Komentarze
Kino no Tabi: The Beautiful World
- Re: Szukam czegoś podobnego : Baronowa Znaks : 28.05.2021 12:55:10
- Re: Szukam czegoś podobnego : Baronowa Znaks : 27.05.2021 21:43:22
- Re: Szukam czegoś podobnego : Baronowa Znaks : 27.05.2021 21:41:38
- Re: Szukam czegoś podobnego : guest : 26.05.2021 14:26:42
- Re: Szukam czegoś podobnego : Impos : 25.05.2021 20:44:06
- Re: Szukam czegoś podobnego : Zomomo : 25.05.2021 08:03:21
- Re: Szukam czegoś podobnego : Impos : 24.05.2021 23:24:25
- Szukam czegoś podobnego : Baronowa Znaks : 24.05.2021 22:31:22
- Re: 10/10 : Kagura-san : 13.12.2020 01:22:39
- Re: 10/10 : Zomomo : 11.12.2020 17:53:56
Szukam czegoś podobnego
Oglądałam kiedyś Death Parade – właśnie chodzi mi o taki format. Mushishi też widziałam, ale nie do końca było w moim stylu (chociaż fakt, że oglądałam je z… 9‑10 lat temu i teraz odebralabym je inaczej – właśnie poczułam się staro).
Z góry dzięki.
10/10
Arcydzieło? Nie do końca, ale...
Nie pamiętam, kiedy ostatnio przytrafiła mi się seria, przy której czułam rozczarowanie, widząc ,,przerywnik” informujący o tym, że minęła już połowa odcinka. Seans był rozkoszny – odprężający i zachęcający do przemyśleń. Naprawdę cieszę się, że miałam okazję trafić na coś tak wspaniałego.
Kino no Tabi prezentuje świat, relacje międzyludzkie oraz zjawiska, z jakimi stykamy się na co dzień w nowy, oryginalny sposób. Bardzo podobała mi się bezstronność, jaką zachowuje zarówno bohaterka, jak i twórcy. Właśnie dzięki niej historie zawarte w anime zrobiły na mnie takie wrażenie. Przekaz jest wyrazistszy i mocniej uderza.
Kino jest dobrą główną postacią, ciekawą, ale nie wydaje mi się zbyt realistyczna. Trudno mi uwierzyć w jej zobojętnienie i chłód. Do Hermesa szybko przywykłam, chociaż jego seiyuu działał mi na nerwy. Ten piskliwy, naiwny chłopięcy głosik – wiem, że taki miał być pewnie w zamyśle, ale naprawdę…
Długo nie mogłam się przekonać, by zacząć oglądać Kino no Tabi. Przyznam, że przez większość pierwszego odcinka – pomijając końcówkę – po głowie obijała mi się mało wyszukana myśl: ,,Co ja paczę?”. Animacja mi się nie podobała, a opening wydawał mi się jakimś żartem – doceniłam go dopiero później. Najbardziej jednak denerwowały mnie wstawki tekstowe – przez nie prawie porzuciłam tę serię – powtórki kwestii, jakie wypowiedziano, podane na kolorowym tle. Odniosłam wrażenie, że twórca chce nadać im głębi poprzez powtarzanie ich. Oczywiście znalazły później uzasadnienie, ale i tak uważam, że było ich za wiele w pierwszym epizodzie.
A potem zostałam oczarowana. Uważam, że najlepszą historią jest ta kliknij: ukryte przedstawiona w drugim odcinku, z trzema mężczyznami uwięzionymi w śniegu. Zakończenie wbiło mnie w fotel. :)
Naprawdę polecam. Mam nadzieję, że Kino No Tabi: Animated Series dorówna swojemu poprzednikowi.
