Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 9
Średnia: 6,78
σ=1,13

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Gamer2002)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Super Robot Taisen OG: The Inspector

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Super Robot Wars OG: The Inspectors
  • スーパーロボット大戦OG ジ・インスペクター
Postaci: Obcy; Pierwowzór: Gra (inna); Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Adaptacja kolejnej gry z popularnego w Japonii cyklu crossoverów anime o mechach. Tym razem przeładowana wszystkim. Co nie jest takie złe.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: 616

Recenzja / Opis

Od wydarzeń ukazanych w Divine Wars minęło sześć miesięcy. Znani nam z poprzedniej części bohaterowie kontynuują swą służbę w armii Terra Federation Force, wiedząc, że pewnego dnia Obcy powrócą i raz jeszcze będą musieli stawić im czoła. Choć spodziewają się trudnych przepraw, sami jeszcze nie zdają sobie sprawy ze skali oczekującego ich konfliktu, w którym nie tylko będą się musieli zmierzyć z kosmitami, ale także z potworami ze Świata Ciszy oraz cieniami, które czają się w lustrach. Historia zaczyna się w świecie znajdującym się niesamowicie daleko i nieskończenie blisko, gdzie zostaje zamordowany Ryuusei Date, główny bohater poprzedniej części… Później jest jednak bardziej lekko i radośnie.

Mało kto się spodziewał, że to się wydarzy, ale jednak stało się. Cztery lata po emisji poprzedniego anime i pięć lat po wydaniu Super Robot Taisen Original Generation 2, gry, na której The Inspector bazuje, fani w końcu doczekali sie kolejnego anime spod znaku OG. Roli reżysera podjął się Masami Obari, który reżyserował między innymi Detonatora Orguna czy też Graviona. Jego główną specjalizacją są mechy i fanserwis – ponoć twierdzi on, że podobnie animuje się eksplozje i biusty. To wszystko czyni go doskonałym reżyserem dla tego typu serii.

Wtrąciłbym tu, że nierzadko spotykam się z krytyką anime z mechami, która sprowadza się do zarzutów, że pomijają one postacie na korzyść walk mechów, że nowe jednostki nagle niszczą wszystko, a produkcje takie ogólnie nie posiadają fabuły. Osobiście uważam, że te zarzuty są niesprawiedliwe, mechy to dla mnie jeden z elementów, dający się wykorzystać, by dowolną historię uczynić bardziej spektakularną: nie są jednym konkretnym daniem, które można przygotować w jeden tylko sposób, tylko przyprawą występującą w różnych smakach. A wszystkie wymienione zarzuty są po prostu standardowymi bolączkami przeciętnych shounenów, które też są „doprawiane” mechami. Jednak w wypadku The Inspector, te zarzuty to szczera prawda, a seria jest daniem złożonym wyłącznie ze wszystkich odmian wspomnianej przyprawy. Co w sumie sprawia, że seans okazuje się całkiem wyjątkowym doznaniem.

