Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Uragiri wa Boku no Namae o Shitteiru

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 3
    Everenn-dono 4.05.2016 18:27
    Kto to pisał i jak śmie nazyać się Polakiem?!
    „porzucony w niemowlęctwie" No co to ma być?! Pisze się np.: 'Gdy był niemowlęciem został porzucony'- I tak poza tym… serio?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    rgrty55 16.03.2016 22:50
    Zmieńcie osoby, które piszą recenzje. Strasznie subiektywne, a krytyka musi mieć podstawy.

    Ale pewnie i tak nikt nie czyta komentarzy o anime, które ma 2 (słownie- DWIE) gwiazdki.

    Młotki :(
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Annaputra 19.06.2015 00:54
    Straszydło
    Mam bardzo podobną opinię do recenzentki. Główny bohater momentami wołał o pomstę do nieba. Głos, jakby cały czas ktoś go ściskał za jaja, był tak bardzo irytujący… Rozumiem sam typ postaci- wrażliwy, spokojny, uroczy, naiwny i dobry chłopiec- jednak Yuki okazał się karykaturalnie przerysowany. Nie był wrażliwy, a nadwrażliwy, nie był uroczy, a przesłodzony, nie był naiwny, a zupełnie zdziecinniały. Choć dziecinność jeszcze nie byłaby najgorszą cechą. Yuki był po prostu do bólu zniewieściały i to w ten najgorszy możliwy sposób.

    Ruka prezentował się już dużo lepiej od Yuki'ego, ale do postaci „przyzwoitej” długa droga. Nasz „mroczny amant” okazał się postacią dwuwymiarową. Miał robić za tajemniczego gościa, a okazał się nudny i flegmatyczny. Jak już ktoś tutaj dobrze skomentował- mroczny na wierzchu, ale w środku prawdziwy i czysty ideał. Jego relacja z głównym bohaterem, choć początkowo dająca nadzieję na coś ciekawego i urzekającego, szybko okazała się mdła i przekombinowana.

    Soundtrack zbyt patetyczny. Muzyka niby spokojna, nie męcząca uszu, a jednak tą ciągłą melancholią momentami przygniatała coś na duszy i nie dawała wytchnąć.

    Patetyczność, to dobre określenie na większość punktów tej serii- tło muzyczne, szlachetne lica praktycznie każdej postaci, relacje międzyludzkie, ich skrajnie przesłodzona miłość do każdego oraz osobowości głównych bohaterów.

    Jeżeli miałabym wymienić cokolwiek, co podobało mi się w tym anime, to byłby to duet Tsukomo- Toko. Nie była ona niezwykła, ale jak na standardy tej serii, bardzo przyjemna. Urocza, a jednak nie mdliło mnie od niej. Niestety nic więcej znaleźć tutaj nie mogłam. Szkoda, ponieważ sam motyw odwiecznej walki i reinkarnacji dawał duże nadzieje, ale dla twórców okazał się zbyt trudny do udźwignięcia. Nie oglądało się tego przyjemnie. Niestety. Moja ocena, to 3/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    tasmo 9.07.2014 10:35
    Recenzenci czy krytycy. . .
    Kolejne anime z negatywną ocena „pseudo„recenzentów Tanuki,
    nie ma tu chyba żadnego anime,które dostałoby od naszych szanowanych „recenzentów„pozytywną opinię. . . Tą stronę tworzą jacyś krytycy tylko że nie filmowi, z talentem zniesmaczenia większości anime. . .
    Drodzy „recenzenci„proszę o skrytykowanie Japonii za wydawanie anime. . . Byłoby ciekawie przeczytać takie krytyki. . .
    Pozdrawiam wszystkich anty. . .
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    czarna mamba 13.05.2014 21:35
    W tym anime niemal wszystko mnie rozczarowało, oprócz oprawy graficznej. Ktoś może nie lubić trójwymiarowych efektów w anime, ale uważam,że zadziałały tutaj na duży plus w kontraście do postaci, które zostały koszmarnie narysowane. A Propos postaci, gdybym chciała policzyć te, które w jakiś sposób mnie zainteresowały, na palcach choćby jednej ręki, wyszłoby na to, że mam o 5 palców za dużo. Nic, zero, null. Żadna postać nie zdołała zaskarbić mojego zainteresowania. Tępy główny bohater, który więcej się nastęka, najęczy i napłacze zanim coś z siebie wydusi stało się już normą. W dodatku Yuki ma tak koszmarnie gejowaty (nie obrażając gejów) głos, że mógłby spokojnie uczestniczyć w paradzie równości. Jego chroniczne 'boku wa…' brzmiało mniej więcej tak, jakby miał zamiar uwieźć zaraz Rukę i rozłożyć przed nim nogi. Sorry za skojarzenie, ale tylko ono przychodziło mi na myśl, gdy patrzyłam na tego wypłosza i słuchałam jego stęku. Poza tym, słuchanie żali jego towarzyszy, jaki jest pokrzywdzony, nieszczęśliwy, że musi patrzeć, jak inni dostają po tyłku, podczas gdy on robi jedynie za statystę, było tak irytujące i męczące, że w pewnych momentach miałam ochotę wyłączyć anime i więcej do niego nie wracać. Jajko, nie facet, już kobiety miały większe 'klejnoty koronne' od niego.

