Komentarze
Głosy z odległej gwiazdy
- 10/10 Obejrzane wieki temu i do dziś nic się dla mnie nie zmieniło : anmael : 10.11.2022 00:59:33
- Re: Dziękuję, postoję. : Bez zalogowania : 8.04.2022 22:23:00
- Makoto : Bez zalogowania : 8.04.2022 21:58:19
- Re: Dziękuję, postoję. : Slova : 24.02.2019 22:37:06
- Dziękuję, postoję. : Lenneth : 24.02.2019 22:05:13
- Re: Wiek bohaterki : 13 : 6.04.2018 13:15:13
- Wiek bohaterki : Damianex : 6.04.2018 11:58:29
- komentarz : Maxromem : 17.03.2017 22:39:47
- Niesamowite : Yuki Asakawa : 1.09.2014 16:43:24
- komentarz : Zadieln : 15.05.2013 19:10:43
10/10 Obejrzane wieki temu i do dziś nic się dla mnie nie zmieniło
Uważam że dużą rolę odgrywają personalne uczucia co do osobistych wydarzeń w życiu. Jak dla mnie jest to magiczna produkcja, którą rozumiem na swój sposób i podobieństwo życiowych wydarzeń.
Samo zrozumienie uczucia jakim jest „miłość” i „poświęcenie” jest dla każdego inaczej rozumiane jak i odczuwane.
Makoto Shinkai stworzył produkcję ponadczasową nie zostawiającą żadnych złudzeń co do w/w uczuć. Z jednej strony może jest ukazana nad wyraz albo surrealistycznie wyolbrzymiona.
Czy można było by się pokusić o określenie niespotykanej perfekcji miłosnej, nie wiem ale wiem jedno.
Produkcja magiczna
Nie chcę wchodzić w szczegóły graficzne, muzyczne itp. Tutaj nie ma to najmniejszego znaczenia. Magia jest gdzieś indziej.
Niech ktoś mi powie, że obejrzenie tej produkcji późnym cichym wieczorem ze swoją drugą połówką (mowa tutaj o płci pięknej) na kanapie, nie złapie jej za serce i nie spowoduję….. magicznej chwili.
Pozdrawiam
Dziękuję, postoję.
Wzruszyć się umiem byle czym, czasem nawet i polnym kamieniem, ale ten scenariusz i te postaci nie wycisnęły ze mnie żadnych, najmniejszych nawet emocji. Ani tym bardziej jakichś odkrywczych, dogłębnie wstrząsających refleksji. Ot, kolejna historyjka o parze młodych, którzy z takich czy innych względów nie mogą być razem. Spodziewałam się zresztą innego scenariusza: kliknij: ukryte tego, że parę ostatecznie rozłączy śmierć chłopaka, który został na Ziemi, zdążył nie tylko dorosnąć, ale i założyć własną rodzinę, a wreszcie umrzeć z przyczyn naturalnych, otoczony gromadką prawnuków, podczas gdy jego dawna dziewczyna wciąż pozostałaby młodziutka i zakochana, na zawsze „zawieszona w czasie”. Ale nie.
Odczuwam to tak, jakby twórca poszedł na skróty, uciął historię i dylematy bohaterów zdecydowanie zbyt szybko. I krótka forma nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem, bo gdyby wyciąć walki z obcymi, znalazłby się czas na ukazanie dojrzewania postaci.
Dodatkowo mam wrażenie, że nie tylko ja się zestarzałam, ale to dzieło także. Nie potrafię skupić się na „właściwym” przekazie filmu, patrząc na antyczne Nokie w roku 2047 oraz na gimnazjalistkę walczącą z obcymi w szkolnym mundurku. Międzynarodowa flota kosmiczna nie tylko werbowała dzieci, ale i budżet aż tak jej obcięli? Jeśli ukazanie bohaterki w tym stroju miało być zabiegiem stricte artystycznym, to tego zabiegu nie kupuję.
Aktorstwo też nie porwało. Bohaterowie wydali mi się wyprani z emocji. Fakt, lepsze to niż przeszarżowanie z ekspresją, ale nie pomogło w odbiorze historii, która dla mnie okazała się nie tyle subtelna, ile po prostu miałka.
Wiek bohaterki
Nie najgorsze, ale jest jedna rzecz, która mnie zastanawia… A mianowicie to, że Mikako została wybrana do tej międzygalaktycznej, niebezpiecznej misji w wieku zaledwie 15 lat. To mi przeszkadzało. Byłoby dużo lepiej, gdyby wtedy miała co najmniej 18 lat.
