x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Godne podziwu projekty postaci pod względem charakteru. Każda jest wyjątkowa na swój sposób, każda przeżywa chwilę słabości i wzruszenia na odmiennych płaszczyznach: i nie byłoby w tym nic dziwnego – nawet dla przeciętnego anime – gdyby nie fakt, że robi to na prawdę wiarygodnie (a przynajmniej tak uważam). Bohaterowie drugoplanowi, Yano, Chizune i Ryuu, są moimi faworytami. Tak przyjemne i miłe w odbiorze postaci dawno nie spotkałem. Przy okazji, to ich wątki zainteresowały mnie nawet bardziej, niż główny.
Graficznie jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie jest to co prawda ani kreska wybitna, ani animacje nie są specjalnie wyjątkowe – ale to wszystko po prostu do siebie pasuje. Kolorowe, pastelowe krajobrazy nadają fajnego klimatu, projekty postaci od strony graficznej też niczego sobie. Mimika twarzy jak i sama kreska przypadła mi do gustu – szczególnie sama Sawako i jej retrospekcje <3
Przemiana postaci – wiadomo, szczególnie Sawako – przebiegła całkiem logicznie i przyjemnie oglądało się jak z kluchy i samotniczki robi się .. no właśnie, mniejsza klucha i pewniejsza siebie dziewczyna. O dziwo, jak to często bywa w anime tego typu, problemem jest głupkowatość nie tylko głównych bohaterów (durnota głównej bohaterki czasami powoduje ból głowy, ten autyzm to może być jednak prawda) ale też kilku osób. W tej historii co prawda głupkowatość występuje, ale w takim stopniu, że nie drażni aż tak bardzo, a wręcz momentami śmieszy – co jest ogromnym plusem.
No i właśnie .. wariant komediowy. Śmiałem się bardzo długo z niektórych momentów i humor, który ukazali twórcy na prawdę do mnie przemówił – trener Pin jest moim mistrzem :D
No i puenta. Po obejrzeniu całego anime, mogę stwierdzić jedno: strasznie, ale to strasznie ‘rozmemłane’. 25 odcinków to jednak wyjątkowo dużo, zważywszy na fakt, że fabuła rozkręca się okropnie powoli .. no i właśnie, tak na prawdę, nawet nie dochodzi do połowy. Niezdecydowanie bohaterów drażni, szczególnie na końcu. Niemniej, podobało mi się to. Pomimo wszystkich wad, anime ma coś w sobie. I lubię to.
A
Asumi
18.06.2015 23:37
Anime same w samie najgorsze nie jest.Są miejscami zabawne momenty gdzie można naprawdę się pośmiać.Anime najbardziej psuje główna bohaterka.Jak dla mnie jest beznadziejna jak by miała coś z głową.Fabuła rozgrywa się bardzo wolno i jest coraz bardziej rozwleczona.Niestety miejscami nawet zaczęłam już się nudzić.Niestety o ile początkowe odcinki były całkiem fajnie to z odcinka na odcinek jest coraz gorzej.Postacie drugoplanowe o wiele lepsze bardziej ciekawsze barwniejsze od głównej bohaterki.
Kreska sama w sobie dość przyjemna miła dla oka.
Moja ocena tego anime to 4/10
Chyba jedyne anime, przy którym nie będę marudzić, że wątek nie jest dokończony… Nie rozumiem dlaczego, ale urzekła mnie ta historia do tego stopnia, że wystawiam 9/10 czemuś, co nie ma ani jednego dokończonego wątku O.O
Nie mogłam się doczekać, aby w końcu ponarzekać na Kimi ni Todoke! Prócz anime jest to genialny test ludzkiej cierpliwości.
Generalnie lubię romantyczne i wzruszające shoujo. Ale są też pewne granice i Kimi ni Todoke wyraźnie je przekroczyło.
Z tego, co przeczytałam jeszcze przed obejrzeniem, wyglądało na to, że główna bohaterka będzie osobą, z którą będę mogła się utożsamić (nie wiem czemu, ale tak milej się ogląda, jak i więcej zapamiętuje). Pamiętam, że kilka pierwszych odcinków obejrzałam ze spokojem, czekając na Coś. Ale tego nie było. Genialnie napisała to Taiga komentarz pode mną
Sawako zapewne w zamierzeniu autorów miała być 'kobietą idealną' (czyt. pokorną i małomówną) została jednak ukazana jako bojaźliwe i infantylne stworzenie, które… irytuje.
Lepiej nie mogłabym tego ująć. Główna bohaterka to wielki minus tego anime! Miała być urocza ze swoją nieporadnością, ale wyszło… tak jak wyszło. Irytujące wstawki typu „Pierwsza zaparzona herbata, od kiedy mam przyjaciół” zamiast powodować wzruszenie, były skutkiem lekkiego zażenowania. Zgadzam się z tym, że wydawała się naprawdę tępa (jak to możliwe, że przez 16 lat nie miała dostępu do wiadomości o ludzkich emocjach i uczuciach?). A i jej niewątpliwa sprawność fizyczna (aż sobie to zapisałam) w odcinku 9, czyli kliknij: ukryte Sawako biegnąca za kamyczkiem była powalająca. Trochę mi było jej szkoda.
Cała ta historia z tym, że niby wygląda jak postać z horroru była mocno wymuszona.
Nie wiem, czym Kazehaya (również niezbyt rozgarnięty, ale milusi bohater – niczym książę na białym rumaku ratujący zamkniętą przed światem księżniczkę) się tak zachwycił widząc naszą Sawako.
Wiem, wiem, kultura w Japonii jest zupełnie inna niż nasza. Z tego co wiem, KnT było swoimi czasy (czy też nadal?) bardzo popularne. Czyli nie tylko Kazehaya, ale i mnóstwo ludu pokochało główną bohaterkę.
Postacie drugoplanowe – ubóstwiam! Ryuu, Chizu i Yano zdecydowanie ratowali tę serię. Nie zapominajmy też o wspaniałej Kurumi, która wniosła coś do fabuły i miała charakter (pomińmy fakt, że próbowała rozbić główną parkę). Oglądałam kolejne odcinki tylko ze względu na nią, kiedy już zakończyła się jej rola, bo nie zagrażała kochankom, została odstawiona. A szkoda. Nie rozumiem, czemu była widoczne pod poszczególnymi odcinkami taka nienawiść do niej. Przecież to jest shoujo – główny bohater jest przeznaczony dla głównej bohaterki, nie jej jakby‑rywalki.
kliknij: ukryte Ale za to jest „para” Chizu‑Sanada. Odcinki z Tohru były świetne, szczególnie ten, gdzie Ryuu pocieszał Chizu. Hm, kreska. W sumie całkiem mi się podobała, ale bez przesady. Mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze: różne kolorowe figury geometryczne i bąbelki. Było ich za dużo. Po drugie: SD. Uwielbiam je, kiedy wywołują śmiech i są ciekawym zabiegiem komediowym. Nie w KnT. Za dużo. A z resztą, nie wiedziałam czy śmiać się czy smucić, kiedy wyjeżdżali z taką Sawako. Po raz -dziesty. W pewnym momencie zapomniałam jak wygląda „prawdziwa” główna bohaterka. Po trzecie: problemy typu, brak oka. Częsty brak oka.
Chętnie bym ponarzekała na Sawako, ale to w dużym skrócie tyle co miałam do powiedzenia.
Nie lubię kończyć anime w połowie, ale dużo razy rozważałam porzucenie tej serii na rzecz… no czegoś ciekawszego (czyli czegokolwiek). Możemy chyba uznać, że koniec nie był zakończeniem jakiego wszyscy chcieli kliknij: ukryte (i chyba żaden z głównym bohaterów, ani my widzowie nie byliśmy gotowi na całusa). Po jakimś czasie zabiorę się za drugą serię, ale nie liczę, że nadejdzie to szybko… Ale nie ukrywam, czytałam już recenzję na Tanukim, a to, że Kurumi jest narratorką pierwszego odcinka drugiej serii (na szczęście 12‑sto odcinkowej) jest plusem.
Wydaje mi się, że jest to anime dla cierpliwych ludzi, którzy lubią przyglądać się niewinnym 16‑letnim miłościom (a raczej ich zalążkom). Ewentualnie na zimowe długie wieczory. Naprawdę dłuuugie.
Ja oceniłam Kimi ni Todoke na 4/10, jedynie dla drugoplanowych postaci naprawdę to oglądałam.
PS. Czy ktoś zna jakieś anime, gdzie główną bohaterką, jest ktoś w rodzaju Kurumi? Znaczy, że obiekt westchnień jest w kimś innym zakochany i ani trochę nie zamierza zwracać się ku głównej bohaterce? Bardzo prosiłabym o odpowiedź! :)
Możesz spróbować z Hachimitsu to Clover – to romans, ale już kierowany do widowni josei, toteż nie ma aż tyle naiwności i słodyczy, a więcej prozy życia. I mnóstwo tu sytuacji typu „on/ona kocha inną/innego”. Rewelacyjnie został, moim zdaniem, rozegrany wątek Yamady, jednej z głównych bohaterek, która od lat bardzo kocha swojego przyjaciela, ten jednak nie widzi świata poza swoją owdowiałą szefową – cała sytuacja rozegrana została po mistrzowsku, z bardzo przekonującym zarysowaniem emocji i zachowań wszystkich zaangażowanych w nią osób. I tego typu wątków jest w Hachimitsu to Clover jeszcze sporo :)
A
Okichi
19.03.2014 18:34
Miłe , spokojne anime , takie na zrelaksowanie się (nie trzeba zbytnio rozkminiać). Pierwsza seria jest taka troszkę nudnawa czasami , zwykły romans szkolny. Główna bohaterka Sawako mnie wkurzała , wdłg mnie była lekko tępą osobą. Trochę mnie zniechęcił początek , czyli główna problematyka , że nikt ja nie lubi bo wygląda jak dziewczyna z ringu i wszyscy się jej boją , dla mnie to było głupie. Mogła by być zwykła dziewczyna , która po prostu z nikim nie gada już bez tych opowieści o złych mocach i że niby jest przeklęta. Anime tak na 7/10
No właśnie ja to teraz oglądam, zaraz będę odpalać szósty odcinek, i też niezbyt mnie to przekonało. O ile samo anime, choć nudnawe, całkiem mi się podoba, to to wytłumaczenie, że unikają jej, bo wygląda jak Sadako…? To może by i przeszło, ale w podstawówce, nie w liceum. Nawet, jeżeli wydawała im się osobą niepewną, no niewzbudzającą zaufania po prostu i wywołującą swego rodzaju niepokój, jakie czasem się w życiu zdarzają, to wiek tych szesnastu lat już zobowiązuje do tego, żeby najpierw spróbować z nią porozmawiać, choć minimalnie poznać i dopiero wtedy wyrobić sobie jakąś tam opinię, zamiast snuć bezsensowne domysły i sadzić między sobą takie dyrdymały.
Pewnie miał to być element komediowy, ale spartaczyli, bo faktycznie wyszło mało przekonująco. Mogli trochę odjechać jak w Yamato Nadeshiko, byłoby może abstrakcyjnie ale z i tak masowo wykorzystywaną techniką super deformed efekt byłby na pewno komiczny :) Zamiast Sadako powinna być Sunako :D
Anime oglądałam dość dawno temu, ale 'wątek miłosny' w nim zawarty zdecydowanie wrył mi się w pamięć.
Nigdy jeszcze nie widziałam, aby główni bohaterowie tak rozpaczliwie domagali się podwójnego espresso.
Sawako zapewne w zamierzeniu autorów miała być 'kobietą idealną' (czyt. pokorną i małomówną) została jednak ukazana jako bojaźliwe i infantylne stworzenie, które… irytuje.
Shouta, rozrywany amant, również nie 'pobudza' atmosfery.
Całość po prostu się wlecze…
Bohaterowie drugoplanowi ratują nieco sytuację próbując momentami nakłonić 'zakochanych' do działania i ogólnie tylko dlatego dotrwałam do końca seansu.
Nie powala, aczkolwiek da się obejrzeć.
Ocena: 4/10
A
LaFonda
24.04.2013 21:14 Opera mydlana w typowym Japońskim wydaniu ;)
Po obejrzeniu pierwszego odcinka miałam ochotę na porzucenie tej serii. Główna bohaterka była tak niesmiała, nierozgarnięta i flegmatyczna że odnosiło się wrażenie iż jest upośledzona. Patrzenie na jej relacje z otoczeniem zwyczajnie denerwowało, a porównywanie jej do Sadako z filmu „Ring” było cholernie wymuszone (tak jakby ona jedyna w klasie/szkole/Japonii miała długie, czarne włosy). Postanowiłam jednak dać tej serii szansę na rozwój fabuły i… nie żałuję.
Mogę określić tą serię jako wyjątkowo ciepłą i spokojną. Pomimo panowania w niej pewnego rodzaju monotonii, nie była ona jednak nudna. Bohaterowie byli sympatyczni (choć niezdecydowanie głównej bohaterki irytowało mnie do końca), występował dobry humor – czego więcej oczekiwać od szkolengo romansu? Przyjemna kreska, bogata mimika postaci. Polecam fanom gatunku :)
Długo odwlekałem z obejrzeniem tej serii i żałuję, że wcześniej się za nią nie zabrałem. Istny majtersztyk, jeśli chodzi o anime z gatunku romans. Nie miałem okazji się nudzić przy Kimi ni Todoke. Graficznie wypada rewelacyjnie, choć zdarzało się dostrzec parę błędów, ale to nic. Fabuła, no tak rewelacyjna. Z pośród paru romansów, które miałem przyjemność obejrzeć, anime Kimi ni Todoke, wręcz mnie zachwyciło. I znajduję się w czołówce, jeśli chodzi o anime z gatunku szkolny romans. Co do muzyki, świetna. Cała oprawa muzyczna idealnie współgrała z resztą. kliknij: ukryte Seria podobna pod względem graficznym do Lovley Complex. Całość twórcą wyszła bardzo dobrze. Na koniec mogę tylko napisać: 10/10. Za fabułę, za kreskę, za muzykę, za ciekawe i barwne postacie. Polecam zagorzałym fanom romansów. Choć i początkujący fani szkolnych romansów, znajdą coś dla siebie.
Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tą serią. Szkolne romansidło i nic więcej, tylko że kilkakrotnie udało się stworzyć historie bardzo podobne do tej, a o wiele lepiej zrealizowane.
Głównym problemem jest niewątpliwie sama Sawako. Drugiego takiego jęczydła to ze świecą szukać. Nie, nie chodzi o uroczą kobiecość i zakłopotanie. Ona każdym swoim oddechem błaga, żeby skrócić jej antenowe męki. Mizernota o słabiutkim głosiku, nie wie, czego chce, wydaje się mieć w głowie siano i jest mocno zdziwiona, gdy ktoś się do niej odezwie, bo przecież ona nie ma prawa żyć wśród ludzi. Coś w tym jest!
To nie nieśmiałość. To totalne skopanie głównej bohaterki i te jej wzdychy powodują, że cały wątek romantyczny z nią jest do niczego. Do bólu przewidywalny, słodziusi i MDŁY.
Sytuację próbują ratować wątki poboczne, oczywiście też zakochanych, na szczęście wypadają choć trochę wiarygodniej niż wątek główny.
Strasznie nudne i nieprzekonujące. Twórcy chyba myśleli, że tworzą uroczą historię z nutką realizmu, ale powstał jakiś mdły i nużący potworek bez smaku.
Podpisuję się pod komentarzem wszystkimi palcami! Puszczałam kolejny odcinek z nadzieją, że w końcu ogarnie się i dźwignie, biedactwo.. Ale się nie dźwignęła.. Zarzuciłam serię totalnie zniesmaczona…
Kimi ni Todoke to porażka i jestem ogromnie zawiedziona, ale do rzeczy.
Kuronuma jest jedną z najbardziej irytujących postaci żeńskich jakie zdarzyło mi się oglądać. Nie dość, że mdła i bezbarwna, to jeszcze tępa do granic możliwości. Dodatkowo jej głos potęgował złe wrażenie (nie, nie seiyuu jest w porządku, po prostu zła intonacja?) Kazehaya… Słodkie toto i nieporadne, kompletnie niezdatne do spożycia.
Nie było chemii, nie było nic. Romans(?) tej dwójki leżał i nawet nie kwiczał. W dodatku to „zabójcze” tempo akcji… Ledwo się połapałam o co chodzi, tak szybko się działo -.-
Postacie drugoplanowe – bajka! Szkoda, że nie poświęcili całej serii Yoshidzie albo Yano. Albo Kurumi. Bardzo szkoda.
Grafika zwyczajna, nie raziło nic, nie kuło w oczy. Muzyka bez znaczenia, mało wyrazista.
Nie mogę polecić, ale też nie mogę odradzić, bo wiem, że wielu osobom się podobało. Jak na mój gust, jeśli ktoś szuka sympatycznej serii szkolnej z elementami romansu, to znajdą się o wiele lepsze tytuły.
Ode mnie 3/10.
Za postacie drugoplanowe, nic więcej.
A
Tamago-chan
23.12.2012 14:41 Liczyłam na więcej...
Niestety nie podobało mi się za bardzo. Uwielbiam komedie romantyczne, ale to główna para powinna być siłą napędową takich serii. Tutaj natomiast dwójka głównych bohaterów jest niesamowicie irytująca, mdła i niestety wcale nie romantyczna. Może ta seria byłaby niezła, gdyby całkowicie zrezygnowano z postaci Sawako i Kazehayi. Ich historia ani mnie nie zainteresowała, ani nie wzruszyła. Nie wzbudziła żadnych emocji, no może poza znudzeniem. Jedynym plusem tej serii jest dla mnie wątek kliknij: ukryte Ryuu i Chizuru.Poza tym jest niestety kiepsko i chociaż tragedii nie było, za drugą serię się nie biorę w najbliższym czasie.
R
Grom
21.12.2012 19:42
Witam czy mi sie wydaje czy kiedys jak wchodziłem na ta recenzje to ocena fabuly i psotaci była na poziomie 8 ?
Owszem, wydaje się :) Jestem pewna, że nic w tej recenzji nie było zmieniane od czasu jej publikacji. Może chodziło o inny tytuł?
A
deserekxdd
28.09.2012 13:30 kimi ni todoke
Kimi ni todoke, to na prawde ciekawa opowiesc o Sawaka i Kazehayi , ktory jest bardzo romantyczny. Postacie drugoplanowe nadaja opowiesci smaczku. Sa bardzo dynamiczni i zabawni. Sawako osobiscie mnie denerwuj, poniewaz cieszy sie ze wszystkiego i o wszystkich mowi ze sa mili, oraz nie potrafi wydobyc slow tylko jakies jeki. Opening jest swietny , kreska przyjemna, fabula interesujaca. Z poczatku Kimi ni Todoke jest bardzo nudne , ale po 10 odc sie rozkreca. Trzeba po prostu przebrnac przez poczatek. Polecam wam to anime jezeli jestescie fanami romansidel. Co prawda uczucia miedzy nimi dlugo sie rozwijaja ale niektore sceny zabieraja dech w piersiach.c:
A
xxena
19.09.2012 10:29 :)
Anime moim zdaniem bardzo fajne. Po obejrzeniu pierwszych 5 odcinków jednym ciągiem prawie dostałam skurczów mięśni twarzy od szczerzenia się do monitora i bolała mnie przepona od śmiechu. :D Później akcja trochę się wlecze, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Gdy gdy bohaterowie motają się zamiast wyznać sobie wreszcie uczucia człowiek ma ochotę pogryźć monitor. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, ale i tak (a możne dzięki temu) z zapartym tchem będę oglądać 2 serię.
Długo szukałam czegoś lekkiego, przyjemnego, z humorem. Znalazłam! Historia jest moim zdaniem przecudowna, pełna humoru i nastroju. Bardzo mi się podoba tutaj kreska, uwielbiam taki styl! Niektóre momenty są po prostu jakby kopiuj‑wklej‑i-pokoloruj z mangi (może tak jest faktycznie, nie wiem, styczności nie miałam). Zachwyciło mnie to! Chociaż momentami to jak narysowany jest Kazehaya przypomina mi DB.. haha Postacie są w sumie ciekawe, ale też czasem irytujące. Najbardziej chyba lubię Chizu, w której widzę samą siebie. ;) Muzyka ujdzie, chociaż nic specjalnego. Raz odczułam jej magię, magię endingu. W ostatnim odc jak leciał jako podkład do wydarzeń.. Bajka!
Og to polecam na odstresowanie, oderwanie się od świata, pośmianie się.
7/10
A
Tova
16.08.2012 12:44 ...
Ja przez całą drugą serię czekałam aż kliknij: ukryte Ryuu wyzna miłość Chizu… i się nie doczekałam, a przynajmniej nie zrobił tego wprost. Sawako swoją głupotą mnie trochę denerwowała, ale ogólnie anime na +. A Kazehaya przypomina mi Rina z Ao no Exorcist (z wyglądu).
słodkie :) na poprawę humoru :) troszkę infantylne, ale po ciężkim dniu w robocie jak nic odstresuje :) jeśli ktoś liczy na dramatyczne wybory, wybuchy testosteronu, wartka akcję i heroiczne akcje pod żadnym pozorem niech się za to nie zabiera. Ale tym który lubią cukierki 'Iryski” jak najbardziej polecam :)
Mnie się bardzo podobało. Było to baaardzo słodkie i kochane :3
Polecam szczególnie romantyczkom <3
A
E.
19.02.2012 13:12
to anime tej wyjątkowo irytujące… na początku akcja toczy się ciekawie, ale potem… to już nawet nie chodzi o to, że się dłuży, ale debilizm głównej bohaterki jest wprost skandaliczny!!! To już nawet nie jest autyzm, to jest skończony kretynizm!!! Ona ma swój własny świat i powinna żyć w izolacji, żeby nikomu, a przede wszystkim sobie nie szkodzić. W drugiej serii jest podobnie. Gdyby nie to, że zabrnęłabym tak daleko w tm anime, to nie chciałabym go oglądać. Nie polecam, szkoda nerwów… :O/
A
awangardowa555
9.01.2012 20:06 dużo cierpliwości
Właśnie skończyłam oglądać to dziwne anime i muszę przyznać ze nie wzbudziło we mnie absolutnie żadnych emocji i nie zostanie w mojej pamięci . Główna bohaterka była bardzo irytująca , przez 4 odcinki uczyła się mówić ludziom po imieniu . Miała Problem z wyrażaniem prostych słów. Rozumiem że każdy może być nieśmiały ale spodziewałam się jakiejś zmiany, rozwoju ale nic nic kompletnie nic , Kazehaya -zero charakteru , sympatyczny do granic możliwości ( kliknij: ukryte sorry raz pokazał pazur jak sawako rozmawiała z ryu). kliknij: ukryte Wątek miłosny pomiędzy bohaterami polegał głownie na patrzeniu na siebie i zakłopotaniu. Nie przepadam za czymś takim.Anime ratują postacie drugoplanowe jak chizu , ayame , ryu , pin oraz humor w pewnych sytuacjach kliknij: ukryte np . gdy pin zachorował . Muzyka taka sobie .Daje 6 tylko.
Muszę się przyznać, że nie zakończyłam jeszcze serii. Może nie powinnam się wypowiadać, ale muszę to zrobić. Pierwsze kilka odcinków zleciało bardzo szybko, kolejne (tj. 5‑18) dłużyły się niezmiernie. Anime zniechęciło mnie tak, że przez miesiąc czy dwa nie oglądałam go. Dzisiaj rano postanowiłam zacząć kontynuować serię. Ku mojemu zdziwieniu wciągnęło mnie ponownie, gdyż doszedł wątek z drugą parą. Ze względu na to, że Ryuu jest jedną z moich ulubionych postaci dostałam palpitacji serca. Urzekły mnie piosenki z openingu oraz endingu, które słucham nałogowo. Są delikatne, spokojne i przepełnione urokiem. :3 Początkowo kreska była dla mnie nie do przyjęcia, ponieważ było to moje 3 anime, a byłam przyzwyczajona do kresek jak w „Bleach” i „Kuroshitsuji”. No, ale już po kilku minutach dostrzegłam jej plusy. Jest malownicza oraz oddaje specyfikę gatunku. Pastelowe kolory to podkreślają. Głosy postaci idealnie pasują do nich więc to także jakiś tam plus. Moim zdaniem jedynym minusem jest, że w pewnych momentach bardzo się dłużyło. Na chwilę obecną czyli na 20 odc. 1 serii mogę przyznać 8/10.
A
Matin-chan
12.10.2011 21:34
Gdy rozpoczęłam te „KLUCHE” myślałam że zakończę oglądanie po 5 odcinku ale właśnie około piątego mnie wciągnęło potem było coraz gorzej ale nie tragicznie nie lubię anime w którym uczucia wyznają sobie dopiero w ostatnich odcinkach jak właśnie w kimi ni todoke podoba mi się coś takiego jak w bokura ga ita (cudny romans) gdzie bohaterowie się przed sobą nie chowają nie ślimaczą i przede wszystkim nie czerwienią! Ja nie zakochałabym się w chłopaku który jedyne słowo jakie do mnie powiedział od początku naszej znajomośći jest dzień dobry… Oceniam 5/10 gdyż podobały mi się inne postacie oraz grafika szczerze najbardziej przeraził mnie film gdzie ten kazehaya cały czas szczerzy „buźkę” a Sawako przez większość filmu ma oczy na czyiś stopach. Towarzyskość kazeyai wzięto zbyt dosłownie przynajmniej według mnie…
Jak dla mnie syf, nuda i zmarnowany kawałek życia. Ale cóż, są gusta i guściki, najwyraźniej komuś podoba się to anime opowiadające o losach biednej nieśmiałej sierotki niepotrafiącej się dostosować, ale ale! czyżby książę z bajki wyhaczył naszą bidulkę i och tak! zakochał się w niej?. Scenariusz stary i jak dla mnie średnio jary, w połowie wysiadłam psychicznie i przestałam oglądac.
A
Sebinetta
10.08.2011 18:07 Żenada
Jest to seria typu „jak zrobić z widza kretyna i sprawić by mu się to podobało”. Główna bohaterka to niedorozwinięta umysłowo, wyblakła postać,która przez prawie 40 odcinków (dwie serie) próbuje się zaaklimatyzować w świecie zewnętrznym. Niestety jest to trud daremny, bo to tak jakby nagle ryby miały fruwać po niebie. Takiej głupoty to dawno już nie widziałam- brawo dla twórców- tylko powinni to nazwać „na wariackich papierach” nie obrażając tego serialu. Nie rozumiem jak cofnięta w rozwoju osoba w ogóle dostała się do liceum… Bo przecież nie można uznać jej za normalną jak się zastanawia czy może przywitać się z kolegami i koleżankami z klasy, a jej zdolność subsumpcji jest na poziomie organizmu jednokomórkowego. Chłopaczek to typ zakłopotanego, nieśmiałego przygłupa, ale i tak nie jest w stanie pobić swej ukochanej. Odradzam każdemu .... Ludzie nie dajcie zrobić z siebie wariatów – zamiast spędzić tyle godzin na oglądaniu tego lepiej jest się zdrzemnąć….
