x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Zdecydowanie OAVka jest lepsza od serii TV. Fakt, że serię oglądałam wcześniej niż OAV pomaga mi wypełnić rzeczone dziury fabularne. W serii pominięto wiele szczegółów oraz dodano wątki, które najzwyczajniej w świecie nie miały sensu. Tak samo klimat anime jest dla mnie nie zrozumiały. W OAV widzimy wzloty i upadki przyjaźni dwóch młodych dziewcząt, które są bardzo sympatyczną historią. W serii natomiast właściwie wszyscy bohaterowie (pomijając samą protagonistkę – Mato) mają jakieś załamania psychiczne, depresje i inne tym podobne zaburzenia. Do tego wplątanie w to historyjki o małym ptaszku, który zbierał kolory na skrzydłach było dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Co ma piernik do wiatraka?
Jeśli zaś chodzi o świat fantastyczny w obu wersjach, to przedstawia się on podobnie, ale nie identycznie. W serii mniej więcej tłumaczą nam, jakie powiązanie ma świat fantastyczny i doczesny. kliknij: ukryte Mianowicie, okazuje się, że alter ega bohaterek mają swoje własne imiona, lecz znoszą ból dziewcząt do nich przypisanych tak, żeby im było łatwiej sobie poradzić. W taki sam sposób przedstawia się życie codzienne bohaterek rzeczywistych. Jeżeli w życiu Mato panuje spokój jej alter ego – tytułowa Black Rock Shooter – podróżuje po swoim świecie, nie napotykając nikogo na swojej drodze. Jednakże kiedy Mato zostanie zraniona – dajmy na to – przez Yomi, ich alter ega rzucają się do walki ze sobą. Podobna koncepcja jest w OAV. Mato nieświadomie zraniła Yomi dlatego ich alter ega toczyły pojedynek. Końcówka anime i OAV jest bardzo podobna, jednak inaczej do niej doprowadzono. kliknij: ukryte W serii, po zniszczeniu świata fantastycznego, wszystko wraca do normy, a alter ega bohaterek już ze sobą nie walczą. W OAV natomiast wygląda to trochę inaczej. Odniosłam wrażenie, że Black Rock Shooter zniszczyła Dead Master (alter ego Yomi) i w ten sposób uwolniła ją od bólu. Potem zaś Mato i jej druga osobowość spotkały się ze sobą, po czym stoczyły krótką rozmowę. Wtedy nastąpiły napisy końcowe. Ciekawa jednak jestem ile obejrzało to, co po nich nastąpiło – powrót do normalności, jakby nic się nie stało. Stąd mam wrażenie, że zakończenia są podobne.
A kończąc część o fabule, przejdę do porównania grafiki. W obu wersjach animacja i kreska były ładne, lecz istnieje kilka szczegółów, na które zwróciłam uwagę:
*W serii postacie z fantastycznego świata są zrobione komputerowo w trójwymiarze, co nie zawsze ładnie wygląda. Mimo to walki są bardzo efektowne. W OAV wszystko jest narysowane i bardziej mi to odpowiada.
*Włosy obu bohaterek przedstawiają się inaczej. Zacznijmy od Yomi. W serii jej fryzura wygląda ładnie i naturalnie, lecz w OAV wypada okropnie dziwacznie. Jeśli chodzi o Mato, to w serii pominięto jej specyficzny sposób robienia swoich kucyków. W OAV czesała je tak, że jeden był mniejszy od drugiego, co w pewien sposób pokrywa się z fryzurą Black Rock Shooter.
Oprawa dźwiękowa w OAV nie przykuła we właściwie żadnym stopniu mojej uwagi, lecz to tylko dowodzi, że muzyka w tle była bardzo dobrze dobrana i wpasowująca się do sytuacji. Seria pod tym względem przedstawia się równie dobrze. Opening śpiewany przez Hatsune Miku Black Rock Shooter jest bardzo miły dla ucha i energiczny, a klip pasuje do piosenki. Z tego, co pamiętam ani razu go nie przewinęłam. Ending w wykonaniu supercell – Bokura no Ashiato wypada mniej spektakularnie, ale jest piękny i poruszający.
Podsumowując, pod wieloma względami OAV jest lepsze od serii telewizyjnej i było miłą odskocznią po przesiąkniętej absurdami fabule anime.
Taka ocena głównie ze względu na kreskę, postacie, muzykę i klimat. Zero fabuły, przewidywalne zakończenie i średnie wykonanie sprawiły, że wystawiłam słabe 6/10. Seria tv lepsza.
Bardzo ładna strona techniczna, efektowne walki… ale o co w tym chodziło?
Fabuła jest jedną wielką tajemnicą i jest dość osobliwa. Niby mamy trochę odpowiedzi, ale jeszcze więcej pytań.
Dałem tej serii 7/10, z powodu bardzo ładnej grafiki, efektownych pojedynków i tego, że po prostu przyjemnie się oglądało.
OAV tylko przejrzałem, serii tv już nie ruszyłem, ale grałem w BRS na PSP. Myślę że gra bardziej wciąga.
Polecam.
A
Lory
25.02.2013 20:47 Mogło być świetnie - było tylko dobrze
Black Rock Shooter to pierwsze anime jakie skończyłam oglądać, jednak nie zaczęłam od odcinka OVA tylko od późniejszej serii. Najwyraźniej był to błąd – szczerze zawiodłam się oglądając to, może dlatego, że po obejrzeniu dłuższej wersji miałam dość zawyżone wymagania. Niestety jakkolwiek by na to nie spojrzeć mimo ciekawego pomysłu widz ma wrażenie, że cała akcja bardzo długo się rozkręca, a jej finał choć może nie jest pozbawiony emocji, to został strasznie uproszczony. Jednak najgorsze w całości jest zakończenie, które pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Od strony technicznej anime prezentuje wysoki poziom szczególnie ze względy na scenografię, która nadaje całości specyficznego, trochę mrocznego klimatu. Niektórzy mogliby się przyczepić do tego, że w niektórych momentach postaciom brakuje płynności ruchów, jednak ten fakt można jakoś przeboleć. Dla osoby takiej jak ja męczący zapewne będzie wątek psychologiczny, wiele sytuacji nie jest do końca wyjaśnionych i trzeba się domyślić o co dokładnie chodzi w tym anime żeby zrozumieć jego sens.
Innymi słowy – Anime całkiem dobre, jednak nie polecam go osobom ze zbyt wygórowanymi wymaganiami oraz tym lubującym się w czystej akcji – dla takich osób lepsza będzie 8‑odcinkowa wersja przygód dziewczyny o błękitnych oczach.
A
Orihime-chan
24.12.2012 13:55 Black ★ Rock Shooter
Najważniejszą podstawą dobrego anime, mangi itp. jest oczywiście fabuła. I co na jej temat można napisać? Uniwersum jest całkiem ciekawe, tajemnicze i mroczne. Grafika: Nie jestem osobą, która z powodu małej estetyki graficznej obniża opinie o produkcji. W tym anime mroczne odmiany osobowości bohaterów były ładniejsze i dysponowały lepszą sylwetką od ich codziennych osobowości. Bohaterowie: W tym podpunkcie mogłabym się rozpisać. Osobowość niektórych osób uważam, za wyjątkowo udane np. pani psycholog lub niezrównoważonej psychicznie przyjaciółki Yomi. Muzyka Nie była istnym dziełem sztuki, ale dało się ją posłuchać.
Black Rock Shooter nie jest tytułem wybitnym, ale uważam, że ma swoich zwolenników, których ciekawi przedstawiony świat. Do tych osób śmiało zaliczam siebie. Anime przypadnie do upodobania; zależnie od gustu.
Naprawdę, to krótkie OAV oglądało się bardzo przyjemnie. Myślę, że większość jest rozczarowana, bo początek jest mroczny, a reszta anime już nie (co prawda są tam mroczne wstawki, ale ogólnie to po prostu szkolne anime o przyjaciółkach). No ale ja nie poczułem się rozczarowany. Spodziewałem się tylko innego zakończenia, ale to i tak jest fajne ( kliknij: ukryte takie nie jednoznaczne). Bohaterki też były sympatyczne. Jeśli chodzi o grafikę, to mnie się podobała. Projekty postaci były ładne, a tła też nie najgorsze. Muzyki za bardzo nie pamiętam. Ja zachęcam do obejrzenia, ale tylko jeśli się lubi tego typu produkcje.
Wiem czym są Vocaloidy a kawainiuśną Miku nawet lubię, ale do tego filmu nie podchodziłem jakbym miał się nachapać materiałem przeznaczonym stricte dla fanów turkusowłosej. Dopóki nie minęły sceny wieńczące historię miałem nadzieję na jakąś super‑pointę i wyjaśnienie całej sytuacji od A do Z i byłem gotów wystawić wysoką notę w okolicach 7/10 ale po słowach „Jestem Black Rock Shooter” cały mój zapał runął szybciej niż Najman w walce z Pudzianem. No naprawdę…?
Jaki był sens pokazywania na przemian świata zwykłej szarej codzienności gdzie dwie koleżaneczki wiążą się i rozstają oraz areny na której dwie cyber‑lolity bezustannie mierzą do siebie z broni(?) ? Jak dla mnie powiązania między jednym a drugim zupełnie nie ma. Ani tyci tyci. Oczywiście próbowano tu zrobić jakieś połączenie między jednym i drugim ale w trakcie seansu brakuje jakiegokolwiek sygnału, że coś z czymś się w jakiś sposób je.
Jedyną rzeczą która ratuje ten film od wystawienia mu miernej oceny jest design BRS i Dead Master oraz grafika świata alternatywnego idealnie nadająca się na tapetę pulpitu (np ja teraz z takowej korzystam). Jakaś firma robiąca dobre gry akcji powinna wykupić licencję na obie te postacie i zrobić rzeźnicką grę w stylu Max Payne + Tomb Raider Legend. Ponieważ wszystko inne włącznie z muzyką czy nawet animacją leży i kwiczy!
A
Edi
9.03.2012 03:12
Oglądnąłem 6 odcinków i zgadzam się z resztą. Ostatnio coś często trafiam na anime z kiepską fabułą w której nie wiadomo o co chodzi. Cieszę się, że odtwarzacze mają możliwość przewijania. Jedynie co mi się podoba w tym anime to piosenka tytułowa.
Jakie 6 odcinków? Tutaj są komentarze do trwającej niemal godzinę OAVki, seria TV na Tanuku jest tu (wierzyć mi się nie chce, jak trudno jest czasem ludziom czytać ze zrozumieniem/poszukać czegokolwiek, co w tym przypadku zajmuje kilka sekund).
