Komentarze
Kuroshitsuji II
- komentarz : Kaioken : 4.11.2021 11:48:20
- komentarz : Kaioken : 28.10.2021 14:23:45
- komentarz : Diablo : 27.10.2021 20:42:28
- komentarz : Kaioken : 27.10.2021 20:03:24
- komentarz : Ryuki : 26.10.2021 23:03:53
- komentarz : Kaioken : 26.10.2021 21:36:23
- komentarz : Ryuki : 26.10.2021 10:43:41
- komentarz : Kaioken : 25.10.2021 22:27:09
- Inny lokaj : (:) : 25.10.2021 19:13:38
- komentarz : Diablo : 24.10.2021 23:36:35
Tra ge dia
999 - numerem pomocy po obejrzeniu Kuro II
Co do naszego „ukochanego” Kurodo, nie umiejąc niestety określić go jednym słowem, powiem tak: burak, świr, szpaner, mierna imitacja Sebastiana, cymbał (biorąc pod uwagę jego wybryki) oraz kliknij: ukryte zboczeniec (te jego obmacywanie wszystkich dookoła, zaczynając od Aloisa, Hanki, Ciela i kończąc na Sebastianie), Poruszając już temat podtekstów, faktycznie zbyt dużo było tam fanservisu z Hanką w roli głównej. To powoli naprawdę robiło się żenujące, patrząc ciągle na roznegliżowaną pokojówkę podczas walki, zrywającą z siebie górę od kiecki. Tak samo bal przebierańców u Trancy'ch. Meirin z Paulą oraz Ran Mao, poczuły się chyba zbyt swobodnie, chodząc prawie pół nago. Przecież wiktoriańskie panny lekkich obyczajów chodziły bardziej odziane. A co najśmieszniejsze, tylko główne postaci miały na sobie przebranie. Widać twórcom nie chciało się troszkę pomyśleć, by nadać stroje reszcie gości. A wreszcie: występ naszej kochanej Hani, ubierającej się tak ładnie, że pani prostytutka w porównaniu z nią wygląda na porządną kobietę.
Jak już mówiłam, ostatni odcinek dobił mnie. To po prostu szczyt wszystkiego, aby kliknij: ukryte ze Cielaka zrobić demona, a Sebastianowi dać kopa w dół pleców, tym faktem. Choć szczerze powiem, pierwsze odcinki, były nawet ciekawe na swój sposób, ale w miarę z dalej ciągnącą się fabułą, człowiek powoli miał dość.
Podobno filmowcy aby naprawić to, co tak gładko spartolili, mają zamiar zrobić serię trzecią. Na sam początek, życzę im wszystkiego najlepszego, bowiem jak już wielu się uskarżało na za dużo podtekstów shounen‑ai, czekać tylko co będzie w następnej kontynuacji, bo ten cudowny screen mówi chyba sam za siebie [link][link][/link]
Póki co. to są tylko pogłoski, więc my możemy już tylko czekać na wersję OAV „Kuroshitsuji in Wonderland”, gdzie nasz Cieluś będzie robił za „shounen Alice” tak jak śpiewała Maaya Sakamoto, która podkładała mu głos, a z kolei nasz czarny Michael‑Angelo będzie miał długie uszy i ogonek, co doprowadza do pisku mnie i większość dziewczyn.
Możemy mieć już tylko nadzieję, iż nie będzie jeszcze gorzej…
Rozumiem złość, jednak szczegóły zakończenia lepiej ukrywać.
Enevi
Zabierzcie to ode mnie
Dopóki kliknij: ukryte Claude nie zabił Aloisa, oglądało się nawet przyjemnie, mimo że te pociągi i ciągłe popisy Sebastiana (WTF?!) często, gęsto wywoływały u mnie uśmiech zażenowania na myśl, że ja to oglądam, ale pal licho. Czego się nie robi dla Ciela i Sebcia?
