x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Saki
saki
Żałuje ze kilka miesięcy czytałem tą recenzje bo nie obejrzałem tego Anie dopiero po namówieniu przez dziewczynę i okazało się że anime jest świetne jeśli wie się o co w nim chodzi ;]
Cóż obecna „recenzja” jest raczej jak komentarz do anime lub jak opis z wytykaniem wad tego co mi się w niej nie podoba ;p Recenzent wyładowałswoje negatywne emocje na tym anime tylko.
Przykłady:
„Widziane przeze mnie serie złe mogę podzielić na dwie grupy. Są serie po prostu nieciekawe, niezapadające w pamięć i niewyróżniające się z tłumu. To pierwsza kategoria.”
Na dziendobry pojechanie po animie chociaż to chyba powinno być już na końcu recenzji.
„ałość anime ma bardzo prostą konstrukcję. Najpierw mamy krótką część wstępną, w czasie której Saki jest, mimo swoich oporów, wciągana do szkolnego klubu, potem przychodzi główna część fabuły, czyli eliminacje do szkolnych mistrzostw mahjonga, a na koniec krótki epizod, który wszystko podsumowuje. Owe eliminacje to w zasadzie prawie cała treść serii. Jakby tego było mało, sam ten wątek bardzo szybko zostaje sprowadzony do jednego pojedynku między czterema najlepszymi szkołami, który to ma wyłonić zwycięzcę eliminacji. Innymi słowy główna część fabuły to potwornie rozwleczony, zupełnie absurdalny pojedynek, który ciągnie się przez niemiłosiernie dużą liczbę odcinków, ku mojemu utrapieniu.”
Czyli w tym wypadku anime Over Drive też uważasz za nędzne i bublowe?
„Co prawda twórcy serwują nam pewną ilość wyjaśnień w samej serii, ale nie pomagało mi to wcale, większość czasu musiałem domyślać się, jak gra się układa po tym, która bohaterka była w lepszym nastroju. Po kilku dniach seans rozpocząłem na nowo, już z podstawową znajomością zasad gry i po wzięciu udziału w kilkunastu meczach online. I w tym momencie czekało mnie jeszcze większe zdziwienie – akcja na ekranie nie stała się ani o jotę bardziej zrozumiała. Powiem więcej, stała się jeszcze bardziej chaotyczna i alogiczna.”
Wystarczyło nauczyć się grać w japońską odmianę mahjonga „Riichi” która różni się trochę od chińskiego.
„ Przede wszystkim należy pamiętać, iż jest to gra, w której duże znaczenie ma czynnik losowy. Tutaj natomiast obowiązuje reguła, iż szczęście i owa losowość sprzyjają tej zawodniczce, która aktualnie „poczuje moc”, tudzież nabierze w danym momencie pewności siebie. Konkretne zawodniczki posiadają tutaj swoje specjalności czy specjalne umiejętności. Momentami są to zdolności, których nie można nazwać inaczej jak „supermoce”.”
Cóż czynnik losowy w każdej grze występuje w szczególnie tych które posiadają kostki lub karty jednak w mahjongu musisz mieć spore umiejętności aby wygrywać a te „ super moce” to nic innego jak podkreślenie tylko i wyłącznie szczęścia jakie dopisuje zawodniczkom.
„Gwoli ścisłości, wszystkie są drażniąco podobne. Jak się okaże, niemal wszystkie komuś obiecały, iż turniej wygrają, a z tejże wygranej czynią sobie niemal cel życia. Chyba nie ma tutaj postaci, która by choć raz nie powiedziała „na pewno wygram” tonem typowym dla postaci przewodnich….”
kolejna dziwna krytyka z rodzaju nie zrozumiałych dla mnie i w dodatku z
Jak się jedzie na turniej to przeważnie komuś się obiecało że się wygra itd. Itd. Itd.
„…a z ich oczu mają lecieć pioruny z taką częstotliwością, że nawet Zeus popadłby w kompleksy. Poziom umiejętności zawodniczek nie musi wcale sprawiać, iż wszyscy wkoło nich mają nagle kurczyć się i zalewać potem ze strachu…”
już na ten temat gdzieś pisałeś hmm i nie jest to chyba wada a raczej zaleta która jednak jakoś uatrakcyjnia oglądanie tego
„Wracając jeszcze na chwilę do bohaterek, muszę wspomnieć o mojej ulubienicy. Uczennica akademii Tsuruga, która sama siebie nazywa „Stealth Momo” (gdy pierwszy raz użyła wobec siebie tego określenia praktycznie spadłem z krzesła). Gdyby nie ona, pewnie nie umieściłbym przy recenzji wyróżnika „supermoce”. Wyobraźcie sobie bohaterkę, której obecności nikt nie zauważa. Jest, niemal dosłownie, niewidzialna….”
Ohoho na ten temat mógłbym się rozpisać ale wiem też po tym że recenzent nigdy nie grał w żadne gry karciane czy takie nawet jak mahjong z kilkoma przeciwnikami (nie chodzi mi o komputerowe)
Owa Momo jest jednym z rodzaju graczy a jest takich kilka. Momo swym wyglądem i zachowaniem przy stole stwarza pozory że jest nie groźna i inni po prostu ignorują ją to tak w skrucie opisana jej ta nadnaturalna zdolność.
„Co więc można powiedzieć w ramach podsumowania? Saki zwyczajnie nie polecam, nie widzę w tej serii niczego wartego uwagi. Podziękować mogę temu anime, iż dzięki niemu zainteresowałem się samym mahjongiem, który okazał się o wiele ciekawszy niż sama produkcja. Jednak wedle różnych rankingów Saki w sezonie, w którym była emitowana, osiągnęła sporą popularność. Cóż, widać nie jestem właściwą dla tej serii publiką.”
Podsumowanie fajne i ładne tylko po co one jak i tak normalnie człowiek już w 1/3 zniechęci się do anime?
Do jakiej grupy jest to anime skierowane ?
Recenzent wykazał się tutaj wyjątkową niekompetencją jak i ignorancja….
Gdybym nie grał w mahjonga i to anime nie trafiło w mój gust to by mi się nie chciało napisać tego komentarza
Re: Saki
Cóż rzec? Zmaratonowałem serię w dwa dni z wypiekami na twarzy, dopingując ulubione zawodniczki i wyczekując kolejnych zwrotów akcji. Bohaterki były po większości bardzo fajne, a także na tyle różnorodne i intrygujące, że każdyt chyba jakieś swoje ulubione może znaleźć. Sama rozgrywka była naprawdę wciągająca, choć moje doświadczenia z mahjonggiem były oczywiście żadne. Formuła zastosowania „shonenowych” efektów w spokojnej grze stołowej bardzo przypadła mi do gustu, po prostu lubię takie eksperymenty.
nie jest to seria idealna, ale przykuła mnie do ekranu postaciami i emocjami sportowymi. Jeśli pojawi się drugi sezon, na pewno go obejrzę.
