x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Trochę dziur...
kliknij: ukryte Odcinek 17 gdzie dochodzi do punktu kulminacyjnego związanego z tą trójką dzieciaków. Okazuje się, że Ringo jest kimś specjalnym, tak specjalnym, że dostaję od nich kolorowy kamulec, który może rozwiązać ich problemy z Ruiną. Dziadek leci do swojego labo, aby zbadać to tęczowe cudo, a widz oczekuje jakiegoś przełomu. I co? I patyków sto! Dziadek przyjeżdża, oznajmia, że całe te leczenie to przekręt, ale zmienia zdanie po zobaczeniu ozdrowieńców.
To po cholerę był ten cały motyw? kliknij: ukryte Spodziewałem się, że ten kamień stworzy jakieś alternatywne rozwiązanie, będzie jakimś asem w rękawie czy coś, a wątek został całkowicie wygaszony.
Szkoda, bo historia jest angażująca i prosta, i pewnie przez to mi to tak doskwiera…
Re: Trochę dziur...
Z kamieniem nie pomogę, bo nie pamiętam.
Re: Trochę dziur...
kliknij: ukryte Bo ciężko mi stwierdzić kiedy Leda ją urodziła i czym właściwie Leda jest, jak powstała, ale to już inny temat.
A to, że nie pamiętasz kamienia to chyba najlepszy dowód na kiepawość tego wątku.
Re: Trochę dziur...
A z tym kamieniem to nie wiem czy winny był sam wątek, czy raczej fakt, że oglądałam to ponad 10 lat temu :)
Re: Trochę dziur...
Re: Trochę dziur...
Nie sądzę by oglądanie anime z lat 70 byłoby aż takie trudne :D( chociaż to jeszcze czasy bardzo familijnych produkcji jak chociażby to co zrobili z pierwszym Devilman )raczej czy w ogóle da się to znaleźć? Anime z tego okresu są albo zaginione albo z cudnym angielskim dubem :D Jednak oprócz tego jest też seria OVA z lat 90, którą osobiście widziałam w sakugach z powodu jej animacji więc może spróbować z tą pozycją? Jest też film aktorski, który widziałam… jest ok ale nie ma nic wspólnego z Sins. Ogólnie stawiam, że jest duża szansa, że nawet oryginał nie ma tu połączeń.
Nie powiem rozmowa ciekawa :D o anime, którego zakończenia nie pamiętam zbyt dobrze, chyba byłam zbyt wkurzona na pewne elementy( głównie powtarzanie non stop jednego motywu i moja ogólna niezgoda co do podejścia do nieśmiertelności ). Do tego szansa na powtórkę jest u mnie zerowa bo moja opinia wtedy bardzo spadnie^^ podobnie do Fantastic Children znajomość tego gdzie seria zmierza nie pomaga.
Re: Trochę dziur...
Cóż, pierwszy Gundam był niezły, ale boję się, że Casshan to raczej taka kreskówka, coś w stylu Scoobie Doo.
Sprawdziłem co nieco i:
a) Niestety, Casshern Sins z niczym się specjalnie nie łączy,
b) można dostać Casshana z 73 po japońsku, kliknij: ukryte oczywiście z brzydkich źródeł.
To powtarzanie jednego motywu rzeczywiście może zmęczyć, ale taki to już świat przedstawiony, że ciężko wymagać od bohaterów drugoplanowych innego podejścia. kliknij: ukryte Casshern przypomina trochę Kino na Tabi, szczególnie w pierwszej połowie i mogłoby być po prostu ciekawej, gdyby reszta serii też tak wyglądała.
Re: Trochę dziur...