Anime do pewnego momentu oglądało mi się naprawdę ciężko. Chodzi mi dokładnie o wątek z Kurumi. Może to dlatego, że wprost nie cierpię tej postaci. W pewnym momencie nawet zaczęłam się zastanawiać, czy dalej oglądać. Jednak kiedy ów nieszczęsny wątek się zakończył, historia zrobiła się dla mnie o wiele ciekawsza i przyjemniejsza. Zwłaszcza kiedy nieco uwagi poświęcono Chizu. Jednak zakończenie mnie nieco zawiodło. kliknij: ukryte Byłam pewna, że będzie klasyczne, z wyznaniem uczuć, a tu nic Pozostaje mi obejrzeć 2 sezon. Do kreski również mam mieszane uczucia. Podobają mi się projekty postaci, ale w super deformed wyglądały niekiedy po prostu okropnie zwłaszcza Yano, która była razem z Chizu moimi ulubionymi bohaterkami. Kazehaya i Sawako czasem irytują, ale da się przeżyć, reszta bohaterów (nie licząc Kurumi), była od nich bardziej ciekawa, ale nie powiem, żebym ich nie lubiła. Muzyka przyjemna, ale szczerze, to chyba nie zapamiętałam zbyt wielu melodii. Anime można polecić komuś, kto ma dużo cierpliwości i nie porzuci je w połowie. 7/10
Piękne.! >.< . A byłam taka oporna w oglądaniu tego .. Wstyd mi za samą siebie. Cudna i delikatna seria romantyczna. Ale zakończenie mnie zdziwiło.. (ukryty spam) kliknij: ukryte Czemu nie wyznali sobie uczuć.? ; <. Buu .
No nic. biorę się za drugą serie ; ) + Polecam to Anime.!
Lubie taki malarski styl jak w tej serii, więc oglądało mi się całkiem przyjemnie i nie dłużyło się.
Znam osoby autystyczne i szczerze mówiąc Sawako przypomina mi jednego kolesia, który niby chodził do szkoły, zdawał z klasy do klasy, ale pomimo chęci nie był w stanie nawiązać z nikim przyjaźni, bo nie rozumiał najprostszych zachowań społecznych i nie potrafił na nie właściwie zareagować.
Kilka potencjalnie obiecujących wątków nie było rozwijanych np pies. To powoduje niedosyt.
Lekki romansik na raz. Nie jestem pewien czy kiedyś do niego wrócę.
Kilka potencjalnie obiecujących wątków nie było rozwijanych np pies. To powoduje niedosyt.
Pamiętam, że poruszyłeś kwestię tego psa w komentarzach pod recenzją drugiej serii. Przyznam, że trochę mnie to rozbawiło, ale i strasznie zaciekawiło. Bo tak właściwie to ja nie wiem, co niby z tym psem można było dalej robić. Porzucony piesek, znaleziony przez Sawako, przygarnięty przez Kazehayę. Koniec. Dzięki temu pokazano wrażliwość Sawako i dobre serce Kazehayi. Biorąc pod uwagę, jakim typem mangi jest KnT, naprawdę nie wiem, gdzie tego psa dalej wcisnąć, żeby pasował. Mangaczka zapewne też nie.
A
zensc
18.05.2011 05:03 Lekki i przyjemny romansik!
Pięknie ubarwiona historia miłosna. Troszke mi to przypominało „perfect girl evolution” ale to anime znacznie bardziej skupia się na wątku miłosnym aniżeli komediowym, no i co najważniesze, ma zakończnie! Polecam fanom romansideł, torche się czasami dłuży ale to chyba jedyna wada.
A
lastwhisper
7.05.2011 01:38 Dojrzewanie do miłości?
Tak, zdecydowanie. Taki temat można byłoby nadać całej tej serii. Choć na początku wydaje się niedorzecznością, aby ze splotu tak skrajnych postaci wyszło coś godnego uwagi, to z czasem okazuje się, że na naszych oczach rysuje się urzekająca, chwytająca za serce, piękna historia o różnych obliczach przyjaźni, tolerancji, dojrzewaniu do bycia wśród ludzi i przede wszystkim młodzieńczej, delikatnej, niewinnej miłości. Co do komentarza mojej przedmówczyni to nie mogę się zgodzić, bo metamorfoza była zależna od uczuć, jakie się w niej kumulowały, w tym właśnie fakt, że kliknij: ukryte chciała stać się taka, jak Kazehaya. Co, oczywiście, prowadzi do tego, że była w nim nieświadomie i dość opornie zakochana. Mimo, że standardem jest szkolny romans, to historia została przedstawiona w niezwykle delikatny, nieskazitelnie czysty sposób. Przewija się też wątek konkurencji, ale wcale nie kończy się on schematycznie – kliknij: ukryte bynajmniej nie w kwestii, że Kurumi osiąga swój cel, bo nasz Pan Idealny nie daje się zwieść. Owszem, drażnią niektóre przydługie fragmenty, szczególnie końcówka, która, niestety, napawa mnie rozczarowaniem. Mam nadzieję na lepsze rozwinięcie w drugiej serii, a nie „odgrzewanie kotleta”. Jest to anime dla osób wrażliwych, przyzwyczajonych do romansów i okruchów życia. Co ja więcej mogę? POLECAM! Wkupiło się w moje łaski i wręcz zajmuje szczególne miejsce.
Jetem teraz w połowie, i muszę stwierdzić, że anime bardzo mnie zaskoczyło. Dlaczego? Ponieważ wszyscy jesteście bardzo sceptycznie nastawieni ze długo się ciągnie ze to, że tamto ale do cholery tu nie chodzi tak bardzo o miłość, ale o metamorfozę kliknij: ukryte odrzuconej przez społeczeństwo klasowe dziewczyny w praktycznie ulubioną przyjaciółkę, która jest miła i sympatyczna,dla wszystkich, którzy mieli, lub mają odczucie, że ludzie pozostawili ich samych sobie i ich życie przypomina samotną tułaczkę to anime jest dla nich, pokazuje, że trzeba wierzyć, że może się to zmienić w przeróżny bieg wydarzeń. Anime świetnie, na początku miałam łzy w oczach, a wcale jakoś specjalnie wrażliwa nie jestem…
Pod względem ciepła i bardzo dużej ilości pozytywnych i prostych uczuć i emocji można by sklasyfikować to anime jako grzańca przy którym można rozgrzać serducho w gorsze dni. Świetna ścieżka dźwiękowa, pastelowe kolory. A co do rozterek głównej bohaterki i braku wiary w siebie no cóż gdyby wszystkie kobiety na świecie były jak Bałałajka albo Integra to obecność męskiego pierwiastka w świecie należałoby mierzyć w pikogramach. Dla twórców 5+ za pomysł nawiązania do głównej bohaterki The Ring. Anime nie dla amatorów bardziej zdecydowanych zwrotów akcji, mnie się jednak bardzo spodobało.
A mi się ta seria bardzo spodobała. Taka leciutka i miła dla oka, gdzie wystarczą niewielkie gesty bohaterów, by człowiek mógł się rozpuszczać. Przyjaźń dziewczyn była tak uroczo pokazana, że aż się ciepło na sercu robiło. Były gorsze odcinki, były chwile kiedy Sawako denerwowała, ale ja i tak siedziałam oczarowana i oglądałam dalej. Wątek poboczny z Chizu, był małą odskocznią aby się nam główni bohaterowie naprawdę nie przejedli. I wyszło to uroczo. Może zbytnio to wychwalam, ale się cieszę, że obejrzałam coś 'innego', niż kolejną serię z bohaterką, która by gardziła lub biła chłopaka, któremu się ona podoba. A żeby tak nie słodzić to denerwowały mnie te kawaii tła, kwadraty, trójkąty, kółka oraz chibi, które czasami były po prostu brzydkie. Ale to i tak nie zmienia faktu, że się świetnie bawiłam.
A
harpagon
3.03.2011 01:46
Obejrzałem kilka odcinków. Głowna bohaterka jest upośledzona psychicznie. Doktoryzuje się cały czas dlaczego nie ma przyjaciół. Przez całe życie nie wpadała na to, że mozna rozmawiać z ludźmi. DEGENERACJA. Sorry, ja wiem, że sa ofiary losu, ale ta pobija swoją głupotą wszelkie granice. To anime wciąga, bo wywołuje chęć rozbicia monitora. Czyli cos w rodzaju – ile człowiek wytrzyma. Sado‑maso. \
Okey, sa miłe momenty, ładne rysunki, ale nic poza tym. Technicznie tragedia. Zero animacji, nudna muzyczka w tle. Na prawdę nie wiem kto jest w stanie dać temu tytułowi więcej niz 2 gwiazdki na 5. Wy chyba nie znacie dobrych tytułow, serio 0___o
Mitsusame
10.04.2011 12:02
ty chyba nie znasz dzieciaku życia, a jesli dla ciebie dobry tytuł to Naruto to sobie oglądaj, kampai! :D
bassty
16.06.2011 00:35
Po prostu prostolinijne podejscie do życia,po co pietrzyć problemy skoro można je rozwiązań w 10 sekund??ale wtedy nie byłoby fabuły i nie byłoby serii.To w końcu anime.A że taka tematyka to już zależy od widza czy interesi go to czy nie.
A już nie mówiąc o tym że docelowa widownia jest oznaczona jako shoujo czyli harpagan niczego ciekawego tu nie znajdzie.
A
一人で
2.02.2011 19:11
It's very nice anime, this review is also perfect, just that „Pleasant child” means „Miłe dziecko” instead of „Orzeźwiające dziecko”, which would be „Racy child”... That's just small mistake, rev. 10/10 :)
To anime z pewnością nie spodoba się każdemu, ale dla mnie osobiście jest to majstersztyk! Genialne pierwsze odcinki, dobry soundtrack, wielu się nie spodoba to ślimacze tempo, ale mnie poruszyła właśnie ta delikatność. Bardzo dobre postacie. Polecam.
Co najważniejsze – nie przesłodzone. I chwała twórcom za to. Za dużo przemyśleń głównej bohaterki, wkurzała mnie Ume (czy jak jej to było) i jej sztuczny uśmiech,ale i w realnym świecie takie osoby są… ja to bym takim z pięści dała :P Podobało mi się kliknij: ukryte nawiązanie do „The Ring”, wstawki niczym z horroru, „opętanie” Pina ;] nie było strasznie ale zabawnie, na plus :) Ucięłam punkty za niezbyt skomplikowaną fabułę, grafice też troszkę zabrakło.
A
Taippyon
14.01.2011 23:58 Nienajgorsze
Mi sie podobalo, choc nie moge sie nie zgodzic z recenzja. Czasem zastanawialam sie… Jesli ktos by mnie sie zapytal o rzecz w stylu ''chcesz jutro do mnie przyjsc?'', to gdybym zaczela sie na nich gapic z otwartymi ustami, chyba by sie rozmyslili. Jednak widac, ze w tym anime to dosyc normalne, bo zdarzalo sie to czesto – czasem postacie nie odpowiadaly na proste pytania przez kilkanascie sekund.
I jeszcze jedna irytujaca rzecz, to te przemyslenia Sawako. Jak gadala do siebie w myslach o tych samych rzeczach caly czas. ''Teraz nie jestem juz samotna ... minuta przerwy… Juz nie''.
No i ostatnia rzecz – ze tak dlugo zajelo jej uswiadomienie sobie, ze jest zakochana w Kazehayi (dobrze napisane?)
Ogolnie, lubie to anime, choc akcja zaczyna sie dopiero tak w polowie, gdy wkracza Kurumi. I chetnie obejrze sezon drugi. Mimo to, ma wiele wad nie do ukrycia, a moja ocena na 10 to 6 :)
A
TraciK
8.01.2011 15:47 Czy to pies czy wydra?
To anime wywołało we mnie wiele emocji.Po obejrzeniu całej serii, zrozumiałem że to anime to kwintesencja japońskiej kultury. Nieśmiała, niska, wyglądająca jak duch z filmu ring dziewczyna wyrywa popularnego hot staffa ale czekajcie ONA WCALE GO NIE WYRWAŁA, cała seria kończy się w połowie. Nie wiem czy to pies czy wydra.Jeśli ktoś lubi ckliwe niedokończone historie to polecam jak najbardziej. Może kilka rzeczy wyjaśni się w drugiej serii no zobaczymy
Dawno juz sie tak nie wynudzilam ogladajac jakies anime szczerze mowiac ^ ^" Ja rozumiem: mlody wiek, niesmialosc, pierwsze blizsze kontakty z rowiesnikami i tym podobne, ale… oh, matko ta cala serie mozna by z powodzeniem zcisnac i zostaloby moze, niewiem, z 5 odcinkow? I to wiekszosc z nich nie poswieconych glownej parze bohaterow… No tak, bohaterowie. Sawako. Szczerze mowiac to mialam wzgledem niej wieksze nadzieje – dziewczyna podobna do Sadako z ringa i wogole.. myslalam, ze taka bardziej… z jajem bedzie. A tu guzik. Bez pentelki. Jedyne momenty w ktorych naprawde byla wporzadku, to kiedy byla przedstawiana w formie SD'czkowej – w miare zywa, zabawna i wogole. Poza tym flaki z olejem. Hm… *omija temat Shoty szeeerokim lukiem*... hyh. Tak naprawde, naprawde jedyny powod dla ktorego dotrwalam do konca, i w rezultacie takze nie zaluje poswieconego tej serii czasu, to dwie drugoplanowe postaci. Mianowicie Chizu i Ryu. Byli po prostu swietni, oboje bardzo przypadli mi do gustu. Mysle, ze serii wyszloby zdecydowanie na dobre, gdyby to oni byli glownymi bohaterami, ich watek oraz postaci zostaly znacznie rozbudowane, natomiast Sadako'wo wygladajaca Sawako oraz Shota byli na drugim planie i poprostu sluzyli za tlo. Tak wiec dzieki Chizu i Ryu moja ocena to 7. Bez nich bylo by moze 5, a moze nizej. Natomiast gdyby to wszystko bylo o nich wlasnie, to mysle ze bylaby mocna 8mka. Ale jest jak jest i wsio. Jesli masz wystarczajaco duzo zaparcia i cierpliwosci zeby przegryzc sie przez 25 ep'ow tylko dla tych (w sumie kilku) wartosciowych, prosze bardzo. Tylko naprawde, bez odrobiny samozaparcia i duuuzej dozy cierpliwosci sie nie obejdzie.
