Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Elfen Lied

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Slime 2.05.2022 11:53
    Yuka
    Yuka jest słabo napisaną postacią. I to właściwie główna wada tego anime.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Sakakibara 27.03.2019 22:00
    Paroksyzmy dramatu. Tępione uczucia i odrzucane poczucie własnego Ja
    Elfen Lied nie jest, ot tak, pierwszym lepszym dramatycznym Anime, jakie można by na zawołanie wymienić i od niechcenia obejrzeć. Ta 13­‑sto odcinkowa produkcja jest na swój sposób ,,psychodelicznie” tragizująca losy okłamywanych ,,dicloniusów” – modyfikowanych ludzi, a właściwie ,,nadludzi”, o potężnych, przenoszonych przez niewidzialne ,,łapki” – wektory – mocach, i charakterystycznych lekko wypłaszczonych rogach. Piękny motyw przewodni, tak lamentuje, tak smutno i prawdziwie rozbrzmiewa na początku każdego epizodu Elfen Lied, że dobitnie potwierdza poruszający, smutny kontrast i przesłanie, które niesie ze sobą Anime. Jedynie brakowało mi zachowania proporcji w rysunku postaci produkcji: sytuacja, gdy ich sylwetki pokazywane były z dalszej perspektywy – wtedy gubiły kształt i proporcje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Koleś 15.12.2018 19:37
    Mieszane uczucia
    Anime zrobiło sobie niezłą renomę. To co jednych przyciąga innych odstrasza. Dość przyznać że dorobiło się aż trzech alternatywnych recenzji. Moje zdanie tkwi gdzieś pośrodku między zwolennikami a przeciwnikami Elfen'a. Dokładnie czego dotyczyła seria, z czym się jadło i co w niej chodziło nie pamiętam bo był to szmat czasu temu. Zapamiętałem jednak że była rzeczywiście krew, urwane kończyny i że klimat naprawdę smutny. Tak smutne na pewno. W tle przewijały się jakieś standardowe pytania o ludzką naturę lub gdzie kończy się nauka a zaczyna zabawa w boga. Wszystko jakoś tam w miarę sprawnie poupychane ale nie dla każdego z uwagi na drastyczne sceny i raczej brak pozytywnego rozwiązania całej historii. Ja osobiście lubię tego typu klimaty tzn. krew i poruszanie tematów tabu ale Elfen Lied wzbudza bardzo mieszane uczucia więc naprawdę trudno tą pozycję jakkolwiek ocenić. To chyba jedno z tych anime z gatunku ,,zobacz na własne ryzyko'' lub po prostu ,,zobacz by mieć opinię'' Nie uważam tą serię za złą. Uważam że wręcz należy dać jej szansę ale nie sądzę też by była arcydziełem najwyższej klasy. Dlatego też chyba moja końcowa ocena brzmi­‑średnia
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Raptor 25.08.2017 17:55
    Elfen Lied, łezka się w oku kręci… Pierwsze anime które oglądałem z wypiekami na twarzy i pierwsze produkcja która uświadomiło mi, że anime to nie bajki na dobranoc jak smerfy czy gumisie o czym byłem przekonany. Odtąd zaczęła się moja przygoda z anime. Dziś pozostał sentyment a gdy słyszę „lilium” to dreszcze przechodzą po plecach, stąd ocena 10/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Suiji 28.04.2017 20:55
    Chyba za wcześnie
    Oglądałam to w 5 klasie podstawówki czyli mając około 12 lat… powiem tak coś po tym zostało.

    Trafiłam przez koleżankę i na ślepo nie czytając opisu ani ograniczenia wiekowego włączyłam odcinki.

    Dobrze je wspominam.
    Link z opinią którą przesłał rockman90 według mnie jest bardzo trafny i porusza najważniejsze kwestie więc nie ma co więcej gadać.