No w tamtym okresie modne były jednoodcinkowe serie bardziej stereotypowo familijne. Chociaż było sporo również dobrych unikalnych tytułów jak Future boy Conan. Jednak nowoczesność jeśli chodzi o anime według mnie zaczęła się od lat 80 kiedy powstał styl znanych obecnie demografii czy gatunków. Dlatego uważam anime od 1980 do dziś za nowości :D Mimo wszystko dla mnie największą i tak przeszkodą jest dostępność z którą kłopoty coraz bardziej się pojawiają im bardziej oddala się od ery VHS( bo przynajmniej w niej znajdzie się co najwyżej ripy z kaset, tak widziałam 3x3 eyes po raz pierwszy… i tak lepsza jakość niż w polskim wydaniu ) zwłaszcza jeśli dane studio już nie istnieje i nie ma kto archiwizować i ponownie wydawać.
Tak jak myślałam jest to nowa interpretacja klasyka^^ Tak często jest zwłaszcza w seriach które nie mają oryginalnego źródła. Przy adaptacjach później często powstaje remake bliższy pierwowzorowi jak było zarówno z OVA w latch 90 jak i z Crybaby jeśli chodzi o Devilmana( naprawdę ciekawe jest jaką reakcje miał Go Nagai jak jego pójcie w dorosłe tematy zamieniło się w potwora tygodnia :D ).
Wiesz w Sins powtarzanie tego samego motywu też nie byłoby aż tak wkurzające gdyby główni bohaterowie mieli więcej charakteru. Ogólnie pójście w prawie 100% powagę według mnie zaszkodziło serii. Z tego chociażby pomysłu do teraz jedyną osobą, która zapadła mi w pamięć był umierający człowiek Akos, którego główny bohater spotkał w 3 odcinku. Miał zwyczajnie więcej ikry niż ktokolwiek inny czy to robot czy człowiek w reszcie anime.
Re: Trochę dziur...
A może tak właśnie miało być? Teraz to są moje czyste dywagacje, ale czy można wymagać głębi od robota, kliknij: ukryte który jest nieśmiertelny, który istnieje przez x czasu i przez ten czas nie musiał tak naprawdę niczym się martwić? Ani pożywieniem, ani surowcami, ani przedłużaniem gatunku? Dla którego nieśmiertelność jest czymś oczywistym tak jak dla nas oddychanie, a śmierć to czysta abstrakcja?
Lyuze czy Sophita kliknij: ukryte (ta z mieczem) przed Ruiną prowadziły raczej proste i monotonne życie (na tyle na ile można wywnioskować z serialu). Dopiero śmierć ich bliskich oraz strach przed własnym końcem, pozwoliło im na „rozbudowę” charakteru. Być może dlatego Akos wydaje się taki inny? Bo od zawsze „żył” ze śmiercią i była dla niego czymś naturalnym i zwyczajnym.
Bo może o to chodziło twórcą? kliknij: ukryte Żeby pokazać, że Akos zwykły człowiek, były rzezimieszek, do tego śmiertelnie chory, potrafi z większym spokojem i jakby z werwą doczekać do końca. kliknij: ukryte Natomiast roboty, byty z założenia doskonalsze, tego nie potrafią, próbując walczyć ze śmiercią, albo szukając jakikolwiek w tym sensu. (Co w sumie ładnie zrównuje je do poziomu współczesnego ludzia).
Myślę, że jeśli spuścili by z tonu to historia, czy raczej klimat/nastrój mocno by ucierpiał. Chociażby to o czym wspomniałem, czyli ta różnica między Homo Sapiens a Androidami(?).
kliknij: ukryte Dawno już takich kocopołów nie pisałem lol.
Nie znam się na tym kompletnie, ale co do dostępności to chyba najgorsze są lata 50 do wczesnych 70, bo animacje z sprzed roku 50 traktuje się raczej jak dobro narodowe i można takie rzeczy zobaczy w różnych internetowych muzeach czy stronach temu poświęconych, a później to już vhs.
Re: Trochę dziur...