O animacji wypowiedział się już każdy, więc powtarzać się nie będę. Jeśli zaś chodzi o przekaz… to mam mieszane uczucia. Jest on jasny i czytelny i podany w odpowiednio subtelny sposób, ale w dzisiejszych czasach chyba to nie wystarczy. Taki wydany ostatnio przez A‑1 Pictures „Shelter” ma bardzo podobny przekaz, ale udaję mu się go przekazać w zdecydowanie lepszy sposób.
Szkoda, że nie obejrzałem tego 10 lat temu, wtedy byłbym zachwycony. Z tego powodu zostawiam bez oceny.
Niesamowite
Makoto Shinkai - mam coś jeszcze dodać?
Wreszcie coś, co pokazuje ten ogromny bezmiar kosmosu. Beznadziejne romanse są dobre (o ile zrobi się je w dobrej formie…). Obejrzę to kolejne 20 razy… Fani Shinkaia? Tu jest jego film, łapcie!
No ale cóż, to Shinkai. A ta praca ma już ponad dziesięć lat na karku, wypada tylko zdjąć czapkę z głowy i wyrazić aprobatę.
perełka...
kreska i grafika ok, nie mam żadnych zarzutów, ja nie szukam dziury w całym, ale dostrzegam pozytywy, a małe szczegóły tła itp, nie muszą być idealne. Fabuła – już wspomniałem, ale nie to się liczy, a liczy się sposób jej przedstawienia – tej wielkiej rozłąki dwojga ludzi
na tle jakieś kolejnej głupoty myśli ludzkiej… nic dodać nic ująć, kiedyś ta piep*** nauka zgubi całą ludzkość, bo nie ważne, że mamy dużo, zawsze chcemy więcej.
Na 25 min otrzymaliśmy to czego oczekiwałem, na nic więcej czasu nie starczyło, w końcu nie chodziło nam o jakieś szczegóły konfliktu, czy coś, a o historię uczucia łączącego dwojga ludzi.
Majstersztyk.
10/10
Ode mnie 7/10
Hoshi no Koe
Ladne graficznie, ale historia niestety nie zachwycila mnie, ani nie zrobila wiekszego wrazenia(mimo, ze lubie takie historie).
Prawde mowiac, w ogole zapomnialam na dlugie lata, ze to dzielko obejrzalam.
6/10
Genialne !
Oby więcej takich produkcji!
Bez wielkich rewelacji
Cudowne
Z początku nudne, ale potem
Hoshi no Koe
Psychologiczna papka, cała sci‑fi i przygodówka jest jedynie jako tło paplaniny 2 dzieciaków.
Poza tym żadnego wytłumaczenia historii ataku obcych, i te żałosne popłakiwania dziewuszki – jeśli tak go kochała to po diabła zaciągneła się na międzyplanetarną misje. Robi dziewczyna z siebie taką ofiarę losu że aż jest to karykaturalne.
Hmm
Wzruszające i piękne
Hoshi No Koe a Byousoku 5 cm
Kiedy potem oglądałam Hoshi No Koe mówiłam sobie 'co to za tania podróba?! wszystko to samo: różowe płatki wiśni, motyw z wiadomościami które nie wiadomo czy dotrą, para, która nigdy nie będzie razem, nawet spacer do sklepu spożywczego i wspólne oglądanie startu statku… Muszę sprawdzić CO BYŁO PIERWSZE' Moje zdziwienie nie miało granic, kiedy zobaczyłam że oba filmy są dziełem Mokoto Shinkaia :D Głupek ze mnie, mogłam się od razu domyślić :D Choćby po kolorystyce obrazu… Ale nieee :D
A już wracając do mojej myśli przewodniej – ostatecznie cieszę się, że akurat w tej kolejności anime te widziałam… Gdybym Byousoku oglądała później, mogłabym się znudzić podobieństwami do poprzednika, a tego bym nie chciała… Widać postęp czasu, 5 lat to wiele… Obie pozycje zachwycają i wzruszają (do łez), jednakże mimo wszystko jak już wiem coś o autorze Hoshi No Koe, muszę stwierdzić, że MOGŁO to być nieco lepsze… Wszystkim którzy widzieli już Hoshi No Koe, zachęcam do obejrzenia Bypusoku – wtedy zrozumiecie o czym mówię :)
Genialne