Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

RahXephon

  • Avatar
    A
    Unruh 14.08.2016 23:51
    Klon...
    RahXephon nie jest zły lecz w sercu jest tylko Neon Genesis Evangelion pomimo chociażby gorszego opening'u :-)...
    ASUKA,SHINJI,MISATO i AYANAMI wymiatają…
  • Avatar
    A
    Tuvo 17.09.2014 16:15
    RahXephon jest niewątpliwie tytułem, wobec którego trudno przejść obojętnie chociażby ze względu na to, że poważnie pretendował do zastąpienia kultowego Evangeliona. Niełatwo powiedzieć, czy słuszna jest opinia, że produkcja powiela koncepcję Anno i czy faktycznie zasługuje na miano godnego zastępcy jego dzieła.

    Podobieństw jest całe mnóstwo – od samego pomysłu walk robotów z Dolemami, przez problemy psychiczne (poszukiwanie własnej tożsamości, wątpliwości natury moralnej), aż po takie szczegóły jak krzyżyk, który jedna z bohaterek nosiła na szyi, a który wygląda prawie identycznie jak ten, który posiadała Katsuragi. Przykłady takich analogii można mnożyć zresztą nie tylko w przypadku samych bohaterów i zbieżności fabularnych, ale również, gdy spojrzymy nieco dokładniej na oprawę audiowizualną – tutaj, na przykład, wykorzystanie utworów klasycznych (Wagner, Borodin) i inspirowanie się nimi. Sama muzyka jest zresztą piękną i subtelna i bez wątpienia zasługuje na najwyższe noty.

    W serii nie brakuje mistycyzmu i symboliki religijnej. Nie są to Anioły, tak jak w przypadku Evangeliona, ale Dolemy do złudzenia je przypominają. Nie braknie patetycznych scen apokaliptycznych, kręgów halo, krzyży i nawiązań do religii chrześcijańskiej czy, ogólniej mówiąc, kręgu cywilizacji europejskiej.

    Mimo tych wszystkich podobieństw, nie odniosłem wrażenia, że cała seria to jeden wielki epigonizm i że niemal ociera się o plagiat. Jest to jednak historia bardzo różniąca się od dzieła Anno pod kilkoma względami. Przede wszystkim, nie jest tak metaforyczna i dwuznaczna i, choć wydaje się może widzowi, że w pewnym momencie twórcy stracili panowanie nad swoim dziełem, wszystko stanowi spójną całość, której zwieńczeniem jest ostatni odcinek, będący skądinąd całkiem otwartym scenariuszem.

    Serię traktuję bardziej jako ukłon w stronę Evangeliona i jego twórcy, a nie próbę skopiowania pomysłu. Pozostaje jednak to dziwne uczucie, że gdzieś już się to widziało i dlatego myślę, że jeśli ktoś chce spojrzeć na kwestię anime z przesłaniem inaczej, a jednocześnie ma ochotę poznać coś, co już było, z trochę innej strony i w trochę innym wydaniu, powinien sięgnąć po tę produkcję.
  • Avatar
    A
    Otōsan 13.08.2011 02:33
    Narzekacze są wszędzie...
    Muszę powiedzieć że ja osobiście staram się raczej dostrzegać pozytywy w oglądanych seriach, a nie doszukiwać się w nich ich złych stron. To ciągłe marudzenie że to nie tak, a tamto jest „be” to dość dziwna dla mnie sprawa. Tak jakby narzekający do tej pory oglądali jedynie WIEKOPOMNE DZIEŁA w których wszystko było idealne i dokładnie takie jak oczekiwali(czytaj trafiające w ich gusta). A tu nagle „muszą”(muszą w cudzysłowie bo tak naprawdę nie muszą) oglądać RahXaphon­‑a, taki cios w ich wysublimowane gusta, łolaboga! Dodam tu, że moim zdaniem RX na tle większości serii z mechami wypada zdecydowanie na plus. I graficznie i muzycznie i fabularnie też ;)
    Często spotykanym zarzutem jest niespójne i nielogiczne, zdaniem krytykującego, zachowanie bohaterów. W większości przypadków zapewne można się zgodzić że potrafimy się utożsamić z położeniem bohatera. Na przykład w odniesieniu do jakiejś serii obyczajowej osadzonej w tzw normalnym świecie.(Choć ciągle mówimy o Japonii , a co my tak naprawdę wiemy o mentalności Japończyków?). Ale w przypadku RahXaphon­‑a jest to co najmniej trudne, przynajmniej dla mnie;). Bo żeby mówić, że jakieś zachowanie jest, czy też nie jest wiarygodne to trzeba by chyba przeżyć daną sytuację?  kliknij: ukryte  Uff! No to teraz jak już wiemy na czym stoimy to porozmawiajmy o logicznych zachowaniach…
    Chociaż, jak tak nad tym pomyślę, to to że takie okoliczności są niespotykane dla mnie nie znaczy że są równie niespotykane dla osoby krytykującej. Ha! Możliwe jest wręcz że tego typu zdarzenia są dla niej chlebem powszednim i rzeczywiście wie jak by się zachowała w takich sytuacjach. W związku z czym może mieć pełne prawo pisać, że bohaterowie zachowują się nielogicznie… Sam zapędziłem się w kozi róg…(Tak się kończy doszukiwanie się na siłę logiki we wszystkim ;p)
    Podsumowując to moim zdaniem niska ocena tej serii wywołana jest dużymi (może nawet zbyt dużymi) wymaganiami niektórych widzów­‑krytyków (czy też może przede wszystkim krytyków)... Nie wiem czy filmy animowane o wielkich robotach to dobre miejsce żeby szukać doskonałości będącej w stanie zaspokoić wygórowane gusta owych „narzekaczy”. Tym bardziej że IDEAŁY NIE ISTNIEJĄ. Tytuły które się zbliżyły do poziomu w którym wszystkie zachowania bohaterów i fabuła na dokładkę też spełnia większość oczekiwań wymagających widzów można zliczyć na palcach jednej ręki. A i przy tych, ogólnie uznanych tytułach znajdzie się zapewne mnóstwo kręcących nosem na to czy owo malkontentów.
    Wiec narzekacze sio! Idźcie sobie szukać waszego Św. Grala pt „Anime Idealne” gdzie indziej, a RahXaphon­‑a zostawcie w spokoju…
    Ja z moimi niezbyt wygórowanymi wymaganiami będę dalej uważał tą serię za bardzo dobrą i z nieustającym zachwytem słuchał endingu.
    • Avatar
      Chemik89 13.08.2011 09:52
      Re: Narzekacze są wszędzie...
      gdybyśmy nie narzekali to ten portal nie miał by racji bytu :)
      • Avatar
        Otōsan 13.08.2011 11:21
        Re: Narzekacze są wszędzie...
        No właśnie dla tego narzekam na „narzekaczy” ;)
        • Avatar
          Oczko 13.08.2011 12:32
          Re: Narzekacze są wszędzie...
          Hmm… jakoś tak się czuję, jakby ktoś mi tutaj rzucał rękawicę :P, nie wypada więc nie podjąć polemiki. Choć mam nadzieję, że ostatecznie obędzie się bez wyzwań na ubitą ziemię.
          Ponieważ dyskutowanie o konkretnych gustach to nadzwyczaj śliska sprawa, podyskutujmy o warunkach „opiniowania”. Po pierwsze, nie uważam, żeby stawianie oglądanym tytułom wysokich wymagań było rzeczą godną nagany, Możesz to nazywać odbiorczym idealizmem, donkiszoterią lub określić innym graalopodobnym porównaniem, ja jednak stoję na stanowisku, że oczekiwanie produktu najwyższej jakości stanowi z jednej strony mój konsumencki przywilej, z drugiej zaś wyraz swoistego szacunku wobec twórców – po prostu zakładam, że jak się za coś biorą, to potrafią to zrobić względnie dobrze. Zdaję sobie sprawę, że w dobie szalejącej komercji i wyrobnictwa jest to podejście nieco staroświeckie, żeby nie powiedzieć naiwne, ale póki kompletnie nie zgorzknieję przytłoczona kolejnymi rozczarowaniami, zamierzam je utrzymać.
          Oczywiście nawet idealizm musi mieć w sobie szczyptę racjonalizmu, dlatego zawsze staram się oceniać serię zgodnie z jej usytuowaniem gatunkowym i założeniami, czyli: od komedii wymagam by była śmieszna, od horroru żeby był straszny, a od dramatu, żeby mnie poruszył. To chyba rozsądna strategia, nie uważasz? Nie jestem masochistką i nie będę doszukiwać się głębi egzystencjalnej w zwykłej haremówce, jeśli jednak widzę, że sami twórcy wyraźnie aspirują do, jak to ująłeś, „wiekopomności” i „wysublimowania” (w przypadku RX ilość przywołanych kulturowych kontekstów dowodzi, że poprzeczkę ustawiono wysoko i widz ma prawo oczekiwać czegoś więcej niż przeciętnej mecho­‑nawalanki), to moim świętym prawem jest rozliczyć ich z wykonania zadania. Zwykle staram się to robić rzeczowo i sprawiedliwie, nie tylko wymieniając wady, ale też punktując zalety (ciągle stoję na stanowisku, że RX to przykład swoistej poezji obrazu).
          Tu dochodzimy do niezmiennie drażliwej kwestii, co kto uznaje za wadę. Temat rzeka, więc nie będę się zagłębiać, pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z Twoją argumentacją dotyczącą oceny wiarygodności postaci. Nie uważam, żeby do zrozumienia uczucia alienacji i zdrady konieczne było  kliknij: ukryte  lub  kliknij: ukryte  do zrozumienia, jak bolesnym procesem jest definiowanie własnej tożsamości. Na szczęście istoty ludzkie – czy to osadzone w narracjach o charakterze realistycznym czy w najbardziej odjechanych fikcjach fantastycznych – na pewnym bardzo podstawowym poziomie przejawiają mniej więcej ten sam moduł odczuwania i postępowania, co pozwala na weryfikację ich charakterologicznej spójności. Oczywiście matryca, którą się do tej weryfikacji posłużymy jest narzędziem bardzo indywidualnym, stąd rozbieżności w efektach. Coś, co jednego znudzi lub pobudzi do krytyki, u innego poruszy tę konkretną, ważną strunę w duszy, po czym będzie rezonować długo i dźwięcznie. Jeśli tak było z Tobą i RX, mogę tylko pozazdrościć.
          Podsumowując: Bardzo doceniam Twoją iście rycerską pasję oraz gotowość obrony cenionej serii. Masz do takiej postawy pełne prawo, ja natomiast mam prawo do krytyki bez narażania się na oskarżenia o malkontenctwo.
          PS. Również uważam ending (zresztą opening też) za zachwycający :) Pozdrawiam
          • Avatar
            Otōsan 13.08.2011 18:28
            Re: Narzekacze są wszędzie...
            Doskonale odczytałaś moje intencje, to Twoje sześć na dziesięć mnie tak zabolało, że aż wypociłem z siebie te dyrdymały ;)
            Muszę tu dodać że sześc na dziesięć jest to wśród większości moich znajomych ocena która niemalże skreśla serię. A przynajmniej odsuwa ją w kolejce do oglądnięcia na miejsce pod tytułem „jak się będę bardzo nudził i nie znajdę nic innego”. Stąd to moje kruszenie kopii.

