x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Znakomita seria, wciągająca, dająca do myślenia i oryginalna… ...ale od 7 odcinka wzwyż. Do pierwszych odcinków mam uczucia cokolwiek mieszane – pierwsza historia, fabularnie nie odstająca zanadto od pozostałych, zdecydowanie traci na wykonaniu. Akcja jest rwana, a następujące po sobie sceny przywodzą na myśl konspekt znacznie bardziej rozbudowanej serii, trzynasto- lub wręcz dwudziestosześcioodcinkowej (materiału starczyłoby z nawiązką). Mimo intelektualnego zaciekawienia, nie sposób wczuć się w klimat, tak że te pierwsze cztery odcinki są raczej nużące. Druga historia, mimo arcyciekawego konceptu zaburzenia percepcji (bohater ludzi postrzega jako bezkształtne twory, roboty zaś – jako ludzi i zwierzęta), nie wykorzystuje pełni potencjału tkwiącego w pomyśle – może to tylko moje wrażenie, jednak w drugim odcinku cała historia zaczyna się „sypać”, a zamiast rozważań o postrzeganiu, zmienia się w już nie tak wciągającą opowieść o kliknij: ukryte zemście i uczuciu robota (tu może powinnam zaznaczyć, że jestem uczulona na nachalną ekologię i uczłowieczanie maszyn na siłę, tak że to moje kręceniem nosem na te dwa epizody może być wybitnie subiektywne).
A teraz przechodząc do chwalenia – siódmy odcinek, historia o winie i odkupieniu, zachwyciła mnie tak pomysłem ( kliknij: ukryte odwrócenie się koła czasu i przyjęcie cierpienia, które samemu się zadało – bardzo buddyjskie, ale jak już słusznie zauważył recenzent, nieobce też chrześcijaństwu), jak i wykonaniem – akcja wreszcie jest płynna i choć mijają lata, nie ma się wrażenia dyskomfortu, jakby większa część filmu została wycięta, a z reszty montażysta posklejał co się da, byle tylko widz zrozumiał przebieg wydarzeń. Ta w sumie bardzo kameralna historia jest najlepszym odcinkiem serii, i gdyby występowała samodzielnie, spokojnie oceniłabym ją na 9/10.
Przedostatnia opowieść to właściwie rzecz biorąc wciągający, b. sprawnie zrealizowany i zdecydowanie niegłupi film fantasy (aczkolwiek w realiach historycznych) – mnie przywodził na myśl Księżniczkę Mononoke (jedno z najlepszych anime, jakie zdarzyło mi się widzieć), głownie przez motyw walki „starego” z „nowym”, „natury” z „wolą człowieka”, gdzie obie strony mają swoje własne racje (plus za nieco cyniczną, lecz realistyczną końcówkę – konkretnie mam tu na myśli kliknij: ukryte decyzję nowego cesarza, by jednak postawić na buddyzm).
Do ostatniej historii znów mam mieszane odczucia – pierwszy odcinek jest bardzo dobry o tyle, o ile ukazuje całą pustkę nieśmiertelności, gdy kliknij: ukryte jest się jedynym pozostałym przy życiu Z drugiej jednak strony, zakończenie nie do końca do mnie trafiło – bo czy właściwie rzecz biorąc, Feniks nie wychodzi tutaj nieomal na sadystę? kliknij: ukryte Czekać 6 miliardów (?) lat, by któregoś dnia jak gdyby nigdy nic stwierdzić, że cały czas było się obok, tylko w niedostrzegalnej postaci? Nie mówiąc już o tym, że spodziewałabym się raczej szaleństwa bohatera, po tym, gdy zahibernowana kobieta okazała się martwa. Zdecydowanie wolałabym, gdyby jednak przeżyła (nawet będąc staruszką) – w każdym razie, coś mi w tym wszystkim nie grało, on zdecydowanie za dużo niepowodzeń zniósł, by pozostać jeszcze przy zdrowych zmysłach.
Podsumowując, seria jest zdecydowanie warta obejrzenia, jednak, jeśli początek nie podejdzie, radziłabym przerzucić się od razu do 7 odcinka, potem zaś ewentualnie cofnąć z powrotem do pierwszych historii.
Ode mnie 8/10, przy czym jest to ocena raczej za drugą połowę.
