Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Digimon Tamers

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    R
    Chudi X 28.06.2015 11:44
    Na chwilę obecną dwa komentarze. Musze wychodzić do pracy, więc później będzie ich więcej.

    Pierwsze dwa problemy nazywają się Hirokazu i Kenta i są szkolnymi kolegami Takato, dzielącymi jego pasję do digimonowej karcianki. Jako że w czołówce widzimy ich w towarzystwie digimonów, łatwo przewidzieć rozwój wypadków.


    Wszystko zależy na jakiej wersji oparłaś recenzję.

    W oryginalnym openingu Juri i Hirokazu byli widoczni, ale pokryci odcieniami szarości. Czyli raczej pewne było, że kiedyś dołączą do ekipy i wtedy dostaną pełne kolory.

    Ich digimonów nie pokazano w cale podobnie jak ostatnich form Guilmona, Terriermona i Renamon. Zamiast nich były same kontury wypełnione na czarno. Dorysowano je później.

    Kenty nie było w ogóle w czołówce. Dodali go dopiero później jak trafili do Digital World (albo jak dostał MarinAngemona) już nie pamiętam.

    Tak na marginesie, sam Chiaki J. Konaka – reżyser Digimon Tamers w notatkach reżyserskich, które udostępnił w Internecie (notatki są dostępne w oryginale i w angielskim tłumaczeniu) przyznał, że nie wiedział, iż Kenta zostanie tamerem i dlatego nie ma go w openingu.

    Czwarty problem… Jest jeszcze inny, nazywa się Ryou Akiyama i w ogóle nie powinno go tutaj być. Bohater powiązanych z cyklem gier, zostaje wprowadzony do fabuły odgórnie, bez wyjaśnienia i kompletnie bez potrzeby. Dla widzów, którzy nie znali go wcześniej (takich jak ja) będzie sprawiać wrażenie niepotrzebnego deus ex machina, interweniującego w momencie, kiedy bohaterom dobrze by zrobiło, gdyby poradzili sobie sami. Myślę, że jego fani (ma jakichś?) też nie będą szczęśliwi, bo zamiast głównym bohaterem, jest tu osobą wspierającą tylko obsadę, więc nieszczególnie może się wykazać. Przede wszystkim zaś jest kompletnie wyrwany z kontekstu, pozbawiony własnego wątku i nawet nie wiedząc jeszcze nic o nim, byłam przeświadczona, że to postać „z innej bajki”, importowana z innego tytułu.


    „Znałaś” go wcześniej, pojawił się na kilka sekund w jednym odcinku Digimon Adventure 02. Dokładniej w śnie Kena.

    Ryou wrzucili bo był popularny i dostał aż cztery gry, w których był głównym bohaterem. Wątpię, aby widz z Japonii, który w oryginalnym okresie emisji Digimon Tamers interesował się digimonami nie wiedział kim jest Ryou. Co innego widz z Polski, który ogląda taki serial.

    Media japońskie są niestety zbytnio konwergentne przez co niekiedy bardzo na siebie nachodzą. Wyjaśnienie, skąd Ryou wziął się w świecie Digimon Tamers znajduje się właśnie w grach. Inna sprawa, że to wyjaśnienie jest bardzo naciągane, podobnie jak wydarzenia ze wszystkich gier i ich wpływ na anime.

    Czy jego fani byli szczęśliwi, gdy pojawił się w anime? Tego nie powiem, ale pewnie tak – jako jedyny z pobocznych bohaterów dostał Matrix Evolution do poziomu Ultimate.

    Z tym, że jest wyrwany z kontekstu zgodzę się całkowicie, ale tak jak piszę. Problem nie leży w samym Ryou tylko w specyfice japońskiego rynku wydawniczego.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Byczusia 7.04.2012 09:19
    Osobiście digimon tamers uważam za nasłabszą serię z digimonów.Jedynie co mi się podobało to ewolucję tych digimonów,nic więcej,bo akcja i bohaterowie byli wg mnie nużący.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Altramertes 11.05.2010 09:05
    Heh
    Muszę się przyznać, że nie mogę być obiektywny przy ocenie tego anime. Powód jest jeden i to bardzo prosty – serię oglądałem jak byłem mały, chyba około 6 podstawówki, ale co śmieszniejsze to robiłem to na stacji RTL – gwoli ścisłości niemieckojęzycznej. Daje to niejakie pojęcie o tym, co zrozumiałem z fabuły:) Ale tak poza tym to oglądało się to fajnie, a patrząc z perspektywy lat myślę, że to najlepsza seria o cyfrowych dziwadłach jaką widziałem. Ach, sentymenty…
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime