem lokalnej mafii, którego kiedyś sam wychowywał niczym syna. W nieco lżejszym od pozostałych epizodzie, zatytułowanym Gun Smoker, poznajemy Badou Nailsa, wolnego strzelca, który przypadkowo dowiedział się czegoś, czego zdecydowanie nie powinien był się dowiadywać. Choć Badou nie sprawia wrażenia szczególnie bojowej postaci (mówiąc dokładniej, przez prawie pół odcinka zwiewa), widz dość szybko przekonuje się, że palenie jednego papierosa po drugim nie jest jedyną czynnością seryjną, w jakiej nasz jednooki dziennikarz jest dobry. Bohaterka Blade Maiden, Naoto Fuyumine, nie może zaliczyć życia do szczególnie udanych. Kiedy była mała, jej rodzice zostali zaszlachtowani na jej oczach, a ich zabójca zaopiekował się dziewczyną, chcąc wykorzystać jej gniew i pragnienie zemsty w sobie tylko wiadomym celu. Wreszcie w Stray Dogs Howling in the Dark Heine Rammsteiner, ulepszony genetycznie zabójca o niezbyt jasnej przeszłości, spotyka na swojej drodze kogoś, kto wydaje się z nim w jakiś sposób połączony. Droga do poznania prawdy usłana jest jednak ołowiem.

Trudno mi powiedzieć, co aż tak wyjątkowego jest w tej serii. Bohaterowie nie zaskakują specjalną oryginalnością, w zasadzie trudno się oprzeć wrażeniu, że są tak sztampowi, jak tylko bohaterowie tego rodzaju tytułów mogą być, i że takie właśnie było założenie autora. Mimo tego, a może paradoksalnie dzięki temu, dają się lubić. Co prawda trudno mówić o lubieniu w odniesieniu do np. Mihaiego, który ma na sumieniu dziesiątki niewinnych ludzi, ale już Badou, który sięga po broń tylko wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia, a nadrabia przede wszystkim gadką, może budzić sympatię. Naoto i Heine, będący dla odmiany raczej ofiarami, a nie katami, wywołują, mimo ponadprzeciętnych zdolności, głównie współczucie. Stara prawda mówiąca, że dobrze skonstruowani bohaterowie to pół sukcesu, sprawdza się i tutaj. Chociaż każdy odcinek skoncentrowany jest na jednym z bohaterów, na drugim planie lub w tle pojawiają się i pozostali. Teoretycznie każdy epizod jest niezależny, jednak forma wydawnicza (dwa DVD, po dwa odcinki na każdym) sprawiła, że tworzą one pewną całość. Widać to wyraźnie, gdy porównamy dwa pierwsze odcinki z dwoma ostatnimi. O ile w pierwszym i drugim bohaterowie przewijają się cały czas, tak w historii Naoto nie znajdziemy w zasadzie nikogo z nich (poza bohaterką, naturalnie), a w opowiastce o Heinem występuje już tylko Badou.

Głównym motywem Dogs są pojedynki, toczone najczęściej przy użyciu broni palnej, choć w epizodzie poświęconym Naoto królują miecze i noże. Twórcy przyłożyli się do tych fragmentów, przyjmując jednak pewną, dość szczególną poetykę. Wyrzucili bowiem na śmietnik realizm jako taki, stawiając na widowiskowość. W rezultacie powstało anime efektowne, (by nie rzec – efekciarskie), swoista odpowiedź na Sin City Roberta Rodrigueza. Fabuła niespecjalnie może porywa, ale powiedzmy sobie szczerze, jest ona tu podporządkowana nadrzędnemu celowi, czyli szybkiej akcji. Jeśli przyjmiemy to do wiadomości, podczas oglądania Dogs możemy bawić się dobrze. Z małym tylko wyjątkiem – ostatni, czwarty odcinek sprawia wrażenie wyjętego z zupełnie innej bajki. Poprzednie, choć bez pretensji do bycia realistycznymi za wszelką cenę, doskonale dawały sobie radę bez wątków paranormalnych. Tutaj zaś mamy eksperymenty genetyczne, aniołka rodem z Haibane Renmei, motywy quasi­‑chrześcijańskie i kilka innych mało strawnych dodatków, które wydają się absolutnie niepotrzebne.

Trudno nie docenić graficznego dopracowania Dogs. Wspomniałem już wyżej o pojedynkach. Animacje są naprawdę udane, to samo dotyczy projektów postaci. Oko każdego fana militariów ucieszą realistycznie oddane rodzaje broni. Jako ciekawostkę dodać można, że Heine, z jego niemiecko brzmiącym imieniem, używa klasycznych, niemieckich pistoletów – Mausera i Lugera. Co zaś się tyczy miasta – poszczególne odcinki pokazują je w nieco innym świetle. W historii Mihaiego kolory są stonowane. Oglądając miasto oczami Badou, obserwujemy dachy i ulice. Odcinek z Naoto to piwnice i brudne zakamarki, a miejsca odwiedzane przez Heinego są ponure i mroczne. Futuryzm jest tu dość subtelny, momentami trudno się wręcz oprzeć wrażeniu, iż owa przyszłość to w dużej mierze stylizacja retro, na czasy Sokoła maltańskiego.

Gdyby nie ostatni, czwarty odcinek, dałbym Dogs pewnie nieco wyższą ocenę, nie lubię jednak u autorów tego rodzaju produkcji braku konsekwencji, a tu z czymś takim właśnie mamy do czynienia. Nie zmienia to jednak faktu, że tę krótką serię (cztery odcinki po piętnaście minut każdy) ogląda się całkiem przyjemnie, pod warunkiem jednak, że nie oczekujemy po niej niczego więcej poza udanym kinem akcji, umiejętnie okraszonym w kilku miejscach wątkami humorystycznymi (nie na tyle jednak, aby uczyniły one z Dogs czarną komedię). Fanom efektownych animowanych strzelanin typu Black Lagoon, Mezzo, Baccano! czy nawet Hellsinga tytuł ten ma wszelkie szanse przypaść do gustu. Odrzuci natomiast zdecydowanie tych wszystkich, którzy nie przepadają za przemocą na ekranie.

Grisznak, 28 sierpnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: David Production
Autor: Shirou Miwa
Projekt: Kumi Ishii
Reżyser: Tatsuya Abe
Scenariusz: Kiyoko Yoshimura