    Iluminati wcisną się wszędzie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 6
    rockman90 14.08.2016 02:20
    Profesjonalna recenzja
    Jak ktoś chce, natrafiłem na ciekawą, profesjonalną i bardziej dogłębną analizę Elfen Lied

    [link]
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    thorn 4.05.2016 00:35
    Moje pierwsze anime. Jak to szybko zleciało. Przez dawny hype nigdy nie dam rady w jakiś wyważony sposób odnieść się do tej serii. Niemniej po rewatchu uważam, że historia jako taka raczej trzyma się kupy i ciężko jej coś zarzucić (brak logiki i konsekwencji w walkach z wykorzystaniem przez bohaterki wektorów pominę, trochę to zgrzyta, ale jakoś przeżyję).

    Nie zamierzam, jak niektórzy, gloryfikować serii jako uniwersalnej opowieści o kondycji człowieka, meandrach duszy itd. Choć uważam, że jednak nie jest ona całkowicie pozbawiona pewnej głębi. Takiej, którą ciężko mi było nazwać te cztery lata temu gdy zetknąłem się z tą historią po raz pierwszy, a tak samo ciężko jest ją nazwać ją dziś. Może to kwestia jakiegoś sentymentu jaki wywołuje przypomnienie dzieciństwa Kouty i Lucy? Ciężko stwierdzić.

    W sumie nieważne. Nawet jeśli jestem przychylny EL nieco na wyrost to z chęcią znowu odstawię tę historię w pamięci na jakąś dalszą, zakurzoną półkę, by za jakiś czas znowu do niej powrócić.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    PolskiMuffinek 5.09.2015 21:23
    Genialne anime
    Seria mnie pochłonęła, zaczynając już od intra, które jest dość nietypowe. Kreska przypadła mi do gustu, a wszystkie wątki mnie zainteresowały. Począwszy, od motywu rasy, która ma się przyczynić do zagłady ludzkości, przez tragiczną przeszłość i nowe życie Mayu, relację między Naną i Kuramą i wiele innych. Spodobały mi się też przewinięcia w czasie, które później układają się w spójną całość, zwłaszcza najważniejsze, czyli  kliknij: ukryte  Zakończenie mnie jak najbardziej zadowala. Zaskakuje też, że można zrobić jednocześnie tak słodkie i tak brutale anime, które jest jednocześnie dobre. 9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 12
    Xaven 26.08.2015 19:59
    Nyuuuuu :/
    !UWAGA! Ten komentarz zawiera w dużej mierze negatywy oraz czepialstwo (;P)!

    Do Elfen Lied zabrałem się za drugim podejściem (Niestety przy pierwszym nie dotrwałem nawet do 3 minut przez ilość latających kończyn i keczupu, czy to w powietrzu, czy to na ziemi.

    No i cóż by tu rzec o tym dziele, szczerzę – nic specjalnego, były jakieś intrygi, były ciekawe założenia, a wyszło kiczowato.
    Ot tak, zabawa w rodzinę, bieganie po okolicy, przygarnianie zabłąkanych duszyczek czy to niańczenie Nyuu. Taka codzienność w spokojnej ostoi zajazdu u Kouty. A w tle sado­‑naukowcy oraz przygłupia policja, pełniąca rolę statystów­‑owieczek do pokazania rzezi. Ale, żeby nie było za mało, to dodajmy trochę ecchi, trochę bezsensownych postaci (Mayu czy ten szajbnięty nieśmiertelny żołnierz  kliknij: ukryte , zróbmy z tego harem, dodajmy kilka wątków, których nie będziemy rozwijać i wyjdzie dzieło… przeciętne, bo co za dużo to nie zdrowo. Najbardziej rozczarowałem się zakończeniem, bo liczyłem na jakieś „BUM”, rozwiązywanie intryg, a wyszło tak… klasycznie i z mnóstwem niedomówień.
    Co do postaci to chyba chorują na jakąś chorobę pozbawiającą racjonalności i logicznego myślenia.  kliknij: ukryte 
    Kurame polubiłem, ew. troszkę Lucy bo lubię ten rodzaj postaci o tyle,  kliknij: ukryte . Reszta postaci to takie szaraczki.
    Kreska ujdzie, animacja stabilna, bo jej zbytnio nie odczuwałem w negatywny czy pozytywny sposób.
    Openning dość specyficzny, w dodatku, w niezbyt spotykanym języku, nie powiem, bardzo ciekawy zabieg, jednak moją uwagę przykuł bardziej ending, mimo tego, że nie wpasowywał się do klimatu serii (bardziej pasowałby do gatunku pokroju Kyoukai no Kanata niż do Elfen Lied) to mnie zachwycił. Reszta soundtracku dobrze wykonana, to ona odgrywała pierwsze skrzypcę w robieniu „nastroju”, szczególnie music box Lilium był cudowny.

