Komentarze
Black★Rock Shooter [2010]
- komentarz : ShoriChan : 21.04.2015 22:51:20
- 6/10 : Yennefer : 5.12.2014 21:37:03
- komentarz : Affek : 7.11.2013 17:31:44
- komentarz : IndridCold : 6.11.2013 18:54:42
- Mogło być świetnie - było tylko dobrze : Lory : 25.02.2013 20:47:15
- Black ★ Rock Shooter : Orihime-chan : 24.12.2012 13:55:44
- A mi się podobało : @leksy12 : 28.10.2012 07:22:08
- Wakaranai... : Cziorro : 30.06.2012 19:34:42
- orz : Easnadh : 9.03.2012 09:46:31
- komentarz : Edi : 9.03.2012 03:12:07
Czyżbym przekombinował?
Ale może zacznę od początku czyli jak ja ten krótki film zrozumiałem. Otóż wszystko jest jasne przez pierwsze około 30 min. Pokazywana jest wtedy rozwijająca się przyjaźń dwóch nastoletnich dziewczyn oraz krótkie sceny z jakiegoś świata alternatywnego w którym dorosłe wersje owych przyjaciółek walczą ze sobą całkiem na poważnie. Nie mamy tu jeszcze możliwości zrozumienia co te dwa światy łączy gdyż informacje do tego potrzebne zaczynamy zdobywać dopiero później czyli od momentu w którym kliknij: ukryte Yomi chowa się za drzwi pozostawiając za sobą tajemniczą czarną smugę po czym znika na wiele dni… a może raczej wtedy kiedy między dwiema najlepszymi przyjaciółkami pojawia się „ta trzecia”?
I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Otóż ja cały ten alternatywny świat potraktowałem jako przenośnie. Na dowód tego może przytoczę moją interpretację poszczególnych fragmentów które mogły składać się na te zarzucane filmowi dziury w fabule gdyż moim zdaniem jest ona całkowicie kompletna.
Istota która opętała Yomi to było nic innego jak zwykła zazdrość o przyjaciółkę, a walkę dwóch bohaterek jako rozmowę w której wyjaśniają sobie wzajemne relacje. „Walkę” tę wygrywa oczywiście Mato czego dowód mamy już po napisach końcowych kiedy to pokazano nam znowu dwie roześmiane dziewczyny między którymi wszystko na pewno jest w najlepszym porządku.
Tajemniczy czarny dymek pozostawiony za Yomi kiedy ta chowała się przed Mato za drzwiami to nic innego jak symbol owej zazdrości która właśnie ją opętała i od teraz będzie kierować jej działaniami czego efektem było jej zniknięcie, a dokładniej mówiąc ucieczka.
Breloczek znaleziony przez Mato w końcowej scenie był najprawdopodobniej specjalnie podłożony przez kręcącą się samotnie po okolicy Yomi na znak zerwania relacji ze swoją niegdyś najlepszą przyjaciółką. Po znalezieniu go Mato prawdopodobnie zdała sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi (olśniło ją) o czym świadczy symboliczne połączenie się ze starszą (dojrzalszą) wersją siebie i „podjęcie walki”.
Cały ten alternatywny świat w którym toczyła się walka dwóch bohaterek, świat kompletnie zrujnowany, mroczny, bez jakiejkolwiek przyszłości ani najmniejszej nadziei był miejscem doskonale obrazującym stan psychiczny Yomi, której życie najprawdopodobniej straciło sens. Bardzo spodobało mi się to, że ten patos i powaga w ukazywaniu scen walki spowodowany jest tak, można by powiedzieć, dziecinnym problemem jakim była zazdrość o koleżankę. Dla głównych bohaterek właśnie rozgrywały się być może najdramatyczniejsze wydarzenia z ich życia i tak one te wydarzenia widziały co dla starszych widzów, którzy już takie problemy maja za sobą, mogło okazać się zabawne. Moim zdaniem było to celowe.