Dzięki, dzięki, dzięki ci, Panie
Re: Dzięki, dzięki, dzięki ci, Panie
Re: Dzięki, dzięki, dzięki ci, Panie
Moderacja
komentarz typu tl;dr
Nie. Runda finałowa trwa 9 odcinków i składa się z 5 meczy (każdy z innym zestawem zawodniczek). 9/25 jest większą częścią według zupełnie obcych mi definicji. Być może to czepianie się słówek, ale bez precyzyjnych sformułowań trudniej zrozumieć zarzuty.
Na każdą parę rumieniącą się, trzymającą za ręce itp. przypadają 3 normalne dziewczyny. Poziom skłonności homoseksualnych przekracza normę, ale ogłaszanie stanu klęski narodowej byłoby przedwczesne.
A widzisz. Gdybyś oglądał uważnie Saki, wiedziałbyś, że w grach online nie da się strzelać piorunami z oczu ;P
To, że szczęście w danym momencie sprzyja bardziej jednemu graczowi, a pozostali potrafią to wyczuć za pomocą połączenia przesądności z wyostrzoną intuicją i ew. „odebrać” nadmiar szczęścia chytrym zagraniem, to całkiem powszechna koncepcja. Żeby wymienić tylko mahjongowe anime – dokładnie tak samo jest w Akagim, a nawet w opartym na oszukiwaniu Tetsuyi. Powiem więcej – zostało to uczynione dla zwiększenia widowiskowości przekładania kostek na planszy przeniesieniem uniwersalnej zasady z filmów sportowych – najpierw należy pokazać danego bohatera w sytuacji podbramkowej (boksera rzucić na deski, drużynę na boisku przytłoczyć straconymi golami itp.), żeby mógł z niej wyjść, pokonując własne ograniczenia albo stosując sprytną strategię.
Zasadniczo zamiast wymyślać abstrakcyjne motywacje typu „Muszę uratować moją głodującą wioskę” poprzestano na prostych i całkiem zrozumiałych, czyli „Koleżanki we mnie wierzą, więc dam z siebie wszystko” i „Moja senpai kończy szkołę (ostatnia szansa na mistrzostwo szkolne), więc dam z siebie wszystko”. Moim zdaniem to się sprawdza. Co do celu życia, to raz że gromienie pozbawionych motywacji przeciwniczek byłoby nieciekawe, a dwa że szkolne mistrzostwa są przepustką do profesjonalnego mahjonga (kilka razy to zostało wspomniane).
Co do Momo:
kliknij: ukryte
Właściwie to sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. Nie stawała się niewidzialna (bo było ją przecież widać na ekranach), tylko nikt nie zwracał na nią uwagi. Jakby nagle jedno krzesło stało puste, kłóciłoby się to z definicją niezwracania na siebie uwagi.
Żeby wyjaśnić tę sytuację wystarczy zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie, za co krytykujesz serię:
- za to, że większa część anime poświęcona jest danej dyscyplinie sportu
- retrospekcje wyjaśniające motywacje przeciwniczek (choć sam twierdzisz, że pozwoliły Ci im kibicować)
- sposób pokazania rozgrywki
O ile przy tym ostatnim nadmiar efektów specjalnych też mi przeszkadzał, to poza tym wszystko mieści się w ogólnie przyjętych ramach serii sportowych, turniejowych, czy jak je tam zwać. Krytykowanie za te elementy to trochę jak dziwienie się, że w magical girls dziewczęta transformują się za pomocą broszek.
Pozostałe dwie rzeczy, czyli:
- Supermoce
- wątki shoujo‑ai
To rzeczy, które albo się kupuje, albo nie. Nie będę wdawał się w demagogię, że to nie są wady jako takie. To już zależy od danego widza. Ty stwierdziłeś, że to idiotyzm, komuś innemu się spodoba. Jego i Twoje prawo.
Re: komentarz typu tl;dr
Odnośnie „jednego meczu” – nie liczyłem ile odcinków zajął. Starcza mi fakt, że wspominając serie pamiętam tylko mecz, przygotowania do niego i „afterparty”. To mi wystarcza do nazwania go główną treścią całości.
Odnośnie skłonności Japonek – fakt, że nie wszyscy byli sparowani jest dość oczywisty. Ale fakt, że nie było tam ani jednego związku hetero jest bardzo wymowny.
Odnośnie szczęścia – czy to rozwiązanie popularne, czy nie, zaprawdę, różnicy mi to nie robi. Wystarcza mi fakt, że nie podoba mi się to, abym tak napisał.
kliknij: ukryte Momo – to nie wyjaśnia dlaczego nie widać jej tytułów. No i samo założenie „nie zwracania uwagi”. Nie przekonuje mnie to, gdy mówimy o sporcie, gdzie naturalnym jest, że kolejno przenosimy spojrzenie na kolejne odrzucone tytuły, bo i konieczne nam to jest do gry. Od samych założeń motyw ten jest nie do obronienia.
W przyczyny popularność nie wnikam, jestem na rynku anime konsumentem i z takiego punktu widzenia piszę. Bawić się w analizy i ekspertyzy mogę w kwestiach zawodowych.
Kocham Saki!
kicz?
Z wad – w części pojedynków jednak przesadzono z efektami specjalnymi i wstawkami rodem z magical girls. Walki nie stają się od tego bardziej ekscytujące, a wręcz czasem nużą.
słaba recenzja
Jedno z najlepszych anime spod znaku „moe” tego sezonu można powiedzieć że w pewnym sensie zdominowało Saimoe, mimo że nie mialo przedstawicielki w wielkim finale.
Re: słaba recenzja
Re: słaba recenzja
Re: słaba recenzja
Re: słaba recenzja
Re: słaba recenzja
Re: słaba recenzja
Co więcej te teksty miały wyjątkowo niską wartość. Z opisu Magic Knight Rayerth nic bym nie zrozumiał, gdybym wcześniej nie oglądał serii, to samo tyczyło się Saber Marionette. Megami Paradise, zgodnie z recenzją OAV niemalże wybitne okazało się kiepską ekranizacją słabego hRPG… Wyliczać można by bez końca.
Dlatego też stoję na stanowisku, że recenzjom pisanym przez fanbojów należy powiedzieć stanowcze NIE!