Najgorszy etap nastąpił, kiedy na scenę wkroczyły kliknij: ukryte trzy walczące ze sobą demony, a ten labirynt to już zakrawał na kpinę. A zakończenie? Takiego chłamu się nie spodziewałam. kliknij: ukryte Sam pomysł na przeistoczenie Ciela w demona nie był może jakiś najgłupszy, ale ten kontrakt… Ewidentnie widać po minach Sebastiana, że jest nieszczęśliwy i wcale mu się to nie podoba. Gdzie ten jego uśmieszek i ironiczne uwagi? Gdzie się podział mój Sebastian i Ciel?! Pożegnanie z przyjaciółmi było nawet troszkę wzruszające, ale no po prostu nie mogłam znieść tej zbolałej miny Sebastiana, czemu takie zakończenie? Uhh.Aloisa zdołałam troszeczkę polubić, ale Kłodek… W świecie demonów musiała zajść pomyłka – to nie mógł być demon tylko ożywiony trup jakiegoś pedofila.
A ten shinigami z kosiarką to w ogóle wymiata. Jedynie Grell chyba zachowywał się tak, jak zawsze.
Muzyka się ratuje, openingi naprawdę ładne, podobnie z endingami. W moim odczuciu kreska jest trochę gorsza niż w pierwszej serii, bo zdarzały się momenty, kiedy Sebastian postanawiał sobie zmieniać rysy twarzy. Też chciałabym tak umieć…
No cóż, pozostaje mi tylko udawać, że nigdy przenigdy nie widziałam tej serii.
Ode mnie 5‑10, tak z sentymentu.
(Wiem, że to może zbyt nisko, zwykle takich ocen nie daję, ale jako fanka Kuroshitsuji czuję się rozgoryczona.)
Jedna z moich pierwszych myśli, to pytanie, dlaczego kontynuacje całkiem udanych serii najróżniejszego gatunku zazwyczaj są bardziej durne od poprzedniczek? Najczęsciej winę za to ponosi fanserwis… No tak, ja wiem, to się dobrze sprzedaje, ale litości… Jakby dobrze wymyślić fabułę i ładnie wszystko wykonać, też by się sprzedało i to przy większej liczbie zadowolonych fanów. I jeszcze rozumiem taki zabieg (chociaż i tak byłam podłamana) przy trzecim sezonie Zero no Tsukaima albo drugim Nogizaka Haruka no Himitsu. Ale Kuroshitsuji? Moje kochane, klimatyczne, trochę mroczne Kuroshitsuji i FANSERWIS? Gdybym nie widziała to bym nie uwierzyła… A potem stwierdziłam, że nie będę obrażała dorobku Kuroshitsuji i druga seria została nazwana Kuroshitem
Gdy dowiedziałam się o kontynuacji od razu przyszły mi do głowy trzy możliwości. Albo zrobią o innym demonie i innym paniczu, a wtedy będzie to wykorzystywanie znanej marki dla wciśnięcia ludziom czegoś, co może złe nie będzie, ale tak dobre jak oryginał też nie. Druga z możliwości to „dalsze losy Sebastiana”, czyli Sebastian, który zawarł kontakt z kimś innym. No i ostatnia możliwość zakładała, że w jakiś cudowny sposób wcisną do tego wszystkiego Ciela. Myślałam głównie o czymś typu „co działo się przed wydarzeniami z pierwszej serii”. No i moje domysły w pewnym sensie się sprawdziły, bo coś czułam, że będą chcieli wepchnąć do tego wszystkiego uwielbianych bohaterów. Dla większego zysku. Ale i tak czegoś TAKIEGO to się nie spodziewałam. Nie przypuszczałam, że to powiem, ale o niebo lepiej by było gdyby wybrali pierwszą albo drugą opcję…
Ja mogę dużo znieść dla samego patrzenia na losy ulubionych postaci. Wiem, na to liczyli twórcy. Ale zaznaczę od razu: fabuła nie może wkraczać na taki poziom durnoty, bo aż tak ślepa nie jestem. To nie tak, że lubię sobie popatrzeć na uroczych bishonenów, popiszczeć sobie na ich widok, albo, broń Boże, na jakieś yaoistyczne zagrania.
Postacie są dla mnie bardzo ważne. Nie lubię Ciela za to jak wygląda. Uwielbiam go za jego charakter, sposób bycia, zachowania, poglądy. To samo tyczy się Sebastiana. Grella. Undertakera. I wielu innych, nie tylko z Kuroshitsuji.
I żeby w tym wszystkim chociaż postacie trzymały poziom. Ale nie. Zepsuli wszystkie te, które miały okazję wystąpić w sumie dłużej niż 5 minut.