    Takie 5/10, za pomysł oraz „enjoyment”. (przy czym piątka u mnie to dość marna ocena).
    Rozczarowany jestem, bo po tej popularności (#9 na MALu) spodziewałem się czegoś ciekawszego.

    PS: Zachęcam do przeczytania komentarza użytkownika „shugohakke”, ukłon za świetne rozpisanie wad tej serii.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Katasza 20.07.2015 10:53
    Daję 8/10
    Może Elfen Lied nie jest pozbawione wad, jednak jak już się zacznie oglądać to ciężko przestać i do tego ten cudowny opening!

    P.S. Jak dla mnie nie było to takie drastyczne i krwawe jak mówią :-))
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tośkaa 31 5.07.2015 17:18
    ''O tym, jak w najbardziej kontrowersyjny sposób opowiedzieć historię tragicznej miłości, czyli co by było, gdyby Szekspir pracował w rzeźni.''- Częściowo prawda.Fakt dużo w tym mordu, krwi i pourywanych głów, ale jak ktoś już wcześniej napisał idzie się do tego przyzwyczaić  kliknij: ukryte . Baardzo mnie wciągnęło, siedziałam do 2 w nocy aby dokończyć oglądać. Fabuła jest bardzo dobra, odebrałam to tak że anime pokazuje jaki jest świat i że trzeba się z tym pogodzić, muzyka też mi się bardzo spodobała, mimo że w niektórych scenkach była ona zbędna, opening jak i eding są dla mnie świetne, w szczególnie opening który jest śpiewany po łacinie.

    To anime raczej nie jest dla dzieci.Najpierw kilka minut w pierwszym odcinku przeraziło mnie tak, że wyłączyłam.

