Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,71

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 889
Średnia: 7,6
σ=1,63

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Easnadh)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kimi ni Todoke

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 25×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Reaching You
  • 君に届け
Gatunki: Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Urwana w połowie historia samotnej, wyglądającej jak Sadako z Ringu dziewczyny, która wreszcie odnajduje w swoim życiu słońce i przyjaciół.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Sawako Kuronuma, znana bardziej jako Sadako, mogłaby dojść do wniosku, że Matka Natura spłatała jej wyjątkowo złośliwego figla – obdarzyła ją bowiem wyglądem i ogólną aurą przypominającą filmową Sadako z Ringu. Dalsze pretensje Sawako mogłaby mieć do swoich rodziców, którzy nadali jej imię mające znaczenie bardzo ładne („orzeźwiające dziecko”), ale brzmiące bardzo podobnie do… no, „Sadako” właśnie. Z tym że Sawako nigdy tych pretensji nie miała, jest ona bowiem osóbką niezwykle miłą i pozytywnie nastawioną do świata. Nieporozumienia wynikające z jej wyglądu („Hej, hej, słyszeliście? Kto spojrzy jej w oczy na dłużej niż trzy sekundy, tego w ciągu tygodnia spotka nieszczęście! A poza tym widzi duchy i może się z nimi kontaktować!”) stara się wyjaśnić, nikt jednak ze strachu nie jest w stanie jej wysłuchać. Mimo wszystko dziewczyna nie narzeka na w gruncie rzeczy dość samotne życie, które wiedzie, właściwie nie zdając sobie sprawy z braków w nim, bo nie tęsknimy przecież za czymś, czego nie znamy. Do czasu.

Będąc w pierwszej klasie liceum Sawako trafia do klasy, gdzie odnajduje swój ideał i wzór do naśladowania – Shoutę Kazehayę. Wydaje się on być jej zupełnym przeciwieństwem – przypomina słońce i ludzie lgną do niego. Jest on jedyną osobą w klasie, która traktuje Sawako normalnie. Organizując „test na odwagę” z okazji zbliżającego się końca semestru i wiosennej przerwy w nauce, zachęca wszystkich (w tym i Sawako) do wzięcia udziału. Dwie dziewczyny, Ayase Yano („Yano”) i Chizuru Yoshida („Chizu”) uważają, że obecność osoby posiadającej, jak głoszą liczne plotki, paranormalne zdolności, mogłaby wzbogacić atmosferę i podnieść poziom adrenaliny. Przypadkowo usłyszawszy to, Sawako wyjaśnia nieporozumienie, ale wyraża chęć wzięcia udziału w zabawie. Chizu i Yano skwapliwie się zgadzają, zwłaszcza że przekonały się właśnie, iż „Sadako” to zwyczajna, trochę samotna dziewczyna, która chce dobrze dogadywać się z klasą, ale jej to nie wychodzi. Od tej pory zaczynają się odnosić do niej bardziej naturalnie, co dla Sawako może być szansą na rozpoczęcie normalnego życia.