Główną cechą charakterystyczną serii jest ogromna liczba postaci. Ponad 50 nieepizodycznych, wymienionych z imienia bohaterów 26­‑odcinkowej serii jest liczbą, która robi wrażenie. Nie mówiąc już o tym, że blisko połowa z nich znajduje się po stronie bohaterów i stale wciska się na pierwszy plan. Jest to cecha, która rzeczywiście gmatwa fabułę, nie mówiąc już o ilości zaangażowanych aktorów: żadne normalne anime tego rodzaju nie posiada tak wielkiej obsady. To, że jest to kontynuacja i część postaci jest znana z poprzedniej serii, niewiele pomaga. Taki natłok jest spowodowany tym, że podgrupa gier Super Robot Taisen, oznaczona Original Generation, jest crossoverem, obejmującym różne gry głównego cyklu. W tytułach OG główni bohaterowie wielu gier żyją w jednym świecie, a związane z nimi wątki są ze sobą wymieszane. Każdy z nich posiada oddanych fanów i twórcy anime zostaliby zlinczowani, gdyby ktokolwiek został pominięty. Widać to było już w Divine Wars, ale nie rzucało się w oczy tak, jak w The Inspector. Divine Wars było adaptacją Original Generation 1, gry z mniejszą liczbą postaci i znacznie prostszą fabułą. Głównym bohaterem tamtej serii był Ryuusei Date, wielki fan mechów, który przez to, co uważał początkowo za zbieg okoliczności, został wciągnięty do drużyny SRX, pilotującej prototypowe jednostki EFA, razem z Raidiesem „Raiem” F. Bransteinem oraz Ayą Kobayashi. Chociaż swoje pięć minut mieli tam tacy ludzie, jak Rai, członek i późniejszy lider drużyny ATX Kyosuke Nanbu, czy też pilotujący mistycznego mecha z innego świata Masaki Andou, było to standardem dla fabuły z nieco bardziej rozbudowaną obsadą, a rola większości postaci ograniczała się głównie do biegania po planie. W The Inspector zaś można śmiało powiedzieć, że wszyscy uważają się za głównych bohaterów i każdy ma swój moment sławy, a w sporej części odcinków rolę wiodącej postaci odgrywają rzeczywiście różne osoby. Trochę przypomina to takie seriale, jak Lost. W efekcie główna gwiazda serii gra istotną rolę tylko w nieco ponad połowie odcinków.

Jeśli zaś porównać skomplikowanie fabularne, w Divine Wars mieliśmy wojnę z DC, organizacją, która sprzeciwiła się EFA twierdząc, że nie obroni ona Ziemi przed Obcymi. Drugoplanowy wątek dotyczył Szkoły, specjalnego ośrodka badawczo­‑treningowego, szkolącego superżołnierzy. Poza tym zaś mieliśmy walkę z Obcymi, trochę polityki i to było wszystko. Tutaj zaś mamy działającą pozostałość po DC, wspieraną przez tajemniczą organizację Shadow Mirrors, a wątek Szkoły zmierza do konkluzji. Jednocześnie rozpoczyna się inwazja Obcych, zwących siebie Inspektorami i innych niż w poprzedniej serii, ale mających związek z częścią wydarzeń w Divine Wars. Ponadto Ziemia jest atakowana przez Einst, potwory z innego wymiaru. Przy okazji w EFA ma miejsce intryga polityczna, a jeden z ważniejszych ludzi w EFA wygląda jak Fu Man Chu. I jest jeszcze afera dotycząca mistycznych chińskich mechów. Krótko mówiąc, fabularnie ta seria jest dość pokręcona.

Żeby pomóc widzom nieobeznanym z grą, przedstawię grupy bohaterów, wokół których skupiają się istotne wątki. W pierwszej z nich przewodzi Kyosuke, będący tym razem głównym bohaterem serii. Dorosły, dojrzały, skupiony na swoim zadaniu i opanowany, choć czasem potrafiący działać impulsywnie żołnierz jest protagonistą, który z pewnością się spodoba widzom nielubiącym nastolatków. Jak na głównego bohatera, nie za często się odzywa, ale nie jest mrocznym czy zimnym emobufonem, po prostu skupia się na sprawach najważniejszych. Wspiera go partnerka, potwierdzająca zasadę przyciągających się przeciwieństw Excellen Browning, która uwielbia zachowywać się w głupkowaty sposób i gadać na wszystkie możliwe tematy. Jest jeszcze nowa, wprowadzona pod naciskiem korporacji zbrojeniowej tajemnicza członkini drużyny ATX, Lamia Loveless, będąca w rzeczywistości szpiegiem (co wiemy od razu z jej narracji) oraz androidem. Z wadliwym modułem gramatyki, odbierającym jej nieco powagi. Istotny jest też poznany już w prologu serii Axel Almer, będący rywalem Kyosukego i jednym z najbardziej udanych antagonistów w serii, gdyż zadbano o to, by dać mu bardziej zrozumiałą motywację niż ta, którą miał w grze Super Robot Taisen Original Generation 2. Wokół nich kręcą się dwa główne wątki serii, dotyczące Shadow Mirrors oraz Einst.