    Ode mnie 9/10 i ulubione.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Himee 28.06.2015 00:35
    Z reguły anime, które jest wysoko oceniane, mnie się podoba. Niestety, „Elfen Lied” to raczej nie moje klimaty. Nie będę podawała powodów, bo po prostu nic tam nie lubię (oprócz muzyki).
    - Porzucam -
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    teke teke xd 18.06.2015 19:27
    Niesamowite anime
    Obejrzałam te 13 odcinków w 1 dzień,bardzo smutne na końcu, kliknij: ukryte Opening jest cudowny i te obrazki w nim po prostu 10/10,kreska nie ,,razi'' w oczy ale nawet dobra (na mój gust)
    Ogólnie bardzo dobra seria,taka prawdziwa. 9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Zachajv 1.01.2015 16:18
    Fabuła: 9/10 – Wzruszająca i wciągająca, jest po prostu wspaniała, niestety anime nie zostało w całości ukończone przez co 10 nie dam (ale polecam przeczytać mangę, aby poznać całość).
    Postaci: 8/10 – Uwielbiam Lucy, poza nią większość postaci jest ok. Niestety sam główny bohater oraz jego kuzynka Yuka bardzo zaniżają poziom.
    Klimat: 10/10 – Ciężki, przygnębiający, niepowtarzalny potęgowany bardzo dobrą ścieżką dźwiękową, pod tym względem u mnie numer 1.
    Grafika: 7/10 – Jest po prostu w porządku.
    Muzyka: 9/10 – Cudowna muzyka z openingu(Lilium)wykorzystywana w różnych wersjach w trakcie seansu oraz reszta pasującej do klimatu ścieżki dźwiękowej. Niestety ending słaby.
    Ogółem: 8+/10 – Jest to piękna, wzruszająca historia z całą pewnością nie dla każdego, bo nie boi się ukazywać ponurej rzeczywistości w jakiej żyjemy. Jeśli jednak już się komuś spodoba to nigdy o tym tytule nie zapomni. Bardzo polecam po zapoznaniu się z anime przeczytanie mangi, po takiej podwójnej dawce Elfen Lied nie mogłem dojść do siebie przez 2 dni.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    animek 30.12.2014 18:18
    jest bardzo fajne
    Elfen Lied to jedna seria z moich ulubionych.Ja myślę że to anime jest wspaniałe daje mu ocenę 10/10 choć trochę się zawiodłam w ostatnim odcinku bo myślałam że Lucy zostanie z nimi. Poza tym anime świetne i bardzo polecam. Moimi ulubionymi postaciami z tego anime są Lucy, Nana i Nyu. Polecam również anime another i naruto.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 6
    Kirisse Sorrow 26.12.2014 22:20
    Wielu wypowiada się o tym anime próbując rozumieć je dosłownie. Tutaj tkwi podstawowy błąd. I stąd wszystkie te oskarżenia o brutalność i litry krwi (jak ktoś nie widział świata po za zapieckiem Polski to może mu się to wydawać przerysowane- tak naprawdę rzeczywistość jest o wiele bardziej okrutna). Całe to anime to jedna wielka alegoria i jeśli tak ją się odbiera jest wielkim koncertem. Koncertem nie tego jak wygląda świat ale tego jak pragniemy by wyglądał. Prawdziwych uczuć miłości, nienawiści i potrzeby bliskości, posiadania czegoś co się kocha. Nawet jeśli to tylko alegoria to taka która przemawia do serca w sposób nieunikniony. Jeśli ktoś widzi oglądając Elfen Lied tylko krew, cycki i przygłupiego studenta to cóż- przykro mi że nie potrafi sięgnąć głębiej. To opowieść o aniołach i upadku. To opowieść o tym że na dnie zawsze jest miejsce na ucieczkę od potępienia. To właśnie najmocniej przemawia w całej tej serii i za to z czystym sumieniem można dać jej 10. Byle więcej takich miast sieczki haremowej i mecha dla ubogich umysłowo.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    GoodGuySauron 19.12.2014 22:16
    Piękne anime.
    Nie oglądam zbyt często anime, oglądałem w sumie 4 anime do tej pory, ale Elfen Lied chyba to zmieni. Fabuła podoba mi się bardzo, skłania do przemyśleń, nie raz wyciska łzy z oczu, jednak ma w sobie „to coś” co sprawia że nie mogłem się oderwać i obejrzałem wszystko w jeden dzień. Szkoda jedynie, że taka krótka, mogliby tego zrobić ze 2 razy tyle, byłoby w sam raz. Niektórzy mówią że to jatka, krew i flaki przesycone erotyką, ale dla mnie to ma głęboki sens. Nie wiem, czy tylko ja, ale ja od razu zacząłem współczuć Lucy, wręcz ją pokochałem.  kliknij: ukryte  muszę przyznać, że płakałem. Mógłbym się rozpisywać o tym na kilka stron, ale skończę oceną, a którą moim zdaniem to anime zasługuje. 9/10 za ogół (odejmuję 1 punkt, bo anime niestety jest krótkie). 10/10 za pomysł. 10/10 za muzykę. Tak właściwie gdyby nie ona, nie obejrzałbym EL (jeżeli nie chcesz czytać o tym, dlaczego itd. po prostu nie odkrywaj tekstu.  kliknij: ukryte  Wiedziony muzyką, która wówczas wydawała mi się piękna i wesoła, obejrzałem anime. Teraz kiedy słucham Lilium, łzy stają mi w oczach. Tutaj pytanie do tych, którzy czytali mangę, albo po prostu wiedzą coś więcej o historii anime, może być ono spoilerem, więc je ukrywam:  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    abunia 5.12.2014 23:42
    Arcydzieło
    Elfen Lied to jedna z moich ulubionych serii. Opening bardzo mi się spodobał (ani razu go nie przewinęłam), ending jednak nie przypadł mi do gustu. Nie jestem zwolenniczką tej kreski, ale po jakimś czasie zdążyłam się przyzwyczaić. Lucy jest bardzo dobrze wykreowaną postacią. Moja zdecydowana faworytka. Bardzo polubiłam również Nanę, naprawdę sympatyczny diclonius. Świat przedstawiony wydaje się być bardzo dobrze zrobiony. Fabuła jest cudowna. Jeśli oglądniecie, zrozumiecie o czym mówię.