Później Sawako wielokrotnie powtarza, że to od Kazehayi się zaczęło – jej lepsze, jaśniejsze życie. Nie będę temu zaprzeczać. Zdecydowanie otworzenie się na ludzi było najlepszą decyzją, jaką można było podjąć. Tak więc przez dwadzieścia pięć odcinków będziemy mieli okazję naocznie przekonywać się, jak przebiega proces aklimatyzowania się Sawako w normalnym społeczeństwie, poznawania nowych ludzi i nowych rodzajów uczuć. Tym, którzy są tego ciekawi, odpowiem może teraz: będzie się to odbywało powoli. Bardzo powoli. Oszałamiająco powoli. Jak ślimak winniczek grający w szachy. Cóż, to dobrze, że wszystko nie dzieje się nienaturalnie szybko, ale, na bogów, nie można też przesadzać w drugą stronę. Niestety, fabuła, która na początku ma potencjał na ciepłą i uroczą historię z wątkiem romantycznym, z czasem robi się zwyczajnie nudna, a konkretnie: rozwleczona. Przede wszystkim z winy głównych bohaterów (o których napiszę później parę słów), a trochę też z winy twórców, którzy niepotrzebnie rozciągają pewne epizody (np. ten ze szkolnym festiwalem sportowym). Co ciekawe, anime bardzo wiernie trzyma się mangi, ale w pierwowzorze nie irytowało to tak bardzo, tylko czasami, więc może wina twórców jest trochę większa, niż myślałam. Powinni być oni świadomi, że pewne rzeczy w mangach ujdą (rozwlekłość), ale w anime nie, więc przydałby się jakiś mały kop na rozruch. Dodatkowym minusem jest zakończenie, które sporą część ludzi nieznających mangi na pewno zaskoczy i rozczaruje, bo można spodziewać się czegokolwiek, ale nie – niczego. I takim to sposobem zamiast wzruszającej, ciepłej, choć nieco infantylnej i słodkiej historii miłosnej dostaliśmy… yyy… przeterminowane cukierki­‑ciągutki?

Interesującym zjawiskiem jest, że w dużej ilości anime poboczni bohaterowie są o wiele lepiej wykreowani, żywsi i bardziej realistyczni oraz mniej denerwujący niż ci główni. Kimi ni Todoke nie jest wyjątkiem. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że Sawako zachowuje się, jakby cierpiała na autyzm. Patrząc na jej zachowanie, zaburzenia mowy, problemy ze rozumieniem najprostszych ludzkich zachowań oraz izolację i życie we własnym świecie (odcinek trzynasty i numer z liścikiem jest tutaj chyba najlepszym przykładem; przypuszczam, że głupota scenki „Ojej, jak to się stało, że na kartce znalazły się moje myśli?” potrafiłaby załamać każdego), zgodziłabym się z tym podejrzeniem, gdyby nie to, że… zwyczajnie nie chcę obrażać ludzi naprawdę chorych na autyzm. Sawako jest zdecydowanie bardziej beznadziejnym przypadkiem (część odpowiedzialności ponoszą tutaj rodzice, zwłaszcza nadopiekuńczy tatuś). Dodatkowo nawet jej najbardziej wartościowa i godna podziwu cecha charakteru – wieczny optymizm i dopatrywanie się w każdej sytuacji dobrych stron – z czasem traci. Po bliższym przyjrzeniu się ta optymistyczna warstwa zaczyna pękać i ujawniać to, co jest pod spodem: irytujący zwyczaj zamartwiania się na zapas i brania na siebie winy za wszystko, niczym męczennik. Pod względem powolności Kazehaya tworzy dla Sawako idealną parę. Jego nieśmiałość, wrażliwość i rycerskość na początku są urocze i siłą powstrzymywałam się od rwania włosów z głowy i wrzeszczenia: „Gdzie się podziali tacy mężczyźni?!”