W drugiej grupie przez mniej więcej połowę odcinków najważniejszy jest wątek związany z Latooni Subotą, jedną z ofiar Szkoły. W poprzedniej serii była cichą i straumatyzowaną okularnicą, ale dzięki Ryuuseiowi i księżniczce Shine, która też odgrywa w tej grupie istotną rolę, uspokoiła się i otworzyła na ludzi. W drugiej połowie serii Latooni ustępuje jednak swemu przyjacielowi Arado Balandze, który jest typowym żarłocznym shounenowym bohaterem. Muszę przyznać, że w anime zostaje on sympatyczniej ukazany niż w grze, a przez pewien czas pełni także funkcję jednego z głównych bohaterów serii. Do tej grupy zaliczyć trzeba jeszcze partnerkę Arado, Seollę Schweizer, która jest piersiastą tsundere.

Trzecia grupa jest nieco mniej formalna, a w jej skład wchodzą Rai oraz Ratsel Feinschmecker, będący tak naprawdę bratem Raiego, Elzamem, i parodiujący sposób, w jaki Char Aznable ukrywał swą tożsamość w Zeta Gundam. Istotny jest jeszcze major NDC Archibald Grims, który jest uroczo psychopatyczny i równie udany, jak Axel. Okazuje się wprawdzie bardziej jednowymiarowym złoczyńcą, ale w tego typu seriach to nie przeszkadza, a jego zachowanie potrafi bawić.

Reszta drużyny SRX ma w The Inspector do załatwienia jeszcze jedną ostatnią sprawę związaną z ich przeciwnikami z Divine Wars i ulepszeniem superrobota SRX­‑a. Jednakże poza tym niezbyt długim wątkiem, Ryuusei jest w serii wsparciem dla Raiego i reszty zespołu. Pojawiają się jeszcze Brooklyn „Bullet” Luckfield i Kusuha Mizuha, członkowie drużyny ATX, którzy są ważni ze względu na swoje związki z mistycznymi chińskimi mechami. Natomiast Inspektorzy, wbrew nazwie serii, nie są wcale głównymi przeciwnikami. Tylko część bohaterów, na przykład Masaki, koncentruje się głównie na walce z nimi, ale ich wątek nie wysuwa się na pierwszy plan – są oni po prostu przeciwnikami z kosmosu, których trzeba pokonać. Ten stan rzeczy bierze się z tego, że Inspektorzy byli jednymi z pierwszych złoczyńców w grze Super Robot Taisen, z czasów, gdy wątki fabularne w tym cyklu były szczątkowe.

Nie jest to koniec listy postaci: są jeszcze inni, którzy też dostają kawałek, a nawet cały odcinek na własność. Warto wspomnieć o znanych z poprzedniej części Zengarze Zomboltcie, niemieckim samuraju, który odgrywa tak istotną rolę w jednym z odcinków, że aż zmieniają nieco dla niego ending, oraz Gilliamie Yeagerze, którego tajemnice w końcu zostaną wyjaśnione. Reszta postaci służy głównie do tego, żeby pokazać, że bohaterowie należą do funkcjonującej armii, a nie są samotną małą grupką, pokonującą inne armie. Wątek pojawiającej się epizodycznie także w poprzedniej serii Ibis Douglas, marzącej o podróżowaniu po kosmosie pilotki prototypowego modelu mecha, na dłuższą metę może wydawać się zbędnym wypełniaczem, tym bardziej że w stosunku do gry został dość okrojony. Inna rzecz, że i w grze została jedynie wprowadzona, ponieważ istotniejszą rolę do odegrania będzie miała dopiero w przyszłych częściach cyklu. W podobny sposób urwany i porzucony został pod koniec wątek polityczny.