To wszystko składa się na to, że mam w głowię wizję filmu całkowicie zrozumiałego i przemyślanego gdzie ostatecznie wszystko jest jasne nie pozostawiając żadnych niedomówień. Oczywiście nie oczekiwałbym żadnej kontynuacji gdyż fabuła się zgrabnie zamknęła, a tajemnicze zachowanie Yuu w ostatniej scenie daje nam do zrozumienia że niedługo, z wiadomych powodów, to ona zacznie okupować tron w jakimś zrujnowanym pałacu (postać z wielkimi pięściami która ukazała się nam na chwilę to prawdopodobnie ona) co dodatkowo podkreśla „zwyczajność” całej tej sytuacji
Podsumowując uważam, że film jest naprawdę wart uwagi. Niestety oceny mu wystawione nie pozwalają myśleć o nim zbytnio pozytywnie co mnie nieco martwi gdyż znaczy to tyle, że już nigdy więcej nie powinienem polegać na ocenach i oglądać wszystko w ciemno albo, co gorsze, nie zrozumiałem tak prostej i kiepskiej serii nadając jej niesłusznie sens i głębie godnej oceny o kolorze co najmniej jasnozielonym z czego łatwo wyciągnąć nieprzyjemne dla mnie wnioski.
Tak czy inaczej moja ocena to 8
Nie jest źle xD
Bardzo ładne z grafiki (Włosy Yomi mnie rozbrajają xD)
Więcej nie będę się czepiać tylko poczekam na TV.
Anime 9/10 ;))
Przereklamowane
Pozdrawiam
Kiepsko
Świetne!
Mam nadzieję że zrobią następny OAV, lub anime.
Grzechem było by zrobić taki cudny początek, a nie zrobić kontynuacji.
Tak szczerze, to trochę się wynudziłem.
9.
Nawet niezłe
A co do świata alternatywnego – zgadzam się z recenzentem- dopiero na końcu autorom przypomniało się, że przecież trzeba jeszcze te dwa wątki powiązać.
7/10
Nic specjalnego
Jakże mnie skłania do żartowania
1. Nie sposób przyjaźnić się we trójkę.
2. Japończyk nigdy nie rozwiąże swoich bądź co bądź normalnych problemów w zwyczajny sposób – przecież bardziej efektownie wypadnie walczyć w innym wymiarze.
Aha. No tak.
Jak to dobrze, że nie wszyscy tak rozwiązują swoje kłopoty. I aż tak nie przesadzają, do diabła, bo ciekawe jak by zareagowały nasze kochane bohaterki, gdyby im przyszło walczyć z czymś, czego nie mogą rozwiązać tak prosto (tzn. w tym przypadku np. rozmową).
..... dlaczego ona się tak dziwnie nazywa, ta Black Rock Shooter…? =.=
fajne, ale strasznie proste
Co do elementów w postapokaliptycznym świecie, nie było trudne domyśleć się o co chodzi. kliknij: ukryte Ta animacja jest po prostu ułożona achronologicznie, koniec seansu, to tak naprawdę połowa historii a pierwsza(historia dziewczyn) i druga połówka(BRS zespolona z główną bohaterką ratuje/usiłuje przekonać do powrotu „Yomi”) są ze sobą wymieszane.
Historia wykorzystuje ograne schematy, i wydaje mi się, iż twórcy świadomi tego postanowili po prostu przedstawić ją bardzo skrótowo, licząc, że widz resztę sobie dopowie. W sumie dopowiedział, ale niektóre kwestie moim zdaniem wypadałoby rozwinąć.
Ta seria to tak właściwie cukierek dla oczu. Sceny z alternatywnego świata, na której by nie zatrzymać- stanowią świetny materiał na wallpaper. Historia robi średnie wrażenie, to po prostu dobry montaż i tyle. Jestem odrobinę zawiedziona, bo obejrzałam to po to, by sprawdzić, co tak zachwyca ludzi na Deviantarcie, że tworzą po prostu zalew fanartów do tej serii. Nie rozumiem całego tego halo wokół tego anime.
Ale żeby nie było- oglądało się przyjemnie.
W poszukiwaniu straconego sensu
To a nie inne, bowiem zaintrygował mnie styl graficzny zaprezentowany na trailerze, który miałem okazję widzieć. Brak więc jakichkolwiek większych oczekiwań z mojej strony – chciałem kawałek animowanego filmu, który zapełni trochę czasu, wszystko.
Problem w tym, że moje wymagania nigdy nie sprowadzają się tylko do tego. Po prostu wydaje mi się oczywistym i niewartym wspomnienia, że anime nie powinno być nudne i głupie, winno mieć sens.