Drugie anime, przez które udało mi się przebrnąć tylko dzięki guzikom odpowiadającym za przyśpieszanie fragmentów oraz zwiększoną prędkość….. Jakże mainstreamowymi ścieżkami musiał kroczyć umysł, który wymyślił zawiłą fabułę tego dzieła! Moe slice of life w stylu K‑ONa + zawsze modna nawalanka + oczywiście j‑popowa piosenka, która choć stworzona przez fanów, jest równie odmóżdżająca co dzieło dowolnego japońskiego sztabu do spraw najnowszej gwiazdeczki. To się nie mogło nie udać! Takie połączenie po prostu musi skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca japońskich otaku. I pewnie tak się stało. Niestety BRS ma pecha, bo mi pod każdym względem daleko do tego gatunku miłośnika animacji. Powiem krótko: ani to dobre, ani pożyteczne(choć morał jest: dbaj o swoich przyjaciół, bo inaczej nawet ostra mordobitka w krainie marzeń nie pomoże waszej przyjaźni). Postacie do bólu neutralne (poza przedszkolaka z klubu koszykówki – zdecydowanie irytujący), fabułą w moim wieku nie da się wzruszyć….. Generalnie jest to kolejne anime z gatunku „Im bliżej ci do wczesnego gimnazjum, tym większa szansa że zakochasz się w nim i wzruszysz”. Oceniam BRS na 5. Choć i tak pewnie jest najbardziej przyswajalne z zestawu: OAV, seria TV i piosenka.
A
Majkel1
28.01.2012 17:09 Żadko tak mówię
a anime nie mało widziałem gorszej animacji i cofnięcia w rozwoju nie widziałem. Beznadziejna kreska muzyka jak z filmu akcji z przed 10lat. PORAŻKA
A
Szatanowa
27.01.2012 18:37 Za mało Black Rock Shooter, za dużo Mato.
Szczerze mówiąc, obejrzenie tej OAV‑ki odwlekałam jak najgorsze zło. Może dlatego, że znałam podzielone opinie na temat tego tytułu. Jednak jak wiadomo nie od dziś, nuda potrafi zmusić do wszystkiego, więc i mnie w końcu przekonała do obejrzenia „BRS”. I co? No cóż, mogę powiedzieć, że rozczarowanie, jednak nie do końca. Może zacznę od tego, co mi się podobało. Przede wszystkim alternatywny świat, tła, jakie można tam było zobaczyć, no i projekty tamtych postaci (szczególnie mojej ulubienicy – Dead Master). Przyjemna była też muzyka, jaką można było też usłyszeć w scenach walk, które same w sobie były moim zdaniem bardzo dobre, choć specjalistką nie jestem. Ale niestety, to, co mi się najbardziej podobało w „Black Rock Shooter” pełniło tu chyba funkcję zapychacza, gdyż na główny plan przebijała się dosyć oklepana historyjka przyjaźni dwóch słodkich uczennic. Chwilami sceny z udziałem tych dwóch były tak nudne, że zasypiałam przed komputerem! No i jeszcze coś, co mnie dosyć zirytowało – połączenie między światami, a raczej jego brak. No przepraszam bardzo, ale Yomi kliknij: ukryte znikająca z naszego świata i pojawiająca się nagle tam na miejscu Dead Master, Mato łącząca się z BRS… Nie, to za dużo na moje nerwy. Żeby to chociaż miało jakieś sensowne wyjaśnienie, ale przecież po co to komu. Mimo to wystawiłam ocenę 8/10, właśnie za ten równoległy wymiar, który pozostawił we mnie lekki (co najmniej!) niedosyt. Oby w serii TV było więcej Black Rock Shooter, a mniej wkurzającej Mato. Swoją drogą, oglądając tą OAV zadawałam sobie w kółko jedno pytanie – „gdzie do licha jest piosenka, na której oparto cały film?!”.
Niestety, za mało czaszek, łańcuchów, pseudogotyckich budowli i ogólnie mroku. A szkoda, bo początek był pod tym względem bardzo obiecujący.
A
Black Rock Shooter!
5.11.2011 22:08 KURCZE!
MEGA, HIPER EXTRA! No normalnie bomba. Jedyna wada: O co dokładnie chodzi? Moje przpuszczenia: te walczące dziewczyny były odzwierciedleniem tych w normlanym świecie. Jakaś zła część Yomi, czy ta magiczna można by powiedzieć ostała załatwiona przez Black Rock Shooter. A skoro te „części” mogą się łączyć… to właśnie stało się z główną bohaterką. Muza super, postaci….. cóż tylko dwie główne bohaterki były rozbudowane, ale 7/10 spoko. Muza 9/10 świetna. Grafika 8/10, a przy fabule jest znak zapytania, ale spokojnie ujdzie 7/10 bo jest dosyć nietypowa. Ale ja bardzo sobie cenię klimat wciągającą fabułę, więc 8(;
A
bassty
31.10.2011 19:03
i jest zapowiedź na 2012 serii.Ale chyba nie strawie takiej zmiany designu postaci jaki został zaprezentowany w trailerze.Ciekawe co z tego wyjdzie.
...jest po prostu boska. Nigdy nie słyszałem podkładów dźwiękowych tak doskonale pasujących do sytuacji. Raz nawet cofnąłem scenkę o jakąś minutę by znowu posłuchać tego pobrzdąkiwania. Bardzo podobają mi się projekty postaci, szczególnie w Beta‑świecie. To płonące oko trafiło w moje gusta. Cieszę się, że (z tego co wiem) w zimie 2011/2012 ukaże się TV.
Black Rock Shooter to jedna, wielka tajemnica. Animacje są świetne, trzeba przyznać. Kreska też bardzo dobra, strasznie mi się spodobała. Muzyka podobnie. Fabuła… I tu trzeba postawić jeden wielki znak zapytania. Właściwie to o fabule tego anime nie wiadomo nam praktycznie nic, po jego obejrzeniu czujemy ogromny niedosyt, co jest bardzo irytującą sprawą. Miejmy nadzieję że już niedługo pojawi się kontynuacja tego anime i zostaną wyjaśnione niektóre wątki. Moja ocena tego anime to 8/10. Podobały mi się walki dwóch (tajemniczych) bohaterek. Nie polecam (no chyba że pojawi się kontynuacja anime to wtedy jak najbardziej).
Ocha
13.10.2011 09:09 Re: Jedna, wielka zagadka
twój niedosyt możliwe że zostanie nasycony serią telewizyjną, która ma wyjść w 2012 :D
A
bassty
15.08.2011 09:26
Widziałem juz kilka takich zabiegów czyli „krótkie streszczenie fabuły by zainteresować widza”.Prawdopodobnie kiedyś tam powstanie anime które bedzie rozwijało treści już pokazane.Na razie wg mnie ukazano tylko zarys fabuły – wstęp,rozwinięcie,punkt zwrotny, finałowa walka ,zakończenie.Tylko to co trzeba było żeby jakoś z tego sklecic historie.Co prawda mozna potraktować jako metafore relacji między przyjaciółkami.Albo to i to naraz.
A
hakuhatsu
19.06.2011 17:44
Zdecydowałam się obejrzeć tą krótką opowieść, ponieważ, zresztą pewnie nie mnie jedynej, bardzo spodobała się postać Black Rock Shooter oraz Dead Master. Około rok temu zaczęłam to oglądać, ale szybko przerwałam, nie pamiętam dlaczego. Teraz postanowiłam dokończyć, ponieważ nie lubię nie mieć pełnego wyobrażenia o postaci, której ilustracje oglądam. Obejrzałam i… mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie podobają mi się „dziury w fabule”, jednak całość dla mnie samej jest zasadniczo zrozumiała i logiczna. Ogólnie anime (jeśli można je tak nazwać) bardzo mi się podobało i jestem nastawiona entuzjastycznie do zapowiadanej już od dawna serii odcinkowej. Mam nadzieję, że niedługo wyjdzie, bo już nie mogę się doczekać. Być może moja opinia wyda wam się dziecinna i godna szalonego fana Vocaloid, jednak nie należę do tego koła wzajemnej adoracji, w mojej opinii skupiam się jedynie na tej serii.
To anime chodziło za mną przez dłuuugi czas. Wszędzie się na nie napotykałam, ale zawsze było coś ważniejszego: lektura, sprawdzian, znajomi etc. W końcu nie mając zielonego pojęcia o czym to, obejrzałam. Do tej pory mam mieszane uczucia. Nie da się ukryć: grafika świetna, bohaterowie też niczego sobie, a jeżeli chodzi o FABUŁĘ, to jest ona na pewno…osobliwa. Tak jak inni szukałam drugiego dna. Oczywiście trudno jest je znaleźć, kiedy nie wszystko jest wyjaśnione. Nic więc dziwnego, że brak kontynuacji niebywale mnie zasmucił, bo bez wątpienia by się przydała. No ale cóż… ogólnie nie uważam, że zmarnowałam 52min swojego życia, niemniej nie jest to arcydzieło! Ma w sobie coś świeżego i intrygującego, ale ewidentnie czegoś brakuje. Jednakże to tylko moja subiektywna opinia.
A
fanpires
9.04.2011 23:12
Nie podobało mi się… Co z tego, że animacja jest ładna jak seria nie wywołuje żadnych emocji. Ani to nic głębszego, pozostawiającego w człowieku głębsze przemyślenia, ani pasjonującego pod kątem akcji. Po prostu nabijanie kasy na wizerunku a'la Miku.
A
Lonely
9.04.2011 18:27
Ja podobnie jak Tyreus, zacząłem oglądać nie wiedząc czego się spodziewać. Pewnego wieczoru po prostu szukałem czegoś do oglądania, znalazłem reckę, nie czytałem jej, tylko spojrzałem na screeny – wygląda przyzwoicie. ova – dodatkowo obejrzę i nie będzie się za mną ciągnąć dalsze oglądanie :)
Tak więc do dzieła – obejrzałem. kliknij: ukryte Mniej więcej po chwili gdy klasa bohaterek została podzielna, zrozumiałem o co chodzi z alternatywnym światem. Upewnił mnie całkiem moment, gdy Yomi zajrzała do klasy Mato i gdy odchodziła było widać czarny, poszarpany „cień” (?) A myślałem, że doszukałem się sensu gdzieś, gdzie go nie ma, jednak skoro inni także mają podobne spostrzeżenia do moich, wszystko jest ok :)
A
yuki-chan
5.04.2011 17:42 SUPER!
Wiele osób polecało to zerknęłam…..SUPER!To jest jedno z chyba najbardziej udanych anime jakie widziałam!Ładna kreska,ciekawi bohaterowie i sama Black Rock Shooter…..Tylko szkoda,że pozostawili to bez kontynuacji,bo nie wszystko zostało do końca wyjaśnione….. kliknij: ukryte Np.to dlaczego Black Rock Shooter wogóle rozmawiała z Mato,co one mają współnego?
Aby tylko ta kontynuacja miał sensowne wytłumaczenie do tego co działo się też w pierwszej części. Po końcu Black Rock Shootera widź ma wiele pytań i niejasności związanych z tą serią OVA .
