Komentarze
Księżniczka Mononoke
- Re: Abominacja, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego : arbel : 15.07.2017 15:38:44
- Re: Abominacja, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego : Slova : 15.07.2017 10:00:08
- Re: Abominacja, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego : Zszokowana : 15.07.2017 04:30:37
- Abominacja, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego : PumpkinPixelz : 14.07.2017 23:34:06
- komentarz : Maurenn : 27.04.2017 16:45:22
- komentarz : JS : 13.11.2016 14:35:13
- Yyy, bo z drewna można robić meble i różne inne rzeczy. : Xaven : 7.08.2016 22:27:39
- komentarz : miau_miau : 27.05.2016 03:55:23
- Re: Nie no, ok, ale... : bij : 21.11.2015 01:25:48
- Re: Bezsens : zakuro5 : 30.11.2013 13:44:30
Abominacja, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego
Jest to tak naprawdę jedyny film Ghibli, na którym się zawiodłem. Ale za to zawiodłem się na nim na CAŁEJ LINII.
Główny bohater jest do bólu płytki, tak jak i jego motywacje, a z obsady drugoplanowej jedyną w miarę interesującą postacią (tzn. taką, którą można opisać ponad 3 przymiotnikami) okazuje się Eboshi. Reszta postaci jest głęboka jak muszla sedesowa, a ich zachowania i motywacje są takie wymuszone i drewniane, że przydałoby się je potraktować impregnatem.
Fabuła to archetypiczne i nic nie wnoszące do tematu rozwodzenie się na temat przyrody i robiącego jej z zmoderowano jesień średniowiecza człowieka. Prawdziwą innowacją i „rewolucją” ze strony Mononoke Hime jest chyba jedynie fakt, że chociaż w przypadku większości jej podobnych produkcji to świat przyrody przedstawiany jest jako ten dobry, tutaj obie strony są tak niemożebnie durne i niewzbudzające najmniejszego cienia sympatii, że najlepszym wyjściem z konfliktu wydaje się spuszczenie na ten cholerny las dziesięciu ton napalmu.
I to jest chyba największy problem całej produkcji. WSZYSCY, CO DO JEDNEGO, SĄ TU PO PROSTU GŁUPI. Tak, drodzy państwo, witamy w świecie Mononoke Hime, w którym uniwersalnymi wartościami wyznawanymi przez wszystkich są przemoc, hipokryzja i IQ zaniżające średnią całego kontynentu! Zdolności dyplomatyczne obu stron sprowadzają się do grożenia sobie śmiercią, a jedyna znana im strategia wojenna to zaawansowana taktyka „Na Pohybel”. Ta wojna prowadzona jest przez idiotów, którzy mają głęboko w nosie konsekwencje swoich czynów, a po tym, jak odrobią wilkowi łeb walą punchline'ami o tym, jak to „odcięta głowa gryzie”. A ten padół łez i rozpaczy jest jeszcze tylko pogłębiany przez głównego bohatera.
Nie pamiętam nawet, jak się jegomość nazywa, i mało mnie to w sumie obchodzi, bo żaden z aspektów jego istnienia nie sprawia, żeby jego imię było jakoś szczególnie warte zapamiętania. To co trzeba o nim wiedzieć, wyrazić można w dwóch prostych punktach:
- jest praworządny
- jest mężny
I to w sumie podsumowywuje całą głębię charakteru tej postaci. To jest typowy bohaterski bohater, który nie lubi rozlewu krwi i uważa, że obie strony powinny dążyć do porozumienia. Tylko, że w dodatku jest idiotą, i nie może się chyba zbytnio zdecydować, jaką tak naprawdę zamierza pełnić w tym konflikcie rolę, bo przez większość filmu jeździ od jednych do drugich na swoim koziorożcu i ratuje losowych ludzi, tylko po to, by ktoś za chwilę zaczął grozić mu śmiercią. Jego wkład w historię to uratowanie dwóch ziomków w rzecerzece i rannej Mononoke oraz przyjęcie na klatę STRZAŁU Z BLISKA Z MUSZKIETU (po czym oddalenie się bez odwracania głowy, jak prawdziwy badass). A tak, i jeszcze ma taką złą klątwę, która go zabija od środka, ale za to pozwala mu odrąbywać ludziom głowy strzałami z łuku. W teorii miał ją uzdrowić Duch Lasu, szkoda tylko, że wszyscy ze wspomnianym duchem na czele mają tę klątwę w dupie i wolą grozić sobie naokoło śmiercią.