Nie dla wszystkich te zasady są wszelako tak oczywiste. Mam wrażenie, że któryś z twórców wpadł na genialny w swej prostocie pomysł: „Stwórzmy kreskówkę na podstawie piosenki!” i tak też się stało, nikt jednak nie poświęcił szczególnie dużo czasu nad zastanowieniem się co to ma w zasadzie być, jak wszystko ma się dziać i po co.
Co bowiem było mi dane zobaczyć, to szkolny slice of life ze stereotypowymi do bólu bohaterkami, które stają się swoimi najlepszymi psiapsiółkami, do momentu gdy jedna z nich ośmielia się – oh, the drama! – mieć jakąś koleżankę, co drugą doprowadza do ciężkiej depresji i ucieczki z domu. Ta inspirująca swym rozmachem, niemalże szekspirowska historia przetykana jest wstawkami z – dosłownie – innego świata, gdzie bohaterki przypominające wyglądem te z pierwszej opowiastki tłuką się po łbach, skacząc, latając i świecąc. Kim są, gdzie są, po co walczą – jakież to ma znaczenie? Przecież świecą!
Sama końcówka łączy te dwa, do tej pory zupełnie odrębne wątki (o ile ten drugi w ogóle zasługuje na to miano, bardziej przypomina bowiem pokaz animowanych klipów wyposażonych przez twórców w śladową ledwie ciągłość) w sposób, który absolutnie nic nie tłumaczy, pozostawiając mnie z szeregiem pytań, dla przykładu: „To jak to się skończyło?”, „Co się w zasadzie stało?”, „O co chodzi”, i bodaj najważniejszym: „Dlaczego nie mogłem zmarnować pięćdziesięciu minut mojego życia na coś, co byłoby przynajmniej przyjemne?”
Emo anime xD
Od razu można podzielić te dzieło na dwie części.Na pewno przez ten podziało nie którym się to ie spodobało lub (w co nie wątpię na początku) nie zrozumieli sensu przesłania jakie ma do widza. Ova strawna dla mnie i nie było tu nic co by ,aż bardzo pochłaniało do oglądania.Cencoroll był w tym wypadku świetnym dziełem,lecz nie do końca wykorzystanym po którym czuło się nie dosyt.W Black Rock Shooter mamy o przyjaźni szkolnej,małym dramacie i…walkach w innym wymiarze.Coś jest tu nie tak?Raczej nie spodobało mi się jak tam znalazła się przyjaciółka bohaterki.
Zakończenie też daje wiele do zastanowienia.Czy będzie kontynuacja?I właśnie na końcu zabrakło tego potencjału na jakim mi zależało.Trochę w to wątpię żeby coś dalej do tego zrobili.
Nie dopracowany od strony fabuły.Wystawiłem ocenę 7,ale widzę ,ze redakcja była bardziej rygorystyczna ^ ^
Dobre, ale nie dla każdego
Opowieść całkiem sympatyczna, jak to już napisał recenzent, ale nie dla każdego. Ci, którzy nastawili się na dużo akcji, muszą się zadowolić tymi małymi urywkami między scenami szkolnymi. Ja natomiast lubię też szkolne obyczajówki, a jakoś wymagająca nie jestem (bo czasem musiałam wcisnąć pauzę i zastanowić się, czy czegoś nie pominęłam) więc mi to jakoś nie przeszkadzało.
Grafika… Tu mi trochę ciężko oceniać, bo się nie znam, ale bardzo mi się spodobał dizajn właśnie tytułowej bohaterki i Dead Master. Tła w alternatywnym świecie przypadły mi do gustu, a te w zwykłym świecie trochę przypominały mi te z „Clannada” (nie wiem, czemu…)
A w soundtracku dało się usłyszeć m.in. właśnie „Black Rock Shooter” w wersji piano i chyba ten jedyny utwór zapadł mi w pamięć.
Ogólnie 7/10
Sam OVA jako pojedynczy twór jest średni i poza animacją i muzyką, która mi odpowiadała, nie przyciąga mnie na tyle, aby obejrzeć jeszcze raz, ale czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo może zostaniemy zaskoczeni. Jednak mam wielką nadzieję, że twórcy coś zrobią z bohaterami, gdyż od samego początku wiadomo jak co się skończy, kliknij: ukryte zazdrość, przyjaźń, są tak przewidywalne, że aż do bólu, jednak podobnie było w Columbo, gdzie na początku pokazywali wynik, a dopiero później przedstawiali równanie.
