Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 100
Średnia: 5,63
σ=2,42

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shugo Chara!!! Dokki Doki

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 25×13 min
Tytuły alternatywne:
  • しゅごキャラ!!!どっきどきっ
Tytuły powiązane:
Gatunki: Komedia
Widownia: Shoujo; Postaci: Magical girls/boys, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Trzecia i na razie ostatnia odsłona popularnej serii – w zmienionej formie, która nie do końca jej posłużyła.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Prawdopodobnie byłam jedną z bardzo nielicznych osób, które nie poczuły się rozczarowane trzecią serią Shugo Chara!. Trzeba jednak przyznać, że wynikało to z moich bardzo realistycznych oczekiwań. Większości widzów końcówka drugiej serii, Shugo Chara!! Doki, narobiła „smaka” na ciąg dalszy: skończył się wprawdzie wątek Easter, ale pozostały wątki znacznie ciekawsze, z głównym trójkątem romantycznym na czele. Jeśli dorzucić do tego brakujące odpowiedzi na podstawowe pytania o pokazany w serii świat, a także nadal niewykorzystany potencjał postaci drugoplanowych, można byłoby oczekiwać naprawdę ciekawej fabuły. To znaczy: jeśli ktoś nie zwrócił uwagi na wcześniejsze zapowiedzi. Shugo Chara!!! Dokki Doki było emitowane w ramach bloku Shugo Chara Party!, zawierającego także przedstawiające perypetie shugo chara króciutkie odcinki z uproszczoną animacją, zatytułowane Shugo Chara! Pucchi Puchi!. Resztę czasu ekranowego zajmują mizdrzące się do widzów aktoreczki, przebrane za należące do Amu shugo chara. W tej sytuacji, w mniej więcej dwunastominutowych odcinkach wepchniętych pomiędzy warstwy różowego lukru, naprawdę nie należało się spodziewać pociągnięcia jakichkolwiek poważniejszych wątków. Innymi słowy: spodziewałam się tak zwanych „wypełniaczy” i dostałam tak zwane „wypełniacze”. Ich wadą (dyskwalifikującą zapewne tę produkcję w oczach większości widzów) jest nieruszanie wspomnianych wyżej wątków z poprzednich serii. Jednakże, o dziwo, mają także swoje zalety.

Ponieważ zagrożenie ze strony Easter minęło naprawdę na dobre, Guardians mogą wreszcie zająć się podstawową działalnością – wyłapywaniem pojedynczych czarnych jaj (no i robotą papierkową, będącą udziałem szkolnego samorządu). Muszą także pomyśleć pomału o zmianie warty: w najbliższym czasie szkołę skończą Amu, Tadase, Nagihiko i Rima, co zostawia na placu boju tylko przerażoną tym Yayę. Należy więc zawczasu zastanowić się nad uzupełnieniem szeregów Guardians – i w tym celu zostaje dokooptowana do nich dwójka uczniów z młodszych roczników. Widok Hikaru może być zaskoczeniem dla widzów pamiętających końcówkę poprzedniej serii – małoletni geniusz nie musi oczywiście uczyć się niczego w szkole, ale uznał, że powinien do niej uczęszczać w celu zsocjalizowania się trochę z rówieśnikami. Z kolei Rikka to obdarzona zdecydowanymi nadmiarami energii dziewuszka, która jest absolutną fanką Guardians w ogóle, a Amu w szczególności. Żadne z tej dwójki nie ma swojego shugo chara, oboje jednak mogą widzieć wyklute z ludzkich serc jaja z marzeniami. Do tego Rikka okazuje się obdarzona tajemniczą zdolnością: rozumie smętne i monotonne narzekania poczerniałych jaj i potrafi je „przetłumaczyć”, co niezwykle przyspiesza ich oczyszczanie, pozwalając na szybsze zrozumienie przyczyn ich opłakanego stanu. Jednakże Rikka skrywa też sekret, którego nie odważa się zdradzić nawet Amu: kiedy znajdzie bezpańskie i niepotrzebne nikomu czarne jajo, szalenie trudno jej oprzeć się zabrania go do domu, jak bezdomnego psiaka.

