Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Księżniczka Mononoke

Księżniczka Mononoke
Nośnik: DVD, VHS
Wydawca: Vision (www)
Data wydania: 21.05.2001
Czas trwania: 133 min
Ścieżka dźwiękowa: angielski
Napisy: polski
Lektor: polski
  • Licencja na wypożyczanie: dostępna
  • Dodatki: wywiady z osobami podkładającymi głos w wersji angielskiej, dodatki tekstowe („Czar japońskiej animacji”, sylwetka reżysera, lista twórców), zwiastuny
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Opis

Gdy pod koniec 2005 roku firma Monolith oświadczyła, że weszła w posiadanie licencji na filmy ze studia Ghibli, wielu polskich otaku niezmiernie się ucieszyło. Niestety, radość okazała się płonna – minął już rok, a do dziś ukazały się u nas na DVD jedynie cztery filmy tego studia, z czego trzy autorstwa Miyazakiego seniora. Pierwszym z nich była Księżniczka mononoke kilka lat temu wydana przez Vision, dziś do nabycia prawie za bezcen (ok. 20 zł) w EMPiK­‑ach i sklepach. Niestety, owo wydanie DVD spotkał okrutny los, którego na szczęście uniknęło większość wydanych później w naszym kraju anime.

Gdy włożymy płytę do napędu, wita nas logo polskiego dystrybutora, a zaraz potem rozpoczyna się film (domyślne ustawienia: polski lektor, wyłączone napisy). Chcąc zobaczyć menu trzeba doczekać do końca seansu bądź wybrać je za pomocą pilota. W owym menu mógłbym zostać przez wieczność – jest bardzo klimatyczne, towarzyszy mu nieziemska, przecudna, superładna (mógłbym tak bez końca) muzyka Hisaishiego­‑sensei. W menu dostępne są standardowe opcje, tak więc rozpoczynamy seans. Jakość obrazu jest bardzo dobra, temu aspektowi wydania nie mogę akurat nic zarzucić. Na komputerze, gdy oglądamy film siedząc blisko monitora, zauważyć można trochę „szumu”, ale nie rzutuje to na przyjemność oglądania. Standardowo, jakość obrazu w dodatkach jest już wielokrotnie gorsza.

Teraz dochodzimy do najpoważniejszego minusu wydania – na płycie zamieszczono jedynie dwie ścieżki językowe. Wybrać możemy polskiego lektora, a jako język oryginalny wepchnięto… angielski dubbing! Samo to sprawia, że wydanie wiele w moich oczach traci, ponieważ inny język niż japoński odbiera temu filmowi wiele uroku. Niestety polskiego dystrybutora to nie obchodziło – zakupił licencję od amerykańskiego Miramaksu, nie fatygując się nawet o oryginalną ścieżkę (takie były czasy). Można jedynie zacisnąć zęby i przeboleć angielską ścieżkę, bowiem polski lektor jest, że tak powiem, bezpłciowy – czyta bez emocji, a jego głos jest bardzo denerwujący. Nigdy wcześniej go nie słyszałem, więc przypuszczam, że był to jeden z najtańszych dostępnych lektorów. Z dwojga złego lepiej oglądać film po angielsku z polskimi napisami niż męczyć się z lektorem. Czepiać można się głosów bohaterów w angielskim dubbingu, ale pod względem technicznym został on wykonany poprawnie – postaci mówią wyraźnie, nie zostały wytłumione żadne dźwięki ani ścieżka dźwiękowa. Gorzej ma się sprawa z lektorem, który często zagłusza muzykę, co jest dla mnie kolejnym argumentem przemawiającym na korzyść wersji angielskiej.

Na krążku znalazło się miejsce dla kilku dodatków. Niestety, dla miłośników anime nie przedstawiają one raczej żadnej wartości. Na okładce napisano, że wśród nich znalazły się „wywiady z twórcami filmu”. Owymi „twórcami” okazują się być Julia od Romea (Claire Danes), agentka Scully (Gillian Anderson), zły Mikołaj (Billy Bob Thorton) i jeszcze dwie inne osoby, czyli ludzie udzielający głosu w wersji angielskiej. Wszyscy mówią to samo: „zapowiadało się, że to tylko podłożenie głosu do kreskówki, okazało się jednak, że to coś bardzo trudnego; świetnie, że było mi dane wziąć w tym udział”. Opcjonalnie powiedzą też jakąś błahostkę o bohaterze, którego dubbingują. Owe „wywiady” trwają łącznie około piętnastu minut. Dostępny jest także zwiastun filmu oraz trzy dodatki tekstowe – Czar japońskiej animacji, pokrótce opisujący czym jest anime, sylwetka reżysera, Hayao Miyazakiego, oraz lista twórców (w tym osób udzielających głosu w angielskiej wersji). Z tekstu o anime niczego nowego się nie dowiemy, parę ciekawostek może uda się wyłapać w tekście o Miyazakim. Znalazło się także miejsce na katalog innych filmów wydanych przez Vision. Wszystkie dodatki zostały spolszczone, tj. oglądać można je jedynie z lektorem. Co ciekawe, czyta je Maciej Gudowski – lektor bardziej profesjonalny od tego, który czytał sam film, w dodatku powszechnie znany. Muszę jednak przyznać, że miałem niezły ubaw, gdy mówił on „mononoki” zamiast „mononoke” – jest to tym ciekawsze, że często czyta w telewizji filmy japońskie i radzi sobie z wymową japońskich słów. Wspomnę jeszcze, że dodatków nie da się w ogóle przewinąć.

Na koniec jeszcze nagana dla dystrybutora, który potraktował Księżniczkę mononoke jak film amerykański – angielski dubbing, twórcami okazują się osoby podkładające głos w angielskiej wersji… Ludzie z Visionu popisali się także całkowitą nieznajomością japońskiej mitologii, biorąc „mononoke” za imię bohaterki. Mononoke to jedno z japońskich określeń ducha, a Amerykanie po prostu nie przetłumaczyli tego wyrazu w angielskim tytule. Tak więc zarówno w opisie, jak i w samych napisach można spotkać się z błędnym zapisem „księżniczka Mononoke”, tak jakby to było imię. Od siebie mogę też wspomnieć o trochę topornym opisie filmu na okładce oraz błędzie merytorycznym na niej zawartym – anime nazwane zostało mangą, a wyraz ten dodatkowo zapisano wielkimi literami…

Księżniczka mononoke to bez wątpienia film genialny i zasługujący na najwyższe uznanie, szkoda jednak, że jego polskie wydanie DVD przedstawia się tak marnie. Pod względem technicznym otrzymuje ono ode mnie jedynie trójkę (za machloje ze ścieżkami), a dodatki – dwójkę; w sumie daję tylko trójkę i polecam ściągnąć z Internetu wersję japońską, którą będzie można oglądać bez żadnych „zgrzytów” i która służyć będzie za kopię zapasową, jeśli posiada się oryginał.

Pottero, 28 stycznia 2007
Recenzja anime

Wydane w Polsce

Nr Tytuł Wydawca Rok
1 Księżniczka Mononoke Monolith Video 2013
1 Księżniczka Mononoke Vision 2001