Nie warto jednak się spodziewać porażającej jakościowo historii. Złoczyńcy są w większości dość typowi: pomaga przypomnienie sobie, że część z nich powstała w latach 90. czy też tuż po roku 2000. Pojawia się motyw kwestii człowieczeństwa, będący jednak jedynie wątkiem ubocznym fabuły, nie zaś zaplanowanym przez twórców przekazem. Pada też wiele słów o wojnie i pokoju, ale są to kwestie bliskie poziomu Gundam Winga. Niektóre wypowiedzi postaci, będące nawiązaniami do innych tytułów, stworzonymi z myślą o fanach, są sztuczne, nie wypadają dobrze w danym kontekście i mogą budzić zdziwienie albo śmiech u niezaznajomionych z serią.

The Inspector jest serią skierowaną głównie do fanów gier, jednakże nadaje się także dla innych widzów, pod warunkiem, że znają już fabułę i postacie z Divine Wars. Jednakże, by pozyskać wszystkie wymagane informacje, wystarczy przeczytać dobre streszczenie poprzedniej serii lub gry, na której bazowała. W pierwszej połowie zmylić mogą dorzucane w każdym odcinku wątki i tajemnice (dotyczy to głównie prologu serii), ale wszystko, poza tym, co pozostawiono jako otwarte wątki na dalsze części, zostanie z czasem wyjaśnione. Ponadto dzieje się dużo i bardzo szybko, nie ma żadnych dłużyzn – dla niektórych widzów może być to nieco zbyt szybkie tempo, ale niestety było to konieczne, by zmieścić najważniejsze rzeczy z 52 etapów gry w 26 odcinkach. Byłoby znacznie lepiej, gdyby seria była dłuższa o chociażby 10 odcinków. Nie tylko można by było spokojniej rozwinąć niektóre wątki, ale także przeznaczyć więcej czasu na pokazanie relacji między postaciami i na komediowe dialogi, będące jednym z lepszych elementów gry. Choć wciąż zdarzają się śmieszne sceny, to sporo z nich zostało uciętych, jak chociażby nieodżałowane klasyczne przedstawienie się czwórki Inspektorów. Niestety, zważywszy na liczbę odcinków, było to konieczne. Zaletą fabuły jest to, że jest ona dobrym sequelem. Wątki z poprzedniej części są kontynuowane, dowiadujemy się, co się stało ze wszystkimi starymi postaciami, wprowadzone zostały nowe i dodano informacje rozszerzające świat przedstawiony. Pokazano na przykład incydent na Elips, wspominany w poprzedniej części jako przyczyna złych stosunków między Elzamem a Raiem, dowiadujemy się też, kto projektował szeregowe roboty DC. Informacje o wydarzeniach w Divine Wars są przypominane skrótowo w momencie, gdy poruszony zostaje związany z nimi wątek, dzięki czemu ci, którzy oglądali poprzednią serię cztery lata temu, przypomną sobie, o co tam chodziło.

