x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zakończenie mangi
Bardzo średnie
Od czego by tu zacząć… Chyba zacznę od kreacji świata przedstawionego.
Ten prezentuje się bardzo przyzwoicie i ciekawie, choć jest mocno wybrakowany. Motyw wiecznej nocy wygląda bardzo atrakcyjnie i ciekawie. Motyw pszczół‑listonoszy, choć początkowo uważałem, iż jest to pomysł tandetny, okazał się całkiem dobry. Czego więc zabrakło? Całokształt i mechanika tego świata praktycznie nie została wyjaśniona. Dlaczego nie ma słońca? Skąd wzięło się to sztuczne? Kto podzielił świat na dystrykty? Dlaczego listonosze zajmują się walką z potworami, a nie ma utworzonej żadnej jednostki specjalnej, która by zajmowała się tym konkretnym problemem? Skąd wzięły się w ogóle te mecha‑robale?Czy świat wyglądał kiedyś inaczej? Jeśli tak, to z jakiego powodu się zmienił? ... Można by odpowiedzieć na te i jeszcze na dobrych kilkanaście pytań, a dziury w tym wykreowanym świecie i tak byłyby nadal mocno odczuwalne. Sądzę, że to na tym poziomie seria prawie najmocniej kuleje.
Bohaterowie prezentują się całkiem okej. Jednak to właściwie wszystko, co można na ich temat powiedzieć. Ani nie są wyjątkowo beznadziejni, ani też wyjątkowo głęboko skomplikowani. Główny bohater mocno mnie irytował, jednak tę irytację tuszowała jego blond‑towarzyszka, która prawie nie opuszczała go na krok. Gruby listonosz miał być chyba śmieszkiem, a wyszedł po prostu sympatyczny chłopiec. Zazie miał chyba robić za mściciela, a wyszedł słaby tsundere, który jednak był o tyle ciekawy, o ile nie irytujący. Jego chęć zemsty została tak słabo pokazana, że wyszła wręcz plastikowo i bez wyrazu. Najciekawiej skonstruowaną postacią była tu chyba Sylvette, która jednak nie występuje jako postać kluczowa. Reszta postaci jest całkiem okej. To tyle w ich temacie.
Najbardziej kulejącą stroną tego anime są sceny walki. Zastosowane komputerowe animacje były wyjątkowo widoczne i mało atrakcyjne, że o wyszukaniu, czy kreatywności nie wspomnę. Nie było nawet jednego momentu, który można by nazwać widowiskowym, czy chociażby intrygującym. Z tej strony „Tegami Bachi” wypada zdecydowanie najgorzej.
Kreska jest natomiast bardzo estetyczna. Postacie są rysowane ładnie. Nie ma się odczucia, że każda postać to jedna i ta sama osoba, tylko, że z różnymi fryzurami, kolorami włosów i oczu, co niestety często ma miejsce w tych „średnich” seriach. Z początku ten, już wcześniej wspomniany, motyw wiecznej nocy był przygnębiający, ale z czasem zacząłem dostrzegać w nim pewien specyficzny i całkiem uroczy klimat, co wyszło jak najbardziej na plus.
Soundtrack był miły dla ucha, ale również nie powalał. Oprócz pojedynczych scen i do porzygu powtarzającej się „Arii na strunę g” Bacha, został on dobrany raczej dobrze i fortunnie.
Całość oceniam na 6 z dużym minusem. 5 to trochę za mało, jednak szóstka również zobowiązuje, a ta seria w żaden sposób nie wychodzi ponad przeciętną. Ani w konstrukcji bohaterów, ani świata przedstawionego, ani animacji, ani kreski, ani nawet soundtracku. To wszystko było albo mocno średnie, albo po prostu przyzwoite.
To troszkę zawodzące, ponieważ pomysł na tę serię uważam za naprawdę świetny i można było zrobić z tego mały majstersztyk. Polecam głównie osobom, które nie mają za bardzo co zrobić ze swoim czasem wolnym, a chcą w miarę miło go zabić.
świetne anime
Re: świetne anime
Dark, beautiful world...
Baśniowo
Na wstępie może zacznę od oprawy audiowizualnej. Grafika zapewnia sporą część baśniowego klimatu. Ładne projekty postaci, dopracowane tła oraz wszechobecny granat umilają oglądanie. Niektóre utwory ze ścieżki dźwiękowej są na tyle dobre, że warto je słuchać nawet poza anime. Pierwszy ending jest jednym z moich ulubionych, niby nic nadzwyczajnego, a bardzo wpada w ucho i jest przyjemny w odbiorze.