A użycie słów typu „alogiczny” (zamiast po prostu „nielogiczny”) nie sprawia, że tekst staje się automatycznie mądrzejszy.
Co na przykład wnosi przypadek Momo do ogólnej oceny anime?
Jeśli chodzi o domniemane supermoce bohaterek, przyjęto taką konwencję, tak naprawdę w tym anime nie chodzi o mahjonga, mahjong nikogo nie obchodzi, mało kto zna skomplikowane zasady tej gry, zarówno w Japonii, jak i gdzie indziej (zupełnie tak samo, jak w naszej kulturze nie wszyscy potrafią grać w szachy). Tu nawet nie jest potrzebne żadne suspension of disbelief, Saki to anime, w którym nastoletnie dziewczynki w przeróżne sposoby masakrują na planszy swoje przeciwniczki. Normalnie taki duch czasów, ludzie lubią oglądać bohaterki mahou shoujo, niekoniecznie w klasycznym znaczeniu tego terminu.
Zwłaszcza, że gdy te bohaterki są grane przez najbardziej znane i lubiane seiyuu, ale zdaje się, że na ten aspekt w ogóle nie zwróciłeś uwagi.
Tak, bo anime należy odczytać w kluczu moe, a nie anime sportowego, bo to nie było anime sportowe.
Tak, pojęcie „moe” zawiera w sobie nastoletnie bohaterki, relacje między nimi, yuri i pojedynki w bardzo shounenowym stylu.
Jednak, nawet patrząc na Saki jak na anime sportowe, narracja nie odbiega zbytnio od innych serii tego typu, w których jeden duży event zajmuje gros serii, więc trudno uczynić z tego zarzut.
Anime ma wady i to całkiem sporo, ale w końcu piszę apologię, a nie tekst krytyczny, a w przeciwieństwie do tej „recenzji” Saki sure is fun.
Ale to na uboczu. Ważniejsza rzecz – co to jest gatunek moe? Nie łapie.
btw. yea, specjalne seiyuu zignorowałem – nawet oczekiwałem na uwagę na ten temat. Nie dały mi w czasie seansu powodu do wzmianki.
sas
– > czyli przyznajesz się, że napisales recenzje o gatunku anime, o którym nie masz zadnego pojecia :)
specjalne seiyuu zignorowałem <- nc ... .
Czy naprawde tak ciezko zrozumiec ze recenzja powinna byc pisana przez znawce tematu ,a nie przez laika jak pan Costly .
To tak jakby nagle Szpakowskiemu(zakładam ! ,że Szpakowski nigdy w życiu walki bokserskiej nie widzial na oczy) kazać komentować mecz bokserski . To sport i to sport ale co z tego skoro na boksie sie nie zna.
Re: sas
Wniosek: moe to określenie na fetyszystę jakiegoś typu postaci, lub na tąże postać. Ergo – nie jest to gatunek. Ergo – waść nie masz pojęcia o czym mówisz, mimo że wyrażasz sądy z pewnością siebie godną jakiegoś eksperta od japońskiej popkultury.
Re: sas
Jakbym był chamski i nie był taki leniwy to bym sam ja zeedytowal i wkleil link w moim poscie.
Meganekko nie znaczy glasses girl dosłownie. Jest to skrótowe połączenie dwóch słow Megane i Neko(?) oznaczające okulary i kota w wolnym tłumaczeniu to byłoby raczej kocica w okularach .
Ogólnie definicja ta ma pełno błędów jak zreszta większość rzeczy tworzonych przez w większości niedouczonych amerykanów.
[link]
Polska definicja jest o wiele lepsza chociaz tez nie idealna :)
Jeżeli w jakimś filmie występuje duzo postaci fantastycznych ten film jest filmem ............
Jeżeli w jakims filmie wystepuje duzo postaci które przezywaja roznego rodzaju dramaty ten film jes filmem .........
itd
Jeżeli w jakims anime wystepuje duzo bohaterek (bohaterow) moe to anime jest ... ?
jak widac troche jednak mam :(
Takim ekspertem to jest Xian, ja się dopiero uczę ;)
Re: sas
LOL
Wg. Twojej definicji choćby Nyan Koi podchodzi pod film przyrodniczy. Bo dużo kotów.
A teraz na poważnie – nie zna się pan, a obie Wikipedie mówią co innego. Oczywiście, nie zamierza pan uznawać innych zdań – co wyrażasz otwarcie, odrzucając definicje z Wikipedii, ponieważ… Tworzą ją ludzie. Zadziwiająca szczerość – reszta padołu może myśleć, że biały kolor jest biały, ale i tak „nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne“.
Co więcej, próbujesz maskować się kiepską wykładnią dot. gatunków filmów – która jest złożona z szeregów bzdur przetykanych idiotyzmami. Nie mówiąc już o oczywistych kretynizmach, jak definicja anime eksperymentalnego wg. Twego systemu (... bo na dzieciach eksperymentowali!), to muszę Ci uświadomić, że nie każda cecha postaci tworzy gatunek. Nie ma choćby anime różowowłosych – bo definicja tegoż epitetu wyklucza robienie z tego gatunku. Tak samo z moe, które jest zespołem cech postaci – ale gatunkiem nie jest
PS. I tak, wiem, że są portale o nieco innych poglądach. Np. Sankaku Complex zrobiło z Higashi no Eden „penis exposure anime”, jednakże znakomita większość społeczeństwa ma bardziej trzeźwe spojrzenie na gatunki filmowe. A moe do gatunków to już nikt nie zalicza.
Re: sas
Chodzi ci o horror (z łacinśkiego strach) ? Ta nazwa wziela się od postaci które sa antagonistami psychopatów.
:) miło słyszeć
niom
ktoś tu sam sobie chyba przeczy.
Jakbyś przeczytał uważnie mój komentarz to zauważyłbyś że już na samym poczatku udowodniłem ze w angielskiej sa
błedy.
Napisz na google moe gatunek i sie zdziwisz jak bardzo sie mylisz :) Ba nawet sama wikipedia przyznaje że jest taki gatunek .
Ps. Życzę sobie trochę grzeczniejszego tomu rozmowy zarówno w stosunku do mnie jak i do innych uzytownikow.
Ja was traktuje z szacunkiem ,moglibyscie sie odwdzieczyc tym samym, szczególnie z racji roli jaka pełnicie na tym forum.