The Inspector nie stawia jednak na fabułę, tylko na akcję oraz fanserwis. Nie mówię tu o fanserwisie w najczęstszym rozumieniu, dotyczącym wszystkich możliwych kształtów tyłów i przodów (choć Obariemu nigdy nie umknie żadna okazja ku temu), mówię o fanserwisie skierowanym do fanów serii, a jest on najwyższej jakości. Pierwszą rzeczą, jaką twórcy dali fanom, jest obecność wszystkich postaci. Obawiano się, że niektórzy będą musieli zostać pominięci, a tymczasem każdy bohater dostał dla siebie coś miłego, zgodnie z istotnością jego roli w grze. Inną rzeczą uwzględnienie szczególików dotyczących postaci, na przykład w jednym z dialogów w grze Kyosuke mówił, że woli kawę od herbaty. Ten dialog oczywiście został wycięty, ale w jednej ze scen widać Kyosukego z kubkiem kawy w ręku. Poza tym pojawiają się nawiązania do innych tytułów cyklu Super Robot Taisen, głównie gry na NES­‑a Hero Senki, w której debiutował Gilliam. Epizodycznie pokazują się też postacie, których możemy się spodziewać w przyszłych częściach gry, a także bohaterowie Graviona Obariego. Postarano się pokazać animację większości ataków znanych z gry, zachowując wierność oryginałom. Ponadto rozwinięto w prologu jeden z wątków gry, znacznie zwiększając jego rolę, oraz zmodyfikowano nieco wątek chińskich mechów, aby zachować większą wierność temu, jak zostały przedstawione w grze, w której zadebiutowały. Podoba mi się również przedstawienie sposobu działania Einst, którzy w grze byli nieco nieprzekonujący, a tutaj stali się najbardziej przerażającym zagrożeniem. Dobrą decyzją była też niewielka zmiana charakteru złej kosmicznej lolitki Alfimi, przez co przestała ona być klonem Rei Ayanami. Wymieniać mógłbym długo, ale dzięki temu wszystkiemu twórcy osiągnęli swój cel, polegający na zadowoleniu największej możliwej ilości fanów.

Nie można jednak wszystkich zadowolić. Jedną z moich ulubionych postaci była Lamia, która nie do końca została wykorzystana tak, jakbym tego chciał, a w grze pełniła równie ważną rolę, jak Kyosuke. Nie chodzi tylko o to, że rozwój tej postaci może być dla niektórych nieprzekonująco przyspieszony, bo to było trudne do uniknięcia. Została ona na przykład całkowicie pominięta w walce z głównym złym w wątku Shadow Mirrors, a tego już nie tłumaczy niedostatek środków i czasu. Kontrowersje może też powodować zmodyfikowanie pod koniec wątku Inspektorów, choć było to konieczne, aby zmieścić najważniejsze wydarzenia związane z nimi. Ci, którzy nie lubią Arado i wątku Szkoły, będą narzekać, że poświęcono im za dużo czasu. Także śmierć pewnej postaci można było zrobić lepiej, bardziej dramatycznie i heroicznie. Rola Ryuuseia jest jeszcze mniejsza niż w grze, ale myślę, że zrobiono tak dla zachowania równowagi po Divine Wars, gdzie okrojono role innych postaci. Dziwić też może zmiana w wątku kapitana Lee i widzowie, którzy czekali na pojedynek statków kosmicznych, rozczarują się. Mimo to twórcy wykonali jednak nadspodziewanie porządną robotę.

Graficznie seria jest nie do końca równa. Projekty wszystkich postaci zostały uwspółcześnione, gdyż pierwotnie były w stylu obecnie już przestarzałym. Pracowało nad tym czworo projektantów postaci, a efekty ich starań okazały się różne. Na przykład Latooni i Arado wyglądają dobrze, niektórzy jednak, jak Masaki, sprawiają wrażenie, jakby zostali wzięci prosto z Code Geass: Wersja Brzydka. Także animacja postaci jest średnia, czasem, jak w prologu, stoi na bardzo dobrym poziomie, ale zazwyczaj ujęcia bohaterów są powtarzane na tyle często, że staje się to zauważalne, a mimika czy całość sylwetki bywają uproszczone. Jednakże projekty mechów, które są w tego typu anime najważniejszym elementem graficznym, stoją na najwyższym poziomie. Biorąc pod uwagę, że w sporej części ich oryginalne projekty powstawały wyłącznie z myślą o używaniu ich jako statycznych zdeformowanych obrazków w grze, a także ilość i różnorodność maszyn, nie było to łatwe przedsięwzięcie. Wprowadzono też nowe maszyny: Inspektorzy dostają nowe szeregowe jednostki, Huckebeiny zostały zmodyfikowane, pokazano też nowy typ mecha, Gravilion, będący nawiązaniem do Graviona. Tylko żeński mech Angelg został zmodyfikowany w sposób, który fani nazwali „Obarizacją”.