To anime obejrzałem kompletnie nie wiedząc czego się po nim spodziewać. Nie czytałem recenzji ani nie pamiętałem żadnych ocen dlatego wielkie było moje zaskoczenie kiedy po seansie wszedłem tutaj i zapoznałem się z waszymi opiniami bo wynika z nich, że albo większość źle zrozumiała o co tu na prawdę chodziło albo ja nadałem głębszy sens serii kompletnie nieprzemyślanej.
Ale może zacznę od początku czyli jak ja ten krótki film zrozumiałem. Otóż wszystko jest jasne przez pierwsze około 30 min. Pokazywana jest wtedy rozwijająca się przyjaźń dwóch nastoletnich dziewczyn oraz krótkie sceny z jakiegoś świata alternatywnego w którym dorosłe wersje owych przyjaciółek walczą ze sobą całkiem na poważnie. Nie mamy tu jeszcze możliwości zrozumienia co te dwa światy łączy gdyż informacje do tego potrzebne zaczynamy zdobywać dopiero później czyli od momentu w którym kliknij: ukryte Yomi chowa się za drzwi pozostawiając za sobą tajemniczą czarną smugę po czym znika na wiele dni… a może raczej wtedy kiedy między dwiema najlepszymi przyjaciółkami pojawia się „ta trzecia”?
I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Otóż ja cały ten alternatywny świat potraktowałem jako przenośnie. Na dowód tego może przytoczę moją interpretację poszczególnych fragmentów które mogły składać się na te zarzucane filmowi dziury w fabule gdyż moim zdaniem jest ona całkowicie kompletna.
Istota która opętała Yomi to było nic innego jak zwykła zazdrość o przyjaciółkę, a walkę dwóch bohaterek jako rozmowę w której wyjaśniają sobie wzajemne relacje. „Walkę” tę wygrywa oczywiście Mato czego dowód mamy już po napisach końcowych kiedy to pokazano nam znowu dwie roześmiane dziewczyny między którymi wszystko na pewno jest w najlepszym porządku.
Tajemniczy czarny dymek pozostawiony za Yomi kiedy ta chowała się przed Mato za drzwiami to nic innego jak symbol owej zazdrości która właśnie ją opętała i od teraz będzie kierować jej działaniami czego efektem było jej zniknięcie, a dokładniej mówiąc ucieczka.
Breloczek znaleziony przez Mato w końcowej scenie był najprawdopodobniej specjalnie podłożony przez kręcącą się samotnie po okolicy Yomi na znak zerwania relacji ze swoją niegdyś najlepszą przyjaciółką. Po znalezieniu go Mato prawdopodobnie zdała sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi (olśniło ją) o czym świadczy symboliczne połączenie się ze starszą (dojrzalszą) wersją siebie i „podjęcie walki”.
Cały ten alternatywny świat w którym toczyła się walka dwóch bohaterek, świat kompletnie zrujnowany, mroczny, bez jakiejkolwiek przyszłości ani najmniejszej nadziei był miejscem doskonale obrazującym stan psychiczny Yomi, której życie najprawdopodobniej straciło sens. Bardzo spodobało mi się to, że ten patos i powaga w ukazywaniu scen walki spowodowany jest tak, można by powiedzieć, dziecinnym problemem jakim była zazdrość o koleżankę. Dla głównych bohaterek właśnie rozgrywały się być może najdramatyczniejsze wydarzenia z ich życia i tak one te wydarzenia widziały co dla starszych widzów, którzy już takie problemy maja za sobą, mogło okazać się zabawne. Moim zdaniem było to celowe.
To wszystko składa się na to, że mam w głowię wizję filmu całkowicie zrozumiałego i przemyślanego gdzie ostatecznie wszystko jest jasne nie pozostawiając żadnych niedomówień. Oczywiście nie oczekiwałbym żadnej kontynuacji gdyż fabuła się zgrabnie zamknęła, a tajemnicze zachowanie Yuu w ostatniej scenie daje nam do zrozumienia że niedługo, z wiadomych powodów, to ona zacznie okupować tron w jakimś zrujnowanym pałacu (postać z wielkimi pięściami która ukazała się nam na chwilę to prawdopodobnie ona) co dodatkowo podkreśla „zwyczajność” całej tej sytuacji
Podsumowując uważam, że film jest naprawdę wart uwagi. Niestety oceny mu wystawione nie pozwalają myśleć o nim zbytnio pozytywnie co mnie nieco martwi gdyż znaczy to tyle, że już nigdy więcej nie powinienem polegać na ocenach i oglądać wszystko w ciemno albo, co gorsze, nie zrozumiałem tak prostej i kiepskiej serii nadając jej niesłusznie sens i głębie godnej oceny o kolorze co najmniej jasnozielonym z czego łatwo wyciągnąć nieprzyjemne dla mnie wnioski.
Zgadzam się z Tobą, też obejrzałem te anime zanim cokolwiek o nim wiedziałem i odniosłem takie samo wrażenie jak Ty. Nawet ta 3 postać którą każdy pomija a która pojawia się moze 2 razy w alt. świecie to nic innego jak „zazdrość” drugiej koleżanki :)
ja też się zgadzam. dokładnie tak samo do tego podeszłam i to samo z tego wyniosłam. imo wcale nie jest nudne. pokazuje rzeczywistość w bardzo nietypowy sposób i skłania do refleksji. nie mam do tego tytułu żadnych zastrzeżeń. chętnie obejrzę go jeszcze nie raz. jak dla mnie 9.
Anime dobre ale nie obejdzie się bez kontynuacji. Bardzo ładne z grafiki (Włosy Yomi mnie rozbrajają xD) Więcej nie będę się czepiać tylko poczekam na TV. Anime 9/10 ;))
A
Woolf
22.09.2010 11:45 Przereklamowane
Musze przyznać że po całym tym szumie wokół tego anime, seriach genialnych moim zdaniem figurek, fanartach, trailerach i Bóg wie czym jeszcze, spodziewałam się czegoś naprawdę klimatycznego, może nieco niedopowiedzianego, ale niewątpliwie robiącego wrażenie. Niestety. Zarówno trailer jak i bazowa animacja BRS były znacznie lepsze od anime. Fakt – kreska jest znośna i przyjemnie się je ogląda, ale przecież nie o kreskę chodzi. Nie żałuję oczywiście spędzonych na tym anime minut, ale jednak widzę, że autorzy mieli pomysł, ale nie bardzo wiedzieli jak go zrealizować. Wokół samego pomysłu nakręcono akcję promocyjną, po czym na tym się skończyło. jedyne co mi się na prawdę podoba w BRS to design postaci. I dla owego designu warto obejrzeć.
O ile kreska i motywy muzyczne bardzo mi do gustu przypadły, to na tym się skończyło. Fabuła oraz cała reszta to totalna amatorszczyzna, tak przewidywalna jak kolejny odcinek „M jak M…” :( A tak się fajnie zapowiadało na trailerze….
A
Pierce
9.09.2010 00:05
Czekałem jak się to wszystko sensownie poukłada, magia odejdzie na bok, a bohaterowie stawią czoła zaistniałej sytuacji. Naiwne.
Ale bardzo japońskie. Bo przecież każdy wie, że w Japonii najlepszym sposobem rozwiązywania problemów jest bieganie po ruinach i tłuczenie się wielkimi mieczami/pistoletami/łańcuchami/kosami (niepotrzebne skreślić).
A
Hannnah
7.09.2010 14:01 Świetne!
Mi się spodobało bardzo. Mam nadzieję że zrobią następny OAV, lub anime. Grzechem było by zrobić taki cudny początek, a nie zrobić kontynuacji.
A
shiro-san
29.08.2010 17:01
a ja tam myślę, że to nie jest niedokończona historia, a jedynie poplątana w czasie. fabuła biegnie w dwóch liniach czasowych – szkolnym i tym, w alternatywnym świecie. black rock traci koleżankę, a następnie ją ratuje. początek ratunku widzimy w ostatnich minutach anime, a samą pomoc w trakcie trwania całego odcinka jako przerywniki między szkolnymi perypetiami. nie ma co doczekiwać się kontynuacji, bo wszystko co miało być pokazane – zostało.
A
kapplakk
28.08.2010 20:50 Tak szczerze, to trochę się wynudziłem.
Oglądało się całkiem przyjemnie, ale odniosłem wrażenie, że twórcy nie mieli pomysłu na wypełnienie tych pięćdziesięciu minut. Zdecydowanie czuje się też, że brakło inwencji, żeby wykorzystać potencjał tego anime. Bardzo przeciętna produkcja.
Spodziewałem sie czegoś lepszego po tej serii. Jestem fanem Vocaloid od dłuższego czasu, sam clip Black Rock Shooter wydawał mi sie o tyle ciekawy, co nie głupi. Podchodziłem z ciekawością do tego co wyszło, i co mogę powiedzieć? Dobra kreska, fabuła, oj, jak cie. Same sceny w 2 świecie były najlepsze i tylko na nie czekałem, bo te, ze świata realnego, z dziewczętami, w ogóle nie ciekawiły mnie. To też anime udane, ale do czołówek mu daleko.
Mogę tylko powtórzyć za recenzentem, że OVA jest dobra, choć nie wybitna. Dość udane postaci, dobra muzyka. Fabułę oceniłabym pozytywnie. Zazwyczaj nie przepadam jakoś szczególnie za opowiastkami szkolnymi z cyklu okruchy życia, właściwie to ich nie trawię, ale tym razem tak nie było. Może nie było w tym szczególnej głębi, ale osobiście niczego takiego nie wymagałam. Za to w tej historii było coś co nadawało wiarygodność opisanym relacjom. A co do świata alternatywnego – zgadzam się z recenzentem- dopiero na końcu autorom przypomniało się, że przecież trzeba jeszcze te dwa wątki powiązać. 7/10
A
jaQQu
22.08.2010 00:36 Nic specjalnego
Nuda, fabularna klapa, nijacy bohaterowie, znakomita animacja, muzyka… ee tam była jakaś muzyka? Oglądało się nawet przyjemnie, ale z kompletnym brakiem uczuć jakkolwiek pozytywnych jak i negatywnych względem tej animacji. Niby wszystko pozornie zaplątane, niby jakiś tam tajemniczy świat, ale wszystko to jakieś takie płaskie, pozbawione tego „czegoś” co pozwoliłoby mi cieszyć się seansem. Jak dal mnie 5/10…
A
Agrafka
21.08.2010 21:44 Jakże mnie skłania do żartowania
Hmmm…czyli wynikają z tego anime dwie rzeczy:
1. Nie sposób przyjaźnić się we trójkę.
2. Japończyk nigdy nie rozwiąże swoich bądź co bądź normalnych problemów w zwyczajny sposób – przecież bardziej efektownie wypadnie walczyć w innym wymiarze.
Aha. No tak.