A
Empira
8.12.2010 13:46 Ujdzie.
Po obejrzeniu tego anime gratulowałam sobie w duchu cierpliwości. Ja rozumiem, że główna bohaterka połowę swojego życia spędziła samotnie i mogłoby to być dla niej przeszkodą w kontaktach z innymi ludźmi, ale na Boga, czy przez pierwsze kilka odcinków z uporem maniaka musiały być ukazywane jej wewnętrzne przemyślenia? Dobra, w pewnym stopniu to było konieczne, żeby ukazać jakoś jej przemianę, ale do jasnej ciasnej ona przetwarzała jedną myśl prawie że przez cały odcinek! A na końcu oczywista konkluzja, że to wszystko zasługa Kazehayi. No i oczywiście, za każdym razem nie obeszło się podziękowań dla tejże nadobnej dziewicy (inaczej go nie nazwę – poważnie, mężczyźni rzadko się zachowują tak kobieco jak to było w przypadku Shouty), co miało miejsce przez pierwsze kilka odcinków i powoli zaczynało drażnić. Dodatkowo jej wrażliwość i częstotliwość ronienia łez bije na głowę – nie wierzę, by ktoś była aż tak wrażliwy.
Najlepszy moment? Wątek z Chizu. I to jedyny powód, dla którego nie żałuję, że to anime obejrzałam. A i brak fanserwisu.
Co do grafiki wcale nie była taka zła. I tak jak nigdy nie zwracam uwagi na rzeczy typu wygląd drzew, zachody słońca itp. tak teraz mnie urzekły.
Myzyka? Musiała się nie wyróżniać, bo nie pamiętam ani jednej nuty. A endingu nie miałam serca wysłuchać do końca.
Anime dla osób, które lubią powolną akcję i nie mają nic przeciwko, gdy procesy myślowe głównej bohaterki trwają wieki, która płacze przy każdej nadarzającej się okazji, a główny bohater ma predyspozycje na bycie kobietą.
A w sezonie zimowym wyjdzie kontynuacja, tzn. że ostatni odcinek KnT wcale nie był taki ostatni. Licytujemy się dalej? Tym bardziej, że na ile znam to anime, to pewnie w pierwszym odcinku zaserwują nam powtórkę końcówki. Jak nie połowy serii. Więc nie widzę problemu. Swoją drogą – pod koniec odcinka nie działo się nic emocjonującego. Jak zresztą przez całe anime. Żadna strata.
Hmm, jestem w połowie drugiego odcinka i poza smętną, nie wzbudzającą żadnych emocji fabułą irytuje mnie jeden, niezwykle nierealny fakt. Nie będę się wypowiadał na temat głównej bohaterki, co jak zauważyłem, nie oszczędziły przedstawicieli płci przeciwnej. Nie mam kobiecej mentalności by stwierdzić czy nadmiar jej płaczu, przekroczył już granice realizmu czy nie. Hmm, myślę że na co powinny zwrócić uwagę panie, to odmienną mentalność Japończyków. Jak sądzę wyróżniają się tym nawet, wobec innych azjatyckich nacji. Nakłada się na to wiele czynników, m.i. oczekiwania japońskich nastolatek na konkretny model romantycznej historii miłosnej, codzienne konwenanse i grzeczności z którymi żyją, czy wartość jaką ma w ich oczach okazywanie sobie najmniejszych gestów. Hmm, ale wracając, najbardziej drażnią mnie kompletnie nie realne zachowania Kazehayi. Jego „nie patrz tak na mnie, zawstydzasz mnie”, połączone z odruchowym zasłanianiem twarzy czy zwijaniem się w kłębek, przystoi bladolicej białogłowie, o dużej wrażliwości emocjonalnej, a nie postaci męskiej. Nie wierzę że pani Tomoko Konparu, zapomniała po takich historiach jak genialnej serii jak NANA, w jaki sposób przedstawia się postacie męskie. Moim zdaniem jest to wynaturzony zabieg literacki, mający jedynie odpowiadać potrzebom żeńskiej widowni, ale odbiegający od realizmu niczym różowe smoki pożerające bydło na pastwisku. Faceci po prostu nigdy nie zachowują się w sposób jaki robi to nagminnie Kazehaya. Niezależnie czy byłby to europejczyk czy azjata, nie dzielą się swoją „wrażliwością” w ten sposób. Nie mają jej tak rozbudzonej jak kobiety, nie mają ich mentalności, nie są targani emocjonalnymi rozterkami tak często i w takim stopniu jak kobiety. I czego zdecydowanie nie robią to nie okazują swoich emocji, wrażliwości nawet jeżeli by chcieli w stopniu w jakim robią to kobiety, bo postrzegają to jako okazanie słabości, bądź jest to dla nich niezwykle trudne i żenujące, otworzyć się na drugiego człowieka do tego stopnia, w obawie przed zranieniem. Poza wyjątkami oczywiście, zdecydowana większość męskiej populacji, kreuje „rolę” jaką przypisuje im społeczeństwo. Więc to co zrobiono z przypadku „Kimi ni Todoke” to zastosowanie niezwykle dziwnego zabiegu, tworząc główną postać męską z osobowością odpowiadającą potrzebom widowni żeńskiej, ale nie zachowującej choćby pozorów, nawiązujących do świata realnego.
A
masza
11.10.2010 08:00 Coś dla mnie
Wprawdzie wszystko rozwija się bardzo powoli, ale historia ma w sobie to „coś” co mnie wciągnęło. Poza tym duży plus za fantastyczne postacie drugoplanowe. Już nie mogę się doczekać zapowiadanego na styczeń 2011 drugiego sezonu ciach!
Usunięto linka do strony z nielegalną zawartością.
Morg
A
piekielny lokaj Sebastian
28.07.2010 13:33 true
Oglądam i jestem co prawda na 10 odcinku i faktycznie wszystko powoli się rozwija, ale czego oczekujecie skoro bohaterka na starcie jest taka a nie inna? jak dla mnie pierwszy odcinek obiecywał naprawdę wiele , dawno nie oglądałem w żadnym anime pierwszego odcinka który by mnie tak wciągnął. jak dla mnie 10/10 opening mnie tak uskrzydla, że padam przed tym na kolana
Mi się bardzo to anime podoba, jest słodkie. Ending wcale nie jest taki zły, a opening już w ogóle jest wspaniały. Bardzo podobał mi się też dobór Seiyuu (ciągle przypominała mi się Ai z JS, Haruhi HSNY oraz Włochy z Hetalii). Bardzo miłe anime, daję 8.
coz. Sawako na dzien dobry zrobila na mnie wrazenie osoby autystycznej. Kompletny brak umiejetnosci rozumienia uczuc i logika, ktora stara sie jej zastapic spontaniczne zachowanie, ale, logika typowa dla slepych rozmawiajacych o kolorach. 'Jej' facet niewiele lepszy – jak w kazdym niemal anime czeka za maska obojetnosci az w koncu kobieta sie ruszy i go poderwie. To chyba jakis fetysz jest. Ale. Sawako, pomimo dziwnych zachowan, nie da sie nie lubic. Od dziecka osoba samotna, niewinna, szukajaca dobrych stron w zyciu nawet, jak kazdy sie z niej smieje, pokazuje cala przmeiane, jaka przeszla. I to cieszy, po prostu. Tempo anime jest wyjatkowo wolne, jak to powiedziala na koncu Ayane – pasjonujace jak ogladanie wyscigu zolwi. Ale to niekoniecznie jest wada. Postacie drugoplanowe sa prawdziwe, i to dodatkowo podkresla duza roznice miedzy nimi a sawako. I nie jest to zle, poniewaz trudno czasem pokazac w anime 'innosc' bohatera, jezeli wszyscy dookola niego sa tez tacy pojechani. Teraz u nas 15sto letnie dziewczyny nie zachowuja sie tak z cala pewnoscia. Ale jeszcze 20 lat temu nastolatkowie byli nastolatkami nawet w polsce, milosc byla czyms , co sie celebrowalo,a nie chwalilo w podstawowoce miedzy kumplami podczas przerwy na papierowsa. Takie podejscie wciaz jest widoczne w Japoni, dodatkowo, tam milosc nierozerwalnie jest zwiazana z czekaniem. Dlatego tez ta historia jest piekna, ciekawa, i urocza, jezeli pozwolimy sobie na lekkie przymkniecie oczu. Oh, nadmiar SD tez lekko denerwuje, ale fabula i emocje to na szczescie nadrabiaja. Grafika bardzo dobra, muzyka nie przeszkadza, bohaterowie dobrze okresleni, prawdziwi. Tempo powolne, i skupione bardziej na psychice bohaterow. normalnie, dlabym 8+/9, ale poniewaz strasznie mi sie spodobalo, daje w pelni zasluzona 10.
Kimi ni Todoke, według mnie to kompletne dno. Uproszczone modele postaci, uproszczone tło, „żabie pyski” , nie ma żadnego kawałka z OST który bym zapamiętał(no oprócz fajnego endingu). Bohaterowie to też kompletne dno, Sawako – słodka idiotka, która przez całe życie nie miała przyjaciół (tacy ludzie, w ogóle istnieją?), tak nie lubili jej bo wyglądała jak panienka z ringu, a ja wyglądam jak Brad Pitt? I co?, latają za mną piszczące nastolatki? Główny wątek fabularny to porażka, zdobywanie nowych przyjaciół i nie tylko.. Ahh, jakie to odświeżające, szkoda, że nie dla mnie. Humor polega na sytuacjach typu, „On coś powie”, „Ona się zawstydzi” i po humorze, oczywiście ze zmianą scenerii i kwestii. Ouran, Lovely Complex, Bokura ga Ita, czy chociażby Honey and Clover, sprawiały mi przyjemność z oglądania.. A tutaj?.. Niestety nie za wiele, oprócz jeżących się włosów na głowie i stresu. Seria ta może będzie dobra dla małych brzydkich dziewczynek. Ja wystawiam trójkę, z powodu paru zalet, które te „dzieło” posiada.
A
Bachus
14.06.2010 22:23 Nie żałuję
Kiedy po raz pierwszy obejrzałam trailer Kimi ni Todoke seria bardzo mnie zachęciła. Uwielbiam romanse, których akcja rozgrywa się w szkolnych murach. Jadnak szybko się zawiodłam, główna bohaterka była dla mnie irytującą sierotą a cała historia naciąganym wymysłem. Gdzieś w okolicach 7 odcinka porzuciłam tą serię z nadzieją, że już nigdy nie wpadnie mi do głowy tak bzdurny pomysł, by do niej powrócić. Sięgnęłam po mangę, która zachęciła mnie do tego, aby spróbować jeszcze raz. Ku mojemu ździwieniu polubiłam Sawako wraz z innymi bohaterami i seria coraz bardziej mi się zaczęła podobać.Muszę powiedzieć, że na pochwałę zasługują twórcy którzy wiernie trzymali się pierwowzoru, Teraz śmiało mogę stwierdzić, że seria bardzo urocza i przyjemna. Z pewnością nie żałuję tych kilku godzin spędzonych na oglądaniu, Kimi ni Todoke było dla mnie świetną odskocznią od deszczowych dni.
Zgadzam się w pełni z autorką recenzji, mam podobne odczucia – sympatyczne, ale nie wybitne shoujo. Główna para bohaterów mnie irytuje, zdecydowanie bardziej wolę inne pary – kliknij: ukryte Ryuu/Chizu i hintowany bardziej w mandze, ale delikatnie, tak że nawet nie wiadomo, czy istnieje – Pin/Ayane ;P
A
ja
14.06.2010 17:16
a mi sie podobalo:) manga tez jest wporzo:)i swietne wg mnie songi op i ed:]
A
mizaki
13.06.2010 23:38 Okropny i sztuczny gniot
Sztuczny ponieważ to jedno z najbardziej bzdurnych anime o jakiejś miłości. Zachowania są płytkie i nierealistyczne. Nie będę komentować recenzji, ale uważam, że tak wysoko nie powinno to zostać ocenione.
Po pierwsze główna bohaterka to nawet nie jest słodka idiotka bo takie mogą być fajne. Ona jest po prostu odpychająca, zamknięta w sobie, nie umiejąca się wysłowić i często bardzo irytująca. Pozostałe postacie są również słabe i co ważne okropnie wyglądają. Może trochę lepsza była Kurumi. Ogólnie cała oprawa graficzna czyli zarówno tła jak i postacie są brzydkie i pierwsza lepsza komedia ecchi bije to na głowę. Nie było żadnych wzruszających scen to anime, a te wszelkie łzy było sztuczne i nieprzekonywujące. Anime typowe dla dziewczyn z dużą tolerancją na głupotę.
Podsumowując:
- beznadziejne graficznie - nieciekawe muzycznie - głupie i irytujące postacie na czele z główną bohaterką - nudna i nieciekawa fabuła
Oceniam to 1/10. Widziałem wiele shoujo i część mi się podobała, ale to uważam za coś beznadziejnego.
Cóż, nie ukrywam, że wrażenia po obejrzeniu pierwszego odcinka były bardzo pozytywne. Nareszcie jakiś sensowny romans, gdzie fabuła nie gubi się w nachalnym fanserwisie. Humor wyważony, akcja tocząca się swoim powolnym tempem – normalnie coś, czego szukałam. Jednak te pozytywy z biegiem czasu zaczęły się zamieniać w negatywy – momentami było tak ślamazarnie, że musiałam przewijać odcinki. No na litość boską… ileż można podziwiać te nieudolne próby Sawako wypowiedzenia imion przyjaciół (!), wyrzucenia z siebie kilku prostych zdań, postawienia się komuś? Nieśmiałość nieśmiałością, ale twórcy strasznie wyolbrzymili jej niektóre cechy.
