Komentarze
Cossette no Shouzou
- Re: Fajne : Baronowa Znaks : 24.08.2017 21:33:48
- Cosette no Shouzou : Subaru : 1.04.2014 16:43:42
- Fabuła - nie. Klimat - tak. : Shirahime-sama : 21.10.2013 23:27:18
- takie sobie : VampireKnightRima : 28.07.2013 15:38:34
- W kwestji fabuły : PaniWrzos : 22.02.2013 20:37:09
- Re: Manga była lepsza... : tenten97 : 6.11.2012 19:03:46
- Manga była lepsza... : shokugana : 7.09.2012 16:00:50
- komentarz : Shi : 2.09.2012 14:18:22
- komentarz : Renissance : 21.08.2012 21:11:16
- Super, tylko o czym to właściwie było? : Ainee : 25.07.2012 20:20:58
Cosette no Shouzou
Klasyczny przerost formy nad treścią.
Najbardziej podobał mi się odcinek pierwszy – miał fabułę, ciekawy wstęp, wiało w nim grozą, a mała blondynka była naprawdę intrygująca.
Podczas drugiego przysypiałem. Seria stała się jedną wielką metaforą niezbyt wiadomo czego, bo bohaterowie przez 90 procent czasu unoszą się w jakichś przestrzeniach, zmieniają się tła, padają enigmatyczne, patetyczne teksty…
Odcinek trzeci jest kontynuacją takich scen, aczkolwiek oferuje zakończenie i akcja wraca na właściwe tory.
Sam motyw przewodni nie jest niczym wyjątkowym, co twórcy z całą pewnością wiedzieli, ale dlaczego tak usilnie próbowali go zakryć wszystkim, czym się da? Nie ratuje tego tytułu ani przepiękna muzyka klasyczna (zdecydowanie udane kawałki smyczkowe), ani płynna animacja. Tła są, owszem, piękne, malownicze, niektóre naprawdę robią wrażenie, można się zapatrzyć i kontemplować, muzyka wprowadza w nastrój… tyle że jest tak klimatycznie i ulotnie, że staje się zwyczajnie nudno. Zbytnie odchodzenie od meritum i powtarzanie przez kilkadziesiąt minut zdań zawieszonych w próżni niewiele daje, mnie nie jest w stanie zaciekawić.
Bardzo urodziwa produkcja, ale mnie nie przekonuje. 5/10.
Fabuła - nie. Klimat - tak.
Nie przepadam za romansami, choc urzekł mnie duch dziewczyny obecny w kieliszku oraz typowy schemat, objawiajacy się tym, że tylko Eiri może to dostrzec. Z jednej strony można użyć chwytliwego określenia „gniot”, z drugiej zaś „dzieło”.
takie sobie
W kwestji fabuły
Po jakimś czasie do anime podeszłam po raz drugi i zrozumiałam znacznie więcej. A przynajmniej tak mi się wydaje:) A teraz moja interpretacja fabuły:
kliknij: ukryte W XVIII wieku w pewnym francuskim dworze żyła sobie piękna dziewczynka. Jej uroda sprawiała, że stała się inspiracją dla wielu malarzy- a zwłaszcza dla jednego z nich. Marchello Orlando ( autor tytułowego portretu) był w niej wręcz obsesyjnie zakochany, jednak martwiło go to, że Cossette dorasta. Bo skoro dorasta to starzeje się. A skoro starzeje się to oznacza, że pewnego dnia straci swoją niespotykaną urodę. Malarz dla którego wygląd dziewczyny jest największą inspiracją postanawia temu zapobiec. Zabijając ją. Z miłości. Bo jeśli umrze to w jego wspomnieniach na zawsze pozostania taka jaka była- młoda i piękna.Zabijając ją jednak doprowadza jeszcze do jednej rzeczy.Orlando zgodnie z japońskimi wierzeniami więzi duszę Cossette w kielichu,lecz tworzy coś jeszcze. Powołuje on do „życia” wyidealizowany twór swojej wyobraźni, sztuczne i piękne wspomnienie. Można więc powiedzieć że istnieją dwa duchy- mała dziewczynka, która za życia lubiła jeść konfitury, spacerować po ogrodzie, która kochała swoich rodziców, oraz pusty demon, zatrzymane w czasie idealne piękno. Obydwa duchy od siebie zależne, w jakiś sposób połączone, skazane na wieczne, bezsensowne istnienie chyba,że…znajdzie się ktoś kto pokocha Cossette taką jaka była, nie za urodę tylko za nią samą. Pokocha ją bardziej niż własne życie. I tego właśnie podejmuje się Eiri. Zawiera z główną bohaterką pewien pakt – zgadza się zniszczyć fałszywe wspomnienie o niej, sprawić, że stanie się czymś więcej niż piękną twarzą utrwaloną na obrazie. Dobrze ukazane jest to w scenie gdy Eiri maluje nowy portret Cosette za pomocą własnej krwi. Przedstawia ją taką jaką była dla niego, uwalnia ją od ciężaru własnej urody. Niszczy demona stworzonego przez Marchello Orlando przejmując na siebie tym samym jego winę. Biorąc pod uwagę tą interpretacje, słowa Cosette na początku pierwszego odcinka nabierają sensu:)
Wyszedł mi z tego mały elaborat, ale może taki sposób odbierania tej opowieści komuś coś rozjaśni:) No i może ktoś ma coś jeszcze do dodania?