Jak to dobrze, że nie wszyscy tak rozwiązują swoje kłopoty. I aż tak nie przesadzają, do diabła, bo ciekawe jak by zareagowały nasze kochane bohaterki, gdyby im przyszło walczyć z czymś, czego nie mogą rozwiązać tak prosto (tzn. w tym przypadku np. rozmową).
..... dlaczego ona się tak dziwnie nazywa, ta Black Rock Shooter…? =.=
A
girl-san
21.08.2010 10:54 fajne, ale strasznie proste
w większości z tym co opisane w recenzji się zgadzam. Co do elementów w postapokaliptycznym świecie, nie było trudne domyśleć się o co chodzi. kliknij: ukryte Ta animacja jest po prostu ułożona achronologicznie, koniec seansu, to tak naprawdę połowa historii a pierwsza(historia dziewczyn) i druga połówka(BRS zespolona z główną bohaterką ratuje/usiłuje przekonać do powrotu „Yomi”) są ze sobą wymieszane. Historia wykorzystuje ograne schematy, i wydaje mi się, iż twórcy świadomi tego postanowili po prostu przedstawić ją bardzo skrótowo, licząc, że widz resztę sobie dopowie. W sumie dopowiedział, ale niektóre kwestie moim zdaniem wypadałoby rozwinąć. Ta seria to tak właściwie cukierek dla oczu. Sceny z alternatywnego świata, na której by nie zatrzymać- stanowią świetny materiał na wallpaper. Historia robi średnie wrażenie, to po prostu dobry montaż i tyle. Jestem odrobinę zawiedziona, bo obejrzałam to po to, by sprawdzić, co tak zachwyca ludzi na Deviantarcie, że tworzą po prostu zalew fanartów do tej serii. Nie rozumiem całego tego halo wokół tego anime. Ale żeby nie było- oglądało się przyjemnie.
marvyanaka
13.09.2010 19:09 Re: fajne, ale strasznie proste
'halo' wokół BRS powstało wiele lat wcześniej :D
Po wersji pilotażowej byłam ciekawa anime, ale nie oczekiwałam czegoś wielkiego – więc OVA pozostawiło mnie bez niesmaku czy jakiegoś wielkiego zachwytu. Zrobili, żeby było – czysty biznes i kampania reklamowa wokół tego. Historia była tak prosta, iż gdy pierwszy raz oglądałam bez napisów – seans z napisami tydzień później nie wniósł nic nowego. Ciekawym jest achronologicze (dobrze piszę?) ukazanie wątków. Być może, by nie zanudzać nas nadmiernym smutkiem alternatywnego świata czy rutyną współczesnej Japonii, autorzy zrobili mały misz‑masz. Wiadomo, że powinno to wyglądać mniej więcej tak:
1. Przyjaźń Yomi i Mato
2. Pojawienie się Yuu
4. Kryzys przyjaźni i zazdrość Yomi
5. Zniknięcie Yomi
6. Mato poszukuje przyjaciółki – pojawia się tytułowa BRS (na początku anime zabita przez BGS. Czyżby połączenie się z Mato ratuje ją przed śmiercią??)
7. Hybryda Mato‑BRS budzi się i wyrusza na poszukiwania Yomi‑Death Master
8. Odnalezienie DM (ten gest, wyciągnięcie ręki przez BRS do DM… zawsze mi to wygląda, jakby chciała powiedzieć… „MOJA FORSA, DO CHOL…Y!!!” xDxD )
9. Łubu‑du
10. Wyższość dobra nad złem, czyli swojski sposób unieszkodliwienia DM, co równa się ocaleniu Yomi.
Anime takie sobie, ani to złe, ani wybitne. Można zobaczyć, nie mając zbyt wielkich oczekiwań, ale się nie zachwycać (mówi ta co się uparła na kupno figmy wyposażonej w to anime na DVD xD ) Jedynym szokiem po całym anime był moment, w którym BRS otwiera usta i przemawia. Byłam święcie przekonana, że jest niemową xD
A
Haz
21.08.2010 00:26 W poszukiwaniu straconego sensu
W chwili nudy – której przeciwdziałać staram się na wsze sposoby, gdy tylko podniesie ona swój paskudny łeb – postanowiłem obejrzeć to OAV, jako zresztą pierwsze anime od dosyć dawna.
To a nie inne, bowiem zaintrygował mnie styl graficzny zaprezentowany na trailerze, który miałem okazję widzieć. Brak więc jakichkolwiek większych oczekiwań z mojej strony – chciałem kawałek animowanego filmu, który zapełni trochę czasu, wszystko.
Problem w tym, że moje wymagania nigdy nie sprowadzają się tylko do tego. Po prostu wydaje mi się oczywistym i niewartym wspomnienia, że anime nie powinno być nudne i głupie, winno mieć sens.
Nie dla wszystkich te zasady są wszelako tak oczywiste. Mam wrażenie, że któryś z twórców wpadł na genialny w swej prostocie pomysł: „Stwórzmy kreskówkę na podstawie piosenki!” i tak też się stało, nikt jednak nie poświęcił szczególnie dużo czasu nad zastanowieniem się co to ma w zasadzie być, jak wszystko ma się dziać i po co.
Co bowiem było mi dane zobaczyć, to szkolny slice of life ze stereotypowymi do bólu bohaterkami, które stają się swoimi najlepszymi psiapsiółkami, do momentu gdy jedna z nich ośmielia się – oh, the drama! – mieć jakąś koleżankę, co drugą doprowadza do ciężkiej depresji i ucieczki z domu. Ta inspirująca swym rozmachem, niemalże szekspirowska historia przetykana jest wstawkami z – dosłownie – innego świata, gdzie bohaterki przypominające wyglądem te z pierwszej opowiastki tłuką się po łbach, skacząc, latając i świecąc. Kim są, gdzie są, po co walczą – jakież to ma znaczenie? Przecież świecą!
Sama końcówka łączy te dwa, do tej pory zupełnie odrębne wątki (o ile ten drugi w ogóle zasługuje na to miano, bardziej przypomina bowiem pokaz animowanych klipów wyposażonych przez twórców w śladową ledwie ciągłość) w sposób, który absolutnie nic nie tłumaczy, pozostawiając mnie z szeregiem pytań, dla przykładu: „To jak to się skończyło?”, „Co się w zasadzie stało?”, „O co chodzi”, i bodaj najważniejszym: „Dlaczego nie mogłem zmarnować pięćdziesięciu minut mojego życia na coś, co byłoby przynajmniej przyjemne?”
Widząc zapowiedzi tego anime ,nie miałem żadnych wielkich nadziei na wielkiej mieć widzieć w anime jakiś fajerwerków i pokazów scen walki gdzie grupa tworząca to dzieło stanęła na wysokim poziomie animacji. Od razu można podzielić te dzieło na dwie części.Na pewno przez ten podziało nie którym się to ie spodobało lub (w co nie wątpię na początku) nie zrozumieli sensu przesłania jakie ma do widza. Ova strawna dla mnie i nie było tu nic co by ,aż bardzo pochłaniało do oglądania.Cencoroll był w tym wypadku świetnym dziełem,lecz nie do końca wykorzystanym po którym czuło się nie dosyt.W Black Rock Shooter mamy o przyjaźni szkolnej,małym dramacie i…walkach w innym wymiarze.Coś jest tu nie tak?Raczej nie spodobało mi się jak tam znalazła się przyjaciółka bohaterki. Zakończenie też daje wiele do zastanowienia.Czy będzie kontynuacja?I właśnie na końcu zabrakło tego potencjału na jakim mi zależało.Trochę w to wątpię żeby coś dalej do tego zrobili. Nie dopracowany od strony fabuły.Wystawiłem ocenę 7,ale widzę ,ze redakcja była bardziej rygorystyczna ^ ^
A
Miyomi
20.08.2010 11:08 Dobre, ale nie dla każdego
Powiem, że jedyna rzecz, która skłoniła mnie do obejrzenia tego anime, był tytuł. Mnie jakoś ominęła ta cała kampania reklamowa, a piosenkę do tamtej pory znałam tylko z tytułu (jakoś nie chciało mi się sprawdzać, jak to brzmi), więc nie nastawiałam się praktycznie na nic. No… Może na Vocaloidy, ale jakoś nieszczególnie, bo nie byłam wtedy ich wielką fanką.
Opowieść całkiem sympatyczna, jak to już napisał recenzent, ale nie dla każdego. Ci, którzy nastawili się na dużo akcji, muszą się zadowolić tymi małymi urywkami między scenami szkolnymi. Ja natomiast lubię też szkolne obyczajówki, a jakoś wymagająca nie jestem (bo czasem musiałam wcisnąć pauzę i zastanowić się, czy czegoś nie pominęłam) więc mi to jakoś nie przeszkadzało. Grafika… Tu mi trochę ciężko oceniać, bo się nie znam, ale bardzo mi się spodobał dizajn właśnie tytułowej bohaterki i Dead Master. Tła w alternatywnym świecie przypadły mi do gustu, a te w zwykłym świecie trochę przypominały mi te z „Clannada” (nie wiem, czemu…) A w soundtracku dało się usłyszeć m.in. właśnie „Black Rock Shooter” w wersji piano i chyba ten jedyny utwór zapadł mi w pamięć. Ogólnie 7/10
A
Paoolinka
18.08.2010 13:05
Ludzie to tylko OVA które jest w ramach kampani reklamowania show to nie jest ostateczne anime….Przecztajcie se wiecej na temat Tokyo Anime Fair 2010 gdzie była konferencja…
Okichi
20.08.2010 14:16
OVA to też anime.
Agrafka
21.08.2010 21:49
A jednak nie zawsze ostateczne, no nie, Okichi?
Swoją drogą – i co z tego Paoolinka? Znaczy że co, że OVie bezkarnie uchodzi bycie niedociągniętą, ale anime Boże chroń? I gdzie tu logika w tej kampanii?! Chcą zniechęcić do tego 'ostatecznego anime' czy jak?!
=.="
Hmm, wielkie oczekiwanie na ten tytuł i…? Bardzo rozreklamowany został ten OVA (seria?), więc miałem podobnie jak wielu wysokie oczekiwania (w tym miejscu przypomina mi się Steam Boy), które po skończeniu tego odcinka jakby zawisły w miejscu. Dla mnie we wszystkim równie ważne jak cała historia jest zakończenie, i czasem to ono samo decyduje, czy produkcja mi się podoba, czy momentalnie chcę o niej zapomnieć. W tym momencie ciężko mi cokolwiek powiedzieć o BSR, gdyż wygląda mi to na po prostu kiepski odcinek serii, od której wciąż trochę oczekuje, mam wciąż zaufanie do twórców i nie chcę aby mnie zawiedli.
Sam OVA jako pojedynczy twór jest średni i poza animacją i muzyką, która mi odpowiadała, nie przyciąga mnie na tyle, aby obejrzeć jeszcze raz, ale czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo może zostaniemy zaskoczeni. Jednak mam wielką nadzieję, że twórcy coś zrobią z bohaterami, gdyż od samego początku wiadomo jak co się skończy, kliknij: ukryte zazdrość, przyjaźń, są tak przewidywalne, że aż do bólu, jednak podobnie było w Columbo, gdzie na początku pokazywali wynik, a dopiero później przedstawiali równanie.
Tak więc wg mnie jeszcze jest szansa dla tego anime i trzymam za nie kciuki, gdyż kreska w szczególności postaci mi się podoba ;)
Na początek może zaznaczę, że nie stawiałam temu anime żadnych wymagań, nie specjalnie mnie interesowało, nic praktycznie nie wiem o jakichkolwiek pierwowzorach. Ot po prostu kojarzę Vocaloidowe 'Black Rock Shooter' (który ma przefajny chara design, sciezki muzycznej juz nie lubię), więc stwierdziłam 'czemu nie' i zerknęłam cóż to jest.
Samo BRS jednak kojarzyło mi się z akcją, z fantastycznym światem… A tutaj na początek dostaję właściwie ogromną dawkę życia codziennego dwóch dziewczyn na poziomie bodajze gimnazjalnym, które przeżywają typowe rozterki dla młodych ludzi na tym szczeblu edukacji. No dobra, całkiem sympatyczne te dziewczęta, ale ich problemy nie są ani odrobinę ciekawe, bo są takie… jednowymiarowe i łatwe do przewidzenia. W międzyczasie przeplatane jest to jakąś WTF nawalanką w równoległym świecie (i nie trudno zgadnac, że jakies powiązanie będzie, skoro designy postaci takie podobne), z cienka animacja (jeden plus za kolorystykę, bo ta jest fajniutka) i w zasadzie nic nie mówiące, co jeszcze bardziej zbija z tropu. O co tu biega właściwie? Ach, końcówka. Oj będzie trzeba tutaj dodać i 'magical girls' wyróżnik… kwiknęłam głośno. I zanim się cokolwiek wytłumaczyło: koonieeeec. A, muzyka! Przepraszam, JAKA muzyka? Ja może dokładnie 5 utworów na krzyż słyszałam, w tym jeden ten jakże charakterystyczny. Strasznie żal, bo odpowiednie dzwieki z pewnoscia pomogłyby stworzyć klimat w tym równoległym świecie. Plus za design postaci i za kolorystyke. I to by było na tyle. 5/10 a szkoda.
Wysokie oczekiwania i równie wysoki poziom niezadowolenia. Po tak głośno zapowiadanej premierze BRS, przeglądaniu dziesiątek stron w poszukiwaniu informacji, zdjęć i czegokolwiek związanego z tytułem, nie mogłem się już doczekać. Po pierwszych może 10 minutach zapowiadało się świetnie, przedsmak wartkiej akcji w postaci pojedynku, skok do świata Mato, fantastyczne wprowadzenie głównej bohaterki, przedstawienie krajobrazu w jak najlepszej formie i dwuwymiarowe prowadzenie akcji. Myślałem, że lepiej być nie może lecz jednak scenariusz w którymś momencie wykoleił się i moje oczekiwania względem BLACK ROCK SHOOTER legły w gruzach.
Zupełnie nie tego się spodziewałem. Leniwie biegnąca akcja (zdecydowanie nuda), beznadziejna fabuła, marne pojedynki (bieganie po łańcuchach i kwadratach), grafika jest spoko, muzyka nawet też. Cały potencjał jaki widziałem ukryty w tym tytule wyparował wraz z zagłębianiem się w historie bohaterów, która zdecydowanie nie jest wciągająca, poruszająca czy nawet choć trochę ciekawa bo do granic możliwości przewidywalna. Jeśli BRS będzie emitowany w postaci serii tv w tej formie zdecydowanie nie obejrzę.
Widzę że oceny są nie za wysokie, a komentarze nie zbyt pozytywne. Mimo to ja pierwszy raz stawiam dziesiątkę. Być może za jakiś czas zmienię ocenę, bo zazwyczaj po jakimś czasie je obniżam. Animacja bardzo mi się podoba, jest robiona bardzo dokładnie, i widać szczegóły. Co prawda nie zachwycała mnie Muto grająca w koszykówkę ale to tylko drobny szczegół. Właśnie, Muto. Postać tą można z miejsca polubić. Zanim usłyszałam jej głos, polubiłam ją za fryzurę gdy się budzi. I za kucyki. Jastrząb (tak nazywam jej przyjaciółkę) z początku wydawała mi się mało wyrazista. Przy Muto była taka… sztuczna? Była taka miła. Za miła. Koniec końców przekonałam się do niej. Relacje tych dwóch, może nie zachowanie względem siebie, ale relacje bardzo przypominają moje własne z przyjaciółką. Naprawdę podobne. Mam też drobne zastrzeżenia do Yuu, ale to tylko dlatego ze wybrzydzam, tak naprawdę nic do niej nie mam, i nie mogę jej nic konkretnego zarzucić, mimo to… coś mi się w niej nie podoba. Gdy Jastrząb zniknął zachowała się w porządku względem Muto (może tylko udawała, nie wiem, i tak mi się to podobało). Prawdopodobnie to wina ostatniej sceny. Może i zrobiła ten krok w ich stronę ale… nadal coś mi nie pasuje. No i muzyka. Zdecydowanie na plus. Efekty dźwiękowe, wszystko mi się podobało.
Daje pełną dziesiątkę, która być może zmieni się z czasem w dziewiątkę. Polecam to każdemu.
Pozdrawiam Nemuru.
Shana
22.08.2010 11:49 Re: Cieszy oko.
Nie bardzo rozumiem. Niby dajesz to 10/10, ale piszesz że był tam jakiś „drobny szczegół”, „coś ci nie pasuje”. Przy zbyt wielu takich drobnostkach ocena nie może być najwyższa. A tak nawiasem mówiąc, BRS miała na imię Mato, a nie „Muto”. Ja osobiście nie dałabym oceny powyżej 7, ale to już jest twoja opinia :)
Bo osobiście nie wierzę że może być seria idealna, ale może mi się bardzo podobać coś co niekoniecznie jest bardzo dobre. Więc nie piszę że seria jest najlepsza, ale odpowiada moim wymaganiom w sam raz. Jakoś tak. ;-) I przepraszam za błąd. Nie wiem jakim cudem pisałam Muto, skoro cały czas mam w myślał imię Mato. No cóż. Dziękuję za odpowiedź.
A mi się podobało. Historia jest prowadzona dość powoli ale jak dla mnie to dobrze, bo nie ma co się śpieszyć. Przyjaźń, zazdrość, samotność… to główne motywy tej opowieści, przez nie właśnie dzieje się to co widzimy w „drugim świecie”. Przyjaźń trzeba pielęgnować i nie zapominać o bliskich nam osobach. Niestety sporo ludzi nam tej przyjaźni zazdrości. To chyba cały przekaz tej krótkiej opowieści. Od strony technicznej… graficznie jest po prostu świetnie. Tak pierwszy jak i drugi plan wyglądają naprawdę dobrze, ruchy postaci są płynne a same postaci nie są zdeformowane podczas ruchu czy niektórych ujęć, co jest bolączką większości obecnie wydawanych tytułów. Muzyka owszem jest ale nie zapada w pamięć, poza znanym chyba wszystkim fanom utworem BRS.
Ode mnie 7/10. Nie spodziewałem się wybitnego filmu po czymś co zapoczątkowała figurka postaci głównej bohaterki. Przyjemnie się ogląda, zwłaszcza że cieszy oko.
Film zapoczatkowal utwor/teledysk, figurka byla po nim i chyba poniekad jako zapowiedz anime ;) Osobiscie uwazam Miku i jej kumpli za typowa komercyjna wydmuszke(nie mowie tu o samych programach Vocaloid, bo to juz inna sprawa), ale ogarne to anime, bo grafika wyglada ciekawie.
Pierwsze były chyba szkice i obrazki BRS, wydaje mi się również, że figurki też jakieś były przed teledyskiem. Teledysk był już pełna zapowiedzią anime – bo na końcu była data wydania.
Większość fanów Hatsune Miku po obejrzeniu tego będzie rozczarowana. Akcja tutaj jest BARDZO POWOLNA i nudnawa. Użyto tutaj schematów typowej komedii szkolnej. Animacja podczas walk również kiepska ( kliknij: ukryte momentami wyglądało jak kiepski flash). Nie warto. Pomimo to ode mnie ma 4/10
Zadam tylko pytanie, co Seria animowana BRS ma aktualnie wspólnego z Miku? Tak, to prawda, że postacie pierwotnie wywodziły się od Vocaloidów lecz uważam, że teraz trzeba na to patrzeć z innego punktu widzenia. Jako osobne anime i coś całkiem innego. Nie warto? Ależ gdzie, jak najbardziej warto. By zobaczyć jak wygląda dobra grafika komputerowa i jak płynnie można przeprowadzić sceny walk bez robienia z tego NARUTO gdzie ostatnio graficy zabłyśli w scenach walk. Spójrz na takie szczegóły jak np. podczas walki przy tych łańcuchach gdy Dead Master uderza BRS, nie tylko robi uderzenia, ale również przez cały czas kręci kosą kółeczka co jest świetnie pokazane. Trzeba przyznać, że grafika jest dość dziwna z początku, ale bardzo przyjemna dla oka i miła w oglądaniu gdy się przywyknie w pierwszych minutach.
Asayama
27.07.2010 10:30 Re: Nie warto
Lila napisał(a):
Zadam tylko pytanie, co Seria animowana BRS ma aktualnie wspólnego z Miku?
Z BRS, pomyliło mi się.
Jeśli chodzi o animację jest IMO nieco kiepska, ale walki jednak są przeprowadzone dobrze. Głównym problemem jest fabuła – jest zwyczajnie nudna. kliknij: ukryte Sceny z daily life by Mato to nuda totalna. Zastosowali schematy typowe dla komedii szkolnej tylko po to, by pokazać walki. Rozumiem, że chcieli zrobić wstęp, ale im to zbytnio nie wyszło. Czasami zbyt szybko urywali drugi plan, by zastąpić tymi scenami. Tam na razie nic się nie działo poza kliknij: ukryte prologem i koncówką.
Dlatego też dostała ode mnie 4/10. Nie spodziewałem się fajerwerków, ale niestety wyszło ogólnie słabo. Mam nadzieję, że zrobią kontynuację. Może wtedy podwyższę ocenę.