            A tak z ciekawości zapytam czy spośród serii w mecho­‑fantastycznym klimacie oceniłaś jakąś lepiej, oczywiście pomijam tu NGE bo sadząc po tym jak porównujesz RX do niej to widać wyraźnie, że cenisz ją wyżej?
            • Avatar
              Oczko 15.08.2011 10:10
              Re: Narzekacze są wszędzie...
              Muszę przyznać, że nie mam zbyt wiele serii z mechami na koncie, żadna więc ze mnie znawczyni. Co więcej, po ostatnich ekranowych doświadczeniach („Full Metal Panic” z Tessą­‑san, tonami fanserwisu oraz pamiętną tytanową płytką) zaczynam podejrzewać, że – pewnie z racji płci – nie za bardzo mieszczę się w grupie docelowej dyskutowanej konwencji. Z tego jednak, co widziałam i co mi się podobało, rzeczywiście NGE plasuje się najwyżej. Uważam ten tytuł za ważny, nowatorski, intelektualnie inspirujący oraz przejmujący pod względem emocjonalnym. I wyjątkowo trudny do kwalifikacji „cyferkowej”, ponieważ cechy naprawdę wybitne łączy z bardzo irytującymi wadami. Ocena 8/10 to swego rodzaju średnia, w nikłym stopniu oddająca mój – mimo wszystko pełen rewerencji – stosunek do dzieła Hideakiego Anno.
              8­‑esmkę ma też u mnie „Hoshi no Koe” Makoto Shinkaia, ale to kolejny (po NGE) przykład produkcji rozmyślnie przekraczającej granice zakreślone konwencją, traktującej narrację o wielkich robotach bardziej jako pretekst niż jako cel sam w sobie. Rzecz wyłamująca się z obszaru kina gatunków w stronę kina autorskiego.
              Innych „czystych” mecha­‑story ocenionych wyżej niż RX na mojej liście nie stwierdzam („Vision of Escaflowne”, które – mimo licznych niedociągnięć zrobiło na mnie sympatyczne wrażenie – to bardziej fantasy niż mecha, więc chyba nie podpada pod Twoje pytanie) :)

