x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Klimat serii trzyma w napięciu, kojarzy mi się troche z visualnovel – Divi‑dead, jednak fabularnie raczej nie przyciąga ... te „potwory” deczko przegięte :>
Przyjemne patrzydło z słuszną dawką przemocy i ponurości, ale nic specjalnego. Niewysoki budżet wyskakiwał z co drugiej sceny, ale projekty postaci były dość udane, a demony odpowiednio demoniczne. Tła może nie powalały ilością szczegółów, choć pustymi trudno było je nazwać. Muzyka dzieliła się na klimatyczny opening, nijaki ending, kiepski drugi ending i sztampę w środku. Tak więc technikalia – stany średnie dla swojego wieku. Za to warstwa psychologiczna jest ciekawa i, choć chwilami banalna, potrafi chwycić za serce.
Głównym zarzutem jaki mam, to wtórność fabuły. kliknij: ukryte Po przeczytaniu mangi Devilman dokładnie wiedziałam na czym polega ogólny zamysł fabuły. Rozumiem, że DevilLady miało być żeńskim odpowiednikiem Devilmana, ale mogli pokusić się o choć odrobinkę oryginalności, a nie zerżnąć wszystko z oryginału. Oczywiście, poszczególne wątki się różniły, choć z ich jakością było różnie, jednak po ich wyrzuceniu trzon raził wtórnością. Poza tym, zaliczyłabym to anime do gatunku yuri, wątków tego typu było dużo, były istotne dla fabuły i zdecydowanie przeważały nad innymi.
Podsumowując to porządny przedstawiciel swoich czasów, nie wybijający się z tłumu, nie szczególnie obniżający loty. Ja dałam 6/10, ale jeżeli nie zna się pierwowzoru to spokojnie można podnieść ocenę o oczko.
Bez rewelacji
Głównym zarzutem jaki mam, to wtórność fabuły. kliknij: ukryte Po przeczytaniu mangi Devilman dokładnie wiedziałam na czym polega ogólny zamysł fabuły. Rozumiem, że DevilLady miało być żeńskim odpowiednikiem Devilmana, ale mogli pokusić się o choć odrobinkę oryginalności, a nie zerżnąć wszystko z oryginału. Oczywiście, poszczególne wątki się różniły, choć z ich jakością było różnie, jednak po ich wyrzuceniu trzon raził wtórnością.
Poza tym, zaliczyłabym to anime do gatunku yuri, wątków tego typu było dużo, były istotne dla fabuły i zdecydowanie przeważały nad innymi.
Podsumowując to porządny przedstawiciel swoich czasów, nie wybijający się z tłumu, nie szczególnie obniżający loty. Ja dałam 6/10, ale jeżeli nie zna się pierwowzoru to spokojnie można podnieść ocenę o oczko.