    Co tu dużo mówić – według mnie Elfen Lied jest genialny. Wiem, że nie jest mało osób, którym to anime nie przypadło do gustu. Dla mnie jednak jest bardzo głęboki, skłania do przemyśleń… Z pewnością należy do ciężkich tytułów. Nie musi się Wam spodobać, nie gwarantuję tego, lecz ja polecam ją jak najbardziej, bo pokochałam ten tytuł. Być może Wam również się spodoba. Szczerze polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    shugohakke 6.10.2014 22:58
    My robimy taniom drame, drame taniom nieslychanie
    Wstępne rozpoznanie, które poczyniłem przed podejściem do tego tytułu dało werdykt: „Lepiej nie oglądać”. Liczne grupy anonimowych fanów m&a zachwycają się Elfen Lied, a znacznie mniejsze grono ludzi, których gusta znam, a opinię szanuję (nie dlatego, żeby byli elitarni czy niezwykli, po prostu liczba obcych generalnie przewyższa ilość znajomych – nic w tym niezwykłego) w przytłaczającej większości wyraża opinie negatywne. Wyrok: Popularne i beznadziejne. Postanowiłem jednak zapoznać się samodzielnie. Oto efekty:

    Zarys tła i świata jest naprawdę interesujący. Rogate lolity obdarzone tajemniczymi mocami, ewidentnie nadludzkie, ale pochodzące od normalnych rodziców. Fenomen właściwe zupełnie nie znany, a z pewnością nie badany przez rzetelnych naukowców, a przez grupę sadystycznych szaleńców dorabiających mistyczną ideologię do każdego uzyskanego wyniku. To musiało się źle skończyć.

    Pomysły na głównych bohaterów też mają parę mocnych stron. Rozszczepiony umysł Nyu/Lucy otwierał drogę to ciekawych interakcji, wątku wyparcia winy i ucieczki od przemocy w utracone dzieciństwo. Nana tak skrajnie różna od swoich demonicznych sióstr. Kouta i Yuka połączeni wspólną przeszłością i tragedią. Kurama i Shirakawa w poplątanych relacjach zawodowych. No generalnie duży potencjał na ciekawe postaci.

    Fabuła też coś niecoś nam obiecuje. Ucieczka z laboratorium i obława na potężnego nadczłowieka. Śledztwa, pościgi i mroczne tajemnice.

    Ale pozytywy kończą się na etapie założeń. Niemal każdy element ich realizacji doprowadził do całkowitego zaprzepaszczenia. Choć anime pogrążało się na wielu płaszczyznach i różnymi sposobami to motywacja tych działań była zawsze ta sama – więcej dramy. Więcej wyciśniętych łez i bardziej poruszające tragedie, ślepa pogoń za dostarczeniem widzowi większych wzruszeń szybko przebiła granicę groteski, a i po niej tempo tego samobójczego galopu tylko się zwiększyło. Co takiego się stało?

    Primo, gore.
    Fontanny krwi, toczące się po podłogach kończyny, urwane głowy i, pomijając wymiar czysto techniczny, nonsensowne śmierci losowych statystów. W jakim celu? By podkreślić tragizm , wszak kto by się przejmował dramatami różowowłosej dziewczyny, gdyby nie miała na koncie ponad pięćdziesięciu przypadkowych mordów? A scenarzyści uczynnie nasyłają na Lucy, kolejne fale ochroniarzy, policjantów, najemników i cywilów zakładając najwyraźniej, że dowódcy japońskich sił porządkowych uczyli się strategi w Związku Radzieckim i nikt nie rozlicza ich ze strat w ludziach.
    Inny nonsens opisujący krwawe moce „rogaczek” to zamiłowanie autorów to urywania członków z którego… nic nie wynika. Nie dość, że wspominany już po wielokroć salceson w rękach wygląda komicznie, to każda postać tracąca w ramach serii kończynę – otrzymuje w pełni funkcjonalną i kosmetycznie doskonałą protezę najpóźniej w następnym odcinku. Po co zatem cała ta sieczka? Ano wszystko dla tej gęsiej skórki na karku nieletniego widza, która pojawia się na widok powoli odlatującej w strugach krwi ręki czy nogi.
    Trzecia niekonsekwencja to mordercze moce Dicloniusów, które w mgnieniu oka dekapitują statystów, rozrywają ciała policjantów i burzą betonowe ściany, ale gdy przychodzi do starcia z postacią nie przeznaczoną pod rzeźniczy nóż ofiarny dreszczyku emocji widza, śmiertelne cięcia, wibromacek zostają zamienione w miarę zwyczajne uderzenia i ciosy pięści, po których ofiara trochę stęknie, trochę jęknie (może dramatycznie splunie krwią?), ale krzywda wielka się jej nie stanie.

