Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,17

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 126
Średnia: 6,52
σ=1,67

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Chudi X)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

One Piece: Chinjuu Jima no Chopper Oukoku

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2002
Czas trwania: 56 min
Tytuły alternatywne:
  • One Piece: Chopper Kingdom of Strange Animal Island
  • ワンピース 珍獣島のチョッパー王国
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shounen; Postaci: Piraci, Zwierzęta; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Krótka opowieść o tym, jak Chopper zostaje królem zwierząt.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Poszukując kolejnego skarbu, Słomkowi trafiają na wyspę Chinjuu, ale ich przybicie do brzegu nie jest ani spokojne, ani zaplanowane. Wskutek kaprysu natury Chopper oddziela się od przyjaciół i w bardzo widowiskowym stylu trafia wprost na obradujących mieszkańców wyspy, czyli grupę dziwacznych, mówiących ludzkim głosem zwierząt. Okazuje się, że niedawno umarł król władający tajemniczą wyspą, a według legendy jego następca ma spaść z nieba – nie będzie nagrody za odgadnięcie, w jaki sposób Chopper pojawił się na obradach… Siłą rzeczy niepozorny doktor zostaje obwołany nowym królem, a w obowiązki władcy wprowadza go mały chłopiec, Mobambi. Tymczasem Luffy i spółka podczas poszukiwań zaginionego towarzysza trafiają na grupę piratów, także zainteresowanych legendarnym skarbem.

One Piece: Chinjuu Jima no Chopper Oukoku to trzeci film kinowy z cyklu One Piece, tym razem poświęcony głównie Chopperowi. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa i przez pewien czas biegnie dwutorowo, by mniej więcej w połowie filmu połączyć wszystkie wątki w jeden, kręcący się wokół skarbu. Tym razem jest to poroże dające właścicielowi niewyobrażalną siłę. Większość widzów, niekoniecznie bardzo bystrych, szybko dojdzie, co, gdzie i jak. Mimo to nie sposób odmówić filmowi uroku – doktor­‑renifer to szalenie sympatyczna i pocieszna postać, a scena jego pojawienia się na zgromadzeniu zwierząt była wyjątkowo zabawna, chociaż nie był to humor wysokich lotów. Inna sprawa, że twórcy wyraźnie nie mogli się zdecydować, czy chcą zrobić anime dla dzieci, czy dla nieco starszej widowni. Początek oraz obecność Mobambiego (który w pewnym momencie wyrasta na głównego bohatera) sugerują pierwszą wersję, ale brutalna końcówka odrobinę zaciera to wrażenie. Widać w scenariuszu sporą niekonsekwencję, z jednej strony roześmiane, niepoważne stadko zwierząt, przypominające grupę pluszaków, a z drugiej sporo okrucieństwa w wykonaniu piratów. O tyle paskudnego, że dotyczącego rzeczonych zwierzaków właśnie.

Kolejny problem to odsunięcie na drugi plan reszty załogi „Going Merry”; niby są jakieś pojedynki, ale mało efektowne i nieprzekonujące. Antagoniści to standardowi, pozbawieni mózgów mięśniacy i w sumie trochę rozczarowuje fakt, że Luffy, Zoro i Sanji mają z nimi (przez chwilę) kłopoty. Poza tym, chociaż bardzo lubię Choppera, nie uważam go za postać zdolną pociągnąć całe przedstawienie. Tym bardziej że w trzecim filmie dopiero dołączył do Słomkowych i nie jest jeszcze pewny swojej pozycji na statku, a i reszta na razie testuje na ile go stać. Gwoździem do trumny okazał się Mobambi, czyli skrajnie irytujący, użalający się nad sobą małolat, próbujący załatwić wszystko krzykiem i fochem jak stąd do Chin. W ogóle dobija mnie pomysł wciskania do każdej wczesnej kinówki One Piece jakiejś skrzywdzonej małoletniej sierotki, której Luffy musi uświadamiać, na czym polega życie. Serio, to nie jest dobry nauczyciel, a i cierpliwość się kończy, kiedy człowiek patrzy na kolejnego egoistycznego smarka, zaskoczonego tym, że ktoś od niego czegoś wymaga.