    Dużo większe nadzieje pokładałam w Zessie. Czarny typek od razu przykuł moją uwagę, jednak nie na długo. Charakterologicznie wypadł chyba jeszcze gorzej od Shikiego z 'Togainu no Chi'. Lubię taki typ urody (pomijam tu całkowicie okrutnie spapraną kreskę) i 'stajlu' postaci, ale musi też mieć jakąś swoją ciemną stronę, trochę wredny, czasem okrutny, posiadający jednocześnie swoją drugą, bardziej pozytywną stronę. Tutaj mamy czerń na zewnątrz, a w środku przejrzysty kryształ. Nuda. Nie da się bawić w trakcie oglądania takiej postaci. Co z tego, że z wyglądu może być najlepszym ciachem serii, skoro charakter ma rozbełtany jak zwrócony obiad.

    Opening i ending nie przypadły mi do gustu, walki parzyły w oczy i ta gadanina w trakcie wywoływania bóstw i demonów. Dałam anime ocenę 5/10 chyba tylko ze względu na dopracowane tła i seiyuu Ruki. Nie wzbudziło we mnie zachwytu, nawet niespecjalnie podobała mi się ta seria, ale komuś może przypaść do gustu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    MaRika-chan 22.03.2014 01:37
    Warte uwagi :)
    Choć to anime miałam do obejrzenia już od kilku lat i jakoś tak nigdy nie mogłam się skusić na nie, zapewne to przez to że ten negatywny opis użytkownika co opisywał to anime,rozumiem że mogło mu się to nie podobać jednak nie powinien odrazu stawiać tabliczki nie oglądać bo to tylko zniechęca,a w końcu każdy może inaczej uważać.
    Anime jak dla mnie jest bardzo dobre,wzruszające i obejrzenie go nie będzie stratą czasu.Pomysł na stworzenie fabuły był ciekawy, podobały mi się walki które występowały, nie były one długie i nudne jak to bywa w niektórych anime.Kreska ładna,delikatna choć twarze mogą dla niektórych być dziwne,kanciaste i niezbyt pasować bo wolą innego typu lecz mi osobiście nie przeszkadzały.Postacie nie są płytkie charakterowo, choć niektóre wątki w anime mogłyby być bardziej rozwinięte np. o Luce szczerze myślałam że będzie coś więcej o nim powiedziane ale co poradzić, zapewne w mandze coś więcej jest a w anime pomineli bo zazwyczaj tak jest.A to z jego powodu zaczełam oglądać to anime,od samego początku jego postać mnie urzekła *.* Muzyka w tle bądz w czasie walk byla dopasowana idealnie i potrafiło jeszcze lepiej przedstawić dane sytuacje. Anime było bardzo wciągające tak że chciało się oglądać odcinek za odcinkiem.Jedynym dla mnie minusem było w tym anime postać Yukiego trochę jego charakter mnie czasem drażnił oraz zakończenie ciut innego się spodziewałam ows kliknij: ukryte Nie lubię takich nie zakończonych spraw bo pozostawiają niedosyt.Jak tak skończyli anime to mogli jakiś czas pozniej chociaż zrobić jakiś dodatkowy odcinek specjalny który by wyjaśnił te pare spraw.Po to anime mogą sięgnąć ulubieńcy dramatów,przygód oraz pełnych zagadek, ale jeśli ktoś jest totalnym antyhomoseksualistą wolę po ten tytuł nie sięgać bo znajdzie się tam kilka sytuacji z shounen­‑ai lub takie gdzie można byłoby sobie za dużo wyobrażać, jednakże szkoda byłoby dyskryminować tak wspaniałe anime tylko i z tego powodu. Minusów pare się znalazło lecz plusów tego anime było stanowczo o wiele więcej więc jestem skłonna do wystawienia oceny 9 na 10 za UraBoku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Misertus 30.07.2013 00:09
    :)
    Kocham to anime!
    Gdy włączyłam sobie pierwszy odcinek, moje myśli wychodziły na temat: Czy to będzie o gejach? Niestety, ale początek nie był taki fajny jak może się wydawać. Dlaczego? Ponieważ ciągle myślałam, czy będzie to o miłości męsko­‑męskiej. Zresztą nawet kiedy wyjaśniono, że Yuki wcześniej był kobietą, to nadal wydawało się inaczej.
    Mimo wszystko Uragiri wa Boku no Namae wo Shitteiru (nadal nie wiem czy to prawdziwy tytuł, czy nie) jest wspaniałą, krótko odcinkową serią. Kreska nie jest tak oszałamiająca, jak na przykład w „Bleach”, ale mimo wszystko nie odtrąca jak niektóre. Wszystkie postacie były dopracowane, mimo że każda z nich miała trójkątną twarz i rzęsy prześwitywały przez włosy (co było bardzo wkurzające, ale dało się wytrzymać).
    Nie wiem czemu, ale nadal wydaje mi się, że to nie koniec. Przecież nie możliwe jest to, aby takie coś zakończyło się w tak dziwny sposób. Zło nadal nie jest pokonane, a miłość pomiędzy Luką a Yuką nie jest wyjaśniona. Zakończyło się dość intrygująco (nie wiem czy to sformułowanie tutaj pasuje, ale co mi tam).
    Luka. Ta postać strasznie mi się spodobała. Nie tylko z wyglądu ale także z tajemniczości, jaką w sobie posiada. Mówił prosto i zwięźle, ale kiedy już wypuszczał ze swoich ust długie zdanie, były one tak doskonale złożone, że aż pozazdrościć takiego słownictwa. Szczerze, ale żal mi go. Kochał piękna kobietę, a kiedy ta zginęła, powstała jako mężczyzna! Naprawdę nie spodziewałam się czegoś takiego, ale mimo wszystko wyraziło sobie u mnie dobrą opinię.