Szczerze mówiąc relacje dwójki głównych bohaterów mnie średnio interesowały. Dziękować autorce mangi, że tak ładnie rozwinęła poboczne postaci, które naprawdę były przesympatyczne i zdecydowanie przyćmiły te główne – Yano, Chizu, Pin, Ryuu… Kreska jest śliczna, niektóre tła wręcz przywodziły na myśl dzieła od Shinkai'a (szczególnie te nocą). Sam styl bardzo mi się spodobał i nieco przypomina ten z „Bokura ga Ita”. Muzyka nie poraża, aczkolwiek w ogóle nie zgadzam się recenzentką w kwestii endingu, bo w mojej opinii jest bardzo przyjemny zarówno pod względem muzycznym i graficznym. Zaś tło muzyczne w ogóle nie zapada w pamięć, pamiętam może ze trzy, cztery motywy muzyczne.
Generalnie anime jest niezłe, ale ślamazarność fabuły oraz zachowanie głównej bohaterki zaczęły z biegiem czasu mocno irytować. Niemniej jednak anime ma sporo zalet, więc daję 7/10
To anime jest prawdziwe. Nareszcie doczekałem się historii miłosnej, żywcem wyjętej z ŻYCIA. Do tej pory takich tytułów było niewiele i cieszy mnie to, że KnT zasiliło tą grupkę o kolejny DOBRY tytuł. Nie jest to anime z najwyższej półki ale zdecydowanie mi pasuje. Historia jak żywa, postaci wiarygodne, dające się lubić, powolna lecz bardzo miła w odbiorze fabuła, muzyka klimatyczna, idealnie dopasowana do fabuły, scen… jednym słowem, MIODZIO.
W skrócie: Grafika – 8/10 ze względu na nietypową lecz całkiem fajną kreskę. Muzyka – 7/10 klimatyczna ale w pamięć nie zapada (poza świetnym OP). Postaci – 9/10 tak główni bohaterowie jak i drugoplanowi są tu po prostu wspaniali. Fabuła – 8/10 życiowa, prawdziwa opowieść o miłości.
Osobiście, nie dał bym rady obejrzeć tej serii, gdybym nie widział jej na żywo(cotygodniowo). Jest ładna, ale nie ma co liczyć na zaskakujące zwroty akcji czy coś w tym rodzaju. Ot – fajny, prosty romansik bez fanserwisu :)
Grafika tego anime to z pewnością jego najmocniejsza strona. Z fabułą tu trochę gorzej, ale i tak wydaje mi się, że to jedna z bardziej nastrojowych komedii romantycznych. Doskonała na odprężenie. Główna bohaterka to taka przeciętna cicha i miła dziewczynka, ale dodanie wątku „horrorowego” odróżnia ją od innych tego typu postaci. Reszta też nie odbiega za wiele od standardów, ale z doświadczenia wiem, że czasami ma się ochotę na anime powielające schematy, które szczególnie przypadły nam do gustu. Ogólnie rzecz biorąc- warto.
A
SchiZa005
4.05.2010 22:22
Jestem na 14 odc. i muszę powiedzieć, że fabuła bardzo spoko, chociaż raczej dla osób które skupiają się na psychice bohaterów i nie przeszkadza im dość powolny przebieg wydarzeń. Jeśli chodzi o animację i oprawę graficzną to coś pięknego, jak dla mnie tak wspaniałe jak w produkcjach „Key”
A
DaHaka
30.04.2010 09:49
Aga napisał(a):
To anime jest tak nudne, że nawet nie znajdę słów, żeby to określić. Nie wiem jak reszta, ale ja nie przepadam za przesłodzonymi romansidłami
Skoro ktoś za takimi nie przepada to nie musi oglądać moim zdaniem. Według mnie autorzy stanęli na wysokości zadania. Lubię łzawe i wolno poprowadzone historyjki więc ten tytuł spełnił moje oczekiwania. Owszem anime to jest troche infantylne i naiwne ale chyba właśnie o to chodziło. We mnie wzbudziło odczucia nostalgiczne przypominając czasy kiedy uczyłem się funkcjonowania uczuć w szkole i po za nią w stosunku do płci przeciwnej. Kimi ni Todoke pokazuje również (co z pewnością też było zamierzone) jak wiele problemów można uniknąć jeśli tylko rozmawia się o naszych uczuciach z bliskimi osobami. Oczywiście dla tych, którzy nie potrafią docenic zalet tego anime będzie to nudny badziew i takim osobą tego nie polecam.
A
Aga
24.04.2010 19:59 Nijakie do bólu.
To anime jest tak nudne, że nawet nie znajdę słów, żeby to określić. Nie wiem jak reszta, ale ja nie przepadam za przesłodzonymi romansidłami, w których dwójka bohaterów ciągle spogląda na siebie i czerwieni się jak indor. A w tym anime akcja po prostu stoi w miejscu, główna bohaterka to ofiara losu (jak już ktoś trafnie ją opisał), która ciągle jest szczęśliwa, bo ktoś się do niej uśmiechnął… No sorry, ale we mnie taka osoba budzi raczej irytację, niż sympatię i za Chiny nie zakolegowałabym się z kimś takim. To prawda, niektóre nastolatki są nieśmiałe i aspołeczne (chociaż moim zdaniem jedno nie zawsze łączy się z drugim, jak próbują to pokazać scenarzyści), ale one nie beczą z zachwytu, kiedy ktoś się do nich odezwie. Dlatego jak dla mnie Sawako jest z deka żałosna. Do oprawy graficznej nic nie mam, tylko muzyka mi się nie spodobała… Ten opening to po prostu koszmar! Serię polubią osoby, którym nie przeszkadza ślimacze tempo akcji i denerwujący główni bohaterowie, bo ci poboczni to w gruncie rzeczy całkiem całkiem. I tu po raz kolejny muszę zadać pytanie, które zadawałam sobie po seansie prawie wszystkich anime, które obejrzałam: dlaczego najlepsze postacie zawsze muszą być drugoplanowe?
Tak jakoś się złożyło że serie które ostatnio oglądałem, tonęły w morzu fanserwisu (który bardzo lubię), i były bez cenzury (którą lubię jeszcze bardziej). I tak szczerze powiedziawszy zaczynało mi to wychodzić nosem. Dlatego Kimi ni Todoke było niczym dar Niebios. Ładnie narysowana, cholernie przesłodzona, infantylna, naiwna, czasami ciut przydługa, odrobinę denerwująca lub nudna jest serią którą obejrzałem praktycznie na jeden raz i nie ukrywam, że bardzo mi się podobała. Chociaż momentami nie mogłem się opędzić od wrażenia że oglądam przerobione Lovely Complex – ale to chyba ze względu na kreskę. Żeby nie przedłużać,jeśli ktoś lubi mocno przesłodzone, ciepłe i spokojne romansidła, ta pozycja jest dla niego idealna.
...i dalekie od rzeczywistości,a na pewno tej polskiej ^^.Ukazano bohaterkę jako „inną” i tak ją postrzegano, ale znalazła się jedna osoba która to zmieniła.Piszę tek komentarz po obejrzeniu 2 odcinka więc wstrzymam się jeszcze z oceną tej serii,która i tak jest dobra.
A
Ayanami
12.04.2010 16:49
Mnie się to anime podobało. Jestem strasznie wybredna i oglądam tylko anime, które moim zdaniem są wyjątkowe. Kimi ni Todoke to seria, do której podchodziłam z rezerwą. Ale to w jaki sposób została poprowadzona akcja (dla innych nudno, zbyt słodko i przesadni naiwnie) strasznie mi się podobały. Naprawdę nienawidzę gdy do tego typu historii dodaje się pewnych siebie bohaterów z problemami, a romans, który w zamierzeniu twórcy mangi miał być okraszony humorem, jest skalany jakimiś dramatami. Dlatego zachwyciło mnie to, jak dobrze to anime wypadło w całości. Jedyną wadą była ilość odcinków (mogłabym obejrzeć jeszcze ze sto :))
...niestety kompletne zacofanie, głupota i nie wiem co jeszcze pary głównych bohaterów przyćmił całą serię i przyjemność z jej oglądania. Skąd oni takich wzieli?! Za to postaci poboczne były genialne. 5/10 w ostatecznym rozrachunku, szkoda mi jednak tego zmarnowanego potencjału.
A
Nayabuck
9.04.2010 11:22 Miłe złego początki...
...lecz koniec żałosny, jak mawia nasze rodzime przysłowie. Niby w tej serii jest wszystko co lubię w romansach – klimat, spokojna, czarowna opowieść, i lukier. Niestety dla serii lukru jest w nadmiarze, a połowa wątków nie została solidnie zamknięta. Ja rozumiem, manga wydawana dalej itp, ale bez kontynuacji jest to tylko opowieść przerwana w połowie – czyli dno.
Może trochę późno odpisuje, ale trudnoxD Tak zgadzam się z tobą, bez kontynuacji to anime niesamowicie ucierpi, jest wyraźnie niedokończone, jednak twierdzenie, że jest to dno, to chyba lekka przesada. Bez następnej serii będzie to pozycja jedynie przeciętna, dlatego nie ocenię jeszcze tego anime, poczekam na ciąg dalszy i wtedy dam osąd, nie chcę przedwcześnie skreślać Kimi ni Todoke, dam temu tytułowi szansę. No chyba, że zrezygnują z kontynuacji, wtedy bez zastrzeżeń wystawie 6/10
A
Ayako
13.03.2010 20:12 Nareszcie
Szczerze? Juz dawno tak bardzo mnie zadne anime nie wzruszylo. No moze Hachimitsu to Clover bylo tylko lepsze z takiego gatunku anime. Nie zgadzam sie zupelnie z opiniami, ze jest to nudne anime, ale byc moze dlatego, ze mam inne oczekiwania. Nie lubie, kiedy anime zbyt wiele akcji i intryg, bo cale piekno tego gatunku zostaje ukryte za ciagla zmiana akcji, a przeciez to jest oprocz Romance i Shoujo, rowniez Slice of Life. To ma dawac do myslenia, a nie powalac wartka akcja. :) Poniewaz dosc dobrze znam kulture japonska, jak i rowniez znam ten jezyk i samych Japonczykow, moge powiedziec, ze sa tacy ludzie. I sa takie sytuacje kiedy dziewczyny boja sie powiedziec o swoich uczuciach tak bardzo, ze stronia od ludzi, i sa tez tacy chlopacy, ktorzy rumienia sie. Dla Polakow sie wydaje to dziwne, ale Japonczycy zupelnie inaczej na to patrza. :) Moj kolega Tetsui jest wielkim fanem serii. :D Jak i ja.
A
Manima
13.02.2010 11:12
Mimo, że Sawako jest nieogarnięta, Kazehaya czerwieni się jak skończony palant, a od kurumi chce się wymiotować, anime mi się podoba:) Niby wiadomo od początku jak się skończy (Kazehaya będzie z Sadako) to z niecierpliwością wyczekuje każdego odcinka. Polecam anime, ale raczej na długi, nudny wieczór, bo nie można bradź go zbyt poważnie:)
Zgadzam się ze wszystkim, poza jednym – Kurumizawa jest boska. Jest drugą najlepszą postacią zaraz po Yano i tuż przed Ryuu. W przeciwieństwie do wczoraj narodzonej Sawako, księcia Kazehayi czy statystek Endo i Hirano widać, że trochę popracowano nad zabarwieniem Kurumi i zamiast pomalować ją pastelami dodano trochę żywszych odcieni. To się ceni.
Zgadzam się, masz świętą rację. Kurumi ma potencjał, tak samo zresztą jak Yano. Swoją drogą, szczerze ubolewam nad tym, że o tej ostatniej jest tak mało. Aczkolwiek teraz mamy wątek poświęcony Chizuru, więc może potem dostaniemy coś na temat jej przyjaciółki :)
Sympatyczna seria, bardzo ją polubiłam. Faktycznie, ze wszystkich stron leje się lukier, ale tego lukru jest akurat tyle, że przyjemnie mi poświęcić mu dwadzieścia minut tygodniowo. Serię polubiłam, niecierpliwie wyczekuję na każdy nowy odcinek, nie polecałabym jej jednak do obejrzenia na jeden raz – wtedy lukru byłoby zdecydowanie za dużo.
Ostatnio tak się niecierpliwiłam w oczekiwaniu na nowy odcinek, że obejrzałam od początku dotychczasową całość na raz. Lukier akurat, mimo dawki śmiertelnej nie bił po oczach, ale w szoku byłam, ze właściwie prze ówczesne 13 odcinków tak mało się stało. Dążę do tego, że przez 13 odcinków po 2o minut właściwie nic się nie stało, a to nic jest tak ładnie wyeksponowane, że nie zwraca się na ten 'brak czegokolwiek' uwagi. Bardzo ładna seria, ale wymaga cierpliwości. W pewnym momencie miałam dosć Sawako i jej 'och, a jednak!' albo 'och, i co teraz?', ale gdy przymknie się na to oko, otrzymujemy kawałek sympatycznego anime. Świetne postaci, bardzo ładna muzyka w tle, opening miodny, ending też całkiem całkiem. Z czasem trochę maleje dawka humoru, ale gdy już się pojawi, żart jest dobry. Ani głupi, ani mądry.
Grafika nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja wystawiłabym jej 9. Postaci maja bardzo ładne oczy; prześlicznie namalowane rośliny, tła bardzo cukierkowe, ale zachwycajace grą światła i cienia. Trochę niszczą to wstawiane ( tylko niektóre ) stopklatki oraz animacja liści, która ostatnio pojawia sie coraz częściej.