Jeśli zaś chodzi o świat fantastyczny w obu wersjach, to przedstawia się on podobnie, ale nie identycznie. W serii mniej więcej tłumaczą nam, jakie powiązanie ma świat fantastyczny i doczesny. kliknij: ukryte Mianowicie, okazuje się, że alter ega bohaterek mają swoje własne imiona, lecz znoszą ból dziewcząt do nich przypisanych tak, żeby im było łatwiej sobie poradzić. W taki sam sposób przedstawia się życie codzienne bohaterek rzeczywistych. Jeżeli w życiu Mato panuje spokój jej alter ego – tytułowa Black Rock Shooter – podróżuje po swoim świecie, nie napotykając nikogo na swojej drodze. Jednakże kiedy Mato zostanie zraniona – dajmy na to – przez Yomi, ich alter ega rzucają się do walki ze sobą. Podobna koncepcja jest w OAV. Mato nieświadomie zraniła Yomi dlatego ich alter ega toczyły pojedynek. Końcówka anime i OAV jest bardzo podobna, jednak inaczej do niej doprowadzono. kliknij: ukryte W serii, po zniszczeniu świata fantastycznego, wszystko wraca do normy, a alter ega bohaterek już ze sobą nie walczą. W OAV natomiast wygląda to trochę inaczej. Odniosłam wrażenie, że Black Rock Shooter zniszczyła Dead Master (alter ego Yomi) i w ten sposób uwolniła ją od bólu. Potem zaś Mato i jej druga osobowość spotkały się ze sobą, po czym stoczyły krótką rozmowę. Wtedy nastąpiły napisy końcowe. Ciekawa jednak jestem ile obejrzało to, co po nich nastąpiło – powrót do normalności, jakby nic się nie stało. Stąd mam wrażenie, że zakończenia są podobne.
A kończąc część o fabule, przejdę do porównania grafiki. W obu wersjach animacja i kreska były ładne, lecz istnieje kilka szczegółów, na które zwróciłam uwagę:
*W serii postacie z fantastycznego świata są zrobione komputerowo w trójwymiarze, co nie zawsze ładnie wygląda. Mimo to walki są bardzo efektowne. W OAV wszystko jest narysowane i bardziej mi to odpowiada.
*Włosy obu bohaterek przedstawiają się inaczej. Zacznijmy od Yomi. W serii jej fryzura wygląda ładnie i naturalnie, lecz w OAV wypada okropnie dziwacznie. Jeśli chodzi o Mato, to w serii pominięto jej specyficzny sposób robienia swoich kucyków. W OAV czesała je tak, że jeden był mniejszy od drugiego, co w pewien sposób pokrywa się z fryzurą Black Rock Shooter.
Oprawa dźwiękowa w OAV nie przykuła we właściwie żadnym stopniu mojej uwagi, lecz to tylko dowodzi, że muzyka w tle była bardzo dobrze dobrana i wpasowująca się do sytuacji. Seria pod tym względem przedstawia się równie dobrze. Opening śpiewany przez Hatsune Miku Black Rock Shooter jest bardzo miły dla ucha i energiczny, a klip pasuje do piosenki. Z tego, co pamiętam ani razu go nie przewinęłam. Ending w wykonaniu supercell – Bokura no Ashiato wypada mniej spektakularnie, ale jest piękny i poruszający.
Podsumowując, pod wieloma względami OAV jest lepsze od serii telewizyjnej i było miłą odskocznią po przesiąkniętej absurdami fabule anime.
6/10
Fabuła jest jedną wielką tajemnicą i jest dość osobliwa. Niby mamy trochę odpowiedzi, ale jeszcze więcej pytań.
Dałem tej serii 7/10, z powodu bardzo ładnej grafiki, efektownych pojedynków i tego, że po prostu przyjemnie się oglądało.
Polecam.
Mogło być świetnie - było tylko dobrze
Od strony technicznej anime prezentuje wysoki poziom szczególnie ze względy na scenografię, która nadaje całości specyficznego, trochę mrocznego klimatu. Niektórzy mogliby się przyczepić do tego, że w niektórych momentach postaciom brakuje płynności ruchów, jednak ten fakt można jakoś przeboleć.
Dla osoby takiej jak ja męczący zapewne będzie wątek psychologiczny, wiele sytuacji nie jest do końca wyjaśnionych i trzeba się domyślić o co dokładnie chodzi w tym anime żeby zrozumieć jego sens.
Innymi słowy – Anime całkiem dobre, jednak nie polecam go osobom ze zbyt wygórowanymi wymaganiami oraz tym lubującym się w czystej akcji – dla takich osób lepsza będzie 8‑odcinkowa wersja przygód dziewczyny o błękitnych oczach.
Black ★ Rock Shooter
Grafika: Nie jestem osobą, która z powodu małej estetyki graficznej obniża opinie o produkcji. W tym anime mroczne odmiany osobowości bohaterów były ładniejsze i dysponowały lepszą sylwetką od ich codziennych osobowości.
Bohaterowie: W tym podpunkcie mogłabym się rozpisać. Osobowość niektórych osób uważam, za wyjątkowo udane np. pani psycholog lub niezrównoważonej psychicznie przyjaciółki Yomi.
Muzyka Nie była istnym dziełem sztuki, ale dało się ją posłuchać.
Black Rock Shooter nie jest tytułem wybitnym, ale uważam, że ma swoich zwolenników, których ciekawi przedstawiony świat. Do tych osób śmiało zaliczam siebie. Anime przypadnie do upodobania; zależnie od gustu.
A mi się podobało
Wakaranai...
Dopóki nie minęły sceny wieńczące historię miałem nadzieję na jakąś super‑pointę i wyjaśnienie całej sytuacji od A do Z i byłem gotów wystawić wysoką notę w okolicach 7/10 ale po słowach „Jestem Black Rock Shooter” cały mój zapał runął szybciej niż Najman w walce z Pudzianem. No naprawdę…?
Jaki był sens pokazywania na przemian świata zwykłej szarej codzienności gdzie dwie koleżaneczki wiążą się i rozstają oraz areny na której dwie cyber‑lolity bezustannie mierzą do siebie z broni(?) ? Jak dla mnie powiązania między jednym a drugim zupełnie nie ma. Ani tyci tyci. Oczywiście próbowano tu zrobić jakieś połączenie między jednym i drugim ale w trakcie seansu brakuje jakiegokolwiek sygnału, że coś z czymś się w jakiś sposób je.
Jedyną rzeczą która ratuje ten film od wystawienia mu miernej oceny jest design BRS i Dead Master oraz grafika świata alternatywnego idealnie nadająca się na tapetę pulpitu (np ja teraz z takowej korzystam). Jakaś firma robiąca dobre gry akcji powinna wykupić licencję na obie te postacie i zrobić rzeźnicką grę w stylu Max Payne + Tomb Raider Legend.
Ponieważ wszystko inne włącznie z muzyką czy nawet animacją leży i kwiczy!
orz
Tutaj są komentarze do trwającej niemal godzinę OAVki, seria TV na Tanuku jest tu (wierzyć mi się nie chce, jak trudno jest czasem ludziom czytać ze zrozumieniem/poszukać czegokolwiek, co w tym przypadku zajmuje kilka sekund).
Jakże mainstreamowymi ścieżkami musiał kroczyć umysł, który wymyślił zawiłą fabułę tego dzieła!
Moe slice of life w stylu K‑ONa + zawsze modna nawalanka + oczywiście j‑popowa piosenka, która choć stworzona przez fanów, jest równie odmóżdżająca co dzieło dowolnego japońskiego sztabu do spraw najnowszej gwiazdeczki. To się nie mogło nie udać! Takie połączenie po prostu musi skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca japońskich otaku.
I pewnie tak się stało. Niestety BRS ma pecha, bo mi pod każdym względem daleko do tego gatunku miłośnika animacji.
Powiem krótko: ani to dobre, ani pożyteczne(choć morał jest: dbaj o swoich przyjaciół, bo inaczej nawet ostra mordobitka w krainie marzeń nie pomoże waszej przyjaźni). Postacie do bólu neutralne (poza przedszkolaka z klubu koszykówki – zdecydowanie irytujący), fabułą w moim wieku nie da się wzruszyć…..
Generalnie jest to kolejne anime z gatunku „Im bliżej ci do wczesnego gimnazjum, tym większa szansa że zakochasz się w nim i wzruszysz”.
Oceniam BRS na 5. Choć i tak pewnie jest najbardziej przyswajalne z zestawu: OAV, seria TV i piosenka.
Żadko tak mówię
Za mało Black Rock Shooter, za dużo Mato.
Przede wszystkim alternatywny świat, tła, jakie można tam było zobaczyć, no i projekty tamtych postaci (szczególnie mojej ulubienicy – Dead Master). Przyjemna była też muzyka, jaką można było też usłyszeć w scenach walk, które same w sobie były moim zdaniem bardzo dobre, choć specjalistką nie jestem. Ale niestety, to, co mi się najbardziej podobało w „Black Rock Shooter” pełniło tu chyba funkcję zapychacza, gdyż na główny plan przebijała się dosyć oklepana historyjka przyjaźni dwóch słodkich uczennic. Chwilami sceny z udziałem tych dwóch były tak nudne, że zasypiałam przed komputerem!
No i jeszcze coś, co mnie dosyć zirytowało – połączenie między światami, a raczej jego brak. No przepraszam bardzo, ale Yomi kliknij: ukryte znikająca z naszego świata i pojawiająca się nagle tam na miejscu Dead Master, Mato łącząca się z BRS… Nie, to za dużo na moje nerwy. Żeby to chociaż miało jakieś sensowne wyjaśnienie, ale przecież po co to komu.
Mimo to wystawiłam ocenę 8/10, właśnie za ten równoległy wymiar, który pozostawił we mnie lekki (co najmniej!) niedosyt. Oby w serii TV było więcej Black Rock Shooter, a mniej wkurzającej Mato.
Swoją drogą, oglądając tą OAV zadawałam sobie w kółko jedno pytanie – „gdzie do licha jest piosenka, na której oparto cały film?!”.
KURCZE!
Muzyka
Cieszę się, że (z tego co wiem) w zimie 2011/2012 ukaże się TV.
Jedna, wielka zagadka
I tu trzeba postawić jeden wielki znak zapytania.
Właściwie to o fabule tego anime nie wiadomo nam praktycznie nic, po jego obejrzeniu czujemy ogromny niedosyt, co jest bardzo irytującą sprawą. Miejmy nadzieję że już niedługo pojawi się kontynuacja tego anime i zostaną wyjaśnione niektóre wątki. Moja ocena tego anime to 8/10. Podobały mi się walki dwóch (tajemniczych) bohaterek. Nie polecam (no chyba że pojawi się kontynuacja anime to wtedy jak najbardziej).
Re: Jedna, wielka zagadka
Niby, ale...
Do tej pory mam mieszane uczucia.
Nie da się ukryć: grafika świetna, bohaterowie też niczego sobie, a jeżeli chodzi o FABUŁĘ, to jest ona na pewno…osobliwa.