    Yuki. Strasznie denerwujący, główny bohater. Małe dziecko, które nie rozumie czasu w jakim żyje. Ciągle martwi się o swoich przyjaciół, marnując swoje zdrowie jak i zamartwiając swych obrońców. Mimo to strasznie się do niego przyzwyczaiłam i nie wyobrażam sobie tego jakby był na jego miejscu ktoś inny. Dbał o swoich bliskich i nie obchodziło go to czy sam nie robi sobie krzywdy. Nie posiadał pełnych mocy i chyba już ich nie będzie posiadał. Nie wiadomo nic o jego uczuciach do Durasa. Martwi się o niego, dba o niego, pomaga mu, tęskni za nim, myśli o nim, uwielbia go, ale czy kocha? Tego nie wiadomo do teraz! I to jest właśnie najbardziej wkurzająca rzecz w tym wszystkim.
    Reszta bohaterów również przypadła mi do gustu. Byli tak bardzo pochłonięci obroną Światła Boga, że zapominali czasami o sobie. Pierwsza myśl, kiedy widziałam jak go bronili. Yuki jak ja zazdroszczę ci takich wspaniałych przyjaciół. Naprawdę!
    Nie rozumiem ludzki, którzy wmawiają na siłę sobie jak i innym, że to anime jest głupie i idiotyczne. To jest całkiem nieprawda, ale rozumiem ich. Nie interesują się takiego typu rzeczami i nie przyzwyczajają się tak szybko do głównych bohaterów jak niektórzy. (w tym ja).
    Dlatego trzymam mocno kciuki aby kiedyś powstał drugi sezon.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yomi 9.02.2013 17:37
    Obejrzałam to anime w dwa dni, zupełnie przez przypadek i muszę powiedzieć, ze wywarło ono na mnie pozytywne wrażenie. Jeśli chodzi o kreskę- to po prostu mistrzostwo i pomysł na fabułę tez jest całkiem niezły. Główny bohater, Youki,jest przedstawiony jako uosobienie dobroci i nieprzeciętnej wrażliwości – prezentuje pozytywne cechy. Spotkałam się tutaj jedną z opinii, że przez to, iż są to dominujące cechy jego charakteru trudno dostrzec u niego osobowość. Nie mogę do końca się z tym zgodzić,to zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem osobowości. Stworzenie takiej konstrukcji psychologicznej bohatera wydaje mi się wręcz konieczne. Dla mnie jest on uosobieniem szeroko pojętego dobra, którego tak mało w wielu anime. Poza tym nie zapominajmy, że nasz bohater w poprzednim wcieleniu był kobietą. Stworzenie tutaj mocnej osobowości kobiecej zaburzyłoby kreowanie relacji pomiędzy Ruką i pozostałymi bohaterami, choć zgodzę się, że temu anime przydałoby się więcej wstawek komediowych, które z pewnością ożywiłyby akcję. Ogolnie polecam to anime dla miłośników demonów, magi scen walki i wątków romantycznych ( przydałoby się ich więcej, bo te ktore były zobrazowane, były naprawdę niezłe). Wadą anime jest zbyt duza koncentracja na postaci Youkiego a zbyt mała na pozostałych bohaterach. Jeśli chodzi o wątek miłosny to jest mi trudno nazwać, to w ogole wątkiem miłosnym. W pewnych momentach miałam wrażenie, że to męczenstwo a nie miłość.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    podkladek0713 30.04.2012 23:01
    Michiko…. sama lepiej bym tego nie streściła ;) tam jest doslownie wszystko ;)
    ja chyba też za uważnie oglądałam bo nie ogarniam, szczególnie końcówki…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Akemi 21.04.2012 14:19
    Moim zdaniem anime nie było takie złe. „Zassałam” je w dwa dni, a szczerze powiedziawszy, gdybym miała je porównywać z Naruto, to wybaczcie fani, ale Uragiri wygląda przy tym na mistrzostwo świata.
    Po drugie – to anime mogą obejrzeć dosłownie wszyscy. Czemu? Bo się tam nie całują. Nikt nie zarzuci : o blee, po co ja to oglądałem”.
    Po trzecie – Jest tyle mocnych yaoiców, że ten (z braku takowych scen) ogląda się z gwiazdkami w oczach. Nie piep*rzą się jak króliki, a napatrzeń się można. xD
    Po czwarte – zawiodła mnie końcówka… miałam nadzieję, na konkrety walki… może twórcy szykują się do kontynuacji>
    Po piąte – Luka i jego brat plus Reiga… nooo, czasami było trudno ich rozróżnić.
    Po szóste – dla mnie anime wymiata.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Aerith 31.01.2012 14:21
    podobało mi się
    Czy fakt, że mi się podobało świadczy o moim braku gustu?:P Co prawda podchodziłam do tego anime z myślą popatrzenia się na przyjemnych oku bishounenów i nie zawiodłam się:)
    Naprawdę mi się podobało. Trochę zakończenie nie takie, te walki jakieś mało emocjonujące i ciekawe i tak nijako się to zakończyło… nie jestem zaspokojona. Ogromnym plusem tego anime jest Luka, uwielbiam go:)