Ambitne dzieło
Uniwersum jest bardzo proste, nawet, można rzec, wyjątkowo oszczędne i skąpe. To jednak nie jest żadna wada w tym przypadku, ponieważ nie gra i nie ma ono grać ważnej roli w fabule, a jest jedynie narzędziem do wprowadzania konkretnych zamysłów, które autor/autorzy chcieli nam przekazać.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to de facto można oceniać jedynie dwójkę głównych postaci (z której to dwójki jedna to motor). Kino jest postacią, której nie potrafię (i nie wiem tak naprawdę, czy w ogóle chcę) rozgryźć. W jednej chwili ta dziewczyna (nie wiem, czy tylko ja jestem taki nieogarnięty, ale zrozumiałem, że to dziewczyna dopiero jakoś w połowie serii) sprawia wrażenie ciepłej i miłej, by zaraz pokazać wprost niesamowity chłód, wręcz totalne zobojętnienie na, bądź co bądź, straszne rzeczy dziejące się wokół. Rzadko pokazuje emocje i nigdy nie wyzbywa się swojej uprzejmości, która w pewnych momentach potrafi być wręcz przerażająca ze względu na ekstremalny dysonans sytuacyjny. Nie jestem w stanie jej jednoznacznie ocenić, ale też nie wiem, czy w ogóle warto ją oceniać. Myślę, że Kino ma pełnić w tej serii jedynie przewodnika, który pokazuje nam świat, ale również jako „produkt” tego świata. Tak ją właśnie odbieram.
Jeżeli chodzi o koncepcję tego anime, to jest ona prosta i przejrzysta. Każdy odcinek (chyba tylko z jednym czy dwoma wyjątkami) opowiada historię z pobytu głównej bohaterki w jednym mieście + ewentualna podróż od do. Każdy odcinek porusza inny temat stricte egzystencjalny, czasami polityczny, zadając widzowi trudne pytania, jednocześnie nawet nie zamierzając nam na nie odpowiedzieć. To dość frustrujące, ale bynajmniej nie uważam tego za wadę; przeciwnie. Ze dwa, trzy razy miałem w głowie niezły mętlik, a zakończenie dość mocno mną wstrząsnęło i jeszcze nie do końca dotarł do mnie sens tego wszystkiego. Jest nad czym rozmyślać, jest co czuć i jest to z pewnością budujące.
Tło muzyczne jest bardzo oszczędne (jak prawie wszystko w tej serii)i we większości ogranicza się jedynie do efektów dźwiękowych. Mimo wszystko jest ono stosunkowo wymowne i klimat jak najbardziej można poczuć. Nie jestem jednak w stanie ocenić, czy to wyszło im na dobre czy na złe; wydaje mi się, że tak po prostu miało być, bez większego zastanawiania się nad słusznością takiego pomysłu.
Jeśli chodzi o kreskę i animację, to tak jak zostało napisane w recenzji- jest ładna, choć niezbyt skomplikowana. Trochę szkoda, ponieważ uroda wielu postaci momentami się ze sobą zlewała i nie było czuć tutaj różnorodności. Jest to o tyle problem, że co odcinek pojawiają się nowe postaci i ciężko zawiesić na nie oko.
„Kino no Tabi: The Beautiful World” zdecydowanie nie polecam każdemu. Jest to dzieło trudne i ambitne oraz ciężko doszukać się tutaj akcji, melodramatyzmu, charakterystycznej dla anime egzaltacji, czy wątków komediowych, które choćby od czasu do czasu rozluźniały tę stosunkowo ciężką atmosferę. Czekałem na coś takiego od dłuższego czasu i szczerze powiedziawszy brakowało mi właśnie takiej stylistyki w anime. Mój głód został zaspokojony. Przynajmniej w tej kwestii.
Polecam osobom skłonnym do refleksji i kontemplacji na temat trudnych, ale niezwykle istotnych spraw dotyczących tak człowieka jako indywidualnej jednostki, jak i na temat roli człowieka w społeczeństwie i społeczności ludzkiej jako takiej. Seria ta otwiera wiele ważnych wątków, o których może nawet wielu wcześniej nie myślało. Z mojej strony 9/10
Dobre
Nigdy nie doszukuję się na siłę głębszego przesłania w anime, nie lubię też gdy jest mi ono na siłę wpychane i podawane na tacy. Po prostu lubię obejrzeć jakiś obraz i samemu wyciągnąć swoje własne wnioski. I za pokazane w tym animcu obrazy: 10/10.