Seria nie jest dla każdego, jest stworzona dla mniejszej grupy odbiorców z naklejką 'cierpliwość'. Mi ta mała jednostka, jedna z wielu, bardzo przypadła do gustu, choć nie ciągnie mnie specjalnie w stronę jej gatunku, czy nawet jej przyjaciół z tego samego worka.
A
anulka406
6.01.2010 19:45 To jest nudne i przesłodzone.
Kiedy przeczytałam pierwszy rozdział mangi, spodobała mi się. Naprawdę, zapowiadało się ciekawie – tradycyjny romans o dziewczynie, która nie umie się odezwać do innych… Myślę, że w Japonii coś takiego mogło się przydarzyć. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko dowiedziałam się o ekranizacji, byłam wniebowzięta i ze zniecierpliwieniem czekałam na seans. Ale się rozczarowałam! Prawdę mówiąc, wieje nudą. Już na trzecim odcinku zaczęłam to odczuwać. Nie porzucę tej serii bo mi szkoda, ale dotrwałam tylko do 8 odcinka i nie wiem jak sobie poradzę dalej. Powiem jedno: kliknij: ukryte Mam wrażenie, że wszyscy się nad tą Sawako litują… Kazehaya może nie (jednak co on w niej widzi?), ale te jej przyjaciółki na pewno! Powiem szczerze, że ja sama od takiej osoby trzymałabym się z daleka. Nie ze strachu, po prostu jak można ją polubić? Jest tak antyspołeczna, że do przesady! Nie musi się przecież jąkać… Nie bójmy się tego powiedzieć: wygląda jak ofiara losu. Poza tym całość jest tak PRZESŁODZONA, że aż mnie kiszki skręcają. Nieciekawe jest dla mnie ciągłe wysłuchiwanie tego jej bełkotu, jaka to jest szczęśliwa, kiedy ktoś się do niej odezwie. Szczerze mówiąc, odradzam… Daleko temu do dobrego romansu. Chyba tylko największe fanki słodkich miłosnych historii z cyklu szesnastoletniej miłości mogą to pokochać.
A
shobo
3.01.2010 13:40
Kreska jest po prostu pięknaaa, ale po trzecim odcinku zaczęłam się… nudzić. Szkoda mi tak rzucić to anime w połowie, więc obejrzę do końca xD Chciałam zacząć czytać mangę, ale jakoś weny nie mam. Zobaczyłam tylko, że, zdaje się przy 26 rozdziale, Kazehaya ciągle mówi do Sawako po nazwisku -.- . No bez przesady!
chyba najgorszy romans, jaki miałam okazję oglądać. jeszcze przy pierwszych odcinkach miałam nadzieję, że główna bohaterka wreszcie się nieco ogarnie, zasymiluje, dostosuje, whatever, ale to co z nią zrobiono wykracza poza moją wyobraźnię. zupełnie nie rozumiem zachwytu tą serią – mnie jakoś szczególnie nie bawią jęki zachwytu Sawako, gdy ktoś do niej zagada, pomoże jej w pozbieraniu papierów czy chociażby się na nią spojrzy. dodatkowo mamy wszechobecny rycerski schemacik, ohydną kreskę i urzekających drugoplanowych bohaterów. nic tylko oglądać. aż sama jestem zainteresowana, jaki idiotyzm wymyślą przez kolejne 12 odcinków. :)
A
Agniecha
27.12.2009 15:47 Wieje nudą?
Na początku to anime bardzo mi się spodobało, ale już po drugim odcinku zaczęło mnie zwyczajnie nudzić. Dlaczego? Nie lubię takich wrażliwych, rozczulających się nad wszystkimi i wszystkim bohaterek, jak Sawako. Może i fajnie, że relację między nią a Kazehayą nie idą nienaturalnie szybko naprzód, ale na litość Boską, one stoją w miejscu! No ile można podziwiać, jak się ta dwójka gapi na siebie i czerwieni? Nie jestem zwolenniczką jakichś ostrych scen erotycznych, wolę raczej, jak wszystko przedstawia się stopniowo i z umiarem, zwłaszcza, że to romans szkolny. Ale akcja w anime jest taka jakaś ślimakowata, nudna po prostu, przynajmniej dla mnie.
A
Edo
21.12.2009 21:01 kimi ni todoke
Baaaaardzo fajne anime z niecierpliowscia czekam na kolejne odcinki ;p warte obejrzenia.
A
L@L@
13.12.2009 22:24
Nie ma co się przy nim rozpisywać. To anime jest po prostu sympatyczne, całkiem przyjemnie się ogląda( poza tymi długimi minutami gdy Sawako się do rzygania rozczula nad tym swoim macho). Za to kreska tego anime jest potworna wygląda jakby to jakiś dzieciak rysował, faceci mają mniej męskie twarze od dziewczyn X. Chociaż niektóre postaci wychodzą takie komiczne że to daje mi dodatkową dawkę rozrywki XD Dam ogółem najwyżej 7
A
Joanne
12.12.2009 15:01 ....
Szczerze mówiąc, nie rozumiem zachwytu niektórych nad tą serią. Owszem, jest bardzo ciepła i sympatyczna, miło jest obejrzeć ten jeden odcinek po tygodniu oczekiwania… ale nic ponadto. Spośród innych anime 'Kimi ni todoke' nie wyróżnia się zbytnio; ot, typowy romans szkolny z komedią w tle, z przypadłością 'pretty woman' – od zera do ślicznej i lubianej przez wszystkich dziewczyny. I, oczywiście, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole, rycerzyk na białym koniu, zainteresował się właśnie nią… szkoda, że w życiu tak nie ma ;) Technicznie seria jest bardzo ładna, niektóre grafiki były wręcz prześliczne, inne – niekoniecznie… muzyka wpasowuje się w klimat anime, ale poza komputerem jakoś nie palę się do jej słuchania. Ogółem, dla tego anime mogę postawić najwyżej 8, nie uważam, aby zasługiwało na więcej niż to, co mu wystawiam. Jest kilka pozycji bardziej godnych obejrzenia, jednak 'Kimi ni todoke' stanowi dla mnie spokojną odskocznię od bardziej dynamicznych tytułów.
Okoń
6.02.2010 13:28 Re: ....
Joanne napisał(a):
I, oczywiście, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole, rycerzyk na białym koniu, zainteresował się właśnie nią… szkoda, że w życiu tak nie ma ;)
No, zdziwiłabyś się… :p Mnie nie znudziła ta seria w ani jednym odcinku – być może dlatego, że potrzebowałam ostatnio czegoś tak ciepłego i optymistycznego jak Kimi ni todoke ;) Polecam wszystkim pesymistom – uczcie się od Sawako ;p
A
Lliriel
9.12.2009 12:05 Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Pytanie tylko po ilu zaczną wypadać ci zęby :). Pomysł był dobry ale od drugiego odcinka zaczyna męczyć nawet jako parodia. Niestety zrobił się z tego dramat bo bohaterka przejawia oznaki autyzmu, a ja nie mam w zwyczaju śmiać się z chorych ludzi.
Salva
9.12.2009 20:07 Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
W którym miejscu Sawako przejawia oznaki autyzmu? Bo mogę zrozumieć, że komuś przeszkadza słodkość serii, ale jako żywo nie moge się tam dopatrzyć autyzmu.
Lliriel
9.12.2009 22:54 Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Izolacja, niezdolność do interakcji społecznych, zaburzenia mowy. Oczywiście wredny sarkazm z mojej strony ale przy machaniu łapką jak zombie i bełkotaniu w kółko byebyebye w 10ep. ciężko mówić o rozwoju postaci. Spodziewałem się czegoś więcej bo anime miało potencjał
mith
9.12.2009 23:16 Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Anime po prostu dość wiernie trzyma się mangi. A ta w Japonii robi furorę. Szczególnie, od kiedy wygrała Kodansha Manga Award. Dlatego też powstaje ekranizacja. Oczywiście to nie znaczy, że u nas musi się podobać. Mnie przypadła do gustu.
Aszkus
26.04.2010 02:46 Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Ha! Juz sie balam, ze moze trafilam na zle tlumaczenie serii…owszem rozumiem ze kultura japonska jest jak najbardziej inna od polskiej a ich postrzeganie romasow mlodzienczych jest naiwne i…no nie obawiamy sie uzyc slowa niezyciowe…no ale tez nie popadajmy w skrajnosc, jeden z najbardizej rozwinietych krajow swiata a dziewczyna w wieku 15stu lat nie ma komorki?? ajajaja kogo my tutaj probujemy oszykac…no nic polecam juz lepiej Bakura ga ita…tez nudnawe, tez przesucone…ale, co mozna odczuc ma sie doczycnienia z prawdziwymi nastolatkami…pozdrawiam
A
Aaaa
8.12.2009 20:21 Flaczki z olejem...
To anime jest… nudne. Ma klimacik, ma ten czar i jest zwykłym shoujo bez kawaii panienek z dużymi biustami czy wielgachnymi oczami – czyli to, co lubię. I byłam od początku pozytywnie nastawiona do tego tytułu, ale mocno się zawiodłam. Odcinki prawie nic ze sobą nie wnoszą, do tej pory odcinek 6 chodzi za mną niczym koszmar (tak, to był ten, w którym Sawako stała w ubikacji i przez cały odcinek ględziła o przyjaźni powtarzając się w kółko…). Główna bohaterka z początku wydawała się być ciekawa – nieśmiała, ale potrafiła emanować złą aurę. Teraz po prostu zbrzydła, co chwila jęczy, jęczy, jęczy i końca nie widać. Ona jest… ona jest tępa x/ Przynajmniej reszta bohaterów jakoś to rekompensuje.
Uważam, że to anime jest nieco zmarnowanym potencjałem. Oglądam dalej, ale bez większych emocji.
A
Hikaru
8.12.2009 19:47
Wspaniałe, uwielbiam je, ma w sobie tyle radości. Wciąż się uśmiecham kiedy to oglądam, choć Sawako mogłaby być trochę bardziej rozgarnięta :)
Wolno .. ale słodko
Godne podziwu projekty postaci pod względem charakteru. Każda jest wyjątkowa na swój sposób, każda przeżywa chwilę słabości i wzruszenia na odmiennych płaszczyznach: i nie byłoby w tym nic dziwnego – nawet dla przeciętnego anime – gdyby nie fakt, że robi to na prawdę wiarygodnie (a przynajmniej tak uważam). Bohaterowie drugoplanowi, Yano, Chizune i Ryuu, są moimi faworytami. Tak przyjemne i miłe w odbiorze postaci dawno nie spotkałem. Przy okazji, to ich wątki zainteresowały mnie nawet bardziej, niż główny.
Graficznie jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie jest to co prawda ani kreska wybitna, ani animacje nie są specjalnie wyjątkowe – ale to wszystko po prostu do siebie pasuje. Kolorowe, pastelowe krajobrazy nadają fajnego klimatu, projekty postaci od strony graficznej też niczego sobie. Mimika twarzy jak i sama kreska przypadła mi do gustu – szczególnie sama Sawako i jej retrospekcje <3
Przemiana postaci – wiadomo, szczególnie Sawako – przebiegła całkiem logicznie i przyjemnie oglądało się jak z kluchy i samotniczki robi się .. no właśnie, mniejsza klucha i pewniejsza siebie dziewczyna. O dziwo, jak to często bywa w anime tego typu, problemem jest głupkowatość nie tylko głównych bohaterów (durnota głównej bohaterki czasami powoduje ból głowy, ten autyzm to może być jednak prawda) ale też kilku osób. W tej historii co prawda głupkowatość występuje, ale w takim stopniu, że nie drażni aż tak bardzo, a wręcz momentami śmieszy – co jest ogromnym plusem.
No i właśnie .. wariant komediowy. Śmiałem się bardzo długo z niektórych momentów i humor, który ukazali twórcy na prawdę do mnie przemówił – trener Pin jest moim mistrzem :D
No i puenta. Po obejrzeniu całego anime, mogę stwierdzić jedno: strasznie, ale to strasznie ‘rozmemłane’. 25 odcinków to jednak wyjątkowo dużo, zważywszy na fakt, że fabuła rozkręca się okropnie powoli .. no i właśnie, tak na prawdę, nawet nie dochodzi do połowy. Niezdecydowanie bohaterów drażni, szczególnie na końcu. Niemniej, podobało mi się to. Pomimo wszystkich wad, anime ma coś w sobie. I lubię to.
Kreska sama w sobie dość przyjemna miła dla oka.
Moja ocena tego anime to 4/10
Kimi ni Todoke
Generalnie lubię romantyczne i wzruszające shoujo. Ale są też pewne granice i Kimi ni Todoke wyraźnie je przekroczyło.
Z tego, co przeczytałam jeszcze przed obejrzeniem, wyglądało na to, że główna bohaterka będzie osobą, z którą będę mogła się utożsamić (nie wiem czemu, ale tak milej się ogląda, jak i więcej zapamiętuje). Pamiętam, że kilka pierwszych odcinków obejrzałam ze spokojem, czekając na Coś. Ale tego nie było. Genialnie napisała to Taiga komentarz pode mną Lepiej nie mogłabym tego ująć. Główna bohaterka to wielki minus tego anime! Miała być urocza ze swoją nieporadnością, ale wyszło… tak jak wyszło. Irytujące wstawki typu „Pierwsza zaparzona herbata, od kiedy mam przyjaciół” zamiast powodować wzruszenie, były skutkiem lekkiego zażenowania. Zgadzam się z tym, że wydawała się naprawdę tępa (jak to możliwe, że przez 16 lat nie miała dostępu do wiadomości o ludzkich emocjach i uczuciach?). A i jej niewątpliwa sprawność fizyczna (aż sobie to zapisałam) w odcinku 9, czyli kliknij: ukryte Sawako biegnąca za kamyczkiem była powalająca. Trochę mi było jej szkoda.
Cała ta historia z tym, że niby wygląda jak postać z horroru była mocno wymuszona.