Nah, raczej seria byłaby bardziej normalna/naturalna i miała miejsce na przerwę od krzyczenia mi w uszy o śmierci i nieśmiertelności jak zepsuta płyta :D Jednym z powodów dlaczego lubię 3 odcinek jest również humor, który choć na trochę się pojawił a później umarł śmiercią tragiczną. O matko jak tak piszę i sobie to wszystko przypominam to jeszcze mocniej zdaję sobie sprawę z tego jak złym pomysłem byłaby tego powtórka. Pojawiłby się tutaj bardzo sarkastyczny komentarz prawdopodobnie o wszystkim… oprócz animacji^^ W serii pracował mój ulubiony animator Norio Matsumoto wiec pewnie tu by były same pochwały.
Nie wiem nawet czy da się oprócz naprawdę znanych serii jak Astroboy wykopać cokolwiek z tego okresu. Masz większe szanse na obejrzenie wszystkich wojskowych propagand z czasów drugiej wojny światowej bo są one w domenie publicznej niż na dorwanie pełnej serii z lat 60 :D
Właśnie co do wspomnianej fabuły, nadziwić się nie mogę jak w tak genialny sposób udało się twórcom przez 24 odcinki powtarzać jeden i ten sam motyw w kółko. Nieważne czy do tego używali malowania miasta, budowania wieży czy walk, wszystko kończyło się na kliknij: ukryte pogodzeniu się ze śmiercią i wykorzystaniu pozostałego czasu. To by mi nie przeszkadzało gdyby nie odczucie, że autorzy z jakiś dziwnych powodów próbują ten prosty przekaz zakopać pod symboliką by wyjść „ambytnie”( nie mówię, że tak było tylko takie odczucie miałam ). No oprócz tego były jeszcze te dwa odcinki koło siebie gdzie ta sama postać nauczyła się tej samej lekcji podwójnie, raz we śnie( czy czym tam był ten monolog ) a raz na jawie… O i oczywiście nastąpił zgrzyt z moim własnym podejście co do kwestii nieśmiertelności, całkowicie przeciwnym z twórcami( nie widzę w niej klątwy ).
Jednak najgorsze były postaci. Żadna z nich nie miała w sobie czegokolwiek interesującego i kiedy ich problemy mogły dawać jakieś odczucia ich brak ikry mocno to tępił. Zwłaszcza główny bohater. Z powodu bycia osobą mocno skupiającą się na głównej postaci, moja przyjemność z seansu dzięki jego nijakości mocno ucierpiała.
Z tego co mi się podobało to na pewno część tych krótkich historii miała fajny klimat. Zwłaszcza odcinek w którym Casshern spotkał po raz „pierwszy” człowieka( btw, najfajniejsza postać w anime jak dla mnie ). Chociaż akurat z powodu tego, że ludzie nadal istnieją i pewnie mają normalny cykl życia ten tekst z końcówki stracił sens. Oprócz tego oczywiście bardzo ciekawa grafika i niesamowita animacja bardzo dobrego studia. W taki sposób anime zyskało ode mnie 7/10 na mal'u. Jednak podobnie do Fantastic Children nigdy ponownie go nie obejrzę bo moja ocena walnie bardzo mocno w dół. Teraz jeszcze byłoby gorzej bo jeśli uważam, że Space Dandy w jednym odcinku w drugim sezonie podobny motyw zrobił lepiej niż Cassern w 24… yeah.
Jednakże, jak dla mnie jest to jedne z najlepszych anime jakie oglądałem, a na pewno najlepsze jakie oglądałem od dłuższego czasu. Istotą świetności tej serii jest według mnie prosta fabuła i przekaz i arcysolidne wykonanie (serio, grafika i muzyka to cudo).
Osoby, które chcą obejrzeć jakąś głośną przygodówkę, niech spróbują czegoś innego, tak samo Ci, którzy chcą czegoś bardziej wymagającego. Ale jak masz ochotę na niezobowiązującą, ale za to piękną historię, uderzaj w ciemno!
Przeciętne
„Nie mogę umrzeć, ale czy potrafię żyć?”
Seria będąca przenośnią, zamyśleniem nad sensem życia, jego końcem. Nieśmiertelny bohater przemierza świat, a raczej to, co z tego świata zostało.
