Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 2/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 32
Średnia: 5,5
σ=2,52

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Yatterman [2009]

zrzutka

Aktorska, wierna oryginałowi wersja Yattamana. Niespełna dwie godziny śmiechu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Za sprawą włoskiej wersji emitowanej na kanale Polonia 1, Yatterman zajmuje szczególne miejsce wśród anime wyświetlanych w Polsce. Zapisał się jako najbardziej chyba głupie, schematyczne i przewidywalne anime, jakie tylko mógł oglądać polski fan. Jednakże w tym szaleństwie była metoda – wielu odbierało ten tytuł jako świetną parodię produkcji sentai oraz anime o mechach. Inna sprawa, że nie sądzę, aby dziś znalazł się ktokolwiek zdolny do obejrzenia całej serii. Sentyment jednak pozostał – a nakręcona w roku 2009 aktorska wersja ma szanse sprawić, że odżyje on na nowo.

Fabuła filmu nie odbiega od anime. Oto dwójka zamaskowanych bohaterów, Yattaman #1 i Yattaman #2, uzbrojonych w elektryczną kendamę i pałeczkę, wspieranych przez psiego mecha Yatterwana, broni świata przed gangiem Doronbo, składającym się z seksownej panny Doronjo, chudzielca Boyakkiego i krępego malucha Tonzury. Złoczyńcy co i rusz wymyślają coraz bardziej absurdalne plany na zarobienie pieniędzy, dzięki którym Boyakki może konstruować nowe mechy. Po co im zaś mechy? Ano regularnie (i zwykle w najmniej stosownych momentach) objawia im się Dokuro­‑bei, bóg złodziei, który przymusza trójkę do poszukiwań fragmentów magicznej czaszki. Jeśli uda się połączyć wszystkie jej kawałki, wtedy stanie się coś… dokładnie nie wiadomo co, ale na pewno coś niezwykłego. Za sprawą działań głównych bohaterów starania Doronbo kończą się zwykle fiaskiem, za które Dokuro­‑bei nie omieszka wymierzać swoim wiernym sługom srogich kar. I tak to się toczy, toczy, aż tu nagle okazuje się, że nasze bóstwo ma już dość i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.

Oj, bałem się tej adaptacji, ale jak się okazało, niesłusznie. Aktorska wersja Yattermana jest bowiem świetna. Z jednej strony co do szczegółów wierna anime, ale jednocześnie fabularnie zwięzła. Co więcej, autorzy nie próbują nawet udawać, że to film w minimalnym choć stopniu poważny i wyśmiewają wszystko, co się da. Znajdziemy tu większość gagów, które pamiętamy z anime, a do tego drugie tyle nowych żartów. Sprawia to, że tę kinówkę ogląda się świetnie i o nudzie trudno mówić – a na początku zastanawiałem się, czy ten film nie będzie właśnie nudny. Co więcej, dorzucono wątek miłości (powiedzmy…) między Yattamanem a panną Doronjo. Nowością jest także córka archeologa, który znalazł pierwszy kawałek czaszki i został wchłonięty przez Dokuro­‑beia. To właśnie krótkie sceny z jej udziałem są chyba jedynymi poważniejszymi momentami, w których widz się nie śmieje.

Zwiększyła się nieco liczba żartów o charakterze erotycznym, ale, co godne uwagi, zrezygnowano z jednego z najbardziej charakterystycznych fragmentów pierwowzoru Yattermana – utraty przez pannę Doronjo ubioru podczas walk. Nawet w scenie prysznicowej, kiedy Doronjo jest de facto naga, kamera nie pokazuje absolutnie niczego, ucieka wręcz od niej. Nadrabia to jeden z mechów skonstruowanych przez Boyakkiego, zbudowany na podobieństwo jego szefowej (w której konstruktor jest tyleż nieuleczalnie, co beznadziejnie zakochany), z wyraźnie podkreślonymi atrybutami. Co zaś się tyczy Doronjo, wraz z uromantycznieniem zniknęła całkowicie jej złośliwość, co, moim zdaniem, nie wyszło jej na dobre. Poza tym różnic brak, nawet walki przebiegają dokładnie w ten sam sposób, z nieodzowną „niespodzianką tygodnia”.

Do oprawy graficznej nie mam zastrzeżeń – ba, powiedziałbym nawet, że jak na ten typ produkcji, prezentuje ona nadzwyczaj wysoki poziom. Aktorskie adaptacje anime to dość szczególny nurt, który niejednego fana potrafi zaskoczyć albo i zaszokować, z oprawą graficzną na poziomie demówek z Commodore 64. Tutaj nam to nie grozi. Efekty specjalne utrzymane są na niezłym poziomie (choć naturalnie nie jest to żadne Industrial Light&Magic), wszelkie wybuchy kończą się obowiązkowym „grzybkiem” w kształcie czachy, a liczne sceny walk nie rażą sztucznością znaną z produkcji typu Power Rangers. Ba, powiedziałbym nawet, że pod względem wykonania jest to chyba najlepsza „żywa” wersja anime, jaką widziałem. To samo się tyczy aktorstwa – bohaterowie zachowują się niemal toczka w toczkę jak postaci z anime, z całym asortymentem charakterystycznych min, gestów i zachowań. Pewnie niejednemu łza się w oku zakręci podczas oglądania tego filmu. W tle usłyszymy melodie znane z anime – w wersjach nieznacznie tylko odmiennych. Być może tych, którzy znają jedynie włoski opening, zaskoczy jego brak, ale pamiętajmy, że piosenki tej nie było w oryginalnym Yattermanie.

Aktorski Yatterman to film z gatunku „fazowych”. Oglądać go warto tylko wtedy, jeśli widziało się oryginał – nie przez wzgląd na wątki fabularne, ale po prostu bez znajomości animowanego pierwowzoru traci się 2/3 frajdy płynącej z obcowania z tą produkcją. Oczywiście nie bronię pokazywania go ludziom, którzy z anime nie mieli nic wspólnego – jest na tyle zabawny, że pewnie będzie się jakoś bronił. Jednak należycie docenią to jedyne w swoim rodzaju tchnienie kretynizmu z najwyższej półki jedynie ci, którzy mieli kiedyś, dawno temu okazję widzieć kreskówkę. Wiem co mówię, gdyż sam jestem jednym z nich.

Grisznak, 7 lutego 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Autor: Tatsuo Yoshida
Projekt: Katsuya Terada
Reżyser: Takashi Miike
Scenariusz: Masashi Sogo, Tatsuo Yoshida