Tanuki-Anime

a ja obejrzałem i jakoś przetrwałem, szczególnie podobała mi się koncepcja walki tych mechów i słowa, które wypowiadane za każdym atakiem, ze znakomicie skomponowaną ścieżką( najlepsze w tym anime, jedyne na plus), mają sens po obejrzeniu 22 epizodów. Nie przesiąknięte kultem mechów, więc jest ich jak i ich walk na lekarstwo, co dla mnie jest ważne, bo nie lubię ogólnie napierdzielanki meszków.

do obejrzenia, ale cudów nie ma… a i za szybko i za dużo się działo czasem,

Nie oglądałem nie zamierzam… Recenzje skończyłem na słowach „Tomoharu Natsume, przeciętny japoński uczeń”. Dziękuję bardzo, Gdyby tam pisało „Tomoharu Natsume, nie przeciętny japoński uczeń, super inteligenty, przystojny, cyniczny, myślący przede wszystkim o sobie” Wtedy bym się za to wziął.

No niestety anime przeładowane jest znakami "?”.
W seriach 12 odcinkowych trzeba uważać przed naddatkiem materiału który tutaj się przelewa łohohoho….

to anime nie jest przeciętne. Jest ponad przeciętnie debilne.

totalnie sie zawiodlem myslem ze cos ciekawego wkoncu „nie spodkalem” sie z anim z stylu duchy prwadza mechy moze za malo jeszcze zobaczylem wiec dawalem temu jakas szanse ale totalnie mnie oslabilo to anime nie wiem jak dotrwalem do konca moze tylko dlatego ze ogladam kazde serie do konca nie wazne czy sa zle czy dobre. Nie wiadomo wogole o co chodzilo tworcom raz robia schadzke rodzinna za chwile wklejeja tam jakas dramatyczna scene potem znowu jakis bojkot i znowu a ostatnie odcinki to juz wogole BEZNADZIEJA bohaterowie chyba na sile zostali dopisani do uposledzonej fabuly niczym sie jak dla mnie nie zaprezetowali pusci tacy jacys walki to dno dna wychodzi sobie mech z cienia (jedynie glos mi sie podobal jak mowil ta swoja kwestie:D) swistnol dwa razy zaswiecily mu sie oczy i KONIEC bo przegadane wszystko dwa ehhy 2 ahhy i juz nie wiem ciezko mi bedzie chyba zaczac 2serie o ile zaczne bo jak narazie mnie cofa po 1wszej daje temu 6 tylko dlatego ze 1raz sie styknolem z pomyslem prowadzenia mecha przez ducha

Nuda do bólu i do łez… Z początku zaczęłam oglądać z myślą: „o znowu jakieś nowe przeciętne anime…” ale co się później okazałao było wiele więcej niz tylko przeciętne. Oglądałam odcinki jeden za drugim oczekując, że stanie się coś ciekawego, a później byłam potwonie zła, że zamrnowałam sobie śliczne takie popołudnie. Pooglądałam (niestety) do końca i nic się konkretnego na końcu nie zdazyło, żadniej wielkiej akcji i punktu kulminacyjnego… Dno do spodu.
Podobała mi się piosenka z openingu – teoretycznie jako jedyna rzecz z całego anime.

Po pierwsze muszę powiedzieć, że walki mimo że nie były takie złe to nie umywają się do wielu innych anime z mechami. Nie ma w nich większego dramatyzmu i przez tą są płytkie i nie wciągające. Animacja też przeciętna.
Postacie są wyjęte z haremówki gdzie tym razem obarczono głównego bohatera mechem i kazano mu walczyć.
7/10 za I sezon.

Niestety nie podołałam górze lodowej, jaką okazało się Asura Cryin' – zmiotło mnie, dosłownie. Przyznam szczerze, że już dawno nie widziałam tak debilnego anime, zaczynając na fabule, ogarniając postaci, kończąc oprawą techniczną. Zawiesiłam się bodajże na 9 odcinku i szczerze nie żałuję tego, iż ominie mnie spektakularne zakończenie tego tytułu. Nie mówiąc o drugiej serii…

Nie zbyt dobra anime.Nie jest spójna fabuła.Tu demon,tam roboty.Taki mix w którym można się pogubić.Można się szybko zanudzić dla tego 2 serie sobie odpuściłem.
Tylko dla wytrwałych.

Zacytuje tu moja wypowiedz z forum: "...skończyłem oglądać Asura Cryin' (coraz głupsze to z odcinka na odcinek, ale jak tu przerwać jak zostalo tylko 3 ep. do konca serii (na 90% nie mam zamiaru oglądać kontynuacji)...”
Zeby nie zarzucano mi braku argumentow: to anime to glownie znane do bolu schematy – to moze nie jest wada  – dobry schemat nie jest zly, jednak te upchniete tutaj powinien ktos wziasc i porzadnie poukladac w tych 13 odcinkach – a tu mam wrazenie ze im dalej w las tym wiecej ich sie wymknelo z pod kontroli i hasa samodzielnie bez ladu i skladu.

... i nie wiadomo o co im wszystkim chodzi. Wiało nudą, przeładowaniami pseudonaukowymi, relacje między bohaterami dziwnie zaburzone.

Z pozoru ciekawy pomysł i wykonanie, jednak… naprawdę trudno mi określić, co dokładnie nie pasowało mi w tym anime. Po prostu jak się dłużej ogląda to wieje nudą. Dobre anime uważam za takie, gdy z niecierpliwością czekam na następny odcinek (mam na myśli oczywiście nowe serie, gdzie odcinek wychodzi raz na tydzień). Tutaj niczego takiego nie czułam. Ani razu! Nawet specjalnie nie ciekawi mnie, co będzie w serii drugiej, więc nie zamierzam jej oglądać.

Ogólnie nie było, aż tak tragicznie (w końcu nie rzuciłam tej serii, tylko oglądnęłam do końca), więc daję 4/10.

Owszem niektórzy nie umieją docenić dobrych anime lecz mi się spodobało czyli miało ładną kreskę, muzykę i całkiem ciekawą konstrukcję jak również nie nudziło. Recenzji nie ma, ale zdziwił bym się jakby była niska ocena tak świetnego anime.

Anime nudne i przeciętne. Na dodatek przesycone kiepską pseudonauką – nazwa Kurogane, light casted by the shadow of science! mogłaby być niezgorszym chwytem humorystycznym… Gdyby tylko producentom nie wyszło anime raczej śmieszno­‑głupie aniżeli śmieszno­‑śmieszne.

Trzy powyższe cechy z powodzeniem wystarczają, aby mnie odrzucić od dowolnego animca. Niemniej, Asura idzie dalej – przez większość czasu nic się nie dzieje, a głównym wątkiem fabularnym nikt się nie przejmuje. Oprócz tego, kuleje przedstawienie relacji między bohaterami – ki diabeł wprowadzać trzy samorządy szkolne (swoją drogą, bezsensownych doskonale) i kilkunastu bohaterów, kiedy nie potrafi się porządnie przedstawić relacji nawet między kilkoma z nich?

Cóż, tak więc całe anime uważam za niewarte oglądania – o czym mogę poświadczyć jako wannabe recenzent tego anime. Czemu wannabe? Otóż, dzieło okazało się być tak przeciętne, że w trymiga zapomniałem wszelkie szczegóły i pozostały mi tylko wrażenia ogólne. A wbrew pozorom nie jestem takim masochistą, żeby dwukrotnie oglądać takie „dzieło” celem narażenia się społecznościom trolli internetowych. Wystarczy mi wyrazić swoje poglądy w formie mniej sformalizowanej.