    Parę razy miałam ochotę pogryźć telefon za Sodoma w wersji ludzkiej, jego widok, zachowanie i głos budził we nie chęć mordu.
    Jak również ciągłe wzdychanie, omdlewanie i płakanie… od polowy serii po prostu śmiałam się z tekstów Yukiego… jego zachowanie byłoby w porządku (w miarę) gdyby był dzieckiem albo babą…

    Kolejne co mnie wkurzało to bohaterowie, no więcej ich już nie mogło być? co chwilę pojawiał się ktoś nowy, a jego obecność była do niczego niepotrzebna i nic nie wnosiła… pomijając fakt, że wszyscy wyglądali tak samo. Wyróżniały ich od siebie tylko fryzury.

    Liczyłam na jakieś pogłębienie relacji Shuseia i Hotsumy, bardzo ich polubiłam, pomijając fakt, że jestem strasznie, okropnie zawiedziona, że Yuki nie przypomniał sobie poprzedniego wcielenia, tak mi żal Luki!

    Ale nie tracę nadziei i liczę, że będzie druga seria, która nieco rozjaśni bardziej usatysfakcjonuje.

    Pierwszy opening to bajka, byłam zachwycona, muzyka w anime w ogóle m nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Ale to moje skromne zdanie:)

    Polecam wielbicielom ładnej kreski i bishounenów, byle nie podchodzić do tego ze zbyt wygórowanymi ambicjami.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    awangardowa555 27.12.2011 13:57
    nie takie złe
    Obejrzałam to anime mimo dużo negatywnych opinii o nim i muszę stwierdzić ze nie jest takie złe.Ważne że dotrwałam do końca i nie przewijałam odcinków więc dla mnie jest wciągające jednak tak .. są duże braki po 1 ogromny minus dla postaci Yukiego – nie da się tej osoby skomentować , po prostu żal , kto zliczył ile razy płakał ?? Właściwie miałam ochotę go udusić . A już odcinek finałowy i te jego gadki TRAGEDIA. 2 – zawiodłam się troche na relacji pokazanej między zessem i yukim , uważam że było to męczące i wolałabym aby yuki przypomniał sobie o tym co ich lączyło.Oczywiście pojawił się w pewnym sensie żal typu ,, szkoda że się nie pocałowali''jednak nie chce aby wyszedł z tego znowu jakiś tani romans typowy. .3 --> NA plus – postacie :) Bardzo polubiłam zessa , kanatę ,elegy , kurcze i tego kolesia z imieniem na c < sorry ale w tej chwili zapomniałam > oni zdecydowanie ubarwili to anime . Co do akcji walki były takie sobie więcej było gadania , lamentu i użalania yuukiego niż walki. Zależy co dla kogo , mi się podobało , jednak nie wszystkim polecam to anime , 3ba do niego podejść z przymrużeniem oka zdecydowanie :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Subaru 29.11.2011 14:44
    Właśnie skończyłem seans tego fantastycznego anime. Zastanawiałem się już dawno, jak mam to­‑to skomentować, ale.. nie, chyba nie warto, szkoda czasu.


    Miałem ochotę na lekkie shounen­‑ai, nie znalazłem tego, ale dobra, nieważne.

    Historia miłosna – tak banalna, że czasem miałem wrażenie, że autorzy po prostu robią sobie jaja, że to parodia. Niestety wszystko jest tak skrzętnie opatulone patosem, uczuciami wyższymi, wszechobecną dobrocią Yukiego i stadem biszów, że.. naprawdę nie wiem, o co w tym anime chodziło. Często po prostu śmiałem się z pewnych rozwiązań fabularnych. Chwyty powtarzane tysięczny raz naprawdę powodują śmiech przez łzy. Potrafiłem przewidzieć wszystkie obroty zdarzeń, jakie w tym anime nastąpiły, tak jest przewidywalne.


    Nie zauważyłem sensu. Może mi umknął? Ale po poniższych komentarzach widzę, że nie tylko ja mam ten problem.

    Bisze, bisze, bisze. Świat biszów, biszami podpierany. W sumie nie wiem, po co tam te parę kobiet, jak iść w bisze, to po całości!


    Miałem wielką nadzieję, że na końcu para tytułowa  kliknij: ukryte  A tu nic.


    Jeśli wskazać zalety tego anime, to jest to plejada znakomitych seiyuu, którzy ewidentnie zmarnowali swój potencjał na tak kiepską serię. I grafika ładna, cieszy oko. No bo, ach, te bisze. Robią wrażenie, nie powiem.

    Ach, jeszcze mi Yuki brzmi w głowie.. jego inteligencja robi wrażenie. Już dawno żadna postać tak mnie nie irytowała.

    Nie polecam. No chyba, że ma się za dużo wolnego czasu, albo ochotę na coś odmóżdżającego, to wtedy tak.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Dam 5.10.2011 11:35
    Takie sobie....
    Anime oceniam na 6. Kreska naprawdę bardzo dobra, muzyka, również, taka melancholijna i spokojna zmieniająca tempo w odpowiednich momentach. Fabuła, oklepana coś tam się niby działo, jednak większość scen byłą przegadana, takie pitolenie od rzeczy. Postacie. Wiele ciekawych jednak… Yuki.
    Uważam, że gdyby nie postać Yuki'ego i tego całego wzdychania do niego, martwienia się, myślenia o nim… Okropne, a jeszcze bardziej działało na nerwy jego zachowanie. Wymoczek, który nie radzi sobie w życiu. Nachodziła mnie myśl – „Chłopie, weź się w końcu ogarnij”. Przepraszam za określenia, ale taka totalna ciota, a osoba poddająca głos tej postaci jeszcze to umocniła. Gdyby ten cały Yuki był dziewczyną, to jeszcze rozumiem i całość można by określić mianem dobrej anime, jednak jest to pozycja, którą uważam jedynie za w porządku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rei 21.09.2011 16:12
    Rozczarowanie
    Głównego bohatera po prostu nie da się lubić. Bardzo mocno podkreślali w anime, jakie to nasze chłopaczysko biedne och ach, jakie nieszczęśliwe i wszyscy żyją w poczuciu winy, że wciągnęli go w takie bagno. A przecież każdy z wojowników jest w tej samej sytuacji i też musi narażać swoje życie. Coś tu jest chyba mocno nie tak…
    Szkoda, że to nie shounen­‑ai, ciężko się tego dopatrzyć, naprawdę. Miałam wrażenie, że twórcy chcieli za wszelką cenę ominąć nadania tej serii nalepki ,,ai”, co im się udało. I tylko moja wiedza, że mangaczka preferuje gatunek shounen­‑ai, pozwala mi myśleć, że między głównymi bohaterami coś jednak iskrzy =_=.