Manga była lepsza...
Klimat mangi jest zdecydowanie łagodniejszy jeśli chodzi o mrok i tajemniczość. Fabuła jest ciągła i przejrzysta lecz mimo wszystko rozczarowująca.
Anime ocieka tajemniczością i niepokojem, wszechobecny patos. Sama fabuła może się wydawać niekompletna ale jest o wiele bardziej zaskakująca niż w mandze.
Polecam wszystkim kolejność: manga, anime.
Kreska jest zniewalająca. Oprawa graficzna tym bardziej. Sama Cossette jest rewelacyjna! Ciężko teraz o takie anime… Przynajmniej to moja opinia :p
Super, tylko o czym to właściwie było?
Oprawa graficzna i forma ujęły mnie, jednakże nie mogłam uwierzyć, że te 3 odcinki to już wszystko. Fabuła nie podoba mi się. Nie podoba mi się mroczność jaka się panoszy w każdym kolejnym momencie coraz bardziej. Mroczność, przepraszam raczej z gatunku: flaków, niż misterium. Główny bohater miał zadatki na ciekawego, a okazał się zombie.
Uważam, że potencjał został zmarnowany, a anime daje przykład 'pustej głębi', albo udawanej głębi. Cosette z początku intrygująca, potem demoniczna, okazała się dla mnie kliknij: ukryte morderczynią.
Boskie .
Fajne
Rozczarowanie
nieco rozczarowany
Grafika jest bardzo dobra, szczególną uwagę zwraca mroczne, nostalgiczne wnętrze antykwariatu i bulwaru często zalanego deszczem. Same postaci też wyglądają niczego sobie.
Muzyka to kawałki z pogranicza cathedral pop, z często słyszalną nisko strojoną gitarą elektryczną. Brzmi to naprawdę dobrze, szczególnie w mocniejszych momentach.
Anime oceniam na 7/10. Głównie za artyzm i klimat. Fabularnie mogło być nieco lepiej i dłużej.
Fajne, ale czegoś brak...
Czegoś jednak brakuje
Jescze zapomialem dodac muzyka duzy plus tej ovki
Scalono (jakby było po co…) – Moderacja
Niezłe
Film dobry ,ale miałam zastrzeżenia
Film ten świetnie buduje klimat , jednak fabuła wydaje się dość uboga .
Bez morału , bez przekazu .
Postacie .. no cóż Cossette polubiłam , wzniosła arystokratka mająca swój cel .
Ale mam pytanie .. ile ona miała lat . wyglądała jak mała dziewczynka , jednak była niesamowicie poważna , a i jeszcze sceny nago .
Eri nie wzbudził mojej sympati , tak mało o nim wiemy .
Nie ujawnia się prawie żadna jego cecha charakteru , chłopka wydaje się być tylko marionetką Cossete .
Grafika jest na wysokim poziome , ale brakowało mi płynnościruchów .
Co do fabuły się jeszcze przyczepie .
Dlaczego tak mało wiemy o rodzinie Cossette , przecież nie tylko ona wtedy zgineła .
Muzyka jest doskonala, jednak pozostałe dzwięki ubogie .
Zapewne La portrait de petit Cossettenie ie jes Anime wybitnym , ale warto go obejrzeć choćby ze względu na mroczny klimat i samą Cossette
Wporządku...
Drażniły mnie elementy typowe dla gotyku, czyli kiczowate. Nietoperki, demony, mhoczny zamek…
Postacie narysowane sztampowo i nieciekawie w porównaniu do reszty grafiki którą widzimy w tym anime.
Muzyka świetna, czasem nawet wychodziła na pierwszy plan zostawiając wizualia na pozycji przystawki. Za to dźwięki były słabe, skromne i ledwo dostatecznie zrobione.
Denerwująca także była ilość 2‑3 planowych postaci żeńskich, stanowczo za dużo tych kukiełek które nie wnoszą nic do fabuły.
Na szczęście seria ma tylko 3 odcinki, wystarczająco by pooglądać ładną graficzne i posłuchać ładnej muzyczki.
Cudowne!