  • Avatar
    A
    Oczko 12.08.2011 18:10
    Kakofonia zamiast symfonii
    Kwestia relacji pomiędzy RX a NGE budzi, jak widzę, duże emocje. Nie bardzo rozumiem dlaczego, bo istnienie wyraźnego związku pomiędzy dwoma inkryminowanymi tytułami jest ewidentne. Tezy, iż RX to produkt niezależny, odrębny i absolutnie „oryginalny” (cokolwiek to znaczy), po prostu nie da się obronić. Za dużo tu podobieństw. Postacie, linia fabularna, konkretne tematy (adolescencja, wewnętrzne konflikty, samotność, apokalipsa) oraz motywy (windy, pociąg, kurtyna) nie pozostawiają wątpliwości, czyim tropem podążają autorzy. Zwłaszcza „kalkowa” konstrukcja licznych scen/sekwencji scen (żeby nie być gołosłownym: np. moment, w którym  kliknij: ukryte ) stanowi jasny komunikat: „my, odpowiedzialni za kształt RX, znamy NGE i nie wahamy się tej znajomości użyć”. Tyle w kwestii twardych, strukturalnych faktów. Ale co z tym faktem tudzież fantem zrobić? Jak go zakwalifikować? Czy to jeszcze postmodernistyczne puszczanie oka do odbiorcy połączone z hołdem wobec oryginału czy już wyjątkowo arogancki plagiat? Pewności nie mam, ale wiedziona dobrą wiarą w ludzi (na Boga! nikt nie może kraść w tak jawny i bezczelny sposób) zakładam, że jednak to pierwsze.
    Jeśli miałabym dopasować do (raczej mniej niż bardziej) twórczych poczynań autorów serii jakiś termin teoretyczny, to byłoby to coś pomiędzy pastiszem a parafrazą. Parafraza, bo RX jest po prostu przeróbką historii opowiedzianej w NGE, swoistym retellingiem, zachowującym wszystkie najważniejsze punkty oryginalnej narracji: od  kliknij: ukryte z zaliczeniem po drodze takich punktów programu jak:  kliknij: ukryte ). Pastisz, bo RX nie tylko eksploatuje szkielet fabularny NGE, ale też konsekwentnie naśladuje manierę stylistyczną gainaxowej serii. I tu, i tu mamy: oparcie intrygi na mitologicznych odwołaniach, nasycenie intensywnymi emocjami, sugerowanie psychologiczno­‑filozoficznego „drugiego dna”, przedkładanie mówienia „nie wprost” nad jasne komunikowanie dające w efekcie duży współczynnik „bełkotliwości”, kreowanie atmosfery metafizycznej niesamowitości, zwłaszcza przez operowanie obrazem symbolicznym, w tym poetyką sennych wizji.
    Zarówno parafraza/retelling, jak i pastisz, choć wykluczające oryginalność, same w sobie nie przesądzają o niskiej wartości serii. Choć wszyscy doskonale znają „materię wyjściową”, jej ponowne opowiedzenie wciąż mogłoby być ekscytujące. W przypadku RX niestety nie jest. Jako fabuła RX okazuje się – przynajmniej dla mnie – niemożebnie rozwleczony, nudny i skandalicznie przekombinowany. Właśnie owo monstrualne rozmnożenie wątków, postaci, tajemnic i kulturowych odniesień (mitologicznych, malarskich) najbardziej zaszkodziło serii. Tak jakby twórcy (stosownie do tematu) chcieli zagrać symfonię, ale kompletnie nie panowali nad orkiestrą. Zamiast majestatycznej polifonii wyszła im męcząca kakofonia. Jest w tym swego rodzaju ironia – naśladując NGE, skopiowano też to, co jest w tej serii najsłabsze – czyli właśnie zakręconą jak świński ogon główną Wielce Tajemniczą Intrygę. Mam wrażenie, ze wręcz chciano przegonić Hideakiego Anno i jego szalone pomysły. Raxhephonowe hocki klocki z  kliknij: ukryte spokojnie dorównują projektowi dopełnienia człowieka pod względem mętności. Bardziej zamknięte niż w NGE zakończenie niewiele tu zmienia, bo… ledwie do niego dotrwałam. Dlaczego? Podejrzewam, że z powodu – w moim odczuciu – bardzo nieudanych postaci. Gdyby seria przekonała mnie jako dramat charakterów, może bardziej chciałoby mi się śledzić jej zapętlenia fabularne i może dostrzegłabym w niej więcej sensu. Ale nie przekonała.
    Choć NGE zawodzi jako dopracowana fabuła, to nadrabia ten brak w wielkim stylu wiarygodnymi (choć, nie przeczę, czasami przerysowanymi) bohaterami i bardzo sugestywnym przekazem emocjonalnym. W tej sferze RX nie dorasta mu do pięt. Postaci komentowanej serii pozostawiły mnie kompletnie obojętną. Poza Quon (i może jeszcze doktorem Kisaragi, ale tylko dlatego że chłodny, wyrafinowany i okularnik ;P), reszta po prostu mnie nie obchodziła. Jest to wszystko dość dziwne, bo twórcy teoretycznie zadbali, żeby każda z nich miała określoną przeszłość, by były one ze sobą powiązane skomplikowanymi relacjami uczuciowymi, by reprezentowały ważkie problemy etyczne i przeżywały ciężkie dylematy. Niestety. Dylematy są drewniane, przeszłości fragmentaryczne, relacje wydumane, postaci jest za dużo, a wszystko razem wzięte sprawia wrażenie sklejonego na siłę. Rozłazi się w szwach. Po prostu NIE GRA.
    Za co więc ta ocena powyżej połowy skali (6/10)? Za nieprzeciętną warstwę wizualną. Jeden obraz podobno wart jest więcej niż tysiąc słów i tak też jest z obrazami w RX, one po prostu opowiadają swoją własną, odrębną, fascynującą historię. Szkoda, że twórcy nie umieli spożytkować ich mocy. Efektowne, niepokojące projekty dolemów, oniryczne przestrzenie mentalne (podczas gdy NGE w obrazowaniu był bardziej „frenetyczny”, RX jest bardziej stonowany, łagodny, senny) nawiązania do konkretnych dzieł malarstwa surrealistycznego stanowią jakość samą w sobie. Aż żal, że nic nie „spina” ich w sensowną, satysfakcjonującą całość.

    • Avatar
      pp 12.08.2011 23:32
      Re: Kakofonia zamiast symfonii
      Do zasługujących na uznanie inspiracji należy dodać Tańce Połowieckie z opery Borodina, koncept niebieskich kwiatów Novalisa i Dandelion Girl Younga.

      Co do anime to bardziej odnosi się do Raideen The Brave(klasyk o mechach). Podobieństwa do NGE? Z początku całkiem sporo, potem jednak się rozmijają. Przeróbki oryginału to bardzo obiecujące pole do popisu. Osobiście postrzegam RX jako artystyczną wariację na temat Evangeliona. Całość spinają motywy muzyczne – nazwy Dolemów(Allegretto, Arpeggio, Vibrato, Largo etc), dźwięk jako koncept broni, wspomniany motyw z tańców Połowieckich, swoisty „re­‑tuning”, otwierająca pierwszy epizod Overtura. Nie spotkałem drugiego anime kładącego taki nacisk na muzykę. Przeważnie produkcje tytułujące się tym zaszczytnym mianem są iście repulsywne(moe­‑K-Ony i inne).

      Replikując, jako artystyczna wariacja na temat serii o mechach RX zasługuję w mej opinii na zdecydowaną apoteozę. Natomiast jeżeli podejdziemy do tego jako do klonu Evangeliona z innymi charakterami i odrzucimy tą całą artystyczność to jest już gorzej. Jednak czy zawsze musimy zachwycać się treścią? Czasami wystarczy przyzwoita treść w oszałamiającej formie. Tym bardziej na hermetycznym rynku anime, gdzie tak bogate influencje ze świata sztuki pojawiają się rzadko.
    • Avatar
      SuiKaede 13.08.2011 13:05
      Re: Kakofonia zamiast symfonii
      Powiem tak.
      Jak można spodziewać się oryginalności po serii, w której pierwsze zdanie (!) to cytat z hasła Nervu („God's in his heaven, all's right with the world”).
      Licząc na to, że mi, jako fanowi Evy ta seria się spodoba, lata temu zabrałem się za nią. I co? I nic.
      Pierwsze cztery odcinki mnie tak zmęczyły, tak znudziły, że musiałem tą serię porzucić.
      Oprócz powierzchownych podobieństw do Evy, nie znalazłem w Raxie tego, za co kocham NGE: postaci, które mają dusze. Tu nikt mnie nie zainteresował, wszyscy zdawali mi się być mdli..a, jak wspomniałem, sama fabuła usypiała.
      Jak ktoś ma wątpliwości co do zapożyczeń z Evy w Raxhie, to ja zawsze polecam tą stronę : Evaxephon.
      Siedemnaście (!) bitych stron podobieństw, i to wcale nie wydumanych.
      Fakt, że postacie z Evy porozbijane są czasem na 3 klony w Rahxie, niczego nie polepsza.
      To po prostu kolejny z klonów Evy, które powstawały na fali popularności tej serii, a które (moim skromnym zdaniem) nic nie wnoszą do gatunku.
      • Avatar
        Chemik89 13.08.2011 17:32
        Re: Kakofonia zamiast symfonii
        ciekawa stronka – tylko radze nie przeglądać jeżeli mamy zamiar obejrzeć którąś z tych serii ;p
        Sam aż tylu podobienstw nie naliczylem – teraz to już całkiem plagiat jak dla mnie ;D
    • Avatar
      kamiltrol 25.11.2011 23:35
      Re: Kakofonia zamiast symfonii
      zawiodłem się niestety.. porzuciłem serię niedawno po kilku epkach, a teraz obejrzałem do końca – niestety nic ciekawego nie było – poza miernym plagiatem…