Ciel podpadł mi w drugim odcinku. Ten uśmiechający się radośnie, trzymający Elizabeth za rękę chłoptaś to ma być Ciel? Nie. To nie jest ta osoba, którą za Ciela uważam. I w nosie mam, że się zmienił, bo mu… kliknij: ukryte zresetowano duszę. Na początku pierwszej serii się tak nie zachowywał, a zdaje się, kliknij: ukryte że miał się cofnąć mentalnie do tamtego momentu. Nawet jeżeli po tym drugim odcinku w miarę trzymał poziom, cały czas coś mi nie pasowało. No i ta końcówka. Mhroooczny Ciel… to było straszne. No dosłownie, tak jak ktoś napisał poniżej: „Ciel kliknij: ukryte nie umiera, tylko zamienia się w żałosnego emo‑podobnego chłopczyka który pije herbatę bez herbaty"
Sebastian… Na początku wydawało się, że to ta sama osoba, ale później… Dokładnie tak, jak napisała recenzentka: on się tak nie popisywał. Że już nie wspomnę o tym co się dalej działo. Litości! On obrzucał Kłodka ciastem! To znaczy, takim w stanie nieupieczonym. Uwodził Grella! Nawet, jeśli tylko po to, żeby go wykorzystać, to jakoś mi to nie pasowało… No i CIERPIAŁ. W zasadzie właściwszym określeniem byłoby, że emował. Może sam pomysł [na cierpienie] nie taki głupi, ale wykonanie… Chociaż moim zdaniem takie zachowanie i tak nie pasuje do demona. Ale nawet biorąc pod uwagę tak znaczące zmiany w jego zachowaniu to patrząc na zakończenie, żal mi go.
Na początku myślałam, że Grell trzyma poziom. Ale zmieniłam zdanie. Niby to wszystko nadal było Grellowate, ale już przesadzone. Nie wydaje mi się, żeby był aż takim idiotą, żeby biegać za Sebastianem z aparatem. No i zdaje się, że generalnie ma też inne rzeczy do roboty?
Nowe postaci to jest żenada.
Aloisa nie lubiłam i nie lubię. Był żałosny. Ale moim zdaniem ta cała jego historia, którą w sumie odkrywa się przed nami przez całą serię miała potencjał. Zaczynałam go już trochę rozumieć… Gdyby skupić się na tym wątku i w ogóle nie mieszać do tego starych postaci mogłoby być lepiej. Oczywiście, należałoby całą historię dopracować i przede wszystkim nabrać do niej i do bohaterów trochę dystansu… Zwłaszcza do Aloisa. Jego zachowanie może i jest uzasadnione, ale należałoby mu do „niezidentyfikowanej papki składającej się z niewyleczonych kompleksów i TraumTM zamiast mózgu” dodać trochę cech charakteru. Psycholem i sadystą mógłby zostać. Ja tego nie cierpię, ale niektórym się podoba…
Kłodek. Z nim to w ogóle ciężko jest. Nie do końca rozumiałam o co mu w końcu chodziło, kliknij: ukryte zdradził Aloisa czy nie zdradził, zależało mu na Cielu czy jednak nie… Pomijając to, był strasznie, okropnie nijaki. A potem okazał się pedofilem. Jak już koniecznie miał być oryginalny, to lepiej poprzestać na stepowaniu. To było żałosne, ale lepsze od pedofilstwa. Jak pocałował Ciela w stopę to już był szczyt wszystkiego. Czegoś tak obleśnego jak jego zachowanie względem tego chłopca dawno nie widziałam. Miło, że przynajmniej dostał za to porządnego kopa.
Hannah. Jej historia tak mnie wzruszyła… *chlip*
No a tak poważnie to zawsze była dziwna. Rozwalało mnie, jak za każdym razem gdy walczyła, zdzierała sobie fragment ubrania z dekoltu. A jak zobaczyłam jak się ubierała zanim poznała Aloisa… padłam.
Kuroshit stał się niezamierzoną parodią samego siebie. Wszelką nadzieję dla tej serii zatraciłam w odcinku siódmym. To był totalny szczyt durnoty. Sebastian i Kłodek obrzucający się nawzajem ciastem (o czym wspomniałam wcześniej). Te dziwne trojaczki łażące z dzidą w głowie. A to tego wszystkiego hrabia Druitt w roli radosnego idioty, biegający po całym ekranie z niebieskim krabem na głowie, zachwycający się ciastami i nie widzący zupełnie o co chodzi, tak więc bredzący głupoty kompletne. Zgaduję, że to miało być zabawne i urocze. Mnie kompletnie dobiło, na tyle, że bałam się oglądać dalej.