Tak jak pisałem wcześniej, pokazano tutaj sporą część ataków z gier, a w przeciwieństwie do Divine Wars mechy są animowane w 2D i tylko czasami twórcy pomagają sobie ukrywanym 3D. Nie zawsze animacja jest na najwyższym poziomie, ponieważ mechy z The Inspector niełatwo się animuje – mówimy tu w końcu o dziele aż sześciu projektantów maszyn, podczas gdy przeciętnie jest ich najwyżej dwóch­‑trzech. Myślę jednak, że w spodziewanym wydaniu DVD/BD wiele animacji zostanie poprawionych, a ocena graficzna może urosnąć o oczko. Zresztą nawet w wersji telewizyjnej, kiedy animacja walk ma być dobra, jest bardzo dobra, a w pozostałych momentach jest przeważnie średnia. Wprawdzie w większości przypadków walki polegają na pokazie specjalnych ataków na pustyni czy otwartym morzu, teren nie cechuje się zbytnią różnorodnością, a czasem jakiś atak zostaje raz czy dwa powtórzony, ale dzięki ilości maszyn takie pokazy się nie nudzą. W dodatku jest tu coś dla fana każdego rodzaju mechów. Mamy tu mechy mniej i bardziej realistyczne, cięższe i szybsze, bardziej konwencjonalne i niezwykłe. Często też roboty współpracują ze sobą – rzadko kiedy jest to coś bardziej skomplikowanego, ale zawsze miło widzieć taki zabieg. Trzeba przyznać, że czasem walki wyglądają tak, jakby mechy wyciągały nowe ataki z rękawa, ale trzeba pamiętać, że to adaptacja gry, wszystkie te możliwości są znane fanom, a nie było czasu na ich wprowadzanie ani potrzeby robienia tego. Bywają też ataki nieudane – na przykład te polegające na przebijaniu się przez wroga animatorzy uprościli, zmieniając atakującego robota w promień energii. W niektórych odcinkach za dużo było gadania, a za mało walki – to właśnie było największą chyba bolączką odcinka przedostatniego, choć ostatni okazał się świetnym i intensywnym finałem serii, a sposób, w jaki pokonany został ostateczny przeciwnik, był genialnym zagraniem twórców. Jeżeli ktoś jednak liczy na dramatyczne starcia na śmierć i życie, to nie ta seria. The Inspector jest, podobnie jak Divine Wars, lekką serią przygodową, gdzie bohaterowie to męscy mężczyźni i kobiece kobiety, a nikt nie daje sobą pomiatać. Było jednak sporo intensywnych walk: poza ostatnią podobały mi się starcia z Axelem, który okazał się bardzo kompetentnym rywalem, wykorzystującym znajomość stylu walki przeciwnika. Świetne było też ostatnie starcie z Archibaldem, walczącym w stylu rasowego złoczyńcy. Także walki, w których uczestniczył Kyosuke, były dobre – bardzo podobał mi się jego Alt Eisen, ciężki, niemagicznie uzbrojony i czerwony.