Re: sas
Moe jest raczej wyróżnikiem, nie gatunkiem samym w sobie. Wg ANN jest klasyfikowany jako jeden z „themes” który występuje w anime – [link] – nie jest umieszczany w gatunkach. Na Anidb zwrot „moe” jest używany jako tag (czyli także wyróżnik) i zgodnie z ich definicją
Tyle ode mnie – i ja traktuję „moe” dokładnie wg tej definicji. Bo sorry, ale taka panienka może się pojawić nawet w filmie akcji czy horrorze, co nie czyni ich automatycznie (filmów) „moe”. Inna sprawa, że jak dla mnie to w tym momencie kompletnie zbija klimat…
Re: sas
Owszem jest również sporo stron w których jest wlaśnie umieszczany w gatunkach. Są też strony w których jest umieszczczany w genre ale na dole sa wypisane anime które zostały stworzone specjalnie po to by być moe jako anime tego gatunku.
Zmoderowano odnośnik do strony zawierające treści sprzeczne z prawem. Moderacja
Ja jedynie bronię swojego stanowiska że zaliczanie Saki do anime sportowego i ocenianie go jako anime sportowe jest w wypadku tej produkcji złe jako że Saki anime sportowe jest tylko na papierze i to nie jestem pewien .
Re: sas
Tak czy owak – gdybyś stwierdził, że siłą napędową Saki są moe, zapewne wszyscy by się zgodzili. Nam chodzi jednynie o to, że moe nie klasyfikujemy jako gatunek anime, a jako typ postaci.
Re: sas
Ja jednak wolę zaufać wieloletniemu doświadczeniu osób prowadzących wzmiankowane przez mnie serwisy, oraz znajomym znającym japoński. Dla mnie „moe” jest wyróżnikiem, nie gatunkiem. I tyle. A reszta świata niech sobie uważa jak chce :)
I jeszcze raz powtarzam odmoderatorsko – to NIE jest temat na komentarze. TO jest na dyskusję na forum.
A co do Saki jako anime sportowego – to dlaczego na tylu serwisach ma wyróżnik sport/tournamet?
Re: sas
Taaa. A ja ogólnie nie lubię, kiedy przychodzi mi korygować głupoty które wypisują niedouczeni Polacy, do tego zbyt leniwi by zajrzeć do słownika zanim popiszą się publicznie swoją niewiedzą.
[link][link][/link]
Ten wyżej daję, bo jest bezpośrednio linkowalny; prawdziwy, opracowywany w ramach projektu uniwersyteckiego słownik znajdziesz tu:
[link][link][/link]
Ale on do szukania wymaga umiejętności wpisania szukanego japońskiego słowa do formularza…
A wracając do twojej światłej analizy, to słowo składa się ze rdzenia 眼鏡 oznaczającego okulary, i przyrostka っ子 oznaczającego osobę, a dosłownie dziecko. Podobne złożenie 一人っ子 (hitorikko) oznacza zwyczajnie „jedynaka”, niezależnie od płci…
...
Nie wiem może jak regułkowo wygląda recenzja ale najczęściej na Tanuki mieliśmy pozytywne i negatywne argumenty przedstawiające anime. Które dawały obraz i pomagały zdecydować czy obejrzeć czy nie. Natomiast tu recenzent wyraził swoje negatywne zdanie i po prostu objechał anime mimo to wystawił „wysoką ocene” jak na brak pozytywnych odniesień do anime. Poza tym napisał że wielu osobom sie podobała ale już nie napisał dlaczego tylko zakończył temat. Czytając tą recenzje mam wrażenie jakbym czytał jeden z komentarzy i tu uważam powinna się znaleść.
Czy się jakieś dzieło podobało czy nie uważam że recenzja powinna być bardziej obiektywna i opisywana z większym dystansem. A swoje zdanie powinno być wyrażane na końcu krótko i w kilku zdaniach. Natomiast to jest według mnie objechanie anime przez zwykłego komentatora który wyraża swoje prywatne zdanie.
Pozdr. Apokalips.
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
A, jeszcze jedno – tak się akurat składa, że Costly na początku wcale nie był uprzedzony do tego anime. Ba!, w którejś rozmowie (jeszcze PRZED tym, jak zaczął oglądać tego animca) przyznał mi się, że bardzo chciałby tą serię zrecenzować. A z jakiego powodu? Otóż , spodobał mu się art przedstawiający główną bohaterkę. Jeśli siłą przewodnią tego anime mają być moe bohaterki… To jestem ciekaw, co było złego w jego postawie.
Tyle osobistego.
Teraz bardziej formalnie (acz proszę tego nie mylić z oficjalnym stanowiskiem redakcji): jak już podkreślił Teukros, a Avellana podkreśla ciągle: Tanuki.pl zajmuje się publikowaniem recenzji. Samemu portalowi wszystko jest jedno, jakie zdanie o produkcji ma recenzent. Generalnie unikamy publikowania krytyki pt. „bo to gatunek x” – niemniej, nie zajmujemy się ocenianiem poglądów recenzentów.
W tym przypadku zaś zwróciłbym uwagę na fakt, że zarzuty recenzenta dotyczyły choćby powtarzalności (choćby przykład obietnic o zwycięstwie) itd. – a to są czynniki tępione niezależnie od gatunku anime.
I (znów calkowicie osobiście) wydaje mi się, że własnie po to wprowadzilismy dziesięciostopniową skalę, żeby z niej korzystać. A używanie 1‑10 jest IMHO praktyczniejsze od 9‑10.
Oczywiście, o swoim stosunku do recenzji i ewentualnyh błędach merytorycznych się nie wypowiem, bo sam Saki nie znam.
Re: ...
Re: ...
Tak więc – zdaję sobie sprawę z istnienia produkcji nastawionych tylko na dostarczanie niewysublimowanej rozrywki… Ale wciąż nie widzę przyczyny, dla której owe dzieła miałyby być pozytywnie oceniane. W owych dziełach zwyczajnie nie ma żadnego elementu, który mógłby takie dzieło wybronić. (analogicznie do przykładu z życia wziętego – jeśli systematycznie olewasz wszystkie przedmioty, co skutkuje ocenami typu 1 lub 2, miłość do szkolnej koleżanki i argument „nie miałem się dobrze uczyć, a – mieć szczęście w miłości!” nie uratuje Ci średniej)
Jeśli wpadnie nam w rączki ecchi nieprzeciętne, które wyróżnia się czymś bardziej znaczącym, oczywiście może ono liczyć na ocenę wyższą (AFAIR Grisznak w recenzji Princess Lover przyznał się, że po pierwszych odcinkach tego anime gotów byłby wystawić ocenę z przedziału 9‑10). Samo „bo to produkcja rozrywkowa była” niestety nie kwalifikuje do wysokich ocen – jest pełno produkcji rozrywkowych z nieco lepszą fabułą (a zazwyczaj i lepiej wyglądających).