Dziękuje...10/10
Taki piękny świat;
Skąd on się wziął i dokąd płynie”
Dziękuje autorowii tego anime Keiichi Shigusaw`ie i studiom A.C.G.T, GENCO i współrealizatorom, za możliwość obejrzenia tego dzieła.
Jak już w/widać :) jestem zachwycony tą produkcją, jak w ogryzku jest wspomniane, jest to tytuł bardzo niedoceniony i przez wielu ominięty (ich strata).
Szybko streszcze dlaczego 10/10;
Anime mimo tematu podróży posiada bardzo klaustrofobiczne i specyficzne uniwersum,każdy odcinek opowiada o dokładnie wybranym mieście/miejscu gdzie….hmmm (nie bede spoilerował), odcinki nie są ze sobą powiązane(oprócz jednego epizodu który rozciąga sie na dwa odcinki – najwidoczniej „tematyka” tego wymagała), mimo iż są małe napomnienia do tego co działo się wcześniej(troche zagmatwane ale tak to właśnie wygląda w Kino…:)) .
Problematyka tego anime pokazuje kim jest człowiek, do czego dąży i z czym się boryka w swoim życiu – niesamowicie ujęty obraz w/w problematyki w Kino no Tabi sprawi że mimo baaaardzo wolnego(przy tej produkcji 20 minut jest jak 2 godziny) rozwoju fabuły, spokoju panującego w wypowiedziach bohaterów, ogląda się je niesamowicie.- tu strzelaniny są raczej jak pogrzeb, ciche i spokojne mimo efektownych zabiegów graficznych(z 2003 roku ofcours`e) ale i to dodaje swojego uroku :)
Sama postać Kino jest bardzo wspaniala stworzona z jednej strony mamy ,marzyciela – podróżnika a z drugiej odzwierciedlenie doświadczonego zabójcy który świat przyjmuje taki jaki jest nie ingenrując w jego naturalny bieg. Kino jest „przypadkiem”, „zdarzeniem” który swoją wędrówka pokazuje widzowi dlaczego? i jak?…(wstawcie nieskończoną liczbe słów i przemyśleń)
Hermes nieodłączny przyjaciel – motór, jest wspaniałym a zarazem kluczowym wypełnieniem dla głownej postaci, bo; „Jak samotny wędrowiec może szczerze odpowiedzieć na pytanie zadane przez samego siebie nie znając na nie ówczesnej odpowiedzi.”
Ładny opening sprawia że chce sie oglądać anime i jest dobry wprowadzeniem dla osoby oglądającej pierwszy odcinek, natomiast przepiękny ending sprawia że za każdym obejrzanym odcinkiem odczuwamy że sami my widzowie odbyliśmy krótka ale jak bardzo bogatą podróż z tak wspaniałym anime jakim jest „Kino no tabi”
Niech ten komentarz bedzię tylko kroplą która mam nadzieje zacheci ludzi do obejrzenia tego anime i zastanowienia sie nad bardzo ważnymi sprawami w naszym życiu.
„Nie bądźmy Głupcami którzy oglądają aby oglądać, wynieśmy coś z treści która coś ze sobą niesie”
Bohaterka ewidentnie normalna nie jest i wszystkie te wątki układałyby się w logiczną całość… gdyby pozostali ludzie nie słyszeli Hermesa – gdyby rozmawiała z nim wyłącznie ona (zresztą wszystkie jej rozmowy z Hermesem bardziej przypominają dialog wewnętrzny, niż rozmowę dwojga różnych istot). A tak, to niestety nie można uznać gadającego Hermesa, za wytwór jej wyobraźni, czy schizofreniczną halucynację.
kliknij: ukryte Myślę, że łatwiej byłoby się emocjonalnie związać i kibicować bohaterce, która zdaje się być ewidentnie chora na umyśle (licząc po cichu, że może jakieś pozytywne wydarzenie wyrwie ją z marazmu), niż obserwować poczynania zobojętniałego manekina.
Arcydzieło
:)
Anime dla fanów Coelho
nie
2/10
''Mały Książe'' w wersji anime
Świetne!
Tradycyjnie, na początek to, co najbardziej widoczne. Grafika jest prosta, ale estetyczna i klimatyczna. Ładna po prostu też. Miękka kreska, dobrze dobrana paleta kolorystyczna, płynna, elegancka animacja.