      niestety nie urzekło mnie, a byłem tak pozytywnie nastawiony. tą fabułę trawi się i trawi, a na koniec człowiek się zastanawia co w niej takiego ciekawego było?? ... spartaczone…
  • Avatar
    A
    Asenroth 27.02.2011 03:01
    Rah
    Czytam te komentarze i widzę, że historia kołem się toczy. Tak… Bo całkiem nowe serie zostały porównane tak samo… Choć podobieństw w Higurashi i Uminek nie szukało się na siłe :)

    Cóż osobiście powiem tak – Unikam na kilometr wszystkiego co ma tag MECH (Wyjątkiem było Code Geass no i FMP gdzie polecono mi je obejrzeć jako komedie a nie pod kątem militarnym) Dlaczego więc sięgnąłem po RahXephon hmm w sumie to mam cały czas ładną skórkę do Winampa z tego anime (po masowym downloadzie jakiejś paczki) no i Hemisphere też jest na mojej playliście dobre 2 lata. Na Bace zrobili freelech eventa więc pomyślałem a co mi tam… Skończyłem oglądać 10 minut temu, co już świadczy o tym, że wciąga seria na tyle by siedzieć nad nią po nocach, irytuje mnie porównywanie do NGE bo… Nie widziałem NGE (Zaraz zostane spalony na stosie za to więc dodam, że pomimo przeszło 150 skończonych serii nie widziałem jeszcze takich „podstaw” jak Elfen Lied) Nie widziałem i szczerze nie mam zamiaru się prędko za to wziąć zwłaszcza, że ludzie krzyczą „Mierna podróbka czegoś tam” hmm… To ja już chyba nigdy nie powinienem oglądać żadnego romansidła bo każde „harem”, „Love triangle” itp są z tego co piszecie takie same. A tu proszę.. Wczoraj do 4 nad ranem oglądałem 8 odcinków Infinite Stratos (No i bardziej, że to komediowa haremówka a nie, że są ISy). No ale dobra wracając do Anime. Mimo, że czasem Design prosił się o facepalma (Tak skrzydełka Rah'a), mimo, że nasz główny bohater czasem we mnie wywoływał „Jasny szlag jaki on ślepy”, mimo, że nie do końca rozumiem co tam się na koncu wydarzyło (Mowa o Quon znaczy jakim waflem ona tam Oo) to uważam, że seria jest przynajmniej genialna. I choć zdarzały się jej drobne błędy logiczne, czy też np denerwująca ostatnia aria pewnej dwójki dla mnie to jest jak skaza na diamencie – która potwierdza szlachetność kamienia :)
  • Avatar
    A
    bakemono 30.10.2010 16:06
    hmmm oglądałem dość dawno lecz teraz dopiero porównując(przez przypadek a dokładniej przez nawiązanie z Ourana­‑epizod 7)stwierdzam że nie wygląda to na 2002 rok.Grafika znacznie (wg mnie przynajmniej)wyprzedza czasy w których została wydana.
  • Avatar
    A
    Azarado 5.06.2010 01:59
    O_o
    Tak, sobie przeczytałem recenzję i komentarze i nie mogę się nadziwić jak nie porównywać tego do NGE? Być może porównywanie jest tu nie najlepszym słowem, jednak kopia czy wzorowanie się jak najbardziej. To, że wątki trochę się różnią to nic nie znaczy. Sam zarys i konstrukcja świata są niemal identyczne. Tak jakby zrobić dragon balla o chłopcu poszukującym nie 7 a 10 kul w jakimś szczytnym celu po drodze walcząc z nikczemnymi bandziorami… Wracają do podobieństw padło już że są mechy, pilotowanie, Tokio jupiter odizolowane po kataklizmie. Pani przychodzi po głównego bohatera i zaprasza do agencji walczącej z najeźdźcami, no i w końcu dolemy ... kopia aniołów, które przychodzą falami aby zniszczyć ludzkość. To akurat jest wg mnie ewidentnym plagiatem. Jak dla mnie Rax to taki NGE o dźwiękach. Po mimo tego wszystkiego jest to bardzo dobra seria. Jednak pisanie, że nie ma nic wspólnego z NGE jest co najmniej śmieszne.
    • Avatar
      pewupe 10.06.2010 18:08
      Re: O_o
      Cóż, jest zapewne skierowany do mnie..
      Mówiąc, żeby nie sugerować się porównaniami, miałam w większości na myśli to, że Rah nie grzebie tak w psychice jak NGE. Nge to IMO przede wszystkim psychologia – przemyślenia bohaterów, jakieś własne lęki.. W Rah nie ma tego, a przynajmniej nie tak w dużym stopniu.. Nie skupia się tyle na rozważaniach, przemyśleniach bohaterów. Ja przez sugestie, że Rah jest podobny do NGE liczyłam właśnie na TO, i dlatego mocno się zawiodłam… poza tym, zgadzam się, dużo rzeczy jest bardzo podobnych..
  • Avatar
    A
    M 29.05.2010 19:30
    bez sensu
    jakim cudem ktoś przeżył z ludzi skoro nie maja żadnej broni zdolnej choćby zarysować Dolema,pokazane jest z jaką łatwością niszczą bron ludzi niczym dziecinne zabawki.Gdzie tu jest element oporu tłumaczący całą ta militarną obecnośc ludzi. Co za denny szhit
  • Avatar
    A
    pewupe 13.05.2010 23:05
    W kwestii podobieństw..
    Cóż, zarys początkowej fabuły jest dość podobny do NGE mechy, pilotowanie, lecz.. właściwie nic więcej! To zupełnie inne serie. RahXephon jest dla mnie bardziej przygodowy, i ma nieco więcej wątków, za to NGE skupia się głównie na psychice. Niby RahXephon jest bardziej pokręcony, lecz aż tak mi się nie wkręcił.. Nie chodzi mi o porównywanie do NGE, którego zdecydowanie bardziej wolę, lecz RahXephon po prostu nie bardzo mi podpasował. Na pewno jest to jedna z wartych uwagi pozycji, ale mi osobiście czegoś w niej brakuje..
    Nie sugerujcie się porównaniami RahXephona do NGE, bo to zupełnie coś innego, a może tylko wprowadzić ludzi w błąd, jeśli zaczną je porównywać..