Klimat zginął doszczętnie. Zginął, zastąpiony przez takie idiotyzmy jak te wspomniane wyżej. W momencie, w którym na scenie pojawił się kolega Grella po fachu, shinigami uzbrojony w KOSIARKĘ miałam ochotę płakać. Miało być oryginalnie? Nie wyszło. Tak samo jak połowa rzeczy w tym anime.
Do zamordowania klimatu przyczynił się także znaczący wzrost poziomu yaoi. Czy twórcy tego anime naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że wśród fanów serii są osoby nieuwielbiające yaoi? I te osoby są zwyczajnie zniesmaczone słysząc tekst w stylu „pragnę cię Ciel”, albo „Cloude… Cloude… nie zostawiaj mnie, Cloude…!”
A przecież wiem, że się da. Da się, bo w jednej z ostatnich scen, w której kliknij: ukryte Ciel i Sebastian żegnali się ze wszystkimi, kiedy ludzie otwierali te pożegnalne prezenty, kiedy ta trójka służących stała na wzgórzu i patrzyła na odjeżdżający powóz, nagle zjawił się on. Po raz pierwszy od dawna, niespodziewanie nadszedł KLIMAT. Niestety, trochę za późno.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę że przyczyniła się do tego głównie lecąca w tle piosenka. I w ogóle, jedna dobra rzecz w Kuroshicie to muzyka. Zwłaszcza opening i endingi. I jeszcze grafika do nich. To była prawdziwa przyjemność słuchać tych utworów.
W anime pojawiają się liczne niedociągnięcia. Jednym z najbardziej chyba rzucającym się w oczy jest moment, w którym Kłodek na pytanie „Jakie jest ulubione danie Aloisa Trancy?” odpowiada spokojnie „Fish and chips”. Mnie się wydaje, czy w XIX‑wiecznej Anglii nie było frytek? A może to miał być żart? Jeśli tak, to zupełnie chybiony.
No i podstawowe pytanie: kliknij: ukryte Czy Cloude może sobie tak po prostu zamordować Aloisa? Przecież miał z nim kontrakt. To jest bezsensu, zawierać kontrakt, jeśli potem i tak można sobie spokojnie wziąć duszę.
Ale to jest chyba jeden ze skutków pisania scenariusza w metrze…
I na koniec dodam, że zgadzam się w stu procentach z recenzją.
Tak zepsuć naprawdę nastrojową serię to sztuka. No, ale czego się nie robi dla kasy, prawda?
ARGH!
Po pierwsze – Seria tworzona na siłę, dla kasy i żeby fanki liczyły na ciąg dalszy [w postaci odcinków dodatkowych, bo jak wyjdzie trzecia seria to osobiście zaciukam Yanę łyżeczką]
Po drugie – Postać Ciela, a już samo jego pojawienie się, jest co najmniej żałosne [pojawił się w walizce, przypominało mi to Rozen Maiden jak nie wiem… no może walizki były mniejsze]
Po trzecie – Pożal się się Claud. Jakaś kopiara [dodajmy nieudana] Sebastiana. Claud ma wobec niego jakieś kompleksy, a na dodatek posiada manię pedofilię… Błe
Po czwarte – Służba Aloisa: Jednooka pokojówka i klony/trojaczki. Jako ze Hannah jeszcze posiada strzępi osobowości, to trojaczki nie posiadają nawet jednego kawałeczka na spółę, dlatego kliknij: ukryte kiedy sobie zginęli jakoś specjalnie ich braku nie odczułam.
Sprawa piąta – Zakończenie: Zryte jak nie wiem, sili się chyba na łzawe, a i tak proszę mamy dowód że kliknij: ukryte Ciel nie umiera, tylko zamienia się z żałosnego emo‑podobnego chłopczyka który pije herbatę bez herbaty.
I to tyle XD Mam nadzieję że kliknij: ukryte ożywią Aloisa, bo był o niebo [jeśli mogę się tak wyrazić] lepszy od Ciela XD
Spoilery się ukrywa.
Trochę zdrowego rozsądku
Wedle mojej oceny to:
fabuła jest na 4,5/5
postacie -6 (czy 3 to jednak trochę nie za mało?)
muzyka – 7 (w pierwszej części była lepsza)
kreska‑8,5/9 (w moim guście).
ha
Lepiej by było gdybym się tego trzymała, jednak ciekawość wzięła górę.