Oczywiście, posta tego pisałem osobiście i odzwierciedla ono jedynie moje opinie. Samo Tanuki.pl nie narzuca recenzentom poglądów na dzieła recenzowane, więc zarzucanie mu „chronicznej niechęć do tego typu produkcji” cokolwiek mija się z celem. My możemy tylko ubolewać, że tak mało amatorów animek tego typu zechciało podzielić się swoimi wrażeniami w recenzjach.
Na tym kończę swój udział w dyskusji – nawet z Twoich postów wynika, że przedstawiałeś swe poglądy przynajmniej kilkukrotnie, więc zapewne i z moimi się zetknąłeś. Ponieważ zaś obaj mamy nikłą szansę na znalezienie jakiejkolwiek nici porozumienia, przygotowanie do flejma w komentarzach uważam za zbyteczne.
PS. Jak można było zauważyć, odniosłem się jedynie do zarzutów w zakresie dyskryminacji ecchi. Nie zauważyłem bowiem, żeby jakiś tytuł za samą obecność loli dyskryminowano – choćby Tears to Tiara wcale nie dostało batów za loli elfią pokojówkę. Problemy pojawiają się dopiero z fanserwisem loli, aczkolwiek to jest już sprawa cokolwiek poważniejsza.
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Opis fabuły(u ciebie tylko to występuje i to na dodatek w kiepskim wykonaniu) – Gdzie jest zawarte krótki opis, informacje typu czy są dłużyzny, co może zaciekawić w seri. Daje to obraz seri
Grafika – i tu też opis. Jakie postacie, tło, czy może wyrózniajace pejzaże. i ogólne podsumowanie czy zła dobra, nie przeszkadzjąca.
Muzyka – i tu podobnie opis openingu endingu i muzyki lecącej w tle. Czy warto zwrócić na jakieś utwory uwage czy lepiej zatkać uszy
I tu DOPIERO pod koniec recenzent wyraża swoje krótkie zdanie o seri i informuje komu by ją polecił a komu nie i do jakich seria jest podobna.
A u ciebie mamy: opis fabuły, pojazd po seri, opis fabuły, pojazd po seri, opis fabuły, pojazd po seri.
Co drugie słowo to to że cos ci się nie podobało Aha i bym zapomniał o twojej krótkiej historyjce o tym jakież to przeżycia miałeś w przerwach w oglądaniu…
Czy teraz rozumiesz o co nam chodzi.. nie mówiąc o tym że ktoś napisał że twoja recenzja to jeden wielki spoiler…
No zastanów czy nie czujesz że coś nie tak jest z twoja „recenzją” nawet porównaj sobie do innych. Oni nie jeżdżą po seri nawet jak im się nie podobała…
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Należałoby też unikać takich słów ze względu na czytelnika, który być może danej serii nie widział. Uniemożliwia mu się bowiem w ten sposób obejrzenie czegoś, co być może by do niego trafiło, gdyby odpowiednio napisana recenzja zachęciła go do spróbowania. No ale gdy jeden z drugim przeczyta, że „seria jest do bani”, to automatycznie przyjmuje to jako własny punkt widzenia. Co innego gdyby było napisane przykładowo „seria mi się nie podobała, ale miłośników xxx i yyy zainteresuje”. Moim zdaniem o to chodzi w recenzji – żeby oddać swoje wrażenia, owszem, ale także i o to żeby zachęcić czytelnika do spróbowania samemu. Albowiem jak to już napisałem powyżej, złych serii nie ma – wszystko zależy od konkretnego człowieka i jego preferencji. Są tylko źli recenzenci, którym się wydaje że mają licencję na prawdę, chociaż leży ona daleko od nich. I dopóki nie zmienią sposobu myślenia, to nigdy się do niej nawet nie zbliżą. Będą za to ciągle łojeni za kolejną niesłusznie pojechaną serię. Rzekłem.
Re: ...
Owszem, sam często używam konstrukcji typu „moim zdaniem” bądź „w mojej ocenie seria jest taka a taka, lecz podejrzewam, że temu a temu się ona spodoba” – stosuję, chociaż wiem, że wcale nie muszę tego wiedzieć. Co więcej, w niektórych sytuacjach nawet nie powinienem mieć prawa tak pisać. Dlaczego? Recenzja to dzieło subiektywne, więc pisząc je, bazuję tylko i wyłącznie na własnych doświadczeniach percepcyjnych, własnych heurystykach i innej oszczędności poznawczej. Jeżeli czegoś nie zauważę, bądź popełnię nadinterpretację, to to właśnie wpływa na moją ocenę. Jasne, są osoby, którym wystarczy tylko dobry humor… No ale właśnie, kolejną subiektywną sprawą jest humor. Bo nieprawda, że jak tylko pojawi się humor ecchi, to automatycznie wszyscy miłośnicy ecchi ów serię polubią. Tak naprawdę to wszystkie te zwroty, które masz na myśli, to jedynie słowne dodatki, ponieważ jeżeli tekst ma być subiektywny, to wiadomo, że osoba nie pisze nic ogólnie. A że jeździ… Niestety, przyznaję, że negatywną recenzję pisze się łatwiej, co więcej – trudno jest wymagać, by osoba, którą coś konkretnego niezwykle raziło (jak na przykład uprzedzenia, do których też ma prawo), miała serię z jakichś powodów szczególnie chwalić, co automatycznie miałoby do jej oglądania zachęcić, kiedy ona zachęcać nie chce. Bo nie, nie jesteśmy żadną wyrocznią, lecz dopóki ktoś chce wyrazić swoje własne (mniej lub bardziej konstruktywne) zdanie, nie naruszając przy tym regulaminu pisania recenzji, to to zrobi i nawet redakcji tanuka nic do tego, która wbrew ogólnemu podejrzeniu, jednością nie jest. Następnie – te zwroty, o których pisałem, nie są żadnymi słowami‑kluczami. Zauważyłem już nie jeden raz, że to czy się pisze ogólnie, czy w pierwszej osobie l.p., to i tak dla większej grupy liczy się po prostu ocena i ich własny sposób, na zredukowanie dysonansu, który się pojawia. Bo jak to? – mi się tak podobało, a tu ocena 1 lub 2. Trudno, Tobie może się podobało, recenzentowi nie… Za to oceny innych (teraz tez użytkowników)pokazują, jak szerzej tytuł jest oceniany.
