x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Seria niezgorsza i z niezłą grafiką (jak na swoje czasy), ale ma jeden poważny minus w osobie głównego bohatera. Niezdarny (przykładowo nie potrafi wspiąć się po drabinie bez pomocy) i zachowujący się często zupełnie nieadekwatnie do sytuacji (do wyboru – tchórzostwo albo ośli upór). Co najwyżej kilka razy potrafił rzucić sugestią, która pomagała w walce. Najbardziej cierpiałem jednak w jego scenach z Natsumi (bardzo sympatyczną i konkretną dziewczyną – niestety z tajemniczych powodów czującą miętę do Tsutomu), bo protagonista ani razu nie potrafił wykazać się posiadaniem kręgosłupa (najwyraźniej 4 odcinki to za mało, bo wykształcić tę istotną część szkieletu).
Eli
4.10.2009 21:41 Perełka... szkoda, że bez ciągu dalszego
Może to kogoś zaskoczy, ale praktycznie wszystko było tu lepsze, niż w alternatywnej wersji zaprezentowanej w dwóch nowych, telewizyjnych seriach. Projekty postaci, chociaż widać ich wiek, są dopracowane, charakterystyczne i miłe dla oka – o klasę lepsze, niż w późniejszych odsłonach. Zresztą, w ogóle grafika urzekła mnie – i to bez żadnej poprawki na wiek serii. Oczywiście, wiek widać, ograniczenia budżetowe także da się zaobserwować – ale żadna z tych rzeczy nie jest na tyle poważna, by ukryć plusy. Pod względem wrażeń czysto wizualnych ten „staroć” ma wyraźną przewagę nad swym znacznie młodszym „rodzeństwem” – które zresztą wcale nie jest złe (no, może pomijając graficzną katastrofę, jaka się przydarzyła kilku odcinkom drugiej serii telewizyjnej). W innych aspektach przewaga generalnie też występuje, mniej się jednak rozpiszę, bo jest mniejszym zaskoczeniem: fabuła przemawiała do mnie wprawdzie bardziej, postaci były sympatyczniejsze a muzyka bardziej zauważalna i lepiej skomponowana z wydarzeniami na ekranie – ale te elementy nie starzeją się tak bardzo, więc też mniej mnie zdziwiło, że stara seria mogła mieć nad nowymi przewagę. Tak czy inaczej, jeśli ktoś z Birdy nie miał do czynienia, ale nie planuje oglądać wszystkiego, co z kosmiczną dzierlatką związane, lepszym wyborem zdecydowanie będzie stara OAV. Tylko ona jest, według mnie, „lekturą obowiązkową” – gdy tymczasem serie TV, choć warte obejrzenia, można jednak sobie darować; nie zaoferują widzowi niczego, czego nie można znaleźć w dziesiątkach innych, podobnych produkcji.
bohater do odstrzału
Perełka... szkoda, że bez ciągu dalszego
W innych aspektach przewaga generalnie też występuje, mniej się jednak rozpiszę, bo jest mniejszym zaskoczeniem: fabuła przemawiała do mnie wprawdzie bardziej, postaci były sympatyczniejsze a muzyka bardziej zauważalna i lepiej skomponowana z wydarzeniami na ekranie – ale te elementy nie starzeją się tak bardzo, więc też mniej mnie zdziwiło, że stara seria mogła mieć nad nowymi przewagę.
Tak czy inaczej, jeśli ktoś z Birdy nie miał do czynienia, ale nie planuje oglądać wszystkiego, co z kosmiczną dzierlatką związane, lepszym wyborem zdecydowanie będzie stara OAV. Tylko ona jest, według mnie, „lekturą obowiązkową” – gdy tymczasem serie TV, choć warte obejrzenia, można jednak sobie darować; nie zaoferują widzowi niczego, czego nie można znaleźć w dziesiątkach innych, podobnych produkcji.