    Secundo, wygodne amnezje. Interesująca idea Lucy uciekającej przed złem w zdziecinnienie została w praktyce zastąpiona przez scenarzystami uciekającymi przed dialogami w „Nyu, nyu, nyu. Kohta, nyu, Kohta.” Przeskoki między alternatywnymi osobowościami heroiny zdają się być warunkowane tylko potrzebą podgrzewania, lub studzenia napięcia. I zamiast problematycznej sytuacji, gdzie Nyu musiałaby odpowiadać (choć jak istota o mentalności niemowlęcia ma brać za coś odpowiedzialność?) za zbrodnie Lucy, mamy tylko tani chwyt przedłużający serię, bo za każdym razem gdy ma dojść do konfrontacji z Lucy… Zimnokrwista morderczyni z otwierającej serię sekwencji magicznie znika i pojawia się ckliwe zwierzątko zdolne tylko łasić się i nyuać.

    Tertio, zamiast bullies, bullies everywhere. Dzieci w sierocińcach dręczą, naukowcy dręczą, komandosi dręczą, ojczymowie dręczą, pijacy dręczą i pierwsi lepsi przechodnie też dręczą. Cały świat jest zły i paskudny, tylko restauracja „U Kohty” serwuje ludzkie traktowanie dla każdego, kto się napatoczy. Zestawienie tego idiotycznie przerysowanego okrucieństwa świata z do obrzydzenia sielankowymi scenami wspólnych obiadków czy damskich kąpieli stwarza wrażenie, że ktoś tu sobie jaja z widza robi (momentami było to bardziej irytujące niż Geassowe wplatanie szkolnej komedii w bratobójczą walkę o wyzwolenie ojczyzny – zwłaszcza, że w CG było to zwyczajnie głupie, a EL korzysta z takiego absurdalnego zestawienia, by jeszcze podkreślić „dhamę” cierpiącego świata oraz ulotnego szczęścia). Krótko mówiąc, seria epatuje przerysowaną brutalnością i złem, by chwilę później zalewać widza nadmiarem słodyczy, w efekcie tworzy wrażenie filmu propagandowego w którym „tam” jest potwornie źle, a „u nas” jest wspaniale.

    Quatro, fan service. Mogę uznać, że luźne podejście Dicloniusów do kwestii odzienia jest ich cechą rasową. Ba! Mogę nawet zgodzić się, że kryje się za tym jakaś symbolika, są nagie jak ich dusze. Czysto zwierzęce, nieskażone cywilizacją czy tam cokolwiek… Ale gdzie tu jest miejsce na wspomniane pantyshoty? I powtarzane uporczywie sceny z łaźni? I wreszcie kilkukrotnie przewijająca się scena Nyu dopieszczającej damskie biusty? Pierwsza ta scena była nawet obiecująca. Dopuszczała możliwość interesującego złamania pewnych tabu, bo wydawało się, że zdziecinniała i mocno „pierwotna” natura bohaterki zdała się być pozbawioną zahamowań i konwenansów i popychać ją do zaspokajania potrzeb mocno seksualnych. To byłoby mocno niestandardowe, wywalić wszystkie te cliche z rumieńcami, odwracaniem wzroku, trudnością wyznania itp. Nyu podoba się jak ją Kohta dopieszcza, więc nie widzi one nic złego w domaganiu się takich pieszczot. Niestety taka logiczna konsekwencja „nieucywilizowanego” charakteru naszej zdziecinniałej heroiny byłaby zupełnie nie w stylu japońskiej animacji ^^ Tym razem chodziło tylko o wstęp to najstarszego gagu haremówek, czyli plaskacza od zbulwersowanej kuzynki. A Nyu nagle przypomina sobie, że jest bohaterką anime i cały jej bezwstyd znika zanim zdążymy się mu przyjrzeć. I znów rumieni się gdy Kohta spojrzy jej w twarz… itd. Chyba, że zachodzi potrzeba kolejnej łopaty fanservice'u to pomiętosi trochę Yukę, ale tym razem bez żadnego powodu, poza uciechą nippońskich gimnazjalistów.