Dlatego Twoja walka, chociaż widzę, że nie przez wszystkich też prawidłowo interpretowana, zdaje się walką z wiatrakami. Bo dopóki tylko i wyłącznie recenzenci decydują, co w swoim tekście przekażą, nie zmieni się nic.
Re: ...
Re: ...
Powiem szczerze: nie wiem, jak reszta redakcji, ale ja nie mam potrzeby serca, żeby za darmo i całkiem bez motywów kłamać. Co więcej: nie robiłbym tego nawet za pieniądze. Jeśli więc uważam, że jakieś anime jest do kitu, to o tym całkowicie szczerze powiem. Nie zacznę więc wciskać ludziom bzdur tylko dlatego, żeby zrobić Ci przyjemność.
Powtórzę siebie. Pamiętam, jak w Kawaii niektórzy redaktorzy recenzowali niektóre serie. Podchodzili do nich właśnie z tym założeniem, potrafili znaleźć we wszystkim zalety więc wychwalali pod niebiosa biusty bohaterek i ich kształty, niewiele tylko brakowało, żeby zaczęli wyliczać, na widok których oddali się grzechowi Onana… Aż wstyd człowiekowi było czytać takie teksty.
Co więcej te recenzje miały wyjątkowo niską wartość. Z opisu Magic Knight Rayerth nic bym nie zrozumiał, gdybym wcześniej nie oglądał serii, to samo tyczyło się Saber Marionette. Megami Paradise, zgodnie z recenzją OAV niemalże wybitne okazało się kiepską ekranizacją słabego hRPG… Wyliczać można by bez końca…
Dlatego też takiemu podejściu mówimy stanowcze „Nie”!
PS. Nie uważam, żeby Kawaii było złą gazetą. Przeciwnie, w jego zespole znajdowało się wielu świetnych autorów jak np. Ina The Blue czy Krasnoludka. Niestety jeden czy dwóch nie było świetnymi autorami.
Re: ...
Narzędzia i owszem – są. Tylko kto ma czas siedzieć i klepać recenzję alternatywną do każdego tekstu który się pojawia? I nie przesadzam mówiąc „każdego”, gdyż ostatnio nie zgadzam się prawie ze wszystkim co tutaj wypisujecie. Takie szczęście że teraz jest możliwość skomentowania recenzji, z której to z dziką rozkoszą mam zamiar korzystać często i gęsto.
Anime do kitu nie ma. Dopóki komuś się spodoba, to nie jest do kitu. Ono jest do kitu w twojej głowie, tylko i wyłącznie, ale nie masz żadnego prawa uważać tej swojej opinii za podstawę i odnośnik do czegokolwiek. A mówiąc tak tylko niepotrzebnie urażasz gusta osoby której się podobało. I tego akurat będę bronił do upadłego. Może trochę wzajemnego szacunku dla nas samych i naszych upodobań?
Odniosę się także do fragmentu o recenzjach z Kawaii, gdyż tak się akurat składa, iż wszystkie tutaj wymienione są mojego autorstwa. Niedawno sam je czytałem i też łapałem się za głowę. Owszem, wstyd – ogólny fanboizm do wszystkiego co japońskie wypływał mi wtedy uszami, zalewając klawiaturę na której stukałem. Ale jak się ma te naście lat, to czasem człowiekowi brakuje zdrowego dystansu do pewnych spraw. Dużo by tu pisać i tłumaczyć, nie miejsce i pora na to. Od tamtej pory minęło jednak ładnych parę latek i moje podejście do mangi i anime trochę się zmieniło. Teraz już potrafiłbym napisać dobrą, nie bałwochwalczą recenzję nawet tytułu który bardzo mi się spodobał. A co do Megami Paradise… Widzisz, mnie naprawdę podoba się ta seria, zaspokaja większość moich fetyszystycznych potrzeb. Nie ma prawa mi się podobać? Może przesadziłem z zachwytami pod jej adresem, ale nie miałem prawa opisać jej pozytywnie? Na tej samej zasadzie wy macie prawo opisać cokolwiek negatywnie. I ja też mogę stwierdzić, że taka „zła” recenzja z wielu powodów (np. recenzencki brak obycia w gatunku z którego pochodzi recenzowana seria) ma dla mnie niską wartość, gdyż kompletnie się z nią nie zgadzam.
Ale do czego zmierzam… Patrząc z perspektywy czasu nie dziwię się ludziom, którzy zarzucali Kawaii brak zdrowego podejścia do tematu. Ale patrząc na sporą część recenzji na Tanuki odnoszę wrażenie, iż tutaj przesadza się w drugą stronę. Teraz modne jest pokazać swój dystans, zjechać coś zamiast postarać się znaleźć w tym dobre strony. Rozumiem że recenzja negatywna automatycznie podnosi swoją wartość ze względu na bycie negatywną? No tak, przecież gromi taki przykładowy fanserwis – wszak ludzie dojrzali takich pierdół nie oglądają. Oni rozsmakowują się wyłącznie w ciężkich, ambitnych produkcjach, kompletnie negując swoją potrzebę prostej rozrywki – to zostawiają dla tych niedojrzałych, niech tam sobie pospólstwo ogląda jakieś loli w kusych spódniczkach hasające stadami po ekranie. Przeraża mnie fakt, że to pomalutku staje się wręcz trendem tutaj panującym. Że jednak tak nie jest i tanukowym recenzentom pozostała jednak choć niezbędna odrobina obiektywizmu przekona mnie tylko pozytywna recenzja mało ambitnej, fanserwisowej seryjki.
Re: ...
Odnośnie twojego wpisu:
1) Masz absolutnie takie samo prawo do wypowiedzi, jak ja. Nikt nie zabrania ci pisać na tej stronie lub na dowolnej innej. Jeśli ci się nie podoba pisanie tutaj, to załóż własny serwis albo bloga (polecam Worpress). Jeśli nie zamierzasz z tego prawa korzystać, uważasz, że masz na to za mało czasu lub nie potrafisz go sobie zorganizować to… No cóż, to twój problem. Nie jestem twoim copywriterem i nie będę pisał tekstów za ciebie.
2) To, co proponujesz to nie recenzje, tylko notki marketingowe. Czytając cię mam wrażenie, jakbym właśnie zgłębiał jakiś kurs w typie „jak zarabiać na Programach Partnerskich”. Takie manewry nie służą niczemu, prócz robienia ludziom wody z mózgu. Być może w wypadku serwisów komercyjnych mają one sens i są uzasadnione, pozwalają komuś wykarmić rodzinę, psa lub neopeta, jednak ja osobiście uważam robienie ludziom wody z mózgu celem zarobienia na nich tych 5 złotych za głęboko krępujący. Nie będę też tego robił za darmo. Nie bawi mnie bezinteresowne wkręcanie ludzi.
3) Jak już mówiłem: nie będę też kłamał ws. moich odczuć także dlatego, żeby zrobić przyjemność fanbojom tego, czy innego gatunku. Mam nadzieję też, że żaden inny recenzent tego robić nie będzie. Ogólnie kłamstwem się brzydzę.
Re: ...
Czytając Twoje komentarze nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Ty naprawdę uważasz, że „kultura jest jedna”, a poszczególne dzieła wartościować może każdy, przy czym wszystkie oceny są względem siebie równe. Innymi słowy – że o tym, czy dzieło jest majstersztykiem czy też bublem, decyduje każdy z osobna, wedle upodobań. Raz, że kompletnie nie zdajesz sobie sprawy z mechanizmów „kariery dzieła”, a dwa – jak dla mnie, Twoje teorie świetnie nadają się do uspokajania sumienia tych, którzy wstydzą się, że podobają im się buble. (W tej kategorii mieszczą się także pomysły, aby dany tytuł oceniać podług „swojego gatunku”, przez co buble miałyby szansę na najwyższą notę – pośród jeszcze większych bubli).
Re: ...
I na koniec, bo widzę że dalsza dyskusja nie ma raczej większego sensu, ponieważ nikt nikogo nie przekona, dwa zdania podsumowania. Chcecie/chcą jeździć po seriach – proszę bardzo. Ale teraz, dzięki możliwości skomentowania samej recenzji, będzie trzeba cierpieć moje wypowiedzi pod każdą tekstem o „bublu” z którym się nie zgodzę.
Re: ...
W zasadzie zgadzam się z tym poglądem. Co prawda ja widziałem tę kwestię wertykalnie (kultura podzielona na różne poziomy, z których korzystają różne grupy) nie horyzontalnie (kultura podzielona na różne obszary, konsumowane przez różnych odbiorców). To jak z martwą zebrą – trochę zjadają lwy, ale trochę też hieny, trochę robaki, a resztę toczą roztocza. Trochę niesprawiedliwie i wstecznie byłoby dowodzić wyższości lwów nad robakami.
Re: ...
Wbrew temu, co piszesz, nawet Przyroda wartościuje – ostatecznie „lepszy” okazuje się ten gatunek, który przeżywa, a „gorszy” ten, który ginie.
Czy „Imię róży” jest lepsze od, dajmy na to, „Zmierzchu” tylko dlatego, że np. mnie się bardziej podoba?
A czemu jest skala ocen? Czy wyraża tylko subiektywną opinię? Może w pojedynczych przypadkach, ale gdy takie „La Maison en Petits Cubes” dostaje od redakcji same 10 to czy świadczy to tylko o tym, że akurat mają ci oceniający podobne zdanie na jego temat?
Być może żyję w złudnym przeświadczeniu, że dzieła wybitne od bubli wyróżnia coś więcej niż tylko gust pojedynczego człowieka (nawet jeśli czasem i bubel mi się spodoba), aczkolwiek chyba nie tylko ja.
Re: ...
Re: ...
Z jednej strony masz gdzieś zdanie ogółu, prezentując egocentryczną postawę względem kultury, a z drugiej chcesz, by inni uwzględniali cudze „gusty”. To chyba nie tak powinno działać. W tym miejscu to wszystko zaczyna zahaczać o hipokryzję.
Bo widzisz, możesz pisać dziesiątki komentarzy – nie sądzę, by to komuś przeszkadzało. Natomiast problem w tym, że – trochę sprzeniewierzając się własnym ideom – próbujesz wymusić na innych swoje zdanie.
Re: ...
Zaś co do poziomów wertykalnych – osobiście nie widziałbym żadnej ujmy w sięgnięciu z najwyższego poziomu po rozrywkę pochodzącą z najniższego. No ale to ja – tutejsi recenzenci widać myślą inaczej.
Re: ...
Przecież nie mylcie wolności słowa której nikt nie neguje, zabrania z subiektywny opisem recnzji dającym obraz jakiegoś dzieła i pod koniec GRZECZNIE wyrażającym (a nie nażucającym jak u Costlego) się zdaniem.
Wolność słowa to jedno, jeden odzielny temat a pisane recenzji to już zu[pełnie co innego. Przypomnijcie sobie jak w książkach (ja czytam niestety tylko Stephena Kinga) są ztyłu bądź na samym początku opisy o czym jest książka.
Daje nam obraz o czym jest. Do tego powinien być napisany opis jakości książki porównywany do innych krótkie zdanie na końcu i to wtedy staje sie recenzją.
Ale nie niszczcie idei recenzji. Dla mnie są one dla ludzi. Żeby obrazować dane dzieło. Nie ma być wyrażeniem czyjegoś zdania bo np. na tanuki.pl są od tego komentarze(wolność słowa które każdy nmoże wyrazić). A recenzja ma nam zobrazować o czym jest dzieło, czy akurat mnie zaciekawi, i czego moge się w nim sodziewać albo np. w przypadku Anime na któr poświęcono duzo kasy i zrobiono ładne pejzaże na co zwrócić warto uwage.
Re: ...
Re: ...
Deal?
Re: ...
Ponieważ troche nie fajne jest wybieranie sobie jednego zdania z mojej wypowiedzi i czepiania się. Mimo tego że sens mojej wypowiedzi odnosił się do czego innego a to był tylko obrazujący przykład. Dla osób takich jak ty które nie wiedzą co to jest opis i recenzja.
No cóz a twoje ostatnie zdanie pokazuje tylko że do pisania receznji się nie nadajesz, ponieważ wydaje mi się że recenzja jest dla dość szerokiej liczby osób a nie dla ciebie. A ty to traktujesz jako zwykły komentarz. Ale teraz przynajmniej wiem jak je traktowac i na kogo uważać.
I powiem tak za każdym razem jak mówisz że będziesz ignorował, czy że będziesz robił po swojemu i że będziesz wyrażał swoje zdanie to pokazuje że się do tego nie nadajesz, ponieważ recenzja jak ktoś podkreślił ma być oceną i jest Omówieniem. A wyrażenie zdania to komentarz. Proste i logiczne. Więc nie oszukuj się że piszesz recenzje.
Re: ...
Nadaje się czy się nie nadaje – jego sprawa. Recenzje piszą wolontariusze, jeżeli te są niskiej jakości pod względem merytorycznym, istnieje możliwość umieszczenia recenzji alternatywnej, proste.