Z głównych bohaterów mamy jeszcze Mononoke, która uważa, samotny szturm na ufortyfikowane miasto z samym sztyletem to dobry pomysł, ale nie mam ochoty strzępić na nią jęzora. Grunt, że jest tak samo nierozważna jak reszta obsady i główny bohater ma co ratować.
Na wątek miłosny pomiędzy tymi dwojga spuszczę zasłonę milczenia, bo nie wiem, czy raczej się z niego śmiać, czy może płakać.
Na szczęście chociaż warstwa audiowizualna się jakoś broni. Kreska jak na 1997 jest naprawdę ładna, szkoda tylko, że autorzy musieli w film wpakować takie ilości gore i ohydy. Dziki rzygające krwią i larwy wyłażące zwierzakom z oczu ani nie dodają filmowi uroku, ani nie sprawiają, że jest „dojrzalszy”. Jest to najzwyczajniej odrzucające i niepotrzebne.
Tak naprawdę jedyny element Mononoke Hime, do którego nie mam żadnych zarzutów to soundtrack. Nie jest on fenomenalny, ale przynajmniej nie jest zły. Dobrze oddaje atmosferę i dynamikę starć, urok i magiczną aurę tajemniczego lasu…
Szkoda, że to co najwyżej przyzwoity dodatek do talerza pawianich fekaliów, jakim jest Mononoke Hime.
2/10 – mam nadzieję, że więcej takich „arcydzieł” i „klasyków” nie będę zmuszony oglądać.
No i wtedy ta kobieta strzeliła w tego boga lasu i łeb mu się odtrącił, a cała natura zaczęła umierać. Chciwi ludzie schowali ten łeb i z nim uciekali, a bóg chciał go odzyskać, więc siał śmierć i zniszczenie. No ale w końcu nasz bohater i księżniczka oddali łeb temu bogowi, cała natura się ożywiła i znikła blizna tego chłopca. Nie wiem, czy tylko mi się tak wydaje, no ale czy nie pokazuje to, że ten bóg w ogóle był niepotrzebny, skoro natura żyła i tak dalej? Może i potrafił leczyć istoty, lecz ludzie z tego przecież nie korzystali…Lub czy może jest tak,
że ten bóg powodował, że las był magiczny, a po jego śmierci stał się zwyczajny? To by miało w sumie sens, ale nie wiem czy tak było na prawdę. A kolejna sprawa to blizna tego chłopca.
No bo ten bóg mu jej nie uleczył i gdyby ludzie nie zabili tego boga, to do końca miałby tę bliznę i w końcu by umarł.. Bez sensu to jest jak dla mnie…Czy może było tak, że blizna znikła,
bo natura pogodziła się z ludźmi? To miałoby sens, ale w takim razie ofiara tego boga lasu była konieczna. Ten chłopiec powinien być wdzięczny ludziom, że chcieli zabić tego boga xd Okeeej, pisząc moje tu wątpliwości, doszłam do wniosku, że one jednak miały sens, tylko ich nie zrozumiałam z początku, to naprawdę piękny film i ma naprawdę piękne przesłanie!
Główni bohaterowie są tacy, jakich fabuła potrzebuje, ale zyskali moją sympatię. Chcę zwrócić uwagę na postać często pomijaną.
Moro jest wspaniała! Jej duma nie jest pychą. Potrafi spojrzeć w oczy śmierci, jako jedyne z bóstw nie staje się demonem. Jest drapieżna, ale nie agresywna. Samokontrola zawsze wygrywa u niej z żądzą krwi. Chce zabić Ashitakę, szczerze przyznaje, że czeka na pretekst, ale nie zaczyna rozlewu krwi bez powodu. W ostatniej chwili, mając wybór między dokonaniem swojej zemsty a ratowaniem San, nie uważa tego za dramat, ona się śmieje „Jare, jare…”.