    Scalone.
    Moderacja
  • Avatar
    A
    xeniloh 23.10.2009 11:57
    Negatyw
    Anime strasznie mi się nie podobało. Dla mnie było to naiwne i nudne, ale to tylko moja opinia. Może dlatego, że oglądałem Evangeliona 5 lat wcześniej i przez ten czas widziałem dużo anime, więc to niczym mnie nie zaskoczyło i ledwo je skończyłem. Rozumiem jeśli komuś się podobało, ale z mojego punktu widzenia 4/10.
  • Avatar
    A
    Descartes 9.09.2009 19:27
    powtorka...
    Wlasnie zaczalem ogladac serie durgi raz, po poaru latach. Okazuje sie, ze wiedzac, jak sie calosc konczy, wiedzac, kim jest haruka… calosc wyglada jeszcze lepiej niz wczesniej. Juz od samego poczatku zwraca sie uwage jakie sa jej realcje do ayato… i mishima;) widac doskonale, ze autorzy nie pisali fabuly na lapu capu, calosc jest zamknieta i przemyslana.
    jedna z nielicznych, w pelni zasluzonych dych. I moj osobisty numer 1.
  • Avatar
    A
    Darky 4.09.2009 00:37
    Anime boskie tylko zastanawia mnie jedna rzecz, w filmie  kliknij: ukryte 
    Moja Ocena Anime to pełna 10, lepszego anime dawno nie oglądałem.

    Zamaskowano spoiler, przypominamy też, że komentarze nie służą do pytań o wydarzenia z serii/filmu…
    • Avatar
      Descartes 22.10.2009 21:31
       kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    marc99 5.08.2009 18:25
    Całkiem, całkiem.
    Anime, to taki typowy średniak. Było by ciut lepsze niż średniak, gdyby nie skopane zakończenie. Autorzy siłowali się jak tu być oryginalnym i całkowicie zaskoczyć widza, co się im udało, ale niestety przez to wyszedł im kicz.
  • Avatar
    A
    Descartes 1.08.2009 04:53
    Doskonale
    Swietne anime, ktore wbilo mni sie w pamiec jak chyba niemal zadne inne. Swietna historia, interesujace postacie, doskonala kreska. Dla mnie NGE to totalnie inna bajka, znacznie slabsza od tej serii. I nie zamierzam tego porownywac, dla mnie Rahxephon ma to wszystko, co czyni anime wyjatkowym, i co powoduje, ze po zakonczonej serii trudno wyobrazic sobie lepiej spedzony czas. Jest to jedno z nielicznych anime, ktore bede chcial obejrzec ponownie, a to sie rzadko zdarza. Samo zakonczenie, chociaz nieco zagmatwane, jednak pokazuje wprost co tak naprawde sie stalo. I ciezko nie zauwazyc zmian w bohaterze, ktore do tego doprowadzily – dojrzeewa wraz z filmem, z akcja, z wiedza. Nie zgodze sie z wieloma osobami, ze niechec do walki to cos glupiego, tak samo, jak nagla chec 'zrozumienia' tego swiata – nie wiem, czy bedac rzuconym w totalnie inne otoczenie, z normalnego, szkolnego zycia, nagle kazdy z was sie okaze super bohaterem. On do pewnych rzeczy dorastal, i pewnie mogl to robic inaczej, lepiej czy gorzej, ale cos osiagnal.
    I jeszcze do osob, ktore 'tepia' Rahxephona za podobienstwo do nge: nge jest dobra opowiescia, ale nie az tak rewelacyjna, zeby zamienila sie w religie. Sorki, ale postacie tam byly plytkie, przerysowane, albo po prostu niedostatecznie zaznaczone. PRzypomina mi to probe zamkniecia kazdej z nich trzema przymiotnikami, tak, aby nie trzeba bylo uzywac ich wiecej. Ogladajac MGe mialem swiadomosc, ze jest to fajne anime, ale nic poza tym. Rahxephon od poczatku mnie zaczarowal i mialem wrazenie,z e ogladam historie znacznie glebsza, znacznie trudniejsza… sam fakt glupich rekawiczek, tak dlugo trzymanych… takie rzeczy nie sa rzucone widzowi prosto w twarz, sa po prostu podan na porcelanowym talerzu. I sam koniec… jest;D bo w NGE koniec jest taki, jaii sam sobie dospiewasz… co widac zreszta po filmach pelnometrazowych.
    Jednym slowem: ogladac!:) bo jest to jedna z tych pozycji, ktora pozostanie w pamieci na bardzo dlugo, jako jedno z anime, ktore mozna polecac znajomym bez zastanowienia.
  • Avatar
    A
    Furiaboy 31.05.2009 07:44
    jednak...
    Seria dobra, momentami bardzo, jednak nieuniknione porownanie do NGE to logiczne nastepstwo, i pisanie ze to tylko pozorne podobienstwo – jest troche na wyrost.
    Dla potwierdzenia tylko mala probka: kliknij: ukryte 
    Kwestie ktore przytaczane sa jako diametralne roznice – no przepraszam, ale to sa rzeczy ktore mozna bylo ubrac w cos mniej ludzaco podobnego, bez tych roznic to byl by 100% plagiat
    Na duzy minus w mojej opinii pare duzych bledow logicznych, np.:  kliknij: ukryte 
    poza tym, nie lubie kiedy  kliknij: ukryte 
    moja irytacje wywolal jeszcze fakt iz  kliknij: ukryte 

    mimo wymiienienia raczej wad – anime ma u mnie 8/10, bardzo mnie wciagnelo i dobrze sie ogladalo, co cenie sobie najbardziej, po prostu bede musial szybko o nim zapomniec bo nie lubie sie zastanawiac nad rzeczami typu „to o co chodzilo z tym watkiem?” – jakims dziwnym trafem bardziej schizowy NGE dal jednak wiecej odpowiedzi w zwiazku z kewstiami fabularnymi…
    I bylbym zapomnial – strasznie podobal mi sie wyglad postaci, swietnie narysowane

    PS. sorry za tyle spoilerow
  • Avatar
    A
    sanakan 26.04.2009 00:25
    8/10
    A mi sie podobało. Ostania scena mnie powaliła, kliknij: ukryte 
    • Darky 4.09.2009 00:40:00 - komentarz usunięto
    • Darky 4.09.2009 14:51:02 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Su 16.04.2009 02:34
    po prostu inne swiaty...
    Błędem jest porównywać NGE i RahXephona gdyż oba te anime różnią się diametralnie!są zupełnie inne,mówią o czym innym ,psychologia bohaterów jest inna,nawet same mechy są zupełnie inne(pomijając ze Evy to nie był mechy),różnice są zauważalne na pierwszy rzut oka,dlatego nie powiem ze lepszy czy gorszy ,po prostu inny!
    Osobiste odczucia: bardzo przeżyłam NGE ,jest wstrząsający i genialnie psychologiczny,przesycony zaangażowaniem, przy Rahxephonie także nie da się odprężyć nie mniej jednak nie przezywam go aż tak mocno jak NGE,co wcale nie czyni go gorszym!
    • Furiaboy 31.05.2009 07:50:23 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    ada 20.03.2009 04:26
    RahXephon
    Koszmarne anime, wkurzające, ogłupiające i irytujące. Poza tym nudne i wadliwe.
    Głupkowaty główny bohater po opuszczeniu fałszywego świata – wogle nie jest zainteresowany prawdą, każdy normalny człowiek chciałby się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, a ten przygłup nic. Do tego pojawiająca się znikąd szmaciara która przebudza śpiewem mecha. Oto te idiotyczne anime – parodia idiotyzmów.
  • Avatar
    A
    Rafaga 2.02.2009 05:53
    O ja biedny, nieszczęśliwy...
    Zgadzam się w pełni z przedmówcą, RahXephon jest o wiele lepszy od tych cut majaków pacjenta psychiatryka, znanymi powszechnie jako NGE. Świetne pomysły, świetny klimat, świetny design mechów. Jest tylko jedno „ale”: mam już dość głównych bohaterów typu: „nie, nie będę pilotował tego wyjechanego w kosmos, unikalnego na cały świat super mecha, ja chcę do mamusi”. Proszę bardzo, oddaj mi kluczyki i możesz wracać cut, bo ja z chęcią usiądę za sterami.
    Mimo wszystko daję 9/10, bo stuff jest nieziemczy.