Co ciekawe, gdybym miała powiedzieć, która część produkcji najbardziej przypadła mi do gustu, zdecydowanie wskazałabym na optymistyczny i zabawny początek. Owszem, jest nieco infantylny i różny od tego, do czego przyzwyczaiło nas One Piece, ale przynajmniej widz nie ma wrażenia, że zamiast Słomkowych występują w nim ich marne klony. Pojedynki Sanjiego i Zoro są tragikomiczne – panowie dają się okładać i dopiero kiedy wyglądają niczym poobijane śliwki węgierki, w iście ekspresowym tempie i bez najmniejszych problemów pokonują przeciwników.

Sytuację ratuje bardzo ładna grafika – może nie tak ostra, jak w późniejszych filmach czy serialu, ale potrafiąca przyciągnąć wzrok. Oczywiście projekty postaci nie różnią się zbytnio od tych z serii, ale o jakości obrazu świadczą projekty mieszkańców wyspy i przede wszystkim, prześliczne tła. Jak już wspomniałam, zwierzęta przypominają pluszaki, jednak daleko im do przesłodzonych, wielkookich istotek. Są połączeniem różnych gatunków, posiadają także atrybuty ludzkie, zaś najistotniejszy jest fakt, że nie są bezbarwną, zaprojektowaną na jedno kopyto masą. Tła zachwycają malarskością i bogactwem barw, a także różnorodnością. Są tu głębokie wąwozy czy palmy, których pnie wyglądają jak banany. Do tego należy dodać udane efekty luministyczne i naprawdę jest na czym zawiesić oko. Animacji również nie można nic zarzucić, jest płynna i dynamiczna, ale z tym cykl One Piece nigdy nie miał większych problemów.

Ścieżka dźwiękowa to także kawał solidnej roboty. Co prawda nie usłyszymy tu nic zapadającego w pamięć, być może niektórzy widzowie w ogóle ledwo zauważą muzykę, ale jeśli ktoś skupi się tylko na niej, na pewno zrozumie, o czym piszę. Tak, to nie są utwory, których da się słuchać w oderwaniu od obrazu, to nawet nie są utwory, które wybijają się z tła, ale mimo to stanowią z nim nierozerwalną całość. Produkcji towarzyszy solidny filharmoniczny podkład, subtelnie budujący napięcie i wspólnie z obrazem tworzący klimat każdej sceny. Film pozbawiono czołówki, nie zapomniano za to o piosence towarzyszącej napisom końcowym. Mabushikute w wykonaniu DASEIN to kompozycja energiczna i utrzymana w stylu openingów do cyklu One Piece. Ciekawe jest to, że w towarzyszącej jej animacji widzimy sceny z bohaterami serialu, a nie z filmu.

One Piece: Chinjuu Jima no Chopper Oukoku praktycznie nie różni się od poprzednich filmów, to nadal mieszanka dramatu i komedii, tyle że tym razem widownia docelowa nie została zbyt jasno sprecyzowana. Być może produkcja miała zadowolić większą rzeszę widzów, ale efekt jest taki, że mało kto czuje się usatysfakcjonowany. Na pewno błędem było zepchnięcie Słomkowych na drugi plan i powierzenie głównej roli Chopperowi, wspomaganemu przez antypatycznego dzieciaka. Jak zawsze zachwyca świat przedstawiony – pomysłowy, barwny i oryginalny, chociaż z której strony by nie patrzeć, to tylko tło dla wydarzeń. Mimo wszystko bawiłam się nieźle, spotkanie z Luffym i spółką zawsze poprawia nastrój, a i Chopper w roli władcy daje radę. Trochę szkoda zmarnowanego potencjału, ale tragedii nie ma.

moshi_moshi, 5 lipca 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Eiichirou Oda
Projekt: Noboru Koizumi
Reżyser: Junji Shimizu
Scenariusz: Hiroshi Hashimoto
Muzyka: Kouhei Tanaka