Yyy, bo z drewna można robić meble i różne inne rzeczy.
Koniec xD
Może zacznę od grafiki – w dzisiejszych czasach robi wrażenie, a film ma prawie 20 lat ;) Jest przepiękna, wszystko zostało dopracowane – krajobrazy, Żelazne Miasto, wioska, youkai, a szczególnie stary las, który zachwyca mnie do tej pory – jest piękny, tajemniczy i niezwykle klimatyczny.
Muzyka też zasługuje na najwyższe noty – ścieżka dźwiękowa ma świetne utwory, idealnie pasujące do klimatu filmu i do sytuacji.
Film jest bardzo wciągający, fabuła toczy się w dobrym tempie,
pozwalając widzom poznać postacie, z których każda jest niejednoznaczna i ma swoje racje. Szczególnie zwraca uwagę
przeciwstawienie Lady Eboshi i San – kliknij: ukryte obie są postaciami raczej pozytywnymi – Eboshi przecież wykupuje niewolnice i pomaga trędowatym, daje ludziom pracę i schronienie, San chce po prostu bronić lasu – lecz sprzeczność interesów i ich zaciętość sprawia, że nie umieją się dogadać. Każda ma też swoje negatywne oblicze – pierwsza nie szanuje bóstw i praw natury, druga nie cierpi ludzi, odrzuca nawet to, że jest człowiekiem, uważając się za córkę wilków. Podobało mi się pokazanie silnych kobiecych postaci, z których każda ma swoje zdanie i charakter – co nie zdarza się często w baśniach, gdzie bohaterki z reguły są ratowane i nie grają większej roli w walce.
Ashitaka z kolei dobrze został przedstawiony w sytuacji, gdzie człowiek próbuje nawoływać do pokoju i porozumienia, lecz obie strony są uparte i żadna nie chce ustąpić.
Film ma niesamowity, tajemniczy klimat – chyba w żadnej produkcji Ghibli, a są bardzo dobre, tak mnie nie urzekł jak tutaj.
Księżniczka Mononoke pięknie pokazuje konflikt między cywilizacją i naturą, oraz jak bardzo jest potrzebne szukanie kompromisów w tej sprawie. Dobrze zostało to podsumowane w recenzji – „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”, co idealnie pokazuje przesłanie filmu. kliknij: ukryte Przykre, lecz niestety prawdziwe jest to, że dopiero gdy zarówno las, jak i Żelazne Miasto zostały zniszczone, obie strony zrozumiały jak ważne jest porozumienie.
Oglądałam ten film chyba 6 razy i za każdym razem jest coraz bardziej mnie urzeka ;)
Oczywiście bardzo polecam :)
10/10
Uwielbiam anime Studia Ghibli
Mononoke Hime nie należy do tych zwyczajnych tytułów, ale w pełni zachowuje klimat mojego ukochanego studia anime. Tą perełkę nabyłam lata temu, gdy nie miałam jeszcze swobodnego dostępu do zasobów internetu i nie mogłam w dowolnym momencie włączyć filmu online. Oglądałam ją już niezliczoną ilość razy i do tej pory nie mogę powiedzieć – znudziło mi się. Niemal każda postać dodaje coś od siebie. Nie mamy tylko i wyłącznie San, Ashitaki i Eboshi, a także Moro, które są głównymi postaciami filmu. Mamy również wiele innych postaci, które posiadają swoją indywidualną charakterystykę. Idźmy dalej. Anime jako całość nie jest tak uporczywie jednoznaczne. Nie da się powiedzieć, że jedna postać jest czarna, druga biała. Pod tym kątem spokojnie można dokonywać analizy charakterologicznej chociażby Lady Eboshi. Z jednej strony pomaga, z drugiej niszczy. Świat nie jest tak bardzo jednoznaczny, jak mogłoby się wydawać, żeby przetrwać, człowiek musi być silny, nierzadko brutalny. W przeciwnym wypadku zostaje zmiażdżony przez innych. Niszcz lub zostaniesz zniszczony. Taką zasadą kieruje się Eboshi i nie należy jej za to winić. W końcu nie robi tego wszystkiego dla siebie. Pod swoim skrzydłem ma całą społeczność wyrzutków, których przygarnęła, wypielęgnowała, dała schronienie i pracę. Jako antagonistka dla naszych głównych bohaterów jest postacią niemal wzorcową. Nie można ująć jej jednak ludzkich odczuć, dlatego z całego anime jest postacią najbardziej złożoną i wielowątkową.