. Jednak z czasem, kiedy zarówno widz, jak i przyjaciele Sawako przekonują się, jak wolno praktycznie wszystkie bodźce ze świata zewnętrznego do dziewczyny docierają i jak jeszcze wolniej ona te bodźce przekształca na myśli i reakcje, ta dżentelmeńska taktowność Kazehayi i postanowienie czekania, aż Sawako w końcu się zresocjalizuje, zaczyna wyłazić uszami. Nie twierdzę, że to nie jest fajny chłopak, bo jest, a na dodatek ma prześliczny, promienny uśmiech, ale przydałoby mu się trochę więcej zdecydowania i śmiałości. Z takimi głównymi bohaterami anime byłoby nie do zniesienia, gdyby nie silne zaplecze: postaci drugoplanowe. Przede wszystkim Yano i Chizu, które są niezwykle sympatycznym duetem i ciekawą kombinacją charakterów. Yano to, upraszczając trochę, kogal, ale niech was to nie zwiedzie – za ładną, kobiecą buźką kryje się całkiem bystry i momentami niebezpieczny umysł, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Jest ona też najdojrzalsza w całej grupce przyjaciół Sawako. Z kolei Chizu to chłopczyca, niezbyt mądra, ale zawsze szczera i tak spontaniczna, że nie sposób jej nie polubić. I, jak się okazuje, ma ona też swoją dziewczęcą, bardzo uroczą stronę, co sprawiło, że wątek jej poświęcony jest moim ulubionym i chyba najbardziej wartościowym fragmentem anime. Pisząc o Chizu i Kazehayi, nie sposób nie wspomnieć o Ryuu Sakamoto – przyjacielu obydwojga, który z Chizu zna się od tak dawna, że jest przez nią traktowany jak brat. To raczej milkliwy typ faceta, który woli robić niż mówić, ale w naturalny sposób i jakoś tak mimochodem dołącza do przyjaciół Sawako, z którą ma bardzo dobry kontakt – być może dlatego, że oboje nie potrzebują mówić, by być szczęśliwymi. Ważną postacią jest też Ume Kurumizawa, nazywana zdrobniale Kurumi, jedna z najpopularniejszych dziewcząt w szkole. Pomimo bardzo negatywnego i długo się utrzymującego drugiego wrażenia (pierwsze jest pozytywniejsze, ale nie trzeba wiele czasu, by zrozumieć, że jest fałszywe) jest to zdecydowanie jedna z najlepiej skonstruowanych i najbardziej wiarygodnych postaci w anime (chociaż w mandze, jako że fabularnie sięga ona dalej, lepiej to widać). Dlatego pomimo wszystko zdecydowanie warto dać jej drugą szansę na polubienie. Ciekawym dodatkiem do tego grona jest wychowawca klasy Sawako, Kazuichi Arai, czyli Pin, znający Kazehayę i Ryuu od gimnazjum. W skrócie: jest idiotą. A jego ego nie da się zmierzyć. Ale przy tym wszystkim potrafi być spostrzegawczy i często jego uwagi okazują się cenne i mobilizujące. I choć nie wymieniłam tutaj wszystkich bohaterów, Kimi ni Todoke nie cierpi na nadmiar postaci, co zdecydowanie jest zaletą.

Postać Sawako może nasuwać skojarzenia z inną wyglądającą jak Sadako bohaterką – Sunako Nakaharą z Yamato Nadeshiko Shichihenge. Jednak kierowanie się tym podobieństwem przy wyborze kolejnego anime do obejrzenia to duży błąd. Pomijając całkowicie odmienne klimaty serii, bohaterki oprócz wyglądu nie są w niczym do siebie podobne. Sunako, wyizolowana z własnej woli, nurza się we własnych bolesnych cierpieniach i ciemności, jednak przyciśnięta do muru potrafi pokazać pazury (czy raczej szpony…) i twardy charakter. Sawako na pierwszy rzut oka sprawia bardziej pozytywne wrażenie: samotna właściwie przez przypadek, optymistycznie patrząca na świat. Jednak koniec końców nie da się z niej wycisnąć nic poza jąkaniem się oraz kolorowymi bąbelkami i kwiatuszkami.

Och, właśnie, bąbelki i kwiatuszki… Graficznie na początku Kimi ni Todoke bardzo mi się podobało – kreska była nieco nietypowa, ale ładna, a tła pod względem kolorów po prostu śliczne. Potem jednak coś się zaczęło psuć. Mogę tylko przypuszczać, że z powodu budżetu, bo w lenistwo animatorów jakoś nie chce mi się wierzyć. Czasami były to zmiany nierzucające się w oczy, zauważalne dopiero przy porównaniu: obejrzawszy kilka odcinków początkowych i kilka późniejszych można zauważyć, jak zmienia się twarz Kazehayi, czasami jest chłopięca, a czasami bardziej męska, i to bez względu na to, który z kolei jest to odcinek. Cięższym przewinieniem jest natomiast znany z Bokura ga Ita numer z brakującym oczkiem – w dalszych odcinkach wcale nie tak rzadko bohaterów krzywdzi się, robiąc z nich jednookie kaleki. Krzywdzona była także sama Sawako, bardzo ładna dziewczyna, ale często przedstawiana w postaci super deformed – jednak miało to miejsce raczej z powodu bycia wiernym mandze niż kaprysów twórców. Według mnie przewinieniem najcięższym są jednak tła podkreślające nastrój chwili. Czyli odblaskowo bądź pastelowo różowe/niebieskie/żółte/pomarańczowe/zielone tła, a na nich bąbelki, kwiatuszki, irytująco połyskujące „cosie”: gwiazdki, kropeczki i inne takie (tak zwane „sparkle”). Sawako się uśmiecha – błękitne kwiatuszki. Ktoś podaje jej długopis – różowe bąbelki. Ktoś stwierdza, że jest miła – bąbelki, gwiazdki i kwiatuszki na złotym tle, a do tego wszystko się świeci. Liczba takich scenek, początkowo niewielka, z odcinka na odcinek rośnie i zaczyna coraz bardziej denerwować, tym bardziej że te prawdziwe tła przedstawiające krajobrazy czy wnętrza były naprawdę ładne.

Warstwa dźwiękowa anime jest dość przeciętna. Bo o ile opening Kimi ni Todoke wykonywany przez Tomofumiego Tanizawę nawet się wyróżnia – nie jest to dość typowy dla anime shoujo j­‑pop, dodatkowo wzbogacony o ciekawą, klimatyczną animację, o tyle ending Kataomoi śpiewany przez Charę to moim zdaniem totalna porażka – to wycie i zawodzenie jest koszmarne. Szkoda tym większa, że teledysk jest zwyczajnie prześliczny – tak urokliwych pastelowych plansz dawno nie widziałam i aż żal myśleć, jakie wrażenie robiłyby z odpowiednią oprawą muzyczną. Melodie będące tłem dla wydarzeń to w większości utwory na instrumenty klasyczne, głównie fortepian i skrzypce, pasujące do klimatu serii, ale właściwie niczym się nie wyróżniające. Przez postaci przemawia grupa trafnie dobranych seiyuu: Daisuke Namikawa (Włochy z Hetalia – Axis Powers, Fay z Tsubasa: RESERVoir CHRoNiCLE, Masanosuke Akitsu z Sarai­‑ya Goyou) jako Kazehaya, Mamiko Noto (Ai Enma z Jigoku Shoujo, Kotori z X, Anna Liebert z Monstera) jako Sawako, Miyuki Sawashiro (Maria Tarou Sekiutsu z Sayonara Zetsubou Sensei, Canaan z CANAAN, Celty Sturulson z Durarara!!) jako Yano, czy Aya Hirano (Haruhi Suzumiya z Melancholii Haruhi Suzumiyi, Misa Amane z Death Note, Reira z NANY) jako Kurumi, która pokazuje swoje prawdziwe możliwości głosowe niestety dopiero w chwilach, w których Kurumi przestaje udawać słodką idiotkę.

Tak więc: polecić czy nie polecić? Zdecydowanie warto obejrzeć Kimi ni Todoke dla bohaterów drugoplanowych, którzy są naprawdę sympatyczną grupką ciekawych charakterów, ignorując przy tym Sawako i Kazehayę. Anime to jest idealną pozycją dla osób lubiących w miarę realistycznie przedstawione historie miłosne i którym nie przeszkadza to, że niemiłosiernie się one wleką. Pomimo wszystkich swoich wad Kimi ni Todoke ma urocze i wzruszające momenty, na które warto czekać. Najpierw jednak trzeba się porządnie uzbroić w cierpliwość. Ale nie jestem pewna, czy każdy miałby na to ochotę – w końcu oglądanie anime ma sprawiać przyjemność, a nie wymagać długich medytacji i przygotowań przed seansem.

Easnadh, 12 czerwca 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Karuho Shiina
Projekt: Yuka Shibata
Reżyser: Hiro Kaburagi
Scenariusz: Tomoko Konparu

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Kimi ni Todoke na forum Kotatsu Nieoficjalny pl