Pierwsze, co mnie urzekło, czyli kreska. Jest śliczna, a do tego staranna i realistyczna. I – UWAGA!!! – postacie mają NORMALNE nosy, nie żadne trójkątne szpikulce czy dwie dziurki, tylko nosy. Pozatym takie „szczegóły” jak poruszanie szczęką czy oko w kształcie oka. Ogólnie grafika jest perfekcyjna, a elementy komputerowe nie przeszkadzają, pomijając kilka momentów. A logo bardzo przypadło mi do gustu. C< 10/10.
Muzyka. Idealna, świetnie dopasowana, szczególnie utwór pojawiający sie na początku serii (chóralny jakby?). 10/10.
Fabuła prosta, ale dzięki zabarwieniu „wizjami” wydaje się o wiele ciekawsza niż w rzeczywistości. Cossette opowiadająca o dżemie to czysta słodycz, a Eiri kliknij: ukryte malujący Cosette własną krwią… naprawdę się przy tym wzruszyłam. Co do ozanczenia „horror”. Dla mnie głównie w pierwszym odcinku (Cosette pod ścianą kojarzyła mi się z „Klątwą”), kolejne odcinki są jedynie krwawe, ale horrorem w pełnym tego słowa znaczeniu bym tego nie nazwała. Nie ma co też doszukiwać się scenek komediowych (i w sumie dobrze, bo nie lubię takich połączeń). 8/10.
O postaciach coprawda niedużo się dowiadujemy, ale dla mnie to wystarcza jak na tak krótką serię. Przyznam, że zdążyłam je polubić. *^^* 7/10.
Długość – już mogło się wydawać, że zaraz po serii zostanie niedosyt, a tu proszę, nie ma o tym mowy. Dla mnie zakończenie jest, w sumie, kliknij: ukryte szczęśliwe i satysfakcjonujące (choć słyszałam o dodatkowym odcinku specjalnym).
Bonusowy plus za iście „gotycki” klimat. *^^*
Wrażenie po seansie jest więc jak najbardziej pozytywne.
Ogółem jeśli ktoś lubi opowieści grozy doprawione dramatyzmem bez zbędnych gagów, to szczerze polecam, ja się nie zawiodłam. 10/10.
Kolejna pochwała...
Swoją drogą – Utenę nastki widziały, dzięki nim ma zaniżoną ocenę, może więc lepiej jest trzymać co wartościowsze dla wybranych ;)
Arcydzieło
Horror, który nie straszy...ale zachwyca wykonaniem !
Fabuła, mimo, że jest zagmatwana i niektóre wątki nie są chronologicznie ukazywane, to jest – jak już większośc zauważyła ;] – dosyć prosta. Co nie zmienia faktu, że jest trudna w odbiorze i wciąga. Bardzo zgrabnie połączono surrealistyczne wizje z jawą ;] Pierwszy odcinek spędziłem bardziej na zachwytach nad grafiką,(ale o tym zaraz ;P) niż wątkiem fabularnym. Ale 2 odcinek rozwiał moje wątpliwości, co do fabuły, a 3 – zwłaszcza końcówka – utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Pod tym względem jest tak powyżej przeciętnej ;P
Jednak doszliśmy do największego blamażu w tym anime…Postaci. I to nie tak, że są denne/wkurzające/nielogicznie się zachowują/etc. Po prostu 120 min to za krótko, żeby ukazać je dostatecznie dobrze. Najwięcej czasu poświęcono Cossette, jej przeszłości i miłości. I choć małych dziewczynek mam już po dziurki w nosie(dobrze, że nie miała czarnych włosów i nie ociekała wodą ;P), to ta postać bardzo mi się spodobała. Wyniosła arystokratka, którą miłość skrzywdziła(skrzywdziła to za mało powiedziane…).
No i doszliśmy do oprawy graficznej…CUDO, CUDO, CUDO ! Wszystko jest utrzymane w ciemnej i ponurej tonacji, efekty komputerowe są świetnie wplecione, a tła wprost porażają liczbą szczegółów. I krew, której jest tu duża ilość wyszła realistycznie. Kreska postaci jest, jak cała grafika – genialna. Najnowsze anime mogą jedynie pozazdrościć. To jedna z produkcji, od której będę zaczynał porównanie grafiki z innymi tytułami. Można obejrzeć tylko dla niej. Uczta dla oczu ^^
Audio w niczym nie ustępuje video. Muzyka jest świetna, potęguje nastrój grozy i bardzo dobrze pasuje do wydarzeń. Jeden z lepszych soundtrack’ów, jakie słyszałem. Choć jak się spojrzy na twórczynię, to można sie było tego spodziewać ;] A i ending. Niby nic specjalnego, a bardzo dobrze sie go słucha.
Podsumowując, mroczna i „klimatyczna” produkcja z dobrą fabuła, oraz fenomenalnym wykonaniem audio‑video.
8+/10