Poza klimatem, największym plusem są postacie. Nie da się ich nie lubić, a wybór ulubionego jest dla mnie sporym problemem. Nawet Zazie, wobec, którego miałam nie lada obawy, okazał się wyjątkowo sympatyczną postacią.
Pod względem fabuły jest nieco kulawo. Ostatnie odcinki, bez zapychaczy, uważam za najlepsze. Nie, pozostałych nie oglądało mi się źle, ale trochę drażniło to dłużenie. Z drugiej strony można było lepiej poznać, niektórych bohaterów, ale co za dużo to nie zdrowo.
Pozostaje mi zabrać się za kontynuację. Polecam z głębi serca tą serię, bo choć swoich wad, jest na prawdę dobra. Gdy o niej pomyślę, robi mi się ciepło na sercu, będę mieć z nią bardzo miłe wspomnienia :) Oglądać!
Od dziesiątego do dwudziestego odcinki ciągnęły mi się niemiłosiernie i zwyczajnie mnie nudziły. Cztery ostatnie stały się już ciekawsze, końcówka dwudziestego piątego – okey.
Myślę, że długo będę myślała nad tym, czy obejrzeć drugi sezon. Zobaczy się. Anime ma swoje dość widoczne wady, ale koniec końców i tak mi się podobało. 7/10
Obie serie
Ciepło… Oglądając to anime czuło się przyjemne ciepło w okolicy serca. Główny bohater- 12 letnie dziecko może niektórych denerwował, ale dla mnie idealnie pasował do nastroju serii. Tym bardziej, że był bardzo uczuciowy i często płakał, to dodawało swoistego uroku postaci. Poza tym serdeczność… Przywiązanie… Naprawdę, niesamowicie ciepłe anime. Człowiek przywiązuje się emocjonalnie do wszystkich postaci, a kolorystyka prowadzona w odcieniach niebieskości i fioletu połączona z ładną muzyką i motywem poznawania ludzkich serc daje w efekcie cudowny, niepowtarzalny klimat.
Z mojej strony 8/10 i chyba to dam do ulubionych, bo naprawdę nawet teraz jak widzę gdzieś screeny z Tegami Bachi to mam wrażenie, jakby mnie ktoś z czułością przez moment przytulił.
W karainie czarów i marzeń.
Na początek wspomnieć trzeba,że świat tam jest dość intrygujący jak chodzi o sensowność istnienia świata który jest (jak dla nas) w ciągłej nocy oświetlany przez sztuczne słońce. Na pewno daje klimatu i wrażenia bycia w śnie, co zapewniają nas sami „Pszczeli listonosze” posługujący się bursztynem dusz oraz inne przykłady mangi i stworzenia o niezwykłych zdolnościach.
Co mnie raziło najbardziej od strony graficznej to same gaichuu, które były zrobione techniką komputerową co czasami psuło estetyczną stronę tego anime.
Sam pomysł listów będących przenośnikiem ludzkich uczuć jest dobry. Szkoda,że dzisiaj tak mało się pisze.
I dodać,że sama seria jest o przekazywaniu uczuć pośrednio czy bezpośredni sposób ;).
Nie zapomnieć trzeba o humorze jaki czasami towarzyszy pewnym scenom.
Bohater jest aż do głębi dobry i przy każdym nadmiarze uczuć jakie się w nim zbierają, że płacze przy każdej okazji. Choć jest też dzielny i pokazuje to przy każdym razem przy walce z gaichuu lub innymi przeciwieństwami.
Muzyka jest światna :D. Ubóstwiłem sobie pierwszy Opolanin :).
Eh.. I tak mało napisałem o tym anime :P.
Ogółem dobry shounen na zimowe spokojne wieczory :).Polecam, tym którzy lubią marzyć i niezrażaną się szczegółami.
Wstawiam 9/10 :)
brak słów....
Chyba zostały pomylone gatunki. To jest shounen ;/.Gdzie nie ma miziania się ślicznych chłopców tylko raczej chodzi o bardziej wzniosłe ideały jak walka o wspominania drugiej osoby, w tym wypadku przesyłane przez list.