Tak jak inni szukałam drugiego dna. Oczywiście trudno jest je znaleźć, kiedy nie wszystko jest wyjaśnione. Nic więc dziwnego, że brak kontynuacji niebywale mnie zasmucił, bo bez wątpienia by się przydała. No ale cóż… ogólnie nie uważam, że zmarnowałam 52min swojego życia, niemniej nie jest to arcydzieło!
Ma w sobie coś świeżego i intrygującego, ale ewidentnie czegoś brakuje.
Jednakże to tylko moja subiektywna opinia.
Pewnego wieczoru po prostu szukałem czegoś do oglądania, znalazłem reckę, nie czytałem jej, tylko spojrzałem na screeny – wygląda przyzwoicie. ova – dodatkowo obejrzę i nie będzie się za mną ciągnąć dalsze oglądanie :)
Tak więc do dzieła – obejrzałem.
kliknij: ukryte Mniej więcej po chwili gdy klasa bohaterek została podzielna, zrozumiałem o co chodzi z alternatywnym światem. Upewnił mnie całkiem moment, gdy Yomi zajrzała do klasy Mato i gdy odchodziła było widać czarny, poszarpany „cień” (?)
A myślałem, że doszukałem się sensu gdzieś, gdzie go nie ma, jednak skoro inni także mają podobne spostrzeżenia do moich, wszystko jest ok :)
SUPER!
.....
Czyżbym przekombinował?
Ale może zacznę od początku czyli jak ja ten krótki film zrozumiałem. Otóż wszystko jest jasne przez pierwsze około 30 min. Pokazywana jest wtedy rozwijająca się przyjaźń dwóch nastoletnich dziewczyn oraz krótkie sceny z jakiegoś świata alternatywnego w którym dorosłe wersje owych przyjaciółek walczą ze sobą całkiem na poważnie. Nie mamy tu jeszcze możliwości zrozumienia co te dwa światy łączy gdyż informacje do tego potrzebne zaczynamy zdobywać dopiero później czyli od momentu w którym kliknij: ukryte Yomi chowa się za drzwi pozostawiając za sobą tajemniczą czarną smugę po czym znika na wiele dni… a może raczej wtedy kiedy między dwiema najlepszymi przyjaciółkami pojawia się „ta trzecia”?
I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Otóż ja cały ten alternatywny świat potraktowałem jako przenośnie. Na dowód tego może przytoczę moją interpretację poszczególnych fragmentów które mogły składać się na te zarzucane filmowi dziury w fabule gdyż moim zdaniem jest ona całkowicie kompletna.
Istota która opętała Yomi to było nic innego jak zwykła zazdrość o przyjaciółkę, a walkę dwóch bohaterek jako rozmowę w której wyjaśniają sobie wzajemne relacje. „Walkę” tę wygrywa oczywiście Mato czego dowód mamy już po napisach końcowych kiedy to pokazano nam znowu dwie roześmiane dziewczyny między którymi wszystko na pewno jest w najlepszym porządku.
Tajemniczy czarny dymek pozostawiony za Yomi kiedy ta chowała się przed Mato za drzwiami to nic innego jak symbol owej zazdrości która właśnie ją opętała i od teraz będzie kierować jej działaniami czego efektem było jej zniknięcie, a dokładniej mówiąc ucieczka.
Breloczek znaleziony przez Mato w końcowej scenie był najprawdopodobniej specjalnie podłożony przez kręcącą się samotnie po okolicy Yomi na znak zerwania relacji ze swoją niegdyś najlepszą przyjaciółką. Po znalezieniu go Mato prawdopodobnie zdała sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi (olśniło ją) o czym świadczy symboliczne połączenie się ze starszą (dojrzalszą) wersją siebie i „podjęcie walki”.
Cały ten alternatywny świat w którym toczyła się walka dwóch bohaterek, świat kompletnie zrujnowany, mroczny, bez jakiejkolwiek przyszłości ani najmniejszej nadziei był miejscem doskonale obrazującym stan psychiczny Yomi, której życie najprawdopodobniej straciło sens. Bardzo spodobało mi się to, że ten patos i powaga w ukazywaniu scen walki spowodowany jest tak, można by powiedzieć, dziecinnym problemem jakim była zazdrość o koleżankę. Dla głównych bohaterek właśnie rozgrywały się być może najdramatyczniejsze wydarzenia z ich życia i tak one te wydarzenia widziały co dla starszych widzów, którzy już takie problemy maja za sobą, mogło okazać się zabawne. Moim zdaniem było to celowe.
To wszystko składa się na to, że mam w głowię wizję filmu całkowicie zrozumiałego i przemyślanego gdzie ostatecznie wszystko jest jasne nie pozostawiając żadnych niedomówień. Oczywiście nie oczekiwałbym żadnej kontynuacji gdyż fabuła się zgrabnie zamknęła, a tajemnicze zachowanie Yuu w ostatniej scenie daje nam do zrozumienia że niedługo, z wiadomych powodów, to ona zacznie okupować tron w jakimś zrujnowanym pałacu (postać z wielkimi pięściami która ukazała się nam na chwilę to prawdopodobnie ona) co dodatkowo podkreśla „zwyczajność” całej tej sytuacji
Podsumowując uważam, że film jest naprawdę wart uwagi. Niestety oceny mu wystawione nie pozwalają myśleć o nim zbytnio pozytywnie co mnie nieco martwi gdyż znaczy to tyle, że już nigdy więcej nie powinienem polegać na ocenach i oglądać wszystko w ciemno albo, co gorsze, nie zrozumiałem tak prostej i kiepskiej serii nadając jej niesłusznie sens i głębie godnej oceny o kolorze co najmniej jasnozielonym z czego łatwo wyciągnąć nieprzyjemne dla mnie wnioski.
Tak czy inaczej moja ocena to 8
Re: Czyżbym przekombinował?
Re: Czyżbym przekombinował?
jak dla mnie 9.
Re: Czyżbym przekombinował?
Nie jest źle xD
Bardzo ładne z grafiki (Włosy Yomi mnie rozbrajają xD)
Więcej nie będę się czepiać tylko poczekam na TV.
Anime 9/10 ;))
Przereklamowane
Pozdrawiam
Kiepsko
Re:
Świetne!
Mam nadzieję że zrobią następny OAV, lub anime.
Grzechem było by zrobić taki cudny początek, a nie zrobić kontynuacji.
Tak szczerze, to trochę się wynudziłem.
9.
Nawet niezłe
A co do świata alternatywnego – zgadzam się z recenzentem- dopiero na końcu autorom przypomniało się, że przecież trzeba jeszcze te dwa wątki powiązać.
7/10
Nic specjalnego
Jakże mnie skłania do żartowania
1. Nie sposób przyjaźnić się we trójkę.
2. Japończyk nigdy nie rozwiąże swoich bądź co bądź normalnych problemów w zwyczajny sposób – przecież bardziej efektownie wypadnie walczyć w innym wymiarze.
Aha. No tak.
Jak to dobrze, że nie wszyscy tak rozwiązują swoje kłopoty. I aż tak nie przesadzają, do diabła, bo ciekawe jak by zareagowały nasze kochane bohaterki, gdyby im przyszło walczyć z czymś, czego nie mogą rozwiązać tak prosto (tzn. w tym przypadku np. rozmową).
..... dlaczego ona się tak dziwnie nazywa, ta Black Rock Shooter…? =.=
fajne, ale strasznie proste
Co do elementów w postapokaliptycznym świecie, nie było trudne domyśleć się o co chodzi. kliknij: ukryte Ta animacja jest po prostu ułożona achronologicznie, koniec seansu, to tak naprawdę połowa historii a pierwsza(historia dziewczyn) i druga połówka(BRS zespolona z główną bohaterką ratuje/usiłuje przekonać do powrotu „Yomi”) są ze sobą wymieszane.
Historia wykorzystuje ograne schematy, i wydaje mi się, iż twórcy świadomi tego postanowili po prostu przedstawić ją bardzo skrótowo, licząc, że widz resztę sobie dopowie. W sumie dopowiedział, ale niektóre kwestie moim zdaniem wypadałoby rozwinąć.
Ta seria to tak właściwie cukierek dla oczu. Sceny z alternatywnego świata, na której by nie zatrzymać- stanowią świetny materiał na wallpaper. Historia robi średnie wrażenie, to po prostu dobry montaż i tyle. Jestem odrobinę zawiedziona, bo obejrzałam to po to, by sprawdzić, co tak zachwyca ludzi na Deviantarcie, że tworzą po prostu zalew fanartów do tej serii. Nie rozumiem całego tego halo wokół tego anime.
Ale żeby nie było- oglądało się przyjemnie.
Re: fajne, ale strasznie proste
Po wersji pilotażowej byłam ciekawa anime, ale nie oczekiwałam czegoś wielkiego – więc OVA pozostawiło mnie bez niesmaku czy jakiegoś wielkiego zachwytu. Zrobili, żeby było – czysty biznes i kampania reklamowa wokół tego. Historia była tak prosta, iż gdy pierwszy raz oglądałam bez napisów – seans z napisami tydzień później nie wniósł nic nowego. Ciekawym jest achronologicze (dobrze piszę?) ukazanie wątków. Być może, by nie zanudzać nas nadmiernym smutkiem alternatywnego świata czy rutyną współczesnej Japonii, autorzy zrobili mały misz‑masz. Wiadomo, że powinno to wyglądać mniej więcej tak:
1. Przyjaźń Yomi i Mato
2. Pojawienie się Yuu
4. Kryzys przyjaźni i zazdrość Yomi
5. Zniknięcie Yomi
6. Mato poszukuje przyjaciółki – pojawia się tytułowa BRS (na początku anime zabita przez BGS. Czyżby połączenie się z Mato ratuje ją przed śmiercią??)
7. Hybryda Mato‑BRS budzi się i wyrusza na poszukiwania Yomi‑Death Master
8. Odnalezienie DM (ten gest, wyciągnięcie ręki przez BRS do DM… zawsze mi to wygląda, jakby chciała powiedzieć… „MOJA FORSA, DO CHOL…Y!!!” xDxD )
9. Łubu‑du
10. Wyższość dobra nad złem, czyli swojski sposób unieszkodliwienia DM, co równa się ocaleniu Yomi.
Anime takie sobie, ani to złe, ani wybitne. Można zobaczyć, nie mając zbyt wielkich oczekiwań, ale się nie zachwycać (mówi ta co się uparła na kupno figmy wyposażonej w to anime na DVD xD ) Jedynym szokiem po całym anime był moment, w którym BRS otwiera usta i przemawia. Byłam święcie przekonana, że jest niemową xD
W poszukiwaniu straconego sensu
To a nie inne, bowiem zaintrygował mnie styl graficzny zaprezentowany na trailerze, który miałem okazję widzieć. Brak więc jakichkolwiek większych oczekiwań z mojej strony – chciałem kawałek animowanego filmu, który zapełni trochę czasu, wszystko.