Pierwszy odcinek, pomijając początek, który tylko mnie bardziej wkurzył, może i nie spełnił moich oczekiwań, ale nie było tak tragicznie. I tak! Był Sebastian i był Ciel! Dalsze odcinki zrobiły mi sieczkę z mózgu. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi! Patrzyłam się tylko na ekran wielkimi oczami, z otwartą buzią, mamrocząc pod nosem: „Co to ~uwa~ ma być?!”
Postać Aloisa rozwaliła mnie kompletnie. Jakiś totalny dzieciuch, od którego zalatywało homo na kilometr. Proszę sobie nie myśleć – jestem fanką yaoi, ale tu mnie to po prostu zniesmaczało. Jego lokaj to jakaś kompletna porażka, aż żal oglądać O_o”
Ciel! Gdzie się podziały te jego boskie teksty?! No gdzie, się pytam?! Q_Q A Sebastian? Pomijając tą czarną chmurę, która się za nim ciągnęła (oj tak, boskie momenty), w ogóle go nie poznałam.
A zakończenie było jedną wielką porażką. Co to miało w ogóle być? Tak idiotycznego rozwiązania w życiu nie widziałam!
Muzyka boska, zwłaszcza drugi ending. A grafika… spadła, ale nie aż tak bardzo xD
A teraz się rozpisałam i zmotywowało mnie to by obejrzeć jeszcze raz pierwszy sezon ^^
CO za ciach! recka !
WTF?! 2/10 gwiazdeek to parodia… Nie powinni dac więcej niż 7.
Brali pod uwagę tą serię tylko jak kontnuacje a nie patrzyli na aspekty warte uwagi jak kreska, PIĘKNY soundtrack itp…
Zmoderowano tytuł.
Morg
.
...
Nie mam pojęcia. Zakończenie tragiczne, nie pasujące, złe. Ta historia miała się skończyć honorowo, a nie naciąganie.
Spoilery się ukrywa. Ponadto zmoderowano wulgaryzm.
Morg
a to feler...
Dobre
Jestem surowa ponieważ zakochałam się w pierwszej części, na której moim zdaniem autorzy powinni zakończyć. Gdyby była to osobna seria, innych autorów, bądź nie miałabym do czynienia z 1 częścią, to zapewne oceniłabym ją jako przeciętną. Przynajmniej do momentu zakończenia, które wbiło mi dodatkowo dziesięć noży w plecy. Nie dość, że całość poniżej przeciętnej(w porównaniu z pierwszą serią) to jeszcze zakończenie spaprane… Jeśli autorzy anime mimo wszystko będą chcieli wciąż kontynuować Kuroshitsuji, ja z czystym sumieniem po 3 część nie sięgnę.
10/10
Niespełnione oczekiwania...
Ogółem seria była zabawna, no i nawet trzymała mnie w napięciu, tak jak pisałam parę tygodni wcześniej – po prostu dobrze się bawiłam oglądając ją. :D inna sprawa, że nie jestem fanką kuroshitu (xD) i do kontynuacji, wprowadzania nowych postaci, czy „psucia” starych, miałam duży dystans ^^,
Ech...
Głównym problemem tej serii jest po prostu to, że postawiono głównie na fanserwis (którego i tak było sporo w poprzedniczce), kiedy fabuła zostaje spychana na bok, co niestety profanuje pierwszy sezon, który utrzymywał jako taki poziom. Jednakowoż uważam, że recenzentka nieco przesadziła z oceną fabuły i bohaterów. Wizualnie nie widzę większych różnic między pierwszą, a drugą serią. Muzycznie zaś jest nawet lepiej niż w poprzednim sezonie.
Sensu powstania tej serii na próżno mi szukać (tak tak, wszyscy wiemy, że seria została stworzona z myślą o fanatyczkach), ale daję 5/10, bo seria mimo wszystko nie schodzi bardzo poniżej przeciętną :>
Groteskowy koszmarek.
Po każdym odcinku mówiłam sobie w duchu: zaraz rzucę toto w kąt i zapomnę, że w ogóle powstało, bo niszczy całkiem miłe (choć nie zapierające dech w piersiach) wrażenie po pierwszej serii. Jednak obejrzałam wszystko, chyba tylko po to, by się dowiedzieć, jak twórcy postanowili zakończyć tę maskaradę. Gdybym chciała być dokładna, powinnam krytykować każdy odcinek po kolei,ale ograniczę się do oceny całokształtu.
