Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 16 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,44

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 278
Średnia: 7,19
σ=1,32

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Higashi no Eden Gekijouban I: The King of Eden

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 82 min
Tytuły alternatywne:
  • 劇場版 東のエデン
  • Eden of the East the Movie I: The King of Eden
Miejsce: Ameryka, Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Akira, Saki i spółka powracają, czyli długa i nużąca cisza przed spodziewaną burzą…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Akira uratował Tokio przed atakiem rakietowym. Po tej spektakularnej akcji zniknął bez śladu, zostawiając zdezorientowanej Saki swój telefon. Od tego momentu mija ponad pół roku, w czasie którego dziewczyna wraz z grupą przyjaciół pragnie odnaleźć Akirę. W tym celu bohaterka odbywa kilka bezowocnych podróży do Waszyngtonu, gdzie według wskazówek, zostawionych w pamięci telefonu, mają szansę spotkać się ponownie. Tymczasem Juiz wdraża w życie polecenie Akiry, w sposób co najmniej zaskakujący i niekoniecznie pożądany. Na jaw wychodzą skandaliczne informacje, które łączą bohatera ze światem polityki. Jednak pozostali Seleção nie planują poddać się tak łatwo. Gra trwa… A co gorsza, wszystko wskazuje na to, że Akira zaliczył kolejną amnezję…

Nie ukrywam, że po seansie serii, której punkt kulminacyjny radośnie ucięto i po napisach końcowych zapowiedziano dwa filmy, spodziewałam się efektownej kontynuacji obfitującej w przeróżne zwroty akcji. Przede wszystkim liczyłam na tempo i ciekawy scenariusz, które wciągną widza w szczegóły przedstawionej w serii intrygi. Niestety, ostatecznie mogłam na palcach jednej ręki policzyć co ciekawsze sceny, gdyż moje oczekiwania względem fabuły znacząco rozminęły się z wizją Kenjiego Kamiyamy. Po pierwsze i najważniejsze: akcja (jeśli tak można to nazwać) rozwija się w przerażająco ślimaczym tempie i przez większość czasu ekranowego bohaterowie nie robią nic konkretnego – albo snują się po wielkim mieście (czasem biegają…), albo prowadzą długie i nudne rozmowy. Tak naprawdę to jakiekolwiek konkretne działania zostają podjęte dopiero w ostatnich minutach filmu tylko po to, aby zbudować odrobinę napięcia i… puścić napisy końcowe. Po drugie i najważniejsze: niektórzy skarżyli się na „propagandowość” serii? Ci biedni młodzi ludzie, którzy nic nie robią? No właśnie… W scenariusz wmieszano rozważania o polityce, rozpoczynając od krótkiego wstępu o sytuacji międzynarodowej Japonii w wykonaniu Saki, a na wybitnie pretensjonalnej i bezsensownej dyskusji osobników z klubu Eden of the East kończąc. Zastanawia mnie, jaki cel w dokładaniu takich bzdur miał twórca. Na horyzoncie nie czai się żadna wybitnie skomplikowana intryga polityczna (większość kart w prowadzonej grze zostało już chyba odsłoniętych), a rozważania bohaterów na ten, bądź co bądź, trudny temat głębokością i odkrywczością nie grzeszą, więc o Przesłaniu też raczej nie może być mowy. I po trzecie: czy ja już wspominałam, że przez trzy czwarte filmu kompletnie nic się nie dzieje? Ostatnia nadzieja w tym, że w drugim pełnometrażowym Edenie wydarzy się więcej, twórcy nie będą owijać w bawełnę i że mają jakikolwiek pomysł, by całość zgrabnie zakończyć.

Czy ja coś w recenzji Higashi no Eden wspominałam o tym, że postać Saki ma szansę się rozwinąć dzięki temu, że w jej łapki wpadł telefon Akiry? Że odegra jakąś większą rolę? No tak, w tym momencie mogę bez wahania skreślić tamto zdanie, gdyż pan Kamiyama wyraźnie pokazał, że nic z tym fantem nie zrobi. Osobowość? Wiecznie zagubiona, niepewna i… właściwie nijaka przystawka do głównego dania (Akiry) – to Saki jaką pamiętamy z serii telewizyjnej. W The King of Eden sytuacja właściwie się nie zmienia. Dziewczyna nadal ugania się za Akirą, daje mu się ratować z przeróżnych kłopotów i momentami bywa urocza jako romantyczna partnerka dla protagonisty, ale to by było na tyle. Teoretycznie Saki bierze udział w istotnych wydarzeniach, lecz miałam wrażenie, że mimo wszystko zawsze pozostaje gdzieś z boku, poza całym scenariuszem. Po przydługim i nudnym wstępie powraca wiecznie uśmiechnięty i charyzmatyczny Akira – minusem/plusem (niewłaściwe skreślić) jest fakt, iż cała zabawa zaczyna się od początku, gdyż numer z amnezją został powtórzony. Tym razem jednak nasz bohater zamieszany jest w intrygę polityczną z udziałem najważniejszych osób w państwie. Raz pojawia się, raz znika, ucieka gdzieś z Saki, ale podobnie jak ona również gdzieś zgubił swoją rolę w scenariuszu i nie robi nic konkretnego. Pozostały czas wypełniono przypadkowymi scenami z innymi graczami – tymi nowymi i tymi mniej lub bardziej znanymi. Chcieliście się dowiedzieć o nich czegoś więcej? Przykro mi, pojawiają się oni w momentach wygodnych dla scenarzysty (a to trzeba kogoś uratować, a to coś zniszczyć… czy po prostu ruszyć zastałą akcję do przodu), który nie dostarcza żadnych konkretnych informacji na ich temat, a te mogłyby jakkolwiek wzbogacić ciekawie zapowiadające się charaktery. Równie bezużytecznymi, co dodatkowo irytującymi statystami są klubowicze Eden of the East. Ich pretensjonalne dyskusje na temat sytuacji NEETów w Japonii w chwili, gdy sami nic nie zamierzali robić, były stratą cennego czasu, który można było wykorzystać na posunięcie fabuły chociaż odrobinę do przodu. Paradoksalnie najbardziej charakterną i najciekawiej przedstawioną postacią jest Juiz, która dzielnie pomagała Akirze od początku serii. Wraz z rozwojem fabuły okazało się, że jej podejście do graczy różni się diametralnie, co dało możliwość poznania różnych stron jej „osobowości” (od szacunku dla uczestnika gry po wyjątkowo cięte komentarze – mistrzowskie w tej części). Jest to o tyle niezwykłe, że Juiz jest sztuczną inteligencją i z oczywistych względów ani razu nie pojawia się na ekranie osobiście.

Budżet filmu bezapelacyjnie był spory, gdyż graficznie stoi on na bardzo wysokim poziomie. Bogate i kolorowe tła: miejskie pejzaże i dokładnie wykonane wnętrza; znajome projekty postaci, które we wszystkich ujęciach wyglądają naprawdę dobrze, a przede wszystkim niezwykle płynna animacja (mimika twarzy, niezwykle naturalne ruchy postaci). Również efekty komputerowe bardzo dobrze wpasowano w całość i, choć są one widoczne, nie powinny razić (pomijając może trójwymiarowych statystów…). Widzowie, którym podobał się styl, w jakim wykonano czołówkę do serii, również tym razem powinni być zachwyceni. Filmowi towarzyszą dwie piosenki: w openingu usłyszymy śpiewane po angielsku Invisible w wykonaniu Leach, napisom końcowym towarzyszy zaś niezwykle energiczny utwór Light Prayer grupy School Food Punishment, bez problemu dorównujący serialowemu Futuristic Imagination. Za ścieżkę dźwiękową ponownie odpowiedzialny jest Kenji Kawai (Vampire Princess Miyu czy Sky Crawlers), który po raz kolejny stworzył porządne, odpowiednio zróżnicowane utwory elektroniczne i na instrumenty klasyczne (dominuje fortepian). Wszystkie te melodie są dobre, jednak całości zdecydowanie brakuje czegoś, co mogłoby ją wyróżnić i w efekcie otrzymuje się jedynie solidną pracę rzemieślnika, przy której może zdawać się, że gdzieś już się wcześniej ją słyszało…

Ostatnia nadzieja w tym, że finałowa rozgrywka między graczami Seleção okaże się warta tak długiego czekania, gdyż to, co zaprezentowano w pierwszym filmie, może nie woła o pomstę do nieba, ale dość znacząco osłabia wydźwięk i zakończenie serii. Scenariusz filmu jest bardzo rozwlekły, a akcja właściwie przez większość czasu w ogóle nie posuwa się do przodu, tonąc w niepotrzebnych dyskusjach (ta nieszczęsna o sytuacji politycznej…), które bez odpowiedniego zaplecza są zwyczajnie pretensjonalne i kompletnie bezcelowe. Bohaterowie jako ofiary scenariusza ucierpiały chyba najmocniej, a rola niektórych jest bardziej niż wątpliwa. Mam nieodparte wrażenie, iż był to kolejny zabieg marketingowy, mający na celu wyciągnięcie jak największej ilości pieniędzy z kieszeni fanów, którzy zamiast na jeden wypełniony po brzegi akcją film, muszą iść na dwa. Niestety, promienny uśmiech Akiry nie był w stanie tym razem uratować produkcji…

Enevi, 29 czerwca 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Kenji Kamiyama
Projekt: Chika Umino, Satoko Morikawa
Reżyser: Kenji Kamiyama
Scenariusz: Kenji Kamiyama
Muzyka: Kenji Kawai