    ... Chociaż bardziej interesują mnie jednak relację między Yukim, a Kanatą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Michiko 11.08.2011 23:01
    Uwaga, dla wszystkich, którzy postanawiają rozpocząć serię! Miast zmarnować kilka dobrych godzin na oglądanie Uraboku, zapraszam do przeczytania mojego krótkiego streszczenia, w którym zawarłam wszystko, co pojawiło się w anime:
    Yuki. Yuki, Yuki, Yuki. Yuki­‑kun. Yuki­‑chan. Yuki. Yukiiii! Yuki. Yuki…; Yuki, Yuki; Yuki.

    Polecam szczególnie wielbicielom ładnej kreski!
    Mam pytanie: czy to, że (naprawdę) wielu kwestii nie zrozumiałam, to przez to, że niezbyt uważnie oglądałam?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ewc 23.07.2011 22:33
    anime a manga
    Według mnie to anime można było zrobić o wiele lepiej. Niektóre wątki z mangi nie zostały umieszczone, czego nie rozumiem, ponieważ wiele scen było przedłużanych na siłę. To anime zostało zrobione zdecydowanie zbyt wcześnie, w mandze wiele wątków zostało niewyjaśnionych. To trochę krzywdzące…Poza tym w mandze nie było  kliknij: ukryte  Po drugie : kliknij: ukryte . Podsumowując : licze na drugą, lepszą serię za kilka lat i nowe, ciekawe rozdzały mangi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    LadyNameless 9.06.2011 01:42
    Wielki potencjał, wielkie nadzieje... wielka zdrada.
    Trochę się wynudziłam, kilka razy miałam ochotę rzucić tę serię w diabły, ale jednak dotrwałam do końca. Wrażenia w gruncie rzeczy pozytywne, ale… No właśnie, gdyby nie te „ale”.

    Zacznę od tego, iż seria jest niepotrzebnie przegadana i ma nużąco wolne tempo. Coś niby się dzieje, czegoś się dowiadujemy, ale akcję trudno nazwać zwięzłą i błyskotliwą. Fabuła skupia się głównie na trwających w nieskończoność rozmowach o cierpieniu, bólach serca i brzemieniu, jakie się nosi. Gdzieś pomiędzy wepchnięto wspomnienia z przeszłości bohaterów, sielankowe scenki z życia oraz – gwóźdź programu – walki z „tymi złymi”. Lubię porządne walki w anime, ale tutaj nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Serio, trochę nierealistyczne są akcje typu: X i Y walczą, gdy nagle pojawiają się przyjaciele X, ten ucina sobie z nimi pogawędkę ("- Uciekajcie, ja się nim zajmę! – Nie, nie zostawimy cię! Nie możesz walczyć samotnie, bla bla bla [...]"), przy czym Y spokojnie stoi i czeka. Gdy X i przyjaciele już się naplotkują, walka zostaje wznowiona. Albo na przykład X podczas walki zaczyna wygłaszać jakiś porażająco nudny monolog. Y natomiast, zamiast wykorzystać nieuwagę przeciwnika i go zaatakować, posłusznie go słucha, bądź, co gorsza, zaczyna przemawiać w podobnym stylu. Takie sytuacje niepotrzebnie spowalniają i tak już nienajszybszą akcję i sprawiają, że sceny walk są mało dynamiczne. Jedyne walki, które naprawdę mi się spodobały, to te na zaklęcia kliknij: ukryte .

    Imho, wyrzucając z serii wszystkie niepotrzebne dłużyzny, czyli wspomniane cierpienia i bóle serca, można by było spokojnie zamknąć całość w 13 odcinkach i to z wielką korzyścią dla fabuły. Bo – niestety – w stanie obecnym wszystko dosłownie rozłazi się w szwach. Brakuje wyrazistości, nie ma tego „czegoś”, co zaciekawiłoby i przyciągnęło uwagę na dłużej. Zakończenie perfidnie nabija widza w butelkę, gdyż nadal nie wiadomo, o co właściwie w tym wszystkim chodzi. Nie mam nic przeciwko anime z niejasnym zakończeniem, ale jest różnica między tajemniczością a poczuciem, że nic nie trzyma się kupy.
    Przyznam, że wiązałam z tą serią duże nadzieje. Magia, miłość, demony i walczący z nimi tajemniczy klan – przyjemna mieszanka, z której można stworzyć naprawdę genialne anime. Wyszło trochę inaczej.
    Nieco demonizując serię i wytykając jej wady, nie chciałabym jednak pozostawić wrażenia, iż „Uragiri” to porażka fabularna, bo oczywiście tak nie jest. Nie ukrywam bowiem, że anime oglądało mi się przez większość czasu dobrze i płynnie. Fakt, akcja bywała nużąca, rozmowy przydługie, ale coś sprawiało, że miałam ochotę poznać dalszy ciąg tej historii, zwłaszcza, że ładnie wpisuje się w moje demoniczno­‑zagadkowo­‑magiczno­‑biszowatolubne gusta ;)

    Pozostając przy fabule, chciałabym jeszcze wspomnieć o bardzo mylącym tagu shounen­‑ai/yaoi. Wszystkich, którym narobiło to apetytu na serię, lojalnie ostrzegam – nie ma tu shonen­‑ai (o yaoi nie wspominając) i licząc na coś w tym klimacie można się srogo zawieść. Nie chodzi tutaj jedynie o brak jakiegokolwiek fizycznego zbliżenia, bo przecież nie każda miłość musi koniecznie objawiać się w pocałunkach, uściskach i czułych słówkach. Nie w tym rzecz. Otóż w Uragiri” nie ma czystego, klasycznego wątku miłości między mężczyznami.  kliknij: ukryte  Ponadto, relacje Luki i Yukiego są ukazane jako czysto przyjacielskie – istnieje między nimi więź oparta na zaufaniu, trosce i chęci chronienia drugiej osoby. Ale nic ponadto. Ku mojemu (i pewnie nie tylko mojemu…) wielkiemu rozczarowaniu.