    To w sumie najważniejsze zarzuty. Jatka, toporne plot­‑device'y, porpagandowy obraz świata i golizna. Gdyby nie te cztery wtopy zapewne wyszłoby z Elfen Lied ciekawe dzieło, a tak mamy tanią dramę, która jednym motywem muzycznym (naprawdę, opening słyszałem w tej serii ponad 30 razy, mimo, że odcinków jest ledwie 13), grubymi nićmi szytą intrygą oraz czarno białymi bohaterami stara się wycisnąć z widza jak największą ilość łez i wzruszeń. Efekt jest taki, jak gdy Nyu postanawia nasypać Wancie cały wór karmy, bo „im więcej tym lepiej”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Klemens 26.09.2014 22:42
    Dlaczego mi się to nie spodobało za pierwszym razem, nie mam pojęcia.

    Produkcja bardzo kontrowersyjna, bezkompromisowa i wyrazista. Ilość przelanej krwi w niektórych momentach mogłaby uratować setki ludzkich istnień. Dramatyzm niektórych scen osiąga poziom Titanica. I to są główne punkty sporu. Do wielu ludzi nie przemawia brutalność głównej bohaterki i nie potrafią się utożsamić się z uczuciami Lucy. Jednak dla mnie niezrozumiałym jest, żeby traktować ją jako głównego protagonistę, anty­‑bohaterkę całej serii. To czym się stała i co robiła może być całkowicie usprawiedliwione. Uważam, że gdyby nie wpływ społeczeństwa, mogłaby spokojnie żyć wśród ludzi. Wiele osób jednak jest innego zdania, bo w końcu wbrew zasadom moralnym jest, aby w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać przemoc. Z drugiej strony jednak uważam, że każda istota żywa posiada pewien 'limit', którego osiągnięcie oznacza całkowite zerwanie więzi i absolutne wyjście poza pewne ramy obyczajowe. W końcu pomyślmy – czy jakakolwiek istota żywa byłaby w stanie znieść tyle bólu i cierpienia? Nawet jeżeli jest czymś ponad człowiekiem? Pewnie znalazłaby się taka osoba, ale moim zdaniem takie znoszenie cierpienia podpadałoby pod masochizm, bądź miało znamiona jakiejś choroby psychicznej.

    Zostawiając kwestie sporne i problematykę tego dzieła, skupmy się na reszcie. Fabuła przedstawiona zwięźle, bez zbędnych przerywników. Grafika moim zdaniem ponadczasowa – anime wydane 10 lat temu, a ciągle lepiej narysowane niż nie jedna 'produkcja' w dzisiejszych czasach (tak, mówię m.in. o Glasslip). Muzyka… Ohhh… Mógłbym się rozwodzić o tym, jak bardzo mnie urzekł soundtrack, jak często słucham każdego z utworów, ale nie oszukujmy się – Lilium gra tu pierwsze skrzypce. Utwór ten był wstawiany w różnych sytuacjach, grany na najróżniejsze sposoby, a i tak za każdym razem pasował i brzmiał tak samo – perfekcyjnie. Pieśń ta idealnie oddaje nastrój całej serii, a połączenie jej z twórczością Gustava Klimta dała bardzo ciekawy efekt.  kliknij: ukryte . Postaci były w miarę logicznie prowadzone, każda była rozpoznawalna, miała charakter i śmiem stwierdzić, że nawet gdyby każda miała taki sam głos, taki sam kolor włosów i taką samą posturę ciała – byłbym w stanie określić kto jest kim już po pierwszym kontakcie z danym bohaterem.