W porównaniu do analogicznych (czyli skoncentrowanych na „jaju tygodnia”, a nie na głównym wątku) odcinków dwóch pierwszych serii, Shugo Chara!!! Dokki Doki wypada naprawdę dobrze – żeby nie powiedzieć, że znacznie lepiej. Pod tym akurat względem skrócenie czasu trwania bardzo posłużyło fabule – rozpisana na dwadzieścia kilka minut potrafiła się wlec niemiłosiernie, tutaj z konieczności wszystko dzieje się szybciej, a przy tym bardziej płynnie. Niezwykle przydatny okazał się także dar Rikki, nie tylko dlatego, że uzasadniał jej obecność na ekranie. Umożliwiał także uniknięcie mało przekonujących „przypadkowych” spotkań Amu z kolejnymi właścicielami czarnych jaj i przydługich dialogów, które dawniej były jedynym sposobem pokazania, co daną osobę trapi. Wreszcie tryskająca energią i dziecinna (ale nie zdziecinniała, jak Yaya) Rikka oraz poważny i sztywny Hikaru okazali się w tym momencie znacznie ciekawszymi postaciami od nijakiej Rimy, irytującej Yayi czy kompletnie niewykorzystanego Nagihiko (o Tadasem pozwolę sobie w tym momencie dyskretnie zapomnieć). Do tego wszystkiego już w poprzednich seriach zdarzało mi się żałować, że owe czarne jaja służą głównie do tego, żeby je ganiać bez litości, podczas kiedy przy kilku okazjach można było zauważyć, że mają własne, uroczo pokręcone osobowości. Tutaj zostaje to w pełni wykorzystane, a sceny z nimi i z Rikką należą do najbardziej udanych. W efekcie, przy odpowiednio obniżonych oczekiwaniach, czysto rozrywkowe walory tej serii wcale nie okazały się takie złe.

Starsi Guardians zostali zepchnięci na dalszy plan, chociaż oczywiście każdemu chyba został poświęcony jakiś odcinek – jednak nie należy się spodziewać niczego nowego, to nadal obracanie po raz kolejny tych samych, dobrze znanych informacji. Bardzo epizodycznie pokazują się Kukai i Utau, natomiast Ikuto został wysłany w podróż na poszukiwanie ojca i dość skutecznie zniknął z fabuły – jego fanki mogą sobie tę serię spokojnie darować. Wątek romantyczny między Amu i Tadase znajduje się na mniej więcej znanym etapie – teoretycznie są parą, praktycznie nie objawia się to niemal w ogóle. Poza tym seria ma praktycznie konstrukcję czysto epizodyczną, dopiero pod sam koniec wprowadzając nieduży wątek związany oczywiście z Rikką.

Grafika i muzyka trzymają się na poziomie wyrównanym. Nie przypominam sobie niczego szczególnie zachwycającego, ale też w tej akurat serii praktycznie w żadnym momencie fajerwerki wizualne nie były potrzebne: po prostu nie znajdziemy w niej efektownych scen konfrontacji. Lukrowano­‑energiczne są także piosenki w czołówce i przy napisach końcowych (dostajemy ich dwa zestawy), chociaż warto zwrócić uwagę, że wykonujący piosenki w endingach zespół Buono śpiewa jednak znacznie lepiej niż odpowiedzialne za czołówki wokalistki ukryte pod pseudonimem Shugo Chara Egg!

Jeśli ktoś naprawdę chciałby poznać kontynuację wątków Shugo Chara! i Shugo Chara!! Doki, najlepiej zrobi, sięgając po mangę. Szukając ich w tej serii tylko niepotrzebnie się zdenerwuje. Jeśli natomiast podejdzie się do tego tytułu właśnie jako do ciągu „wypełniaczy”, małej i słodkiej przekąski pomiędzy innymi seriami, oglądanej dla relaksu – to naprawdę nie będzie aż tak źle.

Avellana, 3 kwietnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Satelight
Autor: Peach-Pit
Projekt: Fumihide Sai
Reżyser: Kenji Yasuda
Scenariusz: Hiroshi Oonogi