Seria o tym, ile warte jest życie wieczne, o tym jak powinno się umierać, o wartości każdego życia i pysze tych, którzy czują się bogami. Niby banalnie, to już wielokrotnie było, ale jest tu ukazane z ciepłą prostotą, to trafia.
Seria bardzo ciekawa graficznie, z pewnością trudna w odbiorze. Skłania do rozmyślań, mimo że w każdym odcinku są jakieś walki, to nie jest to seria akcji. I nic nie jest podane na tacy, widz musi sam wydać osąd, musi sam zadecydować, jak daną postać, dane zachowanie ocenić.
Przez sporo pierwszych odcinków Casshern po prostu przemierza pustkowia, napotykając na swojej drodze różne istoty, każda z nich niesie ze sobą pewna prawdę, historię. Przyznam, że około 14 odcinka seria zaczęła mnie nużyć, w momencie, kiedy właściwie pojawił się stały watek, zmierzający do zakończenia.
Ostatnie odcinki dosłownie pochłonąłem, było już bardzo interesująco.
W ucho wpada przecudna piosenka, „Path”, pojawiająca się pierwszy raz w ósmym odcinku, potem słychać ją co jakiś czas w smutniejszych momentach.
Seria na pewno niezwykła, polecam.
Casshern jest jedną z tych postaci, które nie są zbudowane na tym, co i jak mówią, ale na tym, czego powiedzieć nie umieją – z niewiedzy czy nieumiejętności ubrania myśli w słowa. I to główny powód, dla którego jest to postać tak ciekawa.
Serii tej wyrządzono jedną krzywdę w toku realizacji pomysłu: kliknij: ukryte śpiew Janis, zwłaszcza ten pierwszy „występ”. Koszmar i nieporozumienie. Jak wepchnięty na siłę kawał klimatu z jakiegoś licealnego mjuzikalu. Pasuje do całości jak kwiatek do kożucha.
Z pomniejszych zalet: fryzura Cassherna, jego piękne, smutne spojrzenie i ostatnia minuta całej serii, która skłoniła mnie do podniesienia oceny o cały jeden punkt.
Bardzo ciekawe
Aha...
Może sie to i owo nie podobać, ale po co to wspominać i wciskać, że się nie podoba. Miała być recenzja a wyszło ... narzekanie na inne anime. Takie rzeczy to można w komentarzach pisać, a nie w recenzji do zupełnie innego anime.
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
Jak zwykle, chylę czoła przed siłą twych rzeczowych argumentów i jakże konkretną, konstruktywną krytyką. Niestety, ile byś nie użył, Anielski Pyle, przymiotników i ironii w stosunku do opinii innych, jeśli twoje komentarze będą sprowadzały się do „jak ktoś ma inny gust ode mnie, to nie zrozumiał/jest dziecinny/gópi”, czytający będzie zmuszony uznać je za chrzanienie od rzeczy i zignorować. Bywa ;]
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
W recenzji nawiązuję do Innocence, jak również do kilku innych anime – to zupełnie normalna praktyka. A zdanie o tym tytule mam takie jakie mam, nie widzę powodu żeby się nad tym rozwodzić (to recenzja innego anime) albo udawać że jest inaczej.
A skoro jesteś już tak precyzyjny, to może ogranicz się do komentowania recenzji i daruj sobie sugerowanie, że film X czy Y może się nie podobać tylko dzieciakom i tym, którzy nie zrozumieli? To jest po prostu… smutne. Taka rada na przyszłość :) Przyda ci się.
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
jest arogancka i obraźliwa wobec wszystkich fanów cyberpunku. Skoro nie lubisz tego gatunku s‑f, to nie czytaj, nie oglądaj. Ale nie przyrównuj też jego miłośników do debili, bo taki też jest prawdziwy jest sens Twojej wypowiedzi. Wyszło tak, jakby recenzja Casshern Sins stanowiła tylko pretekst do pojechania po fanach GitS'a.