    Zmoderowano.
    Na przyszłość proszę uważać na słownictwo.
    Moderacja
    • Avatar
      Descartes 22.10.2009 00:31
      Re: O ja biedny, nieszczęśliwy...
      hmm, to chyba ogladalismy inne anime – chlopak mial male watpliwosci na samym poczatku, ale to nie bylo nawet 5 minut, a potem i zawsze stawal do walki, i pomagal w testach…;)
  • Avatar
    A
    sasad 1.02.2009 19:15
    RahXephon
    Gdyby nie był pierwszy ten tak opiewany GNIOT nad gnioty, Neon Genesis Evangelion to RahXephon byłby bardziej doceniony a nie jakieś psychodeliczne badziewie.
    RahXephon jest łatwiejszy w odbiorze i w zrozumieniu.
    Oraz technicznie dojrzalszy od innych tego typu anime.
    Spokojnie dałem mu 7 pkt.
    >NGE dałem 3 pkt<
    • Avatar
      Ysengrinn 2.02.2009 01:09
      Re: RahXephon
      sasad napisał(a):
      Gdyby nie był pierwszy ten tak opiewany GNIOT nad gnioty, Neon Genesis Evangelion to RahXephon byłby bardziej doceniony a nie jakieś psychodeliczne badziewie.


      Nie, wtedy po prostu by nie powstał. RahXephon to interesujący fanfik do Evangeliona, ale w zasadzie niewiele więcej…
      • Avatar
        Punkt 616 4.05.2009 18:12
        Re: RahXephon
        Tak, fanfik pod tytułem „Co by było, gdyby Evangelion został zrobiony DOBRZE?” :P
        • Avatar
          Gamer2002 4.05.2009 23:38
          Re: RahXephon
          Powstałby. RahXephon, tak samo jak Evangelion, wzorował się na Raideenie z 75 (oraz na jeszcze jednej rzeczy, ale to nieważne). Eva nie była mu do niczego potrzebna =D
  • Avatar
    A
    marheva 20.12.2008 03:32
    Strata czasu...
    Bede tepil rahxefona gdzie sie da;) bo to plytki plagiat Evangeliona. Ktos widzial pierwowzor to tutaj nie znajdzie niczego nowego. Obejrzalem do konca zeby nie byc goloslownym:) 1/10
    • Avatar
      Punkt.616 21.03.2009 22:40
      Re: Strata czasu...
      Znajdzie coś nowego. Postacie, które COŚ widza obchodzą, a nie tylko się przewijają przez ten ekran, jak manekiny na sznurkach.
  • Avatar
    A
    Walkoren 11.10.2008 21:23
    Anime jaki malo
    Mozna tu powiedziec wiele. Naprawde wiele napisac ale tu to nie potrzebne. Jest to jedno z najlepszych anime jakie widzialem. Mimo ,iz tak podobne do Neo genesiss evangelion jednak ma inny klimat. Nie ukrywam bylo pare podobnych scen ale podobienstw sie nie uniknie. Tworcy popisali sie tu unikatowym podejsciem do sprawy mechow i co najwazniejsze – zlagodzili psychodrame znana nam z Neo genesiss evangelion. Ogolem serja ,ktora zapada w pamieci.
  • Avatar
    A
    Renn 24.08.2008 23:58
    Swietna Seria
    Nie jestem moze jakism maniakime seri z mechami. Wlasciwie raczej mnie takie serie odstraszaja na poczatku (jednak po 2­‑3 odcinkach juz zaczynam sie wkrecac :)) W sumie to chyba dlatego ze cala konwencja „rozwoju” jednego konkretnego boss pilota mechow jest zawsze podobna w seriach z mechami ale takowa konstrukcja obejmujaca mocna przewaga jedna postac najbardziej mi sie podoaba jesli wiecie o co mi chodzi(dlugie zdanie :)). No ale nie bede sie rozpisywal o gatunkach a konkretnie o RahXephon. Jak narazie jest to najciekawsza seria o tej tematyce jaka ogladalem. Co najbardziej mi sie podoba to balans pomiedzy normalnym zeyciem bohatera, walka ktorej nie ma az tak duzo oraz watkiem romansowym. Fakt faktem ze troche mi brakowalo tak z 10 odcinkow przynajmniej zeby rozwinac owe watki romansowe oraz zycie (spoil maly) kliknij: ukryte  Jednak nadal ta seria zasluguje jak nie na 10 to na 9 z dwoma plusami :) Ogolnie co do tego co napisal marek1712 to jakis stek bzdur niepoparty zadnymi porzadnymi powodami ale sa gusta i gusciki wiec nie bede sie rozpisywal. Co do muzyki to jest na wysokim poziomie szczegolnie podoba mi sie ending theme, jednak slyszelm lepsze soundtracki daleko nie szukajac w Mushishi ( gdzie ocena Muzyki powina byc 20/10 :>) wiec tutaj tez 9. Co do oprawy to jest ladna i przyjemna szczegolnie obrazy wiszace na scianach w niektorych odcinkach pozytywnie mnie zaskoczyly poniewaz ostatnio nowe serie maja dosc mdle i monotonne tla a tu sa bardzo szczegolowe i interesujace :). Niestety czasu mi brakuje wiec sie rozpisywac nie bede. POLECAM jednym slowem zaliczma ta serie do MUST SEE ! :)
  • Avatar
    A
    miyu_nyu 4.08.2008 19:02
    było i wesoło i smutnie i prawdziwie czyli pięknie
    Anime utrzymane w konwencji typowo smutnej, lecz w miarę oglądania wydawało mi się coraz bardziej pozytywne, bez względu na narastające przykrości, radości i smutki. Moim skromnyjm zdaniem to jedna z serii, której należy się 10/10. Niebanalna, traktująca we w miarę wyrównanych proporcjach wszystkie wątki, a co najważniejsze wciągająca fabuła- mnie zachwyciła. I nie czułam żadnego niedosytu z powodu zakończenia co ostatnio rzadko mi się zdarzało. Z pewnością nie zostało skrojone na każdego. Jednakże mogę je śmiało polecić. Jeśli chodzi o mnie b. lubię i zawsze będę wracać do NGE. To samo mogę powiedzieć o RahXephon. Choć wiele łączy obie serie może w końcu pasowało by darować sobie te bezsensowne porównania >_< Dla mnie owe „zapożyczenia” były rodzajem szacunku i uhonorowania NGE, dalekiego od kopiowania/plagiatu. RahXephon JUŻ przeszedł do historii ;) Warto je znać, warto nie jeden raz do niego powrócić.
  • Avatar
    A
    marek1712 8.02.2008 09:52
    Największy zawód z oglądanych serii anime
    W sumie tę serię oglądałem dość dawno ale akurat przypadkiem sobie zajrzałem do recenzji, i co widzę? Jak zwykle moje poglądy różnią się w 90% od tych tutaj prezentowanych ;)
    IMO anime zasługuje na 5/10. Dlaczego?
    Po pierwsze – fabuła. Od początku wydawała mi się jakaś dziwna ale dopiero dodatki uświadomiły mnie w moim przekonaniu. Ot twórcy przyznali się, że na te wszystkie pomysły wpadli… w barze po spożyciu alkoholu :| Super… Zapewne dzięki temu pojawiły się  kliknij: ukryte 
    Kolejna rzecz która mnie rozbiła to projekty mecha. Fajnie, że Rah ma skrzydełka przy głowie, ale to szczegół…
    Kolejna rzecz, która mnie rozbiła to  kliknij: ukryte 
    Jest tylko jedna rzecz, która mi się spodobała – muzyka Ichiko Hashimoto oraz świetny opening by Yohko Kanno :)
    • Avatar
      Zgrzyt 25.08.2008 02:14
      Re: Największy zawód z oglądanych serii anime
      Nie kocham jak ludzie nie oglądają uważnie xD
      1) Rah nie jest typowym mechem, jest raczej czymś na wpół bogiem połączeniem mecha i technologi tamtej dziwnej rasy. Dlatego wygląda dość inaczej niż typowe tech stylowe mechy ;]
      2) Dźwięk jako broń to coś dziwnego? Nawet teraz powstają projekty i pierwsze prototypy broni dźwiękowej.. sam dźwięk może być destruktywny.
      3)Filozofia i muzyka… To raczej plus tej serii. Widz nie wie wszystkiego mysi śledzić dialog i oglądać uważnie. A Element pieśni dodaje temu uroku majestatu. Czasami ma się wrażenie że ogląda się ciekawy spektakl niż jakieś tam anime ;)
  • Avatar
    A
    Qidin 2.05.2007 10:15
    Poprostu świetne.
    Jedno z najlepszych anime o mechach jakie kiedykolwiek powstało. Wiem co mówię bo akurat w tej kwestii jestem maniakiem tego gatunku. Świetnie wykreowany świat, mniej schiz niż w evangelionie. Świetna kreska, muzyka (czy czasem ta nutka co śpiewała quon to nie jest utwór zespołu Highland ??)znakomicie wykreowane postacie i ich historie i co najważniejsze genialna fabuła. Ma kilka luk ale gdy ogląda się inne serie ma się uczucie powtarzalności a tutaj mamy coś oryginalnego, coś zupełnie innego, można by rzec świeżego. W pewnych momentach anime się dłużyło, ale tylko troszeczkę i tak naprawdę pomysł na tę serie powinien być zrealizowany w 50 odcinkach bo za dużo pozostało tych „Ale” Co mogę rzec na koniec ?? Osoby które lubują lekkie i proste fabularnie anime tutaj będą zagubieni. Dla fanów mechów pozycja obowiązkowa. Dla mnie 10/10
    • Avatar
      Sivii 2.05.2007 12:00
      Re: Poprostu świetne.
      (czy czasem ta nutka co śpiewała quon to nie jest utwór zespołu Highland ??)