Po pierwsze, fabuła. Jaka fabuła, przepraszam? Może powinnam szkła wymienić na mocniejsze, ale nie widziałam tutaj żadnego zagmatwania, wielowątkowości, ani tajemnicy. Pomijając niektóre absurdalne w swej głupocie pomysły, fabuła była prosta, żeby nie powiedzieć prostacka. Początek: bolesny wysiłek twórców, by wymyślić sposób na odkręcenie końcówki pierwszego sezonu. Czy im się to udało? Chyba tak, bo fanki nie zwrócą uwagi na nieścisłości i idiotyzm założenia, zachwycona tym, kliknij: ukryte że Cieluś żyje i jest z Sebciem. Reszta widzów popuka się znacząco w czoło, ale kto by się nimi przejmował. Rozwinięcie: twórcy nie wiedzą, co dalej robić, więc biorą parę pomysłów z pierwszej serii, dodają parę nowych Traum i Dramatów, sklejają wszystko fanserwisem i mają nadzieję, że będzie się trzymać kupy. (Zresztą mam wrażenie, że niektóre rzeczy z pierwszej serii zostały, hmm, dyskretnie pominięte, ale nie jestem po niej na świeżo, więc do końca nie mogę stwierdzić. Czy mi się tylko wydawało, że Lau zginął?) Końcówka: kolejny bolesny wysiłek, tym razem mający na celu wymyślenie zakończenia, które się spodoba fankom. Ostatni odcinek oglądałam z desperacką (choć irracjonalną) nadzieją, że zakończy się tak, by odciąć drogę do zrobienia kolejnego sezonu. Haha. Jasne. Skoro końcówka pierwszego jej nie odcięła, to tutaj twórcy jawnie zostawili sobie otwarta furtkę. Już widzę, jak pewnego dnia mówią: „Kurcze, jakoś mało ostatnio zarabiamy… No, dobrze, że zawsze możemy zrobić Kuro3 i wzbogacić się na fankach!”
Postaci: nowe, wbrew pozorom, nie są złe- na początku. Ale tutaj jest mój największy zarzut: bezsensowny, obrzydliwy fanserwis. Nie pamiętam go w takim stężeniu w pierwszej serii, gdzie motywy shonen‑ai były najwyżej pariodiowane, lub utrzymane na nie cielesnym poziomie. Teraz fanserwis, w różnej formie, wylewał się w ekranu i przyprawiał mnie o mdłości. Właściwie wszystkie postaci, które go nie dostarczały, dostały minimalną ilość czasu antenowego. Reszta została sprowadzona do tej roli: Grell (który tutaj mnie denerwował, miast bawić swoją obsesją), Alojzy (zakochany w swoim lokaju, przebierający się bez powodu za dziewczynę) Cloude (reagujący co najmniej dwuznacznie na Ciela), Sebastian (prezentujący 10 razy więcej emocji niż poprzednio i ogólnie cały będący fanserwisem),no i Hannah (ta scena z rozbieraniem, dajcie spokój…). Nawet Cielu został sprowadzony do roli śpiącej księżniczki, o której względy walczą dwa demony. Właściwie to każda chwila była fanserwisem,w ten czy i inny sposób. Zaś nieliczne sceny z resztą postaci wypadały, moim zdaniem, najzabawniej i najnaturalniej.
Brak też jakichkolwiek nawiązań kulturowych, które doceniałam w pierwszej serii, jak zagadki kryminalne rozwiązywane przez Ciela. Po prostu w monotematyczności Kuroszka 2 nie było na nie miejsca.
Grafika i muzyka są na podobnym poziomie, jak w pierwszej serii, czyli bardzo mi odpowiadające. Tylko jeden odcinek,ten w pociągu, wydał mi się brzydki. Ale nie mam na co narzekać. Tylko, że to sprawia jedynie, że Kuroshitsuji 2 jest jak ślicznie pomalowana wydmuszka…w bardzo fanserwiśnych kolorkach.
Podsumowując: dałam 3/10. Chciałam mniej, lecz uznałam, że technicznie nie jest źle, więc nie mogę serii kompletnie skreślić. No i moje zdanie na jej temat dokładnie odpowiada opisowi oceny 3 na Tanuki.