Czasami mnie zdumiewa jak bardzo „bogata” jest wyobraźnia młodych yaoistek. Eh…
Re: brak słów....
Re: brak słów....
Re: brak słów....
Powyższy przykład tylko upewnia jak niska jest świadomość dzisiejszej młodzieży. Pomaga w tym spora dostępność internetu gdzie takich treści jest dużo. U starszych nastoletnich dziewczyn to jeszcze zrozumiałem,ale już w podstawówce to raczej doszukiwałbym się szukania czegoś mocniejszego niż dostępne w TV serie anime. Wtedy wchodzą w świat pełen przemocy i sexu, czyli koniec końców dochodzi do deprawowania. :P
Mógłbym nazwać yaoi narkotykiem dla młodszych dziewczyn.
Re: brak słów....
Re: brak słów....
To było pojedyncze skojarzenie, a wy mnie tu zaraz wrzucie do worka pod tytułem ,,wszędzie widzę gejów”.
Oglądałam Tegami, wiem o tych podniosłych ideałach, a to była tylko pojedyncza myśl, która podczas całego seansu ani razu się nie pojawiła.
;[
Re: brak słów....
Interesujace. Poniewaz osobiscie nigdy nie natrafilam na owa podgrupe (bo rozumiem, iz przez „fanow” rozumiesz jakas konkretna czesc spolecznosci, nie zas caly fandom – lub jedna jego przedstawicielke), ktora, jak twierdzisz, uwaza ta akurat czesc fanow za „zaraze”. Troche mi niewyraznie, poniewaz do tej pory myslalam, iz co jak co, ale fani m&a nie beda tymi, ktorzy swoich 'kolegow po fachu' beda az tak krytykowac, czy potepiac! Patrzac na sama historie oraz to jak jeszcze dzisiaj nasze hobby jest postrzegane (szczegolnie w Polsce), jest to czysta hipokryzja.
Ostatnio gdy sprawdzalam, kazdy ma prawo doszukiwac sie czego tylko zechce, w jakiejkolwiek serii, ktora mu sie spodoba. Na przyklad niektorzy doszukuja sie znaczenia pod cala ta przemoca w Elfen Lied. Zgadzam sie? Nie. Ale ich za to nie potepiam, ludzie maja prawo szukac i pietnastego dna w tej serii jesli maja taka ochote. Tak samo jak moga o tym dyskutowac, tudziez wyrazac swoje spostrzezenia i opinie w komentarzach.
Alez skad. W koncu jedyne co mowisz, to to iz sympatyzujesz z ta blizej nie okreslona rzesza „fanow” uwazajaca ten konkretny model zachowania za „cos na ksztalt zarazy”. I wogole to jest w porzadku, tak? Nie mowisz przeciez, ze jestes jednym z tych fanow? To nie jest tak, jakbys faktycznie mowila, ze ludzie doszukujacy sie pewnych motywow w mandze czy anime sa zaraza, ktora trzeba uleczyc (lub sie pozbyc, bo to jest to, co sie zazwyczaj z zaraza robi)? Nie no! W koncu przeciez wyraznie powiedzialalas, ze to jest tylko cos na ksztalt zarazy, prawda?
Re: brak słów....
Owszem, może się doszukiwać, a ja mam prawo to skrytykować/ włączyć się do takiej dyskusji, bo żyjemy w póki co wolnym kraju. I jeżeli nikomu nie robię tym krzywdy, wyrażam się w sposób kulturalny, to nie widzę problemu.
Pozbyć? Nie, dlaczego? Po prostu uważam, że do każdego hobby potrzebna jest odrobina dystansu. Nie lubię skrajności i tak samo drażnią mnie „nawiedzone” yaoistki, jak i zagorzali przeciwnicy gatunku. Nigdy nie byłam fanką „wymyślonych” pairingów i doszukiwania się romansów tam, gdzie ich nie ma. Jest tyle dobrych tytułów yaoi (mówię głównie o mandze, chociaż i anime się zdarzają), że nie widzę potrzeby dorabiania „filozofii” do zwyczajnych tytułów. Owszem, zabronić tego nie mogę, ale od czasu do czasu wyrazić swoją dezaprobatę (zwłaszcza kiedy wimaginowany pairing byłby związkiem pedofilskim) jak najbardziej mi wolno.
Re: brak słów....
Zgadzam sie w zupelnosci. Dlatego wlasnie po przeczytaniu Twojego ostatniego zdania, zdecydowalam sie odpowiedziec. Naprawde uwazasz tamten zwrot za kulturalny i nikogo nie krzywdzacy?
Oczywiscie. Jeznakze w tym miejscu chcialabym powrocic do kwestii owej, wyzej wymienionej, kultury. Poniewaz, przykladowo, jednak istnieje roznica pomiedzy neutralnym „nie lubie doszukiwania sie danych zwiazkow tam gdzie ich niema” a „ludzie ktorzy to robia to zaraza”. Roznica polega na tym, ze pierwsze mowi (w neutralny sposob) o samej idei, czy tez zachowaniu. Drugie natomiast (czyli to, jak ty zdecydowalas sie to ujac) celuje nie w jakies zachowanie, a w ludzi – dokladniej konkretna grupe osob (w tym wypadku 'yaoistki') i odnosi sie do nich w zdecydowanie negatywny sposob, mianujac je 'zaraza' fandomu. To jest personalne. I napewno nie kulturalne.
Re: brak słów....
PS Żeby była jasność, nie piszę tu o wszystkich ludziach lubiących yaoi, to by było nie fair. Tylko o konkretnej grupie, która świata poza yaoi nie widzi i nagina do niego wszystko co się da.
Re: brak słów....
Kiedy po raz n‑ty spotykam się z okrzykiem „To jest jaoi, bo bohater wygląda jak seme/uke!” przy serii, która ewidentnie z shonen‑ai/yaoi nic wspólnego nie ma (no może poza występowaniem w niej jakichkolwiek facetów) to po prostu opadają mi ręce. Coraz bardziej. Naprawdę nie można obejrzeć serii, a potem poszukać do niej artów, żeby nie znaleźć każdego pana w niej występującego w konfiguracji z każdym panem, nawet jeśli w anime najchętniej by się nawzajem wypatroszyli, a resztki utopili na dnie Rowu Mariańskiego.
Doszukiwanie się pairingów i romansów między panami tam gdzie ich nie ma, skutecznie potrafi obrzydzić każdą serię. Nie ma miejsca na coś tak dziwnego jak „przyjaźń między dwoma facetami” bo oni „na pewno się ku sobie mają!”. Bohater nie może położyć kumplowi ręki na ramieniu, gdy tamten rozpacza z jakiegoś powodu (ubiło mu rodzinę, panienkę, chomika) bo od razu rozlega się pisk fanek „Ojej! On go kocha!”. Nie powinien go nawet ratować gdy tamten leci na buźkę w przepaść, ani trzymać w ramionach, gdy umiera, bo od razu się „kojarzy”. Żeby nie było, podejrzliwe „Tam bohater ma kumpla, czy oni są naprawdę heterykami?” również na mnie działa jak płachta na byka. Yaoi jest tam, gdzie autorzy umieścili, celowo umieścili, a nie tam, gdzie wsadzą je pobożne życzenia fanek (i antyfanów gatunku). W Junjou. W Gakuen Heaven. W Zetsuai. I w mnóstwie innych serii. A nie w każdej serii, gdzie jest dwóch osobników płci męskiej…
Re: brak słów....