Nie wiem, czym Kazehaya (również niezbyt rozgarnięty, ale milusi bohater – niczym książę na białym rumaku ratujący zamkniętą przed światem księżniczkę) się tak zachwycił widząc naszą Sawako.
Wiem, wiem, kultura w Japonii jest zupełnie inna niż nasza. Z tego co wiem, KnT było swoimi czasy (czy też nadal?) bardzo popularne. Czyli nie tylko Kazehaya, ale i mnóstwo ludu pokochało główną bohaterkę.
Postacie drugoplanowe – ubóstwiam! Ryuu, Chizu i Yano zdecydowanie ratowali tę serię. Nie zapominajmy też o wspaniałej Kurumi, która wniosła coś do fabuły i miała charakter (pomińmy fakt, że próbowała rozbić główną parkę). Oglądałam kolejne odcinki tylko ze względu na nią, kiedy już zakończyła się jej rola, bo nie zagrażała kochankom, została odstawiona. A szkoda. Nie rozumiem, czemu była widoczne pod poszczególnymi odcinkami taka nienawiść do niej. Przecież to jest shoujo – główny bohater jest przeznaczony dla głównej bohaterki, nie jej jakby‑rywalki.
kliknij: ukryte Ale za to jest „para” Chizu‑Sanada. Odcinki z Tohru były świetne, szczególnie ten, gdzie Ryuu pocieszał Chizu.
Hm, kreska. W sumie całkiem mi się podobała, ale bez przesady. Mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze: różne kolorowe figury geometryczne i bąbelki. Było ich za dużo. Po drugie: SD. Uwielbiam je, kiedy wywołują śmiech i są ciekawym zabiegiem komediowym. Nie w KnT. Za dużo. A z resztą, nie wiedziałam czy śmiać się czy smucić, kiedy wyjeżdżali z taką Sawako. Po raz -dziesty. W pewnym momencie zapomniałam jak wygląda „prawdziwa” główna bohaterka. Po trzecie: problemy typu, brak oka. Częsty brak oka.
Chętnie bym ponarzekała na Sawako, ale to w dużym skrócie tyle co miałam do powiedzenia.
Nie lubię kończyć anime w połowie, ale dużo razy rozważałam porzucenie tej serii na rzecz… no czegoś ciekawszego (czyli czegokolwiek). Możemy chyba uznać, że koniec nie był zakończeniem jakiego wszyscy chcieli kliknij: ukryte (i chyba żaden z głównym bohaterów, ani my widzowie nie byliśmy gotowi na całusa). Po jakimś czasie zabiorę się za drugą serię, ale nie liczę, że nadejdzie to szybko… Ale nie ukrywam, czytałam już recenzję na Tanukim, a to, że Kurumi jest narratorką pierwszego odcinka drugiej serii (na szczęście 12‑sto odcinkowej) jest plusem.
Wydaje mi się, że jest to anime dla cierpliwych ludzi, którzy lubią przyglądać się niewinnym 16‑letnim miłościom (a raczej ich zalążkom). Ewentualnie na zimowe długie wieczory. Naprawdę dłuuugie.
Ja oceniłam Kimi ni Todoke na 4/10, jedynie dla drugoplanowych postaci naprawdę to oglądałam.
PS. Czy ktoś zna jakieś anime, gdzie główną bohaterką, jest ktoś w rodzaju Kurumi? Znaczy, że obiekt westchnień jest w kimś innym zakochany i ani trochę nie zamierza zwracać się ku głównej bohaterce? Bardzo prosiłabym o odpowiedź! :)
Re: Kimi ni Todoke
Re: Kimi ni Todoke
Re: Kimi ni Todoke
O miłości dwóch ślimaków
Nigdy jeszcze nie widziałam, aby główni bohaterowie tak rozpaczliwie domagali się podwójnego espresso.
Sawako zapewne w zamierzeniu autorów miała być 'kobietą idealną' (czyt. pokorną i małomówną) została jednak ukazana jako bojaźliwe i infantylne stworzenie, które… irytuje.
Shouta, rozrywany amant, również nie 'pobudza' atmosfery.
Całość po prostu się wlecze…
Bohaterowie drugoplanowi ratują nieco sytuację próbując momentami nakłonić 'zakochanych' do działania i ogólnie tylko dlatego dotrwałam do końca seansu.
Nie powala, aczkolwiek da się obejrzeć.
Ocena: 4/10
Opera mydlana w typowym Japońskim wydaniu ;)
Mogę określić tą serię jako wyjątkowo ciepłą i spokojną. Pomimo panowania w niej pewnego rodzaju monotonii, nie była ona jednak nudna. Bohaterowie byli sympatyczni (choć niezdecydowanie głównej bohaterki irytowało mnie do końca), występował dobry humor – czego więcej oczekiwać od szkolengo romansu? Przyjemna kreska, bogata mimika postaci. Polecam fanom gatunku :)
Kimi ni Todoke
Jeeezu, wreszcie koniec.
Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tą serią.
Szkolne romansidło i nic więcej, tylko że kilkakrotnie udało się stworzyć historie bardzo podobne do tej, a o wiele lepiej zrealizowane.
Głównym problemem jest niewątpliwie sama Sawako. Drugiego takiego jęczydła to ze świecą szukać. Nie, nie chodzi o uroczą kobiecość i zakłopotanie. Ona każdym swoim oddechem błaga, żeby skrócić jej antenowe męki. Mizernota o słabiutkim głosiku, nie wie, czego chce, wydaje się mieć w głowie siano i jest mocno zdziwiona, gdy ktoś się do niej odezwie, bo przecież ona nie ma prawa żyć wśród ludzi. Coś w tym jest!
To nie nieśmiałość. To totalne skopanie głównej bohaterki i te jej wzdychy powodują, że cały wątek romantyczny z nią jest do niczego. Do bólu przewidywalny, słodziusi i MDŁY.
Sytuację próbują ratować wątki poboczne, oczywiście też zakochanych, na szczęście wypadają choć trochę wiarygodniej niż wątek główny.
Strasznie nudne i nieprzekonujące. Twórcy chyba myśleli, że tworzą uroczą historię z nutką realizmu, ale powstał jakiś mdły i nużący potworek bez smaku.
3/10.
D:
Kuronuma jest jedną z najbardziej irytujących postaci żeńskich jakie zdarzyło mi się oglądać. Nie dość, że mdła i bezbarwna, to jeszcze tępa do granic możliwości.
Dodatkowo jej głos potęgował złe wrażenie (nie, nie seiyuu jest w porządku, po prostu zła intonacja?)
Kazehaya… Słodkie toto i nieporadne, kompletnie niezdatne do spożycia.
Nie było chemii, nie było nic. Romans(?) tej dwójki
leżał i nawet nie kwiczał.
W dodatku to „zabójcze” tempo akcji… Ledwo się połapałam o co chodzi, tak szybko się działo -.-
Postacie drugoplanowe – bajka! Szkoda, że nie poświęcili całej serii Yoshidzie albo Yano. Albo Kurumi. Bardzo szkoda.
Grafika zwyczajna, nie raziło nic, nie kuło w oczy.
Muzyka bez znaczenia, mało wyrazista.
Nie mogę polecić, ale też nie mogę odradzić, bo wiem, że wielu osobom się podobało. Jak na mój gust, jeśli ktoś szuka sympatycznej serii szkolnej z elementami romansu, to znajdą się o wiele lepsze tytuły.
Ode mnie 3/10.
Za postacie drugoplanowe, nic więcej.
Liczyłam na więcej...
czy mi sie wydaje czy kiedys jak wchodziłem na ta recenzje to ocena fabuly i psotaci była na poziomie 8 ?
kimi ni todoke
:)
lekkie i przyjemne:)
Historia jest moim zdaniem przecudowna, pełna humoru i nastroju.
Bardzo mi się podoba tutaj kreska, uwielbiam taki styl! Niektóre momenty są po prostu jakby kopiuj‑wklej‑i-pokoloruj z mangi (może tak jest faktycznie, nie wiem, styczności nie miałam). Zachwyciło mnie to! Chociaż momentami to jak narysowany jest Kazehaya przypomina mi DB.. haha
Postacie są w sumie ciekawe, ale też czasem irytujące. Najbardziej chyba lubię Chizu, w której widzę samą siebie. ;)
Muzyka ujdzie, chociaż nic specjalnego. Raz odczułam jej magię, magię endingu. W ostatnim odc jak leciał jako podkład do wydarzeń.. Bajka!
Og to polecam na odstresowanie, oderwanie się od świata, pośmianie się.
7/10
...
Sawako swoją głupotą mnie trochę denerwowała, ale ogólnie anime na +.
A Kazehaya przypomina mi Rina z Ao no Exorcist (z wyglądu).
komu 'Iryska'?
Słodkie~
Było to baaardzo słodkie i kochane :3
Polecam szczególnie romantyczkom <3
dużo cierpliwości
Urzekły mnie piosenki z openingu oraz endingu, które słucham nałogowo. Są delikatne, spokojne i przepełnione urokiem. :3
Początkowo kreska była dla mnie nie do przyjęcia, ponieważ było to moje 3 anime, a byłam przyzwyczajona do kresek jak w „Bleach” i „Kuroshitsuji”. No, ale już po kilku minutach dostrzegłam jej plusy. Jest malownicza oraz oddaje specyfikę gatunku. Pastelowe kolory to podkreślają.
Głosy postaci idealnie pasują do nich więc to także jakiś tam plus.
Moim zdaniem jedynym minusem jest, że w pewnych momentach bardzo się dłużyło.
Na chwilę obecną czyli na 20 odc. 1 serii mogę przyznać 8/10.
Syf
Żenada
Główna bohaterka to niedorozwinięta umysłowo, wyblakła postać,która przez prawie 40 odcinków (dwie serie) próbuje się zaaklimatyzować w świecie zewnętrznym. Niestety jest to trud daremny, bo to tak jakby nagle ryby miały fruwać po niebie. Takiej głupoty to dawno już nie widziałam- brawo dla twórców- tylko powinni to nazwać „na wariackich papierach” nie obrażając tego serialu. Nie rozumiem jak cofnięta w rozwoju osoba w ogóle dostała się do liceum… Bo przecież nie można uznać jej za normalną jak się zastanawia czy może przywitać się z kolegami i koleżankami z klasy, a jej zdolność subsumpcji jest na poziomie organizmu jednokomórkowego. Chłopaczek to typ zakłopotanego, nieśmiałego przygłupa, ale i tak nie jest w stanie pobić swej ukochanej. Odradzam każdemu .... Ludzie nie dajcie zrobić z siebie wariatów – zamiast spędzić tyle godzin na oglądaniu tego lepiej jest się zdrzemnąć….
Mieszane uczucia
Kire .!
Wstyd mi za samą siebie.
Cudna i delikatna seria romantyczna.
Ale zakończenie mnie zdziwiło..
(ukryty spam)
kliknij: ukryte Czemu nie wyznali sobie uczuć.? ; <. Buu .
No nic. biorę się za drugą serie ; )
+ Polecam to Anime.!
piękna sceneria
Znam osoby autystyczne i szczerze mówiąc Sawako przypomina mi jednego kolesia, który niby chodził do szkoły, zdawał z klasy do klasy, ale pomimo chęci nie był w stanie nawiązać z nikim przyjaźni, bo nie rozumiał najprostszych zachowań społecznych i nie potrafił na nie właściwie zareagować.
Kilka potencjalnie obiecujących wątków nie było rozwijanych np pies. To powoduje niedosyt.
Lekki romansik na raz. Nie jestem pewien czy kiedyś do niego wrócę.
Re: piękna sceneria
Lekki i przyjemny romansik!
Dojrzewanie do miłości?
Owszem, drażnią niektóre przydługie fragmenty, szczególnie końcówka, która, niestety, napawa mnie rozczarowaniem. Mam nadzieję na lepsze rozwinięcie w drugiej serii, a nie „odgrzewanie kotleta”. Jest to anime dla osób wrażliwych, przyzwyczajonych do romansów i okruchów życia.
Co ja więcej mogę? POLECAM! Wkupiło się w moje łaski i wręcz zajmuje szczególne miejsce.
Anime naprawdę polecam- genialne.
Anime świetnie, na początku miałam łzy w oczach, a wcale jakoś specjalnie wrażliwa nie jestem…
grzaniec
25.02.2011r. - 31.03.2011r.
Okey, sa miłe momenty, ładne rysunki, ale nic poza tym. Technicznie tragedia. Zero animacji, nudna muzyczka w tle. Na prawdę nie wiem kto jest w stanie dać temu tytułowi więcej niz 2 gwiazdki na 5. Wy chyba nie znacie dobrych tytułow, serio 0___o
A już nie mówiąc o tym że docelowa widownia jest oznaczona jako shoujo czyli harpagan niczego ciekawego tu nie znajdzie.
9/10
Interesujące
Ucięłam punkty za niezbyt skomplikowaną fabułę, grafice też troszkę zabrakło.
Nienajgorsze
I jeszcze jedna irytujaca rzecz, to te przemyslenia Sawako. Jak gadala do siebie w myslach o tych samych rzeczach caly czas. ''Teraz nie jestem juz samotna ... minuta przerwy… Juz nie''.
No i ostatnia rzecz – ze tak dlugo zajelo jej uswiadomienie sobie, ze jest zakochana w Kazehayi (dobrze napisane?)
Ogolnie, lubie to anime, choc akcja zaczyna sie dopiero tak w polowie, gdy wkracza Kurumi. I chetnie obejrze sezon drugi. Mimo to, ma wiele wad nie do ukrycia, a moja ocena na 10 to 6 :)
Czy to pies czy wydra?