    Podsumowując – skrajność, skrajność i jeszcze raz skrajność. Anime trafiające w gust, albo nie. Poruszy albo nie. Mnie poruszyło i jestem gotów bronić tą produkcję oboma nogami i rękami. Dla mnie to po prostu czysty kunszt. Klasyka. Arcydzieło. Ba, nawet więcej – jestem w stanie porównać Elfen Lied do Clannad – anime, które jest dla mnie swego rodzaju czymś świętym. 11/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    jarek180888 30.08.2014 23:19
    Najlepszym słowem żeby określić to anime to skrajność. Fabuła i główny motyw bardzo dobre, zakończenie zwłaszcza mi się podobało. Jednak w moim odczuciu ilość przemocy, nagości i całego tego wizualnego syfu była po prostu nie potrzebna. Nie mówię że w ogóle ale wszystko z umiarem. Słabą stroną jest również animacja. Jakoś nie przekonują mnie cukierkowe postacie osadzone w gatunku jakim jest dramat.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Skorumpowany Glut 30.07.2014 19:00
    Bardzo mi się to anime podobało. Jedno z najlepszych jakie zdarzyło mi się obejrzeć. Jedyna wada polega na tym, że seria za krótka, powinna mieć więcej odcinków, żeby bardziej rozwinąć fabułę. I oczywiście moja ulubiona bohaterka ze wszystkich anime – Nana! 9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    OpętanyMaterac 20.07.2014 21:02
    8/10
    Niesamowite anime. Nie jest może idealne, ale na pewno zasługuje na pochwałę. Na pewno bohaterowie. Co prawda, Maya, Kouta i Yuka mi trochę do tego towarzystwa nie pasowali, ale reszta była genialna. Do moich faworytów zdecydowanie należeli Lucy i doktor Kurama.
    Ale jak wspomniałam nie jest to seria bez wad.
    Całe poprowadzenie fabuły trochę nie do końca mnie urzekło. Te całe „zbieranie” haremu trochę nie pasowało mi do klimatu, ani w ogóle konwencji całej serii. Momentami wydawało mi się, jakbym nagle oglądała zupełnie inne anime. Za to końcówka była nieprzewidywalna, tajemnicza i nie do końca jasna. Zdecydowanie na plus.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    MiyuMisaki 19.04.2014 14:58
    Piękne
    Będę tego anime broniła niczym matka dziecko, nawet jeśli ktoś napisze (poraz miliardowy) „To anime jest dla gimbusów!”.
    Może i jest.
    Może i nie mam gustu.
    Ale zarazem było o innych stworach, a zarazem o ludziach.
    Dałam 9/10
    Bo wkurzała mnie Nyu (Chyba Nyu. Jakoś tak. Lucy jest wspaniała, ale Nyu miałam ochotę zadźgać) i haremowe momenty, macanko itp.
    Ah. I moja miłość do openingu jest nieskończona. Słucham go codziennie.
    Chociaż można odczuć, że posiekano Ci mózg, to nie żałuję ani trochę obejrzenia tego anime i na pewno do niego wrócę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yui_KuroiTenshi 14.03.2014 17:26
    Arcydzieło
    Każdy ma swoje zdanie o tym anime i widzę, że niemało jest osób, którym się po prostu nie spodobało. Ja natomiast podczas oglądania Elfen Lied ryczałam jak dziecko. Dla mnie to wszystko było po prostu piękne i naprawdę wzruszające.. Jak nic leci do ulubionych. Owszem, momentami było za dużo krwi i mogło się wydawać przedramatyzowane, ale jakoś mi to nie przeszkadzało w odbiorze. Problemy bohaterów były jak najbardziej realne, zresztą jak sami bohaterowie (tylko Kouta mi za bardzo nie pasował), a dicloniusy były psychicznie takie same jak ludzie. Seria skłania do głębszego myślenia. Zdecydowanie polecam!
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime