Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 15 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 451
Średnia: 7,21
σ=1,53

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (JJ)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Arakawa Under the Bridge

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 荒川アンダー ザ ブリッジ
Gatunki: Komedia
Postaci: Artyści, Księża/zakonnice, Pracownicy biurowi; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Gromadka zwariowanych wyrzutków społecznych spod mostu, blond Wenusjanka i młody biznesmen, któremu wydawało się, że jest normalny – kolejna komedia absurdalna od studia SHAFT i Akiyukiego Shinbou.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: oiXio

Recenzja / Opis

Zdarzyło wam się kiedyś zgubić spodnie w biały dzień, na środku ulicy? Mi też nie, ale tego rodzaju nieprzyjemny wypadek przytrafił się młodemu Kou Ishinomiyi nad rzeką Arakawa. Kilku rozbrykanych młodzików postanowiło w ramach wygłupu ściągnąć je z właściciela i powiesić wysoko na filarze mostu, co postawiło Kou w dość niezręcznej sytuacji. Wielu ludzi zapewne spanikowałoby na jego miejscu, ale, jeśli jeszcze tego nie wiecie, młody Ishinomiya to twardy zawodnik – prawdziwy heros świata wielkich korporacji, człowiek, który w życiu kieruje się jedną zasadą – polegać tylko na sobie, nigdy nie prosić o bezinteresowną pomoc i nie zaciągać długów. Tym razem jednak przecenił swoje możliwości, a próba odzyskania brakującej części garderoby skończyła się kilka metrów niżej bliskim spotkaniem z taflą rzeki. W ten sposób obiecująca kariera zostałaby przedwcześnie przerwana, a Kou spocząłby na dnie Arakawy, gdyby nie pomoc enigmatycznej blondynki, Nino. Dług życia to zobowiązanie większe niż jakakolwiek umowa biznesowa, dlatego zgodnie ze swoim mottem Ishinomiya zdecydował odwdzięczyć się dziewczynie i dać jej cokolwiek, o co poprosi. Nie spodziewał się jednak, że Nino, jak to czasem w bajkach bywa, wybierze formę rekompensaty przerastającą jego możliwości… Miłość. Jako jej chłopak Kou zamieszkał pod mostem razem z gromadką osób, którym do normalności raczej daleko – choć sama Nino twierdziła, że pochodzi z Wenus, to i tak było to jedno z najmniejszych dziwactw, do jakich musiał się przyzwyczaić nazywany od tej pory „Rekrutem” biznesmen.

Twórczość reżysera Arakawa Under the Bridge, Akiyukiego Shinbou, można ostatnio podsumować w siedmiu słowach: miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Serie Shinbou takie jak Bakemonogatari, Sayonara Zetsubou Sensei czy Maria Holic zawsze wydają mi się z początku bardzo atrakcyjne i oryginalne, ale już po kilku odcinkach zaczynają nużyć – nie inaczej jest z jego najnowszym dziełem, które próbuje oczarować widza typową dla studia SHAFT grafiką i setką absurdalnych, niezbyt powiązanych ze sobą gagów. Tyle tylko, że ten absurd i „oryginalność” bardzo szybko powszednieje. Większość żartów kręci się wokół ekscentrycznych nawyków osób mieszkających pod mostem – między innymi mężczyzny przebranego za kappa i komandosa w habicie, do tego dochodzą problemy Kou z przystosowaniem się do irracjonalnych zasad, jakie wypracowała sobie ta społeczność, a wszystko po to, żeby pokazać, że normy, do których on był przyzwyczajony, nie są ani odrobinę bardziej sensowne. Jasne, zdarzają się całkiem zabawne sytuacje, ale w finale serii dominuje już nieprzyjemne uczucie, że twórcy w kilku pierwszych odcinkach pokazali nam wszystko, co było warte uwagi. Im bliżej końca, tym rzadziej rozśmieszały mnie żarty i tym mniej szalony wydawał się absurd – po prostu zdążyłem się do niego przyzwyczaić.

Bohaterowie stanowią siłę napędową tej produkcji – nie oznacza to bynajmniej, że są wyjątkowo sympatyczni lub mają złożoną psychikę, po prostu każdy z nich ma swoje dziwactwa, stanowiące punkt wyjścia dla gagów. Właściwie w większości przypadków bardziej odpowiednia byłaby liczba pojedyncza – dziwactwo – bo żarty dotyczące konkretnej postaci z reguły się powtarzają – i tak Siostra (komandos­‑zakonnica) jest zabawny, bo nosi przy sobie broń i nie może się pozbyć odruchów żołnierza, a młody rockman o przydomku „Gwiazda” ma rozśmieszać swoją chorobliwą zazdrością o Nino. Zdarzają się bardziej i mniej trafione pomysły, ale ogólnie rzecz ujmując, tak długo, jak wprowadzani są nowi bohaterowie, seria jest w stanie utrzymać zainteresowanie widza i rozbawić. Oczywiście wszystkie te szaleństwa nie mogą obyć się bez Kou, podsumowującego je wrzaskiem bliźniaczo podobnym do tego, który wydawał z siebie czasem Nozomu Itoshiki z Sayonara Zetsubou Sensei i Araragi z Bakemonogatari – podkładający głos tym postaciom Hiroshi Kamiya to niezły seiyuu, ale tutaj najlepiej radzi sobie, niestety, z wywoływaniem wrażenia déjà vu. Sytuację ratuje na szczęście świetnie zagrana Nino (Maaya Sakamoto), beznamiętnym głosem wypowiadająca uwagi, których specyficznej logice często trudno zaprzeczyć i które przy okazji w zabawny sposób obnażają bezmyślność Kou. Oczywiście Nino dostaje też czasem okazję do pokazania, że jest nie mniej zakręcona niż pozostali mieszkańcy brzegu Arakawy. Trochę szkoda, że tak naprawdę mało czasu poświęca się rozwojowi jej związku z „Rekrutem”, choć oczywiście skupienie się na tym wątku nie było możliwe w serii mającej konstrukcję ciągu luźno powiązanych skeczy.

Przejdźmy do kwestii nieco bardziej problematycznej, czyli „głębszych” treści w Arakawa Under the Bridge. Już po pierwszym odcinku pomyślałem – oho, szykuje nam się Przesłanie. Seria o człowieku odkrywającym, że kariera to nie wszystko i że ludzie, którzy według naszych standardów mogą wydawać się dziwaczni, wcale nie muszą być tacy źli – to brzmi cokolwiek groźnie. Z drugiej strony odpowiednio przemycone do serialu treści tego rodzaju mogłyby nawet podnieść jego wartość w moich oczach, bo w końcu inteligentna komedia powinna też na swój specyficzny sposób odnosić się do rzeczywistości, komentując ironicznie i zabawnie ludzkie zachowania. Niestety, Arakawa Under the Bridge pod tym względem do najlepszych nie należy – w zasadzie refleksja sprowadza się do tego, że „Rekrut” chwilami zauważa bardziej ludzkie oblicze dziwaków, z którymi musi użerać się na co dzień. Momenty tego rodzaju trącą banałem, choć moim zdaniem miały spory potencjał i można było zrealizować je w ciekawy sposób.

Animacja – do czego zdążyły nas już przyzwyczaić produkcje studia SHAFT – nie zachwyca płynnością, a kreska i projekt postaci nie wyróżniają się niczym specjalnym. Grafika to po prostu minimum potrzebne do tego, żeby serię dało się oglądać, z reguły na fajerwerki nie ma co liczyć, raz na jakiś czas może się ewentualnie przypadkiem przyplątać ładne tło. Muzyka w zasadzie też prezentuje podobny poziom co w produkcjach, do których porównywałem już Arakawa Under the Bridge, czyli nie nadaje się raczej do słuchania niezależnie od serii, ale ładnie podkreśla nastrój i efekt komiczny niektórych scen. Opening to piosenka dość… oryginalna, niektórym się spodoba, inni zapewne ją znienawidzą. Venus to Jesus zaśpiewała Etsuko Yakushimaru, wokalistka, której znakiem rozpoznawczym jest słaby, „kruchy” głos – wiele osób stwierdzi zapewne, że dziewczyna po prostu nie ma predyspozycji do śpiewania, ale moim zdaniem jej muzyka jest na swój sposób interesująca. Ending Sakasama Bridge to z kolei bardzo przyjemny i relaksujący rockowy kawałek, doskonale spisujący się w swojej roli. Warto jeszcze wspomnieć o świetnym Title Nante Jibun de Kangaenasai na w wykonaniu Miyuki Sawashiro, seiyuu jednej z bohaterek – piosenka, która na jeden odcinek zastępuje Venus to Jesus, była dla mnie miłym zaskoczeniem.

Arakawa Under the Bridge dobrze sprawdza się jako komedia, od której nie wymaga się niczego poza mnóstwem zwariowanych skeczy, dlatego ocena, którą wystawiam, jest pozytywna. Nie jestem pewien, czy mogę polecić ten tytuł miłośnikom komedii absurdalnych, którzy widzieli już wiele równie lub nawet bardziej zakręconych tytułów – niewykluczone, że szybko znudzi ich prezentowany tutaj humor. Jeśli spodoba wam się pierwszy odcinek, dajcie szansę tej serii, ale jeśli już początek nie przypadnie wam do gustu – odpuśćcie sobie, to tylko strata czasu. Na koniec warto dodać, że już w ostatnim odcinku potwierdzono produkcję drugiego sezonu Arakawa Under the Bridge. Nowe postaci, nowe gagi, nowa jakość… czy nuda i powtarzanie w kółko żartów z pierwszej serii? O tym przekonamy się za jakiś czas. Na razie mogę powiedzieć, że mamy do czynienia z tytułem niezłym, na który warto zwrócić uwagę, choć nie ustrzegł się on kilku błędów i nie do końca spełnił moje oczekiwania.

JJ, 18 lipca 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: SHAFT
Autor: Hikaru Nakamura
Projekt: Nobuhiro Sugiyama
Reżyser: Akiyuki Shinbou, Yukihiro Miyamoto
Scenariusz: Deko Akao
Muzyka: Masaru Yokoyama