Jednak zwykle to treść jest najistotniejszym elementem, a grafika jedynie środkiem to tej treści wyrażenia; nie inaczej jest w tym przypadku.
Kino wraz z motocyklem Hermesem podróżują od jednego miasta‑państwa do drugiego, nigdzie nie zatrzymując się na dłużej niż trzy dni, a przy tym nie angażując się zbytnio w to, co się w danym miejscu dzieje. Każdy odcinek stanowi w mniejszym lub większym stopniu odrębną całość, chociaż postać i historia Kino są rzecz jasna wspólne.
Ważne jest, by wiedzieć, że seria utrzymana jest raczej w konwencji powiastki filozoficznej; nie ma sensu dopatrywać się nieścisłości w stylu „jak takie państwo mogłoby istnieć?”, tudzież „przeciwciała na samoświadomość? WTF?!”, bo takie historie służą przede wszystkim przedstawieniu problemu, a nie odwzorowaniu świata. To tak, jakby czepiać się lemowej Cyberiady, że nierealistyczna.
Co wyjątkowo miłe, to to, że twórcy nie narzucają widzowi swojej oceny przedstawionych kwestii, nie bawią się w tanie moralizatorstwo i sprzedawanie banalnych prawd życiowych (które bardzo łatwo stają się rzyciowymi). Po raz kolejny odwołam się do twórczości Stanisława Lema, bo chociaż konwencja Kino no Tabi niewiele ma wspólnego z S‑F, to generalnie przypomina nieco sposobem stawiania pytań opowieści o Ijonie Tichym na przykład – chociaż dystans w tym wypadku wynika nie z przedstawienia problemu w zabawny sposób, a z neutralności i pozycji obserwatora protagonisty serii.
Długość Kino no Tabi (trzynaście odcinków) jest w sam raz – przy tym wyważeniu elementów, czyli dużej dozie refleksji, a małej akcji, trudno byłoby ciągnąć to dużo dłużej, bez popadania w schematy i nudę; wymagałoby to naprawdę znakomitych umiejętności. Trzynaście odcinków to optymalny czas trwania serii w tym wypadku.
Miło się oglądało. Naprawdę.
Masterpiece!
Ps.
Seria nie rozpoczyna się od słów świat nie jest piękny. To tylko błędne tłumaczenie japońskiego przysłowia :) Mówi ono, że świat nie jest piękny w oczywisty sposób i to właśnie czyni go pięknym.
Seria godna polecenia
Co do postaci Kino jest niemalże wzorem opanowania, za to Hermes jest jak małe dziecko, które poznaje świat, po prostu nie sposób ich nie polubić.
To co chyba najbardziej mnie urzekło w Kono no Tabi, to to, w jaki sposób zostały ukazane różne kraje. Niby można by się pokusić o stwierdzenie, że w każdym odwiedzanym przez bohartekę państwie (mieście?) panuje ustrój idalny (kiedy patrzy się na to z daleka), lecz przez 3 dni pobytu Kino można zauważyć, że te idealne państwa w rzeczywistości mają masę uchybień i niemal brak im zalet. To przypominało mi w kilku momentach realia z prawdziwego świata, kiedy wszystko wydaje się doskonałe, lecz zawsze jest drugie dno. Za ukazanie tego w taki sposób serii należy się ogromny plus.
Jak dla mnie jedynym minusem serii (chociaż nie jestem przekonana o tym czy rzeczywiście to jest minus) jest to, że z początku Kino wydaje się być chłopcem, lecz w którymś odcinku okazuje się jednak, że jest dziweczynką, z jednego z tych „idealnych” państw.
Muzyka bardzo przypadła mi do gustu, wzłaszcza opening „All The Way”, grafika pomimo, że dość prosta miała coś w sobie, to coś, czego brakuje wielu innym seriom.
Pdsumowując, Kino no Tabi zasługuje na najwyższą notę i każdy powinien obejrzeć to anime.
Nie mam słów...
Bieda
Muzyka jako jedyna ratuje tę serię. Daję 3/10
Umiłowanie mądrości
dziesiątka
:)
:)