    Postaci. Przykro mi to mówić, ale większość jest po prostu bezpłciowa. Miła, sympatyczna, dająca się lubić, owszem, ale zupełnie bez… smaku? Jak zjadliwy, ale mdły posiłek. Weźmy na przykład Touko i Tsukumo – słodka, śliczna para, wyglądająca jak żywcem wyjęta z „Vampire Knight” – ale gdyby ich tutaj nie było, czy ktoś odczułby dużą różnicę?
    Seria ogólnie przeładowana jest zbędnymi postaciami i nie ma dużych szans, by poznać kogokolwiek głębiej, o polubieniu nie wspominając. Poza osobami ważnymi i niezbędnymi dla akcji, pojawia się też sporo takich robiących za sztuczne tło.  kliknij: ukryte 

    Krótko o protagoniście serii. Yuki to naprawdę poczciwy i milutki chłopaczek, ale jego całkowity brak charakteru i samarytańska chęć pomagania wszystkim wokół sprawiają, że jest prawdopodobnie najnudniejszą postacią, z jaką miałam do czynienia w anime. Czy on ma w ogóle jakieś wady? Rozumiem, że ma w sobie Światło Boga i z natury rzeczy jest dobry, ale dlaczego tutaj dobry = mdły? Jego zachowania często są niedorzeczne i mocno irytujące. Na przykład, gdy na polu walki krzyczy się do niego „uciekaj”, ten stoi w miejscu i jęczy. Całe szczęście (albo może i nieszczęście…), że gdy wróg rzuca się na Yukiego z okrzykiem „Giń!”, to zawsze ktoś albo go zasłoni własnym ciałem, albo powstrzyma cios.  kliknij: ukryte 

    Imho, jedyne dorzeczne postaci w „Uragiri” to Luka, Takashiro, Reiga, ewentualnie jeszcze Shusei i Hotsuma. Jedyni, którzy zapadli mi w pamięć na dłużej i wywołali jakąkolwiek emocję. Jedyni, którzy posiadali osobowość lub chociaż jej namiastkę.
    Więcej grzechów nie pamiętam.

    Grafika jest ładna i staranna. Bishouneni są naprawdę przystojni i tacy… biszowaci! (Luka, Takashiro i Reiga!). Z początku trudno było mi się przyzwyczaić do spiczastych bród, ale to drobny defekt, niepsujący obrazu całości. Tła są ładne, kolory niejaskrawe, całość wizualnie – przyjemna. Tak, pod tym względem jestem usatysfakcjonowana.
    Co zaś do udźwiękowienia – seiyu dobrani są perfekcyjnie (może z wyjątkiem Yukiego, który mówił tak, jakby miał cały czas zatkany nos, co sprawiało dość przykre wrażenie). Ucieszyłam się niezmiernie, słysząc głosy Daisuke Ono czy Juna Fukuyamy. Świetna sprawa.
    Muzyka także ogromnie mi się podobała – pierwszy opening to prawdziwe cudo (ani razu go nie przewinęłam, co rzadko mi się zdarza!). Drugi opening i oba endingi także są świetne – krótko mówiąc, grupa Rayflower odwaliła kawał dobrej roboty. Muzyka pojawiająca się w odcinkach znakomicie pasowała zarówno do akcji, jak i do klimatu – co zaliczam na duży plus, bowiem mało jest rzeczy smutniejszych na tym świecie niż anime z okropną muzyką.