7 *zieeeew*
No tak, bohaterowie. Sawako. Szczerze mowiac to mialam wzgledem niej wieksze nadzieje – dziewczyna podobna do Sadako z ringa i wogole.. myslalam, ze taka bardziej… z jajem bedzie. A tu guzik. Bez pentelki. Jedyne momenty w ktorych naprawde byla wporzadku, to kiedy byla przedstawiana w formie SD'czkowej – w miare zywa, zabawna i wogole. Poza tym flaki z olejem. Hm… *omija temat Shoty szeeerokim lukiem*... hyh.
Tak naprawde, naprawde jedyny powod dla ktorego dotrwalam do konca, i w rezultacie takze nie zaluje poswieconego tej serii czasu, to dwie drugoplanowe postaci. Mianowicie Chizu i Ryu. Byli po prostu swietni, oboje bardzo przypadli mi do gustu. Mysle, ze serii wyszloby zdecydowanie na dobre, gdyby to oni byli glownymi bohaterami, ich watek oraz postaci zostaly znacznie rozbudowane, natomiast Sadako'wo wygladajaca Sawako oraz Shota byli na drugim planie i poprostu sluzyli za tlo.
Tak wiec dzieki Chizu i Ryu moja ocena to 7. Bez nich bylo by moze 5, a moze nizej. Natomiast gdyby to wszystko bylo o nich wlasnie, to mysle ze bylaby mocna 8mka. Ale jest jak jest i wsio.
Jesli masz wystarczajaco duzo zaparcia i cierpliwosci zeby przegryzc sie przez 25 ep'ow tylko dla tych (w sumie kilku) wartosciowych, prosze bardzo. Tylko naprawde, bez odrobiny samozaparcia i duuuzej dozy cierpliwosci sie nie obejdzie.
Ujdzie.
Najlepszy moment? Wątek z Chizu. I to jedyny powód, dla którego nie żałuję, że to anime obejrzałam. A i brak fanserwisu.
Co do grafiki wcale nie była taka zła. I tak jak nigdy nie zwracam uwagi na rzeczy typu wygląd drzew, zachody słońca itp. tak teraz mnie urzekły.
Myzyka? Musiała się nie wyróżniać, bo nie pamiętam ani jednej nuty. A endingu nie miałam serca wysłuchać do końca.
Anime dla osób, które lubią powolną akcję i nie mają nic przeciwko, gdy procesy myślowe głównej bohaterki trwają wieki, która płacze przy każdej nadarzającej się okazji, a główny bohater ma predyspozycje na bycie kobietą.
Ale mimo wszystko nie żałuję, dlatego daję 6/10.
Re: Ujdzie.
Tzn.,że nie obejrzałaś anime do końca?Bo cały ending leci w ostatnim odcinku w tle.
Re: Ujdzie.
Tym bardziej, że na ile znam to anime, to pewnie w pierwszym odcinku zaserwują nam powtórkę końcówki. Jak nie połowy serii. Więc nie widzę problemu.
Swoją drogą – pod koniec odcinka nie działo się nic emocjonującego. Jak zresztą przez całe anime. Żadna strata.
Re: Ujdzie.
Coś dla mnie
Usunięto linka do strony z nielegalną zawartością.
Morg
true
jak dla mnie pierwszy odcinek obiecywał naprawdę wiele , dawno nie oglądałem w żadnym anime pierwszego odcinka który by mnie tak wciągnął. jak dla mnie 10/10 opening mnie tak uskrzydla, że padam przed tym na kolana
nice
Ale. Sawako, pomimo dziwnych zachowan, nie da sie nie lubic. Od dziecka osoba samotna, niewinna, szukajaca dobrych stron w zyciu nawet, jak kazdy sie z niej smieje, pokazuje cala przmeiane, jaka przeszla. I to cieszy, po prostu. Tempo anime jest wyjatkowo wolne, jak to powiedziala na koncu Ayane – pasjonujace jak ogladanie wyscigu zolwi. Ale to niekoniecznie jest wada. Postacie drugoplanowe sa prawdziwe, i to dodatkowo podkresla duza roznice miedzy nimi a sawako. I nie jest to zle, poniewaz trudno czasem pokazac w anime 'innosc' bohatera, jezeli wszyscy dookola niego sa tez tacy pojechani. Teraz u nas 15sto letnie dziewczyny nie zachowuja sie tak z cala pewnoscia. Ale jeszcze 20 lat temu nastolatkowie byli nastolatkami nawet w polsce, milosc byla czyms , co sie celebrowalo,a nie chwalilo w podstawowoce miedzy kumplami podczas przerwy na papierowsa. Takie podejscie wciaz jest widoczne w Japoni, dodatkowo, tam milosc nierozerwalnie jest zwiazana z czekaniem. Dlatego tez ta historia jest piekna, ciekawa, i urocza, jezeli pozwolimy sobie na lekkie przymkniecie oczu.
Oh, nadmiar SD tez lekko denerwuje, ale fabula i emocje to na szczescie nadrabiaja.
Grafika bardzo dobra, muzyka nie przeszkadza, bohaterowie dobrze okresleni, prawdziwi. Tempo powolne, i skupione bardziej na psychice bohaterow.
normalnie, dlabym 8+/9, ale poniewaz strasznie mi sie spodobalo, daje w pelni zasluzona 10.
Nie żałuję
Okropny i sztuczny gniot
Po pierwsze główna bohaterka to nawet nie jest słodka idiotka bo takie mogą być fajne. Ona jest po prostu odpychająca, zamknięta w sobie, nie umiejąca się wysłowić i często bardzo irytująca.
Pozostałe postacie są również słabe i co ważne okropnie wyglądają. Może trochę lepsza była Kurumi.
Ogólnie cała oprawa graficzna czyli zarówno tła jak i postacie są brzydkie i pierwsza lepsza komedia ecchi bije to na głowę. Nie było żadnych wzruszających scen to anime, a te wszelkie łzy było sztuczne i nieprzekonywujące. Anime typowe dla dziewczyn z dużą tolerancją na głupotę.
Podsumowując:
- beznadziejne graficznie
- nieciekawe muzycznie
- głupie i irytujące postacie na czele z główną bohaterką
- nudna i nieciekawa fabuła
Oceniam to 1/10.
Widziałem wiele shoujo i część mi się podobała, ale to uważam za coś beznadziejnego.
Niezłe, ale...
Szczerze mówiąc relacje dwójki głównych bohaterów mnie średnio interesowały. Dziękować autorce mangi, że tak ładnie rozwinęła poboczne postaci, które naprawdę były przesympatyczne i zdecydowanie przyćmiły te główne – Yano, Chizu, Pin, Ryuu…
Kreska jest śliczna, niektóre tła wręcz przywodziły na myśl dzieła od Shinkai'a (szczególnie te nocą). Sam styl bardzo mi się spodobał i nieco przypomina ten z „Bokura ga Ita”. Muzyka nie poraża, aczkolwiek w ogóle nie zgadzam się recenzentką w kwestii endingu, bo w mojej opinii jest bardzo przyjemny zarówno pod względem muzycznym i graficznym. Zaś tło muzyczne w ogóle nie zapada w pamięć, pamiętam może ze trzy, cztery motywy muzyczne.
Generalnie anime jest niezłe, ale ślamazarność fabuły oraz zachowanie głównej bohaterki zaczęły z biegiem czasu mocno irytować. Niemniej jednak anime ma sporo zalet, więc daję 7/10
Prawdziwie miłosna opowieść.
W skrócie:
Grafika – 8/10 ze względu na nietypową lecz całkiem fajną kreskę.
Muzyka – 7/10 klimatyczna ale w pamięć nie zapada (poza świetnym OP).
Postaci – 9/10 tak główni bohaterowie jak i drugoplanowi są tu po prostu wspaniali.
Fabuła – 8/10 życiowa, prawdziwa opowieść o miłości.
Ocena ogólna: 8+/10.
Ładne
Skoro ktoś za takimi nie przepada to nie musi oglądać moim zdaniem. Według mnie autorzy stanęli na wysokości zadania. Lubię łzawe i wolno poprowadzone historyjki więc ten tytuł spełnił moje oczekiwania. Owszem anime to jest troche infantylne i naiwne ale chyba właśnie o to chodziło. We mnie wzbudziło odczucia nostalgiczne przypominając czasy kiedy uczyłem się funkcjonowania uczuć w szkole i po za nią w stosunku do płci przeciwnej. Kimi ni Todoke pokazuje również (co z pewnością też było zamierzone) jak wiele problemów można uniknąć jeśli tylko rozmawia się o naszych uczuciach z bliskimi osobami. Oczywiście dla tych, którzy nie potrafią docenic zalet tego anime będzie to nudny badziew i takim osobą tego nie polecam.
Nijakie do bólu.
Serię polubią osoby, którym nie przeszkadza ślimacze tempo akcji i denerwujący główni bohaterowie, bo ci poboczni to w gruncie rzeczy całkiem całkiem. I tu po raz kolejny muszę zadać pytanie, które zadawałam sobie po seansie prawie wszystkich anime, które obejrzałam: dlaczego najlepsze postacie zawsze muszą być drugoplanowe?
:)
Żeby nie przedłużać,jeśli ktoś lubi mocno przesłodzone, ciepłe i spokojne romansidła, ta pozycja jest dla niego idealna.
Zbyt piekne...
Jestem strasznie wybredna i oglądam tylko anime, które moim zdaniem są wyjątkowe. Kimi ni Todoke to seria, do której podchodziłam z rezerwą. Ale to w jaki sposób została poprowadzona akcja (dla innych nudno, zbyt słodko i przesadni naiwnie) strasznie mi się podobały. Naprawdę nienawidzę gdy do tego typu historii dodaje się pewnych siebie bohaterów z problemami, a romans, który w zamierzeniu twórcy mangi miał być okraszony humorem, jest skalany jakimiś dramatami. Dlatego zachwyciło mnie to, jak dobrze to anime wypadło w całości. Jedyną wadą była ilość odcinków (mogłabym obejrzeć jeszcze ze sto :))
PS. Co jest z tą recenzją? ;/
A miało być tak pięknie
Miłe złego początki...
Re: Miłe złego początki...
Tak zgadzam się z tobą, bez kontynuacji to anime niesamowicie ucierpi, jest wyraźnie niedokończone, jednak twierdzenie, że jest to dno, to chyba lekka przesada. Bez następnej serii będzie to pozycja jedynie przeciętna, dlatego nie ocenię jeszcze tego anime, poczekam na ciąg dalszy i wtedy dam osąd, nie chcę przedwcześnie skreślać Kimi ni Todoke, dam temu tytułowi szansę. No chyba, że zrezygnują z kontynuacji, wtedy bez zastrzeżeń wystawie 6/10
Nareszcie
A nie prawda..
Re: A nie prawda..
:)
Re: :)
Grafika nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja wystawiłabym jej 9. Postaci maja bardzo ładne oczy; prześlicznie namalowane rośliny, tła bardzo cukierkowe, ale zachwycajace grą światła i cienia. Trochę niszczą to wstawiane ( tylko niektóre ) stopklatki oraz animacja liści, która ostatnio pojawia sie coraz częściej.
Seria nie jest dla każdego, jest stworzona dla mniejszej grupy odbiorców z naklejką 'cierpliwość'. Mi ta mała jednostka, jedna z wielu, bardzo przypadła do gustu, choć nie ciągnie mnie specjalnie w stronę jej gatunku, czy nawet jej przyjaciół z tego samego worka.
To jest nudne i przesłodzone.
Chciałam zacząć czytać mangę, ale jakoś weny nie mam. Zobaczyłam tylko, że, zdaje się przy 26 rozdziale, Kazehaya ciągle mówi do Sawako po nazwisku -.- .
No bez przesady!
ee?
Wieje nudą?
kimi ni todoke
....
Spośród innych anime 'Kimi ni todoke' nie wyróżnia się zbytnio; ot, typowy romans szkolny z komedią w tle, z przypadłością 'pretty woman' – od zera do ślicznej i lubianej przez wszystkich dziewczyny. I, oczywiście, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole, rycerzyk na białym koniu, zainteresował się właśnie nią… szkoda, że w życiu tak nie ma ;)
Technicznie seria jest bardzo ładna, niektóre grafiki były wręcz prześliczne, inne – niekoniecznie… muzyka wpasowuje się w klimat anime, ale poza komputerem jakoś nie palę się do jej słuchania.
Ogółem, dla tego anime mogę postawić najwyżej 8, nie uważam, aby zasługiwało na więcej niż to, co mu wystawiam. Jest kilka pozycji bardziej godnych obejrzenia, jednak 'Kimi ni todoke' stanowi dla mnie spokojną odskocznię od bardziej dynamicznych tytułów.
Re: ....
No, zdziwiłabyś się… :p
Mnie nie znudziła ta seria w ani jednym odcinku – być może dlatego, że potrzebowałam ostatnio czegoś tak ciepłego i optymistycznego jak Kimi ni todoke ;) Polecam wszystkim pesymistom – uczcie się od Sawako ;p
Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Re: Każdy odcinek jak łyżeczka cukru ... do tej samej herbaty
Flaczki z olejem...
Ma klimacik, ma ten czar i jest zwykłym shoujo bez kawaii panienek z dużymi biustami czy wielgachnymi oczami – czyli to, co lubię. I byłam od początku pozytywnie nastawiona do tego tytułu, ale mocno się zawiodłam. Odcinki prawie nic ze sobą nie wnoszą, do tej pory odcinek 6 chodzi za mną niczym koszmar (tak, to był ten, w którym Sawako stała w ubikacji i przez cały odcinek ględziła o przyjaźni powtarzając się w kółko…).
Główna bohaterka z początku wydawała się być ciekawa – nieśmiała, ale potrafiła emanować złą aurę. Teraz po prostu zbrzydła, co chwila jęczy, jęczy, jęczy i końca nie widać. Ona jest… ona jest tępa x/ Przynajmniej reszta bohaterów jakoś to rekompensuje.
Uważam, że to anime jest nieco zmarnowanym potencjałem. Oglądam dalej, ale bez większych emocji.