Anime polecam jako bardzo dobrą pozycję dla kogoś, kto preferuje tytuły na wysokim poziomie. Nie mogę jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że jest dla każdego. Z jednej strony widzimy sielankę, którą reprezentuje las, a także osada Emishów, z drugiej strony widać brutalność systemu feudalnego oraz całą masę problemów społeczności cywilnej, piętrzących z tego tytułu. Zewsząd nadciąga wojna, śmierć jako naturalna konsekwencja powyższej. Skutki wojny nie są w żaden sposób zawoalowane, ugrzecznione. Wszystko widać jak na dłoni. Z tego względu odstraszyć od tytułu mogą sceny, w których przeciwnicy tracą członki na skutek celnych ataków Ashitaki. Pod tym względem bardzo podobny jest 'Grobowiec świetlików' – film, który z czystym sumieniem określam mianem 'filmu z najwyższej półki'. Podczas, gdy wielu tytułów już nie pamiętam lub kojarzę je przez mgłę, tych dwóch pozycji nie zapomnę nigdy.
Masz coś do tego? Wyjdź!
Okładka...
Monolith bije kolejne rekordy po opisie z „Podniebnej poczty Kiki” i niewykupieniu dubbingu od Canal+ do „Mojego sąsiada Totoro”
Historia mojego zetknięcia z KM
Ten film jest genialny. Nie wiem czemu go wcześniej nie obejrzałem. Niby ekologia, ale takiej fajnej nigdy nie widziałem. Krwi nie ma wcale tak dużo. Postaci są świetne i nie sztampowe. A animacja to po prostu pierwsza klasa( zwłaszcza jak na tamte lata). Polecam wszystkim. Dosłownie wszystkim. Nie obejrzałem jeszcze do końca, bo zabrakło lekcji, ale kiedy obejrzę do końca, to jeszce napiszę.
Arcydzieło:)
warto obejrzeć.
Podobał mi się, choć chyba nie wszystko wtedy zrozumiałem ;) Jednak problematyka walki natury z ludzkim postępem do mnie trafiła.
To, co najlepiej zapamiętałem, to Lady Eboshi (wzbudziła moją ogromną sympatię), San oraz kliknij: ukryte motyw z głową Boga Lasu.
Mimo, że film jest niewątpliwie dobry, to nie mam raczej zamiaru wracać do niego – jak i do reszty dzieł Ghibli. Są one niewątpliwie dobre, ale dla mnie raczej na raz – ponieważ są to dzieła kierowane do dzieci, czegoś mi w nich brakuje, bym mógł się nimi silnie fascynować…
Może jest jeszcze za późno dla mnie – albo za wcześnie ;)
piękno anime
Film mogą docenić wszyscy – mam nadzieję, że również moi znajomi, którzy uparcie nazywają anime „głupimi kreskówkami dla dzieci”, choć żadnego nie oglądali. Miyazaki po raz kolejny pokazuje pozornie nieskomplikowaną historię, w jaką zagłębiamy się kawałek po kawałku, minuta za minutą, odkrywając rozmaite i zapierające dech skarby…
Cuudo.!
Bezsens
W anime są większe piersi,większe charakterystyczne oczy oraz realne rany! xD Boszz… Co za matoł…. Oglądałam ten film i nie był krwawszy i brutalniejszy od ginga densetsu weed czy ginga nagareboshi gin. XD :)
Piękne -
Przepiękna baśń
oh kami-sama!
kocham filmy Miazakiego