Nie tylko – wyrażanie zdania to właśnie ocena (omówienie mające charakter wartościujący), pod kątem własnych doświadczeń i posiadanej wiedzy (bynajmniej nie chodzi w recenzji o ocenę w postaci ilości gwiazdek – to tylko dodatek).
Re: ...
A jeśli chodzi o recenzje alternatywną to poza tą opcją jest jeszcze taka z której tu wszyscy korzystamy.
Staramy sie pokazać że ktoś popełnia jakieś błędy ale że jest to osoba która tego nie zrozumie staramy sie odwieść ją od pisania recenzji bo jak ktoś czegoś nie umie to nie ch się do tego nie zabiera.
A poza tym to co napisałeś to bzdura.
Wyrażanie zdania a wystawienie oceny to dwie różne rzeczy.
I nie myl co podkreśliłem wyżej wyrażania zdania(komentarzy) z recenzją czy oceną. To są trzy odrębne całkowicie rzeczy. Wejdź sobie na wikipedie badź poszukaj w ksiażkach a się tego dowiesz co czym jest.
Re: ...
Costly'ego ostatnio uszczelnialiśmy, więc raczej nie cierpi na żaden wariant nieszczelności.
Dobra, nie mogłem się powstrzymać. Teraz na poważnie.
1)Definicja recenzji.
Czyli – jak najbardziej służy wyrażaniu własnej opinii (czym też jest wartościowanie). I to właśnie jest ocena (którą spychasz do roli komentarza).
2) Dyskusje nad obiektywizmem są niejako nemezis – powracają cyklicznie co kilka tygodni‑miesięcy. Nie odkryłeś Ameryki. Wszystkie konstruktywne argumenty, które zostały tu przytoczone, słyszeliśmy już wcześniej. Wciąż jednak jesteśmy zdania, że portalem z omówieniami rzeczy jest Wikipedia – i nie ma sensu robić jej konkurencji, bowiem byłoby to porywanie się z motyką na Słońce. Tak więc polecam Ci niepodzielną królową „recenzji” Twego wzorca.
3)
A skąd mamy wiedzieć, jaką jakość prezentuje dany animiec? Skąd mamy to wiedzieć BEZ uciekania się do opinii autora? Z okładek angielskiego wydania DVD?
A kogóż obchodzi, ile milionów władowano w paskudną animację w X? A poza tym – skąd niby mamy wiedzieć, że pejzaże są ładne? Bo chyba nie możemy (o zgrozo!) sięgnąć do opinii recenzenta?!
4)
Masz pan więc niespójne poglądy, skoro pozwalasz sobie pan na zdanie sprzeczne z własnymi poglądami.
Dlaczegóż więc pan myślisz, że Tanuki jest portalem z opisami?
Nie, Costly z pewnością nie traktuje Twych komentarzy jako zwykłe komentarze.
Re: ...
Wycinasz sobie moje zdania i interpretujesz je jak sobie chcesz… mimo tego że sens był inny.
Patrząc na twoją wypowiedź zrozumiałem co to znaczy umieć czytać i umieć czytac… ty nie umiesz… u cibie to jest jak z bezmyślyn gapieniem sie w monitor.
A tak żeby pokazać że moje słowa nie są rzucane na wiatr:
Ja nie mówiłem o opiniach Tanuki. Tylko pisałem że on nie wie co to jest.
Powiem tak poziom twojej wypowiedzi określe w ten sposób bo dalsze wypisawanie nie ma raczej sensu bo i tak pewnie tego nie zrozumiesz i nie nadrobi to kilku ładnych lat podstawówki.
Twoja interpretacja tekstu – O zgrozo!!
Re: ...
Aż zajrzałem w twoje recenzje które pisałeś. Zacząłem się smiać że masz (patrząc na twoje odpoiedzi) 18 lat.. ale mnie pozytywnie zaskoczyłeś co prawda, tak dośc ogólnie przeczytałem, ale recenzje piszesz ładnie, sympatycznie i mimo wszystko czujesz że piszesz do dużej „publczności”. Czuć tez że obiektywnie.
Więc tą wypowieź nie wiem już w sumie jak mam traktować czy to jest tak jak napisałem wyżej czy to była czysta złośliwość z twojej strony?
Re: ...
Cóż, pozostaje mi tylko pogratulować żołądka. Ja po przekąsce z wołowiny (będę szczery, wyżej w zasadzie nie sięgam) robię się tak wybredny, że nawet wieprzowina mniej mi smakuje. A już na pewno nie ruszyłbym psiej kupy.
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Re: ...
Nie mam żadnego systemu „przełożenia opisu na ocenę”. Wszelakie pomysły tego typu, jak ten z podliczaniem ilości wymienionych wad i zalet, uważam za zbędne i niczym nie usprawiedliwione ograniczanie siebie, a wręcz zmuszanie do naginania oceny odpowiadającej mojemu realnemu odczuciu względem technikaliów. Czasami jedna zaleta może zrekompensować dziesiątki wad, jak i w drugą stronę. Nie zamierzam myśleć o tym w żadnym systemie tego typu, bo i to nie ma przełożenia na praktykę.
Spodziewałem się podobnych reakcji względem recenzji, swoją drogą. Właśnie dlatego, że oglądając oceny innych często widziałem pozytywne. Ale ja piszę stricte o swoim zdaniu. Oceny innych mnie nie interesują, fakt, że o tym wspomniałem w samej recenzji był już z mojej strony pewnym ukłonem.
Pisać zamierzam dalej po swojemu – szybciej mi kaktus zakwitnie na łapie niż zacznę wychwalać czy doszukiwać się na siłę zalet w czymś, co mi się nie podobało. I uwagi w rodzaju „skoro się nie podobało, to po co oglądałeś? Zamilcz” zamierzam także ignorować – bo zarówno zdanie osoby, która tytuł polubiła i tej, która tego nie doświadczyła jest wartościowe. W obu wypadkach. Odzwierciedlam zawsze jakiś rodzaj publiczności. Jedyne czego żałuje, to fakt, że nie wiedziałem jakiej grupie to anime polecić. Od której strony bym na nie nie patrzył, to było słabe. Czy szukałbym shoujo‑ai, czy moe, czy sportu, czy czegokolwiek innego, to z miejsca mam w głowię ogrom pozycji przy których Saki jest ino nudne.
Re: ...
Alleluja.
A co samej Saki – widzisz, według mnie pod względem moe było wystarczająco dobre.
Re: ...
Re: ...
Proponowałbym to przenieść na forum w ogóle – w plątaninie odpowiedzi pod różne komentarze, odpowiedzi pod odpowiedzi etc już dawno się zgubiłem.
Re: ...