Rozumiem tez doskonale, jak w czasie poszukiwania informacji na temat lubianej serii natrafienie na… materialy stanowiace owych dziewczat pobozne zyczenia, moze skutecznie serie zepsuc (lub nawet obzydzic). Pamietam jeszcze, gdy bylam mloda i glupia, szukalam sobie po swierzo zamontowanym internecie zdjec Vegety :P Po tym jak natrafilam na hentai z udzialem jego i Bulmy, pozniej przez jakis czas wogole nie moglam sie zdobyc na patrzenie na DB. Heh :)
Ale wracajac do tematu. Tez mnie krew czasem zalewa jak widze te AlEsH OnI SoM K00fffaNi!!1!!!! (czy jakos tak xD) i inne takie w kolko i na okraglo. Wszedzie. Yh. Jednak nie moge sie zgodzic na mianowanie tego 'zaraza' fandomu. W koncu przeciez kazdy fan przechodzi jakas faze glebokiej fascynacji, probuje znalesc swoja nisze w naszej spolecznosci. A ze glownymi 'sprawcami' sa tutaj dodatkowo osoby bardzo mlode, podatne na trendy, chcace sie jednoczesnie wybic i wpasowac w dana spolecznosc, mysle ze 'starsi' koledzy powinni podejsc do tego z pewna doza dystansu, wyrozumialosci. W koncu ja tez kwiczalam jak widzialam Vegete, pelna piersia szerzylam wspanialosc Kapitana Daimosa :) Gdybym wtedy miala internet, prawdopodobnie zachowywalabym sie bardzo podobnie do tych mlodziutkich 'yaoistek' teraz. Szczegolnie, jesli pomysle, ze jak ja bylam mlodsza i buntownicza to samo zainteresowanie manga i anime bylo tym kierowaniem sie pod prad (ah, nadal pamietam ten artykul pani Olech z gazety wyborczej, bodajze opisany pozniej w Kawaii xD Chinski misz‑masz wielkookich prono‑bajek z Matka Boska.. czy cos takiego. Ciekawe rzeczy :D) W kazdym razie. W dzisiejszych czasach sama manga nie jest juz wystarczajaco 'mocnym' bodzcem ze to tak ujme. Ale za to yaoi jest, szczegolnie w krajach jak Polska. Uwazam, iz ta otoczka czegos „zakazanego”, postrzeganego przez ogol spoleczenstwa jako zle, lub po prostu nie akceptowanego przez „masy” jest przynajmniej w czesci odpowiedzialna za ilosc mlodych osob, jakie ten nurt przyciaga. Jednak (mam nadzieje >_<) jak wszystkie inne trendy, i ten w koncu spowszednieje na tyle, ze mlode osoby przerzuca sie na cos innego. Na przyklad szydelkowanie. Buntownicze :P
Re: brak słów....
Re: brak słów....
Słuchajcie, jasne są dziewczyny która mają hopla na punkcie sparingów męsko‑męskich, i szukają ich tam gdzie ich nie ma, i nie szukajcie w tym sensu, czy jego braku. Im się to podoba i tyle. Zaraz wyjdzie że ludzie tolerują gejów, ale dziewczyny które się tym nienaturalnie podniecają – nie. Ja codziennie wracam ze szkoły krawężnikiem, i nie obchodzi mnie czy to chore czy dziwne. Ich też nie obchodzi czy to co myślą jest dziwne. Fakt – przesadzają. Ale jesteśmy dziećmi, to nastolatki, buzują hormony. A Moshi naciska na pedofilie, cóż, tym się nikt nie przejmuje. Nie ma ograniczeń.
A biorą bohaterów których kompletnie nie może nic połączyć, bo ich zachowania i temperament się odpychają. Jak by się zachowali w takiej sytuacji? Jak by wyglądali? Tego nie zobaczą. To wymyślają.
Fakt większość yaoistek to wariatki. Wyrosną. Nie wyrosną, ktoś im wytłumaczy. Mam nadzieję.
Re: brak słów....
Re: brak słów....
Re: brak słów....
:)
Pierwszy odcinek jak najbardziej na plus, z drugim było gorzej odkąd to Lag stał się głównym bohaterem. Nie należę do fanów dzieci, i to płaczących dzieci. Za to po kilku następnych odcinkach moja opinia co do Laga zmieniła się na lepsze. Jego motyw zostania Pszczołą Pocztową, tylko Gauche… Wkurzył mnie. Rozumiem, że kierował się chęcią pomocy siostrze, ale okazać się głupim i naiwnym aż do tego stopnia?! Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w 2 sezonie i że jednak Lag go „uzdrowi”.
Postaci nie są przesłodzone, tu kolejny plus. Ale dlaczego większość to sieroty?
Może jeszcze kilka słów odnośnie fabuły. Ciekawy pomysł z listonoszami. Jakby na to nie popatrzył, listonosze w realnym świecie (choć mają bezpieczniejszą drogę) poznają ludzi, znają plotki, wiedzą co się dzieje u innych. Tylko ich motywy są czysto materialne :P Właśnie, Lag za bardzo duchowo się angażuje w pracę. Potwory, naboje z kawałków serca, dziecko z krwią Maki – ciekawe połączenie. Do tego Pszczeli Ul, jak dom rodzinny. Szalony doktorek, inne Pszczoły Pocztowe, Sylvette; jak jedna wielka rodzina, co mi się bardzo spodobało. Anime w tej kwestii podobne do D‑Gray Man'a :P (a ta seria również warta uwagi).