Muzycznie The Inspector jest… oszczędnościowy. Większość ścieżki dźwiękowej została wzięta z gry na PS2 i choć nie jest ona zła, a opinie na temat orkiestrowej muzyki w Divine Wars były różne, to jednak za lenistwo ocena idzie o oczko w dół. Pojawia się też pewna ilość utworów nowych, na przykład trzy nowe wersje motywu Kyosuke, a do muzyki towarzyszącej atakowi Fairlionów dodano wokal, co było niespodzianką dla fanów. Usłyszymy jeszcze parę innych utworów, ale są one przeciętnie dobre. Openingi są dziełem JAM Project. Kiedy usłyszałem pierwszy z nich, MAXON, początkowo uznałem, że JAM Project w końcu przedobrzył i tego nie da się w żaden sposób słuchać. Jednakże z czasem się przyzwyczaiłem i nawet polubiłem ten utwór, szalony, energetyczny i po prostu maksymalny, chociaż nadal twierdzę, że początek pełnej wersji nie nadaje się do słuchania. Drugi opening, który z jakichś powodów został wprowadzony w odcinku 24, był już normalniejszy, ale za to pozbawiony wyrazu. Z kolei endingi są dziełem Aki Misato. Pierwszy z nich jest lekkim, radosnym utworkiem, który wyróżnia towarzysząca mu animacja. Przed wydaniem The Inspector Obari oświadczył, że w anime nie będzie sceny plażowej (ale za to miała być i była scena prysznicowa), co było uznane za dość dziwne zapewnienie. Obari, będąc reżyserem jakim jest, umieścił więc scenę plażową w endingu. Uczestniczy w niej część bohaterek serii – ponoć Terada, główny twórca serii, chciał pokazać całą żeńską obsadę, ale okazało się to niemożliwe. Drugi ending jest spokojniejszą miłosną piosenką i zostaje wprowadzony, gdy seria nieco poważnieje.

Gwiazdorska obsada wykorzystuje wszystkich aktorów z gry, którzy występowali też w wielu anime. Toshiyuki Morikawa, znany z niszczenia mikrofonów, kiedy podkładał tytułowego bohatera Tekkamana Blade’a, gra Kyosuke. Z obsady Tekkamana usłyszymy jeszcze głos siostry głównego bohatera, czyli Yuko Mizutani, która tu gra Excellen. Kaori Shimizu, grająca Signum w Mahou Shoujo Lyrical Nanoha A's udziela głosu Lamii. Usłyszymy tu też Mikako Takahashi (Kusuha), Shinichiro Mikiego (Ryuusei), Tomokazu Sugitę (Bullet), Akeno Watanabe (Ibis), Akirę Ishidę (Mekibos, jeden z Inspektorów oraz jeszcze jedna postać), Hikaru Midorikawę (Masaki), Junko Iwao (kapitan Lefina), Megumi Ogatę (prezes Ring Mao), Miki Nagasawę (partnerka Ibis, Sleigh Presty), Mugihito (naukowiec Kenzou Kobayashi), Rikę Matsumoto (pilot DC, Carla), Shou Hayamiego (prezydent Brian), Yuu Asakawę (Aguija, jedna z Inspektorów), a także Norio Wakamato.

Jestem fanem mechów i fanem cyklu Super Robot Taisen. The Inspector został zrobiony dla takich jak ja i bardzo mi się podobał jako prosta niewymagająca rozrywka. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest anime dla wszystkich. Fabularnie i narracyjnie zawodzi, chociaż jest to produkt, który, mimo paru wad, bardzo dobrze spełnił swe podstawowe założenie – cieszy fanów. Jest to świetny przykład, jak zrobić anime na bazie gry, żeby ludzie mogli zobaczyć to, co chcą zobaczyć. W tym przypadku: masę robotów, ataków, akcji i nawiązań do wyłapania. Inni widzowie mogą spróbować to obejrzeć, pod warunkiem, że lubią mechy i mają ochotę na niewymagającą serię akcji, albo lubią się pośmiać z nie za mądrej, szalonej fabuły.

Gamer2002, 12 czerwca 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Asahi Productions
Projekt: Masahiro Yamane, Sachiko Kouno, Yousuke Kabashima
Reżyser: Masami Oobari
Scenariusz: Tatsunosuke Yatsufusa, Yuuichirou Takeda

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Super Robot Taisen OG: The Inspector na forum Kotatsu Nieoficjalny pl