Tak więc wg mnie jeszcze jest szansa dla tego anime i trzymam za nie kciuki, gdyż kreska w szczególności postaci mi się podoba ;)
Nuda nuda nuda
Samo BRS jednak kojarzyło mi się z akcją, z fantastycznym światem… A tutaj na początek dostaję właściwie ogromną dawkę życia codziennego dwóch dziewczyn na poziomie bodajze gimnazjalnym, które przeżywają typowe rozterki dla młodych ludzi na tym szczeblu edukacji. No dobra, całkiem sympatyczne te dziewczęta, ale ich problemy nie są ani odrobinę ciekawe, bo są takie… jednowymiarowe i łatwe do przewidzenia. W międzyczasie przeplatane jest to jakąś WTF nawalanką w równoległym świecie (i nie trudno zgadnac, że jakies powiązanie będzie, skoro designy postaci takie podobne), z cienka animacja (jeden plus za kolorystykę, bo ta jest fajniutka) i w zasadzie nic nie mówiące, co jeszcze bardziej zbija z tropu. O co tu biega właściwie? Ach, końcówka. Oj będzie trzeba tutaj dodać i 'magical girls' wyróżnik… kwiknęłam głośno. I zanim się cokolwiek wytłumaczyło: koonieeeec.
A, muzyka! Przepraszam, JAKA muzyka? Ja może dokładnie 5 utworów na krzyż słyszałam, w tym jeden ten jakże charakterystyczny. Strasznie żal, bo odpowiednie dzwieki z pewnoscia pomogłyby stworzyć klimat w tym równoległym świecie.
Plus za design postaci i za kolorystyke. I to by było na tyle.
5/10 a szkoda.
lekko i
Zupełnie nie tego się spodziewałem. Leniwie biegnąca akcja (zdecydowanie nuda), beznadziejna fabuła, marne pojedynki (bieganie po łańcuchach i kwadratach), grafika jest spoko, muzyka nawet też. Cały potencjał jaki widziałem ukryty w tym tytule wyparował wraz z zagłębianiem się w historie bohaterów, która zdecydowanie nie jest wciągająca, poruszająca czy nawet choć trochę ciekawa bo do granic możliwości przewidywalna. Jeśli BRS będzie emitowany w postaci serii tv w tej formie zdecydowanie nie obejrzę.
Cieszy oko.
Mimo to ja pierwszy raz stawiam dziesiątkę. Być może za jakiś czas zmienię ocenę, bo zazwyczaj po jakimś czasie je obniżam.
Animacja bardzo mi się podoba, jest robiona bardzo dokładnie, i widać szczegóły. Co prawda nie zachwycała mnie Muto grająca w koszykówkę ale to tylko drobny szczegół.
Właśnie, Muto. Postać tą można z miejsca polubić.
Zanim usłyszałam jej głos, polubiłam ją za fryzurę gdy się budzi. I za kucyki.
Jastrząb (tak nazywam jej przyjaciółkę) z początku wydawała mi się mało wyrazista. Przy Muto była taka… sztuczna?
Była taka miła. Za miła.
Koniec końców przekonałam się do niej.
Relacje tych dwóch, może nie zachowanie względem siebie, ale relacje bardzo przypominają moje własne z przyjaciółką.
Naprawdę podobne.
Mam też drobne zastrzeżenia do Yuu, ale to tylko dlatego ze wybrzydzam, tak naprawdę nic do niej nie mam, i nie mogę jej nic konkretnego zarzucić, mimo to… coś mi się w niej nie podoba.
Gdy Jastrząb zniknął zachowała się w porządku względem Muto (może tylko udawała, nie wiem, i tak mi się to podobało).
Prawdopodobnie to wina ostatniej sceny.
Może i zrobiła ten krok w ich stronę ale… nadal coś mi nie pasuje.
No i muzyka. Zdecydowanie na plus. Efekty dźwiękowe, wszystko mi się podobało.
Daje pełną dziesiątkę, która być może zmieni się z czasem w dziewiątkę.
Polecam to każdemu.
Pozdrawiam
Nemuru.
A jednak warto.
Ode mnie 7/10. Nie spodziewałem się wybitnego filmu po czymś co zapoczątkowała figurka postaci głównej bohaterki. Przyjemnie się ogląda, zwłaszcza że cieszy oko.
Nie warto
Pomimo to ode mnie ma 4/10