Komu polecić? Zdecydowanie nie fanom ostrej przemocy czy zaciętych walk. Tu zwiodą się też miłośnicy wszelkich romansów i niezliczonych słodkości. Tagami Bachi to łagodniejsza przygodówka, która potrafi zauroczyć sympatycznymi postaciami, muzyką czy też grafiką. Mogę śmiało dopisać nutkę dramatyzmu, świata rządzonego odgórnie przez rząd, gdzie ludzie z gorszej klasy społecznej uważani są za śmieci (choć nie ma tu wyjaśnień co jak i dlaczego jeśli chodzi o system władz i cały świat łącznie ze sztucznym słońcem).
Dość zagmatwany komentarz :P Reasumując: moja ocena 8/10, na prawdę warto to zobaczyć.
A teraz tylko czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki 2 serii ;]
IMO bardzo dobra recenzja – dzięki niej obejrzałam tę serię.
A dziękuję, miło otrzymać taką pochwałę. :)
Nieidealne, ale magiczne
No, ale od Niche nie sposób się oderwać. :D
Nie nadzwyczajne, ale urocze...
Fantastico!!!
I wcale mi nie przeszkadzało to, że Lagu prawie w każdym odcinku płakał, wręcz odwrotnie, uważam że dodawało to tylko uroku temu anime. Na całe 25 odcinków tylko w jednym główny bohater mnie irytował, i tylko ten jeden ep nie koniecznie mi spasował. Naprawdę rzadko zdarza mi się żeby wszystkie odcinki wciągały na równi i nie nudziły.
Pozostaje tylko czekać na kolejny sezon.
Także POLECAM i to jak!!! U mnie ocena wypada 10+/10 ;]
podobało mi sie
++++++
Powiem tak:
Jednak największą wadą serii jest to, że robi je Studio Pierrot. Studio to zdołało mnie już zniechęcić do animowanej wersji Bleacha i Naruto. O ile Letter Bee w porównaniu do wymienionych wcześniej jest zrobiona solidniej to niestety została zepsuta durną (oczywiście ze względu na zyski „jak najbardziej” uzasadnioną) polityką tego studia, a mianowicie tzw „fillerowanie na potęgę”. To, że jakość np. grafiki Naruto (a już szczególnie w Shippuden) spadała nim dalej seria powstawała (choć niektóre odcinki potrafiły jeszcze zaskoczyć wykonaniem) można jeszcze przełknąć, ale tego jak serie zostały zmasakrowane fillerami już nie. Mało tego, że fillery są fatalne, nudne i bez sensu, to jeszcze mieszają z oryginalną fabułą serii przez co później bohaterzy mają np. moce o których sam autor mangi nie miał pojęcia! A poza tym nic nie wnoszą do serii…
Wracając do Letter Bee: pierwsza seria pokrywa się z jakimiś 13 rozdziałami mangi, więc na dobrą sprawę połowa odcinków w serii to bezsensowne fillery które nic nie wnoszą, ba, jeszcze mieszają w fabule (np. historia Zaziego i kiedy Lag się o niej dowiaduje). Jedyny może w miarę sensowny odcinek był o tym starym Dingo, ale reszta nie wiem po co, strasznie nudne i denerwujące.
Uff, zrozumiem jeszcze jak anime dogania mangę, ale tu nie było takiej sytuacji więc o co chodzi?
Dlatego też 6/10
/Metriv
Gauche~..
Świat jest spójny, pomysł ze sztucznym kryształem, wieczną nocą, niezwykłą florą i fauną udany. Pomysł z Pszczołami Pocztowymi przedni, dobrze wykonany. Nic się nie rzuca w oczy, poza oczywistą dziecinnością i infantylnością, ale uważam, że raz na jakiś czas warto obejrzeć coś przeznaczonego dla dzieci, aby sobie powspominać dawne czasy dzieciństwa. Dla niektórych na pewno będzie to anime strasznie naciągane i naiwne, ale tutaj uważam, że ta dziecięca niewinność ładnie kontrastuje z wiecznie ciemnym niebem i osobiście zaliczam to jako plus.