Problem w tym, że moje wymagania nigdy nie sprowadzają się tylko do tego. Po prostu wydaje mi się oczywistym i niewartym wspomnienia, że anime nie powinno być nudne i głupie, winno mieć sens.
Nie dla wszystkich te zasady są wszelako tak oczywiste. Mam wrażenie, że któryś z twórców wpadł na genialny w swej prostocie pomysł: „Stwórzmy kreskówkę na podstawie piosenki!” i tak też się stało, nikt jednak nie poświęcił szczególnie dużo czasu nad zastanowieniem się co to ma w zasadzie być, jak wszystko ma się dziać i po co.
Co bowiem było mi dane zobaczyć, to szkolny slice of life ze stereotypowymi do bólu bohaterkami, które stają się swoimi najlepszymi psiapsiółkami, do momentu gdy jedna z nich ośmielia się – oh, the drama! – mieć jakąś koleżankę, co drugą doprowadza do ciężkiej depresji i ucieczki z domu. Ta inspirująca swym rozmachem, niemalże szekspirowska historia przetykana jest wstawkami z – dosłownie – innego świata, gdzie bohaterki przypominające wyglądem te z pierwszej opowiastki tłuką się po łbach, skacząc, latając i świecąc. Kim są, gdzie są, po co walczą – jakież to ma znaczenie? Przecież świecą!
Sama końcówka łączy te dwa, do tej pory zupełnie odrębne wątki (o ile ten drugi w ogóle zasługuje na to miano, bardziej przypomina bowiem pokaz animowanych klipów wyposażonych przez twórców w śladową ledwie ciągłość) w sposób, który absolutnie nic nie tłumaczy, pozostawiając mnie z szeregiem pytań, dla przykładu: „To jak to się skończyło?”, „Co się w zasadzie stało?”, „O co chodzi”, i bodaj najważniejszym: „Dlaczego nie mogłem zmarnować pięćdziesięciu minut mojego życia na coś, co byłoby przynajmniej przyjemne?”
Emo anime xD
Od razu można podzielić te dzieło na dwie części.Na pewno przez ten podziało nie którym się to ie spodobało lub (w co nie wątpię na początku) nie zrozumieli sensu przesłania jakie ma do widza. Ova strawna dla mnie i nie było tu nic co by ,aż bardzo pochłaniało do oglądania.Cencoroll był w tym wypadku świetnym dziełem,lecz nie do końca wykorzystanym po którym czuło się nie dosyt.W Black Rock Shooter mamy o przyjaźni szkolnej,małym dramacie i…walkach w innym wymiarze.Coś jest tu nie tak?Raczej nie spodobało mi się jak tam znalazła się przyjaciółka bohaterki.
Zakończenie też daje wiele do zastanowienia.Czy będzie kontynuacja?I właśnie na końcu zabrakło tego potencjału na jakim mi zależało.Trochę w to wątpię żeby coś dalej do tego zrobili.
Nie dopracowany od strony fabuły.Wystawiłem ocenę 7,ale widzę ,ze redakcja była bardziej rygorystyczna ^ ^
Dobre, ale nie dla każdego
Opowieść całkiem sympatyczna, jak to już napisał recenzent, ale nie dla każdego. Ci, którzy nastawili się na dużo akcji, muszą się zadowolić tymi małymi urywkami między scenami szkolnymi. Ja natomiast lubię też szkolne obyczajówki, a jakoś wymagająca nie jestem (bo czasem musiałam wcisnąć pauzę i zastanowić się, czy czegoś nie pominęłam) więc mi to jakoś nie przeszkadzało.
Grafika… Tu mi trochę ciężko oceniać, bo się nie znam, ale bardzo mi się spodobał dizajn właśnie tytułowej bohaterki i Dead Master. Tła w alternatywnym świecie przypadły mi do gustu, a te w zwykłym świecie trochę przypominały mi te z „Clannada” (nie wiem, czemu…)
A w soundtracku dało się usłyszeć m.in. właśnie „Black Rock Shooter” w wersji piano i chyba ten jedyny utwór zapadł mi w pamięć.
Ogólnie 7/10
Swoją drogą – i co z tego Paoolinka? Znaczy że co, że OVie bezkarnie uchodzi bycie niedociągniętą, ale anime Boże chroń? I gdzie tu logika w tej kampanii?! Chcą zniechęcić do tego 'ostatecznego anime' czy jak?!
=.="
Sam OVA jako pojedynczy twór jest średni i poza animacją i muzyką, która mi odpowiadała, nie przyciąga mnie na tyle, aby obejrzeć jeszcze raz, ale czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo może zostaniemy zaskoczeni. Jednak mam wielką nadzieję, że twórcy coś zrobią z bohaterami, gdyż od samego początku wiadomo jak co się skończy, kliknij: ukryte zazdrość, przyjaźń, są tak przewidywalne, że aż do bólu, jednak podobnie było w Columbo, gdzie na początku pokazywali wynik, a dopiero później przedstawiali równanie.
Tak więc wg mnie jeszcze jest szansa dla tego anime i trzymam za nie kciuki, gdyż kreska w szczególności postaci mi się podoba ;)
Nuda nuda nuda
Samo BRS jednak kojarzyło mi się z akcją, z fantastycznym światem… A tutaj na początek dostaję właściwie ogromną dawkę życia codziennego dwóch dziewczyn na poziomie bodajze gimnazjalnym, które przeżywają typowe rozterki dla młodych ludzi na tym szczeblu edukacji. No dobra, całkiem sympatyczne te dziewczęta, ale ich problemy nie są ani odrobinę ciekawe, bo są takie… jednowymiarowe i łatwe do przewidzenia. W międzyczasie przeplatane jest to jakąś WTF nawalanką w równoległym świecie (i nie trudno zgadnac, że jakies powiązanie będzie, skoro designy postaci takie podobne), z cienka animacja (jeden plus za kolorystykę, bo ta jest fajniutka) i w zasadzie nic nie mówiące, co jeszcze bardziej zbija z tropu. O co tu biega właściwie? Ach, końcówka. Oj będzie trzeba tutaj dodać i 'magical girls' wyróżnik… kwiknęłam głośno. I zanim się cokolwiek wytłumaczyło: koonieeeec.
A, muzyka! Przepraszam, JAKA muzyka? Ja może dokładnie 5 utworów na krzyż słyszałam, w tym jeden ten jakże charakterystyczny. Strasznie żal, bo odpowiednie dzwieki z pewnoscia pomogłyby stworzyć klimat w tym równoległym świecie.
Plus za design postaci i za kolorystyke. I to by było na tyle.
5/10 a szkoda.
lekko i
Zupełnie nie tego się spodziewałem. Leniwie biegnąca akcja (zdecydowanie nuda), beznadziejna fabuła, marne pojedynki (bieganie po łańcuchach i kwadratach), grafika jest spoko, muzyka nawet też. Cały potencjał jaki widziałem ukryty w tym tytule wyparował wraz z zagłębianiem się w historie bohaterów, która zdecydowanie nie jest wciągająca, poruszająca czy nawet choć trochę ciekawa bo do granic możliwości przewidywalna. Jeśli BRS będzie emitowany w postaci serii tv w tej formie zdecydowanie nie obejrzę.
Cieszy oko.
Mimo to ja pierwszy raz stawiam dziesiątkę. Być może za jakiś czas zmienię ocenę, bo zazwyczaj po jakimś czasie je obniżam.
Animacja bardzo mi się podoba, jest robiona bardzo dokładnie, i widać szczegóły. Co prawda nie zachwycała mnie Muto grająca w koszykówkę ale to tylko drobny szczegół.
Właśnie, Muto. Postać tą można z miejsca polubić.
Zanim usłyszałam jej głos, polubiłam ją za fryzurę gdy się budzi. I za kucyki.
Jastrząb (tak nazywam jej przyjaciółkę) z początku wydawała mi się mało wyrazista. Przy Muto była taka… sztuczna?
Była taka miła. Za miła.
Koniec końców przekonałam się do niej.
Relacje tych dwóch, może nie zachowanie względem siebie, ale relacje bardzo przypominają moje własne z przyjaciółką.
Naprawdę podobne.
Mam też drobne zastrzeżenia do Yuu, ale to tylko dlatego ze wybrzydzam, tak naprawdę nic do niej nie mam, i nie mogę jej nic konkretnego zarzucić, mimo to… coś mi się w niej nie podoba.
Gdy Jastrząb zniknął zachowała się w porządku względem Muto (może tylko udawała, nie wiem, i tak mi się to podobało).
Prawdopodobnie to wina ostatniej sceny.
Może i zrobiła ten krok w ich stronę ale… nadal coś mi nie pasuje.
No i muzyka. Zdecydowanie na plus. Efekty dźwiękowe, wszystko mi się podobało.
Daje pełną dziesiątkę, która być może zmieni się z czasem w dziewiątkę.
Polecam to każdemu.
Pozdrawiam
Nemuru.
Re: Cieszy oko.
Ja osobiście nie dałabym oceny powyżej 7, ale to już jest twoja opinia :)
Re: Cieszy oko.
ale może mi się bardzo podobać coś co niekoniecznie jest bardzo dobre.
Więc nie piszę że seria jest najlepsza, ale odpowiada moim wymaganiom w sam raz.
Jakoś tak. ;-)
I przepraszam za błąd. Nie wiem jakim cudem pisałam Muto, skoro cały czas mam w myślał imię Mato.
No cóż.
Dziękuję za odpowiedź.
A jednak warto.
Ode mnie 7/10. Nie spodziewałem się wybitnego filmu po czymś co zapoczątkowała figurka postaci głównej bohaterki. Przyjemnie się ogląda, zwłaszcza że cieszy oko.
Re: A jednak warto.
Osobiscie uwazam Miku i jej kumpli za typowa komercyjna wydmuszke(nie mowie tu o samych programach Vocaloid, bo to juz inna sprawa), ale ogarne to anime, bo grafika wyglada ciekawie.
Re: A jednak warto.
Re: A jednak warto.
Nie warto
Pomimo to ode mnie ma 4/10
Re: Nie warto
Re: Nie warto
Z BRS, pomyliło mi się.
Jeśli chodzi o animację jest IMO nieco kiepska, ale walki jednak są przeprowadzone dobrze. Głównym problemem jest fabuła – jest zwyczajnie nudna. kliknij: ukryte Sceny z daily life by Mato to nuda totalna. Zastosowali schematy typowe dla komedii szkolnej tylko po to, by pokazać walki. Rozumiem, że chcieli zrobić wstęp, ale im to zbytnio nie wyszło. Czasami zbyt szybko urywali drugi plan, by zastąpić tymi scenami. Tam na razie nic się nie działo poza kliknij: ukryte prologem i koncówką.
Dlatego też dostała ode mnie 4/10. Nie spodziewałem się fajerwerków, ale niestety wyszło ogólnie słabo. Mam nadzieję, że zrobią kontynuację. Może wtedy podwyższę ocenę.
Ave.