Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,86

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 248
Średnia: 7,1
σ=1,78

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Diablo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Denpa Teki na Kanojo

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 2×42 min
Tytuły alternatywne:
  • Electromagnetic Girlfriend
  • 電波的な彼女
Postaci: Przestępcy, Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Król buntownik i jego cicha służka­‑wojowniczka, z morderstwami i wariatami w tle.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: hakman4

Recenzja / Opis

Zbrodnia i śmierci. Rzeczy, które przeciętnego człowieka odrzucają, a jednocześnie niezdrowo fascynują. Bo czy tylko chęcią przeżycia dreszczyku strachu można wytłumaczyć popularność horroru? Czy to nie stąd bierze się fascynacja wszelkiej maści filmami i serialami sensacyjnymi, w których trup ściele się w ilościach niejednokrotnie przemysłowych? I czy to wszystko, co powyżej napisałem, ma być wstępem do filozoficznych rozważań nudzącego się recenzenta? A gdzie tam, pomyślałem po prostu, że akurat taki wstęp będzie pasował do kolejnego anime o zabijaniu, starającego się jednak przekazać także coś głębszego.

A więc na początek nieco szczegółów. Anime, o którym tu piszę, podzielone jest na dwa luźno ze sobą powiązane odcinki, których cechami wspólnymi są mroczne i krwawe wydarzenia oraz postaci główne, plus jedna częściowo drugoplanowa. W pierwszym raczeni jesteśmy opowieścią o szalejącym, prawdopodobnie po Tokio, seryjnym mordercy. Gość zdaje się wybierać ofiary zupełnie przypadkowo, a fakt, że na początku odcinka widzimy go znęcającego się nad jakąś dziewczyną i plotącego coś o tym, że jest rządowym tajnym agentem zwalczającym udających ludzi Obcych z innego wymiaru, sugeruje, że facet ma cokolwiek nierówno pod sufitem. Drugi odcinek natomiast, nieco jakby subtelniejszy, aczkolwiek równie pokręcony jeśli chodzi o osobowości „tych złych”, skupia się na serii dziwnych wypadków rozgrywających się wokół wspomnianych powyżej bohaterów. Krwi tu jakby tak mniej, ale nie oznacza to, że zabraknie makabreski.

No właśnie, bohaterowie. Warto byłoby coś niecoś o nich napisać. Na pierwszy ogień niech pójdzie tutejszy samiec alfa, czyli Juu Juuzawa. Nie powiem, żeby wzbudził we mnie większą sympatię – ot, jak określiła go jedna z bohaterek, taki męski tsundere. O jego przeszłości nie dowiadujemy się zupełnie nic, wiemy za to, że jest typem buntownika i awanturnika, a w dodatku strasznym mrukiem. A że przy okazji jest bardzo męski i wysportowany, to znajdzie się kilka dziewcząt, które mają nadzieję na jego „nawrócenie” na Jasną Stronę Mocy. Co prawda zdarzy się mu kilka razy błysnąć odpowiedzialnością, empatią czy innym poszanowania godnym działaniem, ale niestety, osiemdziesiąt minut to dla mnie za mało, by polubić go mimo jego negatywnych cech. Inaczej za to przedstawia się kwestia głównej bohaterki, czyli Ame Ochibany. Jest to dziewczę tyleż tajemnicze, co niebezpieczne. Zawsze wydaje się opanowana, nieco może nieśmiała i w zasadzie równie enigmatyczna, co przeszłość Juu. Żeby było ciekawiej, twierdzi z uporem godnym lepszej sprawy, że ona i Juu są ponownie żyjącymi Królem i jego poddaną sprzed wielu, wielu lat, i z tego właśnie powodu ona będzie teraz służącą i obrończynią Juu. Zachwyt Juu na wieść o tym jest doprawdy niezmierzony… Jednak mimo tych urojeń (czy aby na pewno?), wydaje się osobą inteligentną i niepozbawioną zdolności logicznego myślenia. Nie można jej też odmówić sporej ilości ciepła. Ogólnie rzecz biorąc, dość łatwo budzi sympatię. Jej przeciwieństwo stanowi jednak jej młodsza siostra, czyli wspomniana bohaterka drugoplanowa. To istne żywe srebro, dosyć zresztą przy tym agresywne. Blisko jej do tsundere, ale to jednak nie do końca ten typ.

A jak wygląda warstwa graficzno­‑muzyczna? Cóż, muzyki, poza bardzo przyjemnym dla ucha endingiem, zupełnie nie pamiętam, co oznacza, że albo jej tu wcale nie ma, albo też stanowi zwyczajnie subtelne tło budujące atmosferę wydarzeń. Natomiast grafika to już inna para kaloszy… Przede wszystkim jest, powiedziałbym, bardzo prosta i oszczędna. Tła są nieomalże kompletnie statyczne, postaci, im dalej się znajdują, tym bardziej tracą na szczegółowości, zresztą nie wyglądają też jak na mój gust za dobrze nawet z bardzo bliska. Krucho bywa też z animacją, co szczególnie rzuca się w oczy w czasie kilku walk, które mają tu miejsce. Są oszczędne, a bywa, że by nieco uatrakcyjnić monologi i dłuższe rozmowy między bohaterami, ruch zastępują po prostu zmieniające się od czasu do czasu tła, na których rozmawiają postaci. Wszystko to sprawia, że nawet tych kilka nielicznych scenek fanserwisowych z bohaterkami w negliżu wygląda nieszczególnie atrakcyjnie, by nie rzec wręcz, że zniechęcająco. Same tła są w dominującej większości ciemne i ponure, za to zdarzające się zbliżenia na ciała pomordowanych ludzi sprawiają całkiem mocne, makabryczne wrażenie. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy wymienione powyżej braki stanowiły efekt zamierzony twórców, którzy chcieli w ten sposób dodać opowieści mroku i tajemniczości, czy też po prostu wynikały z niedostatków budżetowych. Jakkolwiek by jednak nie było, jeśli przymknąć oko na te niedoróbki, warstwa techniczna nadaje całości całkiem interesujący smaczek. W zasadzie więc jest to kwestia przyzwyczajenia.

Podsumowując więc całość niniejszej recenzji, powiem tak: Denpa Teki na Kanojo nie jest z pewnością opowieścią lekką. Nie brak tu makabry, szaleństwa i gwałtów, czy to fizycznych, czy to psychicznych. Krótko mówiąc, zdecydowanie odradzałbym ten tytuł widowni młodszej. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś lubuje się w opowieściach mrocznych, zapuszczających się w mniej przyjemne zakamarki ludzkiej duszy i psychiki, może sięgnąć po tę krótką opowieść. Ja się nie zawiodłem, dlatego też wstawiam mocne 8. Jasne, zdarzają się tu większe bądź mniejsze błędy i głupoty, nie każdemu też musi przypaść do gustu oprawa graficzno­‑muzyczna czy też brak ciągu dalszego historii bohaterów, ale ja osobiście jestem z seansu zadowolony i stąd też taka, a nie inna ocena. Choć niestety pewien niedosyt pozostał…

Diablo, 1 sierpnia 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Brain's Base
Autor: Kentarou Katayama
Projekt: Chiyuki Tanaka, Yamato Yamamoto
Reżyser: Mamoru Kanbe
Scenariusz: Hiroyuki Yoshino
Muzyka: kaji:m