...ale od 7 odcinka wzwyż. Do pierwszych odcinków mam uczucia cokolwiek mieszane – pierwsza historia, fabularnie nie odstająca zanadto od pozostałych, zdecydowanie traci na wykonaniu. Akcja jest rwana, a następujące po sobie sceny przywodzą na myśl konspekt znacznie bardziej rozbudowanej serii, trzynasto- lub wręcz dwudziestosześcioodcinkowej (materiału starczyłoby z nawiązką). Mimo intelektualnego zaciekawienia, nie sposób wczuć się w klimat, tak że te pierwsze cztery odcinki są raczej nużące.
Druga historia, mimo arcyciekawego konceptu zaburzenia percepcji (bohater ludzi postrzega jako bezkształtne twory, roboty zaś – jako ludzi i zwierzęta), nie wykorzystuje pełni potencjału tkwiącego w pomyśle – może to tylko moje wrażenie, jednak w drugim odcinku cała historia zaczyna się „sypać”, a zamiast rozważań o postrzeganiu, zmienia się w już nie tak wciągającą opowieść o kliknij: ukryte zemście i uczuciu robota (tu może powinnam zaznaczyć, że jestem uczulona na nachalną ekologię i uczłowieczanie maszyn na siłę, tak że to moje kręceniem nosem na te dwa epizody może być wybitnie subiektywne).
A teraz przechodząc do chwalenia – siódmy odcinek, historia o winie i odkupieniu, zachwyciła mnie tak pomysłem ( kliknij: ukryte odwrócenie się koła czasu i przyjęcie cierpienia, które samemu się zadało – bardzo buddyjskie, ale jak już słusznie zauważył recenzent, nieobce też chrześcijaństwu), jak i wykonaniem – akcja wreszcie jest płynna i choć mijają lata, nie ma się wrażenia dyskomfortu, jakby większa część filmu została wycięta, a z reszty montażysta posklejał co się da, byle tylko widz zrozumiał przebieg wydarzeń. Ta w sumie bardzo kameralna historia jest najlepszym odcinkiem serii, i gdyby występowała samodzielnie, spokojnie oceniłabym ją na 9/10.
Przedostatnia opowieść to właściwie rzecz biorąc wciągający, b. sprawnie zrealizowany i zdecydowanie niegłupi film fantasy (aczkolwiek w realiach historycznych) – mnie przywodził na myśl Księżniczkę Mononoke (jedno z najlepszych anime, jakie zdarzyło mi się widzieć), głownie przez motyw walki „starego” z „nowym”, „natury” z „wolą człowieka”, gdzie obie strony mają swoje własne racje (plus za nieco cyniczną, lecz realistyczną końcówkę – konkretnie mam tu na myśli kliknij: ukryte decyzję nowego cesarza, by jednak postawić na buddyzm).
Do ostatniej historii znów mam mieszane odczucia – pierwszy odcinek jest bardzo dobry o tyle, o ile ukazuje całą pustkę nieśmiertelności, gdy kliknij: ukryte jest się jedynym pozostałym przy życiu Z drugiej jednak strony, zakończenie nie do końca do mnie trafiło – bo czy właściwie rzecz biorąc, Feniks nie wychodzi tutaj nieomal na sadystę? kliknij: ukryte Czekać 6 miliardów (?) lat, by któregoś dnia jak gdyby nigdy nic stwierdzić, że cały czas było się obok, tylko w niedostrzegalnej postaci? Nie mówiąc już o tym, że spodziewałabym się raczej szaleństwa bohatera, po tym, gdy zahibernowana kobieta okazała się martwa. Zdecydowanie wolałabym, gdyby jednak przeżyła (nawet będąc staruszką) – w każdym razie, coś mi w tym wszystkim nie grało, on zdecydowanie za dużo niepowodzeń zniósł, by pozostać jeszcze przy zdrowych zmysłach.
Podsumowując, seria jest zdecydowanie warta obejrzenia, jednak, jeśli początek nie podejdzie, radziłabym przerzucić się od razu do 7 odcinka, potem zaś ewentualnie cofnąć z powrotem do pierwszych historii.
Ode mnie 8/10, przy czym jest to ocena raczej za drugą połowę.