x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Lubię wszelkiej maści ova z lat 90. Pasuje mi zarówno ich styl, humor, jak i pojawiające się wtedy schematy, od czasu do czasu chętnie więc załączam sobie jakieś – wybrane totalnie losowo, zależy co się trafi. To akurat rzuciło mi się w oczy w „losowych recenzjach”, tekst mnie zachęcił, więc odpaliłam i całkiem nieźle spędziłam pół godziny. Trochę się nawet pośmiałam, zatem czasu poświęconego na ten odcinek nie uważam za całkowicie stracony. Nawet mi szkoda, że nie wyszło coś dłuższego z tego. Ode mnie 5/10.
przy czym podobieństwo dwójki sługusów dr. Muda do Zespołu R jest cokolwiek zastanawiające
Przestaje być zastanawiające kiedy przyjrzeć się uważnie liście płac – OAVkę zrobił OLM czyli późniejszy twórca animacji do Pokemona, przy której to serii pracował też chara designer (i prawdę mówiąc, w zasadzie cała reszta ekipy) Makendo.
Głupawe to to wręcz nieprawdopodobnie. Osobiście rechotałem w czasie seansu dość często, choć mi zawarte tu aluzje poza czarodziejką kojarzyły się głównie z Power Rangers. Ten tytuł ma całkiem sporo uroku, i kilka autentycznie zabawnych momentów, jak choćby dialog z napastnikami w domu wspomnianych siostrzyczek, czy motyw walki wręcz w samym li tylko ręczniku, który dziwnym zrządzeniem losu jakoś nie chciał spaść, ale to jednak tytuł tylko na raz. Stosunkowo łatwo wchodzi do głowy i równie szybko z niej wychodzi. Ode mnie 4.
Jedno jest pewne, do miana wybitnej ta OVA nigdy nie dążyła. Jest absolutnie przeciętna pod każdym względem – i technicznym, i fabularnym, i muzycznym (mdłe choć poprawnie wykonane pioseneczki na początek i koniec, brzdąkanie w środku), i rzeczywiście bardzo kojarzy się z Pokemonami. Ale, co istotne, kilka razy szczerze się roześmiałam, kilka razy zachichotałam i ogólnie dobrze się bawiłam. Jak kogoś nie odstraszą przedpotopowe technikalia (nie ukrywajmy, w dniu premiery były pod tym względem dużo lepsze serie) może nawet dobrze się bawić. Ja się bawiłam i dla tego daję 6/10. Z drobną rekomendacją.
Przestaje być zastanawiające kiedy przyjrzeć się uważnie liście płac – OAVkę zrobił OLM czyli późniejszy twórca animacji do Pokemona, przy której to serii pracował też chara designer (i prawdę mówiąc, w zasadzie cała reszta ekipy) Makendo.
hyhy
Takie patrzydło