      Utwór który nuciła Quon to Polovetsian Dances z Opery Prince Igor…
      • Avatar
        Obiwanshinobi 2.05.2007 12:49
        Hew mersy on mi.
        Sivii napisał(a):
        Utwór który nuciła Quon to Polovetsian Dances z Opery Prince Igor…

        Chyba raczej Kniaź Igor (Князъ Игор).
        Dostoevsky, Pushkin, Chekhov, Tolstoy, „Doctor Zhivago” & Rasputin – superextra love machine...
  • Avatar
    A
    SvM 14.04.2007 13:14
    Dziwne...
    Taki ten RahXephon zdeczka dziwne odczucia po obejrzeniu pozostawia… Z jednej strony nudy dużo nie było (chociaż też dłużyzn momentami autorzy nie uniknęli), zrozumienie po jednokrotnym obejrzeniu pozostawia również wiele do życzenia, a seria jakoś mnie do siebie na tyle nie przyciągnęła, aby obejrzeć ją drugi raz :P Ot taki drugi Evangelion, tyle że mniej schiz i lepiej odbierany przez widza (gdyż nie trzeba czekać 2 lata na kinówke, aby cokolwiek zadziamać ^^). W każdym razie ciężko powiedzieć, kto powinien go obejrzeć, gdyż romansu tu mało (i jakoś strasznie naciągany ten wątek :/), walki mechów nudne, schematyczne i też ich mało, fani Evangeliona i motywów apokaliptycznych też nie powinna satysfakcjonować ich dawka w serii… Jak dla mnie taka ocenka 6­‑7 byłaby ok, w każdym razie dużo lepsze dla mnie niż Evangelion -.- A co mnie najbardziej wkurzyło? Chyba te relacje rodzinne (Jasio jest tatą Stasia, ale tak naprawdę nie jest, za to jest dziadkiem Genowefy, która jest jego urojoną prababką itp. xD) i totalny brak wyjaśnienia niektórych wątków  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      Kocyk 2.05.2012 01:36
      Re: Dziwne...
      dlaczego maja niebieska krew? swietne pytanie, a dlaczego ludzie maja czerwona?
  • Avatar
    A
    Robertski_OG 16.03.2007 01:33
    o.O
    Ten serial ma wszystko, czego bym się spodziewał po tego typu produkcji; walka wielkich „robotów”, burza emocji w stylu „czy oni wkońcu sobie powiedzą, że się kochają, czy nie, do cholery!”, ciekawe postacie, wymagająca skupienia fabuła no i zagmatwane zakończenie. Innymi słowy – gorąco polecam :)