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
Nie wiem skąd wniosek, że nie lubię cyberpunku. Uwielbiam filmowego Łowcę Androidów (pierwowzór zresztą też), lubię pierwszego GitS‑a (właściwie o całej twórczości Oshiiego mam wysokie mniemanie, po prostu okazjonalnie zdarzają mu się okropne wpadki). Tyle że akurat w Innocence cyberpunk to jedynie pretekst do tego, żeby autor mógł się pochwalić znajomością dużej ilości cytatów, którymi nawet nie żongluje – raczej wpycha je widzowi w twarz. I to jest coś, co fanowi cyberpunku może (czy wręcz powinno!) przeszkadzać, bo przecież skupianie się na szpanowaniu erudycją i filozofią zamiast na przedstawieniu sugestywnej wizji przyszłości to zaprzeczenie wszystkiemu, co wartościowe w tym gatunku.
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
Z Twojego ostatniego komentarza wnioskuję, że jednak niezupełnie to miałeś na myśli, ale moim zdaniem i tak wyszło dwuznacznie.
A co do samego GitS 2, to szczerze przyznam, że w ogóle nie zwróciłem uwagi na żaden „filozoficzny bełkot”, bo byłem zbyt zajęty jaraniem się grafiką i kolorkami ;)
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
doceniam misterną tkankę intertekstualną innocence, niemniej dla mnie jedynka jest dużo lepiej wyważona pod względem wplatania filozofii w fabułę i w pełni rozumiem, że ghost 2 może wydawać się komuś przegadany i przesadzony. to kwestia indywidualna. dobrze to zresztą podsumowuje fragment recenzji gits2 autorstwa zegarmistrza (podkreślenie moje):
zawsze zdumiewa mnie, jak łatwo ludzie w odpowiedzi na krytykę tego, co lubią, wyciągają widły i pochodnie (lub, co gorsza, zaczynają powiewać Sztandarem jakiejś grupy).
więcej luzu, panowie.
Re: Drogi Recenzencie, wyluzuj z tym GitS 2: Innocence
A tak poważnie, to po prostu fragment o pseudofilozoficznym bełkocie można podciągnąć pod wiele mimo wszystko wybitnych filmów (nie tylko anime), w których pojawia się problem istoty rzeczywistości (Matrix, eXistenZ) czy zdolności maszyn do przeżywania uczuć (Blade Runner, Robocop, Terminator). I może wywody na powyższe tematy nie są wcale najmocniejszą stroną tych filmów, ale jednak stanowią ich integralną część. Zdaję sobie sprawę, że to w sumie wyświechtane kwestie, niemniej jednak wielokrotnie stanowiły przyczynek do kolejnych fabularnych wariacji na swój temat.
tytuł do lubienia lub nie - ale na pewno się wyróźnia
Zaletę ( przynajmniej dla mnie) stanowiło też opowiadanie odrębnych historii na tle osi fabuły – to serię wzbogacało i pozwalało zatrzymać się, pomyśleć, zorganizować w głowie elementy układanki, a nawet odkryć nowe. To również jeden z nielicznych tytułów, w których równie szybko potrafiłam się wczuć w sytuację bohaterów i przeżywać dramaty razem z nimi (może poza przypadkiem Cassherna, gdyż jego dramat był niestety zbyt dramatyczny ;) ). Chyba na zawsze zapamiętam też Sophitę i Margo, a co do samego Cassherna – cóż, nie zamierzam piać z zachwytu, jednak zdołałam mu współczuć i z uwagą śledzilam jego losy. Sądzę, że on jak i reszta postaci są dobrze skonstruowane i stanowią zalete serii.