Ja tu gagu-gadu a Towarzysz Zadowolenie siedzi pod kroplówką
Po drugie – wrażenia z Kuro II… No właśnie… mogę powiedzieć tylko tyle, że mi się nie podobało. Bardzo. Jak przeczytałam pierwsze zapowiedzi dotyczącego drugiego sezonu, nasunęła mi się myśl w stylu „po kiego grzyba oni to robią?!”. Za kontynuację się wzięłam bo chciałam zobaczyć co tam sobie twórcy wymyślą, ale też dlatego, że lubiłam pierwszą część. Nie wiem, może moje zainteresowanie kuroszitem było tylko chwilowe, dlatego idiotyzmy nie rzucały mi się w oczy jak w dwójce. No, bo powiedzmy sobie szczerze, czy obrzucanie się jajkami było fajne (7 odcinek)? Według mnie, było to żalowe. Fakt, w jedynce obrzucali się bułeczkami, wystąpił anioł transwestyta i gnijąca królowa jak dobrze pamiętam, ale „Kuroshitsuji II” było stworzone z samych absurdów. Nie dość, że idiotyzm gonił idiotyzm to jeszcze było tyle tych samych wydarzeń z jedną różnicą – inni bohaterowie. Szczerze, w pierwszej serii Ciel przebrany w damskie ciuszki był fajnym motywem, ale wciśnięcie w nie Aloisa – to już się nazywa „odgrzewanie starych kotletów”. Przykłady można mnożyć.
Sama postać Aloisa wzbudza różne emocje, dzieciak od początki przypominał mi Wratha z FMA, dlatego też nie zdziwiło mnie to, że ta sama osoba podkładała głos pod obie postacie. Tyle, że Wratha mi było szkoda – odtrącany, biedny, nikt go nie chce, jego zachowanie można jakoś wytłumaczyć, a Alojzy? W anime dano nam do zrozumienia, że od początku miał nieźle poprzestawiane pod sufitem. A! Jeszcze Luka (zazwyczaj wszyscy o niej zapominają), jej postać chyba była najbardziej normalna, jak na standardy tego anime.
Claude – jego od początku znielubiłam, ale nie za podobny wygląd do Sebastiana za który większość fangirlsów go nienawidzi (weźcie sobie dajcie na luz), ale za ogólna postawę. Po prostu patrzę na tego kolesia a on zdaje się do mnie krzyczeć „Patrz jaki jestem zajebombastyczny!”. Wątki „Alois + Cloude = love” przemilczę…
Hannah – przy każdym jej występie w anime łapałam się za głowę i myślałam co ona jeszcze nam pokaże (w dosłownym i przenośnym znaczeniu), Sebastian został całkowicie obdarty z jego godności demona a Griella w ogóle nie powinno być, bo był wciśnięty na siłę z marnym skutkiem (co oni zrobili z moją ulubioną postacią?!).
Co jeszcze uwiera? Nagość pokojówki i za duże natężenie shonen‑ai. Tutaj dość oficjalnie bohaterowie manifestowani własną orientajcje, kiedy w jedynce nie była ona jasno przedstawiona. No, ale że targetem są głównie fanki relacji męsko‑męskich, nic dziwnego, że wciśnięto tam tyle tego, nie zachowując umiaru.
Dobra, czego się spodziewałam? Jak już potwierdziło się, że Ciel jest żywy, miałam nadzieję na pojedynek miedzy paniczykami i nie chodzi mi o taki rodem z „Pokemonów” z tekstami typu „Sebastian, wybieram cię! Przynieś mi nieżywego Clouda!”. Spodziewałam się dobrej intrygi i więcej mhroku, ale nie emo mhroku. Szkoda, że tego nie uświadczyłam i co więcej już widzę następną trzecią część kuroszita, bo przecież to co popularne to daje kasę, a Japończycy na pewno nie zmarnują okazji do zarobienia szmalu ;)
4,5/10 czyli 5/10
Podobało mi się, że openingi i endingi tak często się zmieniały – jak na 12 odcinkową serie. Ending z motylkami był dosyć nudny i ciężko było mi obejrzeć go do końca. Za to ending odcinku 8 był bardzo nastrojowy.
Tak jak przy pierwszej serii, mam nadzieje że kolejnej serii nie popełnią.