Postaci zaskoczyły mnie pozytywnie. Co prawda, liczyłam, że jednak kliknij: ukryte to Gauche będzie głównym bohaterem, ale pomysł z odkrywaniem i poszukiwaniem jego postaci poprzez relacje innych osób i ich przeszłości był całkiem ciekawy. W trzecim odcinku byłam wyraźnie zirytowana, bowiem Lag to ten typ bohatera, który mi nie podchodzi. Ale z czasem, polubiłam go. Niby typowy, ale ma w sobie to coś. Nichie.. trzeba ją samemu zobaczyć i ocenić, ale była niezwykła i zanim seria zaliczyła półmetek, pokochałam ją całym sercem. Te akcje z majtkami – takiego „fanserwisu” ze świeczką szukać. Czegoś mi brakowało w siostrze Gaucha, ale źle nie było. Connor pod koniec pokazał, że też umie ruszyć główką, Zazie przełamał stereotyp zimnego drania. Nie sposób wyliczyć wszystkich postaci, ale każda choć odrobinkę się wyróżniała od swojej pierwotnej formy „fajnego szefa”, „zimnej sekretarki” czy „dziwacznego lekarza”.
Muzyce brakowało jakiegoś kopa, ale na 7 z mojej strony zasłużyła. Drugi ending to moja platoniczna miłość, zaś muzyka w tle odsłuchana osobno również przyciąga.
Przez ostatnie siedem minut ostatniego odcinka czułam się już zupełnie, jak mała dziewczynka, ciężko to opisać, ale z takim zakończeniem, oczekiwanie na drugą serię będzie istną katorgą. Zdecydowanie polecam, choć nie każdy będzie mógł dostrzec tego ciepła wylewającego się z monitora. A mało brakowało, bo i ja w pewnym momencie miałam ochotę rzucić Tegami Bachi o ścianę.
Druga część
Czekam też kiedy rozwiąże się sprawa z matką Laga, Anne. Bo coś mi tu pachnie złem i mrokiem do którego dołączył Gauche, i oczkiem Laga.
W openingu i endingu jestem zakochana, teraz tylko czekać na drugą część. ;)
Polecam i Pozdrawiam
Nemuru
kocham
Tegami Bachi mnie zauroczyło. Od pierwszego odcinka zakochałam się w tym anime i szybko stało się moją ulubioną serią. Ma niesamowity klimat, taki przyjemny i ciepły. Według mnie bardzo udana seria, nawet przez chwile się przy niej nie nudziłam i za każdym razem odliczałam dni do kolejnego odcinka. Dała mi bardzo wiele radości. Każdy odcinek poprawiał mi humor, szczególnie przed zbliżającą się wielkim krokami maturą. To jedno z tych anime, które z chęcią obejrzę jeszcze nie jeden raz.
Bohaterowie są bardzo różnorodni i posiadają ciekawe charaktery. Każda postać zapada w pamięć. Mi bardzo podobał się główny bohater Lag Seeing. Nie lubię dzieci, ale jego pokochałam. Taki pocieszny i zabawny. Odrobinę przypomina mi małego Allena z D.Gray‑mana.
Muzyka jest świetna, szczególnie utwory Hikari no Kioku i Hatenaki Michi, które wprost mogę słuchać bez przerwy i zawsze czuje przy nich taką lekką melancholie. Również muzyka stanowiąca tło opowieści buduje idealnie nastrój.
Niezwykle podoba mi się kreska i kolorystyka. Sposób narysowania postaci jest bardzo ładny. A przewaga niebieskiego i fioletowego wygląda bajecznie. Do tego śliczne gwiazdki pojawiające się od czasu do czasu, wyglądały magicznie.
Jedyną rzeczą, która mi się nie podobała to – animacja Gaichuu. Nie pasowała do całości i nie wyglądała ładnie. Jednak mi bardzo nie przeszkadzała, może trochę na początku. Zresztą, nie pojawia się zbyt często.
Odnośnie końca, to z niecierpliwością czekam na drugą serie, która zawita na jesieni. Koniec kliknij: ukryte niewiele wyjaśnił, ale z pewnością takie było zamierzenie twórców, kliknij: ukryte aby rozbić to historie na kilka części. Będzie po prostu dłuższa zabawa i pełne napięcia oczekiwanie. :)
Oczywiście oceniam 10/10 + plus gwiazdka za ulubione.
Jestem po 24 odcinku...
Obejrzałem parę odcinków...