No, ale teraz najważniejsze… Nawet, jeśli komuś sama historia nie przypadnie do gustu, warto obejrzeć choć dwa odcinki dla grafiki ( z pewnością oryginalna, a osobiście mam słabość do wszystkiego, co się wyróżnia ;) ), unikatowego nastroju oraz… muzyki. Szczególnie poruszył mną ost Luny – z początku nie zwróciłam na niego uwagi, ale po kilku razach, gdy zaczęłam kojarzyć go z niektórymi obrazami, stał się jednym z moich ulubionych. Naprawdę znakomity.
Cóż, anime to na pewno nie spodoba się każdemu, ale i tak zachęcam. Przyznaję, że sama ledwie przebrnęłam przez pierwszy odcinek, potem też zdarzały się gorsze chwile, jednak było warto. Dużo więcej z tego anime wyniosłam niż straciłam. A to, co wyniosłam, należy do jednych z moich lepszych wspomnień ;D
Odliczanie w dół...
Prostota troche jak w Kaiba, kreska naiwna, ale ze swietna animacja. Wedrowka obiecujaca klimat conajmniej jak w Ergo Proxy z ciekawymi epizodoami.
Intrygujace intro dokladajace maly kawalek puzzli do historii, wiec chce sie ogladac dalej i tak powiedzmy do 10 odcinka.
I co potem? Powtorka z Soul Eatera – robi sie z tego zwykla przygodowka, dopiero od 21 odcinka dzieje sie jeszcze cos interesujacego, wszystko posrodku serii jest do bólu przewidywalne i śmierdzi sztampą.
Trzeba mi było doczytać reckę do końca, bo do tej serii potrzebna jest instrukcja obsługi;)
Gdyby przycieto odcinki do istotnych rzeczy to byloby calkiem niezle.
Idealny środek usypiający
Re: Idealny środek usypiający
No i soundtrack, „Luna” jest dla mnie utworem bardziej hipnotyzującym i niepokojącym niż main theme z Higurashi. Aż się linkiem podzielę ciach. Do tego genialny gitarowy „Roamer” ciach czy epickie battle theme „Theme of JIN” ciach.
Usunięto odnośniki do utworów naruszających „Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych”.
Moderacja
graficzne cudo, nasiąknięte czymś więcej
krótko mówiąc, napewno te anime jest piękne, ale niełatwe w odbiorze, oglądanie sprawia przyjemność, ale z posmakiem goryczy,czegoż innego można oczekiwać po świecie pełnym rozpadu
Moja ocena: 8+/10
Jeżeli będziesz cały czas blaskiem, który się nie wypali, oślepniesz.
Hmm
Charekterystyczne cechy...
kliknij: ukryte Na końcu ta dziewczynak czeka na Casshern`a.No i właśnie fajnie jak by zrobili specjal o tym jak przybyl po nią.
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
Bez wątpienia Casshern nie jest postacią banalna tak, jak to Autor próbuje wmówić czytelnikom. Sęk w tym, że to anime operuje przede wszystkim obrazem i klimatem. Słowa są tam na tyle rzadkie, że aż pomijalne.
Wystarczy niedrogi autorze trochę wyobraźni. Nadętym pismakom w sferze anime SGA mówi NIE!
Klasa!
Grafika trzyma naprawdę wysoki poziom, tła szczegółowe, postacie charakterystyczne, a walki, cóż, widać, że Casshern ma moc. Widać, że został stworzony jako maszyna do zabijania. W pojedynkach z Dio widać doskonale, iż obaj mają ogromną moc.
Szalenie spodobały mi się odgłosy walk. Muzyka wpada w ucho, nie przeszkadza, ale daje o sobie znać, podkreślając to, co się dzieje.
Nie spodobało mi się natomiast to, jak skończyły pewne osoby, ale to już wina mojej wrażliwości, a nie twórców.
Jest to anime godne polecenia, nawet mimo paru wad, które jednak giną pod naporem zalet.
10/10
Produkcja na pewno nie dla każdego. Przesłania które są w niej zawarte trzeba umieć odczytać i zrozumieć.
U mnie seria należy to pierwszej trójki moich ulubionych anime. Daję 10/10.