Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 1
Średnia: 4
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Diablo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kouryuu Densetsu Villgust

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1993
Czas trwania: 2×28 min
Tytuły alternatywne:
  • Armored Dragon Legend Villgust
  • 甲竜伝説 ヴィルガスト
Pierwowzór: Gra (RPG); Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Sztampowa opowieść fantasy na podstawie gry, odsłona kolejna, tym razem parodystyczna.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: klonik1985

Recenzja / Opis

Produkcje fantasy kojarzą się zwykle z do bólu ograną sztampą. Mamy więc jakiś fantastyczny i często sielski, stylizowany zwykle na mniejszą bądź większą pochodną średniowiecza świat, w którym ludzie, elfy czy inne krasnoludy całymi dniami byczą się nad rzekami miodem i mlekiem płynącymi do czasu, gdy napatoczy się jakiś ZŁY w imponującej zbroi i zepsuje im tę sielankę. A to do rzeki napluje, a to płot obali i kwiatki zadepta, a jak ma fantazję, to nawet porwie jakąś księżniczkę i ukatrupi dla zasady parę osób. I w gruncie rzeczy nie mniej sztampowo będzie także w przypadku opisanej poniżej OAV z zamierzchłego okresu początku lat 90. ubiegłego wieku.

Fabuła, będąca oczywiście jedynie pretekstem do spędzenia kilkudziesięciu godzin nad grą, która to stanowi pierwowzór Villgusta, jest delikatnie rzecz ujmując, pretekstowa. Mamy więc oto tytułowy sielski i anielski świat, w który wtarabania się Bóg Zła (nie wiadomo, czy w zbroi), by zrobić mieszkańcom z tyłków jesień średniowiecza. Ale niech ci ostatni (mieszkańcy, a nie tyłki) się nie martwią, bo boska lolitka, o pardon, potężna Bogini Windina, wybiera w drodze losowania ośmiu śmiałków, którzy nawet o tym nie wiedząc, będą jej wysłannikami mającymi zglanować Złego Boga i przywrócić krainie zieloną trawę. Koniec. I w zasadzie to faktycznie koniec, gdyż ta zaledwie godzinna produkcja skupia się tylko na, jak mniemam, malutkim i do tego początkowym fragmencie gry i walce z pierwszym „bossem”.

Równie banalnie prezentują się zresztą postaci, których imiona zapomniałem praktycznie pięć minut po zakończeniu seansu. Stanowią oni jednak klasyczny przegląd archetypowych klas występujących w tego typu produkcjach. Mamy więc kilku potężnych wojowników, kilku wojowników mniej potężnych, ale za to szybszych, łotrzyka, czarodziejkę i łuczniczkę. Wszyscy oni, poza łotrzykiem, którego trzeba toporem zachęcać, biegają po krainie, spełniając bezinteresownie dobre uczynki oraz pacyfikując Bogu Zła ducha winne szkielety, gobliny, demony tudzież inne złe emanacje. A wszystko to z błogosławieństwem pokój miłującej Windiny. Oczywiście nie należy tu oczekiwać jakiejś ewolucji tychże postaci, czy też szerzej i głębiej nakreślonych cech ich charakteru. O historii ich przeszłości nawet nie wspominając. Paradoksalnie, najciekawszą postacią staje się więc wspomniany wyżej „boss”, który przynajmniej jest stosunkowo cwany, odpowiednio potężny, a przy tym parodystycznie mroczny i obleśny. Reszta postaci to już mniej bądź bardziej głupawa zbieranina idealistów.

A jak się to wszystko ostatecznie ogląda? W sumie całkiem przyjemnie. Tytuł ten jest w gruncie rzeczy płytki jak kałuża, wyzbyty większych ambicji i boleśnie sztampowy, a miejscami wręcz nieziemsko głupi. Ale jednocześnie wcale się z tym nie kryje i poczynając od początkowego zarysu fabuły, poprzez cukierkowatą, dziecinną grafikę aż wreszcie na prościutkiej muzyczce kończąc, wskazuje wielkimi bykami, że jest tylko parodystyczną reklamą gry, na podstawie której powstał. Jako taki, nie nastraja do stawiania mu zbyt wielkich wymagań. I tak oto widzowi szukającemu tego typu lekkostrawnej rozrywki niepostrzeżenie może upłynąć godzina poświęcona na podziwianie perypetii bohaterów. Widz znajdzie tu sporo walki, nieco humoru, kilka ujęć „kąpielowych” z jedną z bohaterek, a przy okazji będzie mógł doszukiwać się smaczków i kpin związanych z wytartymi przez lata kliszami gatunku. Grafika mimo swej prostoty jest naprawdę urzekająca i pełna budujących klimat szczegółów, a przy tym pełna całkiem dynamicznych animacji i odpowiednich efektów specjalnych, zaś największą zaletą muzyki jest to… że nie przeszkadza w seansie. Villgusta mogę w gruncie rzeczy spokojnie polecić osobom szukającym prostej i niezobowiązującej historyjki fantasy, z pretekstową fabułą i niezgorszym poczuciem humoru. Sam spędziłem na seansie nadspodziewanie miłą godzinę. Ale że obiektywnie rzecz biorąc tytuł ten nie jest niczym specjalnym, to stąd taka, a nie inna ocena w stopce…

Diablo, 15 lipca 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual
Projekt: Katsuhiko Nishijima, Kousuke Fujishima
Reżyser: Katsuhiko Nishijima
Scenariusz: Satoru Akahori
Muzyka: Kouhei Tanaka