    Na sam koniec należy postawić sobie jakże ważne pytanie: do kogo właściwie ta seria miała być skierowana? Trudno powiedzieć. Jak wspomniałam wyżej, żądni gorących scen fani shounen­‑ai powinni sobie odpuścić to anime. Ci, którzy lubią wartką, logiczną akcję, żywiołowe pojedynki i pełnokrwiste postaci – tym bardziej. „Uragiri” to ani romans, ani przygodówka, ani komedia, ani dramat. A może wszystko to naraz, tylko, że zmieszane w bardzo dziwny sposób.
    Miałam poważny dylemat przy wystawianiu oceny, ale niech będzie 7. Nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że polecam to anime, ale myślę, że można jest spokojnie obejrzeć, o ile nie ma się nic ciekawszego pod ręką. Powiem tak: jeżeli komuś do szczęścia wystarczy średnio porywająca akcja traktująca głównie o cierpieniu i bólach serca, okraszona tłumem biszów oraz piękną muzyczno­‑graficzną oprawą, powinien być więcej niż usatysfakcjonowany.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yuffy 8.05.2011 14:49
    Nijakość.
    Za to anime zabrałam się zupełnie przypadkowo. Chyba w wyniku nudy, znalazłam coś tam w sieci i obejrzałam to zupełnie od niechcenia. Od samego początku wywoływało u mnie ono obojętność. Nie zachwyca praktycznie niczym, ale też nie sprawiło, że rzuciłam to po pierwszym odcinku. Ba, mogę śmiało powiedzieć, że dobrnęłam do samego końca.
    Na początku zacznę może od fabuły i samego świata przedstawionego. Nie ma w tych obu rzeczach nic szczególnego. Fabuła jest prostoliniowa, żadnych głębszych znaczeń. Ot jest sobie dobra i zła strona, która walczy ze sobą już od zarania dziejów. Jak łatwo można przewidzieć, któraś z tych stron przegra. Kwestią pozostaje tylko która, czy to będą „wysłannicy” Boga posiadający nadnaturalne zdolności czy też mroczny książę – Regia z durasami za plecami. Sama konwencja przedstawiona w Uraboku nie jest najgorsza. Twórcy mieli dobry pomysł, ale z praktyką im trochę nie wyszło. Wszystko się ciągnie, co męczarnią było kiedy oglądało się jeden odcinek raz w tygodniu. Utkwił mi jeden z odcinków, gdzie Yuki przechadzał się po jakimś lasku przez ponad pół odcinka. Takich momentów jest znacznie więcej, przez co widz traci główny wątek, czego końcowym skutkiem jest zupełny brak orientacji w fabule. Ponad to pozostało wiele niewyjaśnionych wątków odnośnie głównej postaci – Yuki, a także Ruki. Ogólnie rzecz ujmując, gdyby tylko twórcy się postarali, mogliby znacząco rozwinąć każdą z postaci. Niestety wyszli im bohaterowie, który byli owiani płaszczem tajemnicy, którego sami później nie potrafili zdjąć, czyli wyjaśnić albo pociągnąć. Fakt. Gdyby mieli skupić się na każdej postaci z osobna wyszłoby im znacznie więcej odcinków, ale w takim razie mogliby zrobić zupełnie inaczej niż im wyszło. Dlatego według mnie słabością tego anime są również bohaterowie. Najbardziej irytujące z tego wszystkiego było nieustanne wykrzykiwanie imienia Yuki. Czy zamiarem twórców było, abyśmy poprawnie zapamiętali jego imię czy co? Ostatni raz nawiąże jeszcze do samej głównej postaci. Nie polubiłam jej. Jest okropna przez swoją niezdarność i nieumiejętność pogodzenia się z zaistniałymi faktami. Rozumiem, można w coś nie wierzyć, ale po prostu rzeczywistość odbijała się od Yukiego jak grochem o ścianę. Nie ma nic przeciwko chwilowym brakiem zaradności, ale to co prezentował sobą Yuki było dla mnie wręcz nie do wytrzymania. Dlatego zasłużenie daję mu dyplom najgorszej postaci w Uraboku. Zaraz po nim jest Takashiro, który non stop biadolił, że pokona wielkie zło, ale jakoś w praniu nie za bardzo mu to wychodziło. Reszta postaci nawet ujdzie w tłoku, na którego czele bez wątpienia stanie Ruka (jedyna pozytywna postać, która nawet dobrze im wyszła).
    Teraz przejdę do strony graficznej oraz oprawy muzycznej. Kreska nawet mi się podobała, tworzyła klimat, dzięki któremu dobrnęłam do końca tegoż to anime. Kiedy trzeba było była ciemna i mroczna. Jedynym minusikiem są twarze postaci. Za spiczaste jak na mój gust. Idąc dalej. Muzyka natomiast jakoś nie wprawiła mnie w zachwyt, bo miałam nieodparte wrażenie, że ciągle słyszę jeden i ten sam kawałek. Dziwne uczucie, ale nie było ono aż tak nieznośne. Nie skomentuje op i end, ponieważ przyznam z czystym sumieniem, że po prostu je przewijałam. Nie wiem dlaczego to robiłam, ale jakoś nie specjalnie zaciekawiła mnie ich nutka.
    Anime polecę chyba tylko tym, którzy naprawdę się nudzą i nie mają co ze sobą zrobić. Uraboku to zapychacz w sam raz. Natomiast ci, którzy poszukują czegoś z dobrą akcją i wciągającymi postaciami, niech zabiorą się za coś innego. Nie znajdzie się tutaj nic ciekawego poza jedną, góra trzema walkami. Zapierająca dech w piersiach akcja oraz wartka fabuła, nie idą w parze razem z Uragiri wa Boku no Namae wo Shitteiru.
    Ocena: 4,5/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    ai 7.05.2011 11:22
    Świetna recenzja, zgadzam się z nią w stu procentach! A szczególnie z drugim akapitem – idealne podsumowanie tej serii!
    Odpowiedz
  • daro 30.04.2011 21:32:51 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Banshee_Cross 13.04.2011 11:49
    Trochę się zawiodłam...
    Na „Uraboku” trafiłam dzięki YT. Byłam tak podjarana openingiem i bohaterami, że całą serię obejrzałam… *sprawdza w kalendarzu* w dwa dni. A już ten przepiękny dopisek „shounen­‑ai/yaoi” zupełnie mnie nakręcił.
    I co? Patrzenie sobie w oczy, wyznania, poświęcanie życia… I żadnego pocałunku, czy chociażby tulenia! T.T

    Fabuła – demon miał niewiastę, a ona się odrodziła jako chłopak. Całkiem urzekające. Jednak… nie wiem, czy jestem aż tak ciężko kapująca…od połowy serii nie wiedziałam, o co chodzi O_o Już zupełnie nie mówię o zakończeniu. Daję 5/10
    Kreska – piękna po prostu. Jedna z najlepszych, jaką kiedykolwiek widziałam. Troszkę niedopracowane tła, jednak nie jest to takie denerwujące ^ ^ Daję 10/10
    Bohaterowie – na początku byłam wręcz zaszokowana. Pierwszy odcinek, a tu wyskakuje mi z 10 bishonenów… Całkowicie urzekł mnie Ruka, chociaż jego charakter i działania nieco mnie drażniły… Kanata, Hotsuma, Shuisei, Kuroto, Takashiro, i… TSUKUMO *_____* Charaktery może nie powalają oryginalnością, jednak za samą oprawę wizualną daję 9/10 ^ ^
    Dźwięk – świetny pierwszy opening, drugi mniej mi się podobał. Ogółem muzyka nie powala, jednak oddaje klimat anime… mogę dać 6/10
    Inne – wyłapałam kilka błędów podczas oglądania. Nie przeszkadzają one w oglądaniu.  kliknij: ukryte 