    Ahhh i zapomniałem jeszcze dodać, że bardzo miło było oglądać anime typu „duży­‑robot­‑i-ja” bez bohatera, który nie jęczy co chwile że nie będzie walczył lub coś (choć na początku tak właśnie jest) i że jego maszyna nie cierpi przez całą serię z powodu usterek czy innych niedociągnięć (chodzi mi tu o irytujący motyw z GeneShaft >.>). Zarówno pilot jak i jego narzędzie pracy poprostu robią swoje. Duży plus za to.
  • Avatar
    A
    Obiwanshinobi 23.02.2007 14:32
    przestroga
    Pomyślałem sobie,że wypada przestrzec wszystkich, którzy jakimś cudem biorą się za oglądanie RahXephona nie znając Evangeliona. Otóż – bez znajomości Evy percepcja RahXephona będzie zubożona o „kontynuacje, nawiązania, konteksty interpretacyje”. Szkoda sobie tego wszystkiego odmawiać.
    RahXephon sam broni się dzielnie i niczego nie traci przez porównanie z Evą, nie jest żadnym poronionymn remake'iem bez licencji. Jego niemal chorobliwe wyestetyzowanie (9 za grafikę? Czemu tylko 9?) nie przeszkadza mi. Przeciwnie! Wyczuwam w tym ironię, niczym w takim włoskim filmie z lat siedemdziesiątych Cudowna istota (Divina creatura), w którym każdy kadr stanowił jakby dekorację. Ta ironia była obecna już w Evangelionie (gdyby ludzkość powierzyła wszystkie swoje zasoby przeznaczone na walkę z bossem levelu Japończykom, ci najprawdopodobniej skonstruowaliby Wunderwaffe w kształcie mecha, i to przewodowego – przynajmniej chwilowo, z braku wystarczająco wydajnych źródeł energii), ale RahXephon potęguje ironię przez zabiegi estetyczne (nic, tylko se chatę meblować tymi wszystkimi sprzętami).
  • Avatar
    A
    Obiwanshinobi 14.02.2007 08:21
    Ładne...
    ...to jest, doprawdy. Z początku miałem podejrzenia, że RahXephon okaże się jakimś anime „o facecie w łódce”, natomiast grafika mnie nie zachwyciła (jak to możliwe?). Rysunki w RahXephonie bywają nieodległe stylistycznie od prac europejskich mistrzów komiksu (Moebius, Schuiten, Andreas). Secesyjny dyzajn (modern style), trochę słabe efekty z kompa, ale to w pierwszym odcinku.
    Serwis (odcinek plażowy) nie jest obleśny. W sumie dla nikogo to anime nie powinno być odstręczające.
  • Avatar
    A
    Obywatel 7.12.2006 16:21
    Hmm
    Obejrzałem te anime i musze przznać,ze mam troche mieszane uczucia pierwsze odcinki ciekawe ale potem troszke zaczyna się gmatwać na końcu to juz prawie nie wiedziałem co się dzieje w mojej ocenie w skali od 1­‑10 daje 6.Pozdrawiam
  • Avatar
    A
    mentos 25.11.2006 09:38
    Hmm...
    Hmm… Początek podobał mi się. Kreska świetna! Choć miałam wrażenie, że w jednym odcinku (wybaczcie, nie pamiętam, w którym) była robiona zbyt szybko i wyszło strasznie po macoszemu. Muzyka ładna… :)Zakończenie, lekko mówiąc, dziwne :P Generalnie rzecz biorąc anime ma o wiele więcej zalet i polecam serdecznie :D
  • Avatar
    A
    Osk 11.11.2006 17:03
    9/10
    Anime świetne, niestety powstało po NGE i wszyscy chcą je zaraz porównywać z dziełem GAINAXU. Co prawda dla mnie choć są podobne to przekazują inna treść. Seria świetna technicznie (piękne twarze) a i fabuła wciągająca. Osobiście raził mnie motyw wyklucia się RahXephona z jajka (dalej nie wiem czemu) oraz niezdecydowanie Haruki. Największym plusem było zakończenie, jasne, pełne i ładne.  kliknij: ukryte  Warto obejrzeć ale nie po to by porównywać.
  • Avatar
    A
    Dragonfly256 21.06.2006 09:13
    RahXephon
    Bardzo dobre anime.Jednakże trzeba je ZROZUMIEĆ tak jak evangeliona,nie dało sie go tylko raz obejrzeć,więc jeżeli ktoś mówi że to shit a eva jest super to niech powie ile razy eve oglądał.Dla mnie to anime jest nawet troszeczke lepsze od evy.
  • Avatar
    A
    Nanami 9.05.2006 13:08
    No, seria w końcu obejrzana!
    Początek wydaje się bardzo podobny do Ewangeliona. Bohaterowie – nic tylko przyklasnąć! Nawet w scenach bitewnych słyszymy łudząco podobny cięzko­‑fortepianowy motyw muzyczny. Fabuła również. Dopiero potem wyłania sie wiele różnic. Obejrzałam z przyjemnością – muzyka dobra, postacie wiarygodne i ciekawe, fabuła wciągająca. No, ale im głębiej w las, tym więcej drzew. Im wiecej odcinków RahXephona, tym bardziej sie robi kaszka z mózgu – kto tu jest kim i co te nowe, dziwne terminy oznaczają?
    Końcówka mi się nie podoba. Może i fajnie spina serię, ale mi nie przypadła do gustu, tak jakoś zupełnie oderwana od serii, z kosmosu spadła ;-)  kliknij: ukryte  W końcówce sie prawie kompletnie zamotałam i tylko takie oczka w ekran ?_?
    Ale jak ktoś lubi obejrzeć sobie jakaś historie oderwana, odjechana, egzystencjonalna, to może się spokojnie zabrać za oglądanie, bo miło było :)
  • Avatar
    A
    Wujejk 29.12.2005 21:42
    ********************
    cóż anime ok, oglądajc mialem wrażenie że czegoś mu brakuje, wcale nie podobły mi się wlaki(kilka było fajnych) dałbym mu 7/10 i napewno nie postawlib bym go wyżej niż evangeliona. :)
  • Avatar
    A
    Thar 10.12.2005 20:58
    Świetne!
    Fantastyczny tytuł! Lepsza, ładniejsza, bardziej zrozumiała wersja NGE. Może nie niesie ze sobą tylu przesłań natury egzystencjalnej, ale przynajmniej widać, że jest robiona dla ludzi, a n ie dla niestabilnego psychicznie reżysera. Zapożyczeń mnóstwo, ale wzorowanie się na wielkim dziele, jakim mimo powyższych wad jest Evangelion może wyjść anime tylko na dobre. 10/10 ^^.
  • Avatar
    R
    Arukado 28.07.2005 22:54
    dylematy...
    „Także wybory, przed którymi stają bohaterowie, nie są tak banalne, jak dylematy bohaterów Evangeliona”

    Nie jestem pewien czy wybór bohatera Evy o całkowitej puryfikacji świata i przejścia rodzaju ludzkiego w kolejny etap ewolucji był „banalny”...

    A co do anime to można jest całkiem niezłe.
    • Avatar
      Ciekawe, czy IKa skasuje mi ten komentarz: 29.07.2005 07:59
      Re: dylematy...
      Arukado napisał(a):

      Nie jestem pewien czy wybór bohatera Evy o całkowitej puryfikacji świata i przejścia rodzaju ludzkiego w kolejny etap ewolucji był „banalny”...


      Był tak samo oderwany od życia, banalny i oklepany jak decyzja Luke Skywalkera o zniszczeniu Gwiazdy Śmierci, Frodo o wrzuceniu Pierścienia Władzy wgłąb Szczeliny Zagłady, Connana o zabiciu Toth Amona, czy tysiąca innych, anonimowych bohaterów ratujących światy.
      • Avatar
        Cerber 18.05.2007 23:49
        Re: dylematy...
        no ta, tylko że w praktyce anihilował świat a nie go uratował…

        RahXephon niestety jest mało zrozumiały pod względem treści (90% tego co mówi Quon jest w zasadzie zbędne), aczkolwiek nadrabia to innymi rzeczami.
      • Avatar
        Gargooletz 10.04.2009 21:47
        Re: dylematy...
        Dość kiepskie porównania. Frodo nie miał dylematu, tylko zmagał się z siłą pierścienia. Luke nie miał dylematu, tylko bał się, że nie trafi. Gwiezdne Wojny szerokim łukiem omijały rozterki związane z zabiciem setek tysięcy żołnierzy i pracowników (w tym niewolników) na pokładach obydwu Gwiazd Śmierci.
        Swoją drogą nie zgadzam się z opinią, że wybór Shinjiego był banalny i oklepany. To nie było ratowanie świata w klasycznym znaczeniu.

        A samego RahXephona specjalnie nie polecam. Ja się kosmicznie wynudziłem i po pół roku nie pamiętam prawie nic. Oprócz kilku scen wszystko spłynęło po mnie jak woda. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego tytułu zaopatrzony w energy drinki.
  • Avatar
    A
    k!jo 7.07.2005 14:23
    ^.^
    Biorąc pod uwagę fakt, że mam dostęp do Mangasa (24 godziny anime bez przerwy^^) mogłoby się wydawać, że nie zwrócę uwagi na ten tytuł. Błąd. Bardzo podoba mi się nie tylko treść. Bo jest oryginalna i wogóle^^, ale same postaci, które tworzą swoisty klimacik i są perfekcyjnie zaprojektowane. Muszę jednak przyznać, że gdy zaczęłam oglądać przypomniał mi Evangeliona… Później jednak to wrażenie powoli zanikło. Anime ok… Ale ja wogóle lubię prawie wszystko z Japonii rodem więc…