    Za całość mogę dać… 6/10. Anime w sam raz dla wielbicieli fantasty i bishonenów… Nie żałuję czasu, który spędziłam na oglądaniu tego anime, jednak czasami dramatyzm niektórych sytuacji aż mnie śmieszył ^ ^
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    aotoge 27.02.2011 02:31
    miód z cukrem w kostkach
    Zostało mi jeszcze pięć odcinków, ale muszę teraz napisać, bo nie wyrobię, mówiąc wprost.
    Jeśli Yuki jeszcze raz zrobi to swoje pełne najwyższego zdumienia „och!” albo powtórzy końcówkę zdania swojego rozmówcy – tnę ocenę o dwa stopnie, na ślepo. Oby mi tylko skali nie zabrakło. Rozumiem, że miało być czule, ale, na litość, oni się za moment zagłaszczą na śmierć i wyręczą Durasy! (Nie w głaskaniu, oczywiście.)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    ania 13.02.2011 14:12
    manga jest na o wiele wyższym poziomie. Anime… bardzo mnie rozczarowało chociaż pod względem grafiki byłam zachwycona. W zasadzie dopiero po przeczytaniu mangi dowiedziałam się o o tak właściwie chodzi w tym anime
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Silla 9.01.2011 14:17
    Hm…ale tak właściwie, to o co chodziło? Jakaś wojna, jakaś zdrada, jakieś reinkarnacje, wszystko potraktowane po łebkach i właściwie nic nie wyjaśnione do końca (chociaż może coś mi umknęło, coś przespałam albo zwyczajnie jestem przyślepa już…). Naprawdę brakowało mi porządnego rozwinięcia i wytłumaczenie wielu kwestii – jak chociażby wątku  kliknij: ukryte  i jego znajomości z Yuki. Bo oprócz tego, że zdradził i że się znali i kochali, to nie dowiedziałam się niczego więcej. A chciałabym wiedzieć np. jak się poznali tudzież skąd w ogóle się tam wzięła Yuki. No i, jak już wspominano we wcześniejszych komentarzach, fabuła praktycznie stoi w miejscu. 90% to gadanina, reszta to zachwyty nad Yukim i na akcję zostaje jakieś 2%. A szkoda, bo bardzo chciałam zobaczyć Rukę w akcji, a tak dostałam tylko kilka machnięć mieczykiem i jakże „emocjonujący” pojedynek na zaklęcia w finałowej „walce”. Chociaż mówienie tu o walce to trochę za dużo,  kliknij: ukryte 
    Bohaterowie w większości byli znośni, jedyny wyjątek to Yuki, Dziewica w Opresji. Do tej pory nie mogę ogarnąć, jaką on tam właściwie miał rolę – niby miał leczyć, ale jak przyszło co do czego, to nikt od niego tego leczeni nie chciał, bo biedaczek cierpieć będzie. Do tego był irytującym kretynem, który jak mantrę powtarzał Kanata­‑san!, i którego wiecznie trzeba było ratować, bo jak się mówi 'uciekaj, nie wychodź, zostań tutaj', to mądra osoba się słucha, a nie pcha się pod nos wrogowi. Wkurzał mnie też Takashiro i jego paplanina, że 'w końcu to zakończy', a tymczasem jego działania ograniczyły się do… kliknij: ukryte  Ok, raz walczył, oddaję mu honor. Chyba najbardziej polubiłam tylko Rukę, jakoś tak wydawał mi się najsensowniejszy. Pozostałych bohaterów traktowałam o prostu jak zapychacze.
    Graficznie anime bardzo mi się podobało, kreska była bardzo ładna, jedynym minusem są dla mnie brody postaci – są tak spiczaste, ze można na nie coś nadziać. A szczególną perełką są dla mnie oczy Ruki, prześlicznie. Muzycznie też przypadło mi do gustu, może nie ma jakiegoś cudownego soundtracku, ale kilka motywów było całkiem niezłych. Openingi średnie, a endingi osobiście mi się wcale nie podobały. Wielki plus za dobór seiyuu, a zwłaszcza za Sakuraia Takahiro (który jest moim ulubieńcem) w roli Ruki – spisał się idealnie. Tylko seiyuu Yukiego był straszny, chwilami miałam wrażenie, ze mówił przez nos.
    A co do shounen­‑ai – fakt, tu go praktycznie nie było. Chociaż na upartego można było za s­‑a wziąć czasem jakieś gesty albo słowa, ale nic poza tym. Nie jestem jakąś wielką yaoistką, więc nie czuję się zawiedziona i nawet uważam, że lepiej, że tego tu nie było, bo jakbym miała patrzeć na umizgi Ruki i Yukiego, to bym zwątpiła (wolałabym każdy pairing Ruka­‑x,tylko nie RukaxYuki). W pewnej chwili nawet stwierdziłam, że to anime byłoby o wiele lepsze, gdyby Yuki był kobietą…

    Anime ma wady, ale ogólnie nawet całkiem miło się oglądało, ot, taki zapychacz, gdy nie ma nic ciekawszego pod ręką, ode mnie dostało 6/10